Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2014, 21:56   #171
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Zlecenia albo bogatego sponsora - zamruczał i oddał pocałunek, obejmując ramieniem jej ciało. Przez chwilę zatracił się w tym co robił, pieszcząc ją swoimi ustami i językiem.
- Prawdę powiedziawszy - powiedział, kiedy oderwali się od siebie - zawsze myślałem, że wiedźmini mają bardziej sprecyzowane zadania. Wiesz, idziecie gdzieś konkretnie, gdzie plotki lub sprawdzone źródła mówią o największym zagrożeniu, tam pracujecie, a potem wracacie do swojego zamku i tam zdajecie raport i podsumowujecie wszystko, rozliczając się ze swojej pracy. To wersja, w którą ja wolałem wierzyć, bo druga chodząca wśród ludzi jest znacznie mniej przyjemna. Jest was tak mało, że obrośliście w legendę, obawiam się, że stawiają was tam po tej złej stronie.
Uśmiechnął się przepraszająco i pocałował, zanim zdążyła odpowiedzieć.
- Ja się cieszę, że poznaję prawdę. Nigdy wcześniej nie myślałem nawet o wiedźminach - zaśmiał się.
 
Sekal jest offline  
Stary 11-05-2014, 22:06   #172
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Oddała pocałunek, a potem powiedziała:
- Nie wiem jak było kiedyś, gdy było nas więcej. Nawet wtedy jednak nie była to jakaś przytłaczająca liczba. Teraz w Kaer Morhen zostało nas tylko kilku. Dostałam tylko sugestię w jakim kierunku mam się udać. Musze pracować by przeżyć. Nie muszę wracać na zimę do twierdzy, choć tam łatwiej przetrwać zimne miesiące, jeśli nie załapię się na nic lepszego. Nikt nie będzie mnie rozliczał z tego co zrobiłam. Jeśli uda mi się coś odłożyć z zarobków mogę oddać to na utrzymanie i renowację twierdzy. To nasz dom, jedyny jaki mamy, miejsce gdzie zawsze możemy wrócić, więc wszyscy próbujemy uczynić go lepszym do życia, a ostatnio nie jest z tym najlepiej. Mogę jednak także spróbować zainwestować. Nikt mnie nie rozliczy. To tylko kwestia mojego sumienia.
Uśmiechnęła się do niego smutno:
- A teraz powiedz mi o tej ciemniej historii wiedźminów. Dobrze znać takie opowieści. Łatwiej się wtedy przygotować i nastawić na to jak mnie przyjmują.
 
Eleanor jest offline  
Stary 11-05-2014, 23:48   #173
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Tę opowieść to już sama musisz znać - odpowiedział takim samym uśmiechem. - Do powtarzania też wiele nie ma. To ta o wiedźminach mutantach, potwory zabijających na równi z ludźmi, dzieci porywających. Bestiach, którymi dzieci się po nocach straszy. Ciężko powiedzieć, która z tych wersji ma więcej zwolenników, chociaż pewnie należałoby powiedzieć: większość ludzi ma to gdzieś. Lub nigdy nie spotkała się z określeniem wiedźmin. Musiałoby być was o wiele, wiele więcej.
Przesunął dłonią po jej twarzy.
- Może lepiej zmienimy temat? Mamy jeszcze trochę pięknego dnia do miłego wykorzystania. Albo niemiłego, jeśli zamierzasz iść na ten cmentarz już zaraz.
 
Sekal jest offline  
Stary 12-05-2014, 20:42   #174
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
- W sumie masz rację słyszałam już takie teksty szeptane za moimi plecami. Ludzie nie zdają sobie sprawy jak dobry słuch ma wiedźmin. - Powiedziała uśmiechając się trochę smutno. - Ale masz rację. Zmieńmy temat. - Przysunęła się do niego. - Nie ma potrzeby by się śpieszyć z powrotem. Wystarczy jak dotrzemy tam po południu. I tak większość potworów pojawia się dopiero nocą.
Teraz zrobimy sobie jeszcze miła przerwę...
 
Eleanor jest offline  
Stary 17-05-2014, 15:07   #175
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Mark odmawiać nie zamierzał, co więcej - okazało się, że ma bardzo dużo energii. Ewentualnie była to jakaś większa niż zwykle potrzeba, bowiem trwało to długo i było gwałtowne. Oboje musieli się później obmyć, a Arina na dodatek czuła się poobcierana w ciekawych miejscach, tak intensywnie zwiedzanych przez mężczyznę. Jej swoboda, możliwości i nieskrępowanie rozbudzały w nim bestię.
I co ciekawe, wcale mógłby nie kończyć, lecz nadeszło popołudnie i należało zabrać się za te mniej przyjemne aspekty życia. Ubrali się i spakowali na wierzchowce ekwipunek. Alez przy tej okazji złapał i przygotował kilka następnych ryb, mogących idealnie nadać się na kolację lub śniadanie następnego dnia.

Nie znali lokalizacji cmentarza, a tylko ogólny kierunek, w którym miał się znajdować, lecz przecinając na wprost kilka zagajników i wchodząc głębiej w znacznie starszy las, odnaleźli drogę, którą widzieli już wcześniej, chociaż w innym miejscu - schodzącą ze wzgórza ze stanicy. Była zarośniętą przecinką w chwili obecnej, pełną wysokich traw, korzeni i małych krzaczków, samoistnie przeradzając się w taki sam las, jaki widzieli wszędzie wokół siebie. Na razie jednakże pozostawała przejezdna, bez problemu dało się nią podróżować nawet konno. Należało jedynie unikać co niżej zwisających nad ziemią gałęzi drzew.
Dzięki temu słońce wisiało jeszcze dość wysoko, kiedy zobaczyli cmentarną bramę.


Co ciekawe, wydawała się zamknięta, podobnie jak znajdująca się tuż obok furta. Oczywiście nic to nie znaczyło, biorąc pod uwagę niski murek okalający to miejsce. Za wejściem widzieli proste nagrobki, im bliżej ogrodzenia tym mniejsze i biedniejsze. Cmentarzysko ciągnęło się jednakże najwyraźniej całkiem głęboko i im zerkało się bardziej w głąb, tym większe nagrobki czy nawet katakumby się widziało. Dla wiedźminki miejsce to stanowiło idealną wylęgarnię wszelkich nieumarłych stworzeń. Mimo tego, zdawało się być utrzymane we względnym porządku. Do drogi, którą szli, dołączała inna, chyba okrążająca całe miejsce, być może prowadząca do wsi - mniej zarośnięta nosiła wyraźne ślady użytkowania i to całkiem niedawnego. Alez zeskoczył z wierzchowca i przyjrzał się śladom.
- Odciski stóp i kół wozu, w trawie nie umiem rozpoznać, czy któreś należą do potworów.
Było cicho, korony drzew szumiały, poruszane wiatrem, lecz Arina nie wychwyciła żadnych odgłosów zwiastujących obecność zwierząt. Lub potworów.
 
Sekal jest offline  
Stary 01-02-2015, 20:15   #176
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Arina przywiązała konia do drzewa i zatknęła za pas dwa z przygotowanych w wieży czarownika eliksirów. Na razie nie miała zamiaru ich używać, ale wzięła Wilgę na neutralizację trucizn i Jaskółkę na przyspieszenie regeneracji i wzmocnienie. Miała nadzieję, że nie będą potrzebne. Mimo kilkugodzinnego wypoczynku czuła się znużona. Może bardziej psychicznie niż fizycznie. Teraz myśl o kilku dniach w dużym mieście, z dala od potworów i ludzi gapiących się na nią jak na cyrkowa atrakcję, wydała jej się bardzo pociągająca.
- Zostań przy koniach - powiedziała do Aleza - Nie ufam tutejszym ludziom. Pójdę się tylko rozejrzeć. Wygląda tu tak spokojnie...
Bez problemu pokonała kamienny murek i ruszyła w głąb cmentarza. Mark nie był przekonany odnośnie pozostania z tyłu, ale ostatecznie skinął głową. Wyciągnął swoje poczerniane ostrze zdobyte w kryjówce maga i czekał, rozglądając się uważnie.

Istotnie było tu spokojnie. Odgłosy lasu docierały do niezwykle wyczulonych zmysłów wiedźminki, która zdała sobie sprawę, że większość tego to szum drzew. Nawoływania i śpiew ptasi rozbrzmiewały, lecz daleko od cmentarza. Starego, zniszczonego, którego alejki dawno już pozarastały. Szybko dostrzegła najnowszą, gdzie płytko wykopane groby i wydeptana ścieżka bardzo rzucały się w oczy w otaczającej ją zieleni. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby była pewna, że większość, albo i wszystkie nie zawierają w środku ciał. Ziemia została przegrzebana, dziurę ponownie zasypano, ale nawet nie uklepano. Tu też natknęła się na ślady inne od ludzkich. Gołe, szponiaste stopy przywoływały na myśl pokonane ghule.
Ale było coś jeszcze. W drugą stronę niż te mniejsze odciski, kierowały się znacznie większe, mniej ludzkie łapy. Odnalazła może dwa czy trzy wyraźniejsze ślady tej istoty, mimo to za mało, aby z pewnością ją zidentyfikować. Szacowała wzrost na trzy metry, sylwetkę pionową i humanoidalną. Rzadko kiedy jakiś potwór blisko ludzkich istot rósł do takich rozmiarów. Mógł być nawet ghulem, który zbyt długo pożywiał się i żył "dostatnio", przeradzając się w ghasta.
To nie wróżyło miłego spotkania. Mimo to wiedźminka ruszyła po śladach. Skoro zdecydowała się pomóc dzieciom musiała sprawę doprowadzić do końca. Na wszelki wypadek sprawdziła czy zatknięte za wiedźmiński pas eliksiry dają się łatwo wyjąć gdyby okazały się potrzebne. Mocniej chwyciła rękojeść miecza nasłuchując i rozglądając się uważnie dookoła.

Cicho i spokojnie. Cmentarz był miejscem umarłych i wyraźnie żywych nie szło tu uświadczyć. Ciężka istota pozostawiała tu i ówdzie wyraźne ślady, co doprowadziło ją do wejścia do krypty.

 
Eleanor jest offline  
Stary 01-02-2015, 20:18   #177
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Mocno zarośnięte prowadziło pod ziemię, była tego pewna po wyglądzie zewnętrznej części mauzoleum. Ciemność wewnątrz była nie do przeniknięcia nawet dla jej niezwykłych zmysłów. Za to smród trupiego ciała unosił się wyraźny.
Wzięła do ręki jedną z buteleczek, które przygotowała. Nie musiała na nią patrzeć. tak jak uczył ją Vesimir zaznaczała je specjalnymi znakami, dzięki, którym mogła rozpoznać każdą jedynie za pomocą dotyku. Otworzyła jedną ręką i wychyliła zawartość mimowolnie mrużąc oczy i przygotowując się na pierwszy szok po zażyciu eliksiru. Dawał jej możliwość widzenia w ciemności, lecz w normalnym świetle ranił zmysły. By dłużej nie wystawiać się na dyskomfortowe wrażenia szybko weszła do ciemnej krypty, mimo wszystko jednak nie zapominając o ostrożności.

Świat widziany na czarno biało, w zupełnie innym kontraście, wymagał dużego skupienia nawet przy prostym poruszaniu się. Wiedźminka obecnie miała z tym już małe problemy, ale początki były straszne. Ruszyła po kruszących się schodach, schodząc pod ziemię. Czuła wilgoć, słyszała każdy szmer. Po kilku krokach odgłosy lasu przestały być słyszalne nawet dla wyczulonych zmysłów i pozostała cisza podziemi. Stanęła wreszcie na posadzce, będącej w równie słabym stanie co reszta otoczenia. Gruz chrzęścił pod stopami, trudny do ominięcia, kiedy ruszała przed siebie prostym korytarzem. Niezbyt długim, szerokim zaledwie na półtora metra, wysokim na trochę powyżej dwóch.
Kończył się komnatą, prostokątnym pomieszczeniem, wyższym trochę i z pięcioma sarkofagami, z których jeden, największy, ustawiono na niewielkim postumencie w poprzek czterech pozostałych, stojących do siebie równolegle. Pokrywy wszystkich zostały zasunięte, a nigdzie dalej nie dostrzegała przejścia. Jeśli potwór tu był, musiał kryć się w środku któregoś z sarkofagów. I mógł zostać obudzony przez każdy głośniejszy odgłos.
Arina miała cichą nadzieję, że jest tylko jeden, nie zaś, że nagle okaże się, że w każdej z trumien znajdzie się przeciwnik, szybki i niebezpieczny. Podeszła do pierwszego z sarkofagów, jednego z tych mniej okazałych i na próbę lekko pchnęła jego górną płytę. Nie wierzyła zbytnio, że oda się to bez sporego wysiłku, ale postanowiła spróbować. Cisza wibrowała wokół niej. Miała nadzieję, że w środku ciemnego, kamiennego wnętrza, dźwięki nie rozchodzą się tak donośnie jak w pustej krypcie. Ciężka płyta ani drgnęła. Wiedźminka podejrzewała, że po użyciu większej siły dało się ją zsunąć, ale bez wątpienia wywoła to głośny odgłos kamienia szorującego o kamień. Jednak jeśli nie zrobi niczego, może sobie w tej krypcie siedzieć bezproduktywnie przez kilka kolejnych godzin, a tymczasem eliksir przestanie działać. Nie miała zamiaru tracić czasu. Zaparła się i mocniej popchnęła kamienną płytę zastanawiając się co tym wywoła.
Zaledwie przesunęła kamienną płytę o kilka centymetrów, dostrzegając w środku jedynie wysuszone, zawinięte w resztki ubrań zwłoki, gdy z największego sarkofagu dobiegł jej wyczulonych zmysłów ochrypły warkot. I płyta zaczęła przesuwać się w bok.

Dziewczyna podeszła do niej i stanęła z tyłu za głową. Miała nadzieję, że zanim potwór wyjdzie, usiądzie w trumnie. To by jej wyjątkowo ułatwiło sytuację. Choć oczywiście pewnie nie było co liczyć na taki uśmiech losu.
Chwyciła pewnie miecz i przygotowała się do walki.
Trudno o uśmiech losu, kiedy ma się zetrzeć z czymś o niesamowitych zmysłach. Paskudne stworzenia żywiły się trupami, a to oznaczało, że muszą je czuć. Doskonały węch wyczulony na mięso. Płyta zamarła, a następnie wręcz pofrunęła w bok, zmuszając wiedźminkę do odskoku i uniku. W tym czasie wielki graveir wyskoczył z sarkofagu i przykucnął, pociągając nosem. Pazury, długie niczym sztylety, zazgrzytały o posadzkę. Wielkie, zbite cielsko, utrzymywane w całości za pomocą plugawej magii. Coś powołało do życia ghula i coś karmiło go tak długo, że stał się tym trzymetrowym… czymś. Potwór śledził wzrokiem Arinę w pozycji sugerującej gotowość do skoku.
Dlaczego coś jedzące trupy musiało być tak szybkie? Przecież ofiary i tak by mu nie uciekły. Arina westchnęła napinając mięśnie. Poruszyła się lekko, pozornie niepewnie odsuwając do tyłu. Chciała go sprowokować do ataku. Wtedy prędzej miała szansę, że się odsłoni. Nie zaatakował. Mógł nie być geniuszem intelektu, ale najprostsza ze sztuczek zawiodła. Ruszył się, powoli, bardziej na czworaka niż dwóch nogach. Zaczął obchodzić wiedźminkę, starając się znaleźć między nią a tunelem prowadzącym do wyjścia na powierzchnię.
Dziewczyna przesuwała się także. Ciągle w tył by mu ten plan uniemożliwić. W ten sposób oboje posuwali się powoli w kierunku wyjścia. To była walka na opanowanie. Zazwyczaj wygrywał ten, kto miał go więcej. Graveir okazał nie mieć opanowania, ale skoczył tak szybko, że wiedźminka nie zdążyła zastawić się srebrnym mieczem. Wielka łapa śmignęła w powietrzu, przebijając skórzaną zbroję i zostawiając dwie szramy na prawym ramieniu Ariny i zaraz odskakując, zanim zdążyła odpowiedzieć. Sufit był tu na tyle wysoki, że poruszał się bez większych trudności. Niestety, teraz do znacznie niższego korytarza mieli tę samą odległość, a potwór był niewątpliwie szybszy.
Arina miała jednak w zanadrzu magiczne sztuczki, które ostatnio ćwiczyła dosyć często. Zręczne palce jej lewej dłoni ułożyły się w znak Igni. Niewielki ognisty płomień, który pomknął z jej ręki, nie mógł zrobić potworowi dużej krzywdy. Miał jednak znaczenie psychologiczne. Każdy bał się niespodziewanie pojawiającego się ognia, przynajmniej przez pierwsze sekundy. Jednocześnie dziewczyna zaatakowała mierząc nisko, celując w ścięgna pod kolanami. Co zważywszy na dysproporcje wielkości nie było trudne. Musiała go spowolnić.
 
Sekal jest offline  
Stary 01-02-2015, 20:38   #178
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Duża sylwetka może i wydawała się łatwa do trafienia, ale jej szybkość to utrudniała. Największym jednak problemem była żywotność. Pozbawiona większości płynów, koścista sylwetka charakteryzowała się wielką żywotnością. Ogień zmusił potwora do cofnięcia o krok, miecz przeciął powietrze i zahaczył o twardą jak pancerz skórę uda, zostawiając tam płytkie cięcie, ale zmuszając graveira do odskoku. Zyskała trochę miejsca i przesunęła się tym samym bliżej tunelu, bowiem kontratak bestii okazał się łatwy do uniknięcia.
Znowu stali na wprost siebie mierząc się wzrokiem. Wielki potwór o pancernej skórze i drobna, szczupła dziewczyna w skórzni.
Arina ponownie ruszyła do ataku markując wyskok, a w rzeczywistości przykucając i po raz drugi próbując zaatakować go w nogi. Tym razem musiała trafić poniżej kolan. Był szybki, ale pośmiertne życie nie nauczyło go bólu. Nie wiedział co to cofnąć się. Ruszył równo z nią i kiedy ona pochylała się, on już leciał, atakując pazurami tuż nad głową wiedźminki. Nie trafił. Ona tak. Srebrne ostrze weszło głęboko w jedną z nóg, zatrzymując się na kości. Wykorzystując jego impet udało się jej wyrwać ostrze i przeturlać, zatrzymując niemal w wejściu do tunelu. Znacznie niższego i węższego niż miejsce, w którym walczyła teraz. Ghast wylądował i obrócił się w ułamku sekundy, sycząc na nią swoim długim, rozwidlonym językiem. Oczy błyszczały czystą nienawiścią.
Odpowiedziało mu spokojne spojrzenie kocich wiedźmińskich oczu. Dziewczyna podniosła się i stanęła w pozycji obronnej. Najwyraźniej walka na spojrzenia była w tej potyczce wyjątkowo istotnym elementem. Wolno przesunęła się nieco w tył przechodząc w wąski tunel, gdzie większy od niej potwór będzie miał znacznie utrudnione możliwości poruszania się. Znowu czekała, czujna, spokojna, skupiona tylko na jednym celu jakim było zabicie potwora. Walka na spojrzenia zawsze była ważna, kiedy mierzyły się dwa drapieżniki. Bywało, że to właśnie tu rozstrzygał się zwycięzca. Ghast, mimo, że wielki i silny, nie był zazwyczaj inteligentną istotą. Dzięki temu ktoś taki jak wiedźmin mógł go pokonać. Zablokowanie przez Arinę wyjścia wyzwoliło wściekły ryk. Potwór rzucił się do przodu i pochylając wskoczył do korytarza. Mieścił się wszerz, ale poruszać musiał skulony, na czterech łapach prawie. Nie czyniło go to mniej niebezpiecznym. Atakował wściekle młócąc łapami. Pazury przeszły tuż przed twarzą kobiety, która w tych warunkach również nie mogła w pełni swobodnie poruszać długim ostrzem, które tylko zahaczyło stwora. Następny cios odrąbał mu dwa pazury, ale pozostałe trzy zahaczyły o ramię wiedźminki. Zmuszana była do szybkiego cofania się, kiedy ta wielka, młócąca bestia parła prosto na nią. Bardziej ryzykowany atak mógł skończyć się nadzianiem wprost na wielką łapę potwora. Jedno uderzenie z pełną siłą mogło zakończyć walkę Ariny na zawsze. Z drugiej strony zabicie tego czegoś na zewnątrz krypty będzie o wiele trudniejsze.
Zdając sobie z tego sprawę dziewczyna postanowiła zaryzykować i nagle, udając lekkie potknięcie zmieniła krok jednocześnie ponownie używając magii. Niewielki płomień wyznaczony jej dłonią poszybował w kierunku twarzy stwora, a ręka z bronią skierowała się w stronę zagrażającej jej łapy z zamiarem jej odcięcia. Braki w inteligencji ghast nadrabiał szybkością i wytrzymałością. Z jego gardła wydobył się wściekły i bolesny skrzek, gdy dotknął go ogień i odruchowo skoczył w bok, wpadając na ścianę. Miecz sieknął powietrze i ciało, zostawiając głęboką szramę, ale cios wykonany jedną ręką był zwyczajnie za słaby, aby cokolwiek bestii odciąć. A chwilę później to on zaatakował tą w pełni zdrową łapą, Arina odskoczyła z trudem. Długie pazury pozostawiły na jej piersi długie rozcięcia, tnąc skórznię jak zwykły materiał. Poczuła lekki ból.

Zagryzła zęby odsuwając od siebie uczucia fizycznego dyskomfortu. Nie mogła się rozpraszać w tym momencie. Cała jej uwaga i koncentracja były skupione na potworze, którego nie mogła zlekceważyć. Był zbyt szybki i zbyt niebezpieczny. Chwyciła miecz obiema dłońmi i przykucając lekko ponownie zaatakowała dolne partie ciała potwora. Kiedy ona ruszyła do ataku, ghast skoczył, wściekle atakując pazurzastą łapą. Nachyliła się i tym razem odczuła ból na plecach. Nie zwolniła za to i niezdolny przez ułamek sekundy do uników potwór oberwał poważnie w nogę, jej kawałek odpadł od ciała i pacnął o podłogę. Przeciwnik zawył i przykucnął lądując. Ale teraz to on znajdował się bliżej wyjścia, blokując do niego drogę. Obejrzał się szybko, jakby zastanawiając się nad ucieczką od prawdopodobnie pierwszego groźnego wroga jakiego spotkał w swoim pozagrobowym życiu. Arina wykorzystała moment rozproszenia jego uwagi gdy spoglądał do tyłu i błyskawicznie ponownie ruszając do ataku, tym razem wybierając za cel jego drugą nogę. Za wszelką cenę musiała go spowolnić i to jak najszybciej. Zanim stwór dojdzie do wniosku, że lepiej ucieka niż walczyć.
 
Eleanor jest offline  
Stary 01-02-2015, 21:35   #179
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Uchwycił ten ruch i zareagował błyskawicznie, uskakując do tyłu. Na jego nieszczęście jedna noga częściowo zawiodła, ale i tak zdołał się zasłonić ramieniem. Nie wiadomo co gorsze, bo tym razem w uderzeniu Ariny było odpowiednio siły i łapa potwora została odrąbana w łokciu. Zaryczał jeszcze głośniej i z większą wściekłością. I nie patrząc na nic, kiedy jeszcze wiedźminka nie zatrzymała miecza, rzucił się do ucieczki. Dziewczyna nie wahając się ani momentu uniosła się w górę i ruszyła za nim w pościg starając się jak najszybciej zaatakować ponownie. Tym razem nie miała znaczenia gdzie trafi. Musiała po prostu zrobić wszystko by go zatrzymać jak najszybciej. Mimo, że był ranny, kulał i musiał się schylać, był szybki. Dorwała go dopiero na schodach, gdy już wybiegał na powierzchnię. Był za to bardzo łatwym celem. Najpierw trafiła w łydkę, a przynajmniej tam, gdzie człowiek miałby łydkę. Chwilę później, kiedy większość ciała ghasta była już na zewnątrz, przecięła jego wiązania kolanowe i zwalił się na ziemię, potykając na ostatnim stopniu. Raz jeszcze ujawnił jedynie podstawową inteligencję, gdy próbował się podnieść.
Wytrzymały był ponad miarę, ale w tym momencie mogła nawet wybrać jak spróbować go dobić. Nie zastanawiała się długo. Przypadła z boku od strony uciętego ramienia i zamachnęła z całej siły mierząc w szyję. Najprościej byłoby gdyby zdołała udciąć mu głowę. Szarpnął się i pierwszy cios trafił w kark. Przekręcił się, nadal niemożliwie szybki i zwykłego człowieka jego machnięcie łapą mogło zmasakrować. Nie wiedźminkę jednak, której miecz uderzył znowu. Tym razem prosto w czaszkę, wbijając się głęboko w mózg, jeśli jeszcze tam był. Ostrze zaklinowało się, ale ghast opadł już na ziemię i tylko jego ciało drgało konwulsyjnie.
Z trudem wyjęła miecz z twardej czaszki i po raz pierwszy od momentu rozpoczęcia walki głeboko odetchnęła. Teraz, gdy walka się skończyła, a adrenalina nagromaczona w żyłach zaczęła opadać, poczuła skutki spotkania z potworem. Zadane ostrymi pazurami rany piekły boleśnie i tylko dzięki swojej ponadludzkiej odporności na trucizny, mogła nie obawiać się ich zakażenia. Bo że pazury ghasta były siedliskiem wszelkiego rodzaju paskudztwa było całkowicie pewne. Były też doskonałym półproduktem do wytwarzania eliksirów, podobnie jak mózg i posoka wyciekająca z zadanych mu ran. Arina nie miała zamiaru rezygnować z tych zdobyczy potrzebowała jednak pustych butelek i broni bardziej poręcznej do odcinania przydatnych elementów niż wielki, dwuręczny, wiedźmiński miecz. Ruszyła więc z powrotem do Marka i własnego konia, który niósł na grzbiecie wszystko co potrzebowała.

Czekał już na nią, z ręką na mieczu i niepokojem w oczach. Kiedy ją zobaczył, natychmiast wrócił do wierzchowców, z juków wyjmując opatrunki.
- Miałem nadzieję, że uszy mnie nie mylą i nie jest to ryk zwycięstwa - zmusił się do uśmiechu. - Zdejmij to, muszę cię opatrzyć.
Zbroja Ariny faktycznie była w paskudnym stanie, krew przesączała się przez nią, ale wiedźminka czuła, że mogło być gorzej. Ciągle żyła i przy opiece Marka raczej nie groziło jej wykrwawienie się.
Zdejmowanie stroju było raczej zajęciem mało przyjemnym, w końcu jednak dziewczynie udało się ściągnąć skórznię i zakrwawioną koszulę:
- Zdecydowanie musimy się wybrać do miasta. Potrzebuje nowej koszuli i porządnej zbroi. - Powiedziała spokojnie lekko uśmiechając się do mężczyzny. Nie wydawała się szczególnie przejęta nowymi śladami, które z pewnością pozostawia ślady na jej białej skórze. Była wiedźminką. Nowe blizny ciągle pojawiające się na ciele były nieodłączną cechą jej zawodu.
- Za to w nienagannym ciele byłoby ci nie do twarzy - zauważył z lekkim rozbawieniem Mark, który szybko odetchnął widząc, że rany nie są takie głębokie. Obmywał je i zaraz też zszywał niektóre z nich, te które uznał za niezbędne do zszycia. Na koniec owijał czystym bandażem.
Gdy skończył nachyliła się do niego i pocałowała głęboko w usta:
- Dziękuję za pomoc. - Uśmiechnęła się z czułością do mężczyzny, który tak troskliwie zajął się jej ranami, a potem jak zwykle zupełnie nie przejmując swoją nagością podeszła do juków i wyjęła z nich jeden ze zrobionych niedawno eliksirów regenerujących i wypiła go jak najszybciej, by jak najkrócej czuć jego paskudny smak w ustach. Skrzywiła się na koniec i odetchnęła:
- To jest naprawdę obrzydliwe. Że też jeszcze nikt nie wymyślił formuły polepszającej smak tego paskudztwa. - Stwierdziła żartobliwie. Najwyraźniej po ostatniej wygranej walce humor zdecydowanie jej się poprawił. Zabijanie zwyczajnych potworów było zdecydowanie lepsze niż to czego musiała doświadczyć ostatnio.
- Nie da się wypić i zajeść na przykład miodem? On zepsuje działanie? - mężczyzna sprzątnął już wszystko, ponownie pakując na juki i wyjmując jedną ze swoich zapasowych koszul. - Bardzo mi się podobasz w tym stroju, ale w wiosce mogliby nie zrozumieć - mrugnął do niej, jego humor także był o wiele lepszy. - Szkoda, że nie mogę przydać się bardziej aktywnie. Może powinnaś mnie uczyć o tych bestiach. Wiedźminem nie będę, ale nie ma nic gorszego od czekania.
Arina zastanowiła się chwilę:
- Z pewnością wiedza jeszcze nikomu nie zaszkodziła. - Pokiwała w końcu głową. - Opowiem ci co wiem. Myślę też, że warto by zrobić trochę srebrnych grotów i podszkolić sztukę strzelania do celu. Takie wsparcie mogło by mi się pewnie nie raz przydać. - Potem zmieniając temat powiedziała - Dziękuję za koszulę, na razie jednak jeszcze trochę poparaduję nago - Pokręciła ciałem zalotnie eksponując swoje wdzięki - Muszę tam wrócić i zebrać nieco preparatów ze stwora. Przydadzą mi się na pewno, a niektóre naprawdę trudno zdobyć. Wezmę jak najwięcej w mieście można to zawsze wymienić u magów albo korzystnie sprzedać.
- W tym jednym przypadku czekanie w bezpiecznej odległości brzmi jak zbawienie - roześmiał się.
Arina wróciła i teraz przy martwym stworze mogła zrobić co tylko potrzebowała. Ucięcie języka mogło być proste, ale wyciągnięcie gałek ocznych, wątroby lub serca bez uszkodzenia ich wymagało już więcej uwagi i wysiłku. Dobrą godzinę zajęło jej oprawianie stwora i odrąbywanie głowy, standardowego trofeum do pokazania zleceniodawcy. To nic, że tym razem była to mała dziewczynka. Przy okazji wyjęła z niego nieco mózgu i wraz z krwią umieściła w ostatnich pustych fiolkach, które zabrała z wieży maga.
Potem ponownie wróciła do Aleza i obmyła się wodą. Ubrała w jego koszulę i przewiązała paskiem. Zdecydowanie było jej potrzebne kilka nowych sztuk ubrania. Spakowała wszystko co zdobyła na ghaście i spakowała do juków. Głowę owinęła w swoją podartą, zakrwawioną koszulę i przytroczyła do łęku siodła:
- No to jedźmy odebrać zapłatę. - Mrugnęła do towarzysza z rozbawieniem nawiązując do jej zawrotnej wysokości.

Droga do wioski była prosta i choć częściowo zarośnięta, to kiedyś przecież utwardzona i wykarczowana, teraz dla dwójki konnych całkowicie spełniła swoje założenie. Mimo to, dotarli na miejsce tuż przed zmierzchem. Większość mieszkańców wsi zamknęła się już w domach, niektórzy zdążyli nawet zamknąć okiennicę. W panującej tu ciszy słychać było doskonale stąpające po błocie końskie kopyta.
- Doprawdy piękne miejsce. Może jednak dzięki tobie jeszcze wrócą do normalności? - w słowach Marka przy jedynie odrobinie dobrej woli dało się dostrzec nadzieję.
- Wszystko zależy już teraz tylko od nich. - Dziewczyna rozejrzała się w koło - Ja tylko zabiłam kilka potworów oni muszą na nowo uwierzyć w siebie. To może się okazać o wiele trudniejsze.
Skinął głową, nic więcej nie mówiąc i zatrzymując się przed domem sołtysa.
- Chcesz tu zostać czy ryzykujemy noc w lesie?
- To zależy czy uda mi się spotkać moja zleceniodawczynię - Dziewczyna mrugnęła do niego porzucając poważny ton rozmowy. - Szczerze mówiąc wolałabym jak najszybciej odjechać z tego miejsca. Ostatnio jakoś nie mam wielkiego zaufania do ludzi.
- Czuję się urażony… - chciał coś dodać, ale okazało się, że nie zdążył, bo drzwi jednego z domów otworzyły się. Wybiegła z nich właśnie wspomniana przez Arinę dziewczynka, ścigana przez matkę.
- Wracaj tu!
Mała nie zamierzała, wyhamowując przed wiedźminką.
- Wróciłaś! - wyrzuciła z siebie zdyszana.
- Jak obiecałam. - Arina skinęła głową i zręcznie zeskoczyła z konia. Rany opatrzone przez Aleza i podleczone eliksirem prawie już jej nie piekły.
- Mam coś dla ciebie. - Odwiązała zakrwawiony pakunek i położywszy na ziemi rozwiązała ukazując jego zawartość.
Matka dzieciaka zatrzymała się znacznie dalej, a "zleceniodawczyni" najpierw zerknęła ciekawie, a potem odskoczyła w tył z piskiem, zasłaniając oczy.
- Okropieństwo! Czy… czy to on? Nie… nie będzie już przychodził? - zapytała słabo.
- Z całą pewnością nie uda mu się już zrobić ani kroku. - Arina wydawała się niewzruszona przestrachem dziecka. - Jest całkowicie martwy. Po za tym zabiłam jeszcze maga, który ożywiał waszych zmarłych wykopywanych z grobów. - Powiedziała zwracając się do stojącej dalej kobiety. - Niestety wcześniej on zabił waszą wiedźmę.
Kobieta była na tyle zszokowana, że możliwe, że nawet nie usłyszała. Dziewczynka natomiast, jako najodważniejsza najwyraźniej z całej wsi, zdjęła dłoń z oczu. Miała je wielkie jak spodki.
- Zaraz wrócę - rzuciła i pobiegła do domu, wymijając szerokim łukiem matkę. Zaraz wróciła. Przy tym wszystkim w oknach i drzwiach wielu domów pojawiły się ludzkie twarze. Mała zatrzymała się tym razem tuż przy Arinie i nie patrząc na wiedźminkę wyciągnęła dłoń, na której leżał zupełnie inny pieniążek. Moneta była duża i ze szczerego najwyraźniej złota.
- Dziękuję. Znalazłam to kiedyś w lesie. Nikomu wcześniej nie pokazywałam.
Arina przez chwilę patrzyła na małą dłoń, a potem odpowiedziała:
- Nie mogę tego przyjąć. To nie jest kwota na która się umawiałyśmy. - Odpowiedziała spokojnie i przeniosła spojrzenie na twarz dziecka.
Dziewczynka posmutniała, ale z kieszonki brudnej sukieneczki wyciągnęła drugą monetę, o wiele, wiele mniej wartą.
- Szkoda. Moi rodzice twierdzą, że wiedźmak to zło. Ja w to nie wierzę. Wrócisz kiedyś?
Wiedźminka wzięła swoją monetę i uśmiechnęła się do dziewczynki. Wzięła jej dłoń ze złota monetą w swoje ręce i zacisnęła ją w piąstkę:
- Lepiej nie pokazuj nikomu więcej co znalazłaś. - Powiedziała do niej cicho. - Ukryj ją dobrze. Kiedyś ci się przyda. Jeśli jeszcze kiedyś będziesz potrzebować pomocy wiedźmina wyślij wiadomość do Kaer Morhen. Jeśli nie ja na pewno zjawi się ktoś inny by ci pomóc.
Mała pokiwała poważnie głową, zamknęła pieniążek w dłoni, uśmiechnęła się nieśmiało i szybko odbiegła w stronę domu.
Arina ponownie wskoczyła na konia nie przejmując się leżącym na ziemi fragmentem potwora:
- Chyba możemy jechać dalej. - Spojrzała z uśmiechem na Aleza. Po spotkaniu z niewinnym dzieckiem czuła się dziwnie lekko i szczęśliwie. Z niecierpliwością czekała na wyprawę, którą wspólnie zaplanowali. Już nie mogła się jej doczekać.



..::KONIEC::..
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172