Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-02-2010, 22:01   #11
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Emerahl naciągnęła właśnie wąskie czarne spodnie na biodra i rozglądała się właśnie za tuniką i biustonoszem, gdy nastąpiło krótkie nieśmiałe pukanie do drzwi, które w parę sekund później stanęły otworem ukazując młodą karczemną służkę z wypływającym jej na licach rumieńcem powstałym najpewniej na widok nagich, białych jak śnieg piersi Emerahl. Kobieta założyła stanik i uśmiechnęła się do dziewczyny, aby dać jej do zrozumienia, iż nie żywi urazy. Najwyraźniej intencje tegoż uśmiechu nie zostały do końca zrozumiane, jako że czerwień na jej polikach przeszedł w bordo - dziewczyna postawiła na stole talerz z jedzeniem i czym prędzej uciekła z pokoju. Emerahl westchnęła sama do siebie i nałożyła tunikę o barwie rozświetlonej słońcem zieleni. Była to tunika jak każda inna ta część damskiej garderoby – sięgająca ud i zwężona w pasie dla podkreślenia talii lekka tkanina była ostatnimi czasy modna w tej części świata, gdzie nie trzeba było martwić się zbytnim mrozem. Wiązany dekolt z jednej strony przyciągał ciekawskie oczy i itrygował, z drugiej nie pozwalał dojrzeć więcej niźli pozwalała na to przyzwoitość.

~ "To chyba ja powinnam czuć się zawstydzona" – pomyślała Emerahl siadając do stołu i wywąchując woń unoszącą się z talerza.

Jajecznica ze skwarkami z boczku i odrobiną cebuli nadającej całości lekko słodkawego posmaku – idealne śniadanie, przynajmniej smakowo, gdyż zdrowotnie raczej odwrotnie, o czym kobieta jako uzdrowicielka doskonale wiedziała, jednak jak to się mawia – szewc chodzi w dziurawych butach…
Emerahl była głodna nie na żarty – zawsze budziła się głodna rankiem – to też nie zajęło wiele czasu opróżnienie talerza i zjedzenie chleba do ostatnich okruszków.
Ponowne pukanie zakłóciło ciszę panującą w pokoju.

~"Dobre wyczucie czasu" – pomyślała kobieta i posłała odrobinę magii w stronę klamki, by otworzyć drzwi.

Ktoś kiedyś powiedział jej, że magia rozleniwia ludzi posiadających talent do jej kształtowania. Twierdzeniem tym trafił zapewne w sedno, a Emerahl dobrze było w życiu z takim typem lenistwa i wdzięczna była losowi, że mogła sobie na nie pozwolić.

W drzwiach stanął właściciel tego przybytku, który już od progu wyglądał jakby zaraz miał zamiar paść na ziemię i płaszczyć się u jej stóp niczym pies proszący o wybaczenie sprawionego figla. Porównanie to nie było dalekie od prawdy zważywszy, co też przywiodło tego mężczyznę do jej pokoju. Rozmowa wyglądała jak zwykle w takich sytuacjach i Emerahl wiedziała już o co chodzi jeszcze zanim mężczyzna skończył mówić. Było to kolejnym kolejnym dobrodziejstwem wynikającym z posiadanych przez nią talentów. Po prawdzie nie trzeba było być magiem żeby przejrzeć, co kryje się za ‘dobrodusznością’ i ‘koleżeństwem’ gospodarza. Emerahl zawsze bawiły takie wykręty i za każdym razem miała ochotę odesłać takiego petenta z kwitkiem sugerując więcej rozwagi i wierności, jednak jak zwykle empatia i współczucie dla kobiety takiego mężczyzny odwiodło czarownicę od takich działań, a uradowany gospodarz szybko wycofał się z jej pokoju z woreczkami standardowych w takich przypadkach ziół.

~ "Może gdyby raz, któryś z tych wątpliwych ogierów poniósł konsekwencje swoich nocnych wyczynów, to nauczyłby się gdzie nie należy wtykać swojego ‘interesu’… Trzeba to sprawdzić następnym razem…" – jak zwykle pomyślała Emea.

W parę minut później obiecana przez gospodarza kąpiel była gotowa. W parującej wodzie można było wyczuć eteryczne olejki, co zapewne było ekstra dodatkiem wynikającym z wdzięczności. Emerahl zsunęła z ramion tunikę i rozpięła więżący piersi stanik, zdjęła spodnie i bieliznę, i z rozkoszą zanurzyła się po szyję w relaksującej wodzie. Odchyliła głowę do tyłu i zaczęła rozmyślać o czekającej ją podróży – zlecenia, będącego przy okazji podróżą w jej przeszłość. Odkąd spory kawałek czasu temu wyjechała z Erengradu, nigdy tam nie powróciła, a teraz los ponownie kierował jej życie w tamte strony… przynajmniej na krótki okres czasu. Czasu na taką sielankę nie było za wiele. Zbliżało się południe i Emerahl miała zjawić się u Erwina. Gdyby tylko dało się zatrzymać czas w miejscu – byłoby zapewne wspaniale - i to nie tylko w tej jednej chwili – jakkolwiek nikt nie posiadł jeszcze takiej zdolności to też nieubłagalnie biegnący czas przybliżał koniec tej cudnej kąpieli. Emerahl wstała rozchlapując w koło wodę. Krople cieczy spływały jej z brody, po szyi, między rozgrzanymi piersiami, a następnie po brzuchu i łonie, łapiąc po drodze promienie słońca. Kobieta owinęła się szczelnie ręcznikiem chroniąc nagrzane ciało przed chłodem otoczenia, wytarła się dokładnie, osuszyła włosy i ubrała. Kiedy już spodnie, tunika, kamizelka i wszystkie inne części garderoby były na miejscu, Emerahl zebrała swoje rzeczy do podręcznej torby i wyszła na umówione wcześniej spotkanie.

~*~

Emerahl przyszła wcześniej, co też było w jej przypadku dość typowe to też w siedzibie przedsiębiorstwa Erwina zastałą jego samego wraz z kimś przedstawiającym się jako Irial Norre i mający, jak się okazało, sporo wspólnego z dzisiejszym spotkaniem. Był on łącznikiem pomiędzy nią, Erwinem i resztą kawaliery, która zapewne niebawem zacznie się schodzić, a ich zleceniodawcą.

Emea nie musiała długo czekać na resztę wspomnianej kawaliery – wszyscy zjawili się mniej lub bardziej punktualnie i wszyscy mieścili się w przyzwoitym przedziale ewentualnych spóźnień. Rozmowa jaka nastała, gdy już wszyscy wygodnie rozsiedli się na swoich miejscach i uraczyli napojem, wyglądała jak to zwykle takie rozmowy wyglądają, a składało się na nią oficjalne zaprezentowanie przybyłych person, przedstawienie co, jak, gdzie i kiedy oraz propozycja trasy, która z pewnością – co też jest dość typowe – będzie musiała z takiego lub innego powodu być spontanicznie zmieniona w trakcie trwania wyprawy.

- Mówisz drogi Irialu, że trasa nie jest ustalona, ale...z twych słów wynika, że masz już na ten temat, konkretny pogląd. Z Delin z szlakiem wzdłuż Pikanei, potem Szlakiem Czarnego Ognia do Rotdornu, potem szlakiem przez puszczę Tremery do Labhras i na końcu Erengard. Jest to najkrótsza trasa... i dopiero wjeżdżając do Wielkiej Puszczy stanie się naprawdę groźna. Duże kompleksy leśne to raj dla rozbójników. Zakładałeś podobną trasę, nieprawdaż? Skoro jednak czasu nie mamy pod dostatkiem, nie ma co szukać alternatywy - odezwał się mężczyzna, który chwilę później przedstawił się jako ‘Samuel Lestre - kurier’. Całkiem przystojny zresztą kurier, co nie uszło uwadze parze czujnych, ostro błękitnych oczu wpatrujących się w przemawiającego spod ogniście rudej czupryny, należących rzecz jasna do Emerahl. Jakkolwiek właścicielka wspomnianej pary oczu widziała już takich w swoim życiu i za każdym razem okazywali się oni zakochani w sobie bardziej niż para kochanków po zażyciu końskiej dawki afrodyzjaków.

Mężczyzna kontynuował nieświadomy rozważań na swój temat:

- Skoro jest nas aż tylu, to zawsze można dwójkę wysyłać przodem, co by załatwiali wszelkie potrzeby związane z noclegami, zanim zjawi się główna grupa. Przynajmniej możemy tak czynić na obszarach bardziej cywilizowanych.

- Ja też mam parę pomysłów co do omawianej sprawy - wtrąciła się do tej pory milcząca Emerahl - Przede wszystkim poza terenami zamieszkanymi nie należy się zbytnio rozdzielać o ile mamy dowieść dziewczynkę do celu bezpiecznie. Zgadzam się całkowicie z Samuelem - najlepsza droga wiedzie traktem. Przynajmniej dopóki mamy wyglądać jak zwykła karawana, a nie jak jakaś cichociemna grupa przewożąca bogowie tylko wiedzą jakie skarby! Jak świat światem ludzie podróżują traktami i większość z nich dociera do celu w jednym kawałku. Poza tym po to w końcu jedziemy, żeby w razie jakichkolwiek kłopotów móc im zaradzić. Nie wiem jak wy ale ja nie czuję się jak szczeniak, który pozwoli się kijem po głowie trzaskać byle rabusiowi... To po pierwsze… – dodała i kontynuowała dalej – Po drugie – sugerowałabym zamianę koni na ciągnięty przez muły wóz pomimo wyraźnej niechęci pana Iriala. Najlepiej zamknięty wóz. Ma to kilka zalet – dziewczyna byłaby wtedy w miarę pod kontrolą. Poza tym muły znane są z tego, że potrafią iść długo i wytrwale, choć wolniej od koni. W większych miastach możemy zmieniać muły – sprzedać zmęczone i nabyć wypoczęte, co w przypadku posiadania wozu pozwoli nam na niemal nieustającą podróż. Część z nas może spać w czasie powożenia przez pozostałych. Dziewczyna… Lamia tak? – zapytała retorycznie patrząc na Iriala – …będzie miała z pewnością nieporównywalnie wygodniejszą podróż w wozie niźli na koniu, a podejrzewam, że jej wygoda nie jest naszemu zleceniodawcy obojętna. A tak w ogóle to Emerahl jestem a konno potrafię jeździć równie 'dobrze' co pijany marynarz po nocnej balandze to też jeśli szykujecie wyprawę wierchem to chyba nie jestem do tego zlecenia najlepszym kompanem – dodała trzepiąc włosami tak by grzywka nie zasłaniała jej widoku – Znam się na magii i leczeniu. Gotować też potrafię, choć nie spodziewajcie się pałacowych potraw. Zresztą wbrew stereotypom - nie zamierzam być obozową kucharką i sprzątaczką, więc jeśli myślicie że właśnie kogoś takiego znaleźliście to od razu wyprowadzam was z błędu. Zagadać w drodze do kogo trzeba też mogę... Kogo jeszcze w tej kompanii mamy? Traper, rębajło, ja jako magini... – zapytała patrząc po zgromadzonych.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 14-02-2010 o 15:02.
Cosm0 jest offline  
Stary 14-02-2010, 22:06   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Mów mi wuju" - Na twarzy Iriala nie pojawił się nawet cień rozbawienia, gdy padła propozycja, by wszyscy zabawili się w małą, szczęśliwą rodzinkę. - "I to rodzinne podobieństwo..."
Trzeba by naprawdę bardzo dużej wyobraźni, by dopatrzeć się jakiegokolwiek podobieństwa między Lamią a którymkolwiek z pozostałej szóstki uczestników wyprawy. Z eskorty - prawdę mówiąc.
Co prawda ludzie widzą zwykle to, co chcą widzieć, ale bez przesady...

Pomysł ze ślubem mógłby być nawet dobry, gdyby nie parę małych "ale", o których Samuel nie raczył pomyśleć. Natomiast propozycja z wozem... To nie mogło przejść. W dodatku zamknięty. Może klatka, skoro chcesz mieć nad nią kontrolę? Ale Lamia by się wściekła...

Spojrzał przez moment na Erwina, gdy kobieta, która proponowała jazdę wozem obrazowo opisywała swoje mizerne umiejętności jazdy konnej.
Kogo mu zesłał na kark et Naklo? Kogoś, kto nie potrafi jeździć konno?
Opinia Iriala o Erwinie nieco się pogorszyła.

- Jedziemy zatem trasą, jaką zaproponował Samuel - powiedział, gdy Emerahl skończyła mówić. - Ma zdecydowanie więcej zalet, niż wad, a dzięki temu, że co chwila będziemy spotykać zajazdy unikniemy dyskusji na temat tego, kto ma zasiąść przy garach.

O tym, że gdy nie będzie pod ręką gospody, zostanie im wówczas suchy prowiant, nie musiał mówić. Nikt z tamtej piątki nie był nowicjuszem w swym fachu. A raczej nie powinien być. W przypadku Emerahl Erwin ciut zaniedbał sprawę. Może i ktoś z pozostałych nie był tak dobry, jak sądził Erwin.

- Pomysł z rodziną... Może byłby i dobry, ale tylko w przypadku gdyby chodziło o bardzo dalekich krewnych. Podobieństwa raczej nie można się będzie dopatrzyć, nawet przy bardzo dużej dawce wyobraźni. Chciałbym jednak zauważyć, że podróż młodej dziewczyny w towarzystwie dorosłych nie jest niczym niezwykłym. To nie czasy, gdy panna do dnia ślubu siedziała w domu. Poza tym... Jeśli wyruszymy w tym gronie to nikt nie będzie się dziwić, że młoda dziewczyna podróżuje sama z mężczyznami. Z pewnością któraś z was zostanie uznana za przyzwoitkę. Może się też podać za macochę. Młodą macochę - dodał.

Pozostało jeszcze parę spraw, między innymi powodu, dla którego Lamia miała dokądkolwiek jechać. Z tym, że - jak trafnie zauważył Samuel - nie każdy musiał od razu wiedzieć, że się udają na drugi koniec świata.

- Ślub dalekiego krewnego... Jest to dobry powód, by ruszyć się z domu, ale zwykle wie się, na czyj ślub się jedzie, a zabawa z nazwiskami bywa niebezpieczna. Poza tym często wiezie się prezenty, cenne stroje. Może lepiej byłoby, co prawie byłoby zgodne z prawdą, mówić że udajemy się do świątyni. Prośba o zdrowie... albo podziękowania za coś. Odwrócenie złej wróżby... Zawsze można znaleźć jakąś świątynię akurat w innym mieście. Zresztą... pomysły ludzi w sprawach związanych z modlitwami zwykle nie budzą zdziwienia, najwyżej politowanie.

No i na koniec transport. I teraz się okaże, ile osób w końcu pojedzie.

- Wóz odpada, muły tym bardziej. Teoretycznie to dobry pomysł, ale po nocy podróżować nie mam zamiaru, zatem o nieustającej podróży nie może być mowy. - Spojrzał na Emerahl. - Załatwimy dla ciebie jakiegoś łagodnego konika i wygodne siodło. Po tygodniu zapomnisz, że miałaś jakiekolwiek problemy z utrzymaniem się w siodle. A w razie konieczności powieziemy cię w lektyce. Będziesz wtedy najważniejszą osobą w grupie.

- Emerrrahl... - zaskrzeczał kruk. - Perrrsona... - dodał. - Superrrr...
 
Kerm jest offline  
Stary 15-02-2010, 15:36   #13
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Po dość dobitnym oświadczeniu Emerahl zapadła chwila pełnej konsternacji ciszy. Stary Erwin zapewne trzasnąłby się dłonią w czoło, gdyby tylko wypadało mu przyznać się do takiego przeoczenia. Przyszli towarzysze podróży patrzyli jeden po drugim, każdy najwyraźniej zastanawiając się jak dać Emerahl delikatnie do zrozumienia, że będzie jedynie ciężarem w tej podróży.

Niezręczną ciszę przerwał Irial, swoim optymizmem rozrzedzając zgęstniałą na moment atmosferę.

- Dziękuję za troskę panie Irialu. Z pewnością taki wierzchowiec mi się przyda. Jako czarownica jakkolwiek posiadam też pewne możliwości poradzenia sobie z własnym brakiem umiejętności jazdy wierchem. W takim razie chyba nie powinno być większych problemów - powiedziała z uśmiechem Emerahl odpowiadając uśmiechem na troskę w głosie mężczyzny - Choć pomysł wozu wydaje mi się na prawdę rozsądnym, nawet gdyby zamienić muły na konie. Podejrzewam jednak, że w przypadku sprzeciwu większości moja opinia nie będzie zbyt znacząca, choć nie rozumiem skąd bierze się sprzeciw.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 15-02-2010, 15:47   #14
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Samuel ostentacyjnie nalewał sobie wina do kielicha słuchając jednak kolejnym wypowiedzi z uwagą. Trunek Erwina był bowiem przedni, więc szkoda by było nie skorzystać z okazji.
Spojrzeniem obrzucił trzymającego się z tyłu człowieka lasu i młodego blondyna. Trzymali się wyraźnie na dystans od grupy, choć zapewne z odmiennych powodów. Jeszcze raz promiennym uśmiechem obdarzył swą rudowłosą sojuszniczkę, której imienia jednak nie poznał. Tymczasem w rozmowę włączyła się druga rudowłosa kobieta, która również poparła jego pomysł. Czarodziejka... Lestre hasło „znam się na magii” niewiele mówiło. Mogła równie dobrze ściągać pioruny z nieba, jak i parać kuglarskimi sztuczkami wędrownych iluzjonistów. Magia to szeroka dziedzina, którą mało kto opanowuje w pełni. Emerahl wydawała się być znawczynią magii leczniczej i osobą mającą konkretne pomysły oraz poglądy na wyprawę , dość zbieżne z poglądami Samuela jeśli chodzi o przewiezienie Lamii.

Irial się dość ostro sprzeciwił niektórym pomysłom Emerahl, a powody dla których to zrobił były dla Samuela mało przekonujące. Owszem, w dzisiejszych czasach, kobiety i młode dziewczęta jeździły same bądź w towarzystwie młodych mężczyzn. Najemniczki, czarodziejki, kobiety parające się handlem... różnego rodzaju. Problem w tym, że zapewne Lamia nie przypominała żadnej z nich, a piętnastolatki puszczane samopas nadal były rzadkością. O ile niechęć do ślubu związana z podarunkami, miała dla Sameula sens, o tyle argument z nazwiskami utwierdził Sameula w przekonaniu, że nie Irial nie mówi im całej prawdy. Nazwiska byłyby podejrzane, gdyby ktoś próbował ich złapać i w tym celu rozesłał swych szpiegów po gościńcach.

Powoli pił wino słuchając wypowiedzi Iriala i zbierając argumenty. Na koniec zaś rzekł spokojnym tonem.- Mój wierzchowiec jest w stanie unieść dwie osoby, więc jeśli ci nie przeszkadza męskie towarzystwo. Możemy podróżować razem panno Emerahl.
Po czym spojrzenie Samuela przeniosło się na Irial.- Choć szczerze mówiąc, nie wiem jakież to powody przemawiają przeciwko krytemu wozowi. Zwłaszcza że, oby Donar uchronił, może nam przyjść nocować w szczerym polu lub w lesie. Panienka Lamia zapewne juz nieraz sypiała na miękkiej glebie?- nietrudno było zauważyć złośliwej ironii w tonie Saumela. Upił jeszcze nieco wina mówiąc.- Wyprawa rodzinna nie musi się składać z blisko spokrewnionych członków. A pewne różnice w wyglądzie można zrzucić na kark wpadek małżeńskich przodków. Ślub, pielgrzymka...każdy sensowny powód jest dobry.
Dopił wina dodając.- Ale ostatecznie decyzja leży gestii pracodawcy, którego pan przedstawicielem. Może więc przejdźmy do konkretów, kiedy wyruszamy, gdzie się zbierzemy i ...- odstawił pusty kielich dodając.- całej tej reszty związanej z przygotowaniami.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 15-02-2010, 15:57   #15
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Emerahl potrząsnęła głową w reakcji na słowa Samuela trzepiąc przy tym ponownie swoją nastroszoną fryzurą... widać to był jej nawyk, tik nerwowy czy jak to tam kto zwał.

- Nie rozumiem dlaczego na siłę szukacie pomysłu jak uzasadnić wyjazd... kompletnie bez sensu. No chyba, że nasz pracodawca zamierza koniom na zadku wytatuować wytłumaczenie, dlaczegóż jego córka wybiera się w jakąś podróż. Komu się chcecie tłumaczyć? Wyjeżdża i już... - powiedziała lekko już poirytowana tą bezsensowną dyskusją - Chyba faktycznie powinniśmy szybko ustalić środek transportu, kto potrzebuje jakie przygotowania poczynić i tym podobne bzdety. Ja potrzebuję zabrać jeszcze z domu jakieś ubrania i trochę specyfików lekarskich, na wypadek gdyby kogoś 'komary pogryzły' - rzekła czarownica wyraźnie akcentując ostatnie dwa wyrazy.

Powiedziawszy to poczęstowała się zaserwowanym winem, które ku jej oczekiwaniom było równie dobre, co reputacja Erwina.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 15-02-2010 o 16:00.
Cosm0 jest offline  
Stary 15-02-2010, 22:53   #16
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
20 marca, Delin, siedziba przedsiębiorstwa Erwina et Naklo – wszyscy

Erwin nie odzywał się przez dłuższy czas. Siedział, popijał wino, obserwował i nasłuchiwał swych towarzyszy. Nie można było jednak powiedzieć, że jego milczenie było jałowe. Przez cały czas obmyślał plan, kalkulował zyski i straty, rozważał ewentualne zagrożenia. Mężczyzna znał się na swojej robocie, wiedział, że w każdej wyprawie coś się może sypnąć i należy na takie ewentualności się przygotować, najlepiej w dwóch wersjach. Erwin nie był dyletantem, wręcz przeciwnie, w okolicy uchodził za jednego z najlepszych w swym zawodzie.

-Już ci wyjaśniam – odezwa się wreszcie et Naklo wypowiadając każde słowo z wyuczonym spokojem– droga Emerahl, dlaczego wóz jest pomysłem, nie bójmy się tego słowa, do bani. Mamy marzec, właśnie trwają roztopy. Jak myślisz, moja droga, jak wyglądają trakty w górach, w lasach? Są jednym wielkim grzęzawiskiem, nieprzejezdnym dla wozu. Nawet jeśli po tej stronie gór będzie wam się podróżować nieźle, to w Góry Czarne z wozem nie radziłbym się pakować. Jak znam życie, wóz ugrzęźnie w błocie w najmniej odpowiednim momencie. To raz. Dwa – kontynuował mężczyzna po chwili zastanowienia – Nie wiadomo kogo i co spotkacie na drodze. Dużo łatwiej jest uniknąć niebezpieczeństwa idąc konno w rozsypkę niż przedzierać się przez wroga z ciężkim, nieporęcznym wozem. Po trzecie, wybacz Irialu, że to powiem, córki szlachciców, wbrew wszelkim pozorom, nie są z cukru, byle deszczyk i wietrzyk ich nie rozpuści. Lamia da sobie radę z pewnymi niedogodnościami, już Irial jej w tym pomoże.

Tutaj Erwin zrobił nieco dłuższą pauzę. Rozejrzał się po zgromadzonych, upił kolejny łyk wina, wziął głęboki wdech, po czym kontynuował.

-Co do powodów waszej podróży, nie chodzi o to, byście każdej napotkanej istocie opowiadali skąd i dokąd idziecie, ze wszystkimi szczegółami dotyczącymi łączących was stopni pokrewieństwa. Chodzi o to, byście w razie, gdyby jakiś sympatyczny kupiec, przy wspólnym ognisku na trakcie, zapytał o cel podróży, nie zaczerwienili się jak dziewica przed nocą poślubną i nie zaczęli bąkać trzy po trzy sprzeczne wersje. Bo to wzbudza podejrzenia, a podejrzenia są ostatnią potrzebną wam rzeczą, jeśli chcecie bezpiecznie dotrzeć na miejsce. Co do tworzenia z was rodziny, byłbym ostrożny. Musielibyście nauczyć się jednej wspólnej wersji drzewa genealogicznego, a to zupełnie niepotrzebne. Lepiej – jak zaproponował Irial - uchodzić za pielgrzymów. W miarę podróży będziecie przesuwać docelową świątynię do kolejnego miasta, a intencję będziecie musieli zapamiętać tylko swoją.

Mężczyzna ponownie zamilkł. Przez chwilę wpatrywał się w twarz magini, tak jakby szukał tam odpowiedzi na nurtujące go pytania. Wreszcie, oderwawszy wzrok od rudowłosej, bez słowa wstał od stołu i podszedł do stojącego nieopodal sekretarzyka.


Wziął do ręki pióro, umoczył je w kałamarzu i zaczął pisać. Przypomniawszy sobie o gościach, nie wstając od biurka, kontynuował:

-O zaopatrzenie nie musicie się martwić. Zaraz wyślę odpowiednie dyspozycje do zaufanych kupców. Dostarczą konia dla Emerahl, suchy prowiant i co tam jeszcze będziecie potrzebować. Jeśli ktoś ma jeszcze j jakieś potrzeby, to proszę teraz. Potem nie będzie na to czasu.

Odczekał chwilę, by przyjąć informacje o ewentualnych brakach, wreszcie podszedł do drzwi, otworzył je i zawołał głośno:

- Kieran, do mnie!

Nie minęła minuta, a w drzwiach ukazał się młody chłopak. Spojrzał z oczekiwaniem na gospodarza. A gdy tamten wręczył mu napisany przed chwilą list, bez słowa skłonił się nisko i wyszedł.

-No to sprawę zapasów możemy uznać za załatwioną. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, jeszcze dziś wieczorem będziemy mieli wszystkie zapasy. Jutro rano spokojnie będziecie mogli wyruszyć.

Erwin usiadł ponownie przy stole i z wielce zadowoloną miną upił łyk wina. Następnie rozsiadł się wygodnie w fotelu i zaczął kręcić młynka kciukami, czekając na reakcję reszty.

Reakcji jednak się nie doczekał. Gdy tylko usadził swój tłusty tyłek na rzeźbionym fotelu, za drzwiami rozległy się hałasy. Początkowo zduszone, potem coraz głośniejsze.

- Zejdź mi z drogi, chamie! – zabrzmiało gdzieś na schodach. – Nie dotykaj mnie!
- Ale tam nie wolno! – jęknął młody chłopak.

Coś trzasnęło, rozległ się huk, po czym drzwi otworzyły się z łoskotem. Stała w nich młoda, ładna dziewczyna o burzy płomiennych loków i niesamowicie zielonych oczach.


- Panie et Naklo, ja mówiłem, że nie wolno, ale ona nie chciała słuchać – bąknął Kieran wpadając do gabinetu tuż za dziewczyną.
- Tylko nie „ona”, tylko nie „ona” – oburzyła się rudowłosa. – Dla ciebie „pani”, chamie!
- Lamia, co ty tu, na Wielką Matkę, robisz? – odezwał się Irial.
- A co, myślałeś, że tylko ty potrafisz śledzić? – fuknęła dziewczyna z pychą - Ten dureń, syn karczmarza zrobi dla mnie dosłownie wszystko, łącznie ze śledzeniem ciebie. Wystarczy tylko obiecać dowody wdzięczności.
-Dowody wdzięczności… – powtórzył mężczyzna z obawą.
-Nie bądź głupi, Irialu! Większość obietnic nie niesie za sobą spełnienia. Powinieneś to wiedzieć, mając na co dzień do czynienia z moim ojcem.
- Tak, chyba powinienem. Ale skoro już tu jesteś, chciałbym ci przedstawić ludzi, którzy będą nam towarzyszyć w podróży.
- No po prostu nie mogę się doczekać – mruknęła Lamia, a w jej głosie nie dało się nie wyczuć ironii.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.

Ostatnio edytowane przez echidna : 16-02-2010 o 20:23.
echidna jest offline  
Stary 16-02-2010, 20:16   #17
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Irial siedział spokojnie, wysłuchując tego, co miał do powiedzenia Erwin. I miał nadzieję, że nie będzie musiał już nic dodawać od siebie. To, co mówił Erwin, powinno rozwiać wszelkie wątpliwości.

Nikomu nie dane było w żaden sposób skomentować wypowiedzi Erwina. Głos, jaki dobiegł od strony schodów, aż za dobrze znany Irialowi, zwiastował koniec ciszy i spokoju.
Lamia.
Zostawił ja w gospodzie, zaś karczmarz obiecał, że będzie o nią dbał i pilnował jak własną córkę. Widać tamta dziewczyna miała dość dużo swobody i teraz pozostawało tylko czekać, na ile efektowne będzie wejście Lamii.
Ciekawe tylko, co się stało z ludźmi, którzy mieli Lamię pilnować...

- Lamia, co... - określenie "do diabła" zatrzymało się na końcu języka. Nie używał przy Lamii takich słów, bez względu na to, czym dziewczyna go zaskoczyła - ...ty tu, na Wielką Matkę, robisz? – dokończył gładko.
Nim skończył mówić Kieran ulotnił się, zamykając drzwi za sobą.
- A co, myślałeś, że tylko ty potrafisz śledzić? – fuknęła dziewczyna z pychą - Ten dureń, syn karczmarza zrobi dla mnie dosłownie wszystko, łącznie ze śledzeniem ciebie. Wystarczy tylko obiecać dowody wdzięczności.
- Dowody wdzięczności… – powtórzył Irial z obawą. Udawaną. Mimo wszystko Lamia była za mądra na robienie zbyt wielkich głupot. Bardziej był ciekaw, co smarkula obiecała. Ale wyjaśnienie tej sprawy mogło poczekać.
- Nie bądź głupi, Irialu! Większość obietnic nie niesie za sobą spełnienia. Powinieneś to wiedzieć, mając na co dzień do czynienia z moim ojcem.
Wbrew temu co powiedziała Lamia Osan nie był taki chętny do łamania obietnic. Pewnie dlatego niezbyt często je dawał.
- Tak, chyba powinienem - odparł. - Ale skoro już tu jesteś, chciałbym ci przedstawić ludzi, którzy będą nam towarzyszyć w podróży.
- No po prostu nie mogę się doczekać – mruknęła Lamia, a w jej głosie nie dało się nie wyczuć ironii.
- Nie wątpię. Wszak inaczej nie zjawiłabyś się tutaj, prawda? - Dla odmiany głos Iriala był kwintesencją powagi.
- Zjawiłam się tutaj, bo miałam dość tych twoich ogarów - mruknęła dziewczyna. - A poza tym, skoro to ja jestem głównym powodem tego zamieszania, to chyba powinnam mieć prawo coś powiedzieć w tej kwestii, nie sądzisz?
- Bez wątpienia nie zapakowałbym cię w worek - powiedział. - Przynajmniej bez twojej wiedzy - dodał. - Natomiast to co powiesz... wiesz chyba, kto tu rządzi?
- Tak, wiem, przynajmniej teoretycznie - odparła, a w jej oczach zapaliły się dobrze znane Irialowi ogniki.
Ogniki zapalające się zawsze wtedy, gdy Lamia szykowała jakąś nieprzyjemną niespodziankę albo też planowała ją w bardzo dalekiej przyszłości.
- Chcesz wrócić do domu i podyskutować z tatą na ten temat? To jego pomysł - stwierdził spokojnie Irial. - Wiesz dobrze, że kto inny może jechać z tobą.
- Niby kto? - zaśmiała się dziewczyna. - Ojciec wyznaczył ciebie do tego zadania, więc musisz je wypełnić, ale dobrze, nie spierajmy się o to. Mogę chociaż wiedzieć co ustaliliście? - głos dziewczyny stracił nagle na hardości, była teraz potulną panienką, zupełnie niepodobną do tej sprzed paru chwil.
- Może najpierw dokonamy formalnej prezentacji? - powiedział Irial.
Było to widać pytanie retoryczne, bo nie czekając na odpowiedź Lamii Irial zaczął przedstawiać po kolei osoby obecne w pomieszczeniu.

- Pan Erwin el Naklo - Irial przedstawił gospodarza. - To on kieruje tym przedsiębiorstwem.. - Machnięciem dłoni objął cały budynek. - Nie wybiera się z nami.
- Jeśli chodzi o pozostałych...
 
Kerm jest offline  
Stary 16-02-2010, 21:11   #18
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Lestre wysłuchał słów Erwina z uwagą. Nie tyle z uwagi na argumenty jakie przedstawił, ale ze względu, że jego słowa były przypieczętowaniem całej rozmowy. On im płacił, więc on wyznaczał warunki. Samuelowi pozostało się podporządkować.
Z potrzebnych Lestre rzeczy, potrzebne było krzesiwo i hubka, oraz kusza z zapasem bełtów. Samuel nie planował, ani wyprawy w dzicz, ani bawienia się w ochroniarza, więc tych przedmiotów nie miał przy sobie. Niemniej skoro jednym miał być, a drugie było prawdopodobne...trzeba było się przygotować.

Nie tylko na to zresztą. Wkrótce do pokoju zawitała sama „przesyłka”. Całkiem ładna i zadziorna pannica zaczęła się przekomarzać z Irialem. Mężczyzna najwyraźniej nie potrafił nad nią zapanować.
-„Ależ te dzieci szybko rosną.”-westchnął w myślach Samuel, widząc pyskatą pannicę na progu dorosłości, o ciele młodej kobiety, ale umyśle rozpieszczonego dziecka. Zastanawiał się, czy ona wie czym są dowody wdzięczności, które obiecała. Wyższe sfery były bowiem zwykle mniej wyedukowane w tych sprawach od chłopstwa czy mieszczaństwa.
A widząc, że dziewczyna jest raczej niechętnie nastawiona do tej wyprawy, postanowił przełamać lody sam. Lepiej zacząć sprawę od zrobienia dobrego wrażenia na dziewczynie, zanim Irial zacznie podchodzić do sprawy przedmiotowo.
Zresztą już zaczynał mówiąc. - Nie wybiera się z nami. Jeśli chodzi o pozostałych...
Więc wtrącił się w jego słowa, skłonił się więc przed Lamią mówiąc.- Jestem Samuel Lestre i przypadł mi zaszczyt bycia panienki dyskretnym osobistym obrońcą.
Lamia miło podłechtana tym, że ktoś się do niej zwraca z "należytym" szacunkiem podała mu rękę do ucałowania i dygnęła dworsko. A kiedy Irial odwrócił wzrok, uśmiechnęła się kokieteryjnie. Oczywiście Samuel ucałował tą dłoń z galanterią, typową dla dobrze wychowanego mężczyzny znającego podstawy etykiety.
- Jak się nazywa twój wierzchowiec panienko Lamio? – spytał Samuel dodając.- Zapewne jest najszybszy ze wszystkich rumaków twego ojca.
- Rubina, na cześć ulubionych klejnotów mojego ojca.
- odparła dziewczyna z uśmiechem. A Lestre uśmiechnął się w duchu. Może nie będzie tak źle. Mimo wszystko, jest ona tylko młodą dziewczyną. A on umiał postępować z kobietami, nawet tymi kapryśnymi.
-Musi to gorącokrwista klacz, którą niewielu potrafi opanować.- rzekł Samuel zastanawiając się.- Pewnie jesteś jedyną której jest ona posłuszna. Obym potrafił cię dogonić na szlaku.
- I jest!
- odparła hardo dziewczyna. - Mój ojciec ma najlepsze wierzchowce w okolicy, to jego oczko w głowie, a widzę, że i ty się na nich znasz, panie Samuelu. Czyż nie?
- Miałem stadninę panienko Lamio, dawno temu.-
rzekł Lestre.- I znam się przeto na koniach. Ale chyba ty też, nieprawdaż?
- Nie chwaląc się, co nieco o nich wiem.-
Lamia wyraźnie polubiła jego towarzystwo, co mogło być początkiem przyjemnej współpracy i przyjaźni.
- I z chęcią tą wiedzę poznam podczas naszej wspólnej podróży.- rzekł Samuel uśmiechając się do dziewczyny.
- Z pewnością będzie miał pan ku temu okazję. - odparła dziewczyna podchodząc do stołu. Oparła dłoń o krzesło i czekała.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 16-02-2010, 23:53   #19
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Lekko upił wina ze swojego kielicha, którego zawartość do tej pory pozostawała nietknięta. Smak trunku mówił mu niewiele. Rzadko miał okazję pijać wino. Z reguły, lecz i to zdarzało się dość rzadko, pił piwo.
Jego wzrok spoczął na Emerahl. Gdyby w tej chwili patrzyła na niego zobaczyłaby niezbyt przyjacielskie spojrzenie.
Niech to szlag. Jeszcze takich jak ona tutaj brakowało.”
Nie darzył magów przyjaźnią. Ba, on ich po prostu nienawidził. Zlecenie jednak wymagałoby musiał zadawać się z jednym z nich. Możliwe, że będzie zmuszony zawdzięczać jej życie. Kilka razy przeklął w myślach swoją sytuację. Z trudem powstrzymał się od wypowiedzenia na głos, co myśli o jakichkolwiek osobach posługujących się magią. Nie chciał sobie jednak robić wrogów w drużynie zważywszy, że jeszcze nie wyruszyli.

xxxxxxx

W głębi ducha ucieszył się, że sprawy organizacyjne zostały już jako tako załatwione. Miał nadzieję, że nikt nie zacznie kolejnej dyskusji. Chciał już opuścić już to miejsce i zająć się czymkolwiek innym. Pytanie Erwina spowodowało, że w głowie szybko przejrzał cały swój ekwipunek. Nie brakowało niczego, co według Sevrina mogłoby się przydać, toteż młodzieniec nie odezwał się.
Znowu upił wina. Tym razem trochę więcej niż za pierwszym razem. Dość powoli zaczynało mu smakować. Przynajmniej było lepsze niż jakiekolwiek piwo, jakie do tej pory miał okazję wypić. Nic jednak nie mogło zastąpić smaku źródlanej wody. Rozmarzył się o chwilach spędzonych na łonie natury z dala od wszelkich istot, które były na tyle rozumne by móc rozmawiać i zakłócać ciszę.
Zamieszanie przy drzwiach skutecznie przywróciło rozbiegane myśli z powrotem do ciała. Lekko zdezorientowany popatrzył się ku wyjściu z pomieszczenia. Skądś kojarzony wygląd i głos. Dobrze znane imię. Odruchowo spuścił oczy z zainteresowaniem oglądając swoje brązowe buty. Po chwili jednak podniósł wzrok. Wolał widzieć jak zachowuje się Lamia.
To teraz pozostaje tylko czekać i zareagować odpowiednio, gdy tylko będzie taka potrzeba.”
W razie kłopotów mógł zawsze użyć pewnej zdolności. Nie zbyt mu się to uśmiechało. Chciał jej użyć w innych, bardziej zagrażających życiu sytuacją. Z drugiej strony mógł się zawsze wytłumaczyć. Wątpił jednak, że to, co mogło wyjść w każdej chwili na jaw nie wywoła jakiś podejrzeń na jego temat. Serce dość szybko mu biło. Był dość zdenerwowanym. Kilka szybkich i głębokich wdechów uspokoiło go. Rozejrzał się po zebranych po czym znów powrócił do obserwowania dziewczyny. Nie wydawało mu się by zwróciła na niego jakąś specjalną uwagę. Ucieszył się z tego, lecz nic nie dał po sobie poznać. Musiał zachowywać się jakby nigdy nic.

xxxxxxx

Wiedział, że zapomniał o czymś podczas przygotowań do tego zlecenia. Dopiero po słowach Iriala uświadomił sobie, jaką gafę popełnił. Nie przygotował żadnego fałszywego imienia. Nie miał czasu na wymyślenie jakiegokolwiek. Musiał użyć prawdziwego. Gdyby, chociaż pamiętał jak przedstawiał się pięć lat temu.
No cóż pozostaje mi zaryzykować i mieć nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli.”
Cierpliwie poczekał aż Samuel zakończy prezentacje swojej osoby. Gdy to nastąpiło ukłonił się nisko przybliżając prawą rękę do piersi.
- Sevrin Dahay do usług panienki. – Dawno nie przedstawiał się w taki sposób. Jeśli w ogóle kiedykolwiek się tak przedstawiał.
Teraz mógł tylko czekać.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 17-02-2010, 15:34   #20
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Mogło się wydawać, że Ruth zajęła się zaoferowanym im poczęstunkiem i skoncentrowała swą uwagę na winie, ale w miarę uważnie przysłuchiwała się całej rozmowie i z tajemniczym uśmieszkiem przyglądała się zebranym mężczyzną, głównie koncentrując się na Samuelu i Irialowi.
Osobiście wolała zachować pełną mobilność i nie gramolić się wozem, choć zapewne ta druga opcja mogła się wydawać wygodniejsza dla nich samych.
Ruth zgadzała się też z czarownicą - nie rozumiała po co oni tak kombinują... ale Ona w sumie dużo rzeczy nie rozumiała. Uznała, że udawanie rodziny było dobrym pomysłem, ale naprawdę nie było potrzeby aż tak kombinować.

Dalszy ciąg dyskusji nie dał Ruth spokoju i zmuszona była przerwać wspaniałą degustację wina, która do tej pory skutecznie zajmowała jej usta.
- Erwin. Ja też nie mam konia. - zauważyła Ruth, a uważny obserwator mógł dostrzec, że ton jej głosu zdradzał pierwsze oznaki upojenia. Ona sama najwidoczniej to zauważyła, gdyż odstawiła kielich.


Niedługo potem do sali zawitała panienka, która mieli eskortować. Ruth musiała przyznać, że miała ona znakomite wejście. Natychmiast przetrzeźwiała.
Na szczęście awantura szybko przekształciła się w rozmowę, podczas której nadszedł czas na przedstawienie się. Gdy nadeszła jej kolej, odezwała się spokojnie niczym do znanej od lat kumpeli, ale z godnym szlachcianki szacunkiem.
- Jestem Ruth, moja Pani. - przedstawiła się - I chce powiedzieć, że dopilnuję Pani bronić, przed wszelkimi zagrożeniami. - dodała spoglądając na Samuela i uśmiechając się tajemniczo.
 
Mekow jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172