Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-04-2010, 20:49   #1
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Bez Granic [+21]

Ze względu na sceny mocno erotyczne i sam charakter sesji, należy się zastanowić przed jej czytaniem. A już czytając traktować z przymrużeniem oka, tak samo jak my ją traktujemy podczas pisania i mieć świadomość, że to tylko niegroźna fantazja. Stąd też 21+, chociaż ja w swoich sesjach zwykle nie stosuję takich oznaczeń.

Pierwszym co zobaczyły, zaraz po obudzeniu, była ciemność. Odganiana tylko migotliwymi, czerwonymi płomieniami, które wypełniały pomieszczenie, w którym się znajdowały, osnuwając je dziwną, tajemniczą poświatą o kolorze krwi. Nie pamiętały nic z ostatnich dni, jakby ktoś wymazał ich pamięć. Bo fakt, że od ostatniej świadomej myśli minęło przynajmniej dni kilka, był niezaprzeczalny. Pojawiały się jakieś przebłyski, chwilowe wizje, niezrozumiałe głosy i migające obrazy. Nic więcej, żadnych konkretów. Tylko stanowcze postanowienia, by opuścić miejsca znane od dziecka, by ruszyć na szlak. Gdzie były teraz? Magia mogła zabrać je nawet na drugi koniec świata, a małe, kamienne pomieszczenie nie dawało zupełnie żadnych wskazówek co do umiejscowienia tego miejsca. Było chłodno, ale nie zimno - okryte pledem ciała grzały się najwyraźniej nawzajem, nieświadomie przytulone do siebie. Bo z ubrania miały tylko cienkie koszulki, sięgające im ledwie za pupy i nie zasłaniające ramion, uszyte z materiału, który zupełnie nie dawał ciepła. Dwie młode kobiety, dziewczyny raczej, o bardzo niewinnych, teraz przestraszonych twarzyczkach. Żyrandol skrzypiał cicho, poruszając się pod sklepieniem. Gdy mu się przyjrzały, mrużąc oczy, okazało się, że światła nie dają świece, a małe kule magicznego światła.


Komnata była mała, mieściły się w niej tylko dwa posłania, z których jedno obecnie było puste. Drugie zajmowały one, a podobne rozmiary pozwalały sądzić, że miejsce to było sypialnią ogółem czterech osób. Nie było drzwi, chociaż było rzecz jasna wyjście, zasłonięte tylko ciężką kotarą, poruszającą się bardzo delikatnie, tak jakby z drugiej strony wiał lekki wiatr. Poza tym były tu także dwa spore kufry, niestety oba zamknięte na jakieś niewidoczne gołym okiem zamki. Pachniało magią, a obie dziewczyny zaczynały dochodzić do wniosku, że to właśnie mag musi być właścicielem tego miejsca. To także wyjaśniało utratę pamięci. Zostały porwane? Ale przez kogo? Sądząc po stroju... ale przecież jedyna twarz pojawiająca się w przebłyskach pamięci należała do kobiety!

W końcu to pragnienie, głód i potrzeba fizjologiczna zmusiły je do wstania i ostrożnego podejścia do zasłony. Delikatne, półnagie ciała drżały ze strachu i niepewności, a także z chłodu, gdyż teraz ten delikatny wiaterek owijał się wokół ich sylwetek. Odsunęły kotarę, wychylając się i wkraczając w nieznany sobie świat, tak to należałoby nazwać. Odgłosy, które wcześniej miały za cichy szmer, teraz przybrały na sile, a i światło było tutaj trochę ostrzejsze i przez kilka długich chwil przyzwyczajały się do jego blasku i normalnej barwy.

Nie było korytarza, od razu wkroczyli do czegoś, co nawet małe dziecko nazwałoby chatą wiedźmy. Ściany także były tu z kamienia, ale wystrój był już całkiem inny od małej komnaty, w której się obudziły. Wszędzie były meble, ustawione wzdłuż ścian i porozstawiane także na środku dużego pomieszczenia. Drewniana podłoga skrzypiała wraz z każdym ruchem niezbyt przecież ciężkich dziewczyn, ale skrzypienie dobiegało także z drugiej części pomieszczenia, niewidocznej przez to, że cała otwarta przestrzeń obwieszona była delikatnymi tkaninami w ciemnych barwach, które musiały odsuwać rękami, by przejść choćby kawałek dalej. Wszystkie regały i stoły były pozastawiane przeróżnymi rzeczami. Dominowały książki, w starych, wytartych oprawach i tytułach w często zupełnie niezrozumiałym języku - chociaż kilka i tak dało się odczytać. Tyle, że "Wywary magiczne" czy "Sztuka klątw" nie bardzo zachęcały do głębszych studiów. Jednocześnie przerażająca, jak i pociągająca natura świata, wiedźmia magia, autorytet i niezależność. Prócz opasłych tomów było też wszystko, co wyobrażały sobie w dzieciństwie, gdy przywoływały obraz mitycznej wiedźmy. Umieszczone w glinianych słojach składniki, zarówno te rozpoznawalne jak i całkiem obce. Wlane do szklanych pojemników różnokolorowe substancje, czasem wydobywające z siebie parę i syk, gdy umieszczone w nich składniki walczyły zażarcie. Kilka kociołków, wiele ziół i kilka zasuszonych, wypchanych stworzeń zawieszonych na ścianach.
Pachniało kadzidełkami, gdy przedzierały się naprzód, a wiejący skądeś wiatr przynosił poruszenia zarówno zwiewnych zasłon jak i ich skąpych strojów. Gdzieś stamtąd dobiegało ich skrzypienie, ciche stukanie oraz tłumione jęki, zupełnie nie przypominające te wydawane przy bólu. Aż nagle, po odsłonięciu kolejnej zasłony, zobaczyły ją, władczynię tego miejsca.


Patrzyła na nie spokojnie, chociaż z drapieżną miną. Miotła zamarła w jej dłoniach, gdy oparła ją o ziemię. Tutaj prawie kończyły się podobieństwa z wyobrażeniami, które miały w głowach obie dziewczyny. Wiedźma była wysoka, na dodatek ubrana w dziwne, z wyglądu bardzo niewygodne buty. Z wyglądu zresztą tylko spiczasty kapelusz pasował do wyobrażeń, cała reszta... Może i nie była najmłodsza, ale na pewno też nie bardzo stara. Miała też bardzo miłe dla oka ciało, praktycznie całkiem odsłonięte, gdyż strój gospodyni był jeszcze mniej przyzwoity od tego, co obie dziewczyny miały na sobie. Był bowiem całkiem przeźroczysty! Przez ciemny materiał przebijały się pokaźne piersi, odsłonięte były całe nogi, widziały nawet jej łono! Wiedźma uśmiechnęła się w końcu, widząc szok na twarzach swoich "podopiecznych". Dopiero wtedy też obie dosłyszały także jęki, teraz głośniejsze i wyraźniejsze.

- Obudziły się moje nowe nabytki... dobry wieczór. Oczekiwałam was.
Głos miała władczy, wyraźny. Przyzwyczajony do krzyku i wydawania poleceń. Takie rzeczy się czuło.
- Głodne? Spragnione?
Kontynuowała, ale teraz ruszyła ku nim, podchodząc bardzo blisko.
- Wychodek jest na prawo, na podwórzu...
Nagle zamilkła, z mruczeniem przyjmując jakiś głośniejszy jęk, zbliżający się niemal do krzyku.
- Nie bójcie się. Chcecie popatrzeć?
W jej oczach pojawił się zachwyt, gdy odsłoniła jedną z zasłon. A obie dziewczyny znów oniemiały, obserwując coś, co przez całe życie osnute było zarówno tajemnicą jak i objęte zakazami.
Przez kolejne dwie warstwy bardzo cienkiego materiału, dostrzegały wielkie łoże, oświetlone podobnymi co na żyrandolu, czerwonymi światłami. Klęczały tam dwie zupełnie nagie dziewczyny, całując się namiętnie i zapamiętale, nie zważając zupełnie na otoczenie. Ich długie włosy spływały im na plecy, ale odległość i materiał nie pozwalały na zbyt dokładne przyjrzenie się im. Ale to nie było wszystko. Pod nimi bowiem, leżąc na plecach, znajdowała się kolejna osoba! Widać było tylko jej umięśnione ramiona i nogi. Mężczyzna. Jedna z dziewczyn, siedząc mu na biodrach, poruszała się powoli w górę i w dół, zaś uda drugiej kończyły się tam, gdzie powinna być twarz leżącego pod nią kochanka! Wiedźma widząc zdumienie na niewinnych twarzyczkach, objęła je delikatnie w pasie.
- Was również tego nauczę. Nie stanie się nikomu żadna krzywda, a poznacie rozkosz, o której nawet nigdy nie śniłyście.
Pokaz wcale nie zmierzał ku końcowi. Jak w takim momencie myśleć o jedzeniu lub czymkolwiek innym?
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 09-05-2010 o 22:37.
Sekal jest offline  
Stary 22-04-2010, 23:08   #2
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Obudziła się, czując chłód na plecach i nogach. Owinęła się szczelniej pledem, nie otwierając oczu i bardzo powoli odzyskując świadomość i pojęcie o tym, w jakiej sytuacji się znalazła. Doszło do niej, że z przodu czuje przyjemną miękkość i ciepło. Smukła dłoń znajdowała się na cieniutkim materiałem, pod którym wyraźnie czuła czujeś ciało, delikatne i smukłe, wpasowujące się dokładnie w nią. Małe piersi Yelly odciskały się na plecach kogoś równie małego. Czuła i słyszała oddech, czuła zapach włosów i ich kosmyki, wchodzące teraz do ust i łechtające przyjemnie po policzku. Nie było to nieprzyjemne, ale mimowolnie zadrżała, gdy budzący się z długiego snu umysł nie mógł poskładać odpowiednio najbliższych wydarzeń. Tylko ciemność i niepokojące obrazy. Nie była już ani w klasztorze, wśród starych i zdewociałych kobiet, nie była także na szlaku, uciekając na swoim osiołku. Nie znała także osoby, do której najwyraźniej tuliła się przez dłuższy czas, dzieląc się ciepłem. Czuła, że ma nagie ramiona i nogi, ale wciąż miała nadzieję, że przez ten czas tylko ciepłem dzieliła się z innymi. Straszne było nic nie pamiętać. Zdecydowała się otworzyć oczy.

Poznawszy już dotyk i zapach, nie zaskoczył jej widok młodej dziewczyny. Nie poruszyła się, przyzwyczając wzrok do czerwonego światła, które oświetlało kamienne pomieszczenie o bardzo ubogim wystroju. Wciąż przytulona rozejrzała się na tyle, na ile mogła, nie odrywając się od ciepłej towarzyszki, z którą dzieliła posłanie. Starała się nie myśleć. Ale by nie myśleć, musiała zacząć coś robić. Powoli, starając się nie obudzić tej słodkiej istotki, którą obejmowała przez przynajmniej kilka godzin, odsunęła się nieco. Niestety, tamta zamruczała i odwróciła bardziej na plecy. Zaintrygowana Yelly wpatrywała się w nią jak w obrazek, nieświadomie przykładając palec do swoich warg. Nigdy nie widziała z bliska tak pięknej, egzotycznej dziewczyny, na dodatek ubranej tylko w skąpy strój, podobny do tego, który miała na sobie jasnowłosa.


Obserwowana dziewczyna obudziła się nie czując już przyjemnego ciepła na swoich plecach. Odwróciła głowę i zobaczyła przypatrująca jej się blondyneczkę. Odwzajemniła spojrzenie i uśmiechnęła się. Jej, jaka była piękna! Mniej więcej w jej wieku i podobnie zbudowana. Yelly była przecież dość niska, za to zgrabna i zaokrąglona w biodrach, ale już piersi miała małe, ledwie zarysowujące się teraz pod cienkim materiałem. Czy ona też została porwana i nie miała pojęcia, gdzie się znajduje? Jasnowłosej zrobiło się ciepło w środku pod wpływem spojrzenia, którym obdarzyła ją towarzyszka i by zamaskować trochę rumieniec, uklęknęła przy niej i nie wiedząc jak się do tego zabrać, wyciągnęła dłoń na przywitanie.
- Jestem Yelena... Ale wszystkie siostry mówiły na mnie Yelly. Wiesz gdzie się znalazłyśmy?
Misty dotknęła delikatnie palców najładniejszej isoty jaką kiedykolwiek widziała w życiu. Choć w sumie w wysokiej wieży, w której spędziła większość życia nie miała okazji spotkać wielu istot, a już zwłaszcza takich podobnych jej wiekiem:
- Mam na imię Misteria Tanryn, ale w domu nazywali mnie Misty. Nigdy nie miałam rodzeństwa...
Yelly zachichotała, wdzięcznie kręcąc główką. Uścisnęła delikatnie dłoń dziewczyny, przytrzymując ją chyba dłużej niż by wypadało.
- Ja także nie miałam... znaczy miałam, ale ich nie pamiętam. Siostry... no wiesz, takie prawie kapłanki. Z klasztoru. Stare i brzydkie.
Misteria patrzyła na blondynkę z ciekawością przez dłuższą chwilę, a potem kiedy sobie przypomniała, że to nieładnie się tak wgapiać w kogoś zapytała:
- Mieszkałaś w klasztorze... jesteś kapłanką? - przypomniała sobie pytanie Yelly - I nie mam pojęcia gdzie jesteśmy... - zastanowiła się - dziwne... zupełnie nie pamiętam jak się tu znalazłam...
Jasnowłosa pokiwała głową i niespodziewanie nawet dla siebie, chwyciła Misty za dłoń.
- Ja też nie wiem. Nic nie pamiętam! Prócz tego, że nie jestem kapłanką, chociaż usilnie próbowali - przygryzła wargę, tłumiąc śmiech, przecież nie pasującydo tej sytuacji. - Chodź, wyjście nie jest zamknięte. Sprawdzimy co tam jest. Jestem strasznie spragniona i bardzo muszę do wychodka!
Kilka różnych uczuć przetoczyło się przez umysł Misty. Po pierwsze doszła do wnioska, ze jej pęcherz też jest strasznie przepełniony, po za tym brzuch burczeniem dopominał się swoich praw, w ustach jej zaschło zaś jakby od wielu godzin nie miała w nich wody. Te uczucia jednak nie były aż tak istotne jak mała dłoń ściskająca jej palce. Nikt jej dotąd nie dotykał nawet przypadkiem... to było bardzo przyjemne. Odwzajemniła uścisk, skinęła głową i razem odsłoniły pierwsza kotarę.

Widok pomieszczenia odrobine rozczarował ciemnowłosą dziewczynę: Wyglądało tu zupełnie jak w pracowni ciotki Lochary.
- Pracownia maga... - wypowiedziała na głos oczywistość.
Jasnowłosa wyglądała zupełnie inaczej. Nie mówiła nic, ale widać było po niej, że wszystko, co ją otaczało, fascynowało i chyba trochę przerażało Yelly.
- Siostry by umarły, gdyby to zobaczyły...
Przyjrzała się kociołkom, wyjęła skórkę jakiegoś wysuszonego, małego płaza, odrzucając ją z lekkim wstrętem.
- Bardziej wiedźmy, niż maga... widziałam jej twarz, we snach, albo tych zatartych wspomnieniach...
- Byś się zdziwiła czego magowie nie uzywaja do swoich czarów - Misteria pokiwała głową przesuwając dłonią po opasłym tomie oprawionym w grubą skórę. Zastanowiła się nad swoimi snami:
- Wiesz... chyba masz rację z tymi wizjami... coś mi się takiego też plącze po głowie. Chodźmy lepiej dalej. Tu nie znajdziemy nic ciekawego - zakończyła kierując się w kierunku kolejnego, załoniętego kotarą przejścia. Yelena skinęła głową i zrobiła kilka kolejnych kroków, nagle zatrzymując się jak wryta.

Takiej gospodyni to się nie spodziewała! Piękne ciało, długie nogi, strój, którego nie powstydziła się kurtyzana, na które tak pluły wszystkie siostry... I tylko kapelusz i miotła pasujące do ogólnego wyobrażenia. Przecież ona zupełnie odsłaniała swoje piersi i łono, na którym chyba nie miała nawet włosków. To... to takie niestosowne! Ale co Yella mogła o tym wiedzieć, przecież nigdy nawet nie wychodziła dalej za klasztor. Przełknęła ślinę. Dosłyszała wreszcie i jęki, a w środku zaczęło się robić zdecydowanie za gorąco. Zerknęła na Misty, gdy gospodyni zaczęła mówić i co gorsza, zbliżyła się do nich! To.. to była ich porywaczka? Nie wyglądała groźnie, no może troszkę... ale odłonięte ciało sprawiało zupełnie inne wrażenie, zupełnie co innego mówiło do główki Yelly. A gdy jeszcze je objęła, odsłaniając kolejną zasłonę...
Yelena westchnęła, przykładając dłoń do płaskiego brzuszka. Przez cienką koszulkę zaczęły przebijać się sutki, które sobie sama tłumaczyła zimnym powietrzem, które skądeś tu napływało. Tylko nic nie powiedziała, bo nie mogła wykrztusić słowa. Szeroko otwarte oczka, odbijające światło od zielonych tęczówek. Buzia otwarta, odsłaniająca białe ząbki z małą szczeliną między tymi najbardziej widocznymi. Jasnowłosa wydawała się nie widzieć nic, prócz sceny dziejącej się przecież tuż przed nią. A gładzącą ją po talii dłoń wiedźmy jeszcze sprawę pogarszała, gdyż ciało ogarniały jakieś dziwne dreszcze, a nogi zaciskały się same, jakby pragnąc czegoś nieodganionego, o czym sama Yelly nie wiedziała. W końcu wydobyła z siebie szept.
- To... to tak można?
 

Ostatnio edytowane przez Lady : 22-04-2010 o 23:22.
Lady jest offline  
Stary 25-04-2010, 14:00   #3
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Przebudzenie się z długiego, pełnego widziadeł snu, w całkowicie obcym otoczeniu, dla kogoś kto przez całe swoje życie po otwarciu oczu oglądał dokładnie ten sam widok, może być szokiem. Tanryn na chwilę zamarła zastanawiając się co się dzieje i co właściwie spowodowało, że wyrwana została z krainy snu. Na pewno głównym powodem było znikniecie przyjemnego ciepła, które do tej pory rozgrzewało tylną część jej niezbyt mocno okrytego ciała. Uczucie, że jest obserwowana było bardzo silne. Odwróciła głowę i zobaczyła śliczną istotę z burzą złotych loków na głowie i lśniącymi błękitnymi oczami, patrzącą na nią z uśmiechem. Mimowolnie odwzajemniła ten uśmiech.
Dziewczyna okazała się przemiła i najwyraźniej dokładnie tak samo nieświadoma co do sytuacji i miejsca w którym się znalazły jak Tanryn. Nie pozostało im więc nic innego jak rozejrzeć się po otoczeniu. Kolejne pomieszczenia bardzo przypominały potomkini halruańskich czarodziejów miejsce w którym została wychowana. Magiczne księgi, sublimatory, eksykatory, retorty i inne pomoce alchemiczne, bulgoczące w nich mikstury, komplementy do czarów w różnym stanie przygotowania... wszystkiego tego dość się naoglądała w swoim szesnastoletnim życiu i miała nadzieję, że w końcu zdołała się od nich uwolnić. Najwyraźniej nadzieja była płonna...

Dopiero widok właścicielki tego miejsca zaskoczył dziewczynę. Nie mogła sobie jakoś wyobrazić żadnego z dumnych magów czy czarodziejek ubranych tak... zaskakująco! W zasadzie w przypadku tej kobiety słowo ubranie, mogło być uznane za daleko posunięty eufemizm. Niby suknia była na właściwym miejscu... niby przykrywała wszystko co zazwyczaj bywało przykryte... jednakże materia z której była wykonana była najbardziej przeźroczystą czarną koronką jaką Misty widziała w swoim życiu.
Przyjrzała się z ciekawością detalom wyglądu gospodyni. Zwłaszcza zaintrygowało ją nagie łono. Czy to było naturalne czy też kobieta usuwała z niego owłosienie? Odruchowo dziewczęca dłoń powędrowała do miękkiego futerka pokrywającego zwieńczenie jej ud.
Do uszu Misty dotarły też jęki wychodzące najwyraźniej z sąsiedniego pomieszczenia, a kiedy kobieta odsłoniła zasłonę mogła zobaczyć co jej powodowało. W jednym momencie zapomniała o tym, że miała ruszyć w kierunku wspomnianej przez gospodynię wygódki. Jej twarz pokrył wyrazisty rumieniec. Widziała coś takiego w księdze! Znalazła ją na najwyższej półce ojcowskiej biblioteki zasłoniętą nudnymi pozycjami na temat czarów amorficznych i możliwości wytwarzania preparatów z ciała bestii. Ryciny z księgi poruszyły wyobraźnię dziewczyny, jednak to co widziała teraz nie dało się porównać z tamtym przeżyciem. Zakręciło jej się w głowie i by nie stracić równowagi musiała się oprzeć o ciepłe ciało gospodyni.

Wiedźmie musiało się to spodobać, bowiem roziskrzonym i ukontentowanym wzrokiem objęła swoje nowe nabytki, teraz tulące się do niej. Objęła je trochę mocniej, a ciepłe, miękkie dłonie zsunęły się na biodra, lekko odkrywane przez bardzo krótki materiał koszulek, w jakie musiała je wcześniej ubrać. Zamruczała, czując ich krągłości.
- Oczywiście, że się da - głos miała teraz bardziej miękki, niższy i pobrzmiewała w nim lekka, uwodzicielska chrypka. - Nawet powinno się robić, cóż inaczej to za życie, z którego nie można czerpać wszelkich przyjemności.
Teraz patrzyła już tylko na nie, raz na jedną, raz na drugą. Oceniając i sycąc oczy.
Tembr głosu kobiety był tak niezwykle poruszający. Samym brzmieniem zapowiadał coś niezwykłego i ekscytującego, co miało ja spotkać. Tanryn czuła że jej świat zmieni się niedługo i z pewnością będzie to bardzo interesująca zmiana. Już się jej nie mogła doczekać. Mimowolnie przesunęła lekko biodrem ocierając się niczym kot o umieszczoną tam rękę gospodyni. Yella przełknęła ślinę, czując w sobie coś takiego, co kazało jej cicho jęknąć. Zagryzła wargi, nie wiedząc co zrobić. Dotykała jej obca kobieta... i to jak dotykała! A co gorsza, jasnowłosa wcale jej tego nie broniła. Podobnie jak Misty, co jeszcze bardziej ośmielało Yelenę.
- Ja... ja słyszałam, że to coś bardzo złego...

Perlisty śmiech wiedźmy zagłuszył na chwilę jęki dobiegające z dużego łoża, na którym zapanowało nagle jakieś poruszenie. Nie miało nic wspólnego z obserwatorkami, po prostu najwyraźniej postanowiono zmienić pozycję. Jedna z kobiet uklękła na kolanach i pochyliła się, opierając na rękach. Mężczyzna również się podniósł i szybko znalazł się za nią, chwytając mocno za pośladki i z wyraźną rządzą, widoczną nawet z tej pozycji, zbliżył się do niej, aż złączyli się ciałami. Teraz on poruszał biodrami w przód i w tył, a jego przystojna, gładko ogolona twarz mówiła dziewczynom o przyjemności, którą przeżywał. Był dość młody, ale nie można było dostrzec szczegółów przez dwie pozostałe zasłony, kołyszące się delikatnie razem z wiatrem. Druga z dziewczyn na łożu, powoli, dotykając zmysłowo pozostałej dwójki, przeszła na przód, kładąc się bezwstydnie przed twarzą klęczącej i rozchylając swoje uda! Wykrzywiona grymasem pełnym rozkoszy twarz zniknęła pomiędzy nimi, czyniąc coś, co wzmocniło jeszcze pojękiwania. Gospodyni odezwała się znowu dopiero teraz, wciąż tak samo zmysłowo.
- Źle słyszałaś, kochanie. Mogę cię zapewnić, że to wyłącznie przyjemność. Pokazać ci? Czuję, że będziecie pojętnymi uczennicami. Mam na imię Molena, możecie mówić do mnie "pani"...

Misteria przełknęła ślinę. Oglądanie takich rzeczy wywoływało dziwne mrowienie w dolnej części jej ciała, a myśl że sama miałaby w tym wziąć udział spowodowała wielkie pragnienie by dotknąć się głębiej. Jej palec mimowolnie powędrował w dół...
- Pani... - wyszeptała wyraźnie lekko nieprzytomna.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline  
Stary 25-04-2010, 19:09   #4
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Yelly nie słyszała zbyt wyraźnie słów gospodyni, które docierały do niej jak przez mgłę. Z nieskrywanym zainteresowaniem przypatrywała się temu, co działo się przed nią, a ciało mimowolnie mocniej przywierało do Moleny. Raz za razem głośno przełykała ślinę, a gdy usłyszała szept czarnowłosej towarzyszki, obróciła się ku niej. Widząc gdzie sięga, nie mogła już wytrzymać i jej własna dłoń objęła małą pierś przez cienki materiał.
- Pani... - powtórzyła po Misty podobnym głosem. - Pokaż...
Sama wpatrywała się już w bardziej namacalną towarzyszkę, poddając się całkowicie dłoni gospodyni. Czuła jak drżą jej nogi...

Molena była zaskoczona, to było przez chwilę widać w jej oczach. Ale zaskoczenie zdecydowanie należało do tych przyjemnych, bowiem szybko na usta powrócił szczery uśmiech, gdy puściła Misty i bardziej zbliżyła się do Yeleny. Nachyliła się nad nią powoli, ocierając materiałem swojej całkowicie przeźroczystej sukni i złożyła na wargach słodki pocałunek. Delikatny, lekki i zapowiadający dalsze przyjemności. Musnęła językiem wargi dziewczyny, mocniej zaciskając dłoń na biodrze, a potem wprost na pośladku jasnowłosej. Nie kontynuowała jednak, odrywając się od drżącej Yelly i zbliżając z kolei do czarnowłosej, której palce zagłębiały się już pomiędzy ciemne włoski. Ją również objęła i obdarowała pocałunkiem, podniecającym, acz lekkim, niemal całusem, którego wymiar był dalece mocniejszy od przyjacielskiego cmoknięcia.
- Nigdy nie miałam tak... chętnych uczennic. Myślałam, że najpierw zechcecie się napić i zjeść. Ale mam drugie takie łóżko. Tam będzie nam wygodniej.

Słowa kobiety podziałały orzeźwiająco na Misty, która doszła do wniosku, ze od czasu gdy wstała wnętrze jej ust stało sie wyschnięte niczym pustynia po przejściu wietrznej burzy. Czy było to spowodowane widokiem sceny której była świadkiem czy też faktem że od czasu kiedy miała w ustach jakieś płyny minęło sporo czasu, nie było istotne. Zdecydowanie pewne potrzeby stały się nagle istotniejsze:
- Może jednak skorzystałabym z wygódki i napiła się czegoś... - powiedziała niepewnie.
Yelly pokiwała na to głową, chociaż czuła wciąż dotyk warg na swoich ustach, a napięcie i ciepło wcale nie zmalało. Przypomniało się jej powiedzenie sióstr: "najpierw obowiązki, potem przyjemności". Zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, słysząc swoje myśli. Czy taka była jej prawdziwa natura, tak łatwo było ją wyzwolić!

Wiedźma zachichotała i znów objęła je, tym razem bardziej czule, niż pobudzająco. Skierowała ich kroki z dala od rozgrywającej się wciąż miłosnej sceny, aż w końcu kolejne warstwy tkanin zasłoniły całkiem tamto miejsce, a wiatr przybrał na sile. Pomieszczenie było naprawdę duże, ale nie było tu ścian ani drzwi, a jedynym osobnym miejscem była komnata, w której dziewczyny się obudziły. Dlatego widok drzwi trochę je zaskoczył, ale tylko trochę - były otwarte i do wnętrza wpadał ciepły wiatr i słońce, które nie przebijało się jednak przez liczne warstwy materiału. Ostatecznie wyszły na ciepłe powietrze, rozkoszując się słońcem, mocno przyświecającym z czystego i pięknie niebieskiego nieba. Gdzieś daleko widać były szczyty gór, a w dole - doliny zielono-brązowawych traw. Dom Moleny znajdował się wysoko, umieszczony na skale, na którą prowadziła tylko stroma ścieżka, wijąca się między głazami i krzakami i znikająca gdzieś dalej. Tutaj jednak rosła piękna, soczysta zieleń, zamieniająca tą płaską skałkę w bardzo przyjemną oazę. Nie wątpiły, że wszystko to było sprawką magii, zarówno zieleń, bujna roślinność pięknego ogrodu jak i połyskujące czystą wodą małe jeziorko trochę dalej. Gospodyni skazała na mały zagajniczek.
- Tam jest wychodek. Potem musicie się... dokładnie umyć, nie mogłam przecież tego zrobić, gdy byłyście tak nieładnie nieprzytomne! Woda jest ciepła, nie zmarzniecie. A potem... - zrobiła niezrozumiały gest jedną z dłoni, w której pojawiła się krótka różdżka. - Potem raczcie się czym zechcecie.
Na trawie przed domem pojawił się duży koc, zastawiony dzbanami z wodą i winem, owocami, warzywami i pięknie pachnącymi potrawami.
- Ze mną będziecie miały jak w raju, obiecuję. Ta ścieżka na dół... nie wolno tam chodzić beze mnie! Strażnicy są trochę... nienasyceni. A ciężko było ich stworzyć, nie są więc idealni. Tu macie jednak wszystko czego potrzebujecie - zatoczyła dłonią łuk. - Zawołajcie, gdy zaspokoicie najważniejsze potrzeby. Zachęcam do próbowania wszystkiego...
Zachichotała znowu i zniknęła w dużym, drewnianym budynku, do którego przylegała kamienna wieża. Nie było w niej okien, przez co sprawiała dziwne wrażenie, jakby stawiał ją jakiś bardzo zwariowany projektant. Zapewne sama Molena.
 
Sekal jest offline  
Stary 27-04-2010, 00:18   #5
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Yelly przyglądała się wszystkiemu z fascynacją. Dom położony był niezwykle malowniczo i to już samo w sobie całkiem oddalało od niej czarne myśli związane z porwaniem i zamazaniem pamięci, która wciąż całkiem zawodziła. Przestawało być to ważne w świetle pięknego słońca, gdy stopy delikatnie muskała zielona trawa, gdy ciepły wiatr przyklejał do ciała delikatny materiał koszulki. W okolicy nie było żywej duszy, dlatego nie czuła się nawet skrępowana. Piękne, chociaż więzienie. Ostrzeżenie o strażnikach zostało zapamiętane w jej głowie. Postanowiła jednak nauczyć się przynajmniej kilku rzeczy, zanim wymyśli plan ucieczki. Jeśli będzie chciała uciekać. Najpierw jednak poszła załatwić swoją potrzebę, szybko wracając na koc zastawiony wszystkim co najlepsze. Wino! Kolejny zakazany owoc, symbol zła! Nalała sobie szybko i wypiła łapczywie, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że czerwony płyn spłynął także po jej brodzie i zalał delikatną tkaninę.
- Ups.
Zachichotała, nie wiedzieć czemu. Była tak spragniona, że nalała sobie znowu, ale przed wypiciem zdjęła jednym ruchem niepotrzebne ubranie, które przecież i tak wiele nie zasłaniało. Oczom Misty ukazały się drobne piersi, sprężyste i jędrne, o dużych, sterczących wciąż sutkach, teraz twardniejących też pod wpływem podmuchów wiatru. Płaski brzuch, zaokrąglone biodra i jasny trójkącik z włosków, chowający się między szczupłymi udami.
- Idziemy się kąpać?
Zachichotała, patrząc na czarnowłosą. Pozbyła się tak szybko wszelkich oporów! A może to ten zdradziecki napój? Może wiedźma coś do niego dodała! Mimo tej wiedzy Yelena chciała się umyć. I dotknąć ciała Misty! Mocny rumieniec wypełzał jej na policzki.

Misteria oderwała oczy od kontemplacji soczystej zieleni roślin i pięknych kolorów kwiatów. Ich bujność była taka... pobudzająca. Teraz kiedy zaspokojenie palących potrzeb fizjologicznych uwolniło ją od nieprzyjemnego dyskomfortu, mogła się w pełni napawać dziwnymi uczuciami, które przenikały jej ciało. Po spojrzeniu towarzyszki wiedziała, że działo się z nią dokładnie to samo. Może były to efekty działania jakichś czarów? Dziewczyna postanowiła się tym nie przejmować. To co ją przepełniało było bardzo przyjemne i nawet jeśli było spowodowane wpływem czynników magicznych nie miała zamiaru zawracać sobie tym głowy. Kiedy Yelly zdjęła koszulkę i zaproponowała kąpiel z entuzjazmem poszła w jej ślady. Jej ciało też było drobne i szczupłe, ale piersi nieco większe, a okrywajace zwieńczenie jej ud runo było tak samo ciemne jak włosy na głowie. Wyciągnęła rękę do złotowłosej i uśmiechnęła się ciepło.

Jasnowłosa odpowiedziała podobnym uśmiechem i wstała, dotykając delikatnie dłoni Misty a potem ją ściskając. Przełknęła ślinę, widząc ją nago. Nie mogła się powstrzymać i nagle zbliżyła się tak, że zetknęły się ciałami i cmoknęła towarzyszkę w usta, szybko cofając się o krok.
- Wybacz... Czuję się tak dziwnie...
Spłoniła się i uciekła nagle w stronę jeziorka, puszczając dłoń ciemnowłosej i pokazując jej swoje szczupłe plecy i małe, ale jędrne pośladki. A chwilę potem wbiegając z piskiem do wody. Skośnooka zaskoczona nagłym pocałunkiem przyłożyła dłoń do ust, ale kiedy jej towarzyszka pobiegła w kierunku jeziora ruszyła za nią i także skoczyła w ciepłą toń. Zaśmiała się radośnie. Jeszcze nigdy w życiu nie miała okazji pływać w jeziorze, do tego całkiem nago ze śliczną istotą obok. Zanurzyła obie dłonie pod wodę, a potem chlusnęła wodą w jej kierunku tworząc silny rozbryzg.

Yelly także się zaśmiała, pluskając wesoło wodą. Tylko spojrzenie jej zielonych oczu ani na moment nie odsunęło się od twarzy pięknej dziewczyny, z którą najwyraźniej postanowił złączyć ją los. I coś więcej, czego nawet woda nie mogła w pełni schłodzić. Podpłynęła bliżej, gdy skończyły się już pluskać, znów znajdując się tylko kilkanaście centymetrów od cudownej, egzotycznej twarzyczki.
- Czym się umyjemy? Gospodyni chyba nam nic nie zostawiła...
- Skoro powiedziała że mamy się umyć z pewnością pomyślała o wszystkim co będzie do tego celu potrzebne - powiedziała Misteria - nasza gospodyni wygląda na osobę, która potrafi zadbać o wszystko.
Szybko wyszła z wody rozglądając się uważnie i rzeczywiście, niedaleko miejsca gdzie znajdowało się wejście do domu leżało coś co wyglądało na miękką grubą tkaninę, na niej zaś leżało mydło w kolorze fioletu cudownie pachnące jaśminem. Z rozkoszą wciągnęła w nozdrza ten aromat, a potem ze znaleziskiem pobiegła do Yelly.

Wszystko tu było tak bajkowe! Blondynka wzięła mydło, najpierw wdychając jego piękny zapach, a potem, jakby z lekkim wahaniem, zaczęła przesuwać nim po ciele Misty, zaczynając od barku, potem przez szyję i bardzo powoli w dół. Wpatrywała się w oczy towarzyszki i zagryzała wargę, nie chcąc zrobić nic, co wypłoszyłoby czarnowłosą nimfę, która jednak nie wydawała się speszona. Odchyliła głowę do tyłu chłonąc przyjemność jaką dawał jej połączony dotyk delikatnych dłoni, aromatycznie pieniącego się mydła i falującej ciepłej wody obmywającej pieszczotliwie dolne partie jej ciała.
Yelly, widząc, że obiekt jej pieszczot wcale uciekać nie zamierza, powoli zniżała swoje dłonie i mydło, docierając w końcu do piersi Misty. Nie mogła się powstrzymać, nie dotykając ich bezpośrednio dłonią, by nie zataczać mydłem delikatnych kręgów, najpierw wokół całych, mięciutkich półkul, powoli zacieśniając ruchy. Zbliżyła się jeszcze bardziej, czując jak po ciele przechodzą delikatne dreszcze.
- Miałyśmy się umyć bardzo dokładnie...
Wręcz czuła jak powietrze skrzy pomiędzy nimi. Westchnęła, jedną rączkę kierując niżej, po jej brzuszku, wokół pępka, aż do ciemnego meszku.
 
Lady jest offline  
Stary 27-04-2010, 00:19   #6
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Misty bez słowa pozwalała na te zabiegi oddychając coraz szybciej i głębiej, gdy ręka blondynki sunęła wolno ale nieubłaganie do miejsca wokół którego skoncentrowały się w tym momencie wszystkie jej myśli. Popatrzyła na nią lekko rozchylając usta, a potem przytknęła je do różanych warg towarzyszki, która chyba tylko na to czekała. Rozkoszując się przez chwilę miękkością i wilgotnością, nowym przeżyciem, które wreszcie miała dla siebie na znacznie dłużej, niż wtedy w chacie z wiedźmą. Nieumiejętnie, nieśmiało prawie wysunęła język, dotykając nim warg czarnowłosej, przesuwając i bezwiednie wsuwając do jej ust. A jeden z palców krążący po łonie Misteri, odnalazł wreszcie wejście do gorącej kobiecości i zagłębił się w niej leciutko. Yelena postanowiła być bardzo dokładna...
Czując inwazję na najintymniejszą część swojego ciała czarnowłosa dziewczyna jęknęła, a jej język dotknął języka Yelly i oba rozpoczęły zabawę w podchody. Delikatnie się dotykały krążyły wokół siebie i nieśmiało cofały ponownie.
Jasnowłosa robiła już takie rzeczy, naśladując kiedyś podejrzaną siostrę Evrę, ale zawsze robiła to sobie samej. Teraz odczucia były zupełnie inne. Napięte ciało, ciche jęki i niecierpliwie wiercące się języki. Palec wciąż poruszał się w miękkim wnętrzu, a drugi przesuwał się coraz szybciej po włoskach, dotykając tego, co kryło się pod nimi. Druga dłoń, o której prawie zupełnie zapomniała, również zjechała niżej, po talii i biodrze, wraz z mydłem zatrzymując się dopiero na pośladkach. Misteria szarpnęła się nagle przerażona tym co działo się z jej ciałem. Promieniujące ciepło i dziwne wewnętrzne pulsowanie powodowały, że nogi uginały się pod nią. Zrobiła kilka kroków do tyłu i klapnęła na tyłku w wodzie zupełnie oszołomiona.

Zarumieniona Yelena patrzyła na dziwne zachowanie towarzyszki, ale w końcu zaśmiała się cicho i zbliżyła ostrożnie, wyciągając pomocną dłoń.
- Nigdy tego nie robiłaś? Ja się niedawno nauczyłam...
- Nigdy...
- Misty pokręciła głową wyraźnie oszołomiona - Nie przypuszczałam, że to takie... silne odczucia...
Popatrzyła na wyciągniętą dłoń, uścisnęła ją i uniosła się w górę:
- To chyba teraz moja kolej by umyć Ciebie - powiedziała, a w jej czarnych oczach zaświeciły się dziwne błyski.
Jasnowłosa oddała jej mydło, uśmiechając się tajemniczo, tak, jakby wiedziała coś, co tylko na uszko mogłaby przekazać.
- Nie doszłyśmy jeszcze do najprzyjemniejszej części. Nie masz cię czego bać, to bardzo przyjemne...
Mrugnęła wesoło, poddając się teraz samej dłoniom Misty, która najpierw nieśmiało, a potem coraz pewniej zaczęła wodzić namydlonymi dłońmi po nagim ciele drugiej dziewczyny. Nigdy jeszcze nie dotykała nikogo w tak... bezpośredni sposób, ale Yelly najwyraźniej to odpowiadało. Najpierw stanęła z tyłu i umyła jej plecy i ramiona, a potem niepewnie przesunęła ręce niżej pieszczotliwie obmywając krągłe półkule. Blondynka zamruczała, odchylając głowę w tył i ocierając się policzkiem o towarzyszkę. Pocałowała ją w szyję, wciąż nie mogąc się nacieszyć nowo poznanym sposobem na umilanie sobie życia. Westchnęła, gdy drobne paluszki dotknęły piersi i cofnęła się jeszcze troszkę, by otrzeć się plecami o aksamit skóry Misterii. Czarnowłosa zamruczała coś niezrozumiałego. Jej dłonie dotykały sterczących sutków zataczając na nich maleńkie kręgi. Dziewczęce biodra zetknęły się ze sobą.
Yelly jęknęła i zadrżała, gryząc lekko skośnooką dziewczynę. Po jej małych ząbkach został delikatny ślad, na który zachichotała, jeszcze mocniej przywierając do towarzyszki. Dłonie Misty przesunęły się po brzuchu i zsunęły na uda dotykając nieśmiało ich wewnętrznej strony. Dziewczyna mimowolnie zadrżała ruszając ponownie w górę i zbliżając do ich zwieńczenia.
To było takie przyjemne! Nie sądziła, że dotyk kogoś innego wywołuje tyle przeróżnych emocji i odczuć, było zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy dotykała się sama! Już tylko opierała się o towarzyszkę, zamarł też śmiech, przechodząc w oczekiwanie, oznajmiane szybkimi, krótkimi oddechami.
Misty wolno wsunęła jeden palec w tajemnicze wejście, dokładnie tak samo jak jasnowłosa dziewczyna zrobiła to jej wcześniej i zaczęła poruszać nim w górę i w dół. Coraz szybciej i szybciej. Nie sądziła że będzie tak mokro, ciepło i ciasno. Jej dłoń ocierała się przy każdym ruchu o pokryte jasnym puchem łono Yeleny mimowolnie i całkowicie nieświadomie muskając znajdujący się tam pączek rozkoszy. Och, to było zdecydowanie przyjemniejsze niż dotyk własnych dłoni! Yelly jęknęła całkiem głośno, czując jak obce, ciepłe ciało wnika w nią i zaczyna poruszać własnym, niekontrolowanym rytmem. Nogi same rozsunęły się jeszcze trochę, a palce wbiły w uda tej, która dawała jej tyle przyjemności. Szybko straciła nad sobą kontrolę, poddając się przyjemności i z zamkniętymi oczami całkiem dając ponieść fali rozkoszy. Czując taką reakcję towarzyszki, Misty na próbę spróbowała wsunąć w niezwykłe miejsce jeszcze jeden paluszek. Zrobiła to wolno i ostrożnie, mocniej rozciągając i naciskając gorące przejście. Do ruchu posuwistego dołożyła naprzemienne poruszanie opuszkami palców po miękkim wnętrzu. Tego już było za dużo... Jasnowłosa krzyknęła, a jej ciało, poddane tak wielu bodźcom, zaczęło drżeć, na przemian zaciskając się mocno i rozluźniając na małych i zwinnych intruzach, które to doprowadziły dziewczynę na szczyt rozkoszy, znacznie mocniejszy niż to, co przeżyła do tej pory. Dłonie zacisnęły się spazmatycznie, a Yelena przestała się poruszać, oddychając głośno.

Czarnowłosa potomkini harluańskich czarodziejów doszła do wniosku, że to co działo się z blondynką i jej ciałem pod wpływem jej niepewnych poczynań, było znacznie ciekawsze i o wiele bardziej ekscytujące niż wszystkie próby magiczne jakich kiedykolwiek podjęła się w życiu. Może dlatego że w przeciwieństwie do tamtych najwyraźniej udało jej się coś doprowadzić do ekscytującego końca? Zaśmiała się radośnie obejmując towarzyszkę ramionami i przytulając się do niej z czułością.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline  
Stary 10-05-2010, 00:11   #7
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Bogatsze o kolejne doświadczenia, nagie dziewczyny wyszły z wody, wreszcie mając trochę sił i motywacji, by zająć się pozostałymi swoimi potrzebami. Koc wciąż był zastawiony wszelakim, chociaż w większości lekkim jadłem. Były kosze z owocami i warzywami, nawet takimi, które widziały na oczy po raz pierwszy. Kolorowy wybór smaków i możliwości, z którego nie mogły nie skorzystać. Do tego dochodziło wino, czerwone lub białe, lekko słodkawe, przyjemne i uderzające do nieprzyzwyczajonych głów. Zakąszane delikatnym chlebem i białym mięsem w delikatnym sosie, wręcz poezja dodatkowej przyjemności, która szybko zapełniła burczące brzuszki. Nawet nie zauważyły, że wciąż pozostawały nagie. Zresztą i tak nie miał kto ich podglądać, może prócz dziwnych, olbrzymich ptaków, które ledwie widoczne na dalekim horyzoncie, szybowały dostojnie, zataczając koła nad górami. Jeden z nich, obserwowany dłużej, najwyraźniej swoje koła zataczał coraz bliżej chaty wiedźmy, na tyle, by mogły zobaczyć jego czarno-czerwony kolor i długą szyję. Przywoływał opowieści o smokach, chociaż na pewno nim nie był. Ryknął nagle, na tyle głośno, że nawet siedząc wiele mil dalej usłyszały go wyraźnie, a potem zanurkował w dół, ku równinie, wypatrzywszy swoją ofiarę.

Gdy skończyły posiłek, naczynia wraz z zawartością, zniknęły tak samo nagle, jak się pojawiły. Pozostała tylko karafka z winem, a piękny kryształ zamknięty był posrebrzanym korkiem. Przepych, któremu ciężko było odmówić piękna i przyjemności, którą powodował. Jakby wyczuwając, że nadszedł odpowiedni czas, Molena stanęła w drzwiach, wciąż w swym skąpym stroju. Uśmiechając się do nich, takim uśmiechem, który można zobaczyć w przybytkach rozpusty, kiedy kurtyzany zachęcają potencjalnych klientów. Kołysząc biodrami podchodziła coraz bliżej, przyglądając się z wielką ciekawością nagim ciałom dziewczyn.
- Cieszy mnie fakt, że zastosowałyście się do mojej prośby. Nadal chcecie, bym pokazała wam odrobinę przyjemności, na którą pozwalają nam nasze piękne ciała?
Dotarła już do koca i uklęknęła na nim, wyciągając dłoń do Misty i delikatnie przesuwając palcem po jej policzku. Dziewczyna uśmiechnęła się i lekko zarumieniła na wspomnienie tego co robiły z Yelly w jeziorze. Była bardzo ciekawa odczuć które tamta miała okazję już zaznać.
- Tak... - wyszeptała cicho, trochę zmieszana i niepewna.
Yelena patrzyła wielkimi oczyma na zbliżającą się wiedźmę, śledząc uważnie każdy jej ruch. Była tak bardzo prowokacyjna! Przełknęła ślinę, gdy uklęknęła obok.
- Bardzo... - za słowami przemawiał też wzrok, przesuwający się z kobiety na dziewczynę.

Molena zachichotała, cicho i zmysłowo a jej roześmiana twarz zbliżyła się do czarnowłosej, składając na jej ustach mokry pocałunek. Tym razem jednak nie cofnęła się, a jeszcze przycisnęła mocniej, wsuwając w usta skośnookiej swój język, znacznie zwinniejszy i pewniejszy niż ten Yelly. Poruszała nim powoli, zmysłowo, pozwalając się delektować głębokim pocałunkiem. A jednocześnie przesuwała dłonią po obnażonym ciele dziewczyny, ostatecznie wplatając ją w czarne włosy. Najlepszą nauką była praktyka. Usta w końcu rozdzieliły się, a oczy wiedźmy płonęły czymś, co mogłoby być pożądaniem.
- Połóż się kochanie. Chciałabym zobaczyć, jak bardzo pragniesz się uczyć.
Misty czuła się tak jakby trwała w dziwnym śnie. Jej ciało działało zupełnie bez udziału jej głowy, bo ona nie była w stanie myśleć. Mrowienie przebiegające przez jej ciało od ust którymi jeszcze przed chwilą złączona była z tą kobietą która mówiła i robiła tak niezwykłe rzeczy, do koniuszków palców u nagich stóp. Odchyliła plecy do tyłu i ułożyła je na kocu. Jej serce uderzało gwałtownie pełne oczekiwania... I nie tylko jej. Jasnowłosa uklęknęła, przyglądając się temu wszystkiemu prawie bez oddechu, zbyt pochłonięta, zbyt ciekawa tego, co będzie się działo. Delikatnie i nieśmiało wysunęła dłoń i dotknęła nią pełnego uda gospodyni tego miejsca, która zamruczała i obdarzyła Yelly zmysłowym uśmiechem.
- Inicjatywa... doskonale. Nie bój się. I obserwuj dokładnie.

Wróciła wzrokiem do Misty, oglądając ją krytycznym niemal spojrzeniem. Delikatne palce dotknęły szyi i powoli, niespiesznie, ruszyły w dół, gdy przejeżdżała opuszkami po dziewczęcej cerze. Dłużej zatrzymała się na piersiach, okrążając je kolistymi ruchami, a potem znów wracając do wędrówki w dół, po brzuchu aż do ciemnego meszku.
- Takie piękne... dawno tak dobrze nie wybrałam...
Nachyliła się, odgarniając na bok czarne włosy Misty i przygryzając jej uszko. Dłoń kobiety wsuwała się już między gładkie uda.
- Rozchyl je dla mnie.
Dziewczyna westchnęła i niepewnie rozsunęła nogi ułatwiając dostęp pieszczącej ją dłoni. Teraz wszystkie uczucia Mistery skupiały się wokół miejsca gdzie stykała się z jej skórą. Już wiedziała jakie to uczucie z nieśmiałej pieszczoty Yelly, ale miała przeczucie, że tym razem będzie to coś zupełnie innego... Jasnowłosa pokiwała głową, przejeżdżając językiem po nagle wyschniętych wargach. Nie zabrała dłoni, powoli gładząc nią udo gospodyni i przesuwając ją nieco wyżej, ale nie za wysoko. Patrzyła, chłonąc każdy ruch nowej mentorki i swojej towarzyszki.
Molena zamruczała, gdy mała dłoń sunęła po jej ciele, ale nie przerwała swoich pieszczot, wręcz je wzmogła. Usta zaczęły schodzić coraz niżej, podobnym szlakiem, co wcześniej palce, całując i pieszcząc językiem każdy fragment ciała Misty. Gdy zatrzymała się przy sutku, biorąc go delikatnie pomiędzy wargi, jej niecierpliwa dłoń odnalazła wejście do gorącej kobiecości, powoli, delikatnie, wnikając opuszkiem do środka. A usta nie skończyły jeszcze swej drogi, teraz już jakby mniej cierpliwie, coraz szybciej, podążając cały czas ku zwieńczeniu ud ciemnowłosej dziewczyny i tam się zatrzymały, a zwinny i wprawny język zaczął dotykać tych najbardziej intymnych i wrażliwych części ciała. Powoli, smakując każdy ich fragment. Palec wsunął się nieco dalej, zatrzymując dopiero na delikatnej barierze wewnątrz.
 
Sekal jest offline  
Stary 10-05-2010, 00:13   #8
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Yelly nie mogła oderwać wzroku od tego, co działo się tak blisko i było tak bardzo namacalne! Oddychała teraz głośno, jej dłoń sama powędrowała do niewielkiej piersi, obejmując ją. Zagryzała wargi, wahając się tylko przez chwilę, gdy skośnooka rozchyliła nogi. W głowie miała tylko mętlik, znów nie potrafiąc się na niczym skupić. Z absolutną fascynacją przyglądała się temu co robiła wiedźma. Ostatecznie nachyliła się niżej i sama również dotknęła Misty, a potem pocałowała, najpierw w usta, a potem niżej, naśladując wcześniejsze ruchy mentorki. Długo krążyła językiem wokół piersi, by w końcu przesunąć go bardziej do środka i musnąć twardy sutek. A oczy nie odrywały się od łona dziewczyny i twarzy, która znikała między włoskami.

Mistery drżała i jęczała jednocześnie. Zmasowany atak dwóch kobiet na jej nagie ciało i jego najdelikatniejsze i najintymniejsze elementy przechodził wszystko co mogła kiedykolwiek sobie wyobrazić. Z całych sił wbiła paznokcie w podłoże. Oddychała urywanie. Już nie była w stanie zapanować nad odruchami ciała, które wiło się i poruszało instynktownie ułatwiając dostęp i wzmagając przyjemność. Jej mięśnie zacisnęły się ściśle na palcu próbującym dotrzeć do wnętrza jej ciała. Wypchnęła w górę biodra niepewna i jednocześnie pragnąca czegoś więcej.
Molena nie podążała dalej, palec wycofał się powoli, ale potem wrócił, wsuwając się i wysuwając coraz szybciej. Niespodziewanie dołączył do niego drugi, naciągając mocno ciasne wnętrze dziewczyny. Język wił się i krążył wokół tego najdelikatniejszego miejsca, a druga dłoń zacisnęła się mocno na podniesionym pośladku. Musiała także czerpać z tego jakąś przyjemność, bowiem mruczała głośno, zadowolona z efektów swoich działań. Yelena także nie przerywała swoich pieszczot, ale nie dała rady pozostać tylko przy nich. Wolną dłonią sięgnęła pod siebie i dotknęła pulsującego mocno miejsca, wzdychając.

Gwałtowne ruchy wilgotnego języka i inwazja drugiego palca, powodująca silne rozszerzenie delikatnych miejsc wstrząsnęły Misty. Czuła się tak jakby w jej ciele narastała jakąś wszechogarniająca potęga, która za chwilę wybuchnie i zmiecie ją z powierzchni świata. Czy to własnie się czuło w czasie udanego eksperymentu magicznego? Dziewczyna nie była w stanie mysleć. Nie była w stanie skupić sie na niczym innym po za intensywnym chłonięciem doznań, którymi przepełnione było jej ciało. Już nie jęczała cicho, jej okrzyki stały się głośne, spazmatyczne. Ręce i nogi poruszały się wijącymi ruchami, a jej głowa przetaczała z boku na bok. Wiedźma zaś nie miała zamiaru przerywać, póki z gardła dziewczyny nie wydobył się głośny krzyk, a samo ciało nie wygięło się w łuk, drżąc spazmatycznie. Dopiero wtedy przerwała, unosząc głowę. Usta i brodę miała wilgotne, a wargi wyginały się w szerokim uśmiechu. Patrzyła przez długą chwilę, zanim się odezwała:
- Teraz wasza kolej.
Zlizała część wilgoci ze swojej twarzy i zmysłowym ruchem zdjęła z siebie przeźroczystą szatę, odrzucając ją na bok. Jej duże piersi kołysały się wyraźnie, a teraz też widziały bardzo dokładnie, że u zwieńczenia ud kobieta nie ma nawet jednego włoska. Usiadła, zachęcająco rozszerzając swoje nogi.
- Musicie pokazać, że zasłużyłyście na moją opiekę...

Ciemnowłosa dziewczyna nie była w stanie się poruszyć. Jej ciało w nagłej eksplozji rozpadło się na tysiące kawałeczków, które przez chwilę unosiły się na wietrze w najwyższym uniesieniu odprawiając zadziwiający taniec radości. Teraz z wielką powolnością wracały z powrotem. Kręciło jej się w głowie. Pomyślała, że gdyby kazano jej wstać, pewnie upadłaby z powrotem na ziemię jak szmaciana lalka. Jej nogi drżały, ręce się trzęsły, a zaschnięte usta nie były w stanie wypowiedzieć słowa. Pierwszy w życiu orgazm był najbardziej wstrząsającym wydarzeniem w całej jej niezbyt długiej i raczej nie obfitującej w silne przeżycia egzystencji. Dopiero po chwili dotarły do niej słowa gospodyni. Najwyraźniej teraz ona miała dla niej uczynić to samo. Usiadła ostrożnie. Na jej ustach błąkał się rozanielony uśmiech, a oczy błyszczały jak dwie gwiazdy.

To, co się działo z Misty, było wręcz niewiarygodne! Dotykanie się samej w takiej chwili łagodziło napięcie, jakie ogarniało całe ciało, ale nie dawało nawet w małym stopniu aż takiej przyjemności! Patrzyła uważnie, bez skrępowania, jak jej towarzyszka przeżywa chwile rozkoszy. Co by powiedziały siostry! Tego dnia działo się znacznie więcej, niż mogłaby się spodziewać po całym swoim życiu, gdyby już przebrano ją w zakonne szaty. Dotknęła dłonią mokrej kobiecości ciemnowłosej dziewczyny, a następnie włożyła wilgotne palce do swoich ust. Prawie nie było smaku, ale zapach... był inny. Postanowiła, że także będzie musiała tego spróbować. A okazja nadarzała się prawie od razu. Wciąż oddychając głęboko, oglądała jak dojrzała kobieta obnaża się całkowicie i rozchyla uda, zupełnie naturalnie. Yelly nie mogła się nie zbliżyć. Nieśmiało dotknęła dużych piersi, a potem wzięła je w swoje drobne dłonie. Usta zbliżyła do ust wiedźmy, zlizując z nich resztę tego, co zostawiła na niej Misty.

Molena przyjęła inicjatywę z taką samą radością jak zazwyczaj, potwierdzając to cichym mruczeniem, które wydała z siebie, czując drobniutkie paluszki pieszczące jej kobiece walory i chętny język wsuwający się do jej ust i całujący po twarzy. Jeszcze bardziej pochyliła się do tyłu, aż ułożyła plecy na kocu. Nogi zgięła w kolanach, wciąż pozostawiając całkiem szeroko rozwarte, zapraszające. A w przerwach pomiędzy pocałunkami, zachęcała cichymi westchnięciami i słowami.
- Nie bójcie się... Nie musicie obchodzić się ze mną tak delikatnie...
 
Lady jest offline  
Stary 10-05-2010, 00:14   #9
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Mistery uklękła na kolanach dokładnie na wprost rozchylonych nóg. Popatrzyła na gładkie łono i stwierdziła, ze wygląda to niezwykle. Postanowiła, że zapyta później kobietę co robić by nie pojawiało się tam owłosienie. Teraz jednak nie był to odpowiedni czas na zadawanie pytań. Pochyliła ciało do przodu jej twarz znalazła się dokładnie na wprost tajemnego wejścia, którego nigdy wcześniej nie miała okazji oglądać. W tym czasie jej krągła pupa wypięła się wdzięcznie do góry. Dziewczyna nie zadawała sobie jednak sprawy z tego jak bardzo prowokacyjnie wygląda w tej pozycji, była na to jeszcze zdecydowanie zbyt niewinna. Zbliżyła usta do rozchylonych warg i owionęła je ciepłym oddechem, a potem otwarła usta i nieśmiało na próbę wsunęła język dotykając nim delikatnie miękkiego ciała.
Jasnowłosa kątem oka zobaczyła poruszenie Misty i oderwała się od ust mentorki. Skośnooka istotka pochylała się właśnie, tworząc swoim ciałem przecudowny widok. Przy nim nawet tutejsza okolica wydawała się blada i nudna, zupełnie nie interesująca. No i Yelly troszkę pozazdrościła towarzyszce, także pragnąc spróbować, przeszła więc na kolanach, aż do wypiętej pupy Misterii. Położyła dłonie na pośladkach i zniżyła głowę, zaczynając całować jeden z nich i przesuwać językiem ku środkowi jednocześnie mocno masując ponętne kształty.

Wiedźma westchnęła a jej dłoń powędrowała w dół, ku ciemnej główce, której wplotła smukłe palce we włosy.
- Tak kochanie... Tam jest najprzyjemniej, gdy udostępnisz to miejsce mężczyźnie... A trochę wyżej jest nasz najwrażliwszy punkt... ach...
Jęknęła głośniej, gdy znalazł się tam język Misty. Głos miała zmieniony, a jej fizyczność była trochę inna. W środku była bowiem znacznie szersza od młodych uczennic.
- Nie przerywaj...
Skośnooka nie miała zamiaru przerywać. Zawahała się tylko na chwilę czując na swych pośladkach dłonie i język towarzyszki, ale zaraz powróciła do fascynującego zajęcia, stosując się dokładnie do wskazówek mentorki i podszeptów instynktu oraz tego co pamiętała z własnych nie tak dawnych doświadczeń. Do języczka dołączyły smukłe paluszki, które bez większego problemu wsunęły się do całkiem sporego otworu i zaczęły w nim rytmicznie poruszać. Yelly z rozkoszą i z roziskrzonymi oczami, które cieszyły się na myśl o poznawaniu czegoś niezwykłego i zupełnie nowego, przesunęła językiem pomiędzy pośladkami, nie omijając niczego, aż znalazła się w najbardziej wilgotnym miejscu, które już troszkę poznały jej dłonie. Pocałowała ją tam, tak samo namiętnie jak wcześniej w usta, nie przerywając także pieszczenia wypiętej pupy.

Molena mogła być doświadczona, ale podobnie jak znacznie młodsze dziewczyny, nie była odporna na takie pieszczoty. Jęczała coraz głośniej, poruszając biodrami i masując wolną dłonią swoją pierś, a drugą przyciskając mocniej głowę Misty.
- Doskonale... - głos się jej urywał i świetnie było w nim słychać emocje - Jesteś bardzo pojętną uczennicą...
Czarnowłosa dopiero przy trzech wsuniętych palcach poczuła większy opór mięśni gospodyni, mięśni, które powoli zaczynały pulsować, poddając się całkowicie ruchom i reagując na nie wydzielaniem dużej ilości wilgoci, spływającej powoli na koc. Jęki powoli przechodziły w pokrzykiwania.
Misty kierowana jakimś wewnętrznym głosem objęła ustami mały guzek i zaczęła go na przemian intensywnie lizać i ssać. Oddawała się tej czynności z całym zaangażowaniem właśnie oświeconego neofity. Jej działania podsycały jeszcze dodatkowo igraszki jakie na wypiętej części jej ciała wyczyniała pełna zapału jasnowłosa dziewczyna, która uznawała właśnie, że dawanie przyjemności również jest bardzo przyjemne i pobudzające. Czuła jak jej własny sok ścieka po udzie, gdy językiem pieściła słodką jak brzoskwinka towarzyszkę. Było jej mało, pragnęła też porównania. Oderwała się od skośnookiej i przesunęła dalej, klękając tak samo jak Misty. Delikatnie przesunęła jej głowę i także dotknęła językiem swojej mentorki, starając się powtórzyć wszystkie ruchy, które ta wykonywała wcześniej na ciele pochylającej się obok dziewczyny.

Wiedźma krzyknęła głośno, wijąc się pod podwójnym dotykiem i wyginając ciało, które po chwili ogarnęły spazmy mocnego orgazmu. Opadła na koc, dysząc ciężko, spocona i szczęśliwa, co widać było w jej oczach i uśmiechu, w jaki układały się jej wargi. Dopiero wtedy wszystkie trzy zaczęły znowu zwracać uwagę na otoczenie, dostrzegając przy drzwiach do chaty tę samą trójkę, którą podglądały nie tak dawno temu. Dziewczyny były tak samo młode jak one same, ubrane równie skąpo - w krótkie tuniki, zakrywające z ledwością kształtne pupy. Mężczyzna był trochę starszy, przystojny, wysoki, a odsłonięty tors ładnie pokrywały mięśnie. Na nogach miał teraz luźne spodnie, nie pozwalające odkryć tego, co znajdowało się pod nimi. Przyglądali się bardzo ciekawie, a patrzeć mieli na co, bowiem obie dziewczyny wypinały się do nich wręcz zachęcająco. Molena tymczasem uniosła się na łokciach, nawet nie zsuwając nóg.
- Cudownie wybrałam... Wystarczy na razie, czy chcecie jeszcze zobaczyć, jak to wygląda z mężczyzną? Jorry na pewno zgodzi się pokazać. Wy jeszcze jesteście dziewicami, więc Jorry obejdzie się smakiem. Ale nie bójcie się, sprawię, że wasz pierwszy raz z mężczyzną będzie niezwykły i bezbolesny... I nastanie tak szybko, jak zechcecie.

Mistery spłoniła się gdy do jej świadomości dotarł fakt, że stojący niedaleko ludzie byli właśnie świadkami jej jakże swobodnego zachowania. Jej blada twarz pokryła się uroczym czerwonym rumieńcem. Pochyliła głowę bez słowa wpatrując się we własne dłonie. Jednocześnie po jej głowie cały czas kołatała się nęcąca myśl jak też będzie to wyglądać z mężczyzną...

Yelena usiadła nagle, plecami do przypatrujących się im ludzi. Zrobiła się tak samo czerwona jak Misty i nie wiedząc co ze sobą zrobić, posłała mentorce spłoszone spojrzenie. Uznała, że szybkie zakładanie poplamionego ubrania i tak już nie ma sensu. A z mężczyzną... bała się, że od razu będzie chciała spróbować, a to by oznaczało utratę czystości, co wpajano jej w klasztorze. Za nic miała jakąś czystość, ale czuła, że może przestać nad sobą panować. I że nie będzie to przez to wyjątkowe. Nic nie powiedziała, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline  
Stary 26-08-2010, 19:50   #10
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wiedźma zaśmiała się wesoło, widząc reakcję dziewczyn, po czym wstała, nawet nie zadając sobie trudu, by sięgnąć po swoją przeźroczystą szatę. Podeszła zmysłowym krokiem do młodzieńca, składając na jego ustach namiętny pocałunek.
- Widzicie, mężczyźni są inni niż my. Bardziej pragną zaspokojenia, ale niektórzy z nich są całkiem sprawni w dawaniu przyjemności i nam. Najbardziej tym...
Szybkim ruchem rozwiązała i opuściła jego luźne spodnie, odsłaniając tę część ciała, której żadna z dziewczyn jeszcze nigdy nie miała okazji się dokładniej przyjrzeć. Najpierw bardziej zwiotczały członek, jakże różny od tego co miały one same tam na dole, zaczynał się powoli unosić i twardnieć pod wpływem delikatnych ruchów dłoni Moleny, która jednak szybko przerwała pieszczotę, obdarzając mężczyznę jeszcze jednym pocałunkiem.
- No kochaniutki, tobie już dziś starczy. Zabierzcie go na dół, dziewczynki...
Patrzyła jeszcze dłuższą chwilę za odchodzącymi, zanim odezwała się ponownie.
- Mężczyznę przyjmuje się w siebie, a można to zrobić przynajmniej na kilka sposobów. Ale musicie wiedzieć, że trzeba przerwać, gdy wystrzeli z niego nasienie. Wtedy mężczyzna musi odpocząć i jeśli do tego czasu nie dał nam radości, to już można tylko poczekać, aż znów nabierze sił i tym razem wytrzyma dłużej. Praktyka będzie dla was najlepszą nauką, moje kochane. A teraz obmyjcie się jeszcze raz, czystość jest bardzo ważna!
Puściła do nich oko i uśmiechnęła się czule, znikając w chacie. A one mogły ponownie wejść do wody, zastanawiając się nad tym co poczuły, zobaczyły i usłyszały.

Zdążyły się obmyć, gdy z dołu, gdzieś od strony ścieżki, na którą wkroczyła trójka, którą wcześniej podglądały, rozległy się krzyki, światło zaś zaczęło mienić się milionami kolorów, wyglądając przy tym znacznie barwniej niż tęcza. Powietrze przywiało też szczęk stali, dźwięk rogu i okrzyki, które można było wziąć za bojowe. I wszystko to ucichło tak samo nagle, jak się zaczęło. Powietrze się uspokoiło, a kolory wyparowały, pozostawiając znów idealnie błękitne niebo. I tylko Molena wybiegła na zewnątrz, zaniepokojona i bacznie wpatrzona w ścieżkę. Była już ubrana i to bardziej zwyczajnie, w nieprzeźroczystą, czarną suknię.
- Schowajcie się!
Czy w jej głosie słychać było panikę? Czy tylko wściekłość? Niewielki miały wybór, tylko chwycić skąpe koszulki, z których jedna wciąż poplamiona była czerwonym winem i uciec między pobliskie drzewka, skąd mogły baczniej przyglądać się temu, co się działo. A działo się sporo, bowiem z dołu nadjeżdżało trzech jeźdźców.

Pierwszy z nich musiał być rycerzem, a może nawet paladynem! Na pięknym, białym rumaku siedział bowiem zakuty w błyszczącą zbroję mężczyzna, z tarczą, na której widniał jakiś symbol w jednej dłoni i długą, ostrą kopią w drugiej. Złota grzywa sterczała mu z hełmu, a zamknięta przyłbica robiła groźne wrażenie! Jego towarzysze może byli mniej imponujący, ale również przyciągali wzrok. Srebrnowłosy elf, trzymający w dłoniach piękny łuk, na którego łęczysku lśniły runy, ubrany w zieloną kolczugę wyglądającą jakby była złożona z łusek jakiegoś wielkiego, pięknego stwora. I trzeci z mężczyzn, człowiek, w długich, niebieskich szatach i z kosturem w szczupłej dłoni, wydawał się zdecydowanie magiem, co Misty rozpoznała w mgnieniu oka. Gałka na jego broni jaśniała i pulsowała czystym błękitem, intensywniejszym nawet od koloru nieba nad nimi, a szaty powiewały daleko za nim. Twarz przystojna, chociaż nie tak gładka jak elfia, a pokryta lekkim zarostem. Jadący na przedzie rycerz uniósł przyłbicę i lekko podniósł swoją kopię.
- Poddaj się wiedźmo! Przyszliśmy tutaj uwolnić te piękne nimfy, które więzisz i upadlasz, zmuszając do paskudnych, parszywych czynów! Zginiesz za to, jakem sir Alberich de Harkassul, paladyn Lathandera i pogromca wszelkiego zła!
To było ostatnie, co zrozumiały dziewczyny. Paladyn bowiem zamknął przyłbicę i ruszył do szarży, piękny na swoim wierzchowcu, idealnie pochylony, z kopią mierzącą w pierś Moleny. Jego towarzysze także się poruszyli, a wiedźma wyzwoliła magię.

Eksplozja czarów odrzuciła je w tył, oślepiła, ogłuszyła i obsypała ziemią i odłamkami wielkości drobnego pyłu, który jak ciepły piasek przelał się przez ich ciała. Skończyło się szybko, a gdy wstały, zmieniło się niewiele i bardzo wiele jednocześnie. Nie było trzech jeźdźców. Nie było wiedźmy. Nie było nawet drewnianej chaty! Została tylko kamienna wieża, jeziorko, piękna trawa i koce, na których jeszcze leżała czarna, przeźroczysta szata Moleny. I ścieżka w dół, na której już najpewniej nie było owych strażników. Mogły iść, były wolne! Nie miały tylko nic do ubrania, nic do zjedzenia, w zasadzie nic. I trzy kierunki podróży - równiny, przecinane małymi laskami i siołami, których dymy można było zobaczyć, jeśli się wpatrywało długo w horyzont. Góry, zawsze niepewne i raczej zimne. Ale usunięcie chaty odsłoniło też coś jeszcze - gęsty las, puszczę w zasadzie, u której podnóża poruszały się jakieś człekokształtne istoty.


====================================


Tanryn przyłożyła dłonie do policzków, by trochę ochłodzić ich gorąco, ale oczu nie oderwała od nagiego ciała mężczyzny. Jeszcze nigdy nie widziała żadnego bez spodni i nie miała zamiaru przepuścić takiej okazji. Choć świadomość że on się jej przygląda gdy ona przygląda się jemu była trochę... krępująca.
Dziwne w sumie. Po tym co dziś wyczyniała nie powinna chyba już odczuwać zawstydzenia, a jednak była tak bardzo skrępowana. Może to dlatego, że w towarzystwie kobiet czuła się o wiele swobodniej? Mężczyźni byli dla niej światem jeszcze nie odkrytym, zwłaszcza zaś intymna strona ich „osobowości”. Teraz jej czarne oczy błyszczały, gdy spoglądała zza rzęs na działania gospodyni. Zmiany jakie następowały pod wpływem jej poczynań były fascynujące. Mistery zjechała rękami trochę niżej i skrzyżowawszy je zasłoniła sutki, które pod wpływem tego widoku niespodziewanie zaczęły twardnieć. Tak jakby to co działo się z męskim ciałem miało wpływ i na jej własne.


Jednocześnie chłonęła słowa mentorki. To co mówiła starsza kobieta było takie interesujące i fascynujące, a myśli o tym czego jeszcze nauczy się w tym miejscu wywołały dziwne wirowanie w dole jej brzucha. Tak jakby małe motylki fruwały tam w radosnym tańcu. Jednocześnie niespodziewana wilgoć spłynęła po jej udach, dlatego sugestię kolejnej kąpieli przyjęła z prawdziwym zadowoleniem.

Akurat zakończyła ablucje gdy od strony ścieżki rozpoczęło się niezwykłe barwne widowisko. Mistery stała spokojnie, przecież ich gospodyni powiedziała, że są u niej całkowicie bezpieczne. Poza tym kogoś, kto całe życie spędził w Halarahh tak łatwo nie nie wzruszały nawet tak efektowne magiczne pokazy. Dopiero pojawienie się wyraźnie zaniepokojonej gospodyni uświadomiło dziewczynie, że nie jest to widowisko ku ich uciesze, ale jakieś poważne zagrożenie. Bez słowa wykonała jej polecenia i skryła się wraz z Yelly między drzewami. Wystarczająco długo żyła w kraju czarodziejów, by nie lekceważyć magii i magicznych starć.

Potem na ścieżce pojawili się jeźdźcy. Chyba paladyn ze złotym symbolem swego boga na tarczy, elf z łukiem i czarodziej. Wyglądali tak pięknie i idealnie, że Tanryn aż dech zaparło z zachwytu. Zdecydowanie nie byłaby w stanie stwierdzić, który z nich był najwspanialszy, najpiękniejszy i najbardziej interesujący.
Z tego co powiedział „lśniący” jak w myślach nazwała zakutego w błyszczącą zbroję wyznawcę Lathandera, przyjechali by uwolnić nimfy z niewoli. Dziewczyna doszła do wniosku, że chyba miał na myśli podopieczne wiedźmy, w tym także i ją.
Ach... jakie to było niesamowite... rycerz w lśniącej zbroi na białym rumaku przybył by ją uratować. Szturchnęła w bok swoją towarzyszkę i zachichotała:
- Który ci się podoba najbardziej? - a potem dodała z nuta fascynacji w głosie dodała:
- Myślisz że bez ubrania są równie wspaniali?
Najwyraźniej tutejsza atmosfera coraz bardziej jej się udzielała.

Z ciekawością patrzyła na rozwój sytuacji, jednak to co się wydarzyło później spowodowało, że jakoś przeszła jej ochota do wesołych żartów.
Rzucone nagle czary odrzuciły je do tyłu, hałas ogłuszył, a sypiące się na nie kawałki ziemi i pył na chwilę zasłoniły widok. Gdy w końcu Tanryn odważyła się otworzyć oczy jęknęła. Nie wiadomo do końca czy z żalu, czy smutku, czy też z rozczarowania:
Gospodyni wraz ze swym domem i piękni „wybawcy” na swych koniach dosłownie wyparowali!

Wstała i przez chwile spoglądała na pobojowisko. Pomyślała, że to co się stało było doskonałym argumentem przemawiającym za niestosowaniem magii. Rozejrzała się dookoła:
- Teraz chyba nie ma co zostawać tu dłużej? - Odezwała się do stojącej obok Yelly – Chodź zobaczymy czy coś interesującego nie zostało przypadkiem w wieży. Jakoś nie uśmiecha mi się wędrówka na bosaka.
Ruszyła w kierunku stojącej nadal kamiennej budowli nie czekając na towarzyszkę. W pomieszczeniu, w którym wcześniej spały były tylko posłania i dwa kufry, w których Mistery nie mogła się dopatrzyć zamków. Na pewno była to jakaś magiczna sprawka. Może jednak była szansa by je otworzyć za pomocą czegoś ostrego? Niestety w pobliżu nie było nic takiego. Na szczęście dziewczyna przypomniała sobie o strażnikach, o których mówiła ich była gospodyni. Strażnicy powinni chyba mieć jakieś uzbrojenie? A może pomogą im je otworzyć?
Pobiegła szybko w kierunku ścieżki Strażnicy byli owszem, ale martwi. W sumie teraz gdy przemyślała sytuację, doszła do wniosku, że to nie powinno było być dla niej zaskoczeniem, skoro trzem „wybawcom” udało się dotrzeć na górę. Na szczęście martwi już teraz strażnicy, którzy należeli do jakiejś jaszczurzej rasy, byli też uzbrojeni. Bez problemu znalazła miecz i całkiem przyzwoity sztylet i tak wyposażona wróciła do wieży i zaczęła się dobierać do skrzyń. Nie było łatwo, ale w końcu z pomocą Yelly udało im się pokonać pierwsze wieko. Misty popatrzyła na jego zawartość i stwierdziła z przekąsem:
- No tak całkiem nie będziemy świecić gołymi tyłkami... ale raczej daleko w tym nie zajdziemy...
Wnętrze kufra wypełnione było po brzegi wszelkiego rodzaju damskimi fatałaszkami: jedwabne, półprzeźroczyste bluzeczki z wielkimi dekoltami, krótkie spódniczki, seksowne gorseciki, kilka par sandałków i jedwabnych pantofelków oraz całkowicie przeźroczysta bielizna, a wszystko w najróżniejszych kolorach. Wystarczyłoby tego do ubrania przynajmniej kilkunastu dziewcząt.
Dobrały się także i do drugiej skrzyni, a jej zawartość całkowicie je zaskoczyła i trochę rozczarowała. Zajebiście wielka księga na dwa łokcie szeroka, cztery długa i przynajmniej pół łokcia gruba, której okładka z grubej skóry i drewna, okuta czarnym metalem, zapisana była w całkowicie niezrozumiałym języku. Naprawdę cudowne znalezisko... Misty już sobie wyobraziła jak targają to paskudztwo!
Jedyną interesującą rzeczą były dwa srebrne pierścienie wciśnięte w jej oprawę. Popatrzyła na nie z powątpiewaniem.


=============================


Nie mogła oderwać wzroku od prezentacji, którą dała im Molena, ściągając z mężczyzny jego spodnie. A więc to tak wyglądało! Jeśli palce dawały tyle przyjemności, to jak będzie z czymś tak dużym? Yelly zapomniała zupełnie o swojej nagości, ciekawsko trzymając palec w ustach i odwracając się na powrót ku mentorce. Mrowilo ją na całym ciele i chociaż nie wiedziała skąd to przekonanie, to chciała pozwolić użyć mężczyźnie tego, o czym tak mówiła wiedźma. Słuchała uważnie, bardzo uważnie, chłonąc każde słówko. W przeciwieństwie do Misty, nie poczuła takiego spełnienia jak czarnowłosa kilka chwil temu, także wciąż była nienasycona, a wypływającą z niej wilgoć zatrzymywała palcami, samoistnie zjeżdżającymi w dół.
Była rozczarowana, gdy pokaz się zakończył, a im kazano znów się umyć, mimo, że kąpiel jak najbardziej była potrzebna. Zerknęła na Mistery, upewniając się, że nie tylko jej.

Mycie tym razem było bardzo szybkie, zwłaszcza, że szybko zostały od niego odciągnięte dziwnymi efektami czarów. Yelena nie była do tego przyzwyczajona, dlatego mocno chwyciła towarzyszkę, przytulając się do niej i starając się pozyskać od jedwabistego ciała jak najwięcej widocznego na twarzy Misty spokoju. Jakże ona potrafiła być tak opanowana! Tęcza kolorów była jednocześnie piękna i straszna, a jasnowłosej wcale nie trzeba było słów Moleny, by pociągnąć za sobą czarnowłosą i skryć w krzakach. W biegu jeszcze zakładała króciutką tunikę, woląc mieć ciało okryte czymkolwiek niż zupełnie niczym. Zweryfikowała te poglądy, gdy przyjrzała się już tym, którzy się zbliżali ścieżką.

Och, to był dopiero cudowny widok! Yelly rzadko miała okazję spotykać mężczyzn, większość z nich była też stara i brzydka, przez co nigdy nie spodziewała się, że ci mogą być tak przystojni i pociągający. Nie do końca rozumiała te nagłe uczucia, powiązując je z wilgocią, która nie chciała zniknąć z jej jasnego meszku. Ścisnęła mocno uda, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że ich pojawienie się może mieć jakieś przykre konsekwencje. Złapała się nawet na tym, że rozbiera ich wzrokiem! Misty chyba myślała podobnie, bowiem jej pytanie i chichot wywołały drżenie wargi dziewczyny. Musiała ją mocno przygryźć.
- Ten elf... ach, co się ze mną dzieje?
Spłoniła się cała, nie mogąc zapanować nad spragnionym ciałem. Ale też nie musiała. Nagłe wyzwolenie potężnej magii było zaskakujące, a chwila oślepienia, bólu i głuchoty zupełnie wyrzuciła z niej podniecenie. Gdy ponownie zapanowała nad zmysłami, nie było już żadnej żywej duszy prócz czarnowłosą. I nie było także chaty. Westchnęła rozczarowana, kiwając głową na zgodę ze słowami towarzyszki.

Kufry były wszystkim, co na dobrą sprawę pozostało po wiedźmie i jej chacie. Skromne schronienie, jakim była wieża, nieszczególnie zachęcało do dłuższego pozostawania w tym miejscu. Za to zawartość...
Yelly nigdy nie widziała tylu... wyuzdanych ubrań! Nie mogła się powstrzymać, by nie sięgnąć do kufra i nie wyciągać po kolei wszystkiego, przykładając do siebie i zastanawiając się, jak w tym będzie wyglądać. Misty zupełnie się już nie wstydziła, dlatego zdjęła krótką tunikę, wciąż zalaną winem i poważnie zastanowiła się nad tym, w co się odziać. Góra bielizny była tak preźroczysta, że nawet nie myślała o wzięciu jej. Małe piersi jej nie potrzebowały. Za to majtki wybrała największe jakie były, koronkowe, kremowe i oczywiście - prześwitujące. Ubrała je, przyglądając się krytycznie. Na siebie zarzuciła przeźroczystą, zwiewną sukieneczkę, pokazując się w niej Misterii, swoim zwyczajem z palcem uniesionym do ust.
- Jak wyglądam?



Zachichotała i dopiero po tym zerknęła do drugiego kufra. Ależ księga! Wspólnymi siłami wyjęły ją i położyły na ziemi. Yelly nawet się nie zastanawiała, chwytając i zakładając jeden z pierścionków. Nic się nie stało. A może jednak... Nagle odkryła, że jest w stanie przeczytać tytuł.
- Magiczna księga miłości...
Odczytała dość niepewnie, ale wzrok szybko przyzwyczaił się do liter, które po chwili wydawały się całkowicie znajome. A w księdze? Ach, to co widziały i robiły z Moleną, to była tylko jedna z prostszych i mniej wyuzdanych rzeczy! Były tu obrazki i były dokładne opisy. Rysunki nawet się poruszały, kierowane magiczną mocą, dokładnie pokazując jak opisana rzecz powinna przebiegać. I byli mężczyzni, kobiety, ale nie tylko. Różne rasy, nawet bardzo dziwne. Wszystkie one uprawiały w tej księdze miłość. Oglądały to długo, ale sprawy przyziemne musiały wreszcie dojść do głosu. Nie miały tu jedzenia. Yelena oderwała się od księgi, zerkając na Misty.

- Co teraz? Nie zadźwigamy tego nigdzie. Pójdziemy do tych istot przy lesie? Może one nam pomogą, a chyba są bliżej niż te sioła na równienie.
Mistery nie mogła oderwać oczu od księgi. Podobnie jak towarzyszka załozyła pierścień i z fascynacją oglądała kolejne rozgrywające się przed nia sceny. Słysząc słowa blondynki westchnęła:
- Jaka szkoda, że jest taka wielka. Przydałoby się coś takiego w miniaturze. Wiesz... wydanie kieszonkowe w miękkiej oprawie - zaśmiała się ze swojego pomysłu - To by się musiało fantastycznie sprzedawać.
- Szkoda... - jasnowłosa uśmiechnęła się także, z rozmarzeniem, chociaż nie myślała o sprzedawaniu - Jest jednak za duża, a nie mamy nawet osiołka, nie wspominając nawet o pomniejszających czarach...
Tanryn rozejrzała sie w koło:
- Może schowamy pod posłanie i kiedyś wrócimy ze srodkiem transportu? Może nikt nie znajdzie?
Yelly pokiwała głową.
- Jeszcze bezpieczniej będzie za wychodkiem, możemy owinąć w koc. Tutaj ktoś może trafić i zabrać.
- Dobrze. Schowajmy, a potem jak mówiłaś chodźmy do lasu - czarnowłosa uśmiechnęła sie do niej - No i może ubiorę sie w coś więcej - zachichotała.


=================================


Nie bez problemu owinęły księgę kocem i przetargały ją do lasku, umieszczając za ocalałym wychodkiem, który z odrobiną magii był bardzo schludny i czysty. Wiedźma może wyparowała, ale zarówno tutaj, czy na żyrandolu, jej magia pozostała, mając wpływ na to piękne miejsce. Może nawet warto by było wybudować tu swoją własną chatę? Oczywiście zdecydowanie nie był to pomysł dla dwóch młodych, skąpo ubranych dziewczyn, myślących teraz zdecydowanie o czym innym. Widziane z daleka postaci poruszały się dość żwawo, ale nie dało się stąd dostrzec domów. Może mieszkały wśród drzew? Postanowiły sprawdzić to w najprostszy sposób: po prostu tam pójść.

Ubrane w skromne sandałki, wolno schodziły coraz bardziej stromą ścieżką. Nie były przyzwyczajone do górskich wędrówek, więc łydki zaczęły boleć bardzo szybko. Nie za bardzo znały się też na śladach, co utrudniało rozeznanie w tym, co tak na prawdę stało się tu przy przejściu trzech poszukiwaczy przygód. Za to niewiele niżej odkryły mały budyneczek, do którego przylegała stajnia. Zapewne miejsce, w którym zatrzymywano i rozdziewano "chętnych" do skorzystania z "usług" oferowanych przez Molenę. Teraz miejsce to było zupełnie puste, a świeże ślady kopyt wskazywały, że mężczyźnie udało się uciec. I to prawdopodobnie z obiema dziewczynami, jeżeli jakaś magia nie przeniosła ich w zupełnie inne, odległe miejsce. One same trafiły tu przecież w podobny, magiczny sposób. Niestety, w domku nie było też jedzenia i mimo, że zapewniał pewne schronienie, nie mogły tu zostać. Jedynym sposobem na "upolowanie" pożywienia była pomoc ze strony innych myślących istot. Te przy lesie były coraz bliższe.

Po zejściu ze wzgórza, trafiły od razu na trawiastą równinę. Ledwie widoczne ścieżki prowadziły w różnych kierunkach, wybrały więc tę w poprawnym kierunku i ruszyły żwawo. Nie wyglądało, że będzie to daleko. Ciepły wiatr owiewał ciała, przylepiając do nich zwiewne ubrania, a trawa delikatnie łaskotała w łydki, uprzyjemniając wędrówkę, która trwała dobrze ponad godzinę. Dopiero po tym czasie zbliżyły się do ściany lasu, a także zaczęły zauważać szczegóły. Istoty, teraz widziane lepiej - zdecydowanie były humanoidami - nie mieszkały ani na, ani między drzewami. Mieszkały w ziemnych domkach, całkiem zarośniętych trawą! Nie dziwne, że nie było widać ich z góry!


Było tu sporo kwiatów, drzew, krzewów i nawet małe ścieżki, ale same wejścia do środka były malutkie, nawet z dość bliska łatwe czasem do przeoczenia. Część domków była wkopana nieco w ziemię i nie wiedząc, w którą stronę się kierować, ciężko było trafić na tę małą osadę. Cóż to za istoty postanowiły tak się kryć? Odpowiedź znalazła się szybko, gdy z większych traw wyskoczył nagle osobnik, zupełnie nieporadnie wymachując prostą włócznią.


Był mniej więcej ich wzrostu, szczupły, trochę człowieczy... ale tylko trochę. Może trochę więcej niż trochę, ale na pewno nie był człowiekiem, co to to nie! Małe różki, wystające mu z czoła i ogon, zakończony włochatą kitką, którą machał w te i we wte, dobitnie o tym świadczyły. Miał też kopyta zamiast stóp, długie, elfie uszy i podłużną twarz. Był szczupły, ale poza tym, jak najbardziej przypominał człowieka. Ubrany w rozpiętą kamizelkę na wątłej, ale ładnie umięśnionej piersi i w luźne spodnie, na pewno też nie przypominał wojownika. Włócznia źle leżała mu w dłoniach, nawet one to widziały. Zresztą tylko chwilę nią wymachiwał, już dwie sekundy później robiąc wielkie oczy i rozdziawiając usta. No tak, były ładnymi, prawie nagimi dziewczynami, jakże mógł zareagować inaczej? Zanim zdołał się opamiętać i coś powiedzieć, dookoła zaroiło się od pozostałych mieszkańców wioski, wytykających je palcami i szepczących z przejęciem między sobą. Niewiele różnili się między sobą, należeli niewątpliwie do tej samej rasy. Różnego wzrostu, koloru włosów, oczu, długością ogona, uczesania - tak jak ludzie różnią się między sobą, ale dla obu dziewczyn to były tylko kosmetyczne różnice. Jedno zaś rzucało się w oczy - wszyscy byli mężczyznami!

Trochę to trwało, póki jeden z nich przemówił bezpośrednio do dziewczyn. Rozumiały go, podświadomie wiedząc, że to dzięki pierścieniom. Mówił trochę dziwnie, momentami becząc jak koza! Byłoby to śmieszne, gdyby nie niepewna pozycja, gdyż już dawno zostały otoczone. Mimo, że tamci nie byli źle nastawieni, to kto ich tam wiedział?
- Bee-ee! Kobiety! Te-ee Od wie-edźmy! Moleee-eena zniknęła! Radujmy się! Beeee-ee!
Musieli widzieć czary na wzgórzu, które zresztą z tego miejsca było doskonale widać. Skakali teraz, śmiejąc się i tańcząc.
- Ona nigdy nie-ee pozwalała was oglądać. Bee-ee! Nic nie-ee pozwalała! Teraz będzie inacze-eej! Bawmy się, chodźcie z nami!
Pociągnęli je za ręce do ogniska. Tańczyli, prężyli się, któryś robił fikołki, jeszcze inny żonglował. Zaś pod lasem, przy małym ogniu, piekł się piękny, soczysty dzik. Dziwne zachowanie też im szybko wyjaśniono.
- Wybierzecie jee-eednego, albo dwóch! Oni będą was gościć, bee-ee, przez noc i zadowalać! Bee-ee! Musicie wybrać, tee-en was u siebie ugości! Zadowoli!
Posadzono przy ognisku, ale najwyraźniej nie zamierzano podać jedzenia, ani uspokoić pląsów, zanim nie wybiorą mężczyzny. Jeden zapewne oznaczał jedną chatę, dwóch - dwie. Ale co mieli na myśli mówiąc o zadowalaniu? Zauważyły, że większość spodni była naprężona w okolicach kroku. Czyżby to, o czym mówiła Molena...?
 
Sekal jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172