Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-09-2009, 16:07   #21
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
Theodore spojrzał na barbarzyńcę i dotkliwie pobitego krasnoluda. Zniwelował imitację ognistej kuli, po czym władczym głosem dodał:
W obozie ma być spokój, chyba, że chcecie mieć elfów na głowie" Większość członków drużyny przesiadywała poza ziemianką, acz wzmocniony magią głos czarodzieja dochodził do uszu wszystkich.
Mag spojrzał również na kapłana. "Spalić na pewno nie, może nie wyglądam, ale potrafię trafiać precyzyjnie" Po chwili znów zwrócił się do reszty. „Trzeba ustalić warty, biorę ostatnią, jako że i tak muszę rano wstać przed wami, niech ktoś przekaże to tym co wyszli, a reszcie radzę się kłaść, bo jutro będzie już tylko gorzej" Theodore położył się na ziemi, owinięty kocem, podczas ostatniej warty, którą czujnie pełnił regenerował siły i nasłuchiwał.

Hasvid, Karanic, Mikhail, Blake i Zoi siedzieli poza ziemianką. Bard ukląkł i rozpoczął poszukiwania śladów, jakie ewentualnie mogłyby zostawić elfy. Było ciemno, dlatego ciężko było cokolwiek znaleźć. Wydawało się jednak, że jeśli ktoś tu był to dosyć dawno i raczej nie były to elfy. Mikhail znalazł ślady, ale okutych żelazem buciorów, a jak dobrze wiecie, elfy z reguły noszą buty z miękkiej skórki.

Noc była chłodna. Okolicę zasnuła ciemność, Blake rozejrzał się. Teren pokrywały nieliczne wzgórza, rzadka, w wielu miejscach pożółkła trawa. Niewiele rosło tu drzew, głównie pospolite, karłowate gatunki. Niedaleko przebiegał pokryty piachem, kręty gościniec.

Zalotnicy już się uspokoili, więc możesz śmiało wracać... panienko. – mruknął kapłan wystawiając posiekaną zmarszczkami twarz – Czas spać zamykamy.”

Krasnolud leżał. Cuchnące zioła Maldreda obudziły wojaka, który jęczał i kwiczał. Twarz puchła mu w niewiarygodnym tempie. Początkowo z nosa ciekła krew, dlatego teraz pozostała mu zakrzepła strużka, biegnąca od nozdrzy po podbródek. Barbarzyńca również był obolały, krasnolud, choć niewątpliwie przegrał walkę odwdzięczył się kilkoma uderzeniami. Teraz Thobius klął pod nosem i przeklinał biesiadę.
Parszywi ludzie…” – zaklął jeszcze raz, owinął kocem i zasnął.

Noc była raczej spokojna. Kiedy wzeszło słońce nad obozowiskiem przeleciała jedynie wataha czarnych ptaków, które skrzecząc okropnie obudziły całą drużynę i spłoszyły konie, które nerwowo poczęły grzebać kopytami w ziemi.
 
Kirholm jest offline  
Stary 19-09-2009, 18:37   #22
 
Duch's Avatar
 
Reputacja: 1 Duch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znany
Nie doczekawszy się odpowiedzi od Barda Krather spojrzał na niego po czym szepnął nieco głośniej.
- Jeśli mag chce aby zachowywać się ciszej niech zachowa swoje magiczne sztuczki na inne bardziej przydatne okazje i nie drze się po nocy. Są inne sposoby aby przekazać sobie potrzebne informacje - rozejrzał się po towarzyszach którzy wyszli z ziemianki - przekaż też magowi, że dzisiejszej nocy ja będę pełnił wartę, więc nie musi się martwić i mam nadzieję, że jego warta nie będzie tą ostatnią - Uśmiechnął się mimowolnie przypominając najwyraźniej jakieś zdarzenie z przeszłości - A teraz idźcie już spać bo jutro czeka nas ciężki dzień.
Karanic wstał biorąc swoje miecze po czym przeniósł się w inne miejsce maskując podobnie jak poprzednim razem.
- Niezła percepcja - szepnął jeszcze na odchodne, ni to do siebie, ni do barda.
 
__________________
Dziewięć kroków przed siebie obrót i strzał nie najlepszy moment na błąd matematyczny.
Duch jest offline  
Stary 19-09-2009, 20:13   #23
 
Joppcio's Avatar
 
Reputacja: 1 Joppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodze
"W nocy powinno być spokojnie. Nie jest to dobre miejsce na zasadzki" - pomyślał Blake. Lewą ręką złapał się za głowę. "Czemu tak cholera boli? Ehh...Chyba pora spać." Popatrzał jeszcze chwilkę na towarzyszy znajdujących się poza ziemiankom, po czym ruszył do ziemianki.
-Ja mogę obrać pierwszą wartę. Myślę, że te kilka godzin jeszcze wytrzymam. Tylko dobrze zamknij te twoje wrota klecho, bo nie chce się obudzić z poderżniętym przez elfiaków gardłem. - powiedział zbierają swój śpiwór z ziemi. - I mam nadzieję że i wy nie okażecie się zdradzieckimi skurwielami. - dokończył i splunął obok leżącego krasnoluda. "Rano nie jesz na mój koszt, karzełku". Blake ułożył ze śpiwora wygodne legowisko pod wrotami ziemianki i wygodnie się w nim rozłożył. Po kilku minutach Blake poszedł spać.


Następnego ranka mężczyzna obudził się dość szybko. Przetarł oczy i wygrzebał się ze śpiwora.
-No, no. Troszkę zmarzłem. - wymamrotał raczej do siebie i sprawdził czy jego miecz nadal jest w pochwie. Następnie wyjął z plecaka chleb i kiełbasy, i tak popijając wodą zjadł śniadanie. "Czeka nas ciężki dzień" - pomyślał Blake i wyszedł z ziemianki, by rozprostować kości.
 

Ostatnio edytowane przez Joppcio : 19-09-2009 o 21:12. Powód: Obca
Joppcio jest offline  
Stary 19-09-2009, 21:30   #24
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Zoi już chciała odpowiedzieć kapłanowi, iż nie czuje obawy przed dwoma podchmielonymi mężczyznami lejącymi się po mordach, ale nie zdążyła. Kapłan począł odmawiać modlitwę do swojego boga, a dziewczyna która sama nie była religijna, uszanowała to w kapłanie i nie przeszkadzała mu, po dość długiej modlitwie uznała że wyjaśnianie dlaczego wyszła nie jest tak naprawdę istotne i pójdzie w zapomnienie jak wiele nieistotnych szczegółów życia.
Na wspomnienie przez maga wart, chciała spytać się wojownika który miał na imię,.. bodajże Karanic czy chce by go zmienić po paru godzinach czy chce z magiem wziąć całą noc, wstałaby podejść i się go zapytać ale po zrobieniu dwóch kroków usłyszała jak owy mężczyzna oświadcza iż będzie stał cała noc na warcie.
Dziewczyna nie była nigdy z tych co kwestionują czyjeś podejście do własnej wytrzymałości, a że Karanic nie wyglądał na kogoś kto będzie nie do użytku dnia kolejnego po nie przespanej nocy, nie mówiła swoich obiekcji. Tak, więc obróciła się na pięcie i weszła do ziemianki. Wzięła koc i opatuliła się układając się do snu, bliżej źródła ciepła, bądź co bądź na zwykłe warunki podróży będzie jeszcze czas, a z okazji trzeba korzystać.
Rankiem obudził ją skrzeczenie ptaków, parę osób w drużynie było już na nogach, ale nie wszyscy. Zwinęła dokładnie swoje posłanie i z resztą rzeczy wyszła z ziemianki. Kiwnęła głową obudzonym już osobą przebywającym na górze i przygotowała swoją klacz, prezent od władz zakonu do tej pory nie dane jej było dorobić się własnego, do drogi. W wolnej chwili wyjęła porcje jedzenia i zjadła rozglądając się po okolicy, wodząc wzrokiem dokładnie po pagórkach jakie tworzyły okolice.
Tutaj śladów nie było sensu sprawdzać to co mogło zostać zostało zadeptane przez nich lub krasnoluda który dołączył do ich kompani na tę noc. Najwyraźniej obudziła się za wcześnie bo inni jakoś nie wstawali. Wskoczyła na swoją gniadą klacz i rzuciła Blake’owi .
- Ujadę przodem i sprawdzę jak dalej z drogą, albo reszta się obudzi i mnie do gonicie albo po paru kilometrach zawrócę. - Spięła konia i ruszyła kłusem w kierunku dalszej podróży.
 
Obca jest offline  
Stary 19-09-2009, 21:48   #25
 
Joppcio's Avatar
 
Reputacja: 1 Joppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodzeJoppcio jest na bardzo dobrej drodze
Blake'a uderzył miły chłód, który panował na zewnątrz. Rozejrzał się po okolicy, by upewnić się, że nikt nie obserwuje "radosnej gromadki". "Cisza i spokój. Nie lubię tego... - pomyślał mężczyzna i pokręcił głową. Pochodził chwilkę wokół ziemianki i zrobił kilka skłonów. Był już gotowy do dalszej podróży. Zostało tylko zabrać śpiwór i poczekać na resztę drużyny. "Czy napatoczą się w końcu jakieś elfiaki? Czy będzie bitka? Czy krasnal będzie się chciał wlec za nami? - myślał, wyciągając z pochwy miecz. Nagle z zadumy wyrwał go głos towarzyszki.
Ujadę przodem i sprawdzę jak dalej z drogą, albo reszta się obudzi i mnie do gonicie albo po paru kilometrach zawrócę. - rzekła Zoi.
-To jedźkaj przodem, tylko żeby cie jakieś licho nie napadło. Mam nadzieję że te patałachy w końcu wstaną. W końcu elfiaki nie będą na nas czekać wieczność... - odparł robiąc mieczem kołowrotek i chowając go znów do pochwy. Po chwili dodał - A jak się spało?
Dziewczyna zatrzymała konia i spojrzała na łowcę potworów zdziwiona, najwidoczniej nie spodziewała się takiego pytania.
-Dobrze. - odpowiedziała tonem ostrożnym jakby pytanie Blade'a zawierało jakiś ukryty podtekst albo interes, a nie zwyczajną troskę o towarzysza podróży.
Blake tylko kiwnął głową, a dziewczyna ruszyła kłusem przed siebie.
 

Ostatnio edytowane przez Joppcio : 19-09-2009 o 22:07.
Joppcio jest offline  
Stary 19-09-2009, 22:55   #26
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Wolf leżał na swym posłaniu. Długo jeszcze nie mógł zasnąć ponieważ męczył go straszny ból głowy. Barbarzyńca przeklinał dzień, w którym zdecydował się na te podróż.
***
Rano obudził się najwcześniej ze wszystkich. Doskwierało mu gorąco jakie panowało w ziemiance. Wiele osób może zmarzło tej nocy ale nie on. Grey wychował się w mroźnych krainach. Był przyzwyczajony do chłodu. Gdzieś w oddali słychać było krzyki ptaków. Grey leżał dalej. Kobieta o imieniu Zoi i mężczyzna Blake wstali i zaczęli przygotowywać się do dalszej podróży. W końcu wyszli, nie zauważając że barbarzyńca już nie śpi. W pomieszczeniu nie było także Kranica. Tysiące myśli przelatywało mu przez głowę. Leżał i rozmyślał.
 
Garzzakhz jest offline  
Stary 19-09-2009, 23:09   #27
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Zegar biologiczny, a może bardziej przyzwyczajenie ze statku, kazało mu wstać wcześniej, co też uczynił. Odwinął się z koca, złożył go i wsunął do sakiewki, następnie wyszedł na zewnątrz rozejrzał się i podszedł do Karanica, którego dostrzegł w delikatnym blasku poranka.
- Przejmę wartę, połóż się choć na kilka godzin, zawsze to lepsze niż całkowity brak snu. Ja i tak muszę zaczerpnąć energii i pomedytować, więc równie dobrze moja magia, może nas przez chwilę chronić.- Następnie usiadł obok drzewek i koncentrując się zaczerpnął mocy z drzewek, które rosły w okolicy, starał się nie osłabić za bardzo każdego, choć z jednym przesadził i widocznie to drzewko się zmieniło, było wyschnięte i bez większości liści. Cała medytacja i czerpanie energii zajęło mu około półtorej godziny.


Kiedy Zoi informowała Blake o swoim planie sprawdzenia drogi , Hess wstał i podszedł do konia, wyprowadził z przedsionka jamy i poprowadził na łąkę, tam stanął przed nim i patrząc zwierzakowi w oczy wyszeptał.
- Powiedzieli w zakonie że nazywasz się Argo, to dobre imię dla ciebie, i obyś na nie reagował - Następnie zdjął wypuścił zwierzaka, aby popasł się na świeżej trawie. Sam podszedł do wejścia do jaskini i budząc tych co jeszcze spali powiedział.
- Wstawać, nie mamy całego dnia, Zoi pojechała na zwiad, wróci pewnie za jakieś pół godziny, to powinno wam wystarczyć, aby się spakować i coś zjeść. Od tej pory musimy poruszać się sprawniej i ciszej. - Zamilkł na chwilę, lecz zaraz dodał. - Karaniec, Maldred, mógłbym z wami porozmawiać na osobności? Poczekam koło tych drzewek na lewo od jamy, jeśli nie macie nic przeciwko. - Odszedł nie czekając na odpowiedz.


Podszedł do drzewek gdzie czerpał energię i czekał.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 19-09-2009 o 23:13.
deMaus jest offline  
Stary 20-09-2009, 09:09   #28
 
Duch's Avatar
 
Reputacja: 1 Duch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znanyDuch wkrótce będzie znany
Kiedy Karanic zobaczył idącego w jego kierunku maga odkrył derkę którą był przykryty tak aby aby Theodore mógł go zobaczyć.
Skorzystał z propozycji maga zasypiając nad ranem.
Obudziła go informacja iż dziewczyna która z nimi podróżuje po jechał na zwiad - w końcu ktoś kto rozsądnie myśli - stwierdził w duchu po czym zebrał się zakładając pochwę z szablami na plecy i pakując derkę do plecaka. Bez zbytnich ceregieli osiodłał konia czekając aż reszta będzie gotowa wyruszyć.
- Karaniec, Maldred, mógłbym z wami porozmawiać na osobności? Poczekam koło tych drzewek na lewo od jamy, jeśli nie macie nic przeciwko. - złapał konia za uzdę po czym udał się w kierunku drzewek podchodząc do człowieka w płaszczu.
- Karanic - stwierdził krótko opierając się o drzewo i przyglądając magowi - powinniśmy ruszać.
 
__________________
Dziewięć kroków przed siebie obrót i strzał nie najlepszy moment na błąd matematyczny.
Duch jest offline  
Stary 20-09-2009, 11:53   #29
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
- „Parszywi ludzie…” – zaklął krasnolud.
- Obawiam się, że to głównie krasnoludowie znani są z szybkiego przechodzenia od słów do czynów, a najchętniej do bitek. Więc niekoniecznie masz podstawy krytykować naszego przyjaciela za jego porywczość. Tak czy siak nie chowaj urazy. - odparł mu kapłan.
Widząc, że dziewczyna zachowuje się, jakby coś chciała powiedzieć Malded spojrzał na nią pytająco, ale najwidoczniej się rozmyśliła, więc znów opuścił głowę. Później widząc jak idzie gdzieś, ale po dwóch krokach zmienia zdanie i wraca na miejsce uśmiechnął się do niej życzliwie. Szeptania modlitw nie przerwał ani na moment.
Rano obudziły go pierwsze promienie wschodzącego słońca, padające wprost na jego twarz. Podniósł się na posłaniu, przeciągnął i głęboko odetchnął. Dzień zapowiadał się piękny. Ruchem ręki zdjął zaklęcie ochronne i jednocześnie zniknęła iluzja słońca. Wyszedł na zewnątrz i odwrócił się w stronę, z której słońce było naprawdę. Złożył głęboki ukłon i chwilę modlił się po cichutku. Później wrócił na swoje posłanie, zjadł powoli trochę zapasów i na chwilę oddał się medytacji. Starał się zachowywać jak najciszej, żeby nie pobudzić tych, którzy jeszcze chcieli skorzystać z ostatnich chwil snu.
- Karaniec, Maldred, mógłbym z wami porozmawiać na osobności? Poczekam koło tych drzewek na lewo od jamy, jeśli nie macie nic przeciwko. - powiedział czarodziej. Maldred ziewnął tylko przeciągle, po czym podniósł się, zwinął swoje posłanie i przytroczył je do reszty, gotowego już bagażu. Uczyniwszy to wyszedł na zewnątrz i dołączył do stojących już razem Karanica i Theodora.
- Obawiam się, że tajne narady nie sprzyjają zaufaniu w drużynie, ale mówcie, co Wam leży na wątrobie. - powiedział dość głośno, patrząc w oczy czarodziejowi.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 20-09-2009, 12:49   #30
 
Nerchio's Avatar
 
Reputacja: 1 Nerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodze
- Wszyscy już to wiedzą, że magowie, wojownicy, a nawet tropiciele nie są od myślenia. Po prostu im to nie wychodzi. Myślenie to talent wrodzony, którym, niestety, nie wszyscy zostają obdarzeni. - zauważył Mikhail, kiedy rano zobaczył maga, czerpiącego energię z drzew.
Nie ma to jak zostawianie za sobą masy śladów i to w dodatku świadczących o obecności maga. Mniemam, że oprócz większości tędy przechodzących, nikt tego nie spostrzeże, pomyślał i starał się dalej zasnąć.
Na szczęście, chociaż spór między barbarzyńcą a krasnoludem został zażegnany. Przynajmniej tak się wydawało.
Obudził go skrzek ptaków przelatujących ponad drzewami.
Od razu zauważył, że nie ma Zoi.
Pewnie poszła na zwiad, powiedział sobie.
Przy okazji usłyszał słowa, które pewnie nie miały dojść do jego uszu:

- Karaniec, Maldred, mógłbym z wami porozmawiać na osobności? Poczekam koło tych drzewek na lewo od jamy, jeśli nie macie nic przeciwko.

- Też mogę przyjść czy raczej nie będe mile widziany na waszym potajemnym spotkaniu ? - Mikhail zawołał na tyle głośno, by wszyscy trzej mężczyźni go słyszeli.

Nie czekał na odpowiedź. Wyszedł z ziemianki, by zaczerpnąć świeżego powietrza i zagrać na początek pięknego, spokojnego dnia.
 

Ostatnio edytowane przez Nerchio : 21-09-2009 o 19:39.
Nerchio jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172