Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-10-2009, 15:55   #101
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Hasvid pomagał staremu kapłanowi jak umiał. Był pod wrażeniem umiejętnosci duchownego. Już po chwili krwotok został zatamowany, lecz krasnolud nadal leżał nieprzytomny. Maldred ruszył pomagać innym, a Hasvid wstał i podszedł do wrzeszczącego grubasa.
- Zamknij się bydlaku – powiedział do niego spokojnie, jednak jego mina wyrażała wściekłość. Kuszę zarzucił na plecy a z pochwy wyciągnął prosty i lekki miecz. W tym momencie drzwi domostw zaczęły się otwierać i na majdan wybiegł tłum wieśniaków uzbrojony w prowizoryczne narzędzia mordu. Tłum, jak to tłumy mają w zwyczaju, pałał żądzą zemsty na bandytach terroryzujących wieś.
- Masz więc to na co zasłużyłeś, gnido – warknął do kwiczącego bandyty, widząc że na plac wjeżdża Theodore.
- Ten człowiek jest nam potrzebny, przynajmniej na razie. Mógłbym uznać, że jesteście nam to winni, po tym jak was ocaliliśmy z łap tej bandy – oznajmił mag wieśniakom. Hasvid schował ostrze i odwrócił się od łotra. Przepchnął się przez otaczający grubasa kordon wieśniaków i stanął za nimi, patrząc czy dojdzie do samosądu.
- Przydałoby się powiedzieć chociażby proste dziękuję – mruknął pod nosem. Nie miał zamiaru interweniować. Bandyta pewnie dostanie to na co zasłużył. W końcu praworządny sąd i tak wydałby na niego wyrok śmierci, więc nie opłacało się przeciwstawiać wieśniakom i ryzykować własnej głowy.
 
xeper jest offline  
Stary 23-10-2009, 16:50   #102
 
Joppcio's Avatar
 
Reputacja: 1 Joppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodze
Blake stanął nad leżącym łucznikiem i zaczął dyszeć. Popatrzał na wystające z ciała uciekiniera ostrze. Na szczęście rzut był dobrze wymierzony i łucznik nadal żyje. "Chociaż w sumie. Czy to dobrze, że żyje? Teraz odbędzie z nami długą rozmowę. I nie będzie to dla niego miła rozmowa" - pomyślał mężczyzna.
- Bierz tego pajaca i znikamy za wzgórze, musimy zadać mu kilka pytań, a ta hołota zaszlachtuje go jak tylko zobaczy - odezwał sie Theodore i ruszył na plac.
- Weź mój miecz i przyprowadź konia, jeśli łaska! - krzyknął za odjeżdżającym magiem.
Blake usiadł na łuczniku i oklepał go ręką, w celu znalezienia jakiegoś sztyletu czy innej schowanej broni. Po przeszukaniu wstał i jedną ręką złapał gnoja za szmaty i przerzucił sobie przez ramię. Szybkim krokiem ruszył za wzgórze i położył mężczyznę na ziemi i oparł go o kamień. Postawił nogę na kamieniu i wyciągnął zza cholewy buta sporych rozmiarów wojskowy nóż. Zaczął się nim bawić obracając go w okół palców. Popatrzał na jeńca.
- "Jak przyjdzie tu czarownik to Cię ładnie przesłuchamy. I nie będziesz sprawiał żadnych problemów, jasne? Odpowiesz na wszyściutkie pytania. Bo jak nie, to nie chciałbym być w twojej skórze." - powiedział i wybuchł głośnym śmiechem.
 
Joppcio jest offline  
Stary 23-10-2009, 18:31   #103
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Jęczący grubas, wrzaski nagle odważnych chłopów, rozkazy denerwującego maga, to wszystko wzbudzało w Grey'u złość i niedosyt po walce. Wolf odepchnął od siebie wieśniaków zbliżył się do jęczącego tłuściocha i wrzasnął

- Stul pysk baryło - lecz nic to nie pomogło, oprych nadal jęczał. Hasvid odszedł, a tłum wokoło się zacieśniał. Barbarzyńca w szybkim akcie złości wyszarpnął jeden ze swych toporów zza pasa i ciął przeraźliwe w głowę tucznika. Krew i mózg opryskały grupę wieśniaków i Grey'a. Ten zadowolony wykrzyczał coś niezrozumiałego i wyczuwając zapach jadła żwawym krokiem ruszył w stronę karczmy, zostawiając za sobą zaskoczonych wieśniaków.
 
Garzzakhz jest offline  
Stary 24-10-2009, 00:52   #104
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Zoi zrobiła to o co poprosił ją towarzysz. Podeszła do studni i do leżącej dziewczyny. Określenie leżąca użyte tu głównie przez fakt iż łuczniczka nie umiała z takiej odległości określić czy kobieta jest już martwa. Z urazami od uderzeń różnie to bywało. Najpierw przykucnęła koło kobiety i lekko szturchnęła. –Eeee ty, żyjesz?- Spytała retorycznie, nie otrzymując twierdzących ni przeczących odpowiedzi przewróciła dziewczynę, twarzą do nieba i sprawdziła czy oddycha, przykładając jej swoją rękę w okolice nosa.
W tym czasie zgodnie z przewidywaniami, z chałup wylał się motłoch, który stwierdził że kiedy to obcy rozprawili się z całą bandą jest już bezpiecznie i można pokazać kto tu rządzi. Żałosny widok ale zgodny z schematem jaki panuje w tej klasie społecznej zastraszonych szaraczków. Owszem nie było sensu nawet ich powstrzymywać, w końcu po co kogoś zabijać by za chwilę bronić ich przed tłumem szalonym. Natomiast czarodziej jak widać nie znał tych praw i zasad jakie panowały, w tym świecie biedoty i wyzysku. Za to Grey dał się ponieść charyzmie tłumu i zaszlachtował przed ostatniego żywego bandytę. Teraz nawet nie da się zaklepać złota jakie banda posiadała, bądź co bądź z takim tłumem nie należy igrać, i jeśli odebrało im się prawo linczu to będzie trzeba im zostawić zwłoki do ograbienia. Najwidoczniej trza się zatroszczyć o naprowadzenie tłumu we właściwym kierunku, a dokładniej wrzucenia ich na właściwe tory po nieudanym linczu.
Zoi weszła n krawędź studni i gwizdnęła palcami sprowadzając na siebie uwagę tłumu.
- Pokaz skończony, jak chceta coś zrobić to zabierać się za zwłoki jeśli chcecie mieć z tej jatki jakąkolwiek uciechę. A jak nie to my zabierzemy i zwłoki i dobytek. – Było jasne że jeśli wieśniacy nie będą się wahać tylko od razu zabiorą się za ograbianie zwłok i zapewne je jeszcze dziś zakopią.
A ją samą czeka jeszcze wydłubanie jej paru strzał które ugrzęzły to tu, to tam.
 
Obca jest offline  
Stary 25-10-2009, 21:17   #105
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy Maldred widział herszta bandytów odbiegającego między zabudowania był pewien, że rana jest lekka. Na pewno nie zagrażała życiu. Jakież było jego zdumienie, gdy znalazł zwłoki człowieka, z którym chciał porozmawiać. Ciekawe kto tu w okolicy mógł używać zatrutych bełtów. I ciekawe jaka to trucizna. Kapłan nie zamierzał trudzić się z badaniem trupa, żeby się tego dowiedzieć. Przecież wystarczyło zapytać. Bo nie trzeba było geniuszu, żeby się domyślić kto strzelił. Podszedł do zwłok, zamknął im oczy i ułożył na plecach, z rękami złożonymi na piersi. Wyszeptał krótką modlitwę za duszę zmarłego i odszedł z powrotem na główny plac.

- Dziadzie d-d-daj mi spokój! N-n-nie potrzebuję k-k-lechy! - jęczał grubas. Maldred tylko prychnął cicho i dokończył swoją robotę. Później wrócił do leżącego na ziemi grajka, którego rany znów się otworzyły pod nieobecność opiekuna. Pieski świat, nie powinny. Tak czy owak trzeba się nim było zająć. Szczęściem słońce było wysoko, więc z czerpaniem mocy w zasadzie nie było problemów. Jednak na wszelki wypadek postanowił otworzyć plecak i wysypać z niego to i owo. Wyciągnął kilka słoiczków i buteleczek. Nie były podpisane, ale mu to nie przeszkadzało. Większość zawartych w nich roślin rozpoznawał po samym wyglądzie, nawet jeśli ich liście były już wysuszone i sproszkowane. Resztę zdradzał zapach.
Po chwili okazało się, że sporo ludzi ma ochotę zająć się grubasem i zdecydowanie najlepiej dla niego by było dostać się w ręce "klechy". Ten jednak nie zdążył się wtrącić do dyskusji, gdy porywczy wojownik zakończył sprawę. Maldred skrzywił się tylko i westchnął. Za dużo przemocy, za dużo zabijania. Zdecydowanie za dużo.
- Proszę pani - rzekł szturchając delikatnie jakąś otyłą kobietę stojącą blisko - Proszę mi przynieść gorącej wody. To bardzo ważne, żeby uratować tego odważnego człowieka. - powiedział wskazując na krwawiącego ciągle Mikhaila.
- Theodore, nie wiem co knujesz, ale przydałoby się zebrać radosną ekipę w jednym miejscu. Krasnoluda można ostrożnie przenieść, ten tu też zaraz powinien być zdatny do transportu, choć nie jest z nim dobrze. - powiedział do czarodzieja i wrócił do pracy. Bard ciągle miał szansę przeżycia i Maldred nie zamierzał jej zaprzepaścić.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 26-10-2009, 16:25   #106
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Widząc jak Grey wbija topór w głowę tucznika Theodor Hess doszedł w swych planach do w ostatecznego zakrętu. Usłyszał jak Zoi skupia uwagę wieśniaków na szabrunku, sam też zamierzał to wykorzystać, złożył dłonie w prostym geście mówiąc.
- Hestel navat istan. - Zaraz też miecz, herszta, łuk i strzały jedynego ocalałego, łańcuch i miecz białowłosego poleciały do niego i jeden po drugim znikały w jego sakwie, zabrał także do sakwy miecz Bleka.
- Theodore, nie wiem co knujesz, ale przydałoby się zebrać radosną ekipę w jednym miejscu. Krasnoluda można ostrożnie przenieść, ten tu też zaraz powinien być zdatny do transportu, choć nie jest z nim dobrze.- Theodor uśmiechnął się.
- Knuję jak przeżyć i ocalić możliwe dużo z was, zanim sami się wykończycie. Widziałeś dzieło Greya? Rozumiesz, że potrzebujemy silnego dowódcy, i że ty się najlepiej do tego nadasz? - powtórzył gest dłoni i słowa zaklęcia, i już ciało krasnoluda delikatnie podniosło się z ziemi i z zawisło obok czarodzieja. - Czekamy za wsią, znajdziesz nas tam. Zaraz wrócę po Mikhaila- a głośniej dodał - Zoi chodź ze mną. - Ruszył pomału, ale zatrzymał się, aby odpowiedzieć Zoi, starał się aby kołysanie konia, zaburzyło jego czar i uszkodziło bardziej krasnoluda.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 26-10-2009 o 21:38.
deMaus jest offline  
Stary 26-10-2009, 21:17   #107
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Kiedy łuczniczka zwracała się do tłumu zobaczyła jak mag po raz kolejny używa swoich sztuczek by zabrać trochę broni. Ogólnie zachowała pokerową twarz ale myślała, że powinna zwrócić mu uwagę. W końcu właśnie powiedziała motłochowi, że może zachować wszystkie rzeczy z trupów.
Zoi chodź ze mną.- usłyszała jak Hess prosi by za nim podążyła. Mając na uwadze swoje postanowienie odzyskania strzał, szybko podeszła do czarodzieja.
- Wiesz zabieranie łupów po tym jak oddałam je wieśniakom podkopuje trochę autorytet drużyny. Czego chcesz muszę jeszcze odzyskać strzały. – zwróciła się do mężczyzny który zajął się przeno9szeniem krasnoluda.
- Nie tu. Za wioską, a łupów zostały tyle, że i tak zbudują sobie jeszcze dwie takie wioski - odpowiedział, choć widać po nim był, że ciężko mu mówić i podnosić czarami krasnoluda, jakby dla potwierdzenia dodał. - Przenoszenie rannych wymaga trochę więcej koncentracji niż zbieranie broni.
– Dobra, za raz dołączę do was tylko odzyskam co moje.- Odeszła do miejsca gdzie tkwiły jej strzały, jedna była w ciele bandyty, i gdyby nie lodowe lance które zmasakrowały ciało mogła by przypisać sobie tego trupa, niestety. Strzała utkwiła głęboko w czaszce ale na szczęście mózg ludzki był miękki i dało się łatwo ją wydostać. Inna utkwiła w ścianie chaty z nią musiała się bardziej namocować zwłaszcza, że nie chciała jej uszkodzić. Po czym wróciła po swoją klacz i podążyła za Theodorem, a dokładniej do miejsca gdzie się znajdował.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 26-10-2009 o 22:28.
Obca jest offline  
Stary 26-10-2009, 21:34   #108
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Kiedy Zoi dołączyła Theodor powiedział bez żadnego wstępu.
- Potrzebujemy przywódcy, mam zamiar o tym porozmawiać z reszta jak tylko opuścimy wioskę. Potrzebuję tylko ludzi, którzy poprą kandydaturę Maldreda, bo obawiam się, że mój głos nie przeważy. W tej wiosce mogliśmy unikać rzezi i rannych, ale brakło człowieka, którego moglibyśmy słuchać. - Hess mówił łamanym głosem, jakby samo mówienie sprawiało mu ból, - Widziałaś jak zachował się Gray, Karaniec też rzuca nożami uciekającemu w plecy, a mogło się spokojnie obyć bez krwi. Blake pewnie też się zgodzi na przywództwo Maldreda, jak już dojedziemy to przekaż mu moje słowa, a ja wrócę po Mikhaila i Maldreda. - Zbliżali się do miejsca w którym Blake pilnował łucznika.
Gdy krasnolud leżał bezpiecznie wyjął z sakwy miecz i podał wojownikowi.
- Ten idiota Grey zaszachował grubasa. Pojawił się tłum rządny linczu i ten debil dał się ponieść. Jadę po Mikhaila i Maldreda, potem przesłuchamy tego. jakby przede mną pojawił się Grey, to postaraj się przypilnować żeby ten przeżył, mam nadzieję, że okaże się warty tego trudu. - to powiedziawszy ruszył stępem do wioski, podjechał do Maldreda i powiedział.
- Mogę ci jakoś pomóc? Chciałbym jak najszybciej opuścić to miejsce. -
 
deMaus jest offline  
Stary 26-10-2009, 21:56   #109
 
Duch's Avatar
 
Reputacja: 1 Duch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znany
Karanic idąc w kierunku martwego herszta minął się z kapłanem jednak nie raczył obdarować go dłuższym spojrzeniem. Zatrzymał się nad ciałem byłego dowódcy przeciwnej grupy po czym pochylił się i powoli wyciągnął bełt z ramienia wojownika. Szybkim spojrzeniem ocenił czy pociska nadaje się jeszcze do użytku po czym schował do niewielkiego kołczanu umocowanego przy pasie.
Zwiadowca wyprostował się przyglądając się działaniom drużyny po czym ruszył powoli w kierunku , gdzie zostawił konia. Z zadowoleniem przyjął fakt, że zwierze zadowoliło się trawą znajdującą się tak gdzie stał i nie oddaliło się z tego miejsca.
Wsiadł na konia po czym podjechał w miejsce gdzie wojownik zaciągnął łucznika, mijając po drodze rozmawiajacych maga i tropicielkę. Kiedy znalazł się obok wojownika zsiadł z konia omiatając okolicę szybkim spojrzeniem i podnosząc swój nóż. Oparł się o okoliczne drzewo i najspokojniej w śmiecie przyglądał się poczynaniom Bleak'a, sam zaś powoli jakby nieświadomie i odruchowo przecierał kawałkiem materiału świecące ostrze sztyletu do miotania.
 
__________________
Dziewięć kroków przed siebie obrót i strzał nie najlepszy moment na błąd matematyczny.
Duch jest offline  
Stary 26-10-2009, 22:36   #110
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Hasvid stojąc za tłumkiem wzburzonych wieśniaków obserwował sytuację. A ta była niezbyt ciekawa. Zaraz po tym jak oddał grubego w ręce mieszkańców wioski, ten szalony barbarzyńca Grey wpadł między ludzi i rozwalił czaszkę bandycie. Tłum wydał pomruk. Hasvid zastanawiał się czy oznaczał on niezadowolenie czy aprobatę tego czynu. Chwilę później łuczniczka wskoczyła na studnię i oznajmiła wieśniakom, że łupy z zabitych bandytów należą się im jako rekompensata. Theodore nic sobie nie zrobił z jej słów i magicznym zaklęciem powyciągał z trupów broń, która zniknęła w jego przepastnej sakwie. Tylko stary Maldred zachowywał się w miarę racjonalnie. Cały czas starał się pomóc rannym Mikhailowi i krasnoludowi.

Hasvid odwrócił się od całej tej szopki i ruszył powoli w stronę wzgórza, za którym czekał jego wierzchowiec. Koń spokojnie skubał sobie trawę. Hasvid wskoczył na siodło i wjechał nieco wyżej, tak aby dostrzec gdzie zbierają się jego towarzysze. Dostrzegł Blake’a stojącego nad leżącym mężczyzną i Theodore’a. Rozmawiali, po czym mag pojechał w stronę wsi. Hasvid ruszył w kierunku Blake’a. Nim tam dotarł z wioski wyjechał Karanic, zatrzymał się obok Blake’a, zsiadł z konia i jakby od niechcenia zaczął polerować swój nóż.

- A ten co? Żyje? – zapytał Hasvid, widząc kogo wojownik pilnuje. – Miejmy nadzieję, że może mówić. Bo wypadałoby z nim troszeczkę podyskutować.
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172