Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-12-2009, 22:58   #1
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Opowieści roninów - Miecze pani Ameiko [18+]

Ikuno, niewielkie miasteczko, leżało u waszych stóp. Nie mogło liczyć więcej niż tysiąc dusz. Było to typowe kupieckie miasteczko położne na trakcie prowadzącym z Nagaoka do Edo: kilka karczm, dwa niewielkie magazyny, strażnica, niewielka świątynia poświęcona Bogini Słońca i duży drewniany most – nic ciekawego. Przez chwilę przyglądaliście się bogatej karawanie kupieckiej, która skierowała się w stronę Edo. Zimny wiatr uderzył was w twarz. Jeżeli chcieliście przezimować w ciepłych murach zamku Kiso, to musieliście się spieszyć.

*

- Schodząc do miasteczka minęliście się z kupiecką karawaną, którą widzieliście wcześniej. Dwa wozy wypełnione były drewnianymi, długimi skrzyniami. Każda z nich miała na sobie emblemat kupca Hagi o którym słyszeliście, że pracował dla samego szoguna.
Każdy z wozów był chroniony przez czterech samurajów, ubranych w ciemne kimona. Sposób ich poruszania się, spojrzenie wskazywały, że nie byli to przypadkowi ludzie jacy często zatrudniali się do ochrony kupców. Najstarszy z nich, człowiek o siwych włosach i z wielką szramą biegnąc przez twarz przyglądał się wam się dość długo; nie zrobił nic co mogłoby was w jakikolwiek sprowokować. Trudno jednak było mu się dziwić - drogi w całym kraju były pełne banitów czekających na okazję...

*

Miasteczko z bliska było znacznie brzydsze niż z góry. Większość budynków musiała powstać niedawno, a samo miasto rozwijało się dość chaotycznie. Jedyną uporządkowaną przestrzenią była ta wokół świątyni poświęconej Bogini Słońca. Nie przybyliście tu jednak by podziwiać architekturę, a by odzyskać miecze dla pani Ameiko. Nic innego się dla was nie liczyło.
Przechodziliście właśnie przez most gdy jeden z tutejszych strażników, wysoki i postawny mężczyzna trzymający włócznię, podszedł do was i powiedział:
Nazywam się Miyasami Uika i jestem przedstawicielem prawa – prawą rękę przesunął na swoje Jitte, symbol władzy. - To miasto nie potrzebuje problemów, ma ich wystarczająco dużo – stwierdził przyglądając się wam. Jego wzrok zatrzymał się na Ikkenie. - Załatwcie swoje sprawy jak najszybciej i opuście to miejsce jak najszybciej – powiedział przez niemal zaciśnięte zęby. - Zrozumieliście?
Tak – odpowiedział spokojnie Ikken.
Dobrze, a teraz przecz mi z oczu – rozkazał. Posłuchaliście, słysząc za sobą śmiech Miyasami i jego ludzi.

*

Karczma „Oko boga” była największą karczmą w okolicy. Trzypiętrowy budynek położony był w starej części miasteczka, tuż przy głównym placu targowym. Było to miejsce w którym zatrzymywało się najwięcej karawan – nic więc dziwnego, że w środku było głośno i mimo wczesnej godziny dość tłoczono. Kupcy wymieniali między sobą informacje na temat szlaków, tragarze odpoczywali po trudach podróży, wydając to co zarobili na sake, zaś mała grupka grała w Chō-Han.
Zajeliście stolik niedaleko wyjścia, po lewej stronie. Zmęczeni długą podróżą i zziębnięci z przyjemnością usiedliście. Po chwili podeszła jedna z pracujących w karczmie dziewcząt, niezbyt urodziwa, i zapytała się:
- Co mogę szanownym panom podać?
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline  
Stary 07-12-2009, 00:24   #2
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Zimno dawało się mu we znaki, choć dobrze to skrywał . Jako mnich podróżował wiele i nauczył się radzić sobie z pogodą wszelaką - chłodem, piekącym słońcem, dusznymi i wilgotnymi dniami.
Wioska nie była niczym specjalny, ot jedna z tysięcy, skrytych pośród zielonych gór Krainy Bogów. Jeszcze spoglądając na nią z daleka, jego uwagę przykuła wyjeżdżająca karawana. " Pojazdy ... kołowe ? To musi być karawana bakufu..."jego ręka sama powędrowała na rękojeść katany. Nigdy nie mógł być pewien kogo spotka. Wielu popleczników Ieyasu zginęło od jego miecza, a ich rodziny przepełniała żądza zemsty. Dłoń spoczęła na klindze spokojnie, niczym kobieta układająca się na futonie.
Widząc mon rodziny Haga na wozach, nie był zaskoczony. " pies Shogunatu..."Zapewne każdy z jego towarzyszy wiedział, że to ludzie Tokugawy. Jeśli nie rozpoznawali monu rodziny Haga, sam fakt iż karawana przemieszczała się przy pomocy wozów - pojazdów kołowych zakazanych na szlakach cesarskich - mógł im ową myśl podsunąć.
Przez myśl nawet nie przeszło mu aby zaatakować. Nie chodziło raczej o przewagę liczebną , gdyż już dawno postanowił , że jeśli zginąć ma w walce, to walcząc z Tokugawą.
Przesądziło raczej jego zobowiązanie wobec klanu Kiso, jak i samej Ameiko-sama. Nie obdarzył żadnego z przechodzących samurajów swym spojrzeniem, traktując ich niczym powietrze.
Kolejnym zaskoczeniem dla niego była świątynia Amaterasu. Zazwyczaj świątynie w takich miejscach poświęcone były lokalnym, mniej znanym Kami. Ta jednak była poświęcona Pani Słońce. " Że też wiatr nigdy nie rzucił mnie wcześniej w te strony, jak robi to z wysuszonymi liśćmi jesienią."
Wiedział też, że to tutaj skieruje swoje pierwsze kroki, gdy tylko rozeznają się w sytuacji w mieście.

Przed wejściem do zajazdu, zdjął swoje masywne, drewniane geta, które do tej pory nadawały swym stukaniem rytmu jego podróży. natychmiast również poczuł ulgę - stopy nareszcie mogły odpocząć od twardych butów. Podobnie zareagował na miłe ciepło panujące w budynku.

- Podaj Ocha.- wydał dziewce polecenie, nawet na nią nie spoglądając. Może był człowiekiem fali - roninem, ale dalej posiadał swój samurajski honor. Eta jest eta, kupiec jest kupcem, chłopka chłopką, a samuraj samurajem. Tak mówiły nauki konfucjusza, i nie zamierzał postępować wbrew nim.
Skrył dłonie w obszernych rękawach białego kimona, zerkając na twarze towarzyszy. Przez większość drogi milczał, dlaczego teraz miałoby być inaczej ?
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
Stary 07-12-2009, 17:50   #3
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Miasteczko było interesujące, choć bez przesady. O wiele bardziej żywe i bardziej interesujące były portowe miasta. Niemniej Ikuno ładnie się prezentowało, gdy schodzili w jego kierunku.
Gdzieś wśród domków znajdowały się miecze należące do pani Ameiko. Ponoć do niej należały...ponoć. Dla Kuro jednak nie miało to znaczenia. Płacono mu za odzyskanie mieczy, więc to zrobi. Spory klanowe ronin zostawiał klanom.

Wspomnieniami Kuro wrócił do rozmowy ze zleceniodawczynią.
- Ile z tych 15 ryo idzie na zaliczkę?- spytał wtedy, a pani Ameiko odparła. - Dostaniecie dwa ryo. Tyle powinno wam wystarczyć na opłacenie podróży i zdobycie informacji potrzebnych by odnaleźć miecze. Jest też dowodem mojego zaufania do Was. - Kobieta podniosła filiżankę z herbatą i upiła mały łyk, po czym dodała chłodno. - nie nadużyjcie go.
Dwa ryo zaliczki...całkiem hojna oferta. Oznacza, że bardzo jej zależało, na ich wynajęciu. Kuro przeszedł więc do kolejnego pytania.- Jak wygląda owo daisho, po czym je poznamy?
Mieczy bowiem pełno było na świecie, więc trudno by było znaleźć konkretne nie mając punktu zaczepienia.
- Daisho mojego męża zostało wykonane przez Ikede Toro, wyśmienitego kaji z Edo. Oba miecze mają na rękojeści jego mon. Dodatkowo ostrze katany jest zdobione pięknym malunkiem Smoka Burzy. Nie sposób pomylić tego ostrza... - po chwili dodała zaś z nieskrywanym smutkiem - nawet jeżeli ktoś zdecydowałby się zdjąć rękojeść mieczy. Poza tym towarzyszyć będzie wam Ukita, który zna te miecze doskonale.
Po tych słowach wskazała na towarzyszącego jej młodzika. Kuro lekko się uśmiechnął. Obecność Ukity ułatwiała nieco robotę.
Ale przed roninem było najtrudniejsze, bo ocierające się o bezczelność pytanie.- Czy dostaniemy jakiś dokument pozwalający nam zabrać daisho. Jakiś dokument potwierdzający, że jesteśmy twoimi wysłannikami. Czy też mamy odzyskać miecze własną inicjatywą i wszelkimi środkami?
- Nie dostaniecie żadnego dokumentu, który potwierdzałby, że jesteście moimi wysłannikami i że macie prawo zabrać daisho mojego męża. Jak już mówiłam sprawa jest bardzo delikatna. Nikt nie może się domyślić dla kogo pracujecie, jeżeli ktoś odkryje iż pracujecie dla mnie wyprę się wszystkiego... To w jaki sposób odzyskacie miecze pozostawiam wam.-
tą odpowiedzią pani Ameiko potwierdziła przypuszczenia Kuro. Sprawę trzeba będzie rozwiązać cicho i być może brutalnie, oraz naginając prawo. Cóż... za piętnaście ryo, warto było zaryzykować.
Zimny wiatr wyrwał z rozmyślań ronina, spojrzał na najmłodszego z nich.

Podczas podróży czwórka wojowników nie miała zbyt wiele okazji do rozmów, jednak przy jednym z ognisk Kuro poruszył jednak ważną kwestię. Spojrzał na Ukitę Kohei i rzekł.- Kohei Ukita-san, tak?
Spojrzał w ogień i kontynuował.- Skoro misja jest tajna i twa pani nie chce by ją z nią kojarzono, to ty musisz zapomnieć o swoim imieniu. Jesteś teraz jednym z roninów. Do końca tej misji, jesteś Tou-san.-
Ronin zaśmiał się nadając młodemu samurajowi przezwisko „młodzik”. Ale to nowe imię pasowało do niego. W końcu jakie inne mógł uzyskać osobnik taki jak on, przebywając z trzema steranymi życiem roninami.

„-Starzejesz się Kuro. Zaczynasz za dużo myśleć. A ON czeka i rośnie w siłę.”- rzekł do siebie w duchu ronin. Po czym rzekł do Ukity.- Ładne widoki, prawda Tou-san?
I ruszył za resztą towarzyszy. Nie uważał, by wspólna podróż ich zbliżyła, ale po prawdzie nie dbał o to. Pojawienie się wozów skwitował niedbałym uśmiechem, poprawił no-dachi i niedbałym krokiem przeszedł obok. Pozornie mało go to obchodziło. Niemniej bystre spojrzenie ronina zauważyło, że ten transport jest chroniony bardzo pilnie. Na pewno zawierał wartościowe rzeczy...pytanie tylko, jakie?
Lustrujące ich spojrzenie przywódcy strażników, Kuro skwitował uśmiechem i przyjaznym skinieniem głowy. Był pewien, że ów mężczyzna doniesie komu trzeba o spotkaniu czwórki roninów. A nie trzeba sobie od razu robić wrogów.

Miasto było brzydkie z bliska, strażnicy nieuprzejmi. Nieciekawe miejsce na śmierć. Także i karczma okazała się nieciekawym miejscem. Ale owa karczma okazała się dość spora i tłoczna.
A gdy cała grupka mężczyzn zasiadła przy niskim stoliku, zjawiła się brzydka służka. Widać gospodarz tego przybytku uznał ich za zbyt biednych, by podsyłać im ładniejsze kobiety. Nie ma co machać przed psem kawałkiem mięsiwa, czyż nie? To bywa niebezpieczne.
Nie było to zresztą ważne. Kuro wyłożył kilka monet z zaliczki otrzymanej od pani Ameiko i spytał.- Specjalność mistrza kuchni, sake oraz twój słodki szczebiot kwiatuszku...chętnie posłucham plotek jakie krążą po Ikuno.
Brzydka czy nie...tutejsza kelnerka mogła być dobrym źródłem informacji.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 07-12-2009 o 18:01.
abishai jest offline  
Stary 07-12-2009, 21:01   #4
 
Token's Avatar
 
Reputacja: 1 Token ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumny
Kohei robił to co każdego dnia. Trwał przy swej Pani w całkowitym milczeniu. Nawet gdyby Kami ponownie pozwolili mu wypowiedzieć jakiekolwiek słowa, ta chwila nie byłaby odpowiednia. Wolał wykorzystać ten moment na obserwację swoich przyszłych towarzyszy. Nie odbiegali od sylwetek, które zrodziły się w jego wyobraźni. Znacznie starsi, znacznie bardziej doświadczeni. Choć niekoniecznie znacznie bardziej wartościowi niż padający po ciosie jego bokkena w dojo. Budzili w nim ciekawość, ale nie ten jej specyficzny rodzaj, który rozbudziłby w nim chęć do walki.

Żegnając się z przedstawicielką klanu Kiso, ukłonił się nisko i wręczył jej swój malunek. Kilka prostych kresek układających się w niedbale przedstawioną drogę. Zgołą inny od tych, które prezentował jej wcześniej. Okoliczności również nie przypominały jednak dotychczas im znanych. Był przygotowany do drogi i gotów do zadania. Wiara we własne umiejętności i przekonanie, że nie może zawieść Ameiko-sama. Pozwalały mu spokojnie stawić czoła czekającej go wyprawie.

Kohei nie zważał na to, że podróżuje w takim, a nie innym towarzystwie. Wręcz przeciwnie, lekki uśmiech nie znikał z jego twarzy. Już sama świadomość tego jak zabawnie musi wyglądać, poprawiała mu humor. Założył swoje ulubione, szmaragdowe kimono. Przypadek sprawił, że było jednocześnie najbardziej kosztowne, spośród wszystkich które posiadał. Zapewne wyglądał, jakby trójka roninów ochraniała jego, a nie po prostu mu towarzyszyła.

Trzeba przyznać, że miło zaskoczyła go postawa Kuro. Nie spodziewał się spotkać kogoś kto chciałby tak szybko rozpocząć rozmowę. Szkoda, że nie był w stanie mu odpowiedzieć. Słowa zastąpił uśmiechem i przytakiwaniem delikatnym ruchem głowy. Słysząc natomiast swe nowe imię. Jedynym na co się zdobył, było trwające dobrą chwilę drapanie po karku. Nie miał nic przeciwko. W zasadzie sam nie mógł wypowiedzieć słowa. Tak długo jak nie uzna tego za obrazę, mogli nazywać go w dowolny sposób. Imię Tou nie budziło natomiast żadnych zastrzeżeń.
Co zaś tyczyło się widoku. Był nieszczególny, w zasadzie to okolica wyglądała jak jakiś żałosny żart. Bardziej interesowała go para wydostająca się z jego ust, niż kilka drzew i droga. Jego głowa powędrowała jednak z góry na dół, wyrażając aprobatę dla słów towarzysza. Nie miał wielkiego pola do manewru. Z dwojga złego, zawsze lepiej częściej przytakiwać. Przynajmniej tego nauczyło go kilka lat życia bez zdolności do wypowiedzenia choćby słowa.

Wracając jednak do pary, która była nieodłącznym elementem każdego wydechu. To prawdopodobnie ona sprawiła, że nie poświęcił ani momentu na obserwację napotkanej karawany. Bez problemu wyczuł jednak napięcie wśród jego towarzyszy. Nie znał ich, nie wiedział jakie są ich stosunki z obecną władzą. Interesowało go tylko zdobycie daisho. Pozostała więc tylko nadzieja, że ich polityczne preferencje mu w tym nie przeszkodzą.

Droga, miasto, karczma. Wszystko było równie paskudne, zupełnie inne od tego do czego przywykł. Nie czuł się zbyt komfortowo. Od kiedy stracił głos, wolał ograniczać kontakty ze światem zewnętrznym do minimum. Kiedyś musiał jednak ponownie ruszyć w drogę. Szkoda tylko, że w okresie takich mrozów. Zajazd nadawał się doskonale na miejsce, w którym można zwalczyć drżenie ciała. Tutejsze kobiety zdecydowanie nie zainteresowały jego osoby. Choć z całą pewnością, jego twarz skupiła na sobie kilka spojrzeń. Pozostał więc odpowiedni trunek, a choć nie pogardziłby sake, chwila była nieodpowiednia. Sięgnął za pas obi i wyciągnął swój zwój. Nim wyruszył, nakreślił na nim kilka symboli. Wskazany właśnie palcem służce, znaczył nie mniej i nie więcej, a po prostu „herbata”. Oby dane mu było trafić na osobę, która zna choć podstawy pisma.
 
Token jest offline  
Stary 10-12-2009, 01:37   #5
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
„Ikuno, mieścina bez znaczenia” - pomyślał Shirokyoru, spoglądając na leżące w dole miasto. - „Równie dobrze mogłaby tu leżeć kupa nawozu i tyle by się zmieniło, że karawany musiałyby podjechać kawałek dalej do następnego przystanku.” Nic ciekawego i nic wartego zapamiętania. Roninowi przyszło na myśl, że w miejscach takich jak to rzadko dzieją się niezwykłe rzeczy, a nawet jeśli, to i tak mało kto pamięta nazwę miasta. Nie było jednak czasu na zastanawianie się nad głupotami - było zimno i Shirokyoru nie mógł już doczekać, żeby wejść do jakiegoś ciepłego pomieszczenia. Przynajmniej to, oprócz umówionych piętnastu ryo do podziału, zachęcało do wejścia do miasta.
Po drodze minęła ich jakaś ważna karawana - widać to było po znakach na wozach i obstawiających je samurajach. Kilku z nich obrzuciło czwórkę roninów podejrzliwym wzrokiem, ale na spojrzeniach się skończyło i obie grupy minęły się bez słowa. Inaczej miała się natomiast sprawa przy samej bramie do Ikuno.

- Nazywam się Miyasami Uika i jestem przedstawicielem prawa - powiedział zagradzając im drogę jeden ze strażników, przenosząc rękę nad swoje Jitte, symbol władzy. - To miasto nie potrzebuje problemów, ma ich wystarczająco dużo - stwierdził przyglądając się całej grupie. Jego wzrok zatrzymał się na Ikkenie. - Załatwcie swoje sprawy jak najszybciej i opuśćcie to miejsce jak najszybciej - powiedział przez niemal zaciśnięte zęby.
„Czego ty ode mnie chcesz, pachołku? Pomiel jeszcze chwilę tym jęzorem, no dalej...” - pomyślał ronin, ściągając brwi i mrużąc oczy, blizna na jego policzku ledwo dostrzegalnie drgnęła. Powolnym, opanowanym ruchem dłoni chwycił za saya swojej katany akurat w momencie, kiedy strażnik rzucił ostatnie słowo:
- Zrozumieliście?
- Tak - odpowiedział krótko Ikken. Ton jego głosu można było wziąć za spokojny, ale ktoś mógłby usłyszeć w nim nutę ironii.
- Dobrze, a teraz precz mi z oczu - rozkazał Miyasami, a kiedy oddalili się już parę kroków, doszedł ich śmiech strażników. Shirokyoru spojrzał po kompanach, ale żaden z nich nie zareagował na to, więc tylko wzruszył ramionami i poszedł dalej. „Byle klawisz, a myśli, że ma władzę w tej dziurze. Jakby ktokolwiek zawracał sobie nim głowę...”

W końcu znaleźli się w karczmie. W środku było całkiem dużo ludzi, kilka głów nawet zwróciło się w stronę wchodzących roninów, ale przy tej liczbie gości nikt zapewne poświęcił im większej uwagi, zwłaszcza, że zajęli stolik na uboczu. Ikken rozsiadł się wygodnie na swoim miejscu, nie przejmując się, że może utrudniać przejście innym klientom. Na dodatek, gdyby ktoś miał za to do niego jakieś pretensje, oparł o ścianę obok swój miecz.

- Co mogę szanownym panom podać? - zapytała jedna z dziewcząt pracujących w karczmie.
- Dla mnie to samo, co dla niego - powiedział Shirokyoru wskazując na Kuro. - Zamiast plotek, możesz powiedzieć mi tylko, czy można się gdzieś dobrze zabawić - dorzucił jeszcze. Kiedy mówił, cały czas patrzył się wprost na dziewczynę, spod swoich jak zwykle nieco opuszczonych powiek. Ta szybko spuściła oczy, a kiedy się już oddaliła, Ikken zwrócił się do pozostałej trójki:
- Jak wam się podoba ta mieścina? Bo mnie raczej słabo i wolałbym znaleźć te miecze jak najszybciej. I nie chce mi się wierzyć, że Oda-san zginął w jakichś nadzwyczajnych okolicznościach - co my w ogóle na ten temat wiemy?
Roninowi przypomniało się, że w czasie rozmowy Ameiko-sama, powiedziała im tylko tyle, że jej mąż nie żyje. Oprócz tego nie było o nim żadnych wieści i razem z zaginionym daisho mieli również zdobyć informacje o śmierci Ody Hitoriego.
- Właśnie - nic - Shirokyoru spojrzał się na Kohei, a właściwie od niedawna - Tou. - Nie wiesz może, Tou, co konkretnie robił tu Oda-san? Z kim się widział, gdzie zmierzał - cokolwiek?
 
Makuleke jest offline  
Stary 11-12-2009, 11:06   #6
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Otworzył przymknięte na chwilę oczy, kiedy jego towarzysz zadał i jego nurtujące pytanie. Zagadywanie do byle służki wydawało mu się całkowicie bezsensowne. Jeśli coś wiedziała, zapewne nic nie zdradzi obcym. W dodatku roninów. " Jeśli tylko znaleźć by tu można było jakieś Okiya ..."Kurtyzany i geishe znały wiele tajemnic. A każda Okaasan takiego przybytku ,za odpowiednią opłatą , stawała się taka "nieuważna" i zdarzało się jej powiedzieć zbyt wiele. Z tego powodu to pytanie Ikkena uznał za trafne.
- Wioska jak wioska...- przemówił swoim ochrypłym i raczej obojętnym głosem. - Uważam , że najpierw powinniśmy się dowiedzieć czegoś o mieszkańcach. Oznacza to, że do świątyni należy się udać... Jak wiecie, to one odpowiedzialne są za rejestr ludności. Być może usłyszymy imię, które na trop nas naprowadzi. - zerknął w kierunku , w którym oddaliła się dziewczyna. Chciałby ukoić obolałe gardło łykiem gorącej ocha. - Jeśli jacyś kupcy tutaj handel prowadzą i tam należałoby się udać. Być może ktoś miecze chce sprzedać ? To byłoby zbyt oczywiste. Jednak odrzucając kolejne możliwości trafimy na tą właściwą.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 15-12-2009 o 10:52.
Mizuki jest offline  
Stary 11-12-2009, 20:46   #7
 
Token's Avatar
 
Reputacja: 1 Token ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumny
Jedyną rzeczą daną mu w zamian za tych kilka chwil, które spędził w tym miejscu. Była garść wspomnień. Tak niewiele minęło od jego wędrówki, a tak bardzo się zmienił. Nie musiał tracić czasu na szukanie przyczyn. Wiele wydarzeń, wiele nowych osób, wiele nowych miejsc. Przez chwilę zastanawiał czy nim się zorientuje, zostanie człowiekiem fali na wzór tych, którzy zasiedli wraz z nim do jednego stołu.

Wyrywając się z objęć przeszłości i niepotrzebnych rozważań, skupił swą uwagę na rozmowie roninów. Szkoda tylko, że prócz zaczepiania służek i poszukiwaniu rozrywek, nie robili wiele więcej. Znużony zaczął rozglądać się za kobietą, która nie niosłaby w jego kierunku naczynia z rozgrzewającym naparem. Doprawdy wiele by dał, by wreszcie poczuć miast zimna, które nadal dręczyło jego ciało, odrobinę ciepła. Wszystko to jednak na próżno. Materię nieudolnie próbował zastąpić zlepek marzeń i prób przekonania samego siebie, że jest już coraz cieplej. Trwał tak jeszcze przez chwilę, stopniowo tracąc nadzieję. Niewiele brakowało by zaczął szukać innego obiektu, na którym mógłby skupić swoją uwagę. Dotarły do niego jednak słowa wypowiedziane przez Shirokyoru.

„Oda-san”

Nadal kryjąc się za maską całkowitego spokoju, nie powstrzymał odruchu, który doprowadził do zaciśnięcia prawej dłoni. Oparta o kolano znajdowała się poza zasięgiem wzroku kogokolwiek, być może na szczęście.
W chwili kiedy nieoczekiwane napięcie mięśni ustąpiło, nie rozumiał tego co właśnie zaszło. Lata spędzone na dworze musiały aż zanadto wyczulić go na zasady etykiety. Nie mógł wymagać od tych mężczyzn, by postępowali zgodnie z jemu znanymi reguły. Winił więc siebie. Tak niepotrzebną chwilę zapomnienia w trakcie pojedynku, z całą pewnością nagrodzono by śmiercią. Czując jak nagły przypływ emocji opuszcza jego ciało. W głębi duszy dziękował za niemożność wypowiedzenia choćby słowa. Kto wie co wydostałoby się z jego ust w takim momencie. To wszystko było już jednak nieważne, ważne było tylko to, by odbyta nauka nie odeszła w zapomnienie.

Kiedy poczuł, że odzyskał pełną władzę nad swoim ciałem, spojrzał na Ikkena. Wpatrywał się przez moment w swego towarzysza, po czym spuścił wzrok. Czyż nie dlatego wędrował z tymi ludźmi? Jest tu by odkryć prawdę, by jego Pani dowiedziała się najgorszego od osoby, której ufa. Póki co, jego pojęcie o całej tej sytuacji było równie mętne, co i obecnych wojowników. Nie mógł więc zrobić nic innego, jak tylko pokręcić przecząco głową. Pomysły pozostałych omijały go szerokim łukiem. Żałował, że sam nie może zając się wszystkim. Był zdany na tych mężczyzn i choć coraz mniej mu się to podobało. Nie miał po prostu innego wyjścia.
 
Token jest offline  
Stary 11-12-2009, 21:03   #8
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-Godny szacunku mąż Ameiko-sama, był tu raczej przejazdem.- odparł Kuro w oczekiwaniu na służkę z sake.- Więc na spis ludności to bym nie liczył. Niemniej pewnie tutejsi mnisi zajęli się jego pogrzebem i znają okoliczności jego śmierci. I być może także los jego rzeczy.
Rozejrzał się po tutejszych podróżnych, podrapał ostentacyjnie po nieogolonym policzku, a następnie rzekł.- Nie ma powodu byśmy łazili razem. Ikken-san, odwiedź gejsze i przy okazji, sprawdź także czy są ładne.- ostatnim słowom Kuro towarzyszył jego uśmiech. Przeniósł spojrzenie na kolejnego ronina.- Yukimaru Mirumoto-san ciekawych rozmów w świątyni życzę. Zobaczymy jak bardzo gadatliwi są tutejsi mnisi. Ja natomiast przejdę się po mieście. Myślę bowiem, że...- tu zniżył głos.-...odzyskanie miecza będzie połową problemów. Drugą zaś połową będzie wyjechanie stąd. Ogólnie cała sprawa jest mocno podejrzana. Lepiej więc zawczasu zaplanować drogę ucieczki...a więc i poznać Ikuno.
Odchylił się do tyłu.- Tou-san, ty sobie sam wybierz z kim chcesz iść. Może się czegoś nauczysz o życiu.
Ostatnie słowa skwitował chichotem i zniżył głos.- Czegoś, czego nie poznasz wędrując po zamkowych korytarzach za swą panią.
Tak właściwie nie wiedział czego się spodziewać po nim. Ameiko była piękną kobietą, idealną na obiekt platonicznego uczucia młodego wszak yojimbo. Sam pamiętał, jak dwór nawet pomniejszych daimyo jest oddalony od prawdziwego życia.
-No to każdy wie, co ma robić po posiłku?- bardziej stwierdził, niż zapytał Kuro, z miejsca mianując się nieformalnym przywódcą grupy.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 12-12-2009 o 18:33. Powód: zmniana ustawień przy nazwisku
abishai jest offline  
Stary 12-12-2009, 18:10   #9
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Nie spodobała mu się , poniekąd władcza, postawa Kuro. Ameiko-sama nie nalegała , nawet nie dała mu do zrozumienia, iż winien słuchać się tego człowieka.
Spokojnymi oczyma zmierzył kolejno resztę towarzyszy. Miejsce to nie było na pewno odpowiednie, do rozwiązywania tego rodzaju nieporozumień. " Zresztą nie ważne co myśli Kuro-san... Dopóki jego słowa nakładają się z tym co i tak mam zamiar zrobić."
Słowa dotyczące mnichów pozostawił bez komentarza. Nie było dla niego pewne , czy uda mu się porozmawiać z opiekunem tutejszej Jinja - świątyni. Sam był niegdyś mnichem sekty Nembustsu-shu. I mimo , iż jak każdy mieszkaniec Krainy Bogów, był nierozłącznie związany z Kami, to wierzył w spontaniczne oświecenie, którego osiągniecie zapewni mu wstawiennictwo Buddy Amidy.
Rozmowa z z opiekunem Jinja pomogłaby mu dowiedzieć się czegoś o mieszkańcach wioski jak i śmierci Oda-sama.
- Shouchi shimashita. - przemówił bez większego entuzjazmu, na znak iż zrozumiał wszystko.
Służki dalej nie było widać, ani jego zielonej herbaty. Poprawił zatem kimono i powoli powstał.
- Jeśli uda mi się czegoś dowiedzieć, powiadomię was o tym niezwłocznie,
Nakama. -
skłamał, kłaniając im się odpowiednio. Był pewien ,że zgłosi się do nich jedynie jeśli niczego się sam nie dowie, bądź będą mu potrzebni w inny sposób.
Miał zamiar udać się teraz do Jinja.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 12-12-2009 o 18:19.
Mizuki jest offline  
Stary 14-12-2009, 21:25   #10
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Specjalność mistrza kuchni, sake oraz twój słodki szczebiot kwiatuszku...chętnie posłucham plotek jakie krążą po Ikuno.
- Tak panie – odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się przy tym do Kuro. Nieświadomie schowała kosmyk czarnych, długich włosów za ucho; widać rzadko słyszała dobre słowo od gości. Następnie spojrzała się na Ikkena.
- Dla mnie to samo, co dla niego – powiedział, po czym szybko dorzucił - Zamiast plotek, możesz powiedzieć mi tylko, czy można się gdzieś dobrze zabawić.
Kobieta tylko kiwnęła głową i odeszła w stronę kuchni zostawiając was samych sobie.


Dziewczyna szybko wróciła z napojami: butelką sake dla Kuro i Ikkena, dwoma dzbankami herbaty dla Yakimary i Ukity. Sprawnym, wyćwiczonym ruchem postawiła butelkę, dzbanki i kubki, po czym poszła po resztę. Kilka minut później przyniosła dwie miski pełne Yose-nabe. Danie wyglądało i pachniało wspaniale, uświadamiając wam że od opuszczenia ziem Kiso nie jedliście porządnego posiłku chcąc dotrzeć do miasteczka jak najszybciej.
- Panie – zwróciła się do Kuro - pytałeś się o plotki krążące po Ikuno. Obawiam się jednak, że w naszym miasteczku nie dzieje się nic co mogłoby cię zainteresować. To małe miasteczko w którym rytm życia wyznaczają przybywających i odchodzący kupcy.
Brew Kuro podniosła się nieznacznie, tak że nawet siedzący naprzeciwko Ikken tego nie zauważył. Spokojnym ruchem odłożył od ust niewielki naczynie w którym miał sake, uśmiechnął się do kobiety i powiedział:
- Mimo to nalegam. Człowiek po długiej podróży po bezdrożach spragniony jest zwyczajnych opowieści.
- Skoro nalegasz panie – odpowiedziała zakłopotana. - Ostatnim ważnym wydarzeniem był pogrzeb pana Kane, samuraja, który przybył tu kilka miesięcy temu. Powiadają, że został zamordowany za długi, ale według mnie to wstrętne plotki. Amay na pewno nie zadawałaby się z takim człowiekiem. - W jej głosie dało się słyszeć współczucie. Kobieta już miała coś dodać, gdy kątem oka zauważyła, że do waszego stolika zbliża się niewysoki jegomość, którego bluza umazana była w sosie. - Przepraszam samuraju, ale muszę wracać do pracy – stwierdziła. Ukłoniła się i odeszła, starając się nie patrzeć na mężczyznę, który podszedł do waszego stolika.
- Nazywam się Ichiro – powiedział nieznajomy. Był niski, łysy i śmierdział rybą. - Mam nadzieję, że dziewczyna się panom nie naprzykrzała? Jeżeli tak to wybaczcie, ale córka mojej siostry nie przywykła do ciężkiej pracy, jeśli...
- Nie – odpowiedział Ikken przerywając wywód kucharza. - Ale zamiast gadać przynieś lepiej coś do jedzenia moim towarzyszom – wskazał na młodego samuraja siedzącego po jego lewej, a następnie na Mirumoto, który siedział po przekątnej. - Możesz też nam powiedzieć gdzie można się zabawić w tym miasteczku.
- Cóż... jeśli szukacie uciech cielesnych lub ciepłej kąpieli, to powinniście się udać do Domu Białej Wiśni. Inny uciech w Ikuno nie znajdziecie, bo tutejszy dowódca straży cięty jest na hazard... - ostatnie zdanie wypowiedział tak cicho, że ledwo usłyszeliście. - Dwa razy Yose-nabo dla szanowanych panów! - krzyknął i odszedł.

*

Było wczesne popołudnie gdy skończyliście jeść. Obiad kosztował was 40 mon i chętnie tyle za niego zapłaciliście, ponieważ jedzenie było świeże i smaczne - choć trudno było powiedzieć czy była to zasługa gadatliwego Ichiro, czy tez tego że byliście po prostu głodni. Wypoczęci i najedzeni wyszliście z karczmy i rozeszliście się w poszukiwaniu informacji na temat



Mirumoto Yukimaru



Świątynia znajdowała się tuż powyżej miasteczka na niewielkim pagórku u podstaw której stała brama Torii, oddzielająca świat śmiertelników od świata bogów. Do świątyni prowadziła niezbyt szeroka, ale za to kręta droga na końcu której postawiono drugą, znacznie większą od pierwszej, bramę Torii. Kilkadziesiąt kroków dalej stała świątynia za którą znajdowało się olbrzymie drzewo, przewiązane shimenawą. Jinja nie była może zbyt imponująca, widziałeś i większe, i bogatsze, ale niewątpliwie była stara. Nabrałeś powietrza w płuca i ruszyłeś w stronę drzwi, nie widząc żadnego mnicha. Nim jednak dotarłeś do drzwi te rozsunęły się. Starszy mężczyzna, który ubrany był w proste szaty. Był łysy i niezbyt wysoki. Na twarzy miał długą szramę idącą od lewego ucha do kącika ust. Czarne oczy przyglądały ci się ciekawie i przyjaźnie. Mężczyzna ukłonił się i zapytał się:
- W czym mogę ci pomóc wędrowcze?

Kuro i Tou

Postanowiliście rozejrzeć się po miasteczku i poszukać ewentualnych dróg ucieczki na wypadek gdyby pojawiły się jakieś problemy z odzyskaniem mieczy pana Ody.
Miasto, a właściwie miasteczko, nie było zbyt piękne. Owszem starsza część, która powstała po północnej stronie rzeki przecinającej Ikuno, a w której obecnie się znajdowaliście była uporządkowana. Plac przed karczmą, sąsiednie domy i sklepy kupców tworzyły zwartą całość. Gorzej było w południowej części miasta, która musiała powstać stosunkowo niedawno. Zabudowa była tam chaotyczna, a uliczki wąskie. Można było odnieść wrażenie, że Ikuno składało się z dwóch , jakże różnych, wiosek połączonych mostem.
Samo miasteczko leżało w szerokiej dolinie, otoczonej przez góry, przez środek której z zachodu na wschód przepływa rwąca rzeka. Na południe od Ikuno znajdowały się pola ryżowe na których tutejsi ludzie zbierali cenne zboże. Północny stok porastały zaś niewysoki las.
Mimo poszukiwań nie udało wam się znaleźć żadnej innej drogi niż ta którą przybyliście do miasteczka, a która prowadziła z Edo do Nagaoka. Było za to trochę ścieżek prowadzących w wyższe partie gór, jednak gdzie dokładnie tego nie wiedzieliście.
Gdy zaczął zapadać zmrok postanowiliście wrócić do karczmy, do waszych towarzyszy mając nadzieję, że poszło im lepiej niż wam. Byliście dobry kilometr od Ikuno, gdy zorientowaliście się, że ktoś za wami idzie. Przyspieszyliście mając nadzieję, że to zwykły przypadek, jednak dystans pomiędzy wami się nie zmniejszył. Trzech lub czterech ludzi, uzbrojonych w katany, podążało za wami dyskretnie - a przynajmniej tak im się zdawało, gdyż doskonale ich widzieliście. Pozostawało otwarte pytanie kim są i czego od was chcą.

Ikken

Nie trudno było znaleźć Dom Białej Wiśni, ponieważ drogę wskazał ci pierwszy chłop którego o nią spytałeś. Burdel stał nieco na uboczu w północnej części Ikuno, tuż obok drogi prowadzącej do Nagaoka. Sam dwupiętrowy budynek otoczony był niewysokim murem. Prowadziła do niego lekko wijąca się, kamienna ścieżka. Idąc do budynku minąłeś bogatego kupca$ z dwoma młodymi kobietami, które mogłyby być jego córkami.
Przyjrzałeś się uważniej kobietom zatrzymując wzrok za długo na piersiach jednej z nich; nikt jednak tego nie dostrzegł. "Jedno jest pewne to nie są ordynarne dziwki" pomyślałeś mijając "parę".
Przy wejściu do budynku stał wysoki drab. Widząc cię wyprostował się, skrzywił się i powiedział:
- Jeśli nie masz pieniędzy to nie masz tutaj czego szukać roninie.

by demonicangel-bayou
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172