Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2009, 14:05   #101
 
Cerber's Avatar
 
Reputacja: 1 Cerber nie jest za bardzo znany
Gelidus pomógł Lilianne i Satanerowi przetransportować ranną Valerię do jej komnaty. Gdy kapłanka zajmowała się panią domu, Nieskończony zszedł na dół do biblioteczki. W salonie Arnthaniel i Agromannar o czymś dyskutowali. Zamilkli gdy Gelidus wszedł do pomieszczenia. Popatrzyli na siebie. Gelidus skinął głową i udał się w stronę regałów z książkami. Sięgnął jeden z tomów i wertując kartki poszedł na górę. Para przy barku odprowadziła go wzrokiem. „Mroczne elfy,wampiry,czarnoksiężnicy i wszelkie istoty w pewnym stopniu powiązane z ciemnością i czarną magią” – Gelidus czytał o Zakonie Czterech Słońc. Niestety informacji o tym ugrupowaniu było jak na lekarstwo. Opierając się o ścianę na końcu korytarza zauważył, że Lilianne i Sataner opuścili pokój Valerii i weszli w inne drzwi. Nieskończony zapukał a po uzyskaniu odpowiedzi wszedł do pokoju. Valeria leżała zamyślona w swoim wielkim łożu z jedwabnym baldachimem.
- Wiem, że masz dość kłopotów ze swoim bratem – zaczął – ale chyba wiem kto może stać za porwaniem księżniczki.
Opowiedział Valerii wszystko czego się dowiedział od pałacowej opiekunki.
- Nie wiem tylko czy sam Zakon planował porwanie czy tylko wykonywał polecenie kogoś wyżej. Arnthaniel zapewne wie o Zakonie więcej niż my. Chciałem z nim porozmawiać ale ty chyba znasz go lepiej. Możesz z nim o tym pogadać przy najbliższej okazji?
- Arnthaniel jest niezwykle uparty. Nawet jeżeli z nim porozmawiam, może przede mną coś ukrywać - powiedziała - Poza tym... kiedy byłam w tej barierze... Chyba rozmawiałam z astralną projekcją księżniczki.
- Naprawdę? Dowiedziałaś się czegoś?
Valeria wstała z łóżka i nerwowo spacerowała od ściany do ściany.
- Mówiła bardzo enigmatycznie, chciała mi przekazać coś ważnego...
Powiedziała mi: "Jestem tam, gdzie cztery potęgi spotykają się w jednym miejscu??? Na niebie widzę cztery klejnoty otoczone przeklętym blaskiem???" Myślę, że chodziło jej o Mithios, ojczysty wymiar Zakonu. Ale dostać się tam jest niezwykle trudno...
- Nigdy jej nie spotkałem a jej umiejętności wciąż mnie zaskakują. Jeśli księżniczka naprawdę jest w Mithios to sami jej nie odbijemy. Trzeba powiadomić króla i wysłać tam wojska...Może gdybyśmy znaleźli siedzibę Zakonu w Neverendaarze to udałoby się potwierdzić tę informację. Co o tym sądzisz?
- Bezpośrednie wkroczenie z wojskiem do Mithios bez jasnych dowodów byłoby poważnym błędem. Nasi sprzymierzeńcy mogliby się lękać o swoje bezpieczeństwo, jeżeli dowiedzieliby się o bezpodstawnej interwencji w inny świat.
- Dlatego musimy być pewni - Gelidus zamyślił się.
- Być może w siedzibie Zakonu w Minas'Drill dowiemy się czegoś...Poczekajmy na naszych towarzyszy, kiedy wszyscy się zbierzemy, ustalimy co zrobimy - dokończyła.
- Oczywiście. Zdrowiej szybko - Gelidus skłonił się z uśmiechem i wyszedł.
 
Cerber jest offline  
Stary 03-01-2010, 20:34   #102
 
Sorix's Avatar
 
Reputacja: 1 Sorix nie jest za bardzo znany
Moran z szybkością błyskawicy odskoczył wzbijając się na skrzydła. Podczas lotu wyjął łuk i założył strzałę na cięciwę. W tym samym momencie, gdy ostatnią nogą dotkną podłoża strzelił strzałę w kierunku bliższej postaci. - Kim jesteście i czego ode mnie chcecie ? - niemal krzykną Moran wyciągając już drugą strzałę z kołczanu.

Strzała leciała wprost na postać w biało-niebieskiej szacie. Nieznajomy uniósł rękę do przodu i śmiertelna strzała upadła na ziemię zamknięta w lodowym krysztale. Oboje milczeli.

-Zadałem wam pytanie ! - krzykną Moran wystrzelając następną strzałę i sięgając po kolejną.

Kiedy łowca naciągał cięciwę, mag w białej szacie ponownie wykonał gest dłoni. Zerwał się nagły podmuch wiatru, na tyle silny, że kołysał drzewami. Gdy Moran odsłonił oczy, zauważył, że nieznajomi zniknęli. Albo tak się przynajmniej wydawało... Niewiadomo skąd, w lesie pojawiły się gęste kłęby mgły, mocno ograniczające widoczność.
- Pytasz o imiona... - usłyszał łągodny, młodzieńczy głos.
- Tak bardzo chcesz wiedzieć... - powiedział to drugi głos, nieco bardziej zaczepny.
- Nasze imię...
- ... oznacza ...
- twoją śmierć.
- powiedzieli obaj.

-Kurwa - przeklną Moran - żebym ich chociaż widział. Rozglądał się na około, lecz nic nie był w stanie zobaczyć.- Uciekać, czy czekać co będzie dalej ? - zadał sobie w myślach pytanie, na które nie umiał dobrać odpowiedzi. -Podmuch wiatru - krzykną próbując rozproszyć mgłę

Wiatr przywołany przez łowcę poruszył lekko gęstymi obłokami, ale nie zdołał rozproszyć mgły. Usłyszał drwiący śmiech jednego z przeciwników. Znowu ktoś złamał gałąź i obracając się, Moran ujrzał zbliżającą się kulę płomieni.

Moran szybko uskoczył, lecz natrafił na drzewo rosnące nieopodal miejsca, w którym stał. -Kurwa - przeklną raz jeszcze po czym z całych sił zaczą wznosić się ku górze.

Na jednej z gałęzi tego drzewa stał biały mag. Wypowiedział słowa zaklęcia i skierował palce w stronę Morana, wystrzeliwując lodowe pociski.
Na przeciwko znajdował się drugi przeciwnik. Tworzeniu jego zaklęcia towarzyszyła dynamiczna pieśń. Kiedy skończył ostatnie wersy, uniósł ramiona do góry. Z nieba trysnął żar, przeradzający się w deszcz ognia


Moran zmienił kierunek lotu i postanowił uciec od przeciwników. Leciał - jak mu się wydawało - w kierunku miasta. Podczas dynamicznego zakładania łuku na plecy trafiła go gałąź, przez co Moran był zmuszony zlecieć na powierzchnię i uciekać w sposób całkowicie ludzki.

Kiedy biegł, prześcignęły go dwie smugi światła - jedna błękitna, druga szkarłatna. Światła się zmaterializowały i przed łowcą stali jego przeciwnicy.
- Tak łatwo nie uciekniesz. - powiedział ten w czerni, przytykając dłoń do ziemi.
Z ziemi wystrzeliło kilka twardych korzeni, oplatających nogi i tors łowcy.

-Czego chcecie ? -
zapytał łowca szarpiąc się z oplatającymi go korzeniami. - Jeśli chcecie walczyć, zawalczmy jak równy z równym, bez tych głupich gierek.

Magowie podeszli do siebie i stanęli razem, na przeciwko łowcy. Zbliżyli się do niego o kilka kroków. Obaj ściągneli kaptury. Oczom Morana ukazały się dwie identyczne twarze młodzieńców. Na oko mieli 16 lat, ten w białej szacie miał srebnre włosy i oczy koloru nieba, a drugi był jego odwrotnością - włosy kruczoczarne i ciemnoczerwone źrenice. Niewątpliwie byli bliźniętami... ale ich moc wykluczała, że są ludźmi.
Popatrzeli po sobie.
- Jestem Karo'Ahr... - powiedział srebrnowłosy
- A ja Karo'Sen. - dokończył drugi.
- Bądź grzeczny...
- ... i zgiń!

Moran poczuł w sobie zaskakującą moc, która pojawiła się niespodziewanie, z głębi jego duszy...
Sięgając do zakamarków swojej duszy, Moran zacisnął oczy. Skupił się i próbował odnaleźć źródło mocy... Usłyszał szelest liści poruszanych przez delikatny wietrzyk. Otworzył oczy... znajdował się na okrągłej polance otoczonej lasem. Na jej środku rosło małe białe drzewko, na którego gałęzi siedział promieniujący białą poświatą orzeł. Bystre oczy skierowane były w łowcę.
Moran podszedł na dość bliską odległość. Ślepia ptaka w dalszym ciągu nie spuszczały z wzroku łowcy, co go troszkę denerwowało. -Kolejna zagadka - pomyślał... - już mnie to trochę irytuje. Łowca chciał przywdziać łuk, lecz czuł, że nie jest to potrzebne. -K-kim jesteś ? - spytał poddenerwowany orła...
Ptak przekrzywił głowę i lekko rozwarł dzióbek.
- W tej chwili jesteś bezpieczny. - usłyszał łagodny męski głos.
-Dlaczego tu jestem ? Czy to jest jakiś inny wymiar ? Co się ze mną stało ?
- Jesteś tutaj, bo chciałeś odnaleźć Moc. Chwilowo przeniosłeś się do sanktuarium wewnątrz twojej duszy, a tam skąd pochodzisz czas stanął w miejscu. - odpowiedział.
-W jaki sposób możesz mi pomóc ? - spytał łucznik spoglądając się na potężne skrzydła ptaka
Orzeł rozłożył skrzydła jakby szykował się do lotu.
- To tu musisz mi pomóc. Jeżeli odgadniesz moje imię, będę w stanie obdarzyć cię mocą, która ci pomoże...
-W jaki sposób mogę to zrobić ?
- Jestem częścią twojej duszy, a moje imię jest twoją cechą... Nie mogę ci podpowiedzieć, gdyż podlegam starożytnym prawom...

-Tak więc, myślę, że twoim imieniem jest Siła
Ptak pokręcił głową.
-Więc może Wolność ?
Orzeł machnął skrzydłami i wzbił się w powietrze. Poszybował wysoko w chmury...
- Wolność... zawsze o nią walcz i nie poddawaj się. Niewola to straszliwy los, pamiętaj...
Białe drzewo rozbłysło białym światłem i urosło o parę metrów. Blask nie ustał, lecz stał się bardziej intensywny. Moran musiał zakryć oczy, kiedy je otworzył zrozumiał, że stoi na gałęzi jednego z drzew, za plecami złowieszczych bliźniaków. Popatrzył na swój łuk...
-Wolność - krzykną, podobnie jak robiła to Valeria i jej brat
Łuk Morana przywdział dziwny kształt. Łowca nigdy wcześniej nie widział podobnej broni
[jpg]http://fc09.deviantart.com/images2/i/2004/07/6/0/Bladed_Elven_Bow.jpg[/jpg]

. Widząc to Moran w jednej chwili nabrał pewności siebie. Naciągając strzałę czuł, jakby ktoś czuwał nad nim samym. Bladoniebieska poświata rozbłyskiwała ponad rękojeścią robiąc nieziemskie wrażenie. Wiedział, że ta umiejętność pozwoli mu opanować łucznictwo w o wiele większym zakresie. Moran patrząc na zaskoczonych magów wypuścił strzałę, którą jak się okazało, mógł sam sterować.
Bliźniacy odskoczyli na bok, a strzała przeleciała między nimi. Czarnowłosy chłopiec przytknął dłonie do ziemi i spod drzewa na którym stał Moran wyrosły ogromne, pnące się w górę pnącza. Drugi mag wyczarował wokół siebie sferę wirującego powietrza.
Moran szybko odskoczył w dalszym ciągu dzięki siłe woli kierując strzałę. W czasie, gdy spadał udało mu się odwrócić lot strzały, która zmierzała zza pleców przeciwnika.
Srebrnowłosy zajęty szykowaniem następnego czaru nie zauważył nadlatującej strzały. Kiedy zetknęła się z wirującym powietrzem została roztrzaskana na drzazgi. Słysząc łamiącą się strzałę, Karo'Ahr uśmiechnął się złośliwie. Karo'sen skoczył w powietrze i zawirował. Jego ciało otoczyła spirala szkarłatnego płomienia. Odbijając się od pobliskiego drzewa z wyciągniętymi dłońmi poleciał wprost na Nieskończonego.
Moran wyciągną kolejną strzałę z kołczanu, naciągną na cięciwę i wypuścił w stronę nadlatującego maga.
Karo'Sen znowu zawirował. Płomienie otaczające go zetknęły się ze strzałą, zostawiając z niej kawałek zwęglonego drewna. Gdy był już blisko Morana wyciągnął ku niemu dłoń, jakby chciał go dotknąć...
Moran z szybkością strzały odsuną się od nadlatującego maga i uciekł na pobliskie drzewo. Korzystając z chwili zamieszania rozłożył skrzydła i zaczą lecieć w stronę miasta
Karo'Sen wylądował na gałęzi, z której odleciał skrzydlaty. Obejrzał się na brata, który pojawił się zaraz obok niego. Kiwnął głową i wydobył spod szaty amulet z czterema kryształami. Dotykając jego powierzchni wyczarował magiczny portal, w którym obaj zniknęli. Mgła powoli znikała.
Moran nie spoglądając za siebie miną bramę miasta, po czym dotkną kieszonkowego portalu, którego dostał od Valerii i teleportował się do kwatery
 
Sorix jest offline  
Stary 19-01-2010, 16:14   #103
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Valeria odczekała chwilę po wyjściu Gelidusa. Rany które odniosła w walce z bratem nie były poważne. Popatrzyła na opatrzone miejsca na swoim ciele. Odczuwała sprzeczne emocje - była z siebie zadowolona, ale przygnębiał ją fakt, że okazała w walce słabość. Westchnęła i zdjęła z siebie zbroję. Ubrała lekką togę, idealną na obecną porę roku. Złociste promienie słońca oświetlały cały dom. Kobieta opuściła swoją komnatę i skierowała się do schodów.

Valeria zeszła na dół. Widząc w salonie Arnthaniela i Agromannara razem, podeszła do nich. Ten widok zdziwił ją nieco.
- Dowiedzieliście się czegoś nowego? - zapytała stając przed mężczyznami.
Agromannar spojrzał na nią z wahaniem. Potem przeniósł badawcze spojrzenie na Arthaniela i czekał aż nieskończony odezwie się pierwszy.
- Ykhm... - rozpoczął chrząknięciem skrzydlaty i odpowiedział na spojrzenie Agromannara.
- Nasz egzotyczny przyjaciel - mówiąc to kiwną w stronę półwampira. - opracował pewien ciekawy plan. - mówił bardzo powoli a gdy skończył delektował się zaciekawieniem Valerii i strachem Agrmannara.
Valeria przestąpiła z nogi na nogę.
- Co to za plan? - kobieta przesunęła spojrzenie na półwampira.
Nim innokrwisty zdążył coś powiedzieć znowu odezwał się Arthaniel.
- Valerio czy wiesz kogo zatrudniasz do tak ważnej dla naszego kraju misji?
Na jej twarzy odmalowało się zdziwienie. Skrzyżowała ręce w geście oburzenia.
- Arnthaniel... Kwestionujesz mój wybór? - skarciła go spojrzeniem, które równie dobrze mogłoby roztrzaskać skałę na drobne kawałki.
- Nie, ależ skąd. Tylko zastanawia mnie czy wiesz co robili poszczególni członkowie naszej grupy nim zaczęli pracować dla ciebie. Myślę że powinnaś to wiedzieć. Agrommanar wiedział że i tak by się to wydało, lecz sam nigdy nie zdradził by tego pięknej nieskończonej.
Arthaniel mimo tego że go zdradzał, chciał jak najszybciej wyjawić to aby potem nie było problemów.
Kobieta westchnęła i otworzyła usta w wyrazie niedowierzania.
- Nie wierzę... - powiedziała. Pleciesz te wszystkie bzdury, bo jesteś zwyczajnie... zazdrosny!
Ostatnie słowo wypowiedziała krzywiąc się lekko. Jej policzki poczerwieniały, kiedy trafiło do niej znaczenie jej słów.
Pokręciła głową ze zmieszaniem. Nieskończony zaśmiał się z niedowierzaniem - Ja zazdrosny?! O co Valerio? Nie rozumiem. Skąd te słowa?
Nagle jednak przerwał mu Agromannar.
- Przejdźmy do planu. - on też nie rozumiał o co chodziło wojowniczej nieskończonej, lecz teraz nie kłótnie były najważniejsze.

Półwampir opowiedział o swoim spotkaniu z osobami z Bractwa Czterech Słońc i o śledztwie Arthaniela. Valeria słuchała uważnie, patrząc raz na nieskończonego, raz na półwampira.

- A więc jednak... - złapała się za brodę. Razem z Gelidusem doszliśmy do wniosku, że to Bractwo może stać za całą sprawą. Ja sama natknęłam się na trop prowadzący do Mithios. Ale żeby tam wyruszyć z poszukiwaniami... musimy mieć najpierw dowód. Postanowiliśmy zaplanować infiltrację ich tutejszej siedziby. Jeżeli zabójcy wiedzą, kto bierze udział w naszej misji, mogli również zaplanować zasadzkę na ciebie, Argromannarze. Pójście tą drogą jest ryzykowne. Gdy zbiorą się tu wszyscy, uzgodnimy co należy zrobić.
- Niech będzie. Lecz pracowałem już kiedyś z osobą która dała mi te zadanie. Znam ją. Wiem kiedy kłamie.
Valeria skinęła głową.
- Pozostaje nam czekać na innych...
Gdy to powiedziała, w domu pojawił się wyczerpany Moran.

Po chwili, gdy wszyscy znaleźli się w domu Valerii, kobieta zwołała naradę w salonie. Osiadła na wygodnym krześle z wysokim oparciem, które przystowione było do stołu. W sumie przy stole było dziewięć krzeseł, w tym po środku jedno z wysokim oparciem, na którym siedziała Valeria oraz po cztery zprawej i lewej strony. Gdy zgromadzeni zajęli miejsca, Valeria odezwała się pierwsza.
- Atak na Gelidusa i Morana oraz wieści przyniesione przez Agromannara i moje dziwne spotkanie z... posłańcem Drulii'An pozwalają mi jasno stwierdzić, że nasza misja w jakiś sposób szkodzi interesom Bractwa Czterech Słońc. - zaczęła spokojnym głosem. Z Gelidusem - tu spojrzała na mężczyznę - doszliśmy do wniosków, że aby przenieść poszukiwania zaginionej księżniczki do Mithios, potrzebujemy niezbitych dowodów na udział Bractwa. Zapewne można je odnaleźć w ich siedzibie w Minas'Drill. Ale jest to związane z pewnym ryzykiem, infiltracja Zakonu może być ciężka jak i... niebezpieczna. Jednak musimy podjąć się tego zadania i wymyślić sposób na przeniknięcie do ich wieży.
Odczekała aż jej słowa dotrą do wszystkich.
- Czy ktoś ma jakieś pomysły? - zapytała, przebiegając spojrzeniem po każdej osobie.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
Stary 20-01-2010, 22:54   #104
 
Erthon's Avatar
 
Reputacja: 1 Erthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znany
Sataner snuł się bez celu po domostwie Valerii napotykając obrazy wiszące na ścianach.

Arteon spał grzecznie w pokoju od czasu do czasu przekręcając się z jednej strony na drugą.
Obudziły go odgłosy stóp jego pana który to właśnie wracał do pokoju.
-Obudziłem Cię...- spojrzał z lekkim uśmiechm na ustach.- Przepraszam przyjacielu.
klęcząc przy Arteonie podrapał go delikatnie za uchem. Tym sposobem wdał się w pieszczoty. Coraz więcej czasu spędzał na zabawach z Arteonem.

Gdy usłyszał o zgromadzeniu czym prędzej udał się na dół. Sataner stanął w koncie gdzie nie docierało światło z lapm na stole.
- Atak na Gelidusa i Morana oraz wieści przyniesione przez Agromannara i moje dziwne spotkanie z... posłańcem Drulii'An pozwalają mi jasno stwierdzić, że nasza misja w jakiś sposób szkodzi interesom Bractwa Czterech Słońc. - zaczęła spokojnym głosem. Z Gelidusem - tu spojrzała na mężczyznę - doszliśmy do wniosków, że aby przenieść poszukiwania zaginionej księżniczki do Mithios, potrzebujemy niezbitych dowodów na udział Bractwa. Zapewne można je odnaleźć w ich siedzibie w Minas'Drill. Ale jest to związane z pewnym ryzykiem, infiltracja Zakonu może być ciężka jak i... niebezpieczna. Jednak musimy podjąć się tego zadania i wymyślić sposób na przeniknięcie do ich wieży.
Odczekała aż jej słowa dotrą do wszystkich.
- Czy ktoś ma jakieś pomysły? - zapytała, przebiegając spojrzeniem po każdej osobie.
- Myśle że ja mam...chociaż może to wydać sie śmieszne- powiedział z lekkim zażenowaniem.- nie moglibyśmy wysłać szpiega? może w jakiś sposób dowiedzielibyśmy się czegoś od wewnątrz. - spojrzał przenikliwie w oczy Valerii.
Gdy skończył do sali wpadł Arteon z merdającym ogonkiem. Sataner spojrzał na niego i uśmiechnął się chociaż uśmiech był z pewnościa nie widoczny dla reszty grupy.
 
Erthon jest offline  
Stary 21-01-2010, 17:48   #105
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Czas po rozmowie z Sataner'em postanowiła przeznaczyć na krótki odpoczynek. W ciągu ostatnich dni wydarzyło się tak wiele, że niemal zapomniała co słowo to oznacza.
Weszła do swojego pokoju i omiotła go spokojnym spojrzeniem. Przez chwilę jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, w końcu jednak uśmiechnęła się lekko i rzuciła na łóżko. Cisza w dziwny sposób ją cieszyła. W dodatku przyjemny chłód pościeli , odczuwalny na skórze. " Chciałabym się teraz zapaść w tej miękkości ...". Niemal w tej samej chwili pożałowała, że tak pomyślała. Przewróciła się na brzuch, upychając poduszkę pod brodę. " Jak mogłam tak pomyśleć ?"Teraz jej myśli powróciły do przyjaciółki, której mogło coś grozić. Która zaginęła ,dodatkowo w tak krytycznej chwili. Z jej ust zniknął lekki uśmiech.
Wstała z łóżka, przepełniona poczuciem winy, po czym opuściła pokój. Kolejne kroki skierowała do pokoju Valeri.
- Ta niemoc mnie powo...- zaczęła mówić wchodząc do pokoju. Przerwała jednak widząc puste łóżko. Nieco zmrużyła oczy, jedna z brwi zaczęła jej nerwowo drgać. Odwróciła się na pięcie i trzasnęła głośno drzwiami, wychodząc z pokoju. Do salonu weszła z miną mordercy, a złowroga aura od niej bijąca była niemal namacalna.
- Valeria... - warknęła.- Huh ? Zebranie ?- twarz i głos demona zniknęły jak pękająca mydlana bańka.

Usiadła jak najbliżej Valeri. Spokojnie wysłuchała słów wszystkich.
- Wysłanie szpiega wydaje się oczywiste, zbyt oczywiste. Brak mi jednak innych pomysłów...- zerknęła nieco zawstydzona na Valerię.- Pytanie brzmi , kto tym szpiegiem mógłby zostać ? Może najlepiej byłoby zwrócić się o pomoc w tej sprawie do władz ? W końcu pewne dowody mamy... Albo odnaleźć jakiegoś członka owego bractwa tutaj... i przekonać go do rozmowy z nami ?
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
Stary 21-01-2010, 19:46   #106
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Valeria spokojnie rozpoczęła spotkanie:
- Atak na Gelidusa i Morana oraz wieści przyniesione przez Agromannara i moje dziwne spotkanie z... posłańcem Drulii'An pozwalają mi jasno stwierdzić, że nasza misja w jakiś sposób szkodzi interesom Bractwa Czterech Słońc. - zaczęła spokojnym głosem. Z Gelidusem - tu spojrzała na mężczyznę - doszliśmy do wniosków, że aby przenieść poszukiwania zaginionej księżniczki do Mithios, potrzebujemy niezbitych dowodów na udział Bractwa. Zapewne można je odnaleźć w ich siedzibie w Minas'Drill. Ale jest to związane z pewnym ryzykiem, infiltracja Zakonu może być ciężka jak i... niebezpieczna. Jednak musimy podjąć się tego zadania i wymyślić sposób na przeniknięcie do ich wieży.
Odczekała aż jej słowa dotrą do wszystkich.

- Czy ktoś ma jakieś pomysły? - zapytała, przebiegając spojrzeniem po każdej osobie. - Myśle że ja mam...chociaż może to wydać się śmieszne- powiedział z lekkim zażenowaniem Sataner.- nie moglibyśmy wysłać szpiega? może w jakiś sposób dowiedzielibyśmy się czegoś od wewnątrz. - spojrzał przenikliwie w oczy Valerii.
Gdy skończył do sali wpadł Arteon z merdającym ogonkiem. Sataner spojrzał na niego i uśmiechnął się chociaż uśmiech był z pewnością nie widoczny dla reszty grupy.
- Wysłanie szpiega wydaje się oczywiste, zbyt oczywiste. Brak mi jednak innych pomysłów...- powiedziała następnie Lilianne zerkając nieco zawstydzona na Valerię.- Pytanie brzmi , kto tym szpiegiem mógłby zostać ? Może najlepiej byłoby zwrócić się o pomoc w tej sprawie do władz ? W końcu pewne dowody mamy... Albo odnaleźć jakiegoś członka owego bractwa tutaj... i przekonać go do rozmowy z nami ?

Agromannar miał już dość. Te wszystkie osoby mówiły jakby nie potrafiły kompletnie się zgrać i logicznie myśleć. Zaklaskał lekko dłońmi by zwrócić swą uwagę. Gdy wszyscy spojrzeli na niego zaczął twardą przemowę:

- Nie wiem co tu się do kurwy dzieję. Ale widać po waszych pomysłach że Valeria nikogo nie informuję. - tu spojrzał na kobietę i lekko spuścił z tonu. - Więc zacznę od początku. - w tym momencie zaczął opowiadać jeszcze raz o spotkaniu mrocznych elfów w barze i o jego starym plugawym znajomym. Wytłumaczył że pracował dla bractwa i dobrze je zna. Powiedział o zadaniu jakie dostał by zabić Gelidusa i o tym jak Arthaniel obserwował Tezzego. Na koniec rzekł - Moim zdaniem Arthaniel nadal powinien obserwować Tezzego. Ja wkradnę się w łaski bractwa. Lilianne z Valerią niech powiadomią ważne osobistości o tym co odkryliśmy. Staner niech postara się o jakąś zapasową kryjówkę, nie możemy przesiadywać tylko tu. Moran i Gelidus niech lepiej zostaną tutaj, po za tym Gelidusa trzeba nieszkodliwie uśmiercić na jakiś czas, że tak się wyrażę. I chyba nawet wiem jak to zrobić.
 
Garzzakhz jest offline  
Stary 21-01-2010, 21:23   #107
 
Erthon's Avatar
 
Reputacja: 1 Erthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znany
- Wysłanie szpiega wydaje się oczywiste, zbyt oczywiste. Brak mi jednak innych pomysłów...- powiedziała następnie Lilianne zerkając nieco zawstydzona na Valerię.- Pytanie brzmi , kto tym szpiegiem mógłby zostać ? Może najlepiej byłoby zwrócić się o pomoc w tej sprawie do władz ? W końcu pewne dowody mamy... Albo odnaleźć jakiegoś członka owego bractwa tutaj... i przekonać go do rozmowy z nami ?

Agromannar miał już dość. Te wszystkie osoby mówiły jakby nie potrafiły kompletnie się zgrać i logicznie myśleć. Zaklaskał lekko dłońmi by zwrócić swą uwagę. Gdy wszyscy spojrzeli na niego zaczął twardą przemowę:

- Nie wiem co tu się do kurwy dzieję. Ale widać po waszych pomysłach że Valeria nikogo nie informuję. - tu spojrzał na kobietę i lekko spuścił z tonu. - Więc zacznę od początku. - w tym momencie zaczął opowiadać jeszcze raz o spotkaniu mrocznych elfów w barze i o jego starym plugawym znajomym. Wytłumaczył że pracował dla bractwa i dobrze je zna. Powiedział o zadaniu jakie dostał by zabić Gelidusa i o tym jak Arthaniel obserwował Tezzego. Na koniec rzekł - Moim zdaniem Arthaniel nadal powinien obserwować Tezzego. Ja wkradnę się w łaski bractwa. Lilianne z Valerią niech powiadomią ważne osobistości o tym co odkryliśmy. Staner niech postara się o jakąś zapasową kryjówkę, nie możemy przesiadywać tylko tu. Moran i Gelidus niech lepiej zostaną tutaj, po za tym Gelidusa trzeba nieszkodliwie uśmiercić na jakiś czas, że tak się wyrażę. I chyba nawet wiem jak to zrobić.

Słysząc słowa wampira Sataner zamyślił się w poszukiwaniu najskrytszych i najmroczniejszych miejsc w jakich bywał...jego uwagę przyciągnął Arteon który leżał u jego stóp ogrzewając jedną z nich swym ciepłym brzuchem.
- Mam pewien pomysł.-rzekł zerkając ukradkiem na wampira- Nie mam pojęcia kto to zrobił ale gdy wróciłem do mojego domu ujrzałem go zdemolowanego i doszczętnie zniszczonego.- nie przerwalnie jego oczy tkwiły niczym w martwym punkcie na twarzy wampira.- Być może kryje się za tym bractwo...nie mam pojęcia...nie znalazłem tam nic co mogłoby zwrócić moją uwage...Ale tam właśnie moglibyśmy się ukrywać...wątpie by "ten" który za tym stoi zwracał uwagę na przetrząśnięty już dom...który w dodatku jest opuszczony.- Powiedział jakby zadowolony z siebie lecz te słowa nie zmieniły wyrazu jego Twarzy która wciąż zdawała się krążyć wokół wampira.
- Sprawdze co tam się dzieje.- powiedział wychodząc.
Zanim wyszedł szturchnął lekko wampira szepcąc mu do ucha tak by nikt nie usłyszał.
- Pytanie tylko czy karzdemu możemy ufać...

Arteon wybiegł tuż za Satanerem który udał sie natychmiast po swój miecz do pokoju.
Zaraz po tym gdy przypasał sobie miecz wyszedł na plac z którego wzbił się w powietrze pędząc niczym stado rozjuszonych ptaków w miejsce swego byłego zamieszkania.
Wygląd domu nie zmienił się nie licząc odpadniętych framug okien.
Dom z pozoru wydawał sie totalną ruiną lecz było w nim jeszcze dość tchu by pomieścić bande wypitych goblinów. Myśląc w duchu o zadaniu które przydzielił mu wampir sprawiło że w końcu coś sie dzieje i co zależy od niego... można by żec że nie potrzebowali go.
Przez chwile złość targnęła nim we wnętrzu lecz opanował się gdy ujrzał wystraszonego Arteona który kulił sie w jego rękach.

Nagle niczym poparzony wyskoczył z nich zmieniając swą posture w wilka rozmiarów człowieka.
-Co jest przyjacielu? co wyczuwasz? - spojrzał pytająco Sataner.
Wilk stał niezłomnie spoglądając w martwy punkt gdzieś w ciemności.
Sataner cisnął doń kulę ognia która wystrzeliła z końcówki ostrza jego miecza lecz nic sie nie stało.
Arteon natychmiast zmalał i podbiegł do Satanera węsząc i wiercąc się do okoła.
 

Ostatnio edytowane przez Erthon : 21-01-2010 o 21:26.
Erthon jest offline  
Stary 22-01-2010, 12:49   #108
 
Cerber's Avatar
 
Reputacja: 1 Cerber nie jest za bardzo znany
Gelidus w milczeniu wysłuchał wszystkich sugestii. Sataner wyszedł w poszukiwaniu drugiej mety i to był zdaniem Gelidusa dobry pomysł. Po chwili odezwał się:
- Z tym powiadamianiem władz bym się jednak wstrzymał. Nadal nie wiemy skąd pochodzą przecieki i kto z pałacu jest w to zamieszany. A ktoś jest na pewno skoro porywacze sobie po prostu tam weszli i zabrali księżniczkę.
- A co ty byś zrobił? – spytała Valeria.
- Wiesz co bym zrobił – uśmiechnął się – Skontaktował się z Radą lub Generalicją żeby ogłosić akcję Celesti.
- Za duże ryzyko i wiesz o tym – odpowiedziała.
- Wiem ale chciałaś znać moje zdanie.
- Co to za akcja? – zapytał ktoś z zebranych.
- Akcja Celesti jest ogłaszana w przypadku zamachu stanu lub innego zagrożenia dla korony wewnątrz miasta. Natychmiast zostają zamknięte wszystkie bramy międzywymiarowe. Nic nie może wejść ani wyjść. W mieście na potrzeby akcji stacjonuje pięciuset zbrojnych. I do tego oddział specjalny z naszymi wytatuowanymi znajomymi. Wzięliby siedzibę zakonu szturmem z zaskoczenia. Niestety na razie to nie wchodzi w grę bo jeśliby się okazało, że zakon nie ma z tym nic wspólnego albo dowody byłyby niewystarczające to mielibyśmy przesrane. Zresztą i tak mamy. Wpakowaliśmy się w bagno po samą szyję. Z tego co tu słyszę to już mam kilka wyroków – spojrzał na Agromannara – Nie wierzę, że pytam o to wampira ale domyślam się, że chcesz sfingować moją śmierć?
 
Cerber jest offline  
Stary 23-01-2010, 12:41   #109
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Półwampir odprowadził wzrokiem Satanera i wysłuchał Gelidusa.

- Owszem mam zamiar sfingować twoją śmierć. Wiem nawet jak to zrobić. Znam sposoby bractwa. Kiedyś trzeba było przynieść im głowę ofiary. Z biegiem lat rada zakonu stwierdziła że to zbyt niehigieniczne. Teraz trzeba przynieść rzecz ofiary zamoczą w jej krwi. Następnie czarodzieje zakonu potężną magią na podstawie oddanego im dowodu sprawdzają prawdomówność zabójcy. Mój plan jest taki - natniesz skórę i zamoczysz jakąś rzecz w swojej krwi. Następnie wypijesz eliksir anty magiczny który sporządzę. Jest jednak możliwość że magowie zakonu i tak wykryją twoją energię życiową. Dlatego właśnie ktoś musi zamrozić cię magicznie by zmniejszyć twoje funkcję życiowe. No i wtedy ciebie nie wykryją, tak sądzę. I w związku z zamrażaniem, dlaczego Khan leży zlodowacony na zewnątrz?
 
Garzzakhz jest offline  
Stary 02-02-2010, 18:25   #110
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Gdy Tezze wstał , ubrał się i umył zauważył na środku list.
"Drogi przyjacielu, mam dla ciebie kilka zadań. Znasz drogę do mojego gabinetu.
Safir"
Tezze po odczytaniu listu wyszedł z pokoju. Zamknął go dokładnie i ruszył do pokoju arcymaga. Zapukał do drzwi i otworzył mnie.
- Znalazłem na stole list. Chciałeś się widzeć ze mną?
Zapytał wchodząc i zamykając drzwi.
Arcymag siedziałw swoim fotelu. Był pochylony nad jakimiś zwojami. Czytał je przez chwile, a kiedy podszedł do niego Tezze, uniósł głowę. Jego spojrzenie padło na twarz chłopca.
- Witaj, witaj... Tak, chciałem się z toba widzieć.
- Coś się stało?
Zapytał patrząc na zwoje
- Czemu chciałeś się ze mną widzieć?
- Widzisz... każdy członek gildii ma pewne obowiązki. Ty również. - uśmiechnął się. Mam dla ciebie zadanie, które powinieneś wykonać. Jeśli wypełnisz je, będę miał pewność, że przyjęcie cie było dobrą decyzją.
- O jakim zadaniu mowa?
Ruszył do biórka by zobaczyc co jest na zwojach.
Zwoje były wypełnione skomplikowanymi rysunkami i planami. Niektóre z nich były także całkowicie zapisane.
- Ostatnimi czasy jestem bardzo zainteresowany błękitnym krzyształem, Freezonem. Jest to jeden z minerałów, które Nieskończeni wykorzystują w swoich eksperymentach magicznych. Jest mi potrzebny do badań. W Latarni Neptuna, największej wieży w północnej dzielnicy przebywa pewien Nieskończony, uczony i mag, który zgodził się odsprzedać mi jedną skrzynię z nadchodzącego transportu. Chciałbym, abyś udał się do niego, poznał szczegóły transakcji i uzyskał możliwie najmniejszą cenę. Gdy to uczynisz, zdasz mi raport.
Brwi chłopaka podniosły się.
- Z tego co pamiętam , nasz układ miał działać w obie strony. Co ja będe miał z tego , że przyniosę Ci ten kryształ? Obiecałeś mi odzyskać pamięć i pomóc się dowiedzieć co z moim duchem i młotem. W jaki sposób zamierzasz się odwdzięczyć?
- Otóż magiczne właściwości Freezonu są bardzo różnorodne. Słyszałem, że magowie używają go przy zaklęciach manipulujących snem i pamięcią. Być może moje badania pozwoliłyby mi na odkrycie skutecznego zaklęcia, które mogłoby pomóc tobie.
Uśmiech zagościł na ustach Tezzego.
- Rozumiem . W takim wypadku bardzo mi sie podoba. Tylko mam jedno zasadnicze pytanie. Czemu wysyłasz mnie , teoretycznie nowicjusza gildyjnego po tak ważną przesyłkę?
- Ciekawią mnie twoje... umiejętności. Być może będziesz potrafił wynegocjować wygodniejszą cenę, niż mogliby moi słudzy. Poza tym, jako członek gildii i mieszkaniec wieży, masz pewne zobowiązania...
- Poza tym, nie mam teraz wolnych ludzi. - dodał.
- Wszyscy są zajęci swoją pracą, no i nie na wszystkich można liczyć. - zaśmiał się.
- Umiejętności? Będę zmuszony walczyć?
Dodał niepewnie patrząc na maga , to na zwoje.
Safir wybuchnął śmiechem.
Tezze przybrał dziwny wyraz twarzy.
- Jesteś zabawny... Chodziło mi o umiejętności... dyplomatyczne. Jeżeli natomiast chodzi o twoje bezpieczeństwo, myślę, że nie napotkasz kłopotów.
- Twoje magiczne zdolności jeszcze zostaną przetestowane, ale jeszcze nie ma na to czasu. Mam dużo pracy i pragnę poświęcić trochę czasu na badania kryształu.
- Rozumiem. Zabieram się do pracy. Mogę dostać jakąś kartkę z dokładnym adresem?
zapytał
- Naturalnie. - arcymag odsunął krzesło do tyłu, wstał i spod papierów na swoim biórku wydobył barwną mapę miasta. Była bardzo szczegółowa. - Proszę. To powinno ułatwić ci poruszanie się po mieście. - podał Tezzemu pergamin z mapą, obdarzając go łagodnym uśmiechem.
- Dobrze , to ja zaraz wyruszam.
Powiedziął po obejrzeniu mapy. Skierował się do drzwi.
- Niedługo będę z powrotem. Z kryształem.
Dodał na pożegnanie a następnie wyszedł z pokoju.
Nie kierował się do pokoju. Wyszedł na miasto. Spojrzał na mapę i wkładająć ręce do kieszeni ruszył w stronę celu.
 
BoYos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172