Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-12-2010, 22:18   #11
 
carn's Avatar
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Dyplomatka nie zamierzała okazywać nadmiernej słabości na widok skatowanego ciała. W zasadzie całe zdarzenie było jej nie w smak burząc szum zadowolenia po niedawno wygranym wyścigu. Widać było nieudolność właścicieli tych ziem co w połączeniu z brakiem taktu i sztucznym zamykaniem się w tylko pozornie bezpiecznych ogrodach wskazywało jak słabym klanem były Żurawie i z jakim dystansem należy traktować gwarantowane przez nich bezpieczeństwo.
Łowca Kuni. Czegokolwiek szukał na tych ziemiach tylko pogarszało opinię jaką te mogły mieć w oczach Otaku. Przynajmniej walczył i nie umarł bezbronną śmiercią starego człowieka. Oczy reprezentantki Jednorożca omiotły miejsce kaźni szukając śladów ucieczki grupy napastników zmuszonych zabrać ze sobą ciała.
Było ich tu wiele, zdeptana trawa świadczyła o tym że Krab stawił mocny opór swym napastnikom. A ślady krwi, że przynajmniej w paru przypadkach, skuteczny.
Ślady owej krwi i ślady ciągnięcia zapewne rannych, świadczyły o tym że kimkolwiek byli mordercy Kuni, nie chcieli pozostawić po sobie żadnych śladów. Prawie im się to udało... bowiem Otaku dostrzegła leżący przy śladzie krwi kruczy pazur. Prawie? Czy to nie wydawało się zbyt oczywiste?
W końcu i pół ludzie dostrzegli kawałek biednego ptaka i unieśli się w lamencie jakoby straszne Tengu niechybnie odpowiedzialne były za śmierć Samurai-sama. Tak. Dziwnym wydawało się jedynie to, że swych rannych odciągały pieszo w stronę lasu co szybko pokazało parę końskich kroków tak wyraźnym tropem. Dyplomatka nie zamierzała nim podążać. Las to najprostsze miejsce by zgubić ślady jak i zasadzić się na zbyt dociekliwych tropicieli pozbawionych wsparcia. Pozwalało to jednak obrać napastników co najmniej z części przypisywanych ich nadnaturalnych własności. Do tego z krukami Otaku zawsze kojarzyła Kenku, a te niewiele miały wspólnego z dziedziną martwego Kraba. Cóż. Obecnie najciekawszym było co też Szlachetni Gospodarze zakomunikują swym gościom w związku z tym niefortunnym zdarzeniem.

***

Wyglądało na to, iż rzeczywiście zrządzeniem Fortun delegacja Lwów przyniesie wieczornej uczcie dodatkowego kolorytu. W towarzystwie Iuchi dyplomatka czekała w wielkiej sali na oficjalną prezentację i powitanie przybyłej dziś świty pana Yubei. Burzliwa Matsu zapewne dostarczy tak lubującym cudzą krew dyplomatom szybkich, krzykliwych i ostrych wrażeń. Pytać można było jedynie o to jak szybko. Żałować można było tylko jednego - prowadząca uroczystość Feniks znała się z delegatką Ikoma. Xu wolała by od rodziny historyków posiąść wpływ na reprezentanta Kitsu. Ten jednak na razie wydawał się niedostępny i prawdopodobnym wydawała się konieczność wystawienia do walki o jego względy jej czcigodnego wiekiem doradcę. Nie należało też zapominać o dość chwytliwym dla dworskich szeptów temacie Łowcy Demonów. Wątpliwym było by gospodarze z łatwością zatuszowali tak istotną personę mogącą działać na terenie całego Rokuganu na mocy Cesarskiego edyktu. Jednakże jakimż ciosem prawda będzie dla górnolotnych Żurawi.

Goście zaczęli się rozchodzić, gdy Lwy udały się spocząć do swych komnat. I dopiero wtedy znienacka zjawił się Skorpion. Bayushi Suruga podszedł z wystudiowaną gracją do przedstawicieli Jednorożców i rzekł z nieśmiałym uśmiechem.- Otaku-san, jeśli szlachetny Iuchi-sama nie ma nic przeciw temu, chciałbym cię poprosić o towarzyszenie mi w przechadzce po zamku.
Po czym rzekł schylając skromnie głowę w prośbie.- Nie chciałbym narażać naszych gospodarzy na nieprzyjemności, gdyby przypadkiem poselstwo Lwów natknęło się na mnie. A obecność członka innego klanu przy mej osobie, z pewnością ostudziło, by gorące głowy, ne Otaku-san?
- A czemuż to relacje z Lwami miały by być dla Ciebie Panie tak groźne iż jedynie tarcza z obcego dyplomaty jawi się ratunkiem? - wprawdzie spojrzenie dyplomatki zdawać się mogło żartobliwie kpiące widać było iż Skorpion nie uzyska odpowiedzi na swe pytanie za darmo. - Czy to jedynie “usprawiedliwienie” by pokazać się przed całym pałacem w towarzystwie swej “tarczy”? Nietaktownym były by spacery Lwów w czasie gdy nasza Gospodyni oprowadza ich po kwaterach a czasu na przygotowanie się do wieczornej uczty jest tak niewiele. -
-Iye. Myślę że to będzie z obopólną korzyścią.-rzekł Bayushi uśmiechając się tajemniczo. Następnie dodał.- Nie tyle niewygodne, co kłopotliwe. Nie chciałbym sam w pobliżu, gdy lew uda się na polowanie. Liczę, że twa obecność Otaku-san złagodzi zapędy niektórych osób do sięgania po katanę. Jeśli jednak nie... obiecuję, że nie będę krył się używając twej obecności, jako wymówki. Nie chciałbym cię ani Iuchi-sama narażać, na nieprzyjemności.
Nagle zmienił ton głosu na bardziej obojętny.- Zwiedzałaś mury tego zamku? Zapewniam, że są bardziej interesujące, niż się z pozoru wydaje.
- Prowadź więc Panie. - sama możliwość wysłuchania wersji prezentowanej przez Klan Skorpiona była warta zachodu i ryzyka. Taką przynajmniej dyplomatka miała nadzieję. Skinęła na swego yojimbo by towarzyszył im z tyłu. Spacer miał być krótki, jednak żaden Jednorożec nie powinien ufać murom tej twierdzy.
Wędrowali razem przy murach, a Skorpion skupił się na poezji. Narzekał na brak swej biegłości w układaniu rymów. Opowiadał jakież to piękne poematy tworzą artystki klanu Kakita, jak i że sam chciałby móc poznać nieco ich kunsztu. Widok z murów zamku, był... imponujący. Także i pod tym względem Rasuto Yume Shiro był odpowiednio zbudowany. Panorama ciągnąca się dookoła zamku potrafiła porazić swoim pięknem. Zaś Bayushi dla odmiany zmienił temat.- Spotkała mnie tu... na murach, przykrość, na którą zasłużyłem Otaku-san. Otóż, wypiłem zbyt wiele sake i w takim stanie wędrowałem po murach.
Oparł się zamkowe blanki plecami wspominając wesołym tonem.- A choć odurzona głowa sprawiała, że... starałem się bardzo, to jednak nie udało mi się wypaść przez mur.Miałem więc wiele szczęścia, ne?
Bayushi wyraźnie sugerował jedno. Albo Sakate został zrzucony z zamkowych murów...albo, co mało prawdopodobne. Popełnił w ten sposób samobójstwo.
- Choć sake oczyszcza umysł, osłabia też ciało. Ciężko powiedzieć Panie gdzie zaczyna się “Chcieć” a gdzie kończy “Móc”. -
Sama Otaku nie zbliżała się do krawędzi muru, lecz czy kontemplację blanek nie lepiej było prowadzić z dystansu?
-Moim zdaniem nadmiar sake niczego nie oczyszcza.-odparł Skorpion i po chwili spytał znienacka.- Czy na przejażdżce, słyszałaś może, o tengu?
- O tengu? Iye. Choć chyba wspominano mi że ziemie Żurawia to dzikie krainy, ale, że aż tak? Zaszczycisz mnie Panie opowieścią o nich? -
-Dzikie? Iye...- rzekł z kpiarskich uśmiechem i spojrzał przez ramię. - W krainie potomków Doji nie ma nic dzikiego. Ich ziemie to ogród, wszystko jest tu starannie przystrzyżone. Nawet lasy nie są tu dzikie. A tengu... potwory wzrostu człowieka, o ruchach gibkich. O nieludzkich pyskach. Spytasz o nie Żurawia, zaśmieje się. Spytasz heimina, zadrży. O tengu usłyszałem szukając tematów na wiersze poza murami tego zamku. Ach... nie można wszak stworzyć nic nowego, opierając swe natchnienie o miejsca które widziały oczy tak wielu poetów przede mną.- zorientował się, że odbiega od tematu. Zarumienił się więc wstydliwie dodając.- O tengu... można częściej usłyszeć, niż zobaczyć. Niemniej plotka o potworach porywających młode heiminki i hininki często pobrzmiewa w rozmowach wieśniaków. A i samozwańczych łowców tengu, można znaleźć w pobliskich wioskach.- uśmiechnął się do dziewczyny. - Trudno rzec, czy tengu są plotką czy istnieją naprawdę. Shugenja Kuni zapewne będzie mógł powiedzieć więcej, jak dotrze. Wszak Kraby mają dużą wiedzę o pomiocie Nienazwanego. O wiele większą od poety, ne?
- Zapewne w swej wąskiej dziedzinie uczony niedościgły jest w tej wiedzy. Ale czy z ludzi zwykłych to nie poeci najdalej brną ku poznaniu tajemnic tego świata. Czyż nie? -
Dyplomatka dalej zabawiała Skorpiona rozmową ciekawa, czy wśród pochlebstw i sztucznej skromności zechce umieścić jeszcze jakąś treść wartą tego spotkania.
-Tajemnice jakie szuka poeta, odmienne są od tajemnic uczonego. Zbyt zbliżone do potrzeb ducha, niż do umysłu.-odparł skromnie Bayushi Suruga i spytał.-A ty pani? Co uważasz za definicję piękna?
- Obawiam się Panie iż to nic godnego myśli poety. - pozostawiła rozmówcę w niepewności na kilka kroków wzdłuż blanków zameczku Doji - Choć to miejsce z każdym dniem zyskuje potencjał i kiedy dostrzegę moje piękno poinformuję Cię o tym Panie. -
Skorpion uśmiechnął się odpowiedzi i skinął głową dodając.- Żurawie widzą piękno w doskonałości. W kwiatach pełnych symetrii, w twarzach idealnych z kanonem urody. Jednak doskonałe chryzantemy są... identyczne. Wzorzec doskonałości może być bowiem tylko jeden. Ja lubię jak kwiatom brakuje symetrii, jak płatek jest naderwany. Brak doskonałości czyni je.. wyjątkowymi. Jedynymi w swoim rodzaju.Czyż nie?
- Samurai nie powinien ulegać pokusie niepełności. Musisz więc Panie mamić mnie przypisując sobie takie poglądy. -
-Samuraj ma być doskonały. I haiku powinny być doskonałe. Ale natura potrafi objawić swe piękno w niedoskonałości.- uśmiechnął się skromnie Skorpion.- I właśnie takiej niedoskonałości szukam poza zamkiem. Jeśli masz ochotę się przyłączyć do takich poszukiwań, to... zapraszam.
- Być może gdy obowiązki pozwolą dane mi będzie skorzystać z Pańskiego zaproszenia. Chwilowo jednak moja obecność bardziej wskazana jest tu niż w pogoni za naturalnością na ziemiach naszych Szlachetnych Gospodarzy. -
-Hai. Byłbym zaszczycony Otaku-san.- odparł skorpion delikatnie schylając głowę.
 
carn jest offline  
Stary 11-12-2010, 22:53   #12
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Nie tak planowała... Więc... Karma?
Martwe ciało Kraba było zagadką, było rysą na Zamku Ostatniego Snu. Tak jak i śmierć Shinjo Sakate. Rysy na krysztale, rysy na uroczystości zawarcia małżeństwa.
Piękny kwiat jakim był Rasuto Yume Shiro skrywał pod sobą mroczne, tajemnice. A raczej, ziemie otaczające zamek skrywały coś posępnego.
Przybycie przedstawicielstwa Daidoji wraz shugenja Daijdoji Hakuro na miejsce walki niewątpliwie. Żurawie z pewną konsternacją przyjęli obecność poselstwa Jednorożców, jednak okazały na tyle zimnej krwi i by przeprosić ich za owo niefortunne zdarzenie i podziękować za pomoc. Na twarzach Daidoji widać było zaniepokojenie sytuacją.
Nic w tym dziwnego. Taka śmierć pod ich nosami, tuż pod zamkiem?
I to śmierć nie byle kogo. Tsukai-sagasu to nie byle kto. To nie Kraby, o jakich słyszy się w żartach opowiadany po nadużyciu sake lub shochu. Potężne, niezgrabne, nadużywające alkoholu i skłonne do zwady Kraby z żenująco słabą znajomością etykiety.
Nie... Tsukai-sagasu to byli myśliwi polujący na pomiot Fu Lenga. Doskonale wyszkoleni, cisi, dyskretni i przede wszystkim... skupieni na swym zadaniu.
Tsukai-sagasu nie interesowali się pospolitymi zbójami, a i pospolici zbóje nie interesowali się tsukai-sagasu. Skoro zginął, to sprawia miała powiązanie, albo z maho, albo z pomiotem Nienazwanego. A to nie wróżyło dobrze zapowiadanej uroczystości ślubnej.

Dwójka z przybyłych na miejsce bushi Daidoji uprzejmie eskortowało poselstwo Jednorożca do zamku. Samuraje Żurawia przeprosili za nieprzyjemność, jakim był fakt znalezienia ciała.
A potem nastąpiła ceremonia powitalna Lwów i rozmowa ze Skorpionem.
Dopiero po niej Otaku zorientowała się, że podstępny Suruga, wykorzystał okazję do dworskiego flirtu. Czyż nie nazwał ją piękną? Oczywiście nie dosłownie. Ale czyż gaijińska krew nie czyniła ją... niedoskonałą. Sam wspomniał, że niedoskonałość czyni wyjątkowym i pięknym, kwiat. Lecz pod określeniem kwiatu, mógł ukryć ją. A pod uśmiechami, swe prawdziwe intencje. Musiała zacząć uważać na tego Bayushi. Wydawał się być nią zauroczony. A w swym flircie mógł się posunąć do wplątania Xin Xu w kłopotliwe sytuacje.

Wracała do swym komnat sama, nie licząc ronina i Maki idących tuż za nią. Rozmowa ze Skorpionem dostarczyła nowych informacji, ale i propozycję wspólnej wyprawy. Co się za nią kryło?
Idąc korytarzami Otaku miała wiele do rozważania. I tylko jednego doradcę. Spojrzenie przez ramię wywołało lekki uśmiech na twarzy dyplomatki. Jednego doradcę, ale i dwoje innych pomocników.
Rozmyślania przerwały jednak dźwięki gniewnej rozmowy, dochodzącej zza zakrętu korytarza. I gdy Xin Xu tam się tam pojawiła zobaczyła osoby uczestniczące w kłótni. Jedną z nich była owa Matsu, drugą nieznany jej z imienia Żuraw.
-A więc czekam na wewnętrznym dziedzińcu Matsu-san o świcie.- odparł młody Żuraw z wyraźnym chłodem w tonie głosu. Był blady, lecz pięści miał zaciśnięte. Drżał z wypełniającego go gniewu. Zaś Matsu uśmiechała się drwiąco. Lecz Otaku spoglądając w jej twarz widziała coś więcej. Drwina na twarzy Lwicy była maską. Pod nią kryła się melancholia. Łatwo było ocenić co tu zaszło i co stanie się jutro... zbyt łatwo.
Żuraw odwrócił się w kierunku Xin Xu, by zapewne odejść. I był wyraźnie zaskoczony jej widokiem. Skłonił się jej dodając szybko.- Jednożorec- sama.
Po czym szybko wyminął ją i jej sługi. Lwica także zauważyła dyplomatkę. Skłoniła się jej niedbale, ale bez wyraźnej drwiny w tym geście skierowanej w stronę Otaku. Ot, Matsu przysłali kiepską dyplomatkę, lub nie mieli zamiaru przysyłać dyplomaty. Powitała Xin-Xu mówiąc.- Czy jadłaś już ryż szlachetna Jednorożec-san? I czy może wiesz, gdzie jest w zamku dojo?
Spojrzała na obi Otaku i na jej yojimbo, uśmiechnęła się kwaśno.- Zapewne nie wiesz, więc nie będę ci już przeszkadzała.
I wyminęła dyplomatkę, zapewne udając się w poszukiwaniu dojo.

Uczta została wydana w tej samej sali co poprzednio. I generał rodziny Akodo był najbardziej uhonorowanym przedstawicielem, siedzącym najbliżej doji Saoro. Rozmowy upływały na tematach ogólnych, powiązanych ze ślubem. Ikoma Tsanuri i Isawa Saiko były zapewne dobrymi przyjaciółkami, bowiem rozmawiały ze sobą po cichu. Chitose, Borsuk i sam generał Lwów rozmawiali na temat taktyki, do tych rozmów od czasu do czasy wtrącał się Akodo Ichizaki. A Skorpion, tak wygadany wczoraj był dziwnie milczący. Podobnie jak Matsu, głównie zajęta posilaniem się. Towarzystwa Otaku w rozmowie dotrzymywali głównie Kitsu i Iuchi.

Jak dotąd, podczas wieczornej kolacji, nikt nie poruszył kwestii martwego tsukai-sagasu. Doji Saoro i Daidoji Chitose oczywiście nie mieli powodu, by to robić. Skorpion jakoś nie sięgnął po żadną aluzję, dzięki której mógłby ten temat wypłynąć. A przebywająca w towarzystwie Tsanuri, Saiko albo nie była zainteresowana, albo nie wiedziała. Także i Iuchi Takage nie poruszał tej sprawy rozmawiając z Harame głównie na tematy związane z naturą duchów. Wnoszono potrawy i alkohol, pomiędzy rozmowami goście się posilali się.
A tymczasem na zewnątrz...


Zbierały się chmury burzowe. Osano-Wo wyraźnie zamierzał tej nocy wyładować furię nad Rasuto Yume Shiro. Wkrótce pioruny zaczęły uderzać o ziemię, a huk gromu docierał do Sali jadalnej. Jednak to nie zepsuło dobrego humoru, ani Doji Saoro, ani Daidoji Chitose.
Gdy tylko uczta się zakończyła, staruszka wstała i rzekła.- Z okazji przybycia do nas szlachetnego Akodo Yubei-sama, przygotowałam – tu zrobiła krótką przerwę, by spojrzeć na dowódcę zamkowej straży.- ...wraz z Daidoji Chitose-san, niespodziankę i rozrywkę specjalnie dobraną, by zadowolić jednego z najlepszych strategów Lwów, turniej shogi.


Po chwili słudzy zaczęli wnosić stoliki z planszami i pionkami. Saoro uśmiechnęła się blado i dodała.- Niestety mój wiek sprawia, że nie będę mogła uczestniczyć w tej rozrywce, ani jako uczestniczka, ani jako obserwatorka. Za co przepraszam.
Skinęła głową gościom i ruszyła do wyjścia z sali. Podczas tej wypowiedzi Doji miała nieco drżący głos i wydawała się nieobecna myślami. Ale w jej ruchach dyplomatka Jednorożca nie widziała znużenia.
Postawiony nagle w roli gospodarza Chitose skłonił się gościom i wytłumaczył pokrótce reguły turnieju. Pierwsze pary są dobierane pomiędzy gośćmi na zasadzie wyzwań. Można uprzejmie wyzwać kogoś na pojedynek, lub samemu zostać wyzwanym. Można odmówić pojedynku, jeśli chce samemu się zmierzyć z kimś innym. Potem zwycięzcy zmierzą się ze sobą, również dobierając przeciwnika poprzez wyzwania. Na końcu pozostanie jedna para, a jej zwycięzca zmierzy się z gospodarzem, czyli z Chitose.

Pary dość szybko się zaczęły tworzyć. Akodo Yubei wyzwał na pojedynek Iuchi Takage i shugenja Jednorożca przyjął wyzwanie. Matsu Tenko odmówiła uczestnictwa w grze, podobnie jak Kitsu Harame. O ile stary shugenja wymówił się wiekiem i zmęczeniem podróżą, o tyle Matsu oświadczyła butnie, że zabawy tego typu ją nużą. Isawa Saiko zaś wyzwała do pojedynku daimyo klanu Borsuka, zaskakując tą decyzją wszystkich. Co innego jednak zaskoczyło zaś samą Otaku. Została wyzwana do pojedynku shogi, wpierw przez Bayushi Surugę, a potem przez Akodo Ichizakiego. Trudno powiedzieć czy młody Lew uczynił tak, by uniknąć pojedynku z Tsanuri, czy też postanowił udowodnić Surudze że jest lepszy w dworskich flirtach. Xin Xu już mogła stwierdzić, że dworskie obycie Ichizakiego dalekie było od ideału. Syn Yubei’a był butny i jego prośba, była niemal żądaniem. Pod tym względem Skorpion prezentował się lepiej. A Xin Xu... na nią spadł wybór, swego pierwszego przeciwnika.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 11-12-2010 o 23:05.
abishai jest offline  
Stary 06-03-2011, 20:16   #13
 
carn's Avatar
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Zatem Klan potomków Akodo sprowadził ze sobą czarną owce by siała zamęt i przyciągała uwagę. A może tylko konsekwentnie budowała swoją opinię by któryś z kolejnych jej wyczynów zniknął jako przypadek wśród wielu innych. Zapowiadał się kolejny, acz umiarkowanie ciekawy, epizod któremu można było poświęcić uwagę. Jednak cokolwiek by się nie działo nie potrzebowała zwady z Lwami. Miała dla nich zupełnie inny cel.
- Obawiam się, że twa uprzejmość jest niezasłużona Lew-san. Niech Fortuny wspierają cię w twych poszukiwaniach. - odpowiedziała równie uprzejmie nieoczekiwanej rozmówczyni. A więc tuż przed poranną przejażdżką będzie miała okazję obejrzeć coś odartego z sztuczności szczerości, więc jest szansa, że to będzie dobry dzień.

***

- Obawiam się Akodo-san, że jak w każdym pojedynku decyduje kolejność wyzywających pierwszeństwo ma więc pan Bayushi. Oczywiście jeśli po pierwszej partii nadal oboje będziemy w grze nie odmówię ci twojego prawa jako drugiego wyzywającego. Powodzenia więc. Bayushi-san, możemy? -
W Lwie się krew zagotowała, zaczerwienił się i syknął.- Hai.
Oczami już zabijał. I Skorpiona i Otaku. Zdecydowanie synowi starego Akodo, brakowało.
Skorpion przysiadając się przed planszą rzekł.- Masz moją wdzięczność Otaku-san za uratowanie z tej krępującej sytuacji.
-Zobaczmy więc czy zrekompensujesz mi panie zrezygnowanie z partii z strategiem Akodo.
-Postaram się Otaku-san.- odparł Skorpion kładąc pierwszy przesuwając figurę do przodu fuhyō* .- Jak oceniasz delegację klanu Lwa, pani?
-Mieszanka dumy i prezencji. Nic czego nie należało by oczekiwać. - sama Otaku kładła kolejne kamienie z rozwagą i namaszczeniem należnym każdej wykonywanej czynności - Szkoda, że jak na razie nie pokazano nam nic co chciało by nas zaskoczyć. A co ustaliły twe oczy panie? -
-Gniew...-wskazał subtelnym ruchem palca na młodego Akodo.- Dużo gniewu.-
Tym razem ruch palca wskazał na obserwującą grę Matsu.- Gniew to nieodpowiednia emocja, na ceremonię zaślubin, ne Otaku-san?
- To dwór Bayushi-san. Nie ma rzeczy nieodpowiednich na dworze. A Lwy na tą chwilę zaledwie mruczą z niezadowolenia, gdy obnażą zęby zobaczymy ich gniew.
-Iye Otaku-san, gniew jest odpowiednią emocją, gdy można nim coś zyskać. Gniew dla samego gniewu jest...-przemieszczając kakugyō ** i zakładając oczywistą pułapkę na cesarza dyplomatki Jednorożca. Zbyt oczywistą, nawet dla niej. Tak słabo obeznanej z tą grą.-... słabością Lwa, ne Otaku-san?
- Każda słabość może mieć swój cel. - mogła tylko starać się odpowiedzieć w sposób mniej oczywisty myśląc nad prawdziwym planem skorpiona.
-Możliwe... Otaku-san. - odparł Bayushi przesuwając kyōsha za daleko do przodu i tworząc szczelinkę w zamku dookoła swego króla. Pędząc do zwycięstwa, Skorpion beztrosko “odsłaniał swoje podbrzusze”.
Należało sprawdzić intencje pana Bayushi. Może chciał przegrać, a może był to jedynie kolejny podstęp. Otaku zaatakowała w lukę jednak z baczeniem, by nie odsłonić swego cesarza.
To był szybki atak i łatwe zwycięstwo., a Skorpion wydawał się wpierw zaskoczony, a potem zasmucony. Pokiwał głową na boki w wyrazie rezygnacji. -Miejsce poety nie jest pomiędzy strategami.
- Dziękuję za partię Bayushi-san. Choć myślę, że pragnienie zmierzenia się z panem Akodo ciut nadto wpłynęło na agresje twego ataku. Mam nadzieję iż zechcesz dopingować mnie w kolejnych być może równie zaskakująco zwycięskich partiach. -
-Oczywiście. I... sumimasen Otaku-san, za to, że nie okazałem się godnym ciebie przeciwnikiem.-odparł Skorpion kłaniając się nisko.
Akodo Yubei bez problemu rozprawił się z Iuchi. Shugenja mimo swej całej mądrości nie mógł się równać z talentami strategicznymi taktyka ze starej i poważanej szkoły Akodo.
Podobnie nie mogła sobie poradzić Saiko. Ale chyba nie planowała wygrać, głównie swym dziewczęcym szczebiotem rozpraszając nieco daimyo Borsuka. Ale na Ichiro Akimoto, samo rozpraszanie nie wystarczyło. Borsuk pokonał shugenja Feniksa. Wreszcie pojedynek pomiędzy Ikoma Tsanuri, a Akodo Ishizaki. Młode lwiątko kontra butny lew. Jeśli Ishizaki miał powód by bać się pojedynku z dyplomatką Ikomy, to mogłyby jej umiejętności.
Tsanuri dość szybko i dość subtelnie przejęła kontrolę nad planszą, niczym pajęczyca rozsnuwając swą sieć i wciągając nieświadomego Akodo wprost w pułapkę.
Po chwili Ishizaki przegrał i w drugiej rundzie mieli się z mierzyć Yubei, Akimoto, Tsanuri oraz Xin Xu. Dyplomatka Jednorożca miała więc do wyboru, sama wybrać przeciwnika bądź zdać się na Fortuny i... zostać wybraną.
- Ichiro-sama czy zechcesz być mym przeciwnikiem w drugiej partii? - skoro raz została wybrana nie zamierzała stawać się ofiarą kolejnego żądnego łatwego zwycięstwa Lwa.
-Hai...Otaku-san.- odparł Ichiro siadając przed planszą i porządkując figury. Za dyplomatką Jednorożca stanął Bayushi i Iuchi, ciekawi jak sobie Xin Xu poradzi Borsukiem.
Saiko wolała dopingować swą znajomą Ikomę w walce z Akodo. Zaś syn stratega Akodo we wzburzeniu opuścił salę. Urażona duma młodego Lwa, nie wytrzymała kpiącego uśmieszku Skorpiona.
-Zaczynaj Otaku-san.- rzekł daimyo, dając dziewczynie przywilej zaczęcia gry.
Zaczęła więc od lewej flanki wysuwając piona by uwolnić gońca i przygotować atak wieży wspieranej przez skoczka i osłanianej lancą. Swoje zamierzenia już osiągnęła. Nie będzie lwiego finału. Teraz należało stawić Borsukowi jak najdłuższy opór by zwycięstwo nie przyszło mu nadmiernie łatwo. Zamierzała agresywnie zdobywać figury przeciwnika i wprowadzać je ponownie na stół jednocześnie broniąc się zamkiem z aż czterech generałów wspomaganych drugą wieżą.
Daimyo Borsuka był świetnym strategiem, może niezbyt błyskotliwym, ale świetnym. Krok po kroku, każdym ruchem przybliżał się do zwygranej.
Otaku odpowiedziała strategią wstawiania zdobytych pionków tak by choć przeszkadzały i opóźniały przemarsz jej oponenta po pewne zwycięstwo.
I pod tym względem strategia działała. Na inny plan wpadła Tsanuri, zastawiając na Akodo kolejne pułapki. Jednak za każdym razem doświadczony strateg, dostrzegał podstępy Ikomy. I on, jak i Ichiro zwyciężyli.
-To była dobra patria shogi, Otaku-san.- stwierdził daimyo klanu Borsuka.
- Cieszę się iż nie zanudziłam cię panie na śmierć. Zapewne kolejny pojedynek dostarczy więcej emocji. - skłoniła się na koniec zwycięscy i opuściła swe miejsce by zająć dogodne do oglądania finałowej planszy.



* fuhyō- pionek
** kakugyō-goniec
***kyōsha-lanca
 
carn jest offline  
Stary 01-04-2011, 20:10   #14
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rozpętała się burza na Rasuto Yume Shiro. Gromy grzmiały, krople deszczu wybijały na dachach gniewne staccato.


Rozszalały się dziś żywioły nad zamkiem i nad miasteczkiem go otaczającym. Ci bardziej przesądni obawiali się że burza jest objawem gniewu Kami, ci mądrzejsi widzieli w nim zapowiedź tajfunu. Ci najstarsi widzieli w niej furię szlachetnych przodków Doji Saoro, którym nie podobało się, że zamek ma przejść we władanie Daidoji.
Tymczasem w twierdzy toczyły się nie mniej gwałtowne wydarzenia. Zacięty pojedynek pomiędzy strategiem Lwa, a daimyo Borsuka.


Powolne ruchy dwój wojsk, manewry i pułapki. Zacięta walka o każdy szton. Dwaj dowódcy ścierający się na planszy w heroicznej bitwie. Łatwo było sobie wyobrazić w miejsce sztonów ashigaru, łuczników, samurajów i konnicę. I dowódców. Ruch za ruchem zastawiali na siebie pułapki, starając się jednocześnie uniknąć pułapek wroga.
I Ichiro przegrywał...
Krok za krokiem, Lew sprytnymi manewrami na planszy coraz bardziej osaczał borsuczego cesarza. Daimyo był znakomitym przeciwnikiem dla Akodo. I rozgrywka tych dwóch strategów był najciekawszym pojedynkiem shogi tego wieczoru. I rozrywką dla wszystkich obserwujących dwóch mistrzów w walce umysłów.
Borsuk spojrzał na planszę i rzekł. –Gratuluję Akodo Yubei-san, zwyciężyłeś.
-Wielkim zaszczytem było zmierzyć się z tak trudnym przeciwnikiem Ichiro-sama.
–odparł strateg Akodo kłaniając się daimyo Borsuka.

Kolejny pojedynek miał być między zwycięzcą turnieju, a gospodarzem zamku... czyli pomiędzy Akodo Yubei, a Daidoji Chitose. Jednakże po kilku ruchach okazało się, że nie będzie to ani tak błyskotliwy, ani tak zacięty pojedynek, jak Borsuka z Lwem. Żuraw nie był tak wymagającym przeciwnikiem dla Akogo, jak Ichiro.
Rozgrywka była z góry przesądzona, aczkolwiek stary strateg Lwów z uprzejmości opóźniał swe zwycięstwo by Chitose-san mógł wyjść z tego boju z twarzą.
Rozgrywka nie została zakończona. Do sali wpadł bowiem samuraj, upadł na twarz przed grającymi w shogi samurajami i zbliżył do Chitose szepcząc mu coś na ucho. Zaskoczony jego słowami Daidoji wstał i na moment tracąc panowanie nad sobą rzekł.- A gdzie jest Doji Saoro-sama?
-Jej służki twierdzą, że już śpi.-
odparł drżącym głosem bushi. Daidoji milczał chwilę opanowując wzburzenie. Po czym rzekł spokojniejszym tonem głosu.- Jak się okazało, delegacja klanu Smoka, która miała przybyć jutro rano, tej nocy dotarła do wrót zamku. Dlatego jeśli Akodo–sama pozwoli, przełożymy ten pojedynek shogi na jutro.-
Daidoji skłonił się przed Lwem czekając na jego odpowiedź.
A Akodo odpowiedział ukłonem i słowami.- Oczywiście. W obecnej sytuacji to odpowiednie wyjście z tej sytuacji.
-Domo arigato Akodo Yubei-sama.-
odparł Daidoji.
I ruszył przywitać delegację Smoka, wraz z chętnymi do jej zobaczenia. A nie wszyscy byli chętni. Wraz z Chitose ruszył Akodo Yubei i Ichiro , oraz Bayushi Suruga. Shugneja i Ikoma oddaliły się by zapewne porozmawiać ze sobą i powspominać wspólną przeszłość. Kitsu zmęczony podróżą udał się na spoczynek za przykładem Saoro.
A Matsu zignorowała sytuację obficie racząc się sake.
Iuchi zaś uśmiechnął się i rzekł do Otaku.- Chodźmy poznać poselstwo Smoka. To może być interesujący widok.
I ruszył za pozostałymi z radosną werwą. Przyczyna tego była dla Otaku zrozumiała.
I dlatego wysłałem list do mych przyjaciół w klanie Smoka. Z prośbą by w ich delegacji był śledczy Kitsuki.
Czyż tak nie powiedział kiedyś? Zapewne spodziewał się konkretnego Kitsuki.

Delegacja klanu Smoka była liczna i reprezentowała wszystkie rodziny. Najbardziej dziwiła obecność Togashi. Wszak ta rodzina Smoków praktycznie izolowała się od polityki Rokuganu. I nie wysyłała swych przedstawicieli na takie uroczystości.
A jednak...

Smoki przybyły licznie i wyglądały jak siedem nieszczęść upchniętych w cztery postacie. Niestety burza odebrała im możliwość odpowiedniego zaprezentowania się. Cztery przemoknięte postacie. Każda dziwniejsza od poprzedniej.
Mirumoto Kenari, był z wyglądu typowym yojimbo.


Swobodny w zachowaniu i hałaśliwy. I dumny. I zawsze blisko przywódcy poselstwa Smoków, z którego nie spuszczał oka.
Przeciwieństwem jego był Togashi Senzo. Trzymający się z tyłu mnich.


W przeciwieństwie do zazwyczaj spotykanych mnichów, ten był uzbrojony w yari, a jego włosy nie były zgolone, tylko związane w kuc. Jego imię, było jedynym słowem jakie wypowiedział.
Bardziej zachowywał się jak sługa, niż członek poselstwa. Ale kryjąc spojrzenie pod uniżoną postawą, bacznie wszystko obserwował. I wszystkich.
Przedstawicielką rodziny Agasha była shugenja.


Agasha Iomi. Jako jedyna przedstawicielka poselstwa nie nosiła barw klanowych, a czerwone szaty.
A rozpuszczone włosy świadczyły o wybuchowym charakterze owej shugenja.
Ale cała ta galeria osobliwości była niczym w porównaniu samym przedstawicielem rodziny Kistuki.
Nie był ani ekstrawagancki w ubiorze, ni w zachowaniu. Wprost przeciwnie, był bardzo uprzejmy i opanowany. Rzecz w tym, że Kitsuki Rentai był bardzo...


młody. Młodszy nawet od Otaku. Za to był bardzo uprzejmy, aż do przesady niemal. Więc swym wylewnym przepraszaniem za zakłócanie spokoju zamku o tak późnej porze wprawiał Daidoji w zakłopotanie. Tym bardziej, że nie dawał biednemu Chitose dojść do głosu i okazji przeproszenia, za to że komnaty dla delegacji Smoka nie są jeszcze gotowe.
Po dłuższej rozmowie składającej się z wzajemnego przepraszania, delegacja Smoka ruszyła za Daidoji. A młody Kitsuki podszedł do Otaku i Takage, mówiąc poważnym tonem głosu, tak nie pasującym do tego niefrasobliwego oblicza podczas rozmowy z Chitose.- Ty musisz być Takage Iuchi-sama. Jestem Kitsuki Rentai drugi syn Kitsuki Kameru. Ojciec mój niestety nie mógł przybyć, chorobą i wiekiem zmuszony do zostania w domu. Przesyła jednakże pozdrowienia , ten list...- Rentai wydobył zza kimona starannie przechowywany zwój i dając go Takage do jego rąk rzekł.- i zapewnienia, że twoje prośby zostały wysłuchane z wielką uwagą.- skłonił się mówiąc bardzo cicho.- A ja zapewniam, że zrobię wszystko co w mej mocy, by dopomóc w wyjaśnieniu popełnionej tu zbrodni.

Tymczasem w innej części zamku czyjeś oczy patrzyły na spadające krople deszczu. Czyjeś oczy wędrowały po kroplach wody na zamkowym wewnętrznym dziedzińcu.
Każda z nich budziła nieprzyjemne wspomnienia.


Każda z nich budziła bolesne wspomnienia. Każda wołała o zemstę. Czyż i tamtego dnia nie padało?
-Już niedługo wszystko się skończy.- ciche słowa i smutny uśmiech.
Tamtego dnia też padało. I też przelana została krew.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 01-04-2011 o 20:17.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172