Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-02-2014, 13:28   #1
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
[Krew na Toporze] Wyprawa Doktora Symeona


w którym nasi Bohaterowie poznają Doktora, scholara innego niż zwyczajny przepatrywacz ksiąg. Poznają także siebie nawzajem, czasem z lepszej, a czasem gorszej strony - w zależności od tego kto jak siebie przedstawi.


Głośne w kręgach scholarów wydarzenie, jakim było odkrycie drogi do grobowca niesławnej pamięci Nef-Halaima, który pięć wieków temu podbił niemal całe Imperium i prowadził udaną kampanię przeciwko zjednoczonym plemionom jeźdźców z Wichrowych Pustkowi, wśród królewskich poddanych przeszło niemal bez echa. Ot, kilku kupców było zadowolonych, gdyż uczeni kupili od nich trochę zalegającego towaru, zaś wśród zaufanych pośredników rozpuszczono wici, by szukano najemników do obstawy. 100 dukatów, które oferował uniwersytet przyciągnął wiele indywiduów, ale większość odrzucono, a tych kilku wybranych miało spotkać się z doktorem Symeonem, mianowanym przez Uniwersytet dowódcą wyprawy w uznaniu wkładu w odkrycie.
Dziesięć lat temu bowiem Symeon badał dwa obeliski pokryte pismem staroxulliańskim, wykazujące jeszcze śladową obecność magii. Okazało się jednak że rycina którą wówczas sporządził pokrywa się w wielu miejscach z analogiczną w dziennikach Nef-halaima, a które mają prowadzić do miejsca jego pochówku, na które arcykapłan wybrał budowlę wzniesioną ku upamiętnienia pokoju między arcymagami z Xull a ówczesnym cesarstem Kirduru. Na ścianach zaś owej budowli są napisy, setki napisów w starokirdurskim, którego tajemnica zginęła wraz z Zankaryjskim podbojem, wraz z tłumaczeniem na staroxulliański... taka gratka nie zdarza się zbyt często.
Początkowo chętnych do towarzyszenia mu kolegów było wielu, jednak zrezygnowali niemal wszyscy, gdy okazało się że ślad wiedzie w głąb Dzikiej Puszczy, pełnego potworów i dzikich plemion miejsca, którego map nigdy do końca nie wykonano.

Cytat:
Dziennik Doktora Symeona Szarego


20 Trawienia roku po Wyniesieniu 1161, 33 rok panowania miłościwie nam panującego Oberiusza IV Gryfina
Gallan w Altamarii, Ziemie Królewskie.

Nareszcie Gallan!
Dawno nie odwiedzałem tego miasta. Szkoda, że jestem tu przejazdem, gdyż zawsze lubiłem to miejsce za jego energię. Prywatnie sądzę iż przyczyną jest brak panoszącej się szlachty. To miasto należy do Króla, zaś bezpośrednio władają nim potężne rody kupieckie. Saliny położone na zachód od miasta same zapewniłyby mu bogactwo, a jeśli dodać iż leży na Kamiennym Szlaku - chyba najdłuższej drodze, zaczynającej się starożytnym mostem łączącym Ardnir z dziką Barbarią a kończącej hen daleko w Imperium - dukaty same chyba wpadają miejscowym do sakiewek. Swoje do kiesy dorzucają też pielgrzymi ciągnący do Sanktuarium Frei z cudownym posągiem, zdolnym do uleczenia najgorszych chorób.

Zatrzymałem się u dalekiego krewnego, ale na krótko. Wiedziałem, że jestem spóźniony, dlatego udałem się jak najszybciej do zajazdu "Pod Zieloną Kometą" blisko zachodniej bramy, w ślepej uliczce. Niech wolno mi będzie nadmienić że zajazd ów - wedle osób które mi go poleciły - jest niedrogi, uczciwy i nie mieści się w podejrzanej okolicy, jak to tanimi przybytkami często bywa. Podają w nim także przednie garmaleńskie piwo, którego na próżno szukać w byle mordowniach.
Słońce miało się ku zachodowi i mury miejskie rzuciły mroczny cień na uliczkę, którą szedłem do oberży. Z daleka usłyszałem przytłumiony gwar i muzykę oraz poczułem zapachy pieczystego.
Pochylając się przekroczyłem niskie drzwi i lekki wieczorny chłód uciekł precz - wewnątrz było ciepło od nagromadzonych ludzi, zaś na palenisku po środku sali piekł się spory prosiak. Poza paleniskiem świece ustawione we wnękach przepędzały mrok. Wąsaty oberżysta w nieco poplamionym fartuchu co chwilę obżynał z prosięcia połeć mięsa na zamówienie gości. Nieco dalej siedział ubogo, choć schludnie ubrany starzec grający na lirze korbowej, której tęskne dźwięki przebijały się nad gwar i rozmowy. Trzy białogłowy - z wieku i podobieństwa sądząc że matka i córki roznosiły zamówione piwo i pieczyste po sali.
To właśnie tu miałem spotkać się z najemnikami, których uniwersytet najął do ochrony mojej wyprawy.
Mając nadzieję, iż wybaczą mi lekkie spóźnienie rozejrzałem się po sali.
Długo nie szukałem, gdyż łatwo ich było rozpoznać...


 

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 21-02-2014 o 17:28.
TomaszJ jest offline  
Stary 21-02-2014, 22:40   #2
 
Wurg's Avatar
 
Reputacja: 1 Wurg nie jest za bardzo znanyWurg nie jest za bardzo znany
Przy stole na samym środku karczemnej izby siedział wielkolud. A to i tak za mało powiedziane. Olbrzym. Nad niektórymi bywalcami górował nawet siedząc na krześle. Miał bez mała dwa metry wzrostu, a jego łysą czaszkę szpeciła duża blizna w kształcie litery ,,V". Na stole, zaraz przy jego ręce leżała... Lutnia, tak bardzo nie pasująca do wizerunku surowego mężczyzny z gniewnym spojrzeniem. Oparty o krzesło stał tobołek i wielgachny kij, którego długość, tak jak wzrost giganta, przewyższała niższych gości zajazdu. Przed Gedanem, bo tak się ów jegomość zwał, stały już cztery opróżnione do cna kufle piwa, a teraz kończył już piąty, zaś biała piana ściekała mu po brodzie w dół, wprost pod skórzaną zbroję, nabitą gdzieniegdzie ćwiekami, noszącą znamiona wieloletniego użytkowania.
Jak widać, nie był zbytnio rozmowny, gdyż gdy tylko odstawił kufel od ust, wbijał wzrok w stół i trwał tak zapatrzony w deski, dopóki kolejny raz nie uniósł do ust naczynia ze złocistym płynem. Co jakiś czas tylko zerkał zniecierpliwiony w stronę drzwi, oczekując zapowiadanego gościa, którego szczegóły wyglądu nie zostały mu wcześniej szczegółowo przedstawione.
 
Wurg jest offline  
Stary 22-02-2014, 21:02   #3
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Przez chwilę przed karczmą zapanował ożywiony gwar aż kilku gości spróbowało wyjrzeć przez okna ktoś nawet uchylił drzwi. Do zajazdu zmierzał postawny odziany w skóry mężczyzna za nim w krok w krok podążały dwa wilki. Ciekawski zatrzasną z hukiem drzwi i już był by je zawarł ale przypomniał sobie że jest w mieście gdzie te bestie są nie groźne… ponoć więc na wszelki wypadek odsuną się od drzwi.

Gregor szedł w kierunku karczmy „Pod Zieloną Kometą” a ludzie rozstępowali się przed nim jakby był trędowaty. Nie dziwiło go to zbytnio. Zwykle tak się działo gdy brał ze sobą Rut i Gara i choć para wilków zachowywała się zupełnie niegroźnie idąc półkroku za nim budził sensacje. Nawet mimo tego że spędził w mieście trzy tygodnie z okładem. Nie lubił tak ostentacyjnie paradować przez miasto ale miał dziś spotkać się z nowym pracodawcą i uznał że warto pokazać swoje atuty. Najpierw wszedł do niewielkiej przy karczemnej stajni odnalazł pusty boks gdzie wprowadził wilki i jedną komendą nakazał zostać. Po chwili do stajni wleciała duża szara sowa wylądowała na skórzanym naramienniku i zahukała. Gregor nałożył jej kaptur na głowę i ptak momentalnie się uspokoił. Gdy do stajni wszedł pachołek Gregor zwrócił się do niego.

- Przynieś wiadro wody i wstaw do boksu. – a widząc niepewną minę wyrostka dodał z rozbawieniem – Oswojone… Zresztą już jadły. – i wręczył chłopakowi szeląga.

W końcu wszedł do karczmy. Na chwilę wszystkie oczy skierowały się na niego po czym ludzie rócili do swoich kufli i półmisków. Rozpiął wysłużoną skórzaną kurtkę i poluzował zielonkawo-żółtą chustę wokół szyi podobną chustą owiną głowę na marynarską modłę. Twarz pospolita i ogorzała słońcem, długa na palec ruda broda i ogolone policzki. Zagadał chwilę z karczmarzem ten wskazał mu ruchem głowy siedzącego wielkoluda. Podszedł.

- Też czekasz na człowieka z uniwersytetu – Zapytał retorycznie. Swój stosunkowo niewielki plecak z przytroczoną doń wiązką trzech włóczni oparł podobnie jak wielkolud o krzesło i dosiadł się. Wprawnym ruchem postawił sowę na stole. Po chwili jedna z kobiet postawiła przed nim kufel zsiadłego mleka.
 

Ostatnio edytowane przez harry_p : 22-02-2014 o 21:08.
harry_p jest offline  
Stary 22-02-2014, 23:08   #4
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Rosalinda nie śpieszyła się – po pierwsze damie pośpiech nie przystoi, po drugie w podróż wyruszyła już dawno, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem naboru na wyprawę.

Polecenie było jasne – ma opuścić dwór królewski i z grupą śmiałków udać się do grobowca Nef-Halaima, szukać pozostawionych tam artefaktów i innych magicznych źródeł. Brzmiało to jak marny żart, nawet zaśmiała się słysząc polecenie od samej Malite; ale po sekundzie śmiech uwiązł jej w gardle. Skłoniła się więc tylko. I wtedy.. po raz pierwszy przemknęła jej myśl „czy dobrze zrobiłam, oddając im moje życie we władanie?” Przeraziła się tak bardzo, ze aż zbladła, co nie umknęło uwadze Malite, która natychmiast spróbowała wyskandować jej umysł. Jednak lata szkolenia nie poszły na marne – Rosalinda była naprawdę dobra w maskowaniu swoich myśli i uczuć.

Stowarzyszenie... zapewniło jej pozycję, o której nawet nie śniła. Od.. od tak dawna niczego specjalnego od niej nie wymagano. Ot, przekonać króla, aby podpisał jakiś traktacik. Wytłumaczyć, dlaczego to księstwo będzie lepszym sojusznikiem niż inne. Przetrzymać kilka chwil w łożnicy, żeby nie zdążył na tą, czy inną audiencję. Proste sprawy. Dla kobiety z jej umiejętnościami i wdziękiem – banalne.

-----

Przybyła do Gallan już kilka dni temu. Odbyła kilka umówionych wcześniej spotkań, zebrała najświeższe wiadomości. Uzupełniła zapasy najniezbędniejszych rzeczy. Teraz – od wczesnego ranka – czekała w oberży na przybycie dr Symeona.

Nie rzucała się w oczy – siedziała wciśnięta w ciemny kąt sali, plecami do ściany, twarzą do wejścia, praktycznie niewidoczna. Męski strój – spodnie, wysokie buty, peleryna – dodatkowo maskowały sylwetkę. Twarz przysłonięta była naciągniętym mocno kapturem.

Czekała.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 23-02-2014, 12:43   #5
 
Gothomog's Avatar
 
Reputacja: 1 Gothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skał
Chwilę po wejściu mężczyzny, który wzbudził niemałe zaciekawienie na ulicy, do karczmy wszedł odziany w ciemnogranatowy płaszcz oraz kufiję Sabir. W momencie przekroczenia drzwi doszła do niego roznosząca się po całej karczmie woń pieczonego świniaka i piwa. Karczemni bywalcy jedynie na chwilę spojrzeli na niego, a potem wrócili do swoich zajęć. Bystrymi, piwnymi oczami rozejrzał się po karczmie. Od razu dostrzegł nietypową grupkę dwóch śmiałków, którzy wyróżniali się spośród wszystkich gości karczemnych. Nikt poza nimi nie wyglądał na stwarzających większe zagrożenie.

Pierwszy raz był w Gallan, mieście kupieckim. Wypełnionym kupcami, którzy dążą do bogactwa i pewnie często nie są w stanie cofnąć się przed niczym. Pewnie udałoby mu się dostać parę intratnych zleceń. Przynajmniej tak myślał.
W tym momencie jednak, celem jego wizyty było jednak spotkanie z pewnym doktorem organizującym wyprawę w głąb Dzikiej Puszczy. W szczególności dla istotne w tej wyprawie było to, że wybierają się w kierunku jakiś odległych pustkowi na dłuższy okres.

Odwinął swoją kufiję, ukazując najpierw swoją twarz, na której była znaczna szrama idąca od prawego ucha do podbródka. Po jej zdjęciu przetarł ręką po ciemnych włosach z jasnymi końcówkami, będących wynikiem dłuższego przebywania na słońcu. Lewa odsłonięta część szyi ukazywała stare poparzenie. Ruszył w kierunku karczmarza. Chwilę z nim porozmawiał, nabijając swoją fajkę tytoniem i zamówił lekkie piwo. Następnie podszedł do paleniska i wyciągnął palącą się gałązkę. Przystawił ją do fajki, zaciągając się parokrotnie. Kiedy już się zapaliło, wrzucił gałązkę z powrotem do paleniska i skierował się w stronę dwóch wyróżniających się śmiałków.

- As Salamu Alaykum – rzucił do mężczyzn, stawiając kufel piwa – Wydaje mi się, iż czekamy na tego samego mężczyznę.
Zdjął swój niewielki worek podróżny, kołczan i przypasany do bagażu, krótki łuk. Przysiadł się zwinnie, mimo przytroczonych dwóch wschodnich mieczy. Widać było, że jest przyzwyczajony do ich noszenia. Wziął parę łyków piwa i zaczął powoli zaciągać się swoją fajką.
 
Gothomog jest offline  
Stary 23-02-2014, 17:40   #6
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Zlustrowałem „nowego” który się dosiadł. Elena zahukała zainteresowana poruszeniem i pomimo skórzanego kapturka spróbowała się rozejrzeć. Gregor nieśpiesznym ruchem pogładził sowę po piórach.

- Ano na to wychodzi. Gregor. – wyciągnąłem rękę na przywitanie.
 
harry_p jest offline  
Stary 23-02-2014, 18:03   #7
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Nie minęło kilkanaście minut i już trójka mężczyzn przy stole nawiązała wspólny język. Gdy się okazało, że obwieszony nożami rudzielec w chuście oraz poznaczony bliznami olbrzym są rodakami zaraz zaczęli się wymieniać wieściami i plotkami, a i cudzoziemsko wyglądający Sabir nie wymigał się od odpowiedzi. Rosalinda zaś obserwowała ich z odległości kilku stolików, nie chciała od razu przysiadać się do tej nieznajnej bandy.
Przy stoliku zaś rozmowa trwała w najlepsze.

- Proszę Panowie, pan Symeon stawia - kelnerka postawiła przed nimi z rozmachem stos pięciu drewnianych misek, tyleż łyżek i kubków, dzban piwa i dwa półmiski - jeden z kaszą, drugi z kawałkami skwierczącej jeszcze wieprzowiny. Za jednym razem. jak gdyby miała nie dwie a pięć rąk niczym jakaś mityczna bestia. A nie wyglądała na bestię - hoże dziewczę wiedziało, że zalotny uśmiech w połączeniu z dużym dekoldem oznacza duże napiwki, a puszczenie oczka do klienta (w tym wypadku do Gedana) nawet jeszcze większy.
- Pięć talerzy na trzy osoby. Spodziewamy się kogoś jeszcze? - spytał Sabir - jeden dla doktora, wiadomo. A piąty?
- Piąty ma być dla jednej niewiasty, ale nie wiem gdzie ona i kiedy będzie. Ja tylko przynoszę zamówienia. Pięć talerzy, pięć kubków, mięso, kasza, piwo... - wyliczała na palcach - wszystko jest. To ja idę.
- Niewiasty? Ciekawe. - rzucił Gedan, oglądając się za zalotną panną.
Męskie spojrzenia odprowadziły krągłe kształty karczemnej dziewki do kolejnego stolika, dlatego umknęło im wejście nowego gościa "Zielonej Komety".

Mężczyzna średniego wzrostu, odziany w nieco znoszone, ale doskonałej jakości podróżne ubranie ze skóry, z grubą kamizelą na skórze której wytłoczono jakiś herb. Wyglądał na jakieś pięćdziesiąt lat, siwowłosy, z krótko obciętą brodą widać było że najlepsze lata miał już za sobą, ale trzymał się prosto i robił solidne wrażenie. Pewny wzrok i fakt, że ze znawstwem nosił pendent z krótkim wegańskim mieczem, cinquedeą zwanym odebrał ochotę do zaczepek nielicznym bywalcom, którzy nie lubili obcych. W ręku trzymał nienabitą kuszę, wojskowy model, choć widać że lepiej wykonany.


Rosalinda nie przegapiła jego wejścia, i poznała bardziej po herbie niż po wyglądzie, gdyż doktora opisano jej jako żwawego dziadka o długiej, siwej brodzie i takowego ujrzeć się spodziewała. Poznała natomiast herb uniwersytetu na kurcie... i skojarzyła znaki szczególne. Dobrze się trzymał, jak na ponad sześdziesięcioletniego dziada.

Symeon zaś ruszył w kierunku stołu, przy którym siedzieli Gedan, Gregor i Sabir.
- Witam Panów, Symeon Szary z Uniwersytetu. Panny Rosalindy jeszcze nie ma?
- Jestem - Rosalinda uznała, pora skończyć obserwacje i przyłączyć się do grupy. Podała doktorowi dłoń, który ją z właściwą dżentelmenom kurtuazją delikatnie ucałował i odsunął krzesło, kiwnęła głową pozostałym - Panowie.

- Jesteśmy zatem w komplecie. Nie znamy się osobiście, ale uniwersytetowi polecono wasze usługi. Panie Gregor tak? Mówiono mi że jesteś biegłym tropicielem i byłeś w Dzikiej Puszczy?

Gregor oparł się i rzekł.
- To miejsce tak dzikie jak jego nazwa, nawet nie wyobrażacie sobie jak. Nawet Mabaakowie, którzy tam żyją nieczęsto widują współbraci z innych osad. Reszta lasu to bestie i nie mówie tu o jakiś dzikach czy pumach. Dziki i pumy byłyby karmą dla tamtejszych zwierzątek.

Symeon skinął głową - Byłem, widziałem... zaskoczeni? Prowadziłem tam badania, najpierw jako młodzieniec dołączyłem do plemienia miejscowych na krótko by badać ich dialekty południowego, a dziesięć lat temu byłem na skraju puszczy badając napisy na kamieniach. Uniwersytet wie to wszystko, dlatego są z nami Panowie Sabir i Gedan - kiwnął głową na olbrzyma i mężczyznę w cudzoziemskim ubraniu - by zapewnić nam bezpieczeństwo. A pannę Rosalindę polecono mi jako osobę o rozlicznych talentach, które mogą być w czasie wyprawy użyteczne. I nie sądzę by była to biegłość w chochli i patelni.

Zaśmiali się nieco i atmosfera się rozluźniła, zwłaszcza że w tym momencie z sakwy Gregora wydostała się fretka i tańcząc na stole zaczęła dopominać się pieczystego.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 23-02-2014 o 18:07.
TomaszJ jest offline  
Stary 23-02-2014, 21:48   #8
 
Wurg's Avatar
 
Reputacja: 1 Wurg nie jest za bardzo znanyWurg nie jest za bardzo znany
Odrobinę podchmielony piwem Gedan odpowiedział uśmiechem kelnerce za kontuarem, kiedy ponownie pochwycił jej wzrok. Nie miał jednak złudzeń, że tak samo jak i poprzedniej nocy, dziś zaśnie samotnie. Choć chuć mężczyzny dalej w nim buzowała, jego brzydota już dawno uzmysłowiła mu, że jeżeli płeć przeciwna okazuje mu zainteresowanie, to tylko ze względu na chęć zysku.

Niemniej nie miał zamiaru zaprzątać sobie tym teraz głowy, gdyż niejedna robota czekała, aby ją wykonać. Doskonałym przykładem był nieopróżniony jeszcze następny kufel piwa stojący za nim. Pijąc, lustrował wszystkich wzrokiem, jego rodak wydawał się być naprawdę porządnym chłopem i tylko z nim decydował się na chwilę dłuższej rozmowy, składającej się z więcej niż dwóch zdań naraz.
Cudzoziemiec z dziwnymi mieczami to była zupełna inna sprawa. Od razu było widać, że to jeden z tych typów, z którymi mało kto chciałby zadzierać. Jak najbardziej wnikliwie studiował jego strój, zastanawiając się, gdzie są poukrywane dodatkowe narzędzia mordu. Tacy ludzie zawsze mieli coś w rękawie i rzadko zdarzało się, aby były to karty.
Dziewczyna, którą zauważył wcześniej także się mu nie spodobała. Dopiero teraz przyznała się, że jest ona częścią wyprawy, choć spędzili w razem w karczmie sporo czasu. Czyli miała coś do ukrycia.

Olbrzym wytarł usta po piwie i westchnął. Sama idea zapuszczania się w tak bardzo nieznajome i niebezpieczne tereny coraz mniej mu się podobała, choć idea była zacna i nie chodziło w niej wyłącznie o złoto. Usiłował nakarmić zwierzaka pałętającego się po stole, jedynie z pozoru nie zwracając uwagi na to, co się wokół dzieje.
- Konkrety, Gregorze. Wiemy, że są tam stworzenia groźne jak baba w krwawe dni, ale musimy wiedzieć więcej o zagrożeniu, zanim wyruszymy. A Ty, Symeonie opowiedz dokładnie co jest celem naszej podróży. Raczej nie idziemy poprostu złożyć wieńca kwiatowego jakiemuś padniętemu bydlakowi? Czego szukamy? - Powiedział cicho, tak cicho, że ktoś przechodzący obok napewno nie zrozumiał niczego, o czym mówił olbrzym, zaś sami towarzysze zaś sami towarzysze stołu musieli zapewne nadstawić uszu by dobył się do nich sens słów Gedana.
 
Wurg jest offline  
Stary 24-02-2014, 01:36   #9
 
Gothomog's Avatar
 
Reputacja: 1 Gothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skał
Przywitał sie z Gregorem. Pierwsze lody zostały szybko przełamane. Dwojka mężczyzn już po krotkiej chwili zaczęła rozmawiac. Ćmiąc fajkę, Sabir nie omieszkał się dodać co nieco do rozmowy prowadzonej przez dwóch jegomości, jak się okazało rodaków. Rozmowa przy piwie trwała w najlepsze. Oczywiście każdy chwilowo omijał temat wyprawy, o której tak naprawdę niewiele wiedzieli. W międzyczasie do ich stolika podeszła kelnerka stawiając pięć talerzy, na co oczywiście zwrócił uwagę.

Zaciekawiła go odpowiedź kelnerki. Czarta towarzyska raczyła się chyba spóźniać. Rozpoczęli konsumpcję, nie przerywając rozmowy do momentu wejścia Doktora. Podejście kobiety zaskoczyło go. Nawet nie zauważył, że byli obserwowani, co bardzo rzadko się mu zdarza. Z jednej strony był pełen podziwu dla ich nowej towarzyszki, z drugiej wiedział, że nie wolno jej lekceważyć. W sumie każdy z członków wyprawy wyglądał na osobę, z którą nikt rozsądny nie chciałby zadzierać.

Szybkie wyjaśnienia Doktora Symeona, dały odpowiedź kto jaką rolę ma pełnić. Wiedział, że będzie musiał uzyskać więcej informacji od Gregora na temat czekających ich niebezpieczeństw. Skoro razem z Olbrzymem o imieniu Gedan mieli być odpowiedzialni za bezpieczeństwo wyprawy.

Usłyszał wyraźnie pytania Wielkoluda, który ubiegł go o parę sekund ze swoimi pytaniami. Szczerze powiedziawszy nie spodziewał się takiego rozgarnięcia po nim.
- Nie wiem czy jest to odpowiednie miejsce na rozmawianie o dokładnym celu tej wyprawy Sahib. Nadal nasze rozmowy mogą dojść do niepożądanych uszów. – rzucił spokojnie. – Szczególnie, biorąc pod uwagę to, że nikt nie zbiera takich osób jak my po to by oddać hołd zmarłemu.
 

Ostatnio edytowane przez Gothomog : 24-02-2014 o 01:46.
Gothomog jest offline  
Stary 24-02-2014, 01:43   #10
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Doktor Symeon upił piwa z kufla i przełknął z wyraźnym zadowoleniem.

- Nie sądzę Panie Sabirze by kogoś tu interesowało coś takiego, bo tu nie o bogactwa chodzi. Zrozumiecie, jak szybko wyjaśnię.

Otóż dzienniki pewnego starego arcykapłana mówią o miejscu jego ostatniego spoczynku, jego skryba szczegółowo opisał to miejsce - a zwłaszcza napisy na ścianie grobowca, w dwóch językach. Staroxuliańskim, który jest wciąż żywy wśród negryjskich magów na Ognistych Pustkowiach i którym - nie chwaląc się - całkiem nieźle władam oraz starokirdurskim, którego po podboju tej krainy przez Króla-Boga Zankaara zakazano i dziś nie ma nikogo, kto by nim się posługiwał
- cichy głos scholara powoli wznosił się ku wyższym tonom - Ten grobowiec otworzy nam wiedzę dawnych Kirdurczyków, ich dokumenty, napisy ścienne w pustynnych grobowcach, wszystko przestanie być tajemnicą!

Osoby z kilku sąsiednich stolików zwróciły na was uwagę, gdyż końcówkę Symeon niemal wykrzyczał. - Cicho tam, tu się pije! - zabrzmiało z głębi sali.

- Znalazłem wskazówki jak dotrzeć do owego grobowca. Nie ma w nim skarbów, tylko trupy, gołe ściany i pewnie pułapki zniszczone starością i wilgocią. Wyruszymy jutro, wynająłem nam wierzchowce, które oddamy na stacji pocztowej w Sakwie. Będzie tam czekał na nas statek, który zawiezie nas na skraj Dzikiej Puszczy, tam też miesiąc temu wysłano skrzynie z ekwipunkiem wyprawy.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 24-02-2014 o 01:45.
TomaszJ jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172