Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-02-2010, 15:55   #1
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
[Wiedźmin] Nowy Początek

Rok 1280. Piętnaście lat po Wielkiej Wojnie.


Coś się kończy...


Historia zawsze lubiła zataczać koła.
Tak było i tym razem, gdy świat zniszczony Wielką Wojną, pogrążał się w coraz większym mroku. Wyludnione miasta odżywały powoli, pola wydawały niewiele plonów, których nie miał kto zbierać. Magia znów stała się ważna, gdy młode, prężne umysły gniły w niepodpisanych grobach, a nie było innych, by ich zastąpić. Technika znów uległa mrokowi rozwiązań najprostszych, a na niepilnowane drogi i gościńce zaczęły wylegać coraz to nowe stwory, żywiąc się rozpaczą i zniszczeniem.

Gdzieś daleko na południu pojawiło się jakieś nowego zagrożenie, o którym plotki docierały i na północ, a Nilfgaard wycofywał się pospiesznie wgłąb swojego terytorium. Władza centralna zniknęła a każdy z nowych królów i książąt żyli na swoim, uciskając resztki swojej ludności i zamykając się w twierdzach. Ich wojska z rzadka patrolowały główne trakty, ale rządni władzy ludzie nigdy nie rezygnowali z nowych łupów. Niepilnowane ziemie ogłaszali swoimi tylko po to, by móc wysłać swoich poborców, otoczonych zbrojną ochroną.
Wybuchały bunty i powstania, tłumione krwawo, lub wręcz przeciwnie - wygrywające z lokalnym władyką i dopiero potem niszczone przez sąsiada, który dojrzał łatwy łup.

Komanda elfów i krasnoludów zapadły głęboko w lasy i góry, a ich krew wciąż wrzała z nienawiści i chociaż sił nie miał już nikt, wiedzieli, że i tak powrócą. Chociażby po to, by umrzeć a nie żyć na krańcu świata. Niewielu się nauczyło, ale i to samo można było powiedzieć o ludziach. Wielu wciąż pamiętało i nie chciało zapomnieć, przekazując wiedzę okraszoną nienawiścią młodszemu pokoleniu.
Tylko największe miasta, jak Novigrad czy Wyzima utrzymywały względny spokój. Bardzo względny.

Nadeszły mroczne czasy, a ludzie przypominali sobie stare bajania, starą historię, początki. I wielu pytało gdzie podziali się wiedźmini.



Coś się zaczyna...



Jak już mówiono, historia zataczała koło, a mroczne czasy musiały wreszcie odbić się od dna. Tylko czy to już było dno?





Północne Królestwa, Góry Sine. Twierdza Kaer Morhen.

Eskel podrapał się po paskudnej bliźnie przecinającej mu twarz, patrząc na plecy mężczyzny przechodzącego przez stary, zwodzony most nad suchą fosą. Arina westchnęła, wiedząc, że to samo czeka i ją i to bardzo szybko. Mróz wciąż jeszcze trzymał, ale słońce stało już wyżej, a jego promienie potrafiły grzać nawet tutaj, w rozpadających się murach samotnej, zimnej, smutnej twierdzy. Zbliżała się wiosna, czas rozpoczynania wędrówek. Wiedźmini opuszczali siedliszcze, ale było ich niewielu, bardzo niewielu. Odchodzący właśnie Jurgen był drugim, który zimował i teraz odchodził. Poza nim i Lambertem został tylko Eskel i oczywiście Vesemir, zajmujący się teraz dwoma młodymi chłopakami. Jedynymi uczniami, którzy im pozostaną, gdy Arina ruszy w swoją drogę. Ona już skończyła szkolenie, przeszła próby, chociaż ból był bardzo świeży w jej umyśle, bowiem ciało zregenerowało się szybko, iście po wiedźmińsku.
Eskel odchrząknął. Patrzył na nią chyba już dość długo.
-Taki nasz parszywy los, Orla. Chodź, napijemy się.
Ruszyli bramą, zwinnie omijając małe gruzowiska. Kaer Morhen wymagało wielu napraw, ale nie było komu tego zrobić. Bardzo potrzebowali nowych dzieci do nauki, wiedzieli o tym wszyscy, ale nie mówił nikt. Lambert sprowadzał kogo się dało, ale był osamotniony. Jurgen równie młody jak Arina dopiero wyruszał w świat. Wiedźmiński fach wymierał, ale z drugiej strony, czasy sprzyjały temu, by od dna się odbić. Kaer Morhen bowiem już na dnie było z całą pewnością.

Przeszli przez dziedziniec, gdzie dwóch młodych skakało po małych pieńkach, wymachując mieczami. Oczy zasłonięte mieli opaskami, a stojący obok Vesemir nadzorował cały trening. Stary wiedźmin musiał mieć już dobrze ponad setkę lat i mimo wolniejszego starzenia, wyglądał jak dziadek. Dobrze utrzymany, wciąż sprawny, ale posiwiały i z twarzą okropnie naznaczoną długim, nieprzyjemnym życiem.
-Parada Leo! Mark, unik i zastawa. Zawsze, pamiętaj o tym, nawet jak uważasz, że są niepotrzebne!
Młodzieńcy wirowali w piruetach, gdy stanęli niedaleko. Stary spojrzał na Arinę, kiwając jej głową na powitanie. Ostatni dzień w Kaer Morhen, miejscu, które znała od dziecka i od którego nie oddalała się przez długie lata. Głos Vesemira był wciąż silny, ale i zmęczenie pobrzmiewało gdzieś tam głęboko.
-Jutro ruszasz, skoro świt. Jurgen udał się na zachód, Lambert południowy zachód. Zostaje południe, jeśli chcemy być wszędzie.
Zaśmiał się ironicznie, bez wesołości.
-Nie będę ci już nic gadał, pojęłaś wszystkie nauki, wszystko co mogliśmy ci dać. Jak widzisz, niewiele.
Westchnął, znów zwracając się w stronę ćwiczących.
-Leo! Co to miało być? Przeciąłby cię na pół, gdybyś robił takie głupoty!
Cóż, dwóch uczniów to więcej niż żaden. Arina i Jurgen w swoim czasie byli jedynymi w Kaer Morhen, chociaż przez te kilka lat pojawiali się nowi. Ale nie przechodzili prób.

Sala jadalna była ponura i zimna. Na stole nie było wiele, w końcu ten zamek nie posiadał służby. Eskel usiadł niedbale, nalewając wódki sobie i dziewczynie. Uniósł drewniany kubek w niemym toaście. Jedyne pożegnanie, podobnie było dzień wcześniej, z Jurgenem. Żaden wiedźmin nie umarł ze starości i tylko Vesemirowi było do tego blisko. Ale kto by chciał tyle żyć? Alkohol palił w żołądku, ale nie tak jak niektóre eliksiry. Za to rozgrzewał i poprawiał humor, czasami.
-Przygotuj się. Konia dostaniesz, kilka eliksirów i miecze. Reszta czeka na szlaku. Nauczysz się. Albo... nie.
Skrzywił się, a jego gęba zrobiła się jeszcze bardziej paskudna. Nie musiał dopowiadać co się stanie, jeśli się nie nauczy. Wiedźmini nie uczyli jeden drugiego poza Kaer Morhen. Musieli być twardzi i samowystarczalni. Przeżywali najlepsi.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172