![]() | ![]() |
![]() | #331 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Ta znajoma twarz o niezwykle urodziwych rysach, które nawiedzały myśli niejednego dziewczątka i dostojnej kobiety, w Leiko dla odmiany wzbudziła.. ukłucie niepokoju. Swoją nagłą obecnością przypomniał jej, że po dotarciu do Miyaushiro będzie musiała stanąć przed swoją siostrzyczką i opowiedzieć jej o swoim niepowodzeniu. O swoich błędach, które tylko oddaliły ją od celu. A przecież mogła zostać w stolicy i wspólnie z Iruką szukać sposobu na odkrycie tajemnic zamku daimyo. Ale.. tego nie zrobiła. Podjęła złą decyzję i dotrze przez siostrzyczkę prosto do uszu Mat.. Zamrugała gwałtownie wyrywając się z tej spirali ponurych myśli. Zwyczajowo zamartwiała się.. przedwcześnie. Wszak nie była jeszcze w stolicy, a siostrzyczki przecież nie było w tym miasteczku, ne? Również i jej zjawiskowy szpieg nie przybył tutaj dla łowczyni. Nie mógł. Iruka daleko rozciągała swoje sieci informatorów, ale nawet ona nie mogła wiedzieć, że Maruiken ze swoimi towarzyszami będzie przechodziła przez to miasteczko. Ona sama tego nie wiedziała, idąc ulegle w ślad za Sakusei. Jednak Yamori mógł być w posiadaniu smakowitych ploteczek prosto z Miyaushiro. Już nie raz okazał się tak cudownie dobrze poinformowany o zawiłościach relacji w klanie Hachisuka. Najbardziej ulubione przez nią smakołyki. Jej towarzysze ruszyli oglądać pokoje przydzielane im przez Pajęczycę, acz Leiko z pomocą zaledwie kilku sprytnie postawionych kroczków zgubiła się wśród rozbawionych gości karczmy. Lawirując pomiędzy nimi i z ich pomocą nadal unikając spojrzenia urokliwego aktora, obeszła stół przy którym grał w karty razem z pozostałymi mężczyznami. Odczekała, aż usługujące im dziewczątko umknie po więcej trunku, po czym sama przystanęła obok. -Ah, Rasume-san. Może jeszcze odrobinę sake dla zwilżenia Twych warg? -odezwała się z taką dziewczęcą figlarnością w głosie, jak gdyby była kolejną młodziutką służką łaknącą zainteresowania tego przystojnego mężczyzny. - Oczywiście moja śliczna…- odparł wesołym tonem mężczyzna nie spoglądając nawet w stronę “służki”. Teraz, gdy karty mu szły a Hoten - Kami szczęścia i zadowolenia uśmiechał się do niego, wszystkie służki były śliczne, zwłaszcza te niosące sake. Nie przerywając rozgrywki dodał - Postaw ją obok mnie moja słodka i zabaw me ucho ploteczkami, w końcu jak się bawić to na całego nieprawdaż. Noc dopiero przed nami i mroki jej nam nie są straszne gdy jest muzyka, gdy jest sake igdy są monety… z których część może zabłąkać się w rękaw twojego kimona, ne? Nie rozpoznał jej, nie mógł po samym tonie głosu. Nie w tym zgiełku. - Możesz napoić strudzonego wojownika, gdy ów dobiera oręż do zadania ostatecznego ciosu?- poprosił nie odrywając wzroku od kart i wzbudzając poirytowane jęki u nie tak obdarzonych łaską Hotena przeciwników. Jedna z malowanym brwi Leiko uniosła się wysoko, zdradzając rozbawienie o jakie przyprawiły ją słowa aktora. Znała wielu mężczyzn, którym nawet duże ilości przelanej sake nie rozwiązywały języków w podobnie kwiecisty sposób. Nawet jej tygrys, choć wprawiony w mruczeniu jej prosto do ucha i przelewaniu tęsknoty na haiku, nie wypowiadał się z taką wzniosłością. -Jakież to trudne czasy musiały nastać na ziemiach klanu, skoro także artysta został zmuszony pochwycić swoimi pięknymi dłońmi za oręż -westchnęła łowczyni cały czas tym samym uroczym głosikiem pełnym zachwytu nad mężczyzną -Ale skoro jesteś tak zdolnym wojownikiem, Rasume-san, to może.. -w jednej chwili zniknęła młodziutka służka. Jej miejsce z powrotem zajęła Maruiken o niższym głosie, lecz nadal z przyjemnym dla ucha tembrem przywodzącym na myśl pomruk bawiącej się kotki -.. może zabiorę Cię ze sobą na moje kolejne polowanie? Rasume spojrzał na nią, wyraźnie zaskoczony i lekko przerażony. A potem uśmiechnął wesoło i figlarnie całkowicie ukrywając pęknięcie w swojej masce. Odetchnął głęboko i przesunął spojrzeniem po łowczyni mówiąc - Ach straszliwe czasy nastały dla mnie, do czasu aż… zatonąłem w twoich oczach moja piękna. Czy poratujesz mnie, czy okażesz tę łaskawość i pozwolić zatonąć… nieco niżej?- zapytał znacząco spoglądając na dekolt Leiko.- Czy będziesz tak łaskawa? Mieszek mój pękaty, do rana jednak stanie się cieniem siebie. Do rana jednak daleko i możemy przeżyć tę noc niczym szogun ze swoją wybranką. Zgodzisz się być wybranką szoguna i pozwolisz mi zatonąć w swoich objęciach z dala od ciekawskich oczu i uszu ? Ostatnie słowa wyraźnie podkreślił, jakby z całego tego poetycko-bezczelnego bełkotu tylko one miały znaczenie. Delikatny uśmiech nie opuszczał warg Maruiken. Bo i jakże mogłaby popaść w zły nastrój słuchając tych barwnych zachwytów nad sobą? Wobec tego uśmiechała się nawet w momencie, gdy nagły lęk otworzył szerzej jej oczy i rozejrzała się za wzdychającymi do niego służkami. Następnie pochyliła się lekko ku mężczyźnie, aby wyszeptać z żalem, którego teatralność nie mogła się równać kunsztowi prawdziwego aktora -Ah.. czy naprawdę pragniesz zesłać na mnie nieszczęście, że z taką swobodą składasz to zaproszenie na moje ręce? Czyżby było Twym życzeniem, abym została znienawidzona przez wszystkie kobiety w tym miasteczku? -Ach… czyżbyś chciała zapuścić korzenie w tej uroczej… mieścinie? Tak gwarnej i pełnej ostatnio ashigaru i bushi. Szykującej się do… - aktor spojrzał na jedynego samuraja wśród graczy.- Tak właściwie czemu was tu tak dużo ostatnio? - Nie jest to twoją sprawą hinin. - warknął wściekle wąsaty bushi o obliczu przypominającym Leiko spasionego tygrysa, któremu najwyraźniej karta nie szła. - Graj zamiast flirtować ze służką. - Same tajemnice. Acz nie jest jakąś wielką tajemnicą rzeź w Shimodzie. Paskudna sprawa, moja słodka.- westchnął tymczasem Rasume.- Mnisi, samuraje, łowcy oni… wszyscy oni stoczyli tam bój z potworami. Wielu zginęło, a bestie których sporo przetrwało ten bój, rozpierzchły się po okolicy. Ponoć niektóre podchodzą nawet pod stolicę. Więc chyba lepiej się tam skryć niż tutaj. Więc nie martw się kosymi spojrzeniami miejscowych piękności. I tak ich nie unikniesz, bo urodą przyćmiewasz miejscowe przepiórki. Melancholijnie sięgnął po sake i upił mówiąc.- A i moje serce też jest w boleści. Bowiem miła memu sercu przyjaciółka którą kochałem wielce.. a ona mnie nie, zginęła właśnie w Shimodzie. Po czym ponaglany przez kupców i samuraja zmuszony został do wrócenia do rozgrywki, choć nadal zerkał na Leiko. Nie on jeden zresztą. Rasume miał rację, na tle miejscowych elegancja Maruiken rzucała się w oczy. -Tyle śmierci, tyle koszmarów wypełzających na ulice miast.. -westchnęła łowczyni rzewliwie. Okropieństwa nawiedzające klan poruszyły ją tak bardzo, że smukłymi palcami musnęła skórę swego dekoltu. Spod wachlarzy rzęs zerknęła na siedzącego samuraja. -Z tego powodu jestem zadowolona widokiem tak wielu bushi. Bo i gdzież indziej kobieta może czuć się bezpieczniej, jak nie w towarzystwie dzielnego mężczyzny, który swym ostrzem zgładzi bestie, a silnym ramieniem ukocha i odgoni strach? -rozsiewała swój urok, tak jak kwiat swój zachwycający zapach w celu skuszenia ku sobie stadka motyli. Tak na wszelki wypadek. W razie gdyby zapragnęła dzisiaj zająć się czymś pożytecznym.. jak choćby rozwiązaniem języka któregoś samuraja - Być może dobry daimyo wysłał ich tutaj, aby strzegli nas, delikatnych istot zdobiących ziemie Hachisuka? - Być może… - zgodził się z nią artysta zajęty ogrywaniem kupców i samuraja. Bo… Rasume oszukiwał, ale za to był w tym na tyle dobry, że współgracze nie zauważyli iż od początku nie mieli szans na zwycięstwo. - Będzie tu wielu dzielnych wojowników, którzy odeprą wszelkie koszmary, czy to te w snach czy to na jawie.- puszył się tymczasem samuraj uderzywszy dużą dłonią w swój szeroki i masywny tors. - Ja tu będę, więc nie masz się o co martwić, pani. -Twe słowa są pociechą dla mojej zbolałej duszy, samuraj-san -odetchnęła Leiko z ulgą, opuszkami palców jakże bezwiednie zataczające małe kółka na swoim dekolcie -Nareszcie będę mogła zaznać spokojnego snu przez.. kilka nocy? -przechyliła pytająco głowę nie spuszczając spojrzenia z samuraja -Jak długo zamierzacie nas zaszczycać swoją obecnością i ochroną? Wspaniałe Miyaushiro musi być straszliwie puste bez swoich mężnych bushi. - Tego nie wiem.- przyznał się nieco speszony bushi. Nastroszył wąsy i dodał.- Jestem wielkim wojownikiem klanu. To ja dowodziłem szarżą ashigaru na polach pod Kawajimą, gdzie trze… sześciu wrogich szermierzy padło pod ciosem mojego miecza. Więc… mogę być w każdej chwili wezwany do boju. Na razie jednak rozkazy były jasne. Zostać tu i pilnować miasta… uważać na podejrzanie wyglądające osoby. Mogą to być wszak Oni w przebraniu.- dodał na koniec z powagą podejrzliwie zerkając to na kupców jak i na samego Rasume. Jakby podejrzewał, że któryś z nich był bestią w ludzkiej skórze. Kupcy nerwowo się skulili pod jego wzrokiem, ale aktor był za bardzo zajęty gapieniem się w swoje karty, by zauważyć to złowieszcze spojrzenie. -Ah, nie każdy bushi ma doświadczenie w polowaniu na Oni, ne? Zatem cieszy mnie, że nasze bezpieczeństwo w rękach kogoś, komu niestraszne jest stawienie czoła tym potworom - mówiła Leiko z tym nieprzerwanym podziwem celnie uderzającym w dumę mężczyzny, który zapewne na co dzień nie odznaczał się swoim talentem na tle pozostałych bushi. Słodycz spływała z jej warg malowanych soczystym fioletem, kiedy pytała z zaintrygowaniem -Zdradź nam w takim razie, samuraj-san, w jaki sposób rozpoznać demona ukrywającego się pod ludzką maską? Na co powinniśmy zwracać uwagę? - Nooo…. więc… eeem… tego… no po… oczach! O właśnie. Po oczach. Gdy się w nie wnikliwie spojrzy, łatwo przejrzeć kto człek, a kto potwór! - odparł mężczyzna po dłuższym wysiłku umysłowym. Cóż, Leiko więc nie musiała się martwić. Wzrok czujnego bushi, gdy błądził po niej, nie zapuszczał się w rejony jej oczu. -Po oczach? -powtórzyła w zadumie „służka”. Zabawnym było, że w swej próbie popisania się własną wiedzą, mężczyzna nieświadomie natrafił na pewne ziarenko prawdy. Oni kryjące się za ludzkimi twarzami Kasana i Gozaemnona zdradzały swoje istnienie w gadzim spojrzeniu tego pierwszego oraz w mrożącym krew w żyłach wzroku drugiego. Hai, w pierwszym odruchu Maruiken zrzuciła to na ich.. cóż, po prostu nieprzyjemne uosobienie. Wszak nie każdy samuraj klanu był uroczy jak Yasuro, a szczególnie za Kasanem ciągnęły historie pełne brutalności. Ale być może.. być może łowczyni rzeczywiście powinna wziąć do siebie poradę tego spasionego tygrysa i zacząć zwracać większą uwagę na oczy pupilków klanu. -Hai. Zatem jeśli dostrzegę bestię czającą w czyichś oczach, to szybko odszukam Ciebie, samuraj-san, abyś ukrócił jej życie, ne? -Leiko przymrużyła własne oczy, w których co najwyżej czaiły się figlarne iskierki obudzone tą wymianą zdań -Ah, ale kogo właściwie mam szukać? Dowodzisz tutejszymi bushi, tak? - Też…- odparł wymijająco samuraj, co dowodziło tego że… on sam nie przewodził zgromadzonym tu siłom, a był co najwyżej dowódcą patroli, w randze bansho jeśli mówił prawdę o sobie, albo zastępcą dowódcy w randze kenina.- Hoto Satoru-sama dowodzi w mieście, ale jemu lepiej nie zawracać głowy takimi sprawami. Lepiej powiadomić najbliższego dowódcę patrolu. -Hai, zapamiętam. Doumo arigatou gozaimasu samuraj-san, jesteś bardzo pomocny -zamruczała kobieta obdarzając go jednym ze swych wyćwiczonych, jakże urokliwych uśmiechów. Potem zaś zrobiła rzecz okrutną, bowiem przestała obdarzać mężczyznę swoim spojrzeniem rzucanym spod wachlarzy rzęs. Na domiar złego skupiła je na przystojnym aktorze i zapytała z psotną nutką w głosie -Szogunie, czy nie miałeś zadać ostatecznego ciosu swym przeciwnikom? A może przybyłam w idealnym momencie, aby ich ocalić przed straszliwym losem z Twych dłoni? - Raczej to drugie.- aktor odłożył karty i wzruszył ramionami dodając.- Myślę że ta rozgrywka już trwa zbyt długo. Nie chcę by uśmiech jaki obdarza mnie dziś Hoten odebrał wam wszystkie pieniądze, zwłaszcza, że…- tu spojrzał lubieżnie na biust, a potem oblicze Leiko. -... liczę i na uśmiech Benten. Po tych słowach wstał, co spotkało się ze zrozumieniem współgraczy, jak ich zazdrosnymi spojrzeniami. - Doprawdy, musisz być ulubieńcem samych Kami. Może zdołam Cię przekonać do zdradzenia swoich tajemnic, aby i mnie Niebiańscy zaszczycili swoimi uśmiechami.. - świergotała Maruiken delikatnie ujmując mężczyznę pod ramię. Rozejrzała się po gwarnej izbie gospody w poszukiwaniu twarzy swoich towarzyszy, a następnie, nie porzucając swej roli, obniżyła głos do poufnego szeptu -Byle jak najdalej od ciekawskich uszu. Wtedy ten słodki sekrecik zostanie tylko między nami, ne? - Oczywiście… najsłodsze sekrety są przecież poznawane w ukryciu.- mruknął lubieżnie aktor prowadząc ją w głąb gospody. Zaczepił jedną ze służek, by zapłaciwszy jej kilka monet, poprosić o wskazanie wolnego pokoju “potrzebnego dosłownie na kilka chwil”. Zapewne długich chwil, jak sugerował uśmiech Rasume. Ale gdy już oboje się tam znaleźli, aktor rzekł żartobliwym tonem - Byłoby miło gdybyś od czasu do czasu jęknęła głośno. Ściany tu są cienkie, a ja mam reputację do podtrzymania. Mimo tego żartu oblicze mężczyzny było poważne. - To co chcesz wiedzieć?- zapytał cicho przechodząc od razu do rzeczy. Kobieta uśmiechnęła się lekko słysząc tę zmianę w głosie aktora. Sama również tuż po zamknięciu drzwi porzuciła kokieteryjność zapatrzonej w niego służki. -Oh, jestem przekonana, że wiele kobiet chętnie otwierało swe ramiona w pragnieniu ukojenia Twego zbolałego serca. Wszak straciłeś przyjaciółkę w Shimodzie.. -powiedziała ze współczuciem, któremu jednak przeczyła jedna z jej brwi uniesiona figlarnym wyrazie - Zabawne jak szybko wieści rozchodzą się po ziemiach Hachisuka. Te o mojej śmierci szybciej sięgnęły Twoich uszu niż.. moich, Rasume-san. - Iruka-dono była bardzo zainteresowana twoimi losami, więc głównie wieści o tobie szukaliśmy wśród wracających łowców. I cóż… nikt cię żywej po bitwie nie widział. A masywny łowca z olbrzymią czupryną czarnych włosów wspomniał Iruce jak widział cię znikającą wśród uliczek miasta wraz z umierającym młodzieńcem. A potem… ponoć niebo zawaliło się wszystkim na głowy… i składało się z setek potworów. - wyjaśnił cicho aktor wzruszając ramionami. -Musiałam przyprawić ją o wiele zmartwień.. - Leiko w zatroskaniu musnęła koniuszkami palców swe wargi, spomiędzy których umknęło ciche westchnienie - Ale Ty.. nie jesteś tutaj z mojego powodu, prawda? Nie wyglądało na to, abyś poszukiwał wieści o swojej drogiej przyjaciółce. Chyba, że.. spodziewałeś się usłyszeć o moich losach z ust kupców i tamtego samuraja? - lekko przekrzywiła głowę przyglądając się mężczyźnie zza kurtyny pukli swych włosów - Jakie to powody zmusiły Cię do oddalenia się od wspaniałego Miyaushiro? - Nie. Nie jestem.- przyznał Rasume opierając się o ścianę. Zamyślił się. - Wydarzyło się… wiele podczas twojej nieobecności. Docierały do nas niepokojące wieści na twój temat. Wpierw zaginęłaś w drodze, potem się odnalazłaś ponoć i dotarłaś do Shimody z inną grupą łowców. A potem…- aktor zamilkł dodając.-... potem przybyły one. Dwie podróżniczki i dobre znajome Iruka-dono. Odwiedziły ją wieczorem i zostały do rana. Całą noc spędziły na rozmowach. Rano ich nie było, a szefowa powitała nas wyraźnie zasmucona i rozkojarzona. Niemniej polecenia były jasne. Kończymy zadanie, pakujemy rzeczy… odwołujemy wszelkie przedstawienia i oddalamy się stąd. Mężczyzna uśmiechnął się lekko. - Rzadko szefowa dzieli się z nami wszystkimi informacjami. Im mniej wiemy, tym mniej ujawnimy na torturach. Rzadko więc wiemy wszystko, ale taka nagła i niespodziewana zmiana. Takie… porzucenie przyjaciółek… jednej nadal w zamku, drugiej której los był nam wtedy nieznany. Takie zachowanie, to nie w stylu Iruka-dono nieprawdaż? -Hai, nie jest -odpowiedziała zaniepokojona łowczyni. Aktor mówił, a z każdym słowem jej twarz.. zmieniała się. Figlarność, iskierki rozbawienia, uśmiech dyskretnie czający się w kącikach jej warg - to wszystko, co podkreślało urok Leiko, powoli ustępowało miejscu niedowierzaniu. Niedowierzaniu jeszcze dodatkowo podszytemu lękiem. Jakie decyzje zostały podjęte pod jej nieobecność? - Tak czy siak cichaczem opuściliśmy miasta i powoli oddalamy się stąd zostawiając ziemie klanu za nami.- dodał aktor sarkastycznie uśmiechając się.- Bardzo powoli i dość nieporadnie. Iruka-dono jest tak jakby zagubiona i bardzo wie, co właściwie chce uczynić. Skóra Maruiken była zbyt śnieżnobiała, aby bladość mogła zdradzić popłoch w jej sercu i ten straszny ciężar ponownie opadający na jej barki. Ale zdradzały ją subtelne drobiazgi, jak choćby mocno napięte mięśnie szczęki oraz zaciśnięte wargi. A przede wszystkim milczenie. Długa chwila milczenia, którą kobieta przerwała swoim krótkim szeptem -Gdzie ona jest? - Tutaj… w tym mieście. W podłej, ale za to dyskretnej i nie rzucającej się gospodzie. Miała tu zadecydować w którym kierunku wyruszymy. Drugi dzień tu utknęliśmy.- wyjaśnił beznamiętne Rasume. -Zaprowadzisz mnie do niej, dobrze? Ale najpierw... - łowczyni zawahała się, nie do końca pewna swych chęci do zadania kolejnego pytania. Ale zrobiła to, czemu towarzyszyło lekkie przymarszczenie jej brwi -Czy pamiętasz jak wyglądały tamte dwie kobiety? - Nie miałem okazji przyjrzeć się im z bliska. Ale z daleka wyglądały na zgrabne i piękne kobiety. W obcisłych kimonach… krótkich, odsłaniających śliczne nogi.- oczywistym było, że jako mężczyzna, Rasume zwracał uwagę właśnie na te detale.- Jak to bywa u kunoichi. Maruiken tylko skinęła głową. Taki opis pasował do każdej z jej siostrzyczek, nie mogła zatem nawet pozwolić sobie na domysły dotyczące tego, które dwie zostały wysłane na ziemie Hachisuka ze słowem Mateczki na swych ustach. Ale to nie było aż tak ważne. Dla niej liczyła się tylko decyzja, z jaką przybyły do Iruki i przyprawiły ją o taki zamęt w myślach. -Chodźmy do niej, Rasume-san - zadecydowała łowczyni i pomimo tych nowych zmartwień ciążących jej na barkach, zdołała przegonić zaniepokojenie ze swej twarzy i przybrać uśmiech na warg. Byłoby wszak czymś niewyobrażalnie.. podejrzanym, gdyby po spędzeniu kilku chwil sam na sam z przystojnym aktorem, Leiko wyszła z jakąkolwiek inną emocją na twarzy niż błogością i upojeniem jego towarzystwem. |
![]() |
![]() | #332 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Oddalili się szybko i bez słowa z gospody. Leiko wiedziała, że potem będzie musiała wymyślić jakieś wyjaśnienia dla sojuszników i kłamstewko dla Kirisu. Ale to była kwestia na później. Liczyło się teraz i owo teraz nie prezentowało się najlepiej. Razem z Rasume opuszczali bezpieczne i nastawione na przejezdnych obszary miasteczka zapuszczając się tam, gdzie można było natrafić na łotrzyków. Maruiken nie musiała się obawiać o swoje bezpieczeństwo, bo nie dość że sama potrafiła zadbać o swoją skórę to jeszcze nie wątpiła, że jej towarzysz też potrafił co nieco w tej materii. Niemniej obecność Iruki w miejscu tak do niej… niepasującym, napawała pewnymi obawami. Było tu brudno, szaro i ponuro. Gospoda rzeczywiście znajdowała się na uboczu, a jej właściciel, olbrzymi grubas o twarzy naznaczonej blizną po tetsubo, nie wzbudzał zaufania. Podobnie jak klientela. Leiko wchodząc wraz z Rasume od razu zauważyła, że zdecydowanie rzuca się w oczy. A pożądliwe spojrzenia mówiły jej jak… może nie groźne, ale kłopotliwe dla niej byłoby przebywanie w tym miejscu dłużej. Przynajmniej nie w tym stroju i nie z tym makijażem. Siostrzyczka też miała tego świadomość, więc wejścia do jej pokoju pilnował rosły osiłek dorównujący wzrostowi Sofunowi i o równie imponującej muskulaturze. - Pani… ktoś do ciebie.- uprzejmie powiadomił Irukę pukając w papierowe drzwi do jej pokoju Te odsunęły się po chwili i wyjrzała przez nie znajoma kobieta. ![]() Uśmiechnęła się na widok Leiko, lecz był to blady cień uśmiechu jaki zwykle pojawiał się na obliczu tej figlarnej z natury i skorej do żartów siostrzyczki. - Wejdź proszę.- rzekła cicho do Maruiken odsuwając się nieco, by ją wpuścić do środka. Gospoda była doprawdy paskudna, lecz to nie ona najbardziej przyprawiała łowczynię o zaniepokojone i dreszcz prześlizgujący się po jej plecach. Nie te męskie spojrzenia, które w każdej przedstawicielce płci pięknej budziły zakorzeniony głęboko lęk. Iye, jakże o wiele bardziej obawiała się tych mrocznych chmur otaczających Irukę i przyćmiewających jej radość na widok Leiko, wszak podobno zabitej w trakcie łowów. -Gomen nasai, że pojawiam się dopiero teraz. Shimoda była.. pełna wyzwań - przepraszała przekraczając próg pokoju. Odczekała moment, aż siostrzyczka zamknie za nimi drzwi i dopiero wtedy odezwała się przechodząc od razu do głównej przyczyny tego spotkania - Rasume-san mówił, że nawiedziły Cię dwie podróżniczki. Co takiego powiedziały, że teraz ukrywasz się w tej.. -”norze” mocno cisnęło się na język kobiety, ale poprzestała na łagodniejszym określeniu - gospodzie niegodnej Twojego uroku i talentu? Iruka zmarkotniała bardziej słysząc te słowa. Osunęła się bardziej na podłogę niż usiadła. I milczała długo. - Leiko… coś jest nie tak z tą misją. Coś złego. - zaczęła w końcu. - Zaginęłaś w Shimodzie nagle i ponoć umarłaś podczas ataku potworów. Nie uwierzyłam w to. Nie mogłaś zginąć, byłaś… jesteś z nas najlepsza. Nie mogłam uwierzyć w twoją śmierć. Uśmiechnęła się lekko, by znów zmarkotnieć. - Hikari i Meisa się zjawiły. Jak zawsze działają razem. Zjawiły się z jednym poleceniem od Mateczki. Mam zebrać swoich ludzi i opuścić ziemie Hachisuka. Porzucić naszą siostrzyczkę w zamku i porzucić szukanie ciebie. Natychmiast i bez żadnych wyjaśnień… A ja…- westchnęła cicho.-... ja zaczęłam… zwątpiłam w mądrość naszej Mateczki, Leiko. Powinnam już oddalić się i… zapomnieć o wszystkim. Ale nie mogę. Po czym spojrzała na Maruiken.- I nie ma żadnych rozkazów od Mateczki dla ciebie. -Porzucić? -powtórzyła Leiko bardzo cicho, bardziej ulatującym z jej ust tchnieniem niż choćby szeptem. Były to zaledwie słowa, na dodatek wypowiedziane przez Irukę, a mimo to poczuła się jak gdyby.. jak gdyby ktoś ją mocno spoliczkował. Iye, nie bliżej nieokreślony „ktoś”. Ktoś bardzo bliski jej sercu, ktoś komu zawdzięczała swoje życie i komu je zawierzyła. -To.. nie brzmi jak nasza Mateczka. Przecież ona nie porzuciłaby swoich córek, jesteśmy jej rodziną. Jesteśmy dla niej najważniejsze. Bardzo jej zależało na odnalezieniu Yuriko -idąc w ślady Iruki łowczyni również przysiadła na podłodze. I tak siedziały w milczeniu, a te ciemne chmury, które wcześniej unosiły się tylko wokół siostrzyczki, teraz zdawały się powoli zapełniać cały pokój. Ciężkie, ponure. Duszące. -Iye, nie potrafię zrozumieć, dlaczego miałaby podjąć taką decyzję. I to tak szybko, ne? Gdybym rzeczywiście zginęła w Shimodzie, to moje ciało nawet nie zdążyłoby jeszcze ostygnąć - odezwała się Leiko po dłuższej chwili zamyślenia i poszukiwania sensu w tym co usłyszała -Co jeszcze mówiły? Czy coś się wydarzyło w domu? Podobno rozmawiałyście całą noc. - Hai. Hai… niemniej znasz Hikari i Meisę. Lubią zachowywać sekrety dla siebie. Wiem jedynie, że jacyś posłańcy zjawili się w domu Mateczki z propozycją. I po długiej rozmowie Mateczka wydała córkom polecenia. A sama z ruszyła z nimi do ich siedziby. Ponoć… obiecano jej coś niezwykle cennego. Coś czego nie da się kupić za żadną cenę. - zadumała się Iruka i spojrzała na Maruiken. - Co mogło być tak cennego, że… Mateczka porzuciłaby swoją rodzinę… choćby tylko na jakiś czas? -Mateczka wyruszyła.. sama? Bez żadnej z naszych siostrzyczek? -Leiko obawiała się odpowiedzi. Jakże była naiwna sądząc, że to Shimoda wystawiła jej nerwy na największą próbę. Przebywała w tym pokoju tylko przez krótki czas, a jednak tyle wystarczyło, aby obudziło się w niej wiele silnych emocji. Instynktowny lęk o Mateczkę wypchnął z jej myśli wcześniejsze poczucie zdrady. Pojawiła się złość na lekkomyślność jej i siostrzyczek, niedowierzanie na wszystko, co tutaj usłyszała. Kurczowo zaciskała palce na materiale kimona otulającym jej uda, a pytania zadawała szybko, niecierpliwie -Nie mówiła dokąd? Może chociaż Hikari i Meisa wspomniały kim byli ci posłańcy? Jak wyglądali? - Nie wspomniały, acz… przypuszczam, że wiedzą. Chlubiły się tym, że stały się ulubienicami Mateczki i powiernicami jej sekretów. Ani Hikari, ani Meisa nie zdradziły mi odpowiedzi na te pytania… choć próbowałam wszelkich sztuczek na nich.- westchnęła ciężko Iruka i spojrzała na Leiko.- Coś musiało się wydarzyć, coś ważnego… skoro ty, ja… ta misja… straciły na znaczeniu dla Mateczki. -Że też Mateczka musiała wysłać akurat te dwie. Spotykałam shinobi, z których łatwiej wydobywało się informacje niż od tej nierozłącznej parki -syknęła Leiko rozdrażniona. Dotąd przymykała oczy na tę ich skrytość wycelowaną w nieodpowiednim kierunku, bo przeciwko ich własnej rodzinie. Ale teraz naprawdę zaczęła żałować, że Mateczka nie ukróciła w porę tego ich zachowania, nadmiernej zażyłości i tej przedziwnej potrzeby rywalizowania z pozostałymi siostrami. -Chętnie sama bym się z nimi rozmówiła. Ale podejrzewam.. -łowczyni rozchyliła wargi w nieco krzywym, ironicznym uśmieszku -..że ze swoich kolejnych kroków też uczyniły ogromny sekret, ne? - Nie powiedziały gdzie się udały. Nie powiedziały jaka jest ich misja. Pławiły się w swojej tajemniczości niczym żaby w kałuży. - westchnęła ciężko Iruka.- Próbowałam całą noc wszystkich sztuczek na nich. Każda zawiodła. -Oczywiście, że się pławiły -Leiko pokręciła lekko głową w niedowierzaniu. Nie zaskakiwało jej samo pławienie się siostrzyczek, ale moment jaki sobie do tego wybrały. Uniosła rękę i dłonią delikatnie potarła swe czoło w geście, który od Shimody tak bardzo wszedł jej w nawyk. -To wszystko jest bardzo podejrzane. Obawiam się, że naszej Mateczce nie jest obca chciwość, lecz.. nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co może być tak cenne, aby zdecydowała się porzucić swoje dwie córki. Bogactwo? Wiedza? Potęga? - zastanawiała się na głos, choć nie wypowiadała wszystkich swych obaw w towarzystwie Iruki. Niedawne doświadczenia prawie obsesyjnie nasuwały jej jeszcze jedno pytanie - czy ta przedziwna decyzja Mateczki miała związek z klanem Hachisuka? A może sama Maruiken była już na ich ziemiach tak długo, że teraz we wszystkim dopatrywała się jadu sączonego przez mnichów? - Ja też nie. Przecież jesteśmy jej… przedłużeniem. Tym co po niej pozostanie. Jej córeczkami. - powiedziała Iruka również się nad tym zastanawiając. -Wiemy zbyt mało, aby choćby snuć domysły o zamiarach Mateczki -mruknęła łowczyni po kilku chwilach tych bezowocnych rozmyślań. Szczególnie jej punkt widzenia był zatruty po tym, co usłyszała w ust białowłosego samuraja -Informacje szybko wędrują po ziemiach Hachisuka, ale nie spodziewałam się, że równie szybko sięgną uszu Mateczki. To Ty posłałaś jej wieści o mojej śmierci w Shimodzie? Czy dopiero powiedziałaś siostrzyczkom, kiedy Cię nawiedziły w stolicy? - Iye… sama nie byłam pewna twojej śmierci. To że zginęłaś…- machnęła dłonią Iruka uśmiechając się nieco ironicznie i nieco ciepło. -... to tylko domysły były. Nikt nie widział twojej śmierci, a przecież obie wiemy, że nie tak łatwo cię zabić, ne? -W takim razie Mateczka nie porzuciła mnie martwej, ani zniewolonej przez klan. Jednak porzuciła biedną Yuriko. I to akurat teraz.. -stwierdziła Leiko z cichym westchnieniem -Wiele się wydarzyło w Shimodzie, ale musisz wiedzieć, że znalazłam tam ślad prowadzący do naszej siostrzyczki. Ślad w postaci słów wypowiedzianych przez kobietę, która widziała naszą siostrzyczkę w zamku Hachisuka. Chodzącą swobodnie, ale zamyśloną, rozmarzoną. Nieobecną.. - łowczyni uniosła nieco zmęczone powieki i spojrzała na Irukę -Brzmi niewinnie, ale.. nie jak Yuriko, ne? I rozmarzenie nie tłumaczy jej milczenia. - Nie ma nic niewinnego w zamku tego klanu. - odparła w odpowiedzi siostrzyczka.- Dobrze strzeżony, zarówno przez bushi jak i ninja. Za dobrze jak na mój gust. Więc… co zamierzasz zrobić? -Wcześniej rozważałam wykorzystanie mojej śmierci do swobodniejszego lawirowania po Miyaushiro i znalezienia drogi do zamkowych korytarzy. Żałuję, że nie skusiłam młodego Yasuro do pokazania mi komnat konkubin, kiedy oprowadzał mnie po wspaniałym domu daimyo. Może wtedy dostrzegłabym naszą siostrzyczkę.. - pomimo nuty rozżalenia w głosie, w kącikach warg łowczyni zaigrał subtelny uśmiech na wspomnienie tamtych pierwszych chwil spędzonych w stolicy. Tak beztroskich, kiedy jeszcze nie była świadoma jak soczystym kąskiem jest dla klanu. I ten uśmiech stał się nieco wyraźniejszy, gdy ponownie zwróciła się do Iruki - Jednak przyznaję, pobyt w Miyaushiro będzie trudniejszy bez Twojej pomocy. - Nie jestem pewna, czy… chcę posłuchać polecenia Mateczki i porzucić was dwie na pastwę losu.- zadumała się Iruka. - Nie jestem pewna, czy… chcę opuścić Miyaushiro. Odrobinę zdziwiona tym wyznaniem, Leiko przez chwilę w milczeniu przyglądała się swojej siostrzyczce. W końcu uznając, że to tylko tymczasowy ponury nastrój oraz parszywość tej gospody udzielają się Iruce, a nie rzeczywista chęć sprzeciwienia się słowom Mateczki, odpowiedziała jej żartobliwym tonem -Czyżbyś.. zasmakowała we wspaniałościach stolicy klanu? Rzeczywiście wielu jej mieszkańców jest wyjątkowo barwna, a krążące pomiędzy nimi ploteczki.. bardzo smakowite. - To prawda… - skłamała Iruka i zamyśliła się. Przez chwilę milczała nim zapytała.- Czy… my… czy ja występuję przeciw woli Mateczki. Czy ja… zdradzę zostając z tobą i pomagając ci uratować naszą siostrzyczkę. Która lojalność jest ważniejsza, wobec Mateczki czy wobec naszej siostry? Nie będąc pewną co powiedzieć, Leiko najpierw opuściła wzrok na podłogę, po czym opuściła również powieki. Spomiędzy jej warg uleciało ciężkie westchnienie. -Zadajesz trudne pytania. A przecież sama dobrze wiesz, że to słowa Mateczki nadają kierunek naszym życiom i nieposłuszeństwo jest przez nią karane. Jednak.. -wydęła delikatnie wargi zastanawiając się, czy rzeczywiście powinna wkraczać na ten niebezpieczny grunt ich rozmowy. Kiedy zaś zdecydowała się kontynuować, to mówiła szeptem przeznaczonym tylko dla Iruki - Jeśli zostaniesz i wszystko pójdzie po naszej myśli, to powrócisz do domu z dwiema siostrzyczkami uratowanymi przed okropnym losem z rąk mnichów i klanu. Być może to uraduje Mateczkę tak bardzo, że nawet przebaczy Ci sprzeciwianie się jej woli -otworzyła oczy i zwróciła swoje złociste spojrzenie na drugą kobietę - Ale jeśli nasi wrogowie okażą się być sprytniejsi, to.. wrócisz sama. I czy wtedy będziesz gotowa przyjąć jej karę? - Za dużo tych… jeśli… nieprawdaż? Zostanę tu jeszcze dzień lub dwa. Jeśli jednak potem wrócę do Miyaushiro, to gdzie cię szukać?- zapytała Iruka wyraźnie rozważając słowa łowczyni. -W mieście jest wiele zainteresowanych mną oczu i uszu. Jeszcze nie wiem gdzie się przed nimi ukryję.. - mruknęła Maruiken pogrążona w zadumie -Ale jest tam pewna świątynia poświęcona Kami wojny, Twój Rasume-san z łatwością wskaże Ci do niej drogę. Znajdziesz w niej mnicha, który zna mnie jako Leiko, lecz nie jako łowczynię demonów, a.. samotną i nieszczęśliwą żonę kupca -wspomnienie okolicznościach, w jakich usłyszała tę niepozorną historyjkę, przyprawiło ją o cień figlarnego uśmiechu - Możemy mu zaufać na tyle, byś przekazała mu informację o chęci spotkania się ze mną. Postaram się zaglądać wieczorami do świątyni. - Nikt o tym nie wie? -zapytała Iruka, choć… to co kryło się za jej spojrzeniem i mimiką mówiło łowczyni coś jeszcze. Pytała głównie o to, czy inne siostrzyczki wiedzą o tej świątyni. Jak to się nagle stało, że obie straciły zaufanie do nich i do mądrości ich Mateczki? Jak to się stało, że nagle zaczęły… spiskować? -Nikt o kogo powinnyśmy się martwić -powiedziała Leiko nie chcąc okłamywać Iruki. Wiedziała przecież tylko o jednej osoba korzystającej z dobrego serca mnicha, a Kojiro, choć może było to nieco naiwne myślenie, był jednym z ostatnich jej zmartwień. -A Hikari i Meisa miały cokolwiek do powiedzenia o porzucaniu na tych ziemiach aż dwóch swoich siostrzyczek? -uniosła jedną brew w ironicznym wyrazie -Czy były tak zajęte zachwycaniem się sobą nawzajem, że nawet nie przejęły się losem moim i Yuriko? - Wspomniały tylko o tym, że Mateczki plany się zmieniły i że nie powinnam się tym martwić. - odparła Iruka i wzruszyła ramionami. - Miałam wrażenie, że wiedzą więcej i że to co wiedzą… nie spodobałoby mi się. Mam złe przeczucia Leiko, bardzo złe. Zwykle nieskazitelnie gładkie czoło łowczyni przecięła brzydka bruzda, a brwi zmarszczyła się pod wpływem nagłej myśli. -Niedawno.. skusiłam się na wróżbę z rąk pewnej miko. Ah, wiem, wiem - machnęła lekko ręką, odganiając niewypowiedziane jeszcze słowa Iruki -Mateczka zawsze powtarza, że nasze talenty i instynkty są ważniejsze od losu przepowiadanego patyczkami, wodą czy ogniem. Jednak Shimoda wypełniła moją głowę rozterkami, więc chcąc je uciszyć dałam się namówić na wróżbę. I ze swych omikuji miko wyczytała.. zdradę w moim życiu. Zdradę ze strony kogoś bliskiego -tym razem Leiko ręką sięgnęła ku swojej napiętej szyi, którą powoli rozmasowała palcami -Nawet powtórzyła wróżbę, lecz za drugim razem Kami mieli to samo do powiedzenia. Starałam się nie poświęcać temu wiele mojej uwagi. W końcu moimi bliskimi osobami jest Mateczka oraz wy, moje siostry, i żadnej z was nie podejrzewałabym o zdradę. Powoli przesunęła spojrzenie na drugą kobietę, a w jej oczach przyczaiła się niepewność -Ale co jeśli.. w tej nieszczęsnej wróżbie było jakieś ziarenko.. prawdy? - Ja nie planuję Ciebie zdradzić - pocieszyła ją Iruka i zmieniła temat pytając.- A sama Shimoda… była taka straszna jak powiadają? Były tam potwory wielkości góry. Chyba nie musiałaś z nimi walczyć co? Choć z pewnością byś je pokonała. -To nie wielkość świadczy o potędze Oni, a ich spryt i inteligencja. Najgroźniejsze są te bestie, które ukrywają swoją prawdziwą naturę pod niepozornie ludzkimi twarzami -wytłumaczyła pokrótce Leiko, nie wchodząc jednak w szczegóły łowów tamtej nocy -A jakie Ty miałaś rozrywki w mieście, oprócz wizyty naszych siostrzyczek? Wiele się działo pod nieobecność moją oraz tak wielu mnichów i bushi Hachisuka? - Zadziwiająco niewiele. Nawet ochrona zamku nieco osłabła, dzięki czemu udało mi się potwierdzić obecność siostrzyczki u daimyo. Widziałam ją na własne oczy, choć z daleka. Niestety, kiedy złe wieści zaczęły nadchodzić z Shimody…- wzruszyła ramionami Iruka. - Bushi zrobili się czujni, ninja liczni, a konkubiny samurajów… mniej gadatliwe. Potarła się po głowie. - A i droga którą wchodziłam do zewnętrznego zamku przestała być dla mnie dostępna. Poza tym, była nawet radośnie. Wszyscy sądzili, że Shimoda będzie kolejnym sukcesem chińskich mędrców. A zakończyła się porażką. Co prawda nikt dokładnie nie wiedział, co mnisi chcą tam osiągnąć i dlaczego to była porażka… choć… zważywszy, że liczebność i aktywność różnych potworów wzrosła. To chyba była wina nieudanego rytuału, ne? - zapytała na koniec. - Zamiast odpędzić Oni, przyciągnęli je na te ziemie? -Od samego początku łowcom Oni mówiono, że rytuał zwabi do Shimody istną hordę demonów, dlatego byli tam potrzebni, i to w tak dużych ilościach. Porażka rytuału tylko uczyniła tę falę potworów.. gwałtowniejszą. Niemożliwą do opanowania -odparła Leiko, a następnie po krótkiej chwili zastanowienia trwającej tyle co dwa mrugnięcie, pochyliła się ku drugiej kobiecie i dodała szeptem - Przyznaję, dołożyłam moje ostrze do tej porażki. Nie należało to do rozkazów powierzonych mi przez Mateczkę, lecz wiedziałam o kobiecie, którą mnisi chcieli wykorzystać w swych mrocznych obrzędach. Wtedy podejrzewałam, że miało to związek z naszą zaginioną siostrzyczką. Jak zapewne się domyślasz, to jednak nie była Yuriko.. Wprawdzie ostatnie słowa Maruiken jak najbardziej usprawiedliwiałyby pojawienie się rozżalenia w jej głosie, to w tym momencie spoglądała na Irukę z wyraźnym zaintrygowaniem w lekko przymrużonych oczach. Z ciekawością patrzyła, czy skusi się na tak smakowitą przynętę jaką było poznanie tożsamości tajemniczej kobiety. - Nie? A któż inny był tak ważny dla mnichów? - zaciekawiła się Iruka wpatrując w przyjaciółkę i zapominając na moment o swoich troskach. I wpadając wprost w sidła Leiko. |
![]() |
![]() | #333 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | -Pamiętasz te dni, kiedy Miyaushiro pogrążyło się w żałobie za uwielbianą żoną daimyo? Podobno zmarła po długiej chorobie, biedactwo.. -ponure wspomnienia, a mimo to przywołały uśmiech na wargach łowczyni. Uśmieszek osoby świadomej tego, że zaraz podzieli się niezwykle słodkim sekretem -To interesujące, gdyż.. właśnie Kashiko-hime była tą kobietą w Shimodzie. Żywa, ale odurzona do stanu nieprzytomności. Miała zostać wykorzystana przez mnichów do tego ich mrocznego rytuału.. ona i jej nienarodzone jeszcze dziecko. Oczy siostrzyczki otwarły się szeroko gdy to usłyszała, podobnie jak usta. - Ale… ale… ja byłam na jej pochówku. Całe miasto ją opłakiwało. Przez dwa dni i dwie noce.- wydukała z siebie Iruka. Zamyśliła się rozważając. - Gdybyśmy ją miały w swoich rękach mogłybyśmy ją wymienić na naszą sio…- szybko jednak pokręciła głową zaprzeczając sobie.- Nie. To zły pomysł. Za dużo tu ninja się kręci przy tych mnichach. Za dużo potencjalnych wrogów miałybyśmy przeciw sobie. Nie sądzę by dotrzymaliby słowa podczas wymiany jeńców. Szkoda ryzykować nasze życie ujawniając się przed nimi. Może jeśli nie da się wykraść naszej siostrzyczki, ale nie wcześniej. Niełatwo było zaskoczyć czymś Irukę, która przecież sama miała siatkę swoich ludzi zbierających dla niej informacje. Była szybsza w odnalezieniu ich siostrzyczki, lecz Leiko nadal czuła zadowolenie z powodu zaskoczenia jej swoim sekrecikiem z Shimody. - W razie gdyby rzeczywiście mogła nam się do czegoś przydać, to jest teraz bezpiecznie ukryta z dala od zachłannych rąk mnichów i klanu. I to właśnie ona powiedziała mi o naszej siostrzyczce na zamku, jednak.. to już nie takie ważne, skoro i Ty widziałaś Yuriko -łowczyni przechyliła lekko głowę przyglądając się uważnie Iruce - Jak wyglądała? Czy rzeczywiście sprawiała wrażenie tak rozmarzonej, jak opowiadała Kashiko-hime? I jak w ogóle zdołałaś dostać się za mury zamku? - Jako jedna ze służek mająca posprzątać po dużej uczcie. - wyjaśniła Iruka z uśmiechem. - Zastępowałam kochankę Rasume, która była zbyt…- tu nastąpił wieloznaczny uśmieszek błąkający się na obliczu siostrzyczki, gdy mówiła.- … chora by wyjść z łóżka. Oczywiście Rasume dopilnował, by miała odpowiednią opiekę, a ja łaskawie zgodziłam się ją zastąpić za jedynie połowę zapłaty jaką otrzymałam później. Niestety… - wzruszyła ramionami.- Teraz wrota zamku zamknęły się szczelnie. Jedynie zaufana służba jest wpuszczana do środka. Nie ma mowy o zastępstwie. Podrapała się po podbródku. - Nie mogę z całą pewnością potwierdzić twoich podejrzeń, ale z dala wydawała się… “rozmarzona” to nie jest słowo jakiego bym użyła. Raczej… odurzona. I była dyskretnie pilnowana przez eskortujące ją kunoichi udające gejsze. -Hai, to.. by się zgadzało. Kashiko-hime była odurzana już w zamku, potem w trakcie podróży i w samej Shimodzie też. Ktoś w szeregach klanu i mnichów ulubił sobie taki sposób na kontrolowanie drugiej osoby -stwierdziła Maruiken zanim popadła w chwilę zamyślenia -Żona daimyo była dla nich ważna, potrzebowali jej do rytuału, aby urodziła im dziecko naznaczone mocami potężnego Oni. Dlaczego jednak Hachisuka mieliby dokładać aż tyle starań w pilnowanie Yuriko? Czyżby i wobec niej mieli równie paskudne plany? - Nie wydawała się być w ciąży… - zastanowiła Iruka, a następnie wzruszyła ramionami.- Ale tej pewności mieć nie możemy, ne? -Oh, jestem pewna, że mnisi mają w zanadrzu jeszcze wiele wymyślnych intryg, niekoniecznie związanych z rodzeniem im kolejnych pupilków - odmruknęła łowczyni z niesmakiem w głosie. Jednakże wątpiła, aby nawet popadnięcie w największą zadumę pozwoliło jej choćby odrobinę zbliżyć się do odkrycia tych pokrętnych intryg. Mroczne pragnienia mnichów i klanu wykraczały ponad wszystko co Leiko znała. Dlatego pochwyciła pewną myśl i podzieliła się nią z siostrzyczką - Czy będąc w Miyaushiro słyszałaś o kobiecie o imieniu Nyima? Jest mniszką, chyba jedną z nielicznych w ich szeregach. A przynajmniej ja nie miałam okazji ich spotkać. - Hmm… nie… szczerze powiedziawszy nie udało mi się poznać imienia żadnego z mnichów. - zadumała się się Iruka. - Bushi niechętnie o nich mówią. Nawet swoim przygodnym kochankom. Jakby… się ich nieco obawiali. Zabawna sprawa, ne? Bo akurat do tego najstraszniejszego z nich, jasnowłosego ogra kobiety lgną jak ćmy do ognia. -To prawda. Zapewne te kobiety nie widziały go walczącego niczym krwiożercza bestia.. ah, albo właśnie widziały i tym bardziej zapragnęły igrać sobie z takim niebezpieczeństwem -odparła Leiko, nadal dobrze pamiętając widok swojego „braciszka” pokrytego krwią coraz to kolejnych demonów padających ofiarą jego okrucieństwa. Znalezienie się z nim sam na sam było wtedy ostatnim o czym myślała - A wiesz gdzie Jasnowłosy spotykał się z tymi wszystkimi kochankami? Poza murami zamku, czy przyprowadzano je do jego komnat? Wejście do środka jest teraz utrudnione, ale.. wątpię, aby zmuszali go do odmawiania sobie rozkoszy kobiecego ciała. Jest zbyt zachłanny. - Mnisi otrzymali małą rezydencję w pobliżu zamku. Tam właśnie mieszkał ów jasnosłowy ogr. Mnie nie udało się do niego dotrzeć. Nie gustuje on w takich… - spojrzała znacząco na swój biust, a potem na piersi Leiko.- … jak ja. A miał w czym wybrzydzać. - A to szkoda. Liczyłam, że może właśnie ten jego ogromny głód otworzy przede mną drzwi do zamku.. - odparła Leiko zawiedziona, choć w jej westchnieniu nie zabrakło również delikatnej.. ulgi. Gdyby Jasnowłosy gościł swoje kochanki na zamku, to byłaby gotowa poświęcić się dla ratowania siostrzyczki i przyjąć rolę jednej z nich, nawet jeśli oznaczałoby to zmierzenie się z jego gwałtownymi skłonnościami. Jednak nie musiała tego robić, co nadal pozostawiało pytanie pozbawione odpowiedzi. W jaki sposób miała się przekraść za mury zamku? - Szkoda… - przyznała Iruka i zamyśliła się dodając.- Bo nie przychodzi mi do głowy, żaden inny łatwy sposób na przedostanie się do zamku. A że ninja też pilnują jego murów, to niełatwo będzie się przekraść. -Jest jeszcze Hataro, który plecie własne intrygi przeciwko zamiarom szacownych gości swego klanu.. - odparła Leiko podzielając zamyślenie swojej siostrzyczki. Niestety, również ta ścieżka kończyła się przeszkodą nie do przeskoczenia nawet przez zwinną łowczynię. Z tego powodu pokręciła lekko głową -Ale zawiodłam jego oczekiwania w Shimodzie, więc wątpię, aby ponownie szukał mojej pomocy. Wątpię, abym mogła wykorzystać jego knowania do naszych celów. Na dodatek spotkanie z nim oznaczałoby zaufanie mu na tyle, abym miała przed nim powstać z martwych. To duże ryzyko.. - Hmm… - zamyśliła się Iruka pocierając podbródek. - A mamy coś co mogłoby go zainteresować? -Hataro przede wszystkim interesował się jednym z łowców Oni, którego właśnie mi polecił chronić przed mnichami. Niestety naiwny młodzik wpadł w ich ręce, o czym zapewne wieści niedługo sięgną uszu tego doradcy.. -być może kiedyś będą mogły usiąść w spokoju, bez obaw ciążących na barkach każdej z sióstr, i właśnie wtedy Maruiken opowie jej wszystko wraz z najbardziej zawiłymi szczegółami. Ale to nie był jeszcze ten czas, dlatego Iruka musiała zadowolić się takimi skrawkami - Nieraz w Shimodzie miałam okazję spędzić trochę czasu na pogawędkach z jego kunoichi, i jeśli wierzyć jej słowom, to żadne z nich nie znało prawdy kryjącej się za rytuałem. Oczywiście, informacja o żyjącej żonie daimyo też jest bardzo cenna.. jak i bardzo niebezpieczna. Mimo wszystko Hataro nadal jest jednym z Hachisuka.. - Nie wiem tylko czy uwierzy w tą informację o żywej żonie daimyo. Masz jakiś dowód na poparcie swoich słów? Bo ja ci mogę w to uwierzyć, ale wątpię by on…- rozważała głośno Iruka. -Hai. Mogłabym mu zaoferować jedynie opis wyglądu i zachowania tej kobiety, a także jej własne słowa opowiadające o tym, co pamiętała ze swych ostatnich dni na zamku. Sądzę, że reakcja Hataro w dużej mierze zależałaby od tego, jak wiele sam wiedział o stanie Kashiko-hime. I planach mnichów wobec niej.. -niespodziewanie, a może w tej sytuacji spodziewane aż za bardzo, brwi łowczyni przymarszczyły się pod wpływem pewnej ulotnej myśli - Czy on.. nie jest w jakiś sposób spokrewniony z Panią Ofu? To ona opiekowała się żoną daimyo, ne? Czy w takim razie ona jest odpowiedzialna za odurzanie jej.. ? - Nie. Nie wydaje mi się. Pani Ofu… zajmuje się nadzorowaniem całej służby w zamku od czasu… choroby żony daymio.- wyjaśniła Iruka i pokręciła głową zaprzeczając.- Wątpię, by taki opis wystarczył. Zanim Kashiko-hime zaniemogła często odwiedzała różne miejsca w mieście. Każdy wie jak wygląda… wyglądała. -W takim razie obawiam się, że nie mam nic, czym mogłabym go zainteresować. Z pewnością nawet prawda o rytuale brzmiałaby jak kłamstwo, którym chciałabym się wkraść z powrotem w jego łaski - westchnienie przesycone zrezygnowaniem umknęło spomiędzy warg Leiko -Tak wiele widziałam w trakcie niebezpiecznej podróży do Shimody, poznałam kilka sekretów klanu, w samą noc rytuału niewiele brakowało, abym została zabita lub schwytana, jednak.. -te same malowane wargi rozchyliły się teraz w gorzkawym uśmiechu niewiele mającym wspólnego z prawdziwym rozbawieniem lub radością -Jednak nie zbliżyło mnie to ani odrobinę do Yuriko, ne? - Chyba nie.. - przyznała Iruka drapiąc się po podbródku. I uśmiechnęła ciepło.- Myślisz, że przebywając w mieście osiągnęłabyś więcej? Osiągnełaby? To pytanie zawisło na łowczynią jak burza gradowa. Co by osiągnęła przebywając w stolicy i wiedząc, że jest celem łowów mnichów? I obiektem ich zainteresowania. I z pewnością przyciągnęłaby uwagę najętych przez nich ninja. -Może? Jednak wybrałam ścieżkę prowadzącą do Shimody, zatem już się nie dowiemy dokąd doprowadziłoby mnie zostanie w mieście -tym słowom łowczyni towarzyszyło wzruszenie ramionami ukrytymi pod czerwienią kimona -W podróży poznałam niejeden smakowity sekret Hachisuka oraz ich szacownych gości, lecz.. mam problem z odnalezieniem sposobu na wykorzystanie tej wiedzy. Wiesz, że w górach spotkałam brata daimyo? Tego brata, najbardziej poszukiwanego mężczyznę na tych ziemiach. Ale nawet to nie otworzy przede mną bram zamku.. - To on… żyje? Słyszałam wieści, że umarł już dawno. Stanowczo za dużo “nieboszczyków” chodzi po tych ziemiach. - zaśmiała się wesoło Iruka i pokręciła głową dodając żartobliwie.- Obie żeśmy zawiodły w naszej misji. Trzeba było skupić się na dojściu do mnichów, zamiast na miejscowych wielmożach. -Rola łowczyni demonów pozwala mi wygodnie podróżować po ziemiach różnych klanów, ale też rzuca mnie w wyjątkowo.. nieoczekiwane kierunki -szczególnie tutaj ta wypowiedź Leiko niosła ze sobą ponure ziarno prawdy. Jak wiele razy sądziła, że podjęła własną decyzję, która jednak już wcześniej została przewidziana przez mnichów? Podniosła wzrok i spojrzała z niepewnością na siostrzyczkę - A jeśli.. właśnie dlatego Mateczka postanowiła porzucić misję? Bo dowiedziała się o naszych niepowodzeniach? Zawiodłyśmy ją i.. i może zamiast nas wyśle do Miyaushiro inne siostrzyczki, które według niej będą bardziej skuteczne w ratowaniu Yuriko.. - Dlaczego więc… nie mam dla ciebie wieści od Mateczki? Dlaczego więc nie mam poleceń dla ciebie. Żadnych informacji? - zapytała siostrzyczka z nutką podejrzliwości i niepewności w głosie. -Jeśli rzeczywiście dowiedziała się o naszych niepowodzeniach, to zapewne usłyszałaby też o mojej śmierci w Shimodzie. Ta wieść obiegła już całe ziemie Hachisuka. A dlaczego miałaby posyłać rozkazy dla martwej córki? -zapytała Leiko, wcale nie oczekując odpowiedzi. Być może myśl o tym, że jej opiekunka i najważniejsza osoba w życiu z taką łatwością uwierzyłaby w jej śmierć, była zwyczajnie zbyt bolesna -Jednak nie byłaby naszą Mateczką i nauczycielką, gdyby przejrzenie jej zamiarów było tak łatwe. Jest najbardziej tajemnicza z nas wszystkich, lecz nigdy nie dawała nam powodów do niepokoju, ne? Jeszcze kolejne słowa cisnęły się łowczyni na usta, jednak nie odważyła się ich wypowiedzieć głośno. Zatem zawisły pomiędzy dwiema siostrami, niczym złowrogi omen: „Jak dotąd..”. - To że usłyszałam o twojej śmierci, nie oznaczało że w nią uwierzyłam. - odparła z przekąsem Iruka. I dodała wesoło. - Nawet gdybym zobaczyła twoje zwłoki miałabym… odrobinę wątpliwości. -Hai. I jakież to szczęście, że najwyraźniej nie tak łatwo pozostać martwym na tych ziemiach - podsumowała Maruiken nieco żartobliwym tonem. Ale na tym jej wesołość się skończyła, bo i sytuacja nie zachęcała do śmiechu - Iga też dostali misję do wypełnienia na zamku Hachisuka, choć niestety nie znam szczegółów. Jeden z ich ninja podawał się za łowcę demonów, a po rytuale wmieszał się w ashigaru wracających do Miyaushiro -przechyliła głowę, w zamyśleniu musnęła opuszką palca swój policzek - Ciekawe czy taka maska ułatwi mu wkradnięcie się do zamku. Być może powinnam się z nim rozmówić.. - Czy można im ufać? - powątpiewała Iruka pocierając podbródek. - Zwłaszcza teraz, gdy nie znamy nawet zamiarów naszego klanu? Czy możemy im ufać, jeśli ich zamiary są nam nieznane w ogóle? -Zaufać? Iye. Wykorzystać do naszych celów jego talenty i potrzebę przekradnięcia się za mury zamku? Hai, jak najbardziej. Oczywiście zachowując przy tym należytą ostrożność - uściśliła Leiko. Widziała się kilka razy sam na sam z Yashamaru, i w trakcie tych spotkań wymienili pomiędzy sobą wiele ładnych słów i równie ślicznych kłamstw, w których ciężko byłoby rozpoznać rozmowę ninja i kunoichi z dwóch różnych klanów. Pocałunki i słodkie podszepty zastępowały im groźby i łagodziły napięcie wynikające z tego splecenia się ich ścieżek. Ale czy to oznaczało, że w pełni mu ufała? Iye. Czy zatem rzeczywiście powinna sięgać po jego pomoc? Czy miała wybór? Iye. - Tylko jaka będzie cena za jego pomoc? Oby nie za wysoka.- westchnęła ciężko Iruka.- I trzeba uważać, by Iga nie wykorzystał nas przy okazji. Lub co gorsza, zdradził. -To tylko jeden pomysł i rzeczywiście, nie jest on idealny. Byłoby najlepiej, gdybyśmy mogły polegać tylko na naszych talentach, ale.. nie jestem pewna, czy obecnie możemy sobie pozwolić na taką wygodę - przyznała Leiko z gorzką nutą niechęci w głosie -Ta misja okazała się być wyzwaniem z jakim nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. I niestety, jeśli chcemy mieć szansę na uwolnienie Yuriko, to musimy sporo zaryzykować. Więcej niż dotąd. - Mhmm… zostaniesz ze mną, nakażę Rasume by przyniósł nam posiłek i wtedy opowiesz o swoich przygodach, a ja o stolicy. No.. chyba że ci spieszno powrócić tam gdzie spotkałaś mego pomocnika? - siostrzyczka zapytała łowczynię. -Przybyłam tu w całkiem cennym towarzystwie. Jednak podróżując ze mną powinni już być przyzwyczajeni, że czasem znikam bez słowa, ne? -uśmiechnęła się lekko Leiko, i to pomimo spojrzenia jakim bardzo powoli lustrowała pokój w tej ponurej gospodzie. Jeśli tutejsze jedzenie choćby odrobinę odzwierciedlało wystrój, to była zadowolona, że nie czuła w tym momencie dużego głodu -Ty.. nie myślałaś o wyjściu z tego miejsca? Podobno już drugi dzień tutaj przesiadujesz. A w mieście jest zadziwiająco wielu ashigaru tylko czekających, aby ktoś powyciągał z nich informacje o nastrojach w klanie. - Straciłam zainteresowanie nastrojami w klanie od czasu spotkania z naszymi siostrzyczkami. - machnęła ręką Iruka. - Zresztą, dla kogo miałabym to czynić? Ty zniknęłaś bez śladu i ponoć nie żyłaś, mnie kazano wracać. Gdybym była posłuszna, to nie spotkałybyśmy się dziś. -Hai, ale już tutaj jestem. I jeśli rzeczywiście zdecydujesz się zostać w Miyaushiro, to może nie zaszkodzi nam wspomóc się talentami i znajomościami Kurai Hany, ne? -odparła Leiko z psotnym błyskiem w swych złocistych oczach. Natura nie obdarzyła Iruki mocnymi, lśniącymi włosami przyciągającymi spojrzenia lordów, lecz wystarczyła odpowiednia peruka, aby z łatwością mogła dotrzymywać kroku najbardziej zachwycającym kurtyzanom - W Shimodzie miałam okazję rozmawiać z Twoim samurajem, lecz.. niestety nic nie wiem o tym, czy przeżył rzeź tamtej nocy. - Zginął.- westchnęła ciężko Iruka.- Jego śmierć była opłakiwana w pałacu. A pogrzeb był widowiskowy. Niestety na jego pomoc już liczyć nie możemy. -Oh.. to wielka szkoda. Sprawiał wrażenie dobrego samuraja, a obawiam się, że niewielu już takich zostało w tym klanie - westchnęła Leiko nie pierwszy, i z pewnością nie ostatni raz tego wieczoru. Potem spod ciężkich, nieco zmęczonych powiek, powiodła melancholijnym spojrzeniem ku górze, nie skupiając się jednak na niczym konkretnym oprócz własnych myśli - Ciekawa jestem, jakie myśli teraz nawiedzają tych samurajów, którzy przeżyli Shimodę oraz tych, których rozkazami było pozostanie w Miyaushiro. Czy ta porażka zasiała w nich choćby ziarnko zwątpienia w szacownych gości klanu? Obiecywali uwolnienie tych ziemi od demonów, a w zamian od ich rytuału zginęło wielu bushi.. - Tego nie wiem… Wiem natomiast, że mój samuraj który wyrażał subtelnie wątpliwości wobec mnichów tam umarł. I wielu wiernych mu bushi zginęło razem z nim w Shimodzie. Mam wrażenie, że dostojni goście klanu spodziewali się wielu śmierci podczas tej misji…- zadumała się Iruka rozważając głośno. - … i dopilnowali by odpowiedni samuraje narażali swoje życie. Ci którzy nie do końca ufali gościom klanu. I niestety, wielu z nich zginęło. -Wielu. A zatem niektórzy przeżyli? -zainteresowała się łowczyni. A za każdym razem, kiedy dostrzegała kawałek zdający się pasować do składanej przez nią układanki, jej oczy zaczynały się tlić złocistymi iskierkami. Ktoś mógłby nawet się odważyć i nieśmiało nazwać je iskierkami nadziei -Wiesz których samurajów nawiedzają takie wątpliwości? Są w Miyaushiro? - Ja… nie wiem. W każdym razie nikt znaczny nie przychodzi na myśl. No bo przecież pomniejszych bushi nie ma chyba nawet co brać pod uwagę, ne? - jednym pytaniem siostrzyczka zgasiła i ten płomyczek. Niestety miała tylko złe wieści dla Maruiken. |
![]() |
![]() | #334 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Tak jak łatwo dmuchnięciem zgasić płomyk tańczący słabo na świeczce, tak samo szybko straciły blask oczy Leiko, znów ciemniejąc w bezradnej zadumie. -A Dasate Ginari i jego bratanek? Nie zwrócili na siebie Twojej uwagi? Młody Yasuro dostał rozkazy, aby pozostać w Miyaushiro. Mam nadzieję, że nie przypłacił tego schorzeniem, które dotykało niektórych samurajów Hachisuka i przedwcześnie przyprószało ich włosy bielą -wspomnienie uśmiechów Gozaemnona, tego w ludzkiej masce i tego krwiożerczego po zrzuceniu przez niego starego ciała, przyprawiło ją o grymas -To byłoby.. problematyczne. - Klan Dasate nie przebywał wtedy w Shimodzie. Obaj są tutaj w stolicy. Nie wydaje mi się jednak, by byli oni nastawieni sceptycznie do mnichów. Cóż… Ginari-sama jest osobą zamkniętą w sobie i trudno odkryć o czym naprawdę myśli. - zadumała się Iruka i wzruszyła ramionami. - Ani alkohol, ani moje sztuczki nie potrafiły rozwiązać jego ust. -Możliwe, że wieść o mojej śmierci poruszyła jego bratanka, choć.. zapewne nie na tyle, żeby dopatrywał się w niej winy mnichów lub swego klanu. Czasem łowcy po prostu giną na polowaniach -nie martwa, co najwyżej nieco odrętwiała od siedzenia, Leiko poprawiła się na tatami. Odruchowo wygładziła też kimono na swych udach, choć.. nie była nawet pewna, czy materiał utkany przez pająki był podatny na zagniecenia -Muszę przyznać jedno tym mędrcom z Chin. Wyjątkowo dobrze trzymają się z dala od własnych intryg, wykorzystując do wszystkiego swoje wierne pupilki. Dlatego tak ciężko jest znaleźć wyraźny ślad świadczący o ich złowrogich zamiarach, który zaburzyłby tę iluzję dobrodusznych i bezbronnych staruszków. -Hai. - przyznała Iruka i sama się zamyśliła. - Możliwie że żal po śmierci bratanka, acz…- potarła swój podbródek kciukiem.- Poznałam go już kilka miesięcy temu i w zasadzie wtedy też robił wrażenie trudnego do rozgryzienia. A i… choć pewności mieć nie mogę, to nie wydaje mi się by jakikolwiek Dasate wyruszył do Shimody, a tym bardziej tam zginął, acz… mogę się mylić Leiko-san. Przyznaję, że przez ostatnie dni się obijałam i nie mogę się pochwalić najświeższymi nowinkami. -Żal po śmierci.. bratanka? -powtórzyła Maruiken zaniepokojona tymi słowami siostrzyczki. Tym bardziej, że opuszczając stolicę zostawiła młodzika powracającego do sił. Hai, zmieszanego i zaczerwienionego po uszy, ale jednak w dobrym zdrowiu -Poznałam młodego Yasuro i jestem pewna, że nie przebywał on w Shimodzie w trakcie rytuału. O jakim zatem żalu mówisz? Iruka spojrzała na łowczynię, zarumieniła się zawstydzona i pokręciła głową.- Emmm… mogłam cię źle zrozumieć. Wybacz, ostatnio… - machnęła ręką.-... kiepsko sypiam i w ogóle… przypuszczam, że mój Rasume przemilczał fakt, że… trochę się zaniedbałam. Ale… - uniosła dłoń celując palcem w dach.- …masz moje słowo, że gdy spotkamy się znów, będę w szczytowej formie. Na szczęście mój Rasume pilnuje mnie, gdy sama przestaję pilnować swoich pleców. A jak u ciebie ? Wspomniałaś, że nie przybyłaś sama? Interesujące to towarzystwo? Masz wśród nich swojego Rasume? - dodała na koniec żartobliwym tonem. -Może -odparła Leiko wymijająco, i nic nie wskazywało na to, aby siostrzyczka miała wydobyć z niej więcej informacji. Przynajmniej do czasu, aż w kąciku jej malowanych fioletem warg zaigrał figlarny uśmieszek. Czymże byłoby spotkanie dwóch kobiet, dwóch przyjaciółek, gdyby choć raz ścieżki ich rozmowy nie zeszły na męski rodzaj? -Chyba tak, choć ja go nazywam moim tygrysem. Jest zwinny, ma ostre i zabójcze pazury, które nieraz okazały się bardzo cenne na tych niebezpiecznych ziemiach. I zapewne wiesz, jak nie przepadam za nadmiernym poleganiem w misjach na kimś obcym, ale gdyby on mnie nie pilnował w Shimodzie, to teraz siedziałabym zamknięta w lochach klanu, zdana na łaskę mnichów - jej uśmiech powiększył się nieśmiało, niepewnie - Mateczka nauczyła nas samodzielności, jednak taki Rasume lub tygrys potrafią bardzo ułatwić nasze zadania, ne? - Hai… i uprzyjemniają świętowanie sukcesu. - zaśmiała się cicho Iruka i zamyśliła się. - Samodzielność naszej siostrzyczce nie wyszła na zdrowie, ale… my tu jesteśmy by ją uratować. I powinnyśmy wypić za to… Stuknęła w papierowe drzwi palcami dodając głośno.- Rasume, przynieś nam sake i dwie czarki. I coś do zjedzenia. Usłyszały tylko krótkie - Hai. Maruiken w zadumie wsłuchiwała się w oddalające się kroki mężczyzny. -Czy jesteśmy pewne, że nasza siostrzyczka nie miała żadnej pomocy w stolicy? Na początku swojej misji mogła swobodnie poruszać się po Miyaushiro i nie byłoby niczym zaskakującym, gdyby swoim urokiem zawładnęła czyjeś myśli, ne? - rozważała na głos, unosząc przy tym wysoko jedną brew - Może jakieś serce w mieście wzdycha z tęsknotą za piękną Yuriko? Najlepiej jakieś odważne serce, któremu niestraszni są mnisi.. - Cóż… nie natknęłam się na nikogo takiego. Niemniej nie udało mi się dotrzeć do przedstawicieli najpotężniejszych rodów w stolicy. Więc może ktoś tam… do niej wzdycha, ale…- wzruszyła ramionami Iruka. - Ja nic o tym nie wiem. -A które to rody są najpotężniejsze pośród Hachisuka? Przyznaję, że przede wszystkim miałam do czynienia z rodem Dasate. Ale młody Yasuro nie jest zbyt wpływowy, a tak jak sama mówiłaś, Ginari zaś jest skryty i niewzruszony na kobiece wdzięki - łowczyni z pewnym.. zaskoczeniem odkryła, że pewna nowa, niespodziewana twarzy wyłoniła się z jej myśli. Piękna twarz, zachwycająca i łamiąca serca -Ciekawa jestem, czy chociaż podszepty Słodyczy Lotosu potrafią nagiąć jego myśli. Podobno jest bardzo wpływowa. Być może.. to właśnie z nią powinnam się rozmówić, a nie z kolejnymi mężczyznami. - To będą Taika, Dasate, Yokumi, Heira, Hatsuma, Oyama… choć ci bardzo ostatnio stracili na znaczeniu, a Tamura zyskali w oczach daimyo. Jumai, choć nie tak ważni jak kiedyś, Ofu… chyba…- Iruka podrapała się po głowie.- … chyba to wszyscy. Możliwe że jakiś ród pominęłam, ale to są te… najważniejsze. -Hai, z częścią z nich już skrzyżowały się moje ścieżki, ale o pozostałych.. nawet nie słyszałam - powiedziała Leiko nie bez zdziwienia. Ale to nieobycie pośród klanowych rodów przyprawiło ją tylko o kolejny uśmiech oraz skinięcie głową - Ah, zatem już wiemy, o czym będziemy rozmawiać przy sake. Opowiesz mi o nich, o ich pozycji w klanie oraz słabościach, dobrze siostrzyczko? Te informacje mogą okazać się przydatne, kiedy dotrę do stolicy. - Ugh… za wiele wymagasz… - zaśmiała się siostrzyczka i pokręciła głową. - Nie poznałam wszystkich i nie miałam możliwości przeniknięcia do pałacu. Hatsuma Umaru i Jumai Hataro są oczywiście najważniejsi. To doradcy daimyo, a on słucha ich opinii i rad, acz… coraz częściej postępuje jak podpowiedzą mu Chińczycy. Ich słowo jest ważniejsze niż każdego w pałacu. Rody takie jak Ofu czy Tamura…- machnęła ręką - … znam tylko ze słyszenia. Mają swoje wpływy, ale wiesz… są tylko odrobinę powyżej przeciętnych rodzin samurajskich. - Ale te rody nadal są na tyle ważne, że nawet teraz wolno im wchodzić i wychodzić z zamku, tak? -upewniła się Leiko - A pozostali? Taika, Yokumi i Heira? Jest wśród nich ktoś wart naszej uwagi? Ktoś, kogo mogłabym użyć, aby zbliżyć się do Yuriko? - To nie takie proste. Nawet będąc blisko mojego samuraja… ważnej osoby w klanie. Nawet wtedy nie zostałam ni razu wpuszczona, ani razu zaproszona do zamku. A moje sugestie by tam się z nim udać… były przez niego zbywane żartem. Niestety kochanki bushi nie są osobami, którym wolno zaszczycić swoją obecnością dwór daimyo.- wyjaśniła Iruka i wzruszyła ramionami. - Jak już wspomniałam, mnie udało się raz… ale w przebraniu służki. Jako kochanka Iworiego… nie byłam godna by tam wejść. Gdy to mówiła, Rasume przyniósł sake, czarki i nieco sushi do podjadania. Przysiadł w milczeniu, by napełniać puste naczynka. - Nie znam tak dobrze nikogo z tych klanów. Oyama-dono przedstawił mi kilku z nich, ale… nie miałam okazji wyrobienia sobie zdania na temat któregokolwiek z nich.- zadumała się tymczasem Iruka. Jakie szczęście, że Leiko nie tyle znała, co wprost miała pod ręką byłego lorda klanu, który zaś powinien znać te rody ze swego dawnego życia. Z tego powodu nie była zawiedziona tym brakiem informacji od Iruki. Wręcz przeciwnie. -Skoro kochanki samurajów nie mają na tyle wysokiej pozycji w klanie, aby wpuszczano je za bramy zamku, to powinnyśmy pójść do krok dalej, ne? -słowa wypowiadała enigmatycznym tonem pasującym do dwóch, cóż, teraz już trzech intrygantów. Tylko w jej oczach migotały żartobliwe iskierki - Najwyższy czas, abyśmy znalazły sobie wpływowych mężów, siostrzyczko. Iruka wybuchła śmiechem słysząc te słowa. - Ach… dobry żart. Wiesz przecież dobrze że wędrowna artystka czy łowczyni Oni to marny materiał na męża, chyba że… - przyjrzała się z ciekawością spojrzeniu.- Masz jakiś pomysł na intrygę? -Iye. Jeszcze nie - łowczyni odpowiedziała jej z równym rozweseleniem i krótkim śmiechem -Jak dotąd kończyłam wszystkie moje misji bez potrzeby sięgania po tak.. drastyczne kroki. Ale jeśli nie znajdę innego sposobu na uratowanie Yuriko, to.. kto wie? -uniesioną dłonią przesłoniła swe usta, w urokliwej i jakże nieudanej próbie ukrycia swego rozbawienia -Może nie będę miała innego wyboru, jak tylko wejść w tak nową rolę. A znam przynajmniej jednego samuraja z tych ważnych rodów, którego potrafiłabym nagiąć do skradnięcia mej dłoni. - Hai… łatwo mi sobie wyobrazić jak owijasz biednego bushi wokół swojego palca i nakłaniasz do małżeństwa, ale…- przypomniała jej Iruka mentorskim tonem. - Sam ożenek to nie taka prosta sprawa. Wymaga przygotowań do ceremonii i poradzenia sobie z rodziną niechętną takiemu skandalowi. Ożenek wymaga czasu, dużo czasu. A tego chyba nie mamy za wiele, ne? - Ah, toż sam młodszy brat daimyo gotów był sprzeciwić się poważnym lordom klanu w imię swej miłości do Słodyczy Lotosu. A zatem i ja mogłabym wzbudzić w moim samuraju podobny ogień -stwierdziła Leiko jeszcze z tą nutką figlarności w głosie. Słabnącą nutką, która całkiem zniknęła wraz z machnięciem ręką - Ale masz rację, masz rację. Ona już zbyt wiele czasu spędziła w rękach Hachisuka, a ja.. -westchnęła ciężko - Ja zbyt wiele czasu zmarnowałam będąc łowczynią Oni, zamiast dobrą siostrą dla Yuriko. - Cóż… - westchnęła Iruka uśmiechając się lekko.- … ja nie udawałam łowczyni Oni i też nie dotarłam do niej. Nie zadręczaj się tym, gdyż nie sądzę by bezpośrednia próba wykradnięcia naszej siostrzyczki miałaby szansę na sukces. Za dużo tam ninja przebywa chroniąc siedzibę daimyo. - Być może potrzebujemy świeżego spojrzenia na naszą sytuację, wyjścia poza ramy naszych nauk i doświadczenia - rozmyślała cicho Maruiken - Rozmówię się później z moimi towarzyszami. Oczywiście, nie wiedzą wszystkiego, ale wiedzą wystarczająco i co najważniejsze, nie są przyjaciółmi klanu. Wobec tego ich punkt widzenia może okazać się pomocny. Łowczyni dostrzegała pewną.. przewrotność w tym, że chociaż Iruka była powierniczką większości jej sekretów, to teraz posiadała też tajemnice tylko z Kojiro i Sakusei. I nie była gotowa, aby podzielić się nimi ze swoją zaufaną siostrzyczką. Jeszcze nie. - Z pewnością potrzebujemy pomocy i… - tu Iruka wyraźnie się zawahała nim rzekła. -... nie jestem pewna czy możemy liczyć na nasze siostrzyczki w tym względzie. -Hai. Trudno mi nawet dopuścić do siebie myśli, że nie możemy ufać naszym siostrzyczkom, ale.. -malowane brwi Leiko przymarszczyły się mocno, odzwierciedlając jej niedowierzanie własnym ostrożnie wypowiadanym słowom - Rzeczywiście będzie najbezpieczniej, jeśli przynajmniej przez jakiś czas będziemy polegały tylko na sobie. I w związku z tym.. -pochyliła się, żeby ująć w dłonie jedną z czarek wypełnionych sake - Mam problem, droga siostrzyczko. Nic tak poważnego jak oddech klanu na moim karku, ale ciągle może się okazać drażniące podczas mojej misji w Miyaushiro. Towarzyszy mi pewien łowca, młody i bardzo, bardzo gorliwy. Tak bardzo, że najchętniej nie odstępowałby mnie ani na krok w dzień i w nocy. Wyobrażasz sobie, jakie to będzie problematyczne, szczególnie kiedy mam być martwa. W trakcie łowów był przydatny, teraz zaś.. może się okazać przeszkodą.. Smukłymi palcami delikatnie kołysała naczynkiem, a sponad wzburzonej tafli trunku spoglądała na Irukę -Miałam nadzieję, że posiadasz w zanadrzu jakieś śliczniutkie dziewczątko, które zawróci mu w głowie i odwróci ode mnie uwagę. - Cóż… w Miyaushiro jest dużo kurtyzan i gejsz. Jeśli masz dość pieniędzy do ich wynajęcia którejś z nich, to nie widzę problemu. Duże miasto zawiera wiele rozrywek dla młodego mężczyzny z pełnym mieszkiem.- zadumała się Iruka i pokręciła głową.- Dwie śliczne aktorki to zaproszenie kłopotów. Nie potrzebuję rywalizacji z inną niewiastą podczas misji, więc moja trupa aktorska to sami mężczyźni. -To prawda. Póki co każda moja współpraca z tutejszymi kobietami okazała się dość.. kłopotliwa. Towarzystwo mężczyzn zwykle jest przyjemniejsze - zamruczała łowczyni w zgodzie. Leniwie zamoczyła wargi w sake. I jeszcze raz, i kolejny. Niestety, żadna z kropel spływających jej przez gardło nie była w stanie osłodzić, ani choćby złagodzić wieści, jakie usłyszała w tym pokoju. Nie należała do osób potrafiących zapić swe niepewności w alkoholu. Dlatego posmakowana sake przyprawiła Leiko tylko o lekko melancholijne westchnienie -Ah.. czekają mnie pracowite i skomplikowane odwiedziny stolicy, ne? - Nie wiem. Jak planujesz rozegrać swój pobyt w mieście? - zapytała Iruka i zamyślając się dodała.- Z pewnością nie chcesz przyciągać uwagi daimyo do swojego “powrotu do świata żywych”, ale… co poza tym… chcesz zrobić? -Przyjmę nową rolę i nową maskę, aby móc swobodniej poruszać się po mieście. I skupię się na dotarciu za bramy zamku, albo.. na wypędzeniu z niego siostrzyczki i jej strażników. Może właśnie lepszym rozwiązaniem będzie wywabienie ich ze środka, niż samotne przekraczanie murów tego gniazda pająków.. - łowczyni zadumała się chwilę nad tym nowym pomysłem. Przez krótką chwilę zaledwie, po której tylko wzruszyła ramionami -Ah, ale nie wiem jeszcze w jaki sposób. Tego dowiem się dopiero w Miyaushiro. - Ja będę musiała wpierw pozbierać moich ludzi, a potem zacznę zbierać informacje. Tym razem wrócę do stolicy potajemnie. Na razie koniec z przedstawieniem teatralnymi. Za bardzo rzucają się w oczy.- oceniła Iruka rozmyślając. - Jeśli dobrze pamiętam, to ostatnim razem wasza sztuka przyciągnęła niemałą publiczność, w tym również ważne postaci klanu - ciepły, pełen podziwu uśmiech wkradł się na wargi Leiko - Wątpię, aby zezwolili naszej siostrzyczce na luksus oglądania waszego przedstawienia.. ale może raz jeszcze lordowie i damy Hachisuka skuszą się na opuszczenie zamku, aby zobaczyć kolejną opowieść o bohaterstwie i namiętności? Czyż nie potrzebują pocieszenia po tak wielkiej porażce w Shimodzie? - Hai… przyznaję że jest taka możliwość. Jak jednak wykorzystamy taką sytuację? - zapytała Iruka spoglądając na Leiko. - Mogę przygotować takie przedstawienie, acz wolałabym żeby było ono już częścią gotowego planu. - Nie mam planu, co najwyżej.. kilka jeszcze mglistych pomysłów - rozmyślała w spokoju łowczyni, kciukiem bezwiednie zataczając kółka na trzymanej czarce. - Niestety nawet najwspanialsze wasze przedstawienie nie uczyni zamku opustoszałym. Dlatego najpierw muszę rozmówić się z kimś lepiej zorientowanym w tajemnicach jego korytarzy i ukrytych zakamarków. - W takim razie przygotuję przedstawienie, gdy taki plan powstanie. Obecnie wolę nie przyciągać niczyjej uwagi do tego, że… sprzeciwiam się poleceniom Mateczki wracając do stolicy.- stwierdziła cicho Iruka. Siostry już długo rozmawiały, a wcale jeszcze nie wyczerpały wszystkich interesujących tematów. A chociaż nie potrzebowały zachęty do dzielenia się ploteczkami, to sake na pewno uprzyjemniała im resztę wieczoru. Tyle czasu tonęły w klanowych intrygach, że cudownie głębokim odetchnięciem okazało się wspólne rozmyślanie nad motywem kolejnego występu Iruki oraz jej trupy. Łowczyni ani odrobinę nie wątpiła w ich talenty, wiedziała że zawsze przyciągali niemałą widownię. A jednak tym razem ich zadaniem byłoby skuszenie Hachisuka do porzucenia nadmiernej ostrożności i wyjścia zza bezpiecznych murów zamku. Czego teraz pragnęły ich serca dotknięte porażką i koszmarami Shimody? Opowieść o bohaterstwie i nadzwyczajnych pojedynkach z bestiami? O miłości przezwyciężającej wszystkie przeciwności losu? O życiu zwykłych ludzi.. iye, iye. Z pewnością ważni lordowie klanu byli bardziej zainteresowani sztuką o podobnych im samurajach, bądź o takich, których chcieli w sobie widzieć. Sprytnych, inteligentnych, utalentowanych, niezwyciężonych i pożądanych. Być może sceny prezentowane na deskach teatru powinny być lekko inspirowane wydarzeniami z ziem Hachisuka, aby zachęcić widownię do rozmyślań? Oh, niezbyt głębokich. Nie chciały przecież, aby myśleli zbyt dużo, mogłoby to tylko ściągnąć zagrożenie na Irukę oraz jej aktorów. A może wprost przeciwnie - coś lekkiego i wesołego, takiego do pośmiania się i odsunięcia na bok zmartwień oraz lęków. Łagodzącego nadmierną czujność. Leiko podsuwała swoje pomysły, jednak to przede wszystkim jej siostrzyczka aż promieniała swoim natchnieniem. To był jej żywioł. Jej pasja. Jej miłość. Aż dziw, że później jakimiś pokrętnymi ścieżkami dotarły do.. śmierci. Nie był to tak pogodna rozmowa jak ta o teatrze, ale też nie tak ponura jak mogłoby się wydawać. Leiko jedynie pragnęła zaspokoić swoją ciekawość o tym, co przecież było nieuniknione po tak wielkiej porażce w Shimodzie. O pogrzebach tych, którzy zginęli pod falą nacierających demonów. Jeśli tak wielu samurajów zginęło tamtej nocy, to zapewne cała stolica na długo pogrążyła się w żałobie, ne? Iye. Wprawdzie pogrzebów było wiele, lecz większość z nich była prywatnymi ceremoniami, w których brały udział tylko rodziny zmarłych. Iruka nie miała do nich dostępu. Co innego pogrzeb samego Oyama Iwori, generała klanu oraz kochanka Kurai Hany. Hai, to było wydarzenie, które zmusiło nawet najważniejszych lordów do opuszczenia strzeżonych murów swoich posiadłości i zamku. Jednak ta chwilowa wolność nie obejmowała ich konkubin i dwórek, więc siostrzyczka nie miała okazji zobaczyć choćby mgnienia biednej Yuriko. Podobno zapach kadzideł jeszcze unosił się w powietrzu, kiedy Iruka opuszczała Miyaushiro. Jednak nikt ich nie zapalał dla łowców zabitych na polowaniu w Shimodzie. Nikogo nie interesował los ich ciał porzuconych na polu bitwy, tuż obok trucheł ubitych demonów. Szczęśliwcy mogli liczyć, że eta zajmą się ich ciałami. Pozostałych zostawiano na pastwę dzikich zwierząt oraz żarłocznych Oni, które przetrwały tamtą noc albo dopiero przybyły zwabione smrodem śmierci. Mało który łowca otrzymywał własny grób. Zapewne równie parszywy los czekałby na Leiko, gdyby rzeczywiście zginęła tamtej nocy. Ninja i kunoichi nie różnili się tak bardzo od łowców Oni. Sake czyniła rozważania o teatralnej sztuce jeszcze przyjemniejszymi, osładzała również rozmowy o śmierci i pogrzebach. A jednak ta płynna radość i odwaga nie była w stanie zachęcić siostrzyczek do podjęcia tematu.. zdrady. Ta była straszniejsza od każdego demona, od każdego spisku obmyślanego przez mnichów. Wcześniej nazywały ją innymi słowami- “sprzeciwianiem się”. Hai, to brzmiało łagodniej. W tym określeniu nie kryło się ostrze wbijane w plecy. Sprzeciwiać mogły się dzieci swoim rodzicom, i chociaż wiele nerwów zostawało przez to nadszarpniętych, wiele słów wypowiadanych w gniewie, to nikt nikomu nie wbijał ostrza w plecy. Może dzieci czekała jakaś kara, może dodatkowe obowiązki, może dni pełne napiętego milczenia w domu. Jednak w końcu burza ustępowała słońcu, miłość zwyciężała z konfliktem. Toż rodzina jest najważniejsza, ne? Dlaczego zatem pomimo chichotów i wymienianych ploteczek, uśmiechów i przelewanej sake, wzajemnej obecności dodającej tak wiele otuchy, obie siostry tak zwinnie omijały ten drażliwy temat? Dlaczego myśli o drogiej Mateczce, zamiast rozgrzewać ich dusze ciepłem miłości i poczuciem bezpieczeństwa, otulały je dojmującym chłodem niepokoju i wątpliwości? |
![]() |
![]() | #335 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 05-07-2023 o 01:39. |
![]() |
![]() | #336 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 05-07-2023 o 01:38. |
![]() |
![]() | #337 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
|
![]() |
![]() | #338 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Leiko tylko kiwała powoli głową słuchając planu nakreślanego przez drugą kobietę. Milczała, nie mając nawet najmniejszego powodu do kwestionowania tych.. rozkazów. A przynajmniej do czasu tego interesującego szczegółu zostawionego na sam koniec przez Pajęczycę. |
![]() |
![]() | #339 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Cichutko, bo delikatnie stawiając na podłodze nagie stopy, zbliżyła się do kolejnego pokoju zamkniętego za shoji. Zapukała w nie, pytając łagodnym tonem głosu - Ki-ri-su-kun, czyżbyś jeszcze spał? |
![]() |
![]() | #340 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Po pożegnaniu swoich towarzyszy wyruszających w dalszą wędrówką do stolicy, Leiko wróciła do gospody i zaszyła się z powrotem w pokoju. Kiedy znowu z niej wyjdzie, to już z innym imieniem, z inną twarzą. Ale właśnie – z jaką? Zakładanie kolejnych masek było dla niej i jej sióstr taką codziennością, jak przebieranie się w nowe kimona. Wprawdzie kierowana słowami Mateczki już od dobrych paru lat podawała się za łowczynię Oni, ale wcześniej bywała służkami, maiko, kamuro oraz po prostu kochankami. Każda taka rola wymagała pewnych przygotowań – odpowiedniego makijażu, upięcia włosów, ubrań, nawet dopasowania właściwych zachowań. Inaczej wyglądała Leiko jako skromna służka, a inaczej jako uwodzicielska kurtyzana. A to wszystko bez mocy Oka, dzięki której teraz mogła jednym mrugnięciem całkowicie zmienić swoją twarz. Otwierało to przed nią wiele, wiele nowych możliwości i dawało ogrom swobody. Może nawet trochę, ach, zbyt dużo. W zaciszu swego pokoju Leiko przebrała się w inne kimono – wykonane z ciemnoniebieskiego materiału, zdobione czerwonymi brzegami i haftowanymi kwiatami. Droga Iruka, w swej szczodrości i siostrzanej miłości, pozwoliła jej przejrzeć kolekcję swoich ubrań i wybrać to kimono, które najlepiej będzie pasowało do jej nowej tożsamości. Wtedy zaczynała się ona dopiero powoli kreować i była jeszcze nieznaną jej kobietą ukrytą za mgłą, więc dopasowanie do niej kimona było trudne. Zatem wybrała to, które wyglądało na skromniejsze od eleganckich strojów noszonych przez wdowę Asano, ale jednocześnie nie pozwalało nikomu pomylić jej z byle służką czy wieśniaczką. Być może to przyjaciółka użyczyła jej jedno ze swoich ubrań, aby jej towarzyszka odpowiednio się prezentowała w trakcie swojej pierwszej wizyty w Miyaushiro? Usiadła wygodnie na tatami, a następnie ujęła w dłoń lusterko, którego wypolerowana powierzchnia musiała jej wystarczyć do obserwowania swej nienaturalnie zmieniającej się twarzy. Przyjaciółeczka wdowy Asano, siostra jej męża. Zrodzona ze skandalu. Mając w pamięci te szczegóły, łowczyni sięgnęła po płynącą w jej krwi moc Kameru no kao. Powinna być trochę młodsza od postaci przyjętej przez Pajęczycę. Również kilka lat młodsza od samej łowczyni. Och, iye… nie aż tyle. Wprawdzie już jako nieletnia dziewczyna z powodzeniem kończyła misje powierzane jej przez Mateczkę, jednak teraz wątpiła, aby tak młodziutka maska ułatwiła jej wejście za bramy zamku. Kto zatem będzie jej kluczem? Oszałamiająca piękność czy wprost przeciwnie – niepozorne i ciche dziewczątko? Powinna mieć na twarzy jakiś znak szczególny czy niczym się nie odznaczać, aby szybko popadała w zapomnienie? Jaki kolor oczu? A usta? Pełniejsze, szersze, węższe? Nie za duży podbródek? Och, czy przypadkiem teraz nie za mały? Nie za wysokie czoło? Z nagłym westchnieniem opuściła lusterko na uda. Zamknęła oczy, po czym palcami delikatnie rozmasowała je przez powieki. Znalezienie odpowiedniej maski nie było łatwe. Każda kolejna zmiana wydawała się niezadowalająca. Jedna twarz była zbyt delikatna i bezbarwna, brakowało jej charakteru. Inna zaś zbyt surowa, niezdolna wyrazić subtelnych emocji, które Leiko uczyniła jedną ze swoich broni. Niektóre twarze były zbyt płytkie lub niezgrabne. W swoich poszukiwaniach natrafiła też na takie o zbyt smutnym wyrazie, jak również na twarze o nadmiernie wyrazistych cechach. Wiele kobiet widziała w swoim odbiciu, ale w każdej znajdowała jakiś problem, nawet byle drobiazg, który uznawała za niedoskonałość. Nieustannie starała się je naprawić, przerobić, całkiem zmienić. Wszystko przez to, że te twarze nie były… jej twarzą. Tą, którą tak dobrze znała. W każdym swoim uśmiechu, mrugnięciu czy zmarszczeniu brwi ukrywała potężną broń. Jej mimika była niezwykle precyzyjna i kontrolowana, umożliwiając jej wyrażanie najbardziej subtelnych emocji i intencji. Czy będzie potrafiła czynić to przybrana w maskę? Jak dotąd tylko dwa razy miała okazję skorzystać z mocy Kameru no kao, a wtedy wygląd nie miał aż tak dużego znaczenia. Po prostu przez kilka chwil musiała… nie wyglądać jak Maruiken Leiko. Przeszło jej przez myśl, aby sięgnąć po tamtego kuszącego motyla, który tak się spodobał Czapli i samej yojimbo Sonoske. Ale zadaniem tamtej było wyróżniać się nadzwyczajną urodą i przyciągając ku sobie spojrzenia, w takiej postaci nie mogłaby sobie pozwolić na spokojne przeszukiwanie miasta za kluczem otwierającym bramy zamku. Zapewne ściągnęłaby również na siebie niechęć żon pogrążonych w żałobie… Iye, potrzebowała czegoś innego. Kogoś innego. Całe szczęście, że znała wiele kobiet, ne? Miała wiele siostrzyczek, starszych i tych młodszych też. Wprawdzie nie potrafiła przyjąć twarzy żadnej z nich, ale mogła sięgnąć ku nim po inspirację. Podniosła z powrotem lusterko. Zaczęła od jednej siostry, biorąc od niej piękne, duże sarnie oczy. Od innej wzięła pełne usta, potem sięgnęła po łagodne rysy twarzy kolejnej. Zaczęła łączyć te znajome elementy, starannie mieszając je w swoim umyśle. Dopracowywała każdy detal, sprawdzając czy twarz, którą skomponowała, skutecznie zakrywa jej tożsamość, a jednocześnie wygląda… prawdziwie. Zbierała cechy od różnych sióstr, tworząc swoją unikalną mozaikę. Mateczka własnoręcznie wyznaczała przeznaczenie dla każdej ze swych córek, zatem w jej domu nie było wiele miejsca na odkrywanie w sobie artystycznych talentów. Przynajmniej nie tych, które w żaden sposób nie mogły im pomóc w wykonywaniu zadań. W związku z tym Leiko nie miała wielu okazji do trzymania pędzla czy rzeźbienia w glinie, ale wyobrażała sobie, że jej obecne zajęcie było im choć trochę podobne. Aczkolwiek teraz jej narzędziem była moc Oka, a płótnem… własna twarz. Z początku, być może nieco kierowana własnym sentymentem, rozważała długie włosy dla swojej nowej roli. Aczkolwiek jedna próba wystarczyła, aby uznała je za mało praktyczne. W końcu zdecydowała się na krótsze, muskające jej barki. Puszczone swobodnie, uciekające zza uszu kosmyki zamiast fryzury misternie spiętej szpilami. Do tego prosta grzywka zamiast częściowej kurtyny włosów opadającej figlarnie na twarz. Subtelny makijaż podkreślał oczy o tęczówkach barwy głębokiego brązu. Już nie płynące złoto, nie piasek skrzący się w słonecznych promieniach, a… świeżo zaparzona czarna herbata. Nie spoglądała na Leiko zachwycająca uwodzicielka i pożeraczka męskich serc podobna kurtyzanom czy samej wdowie Asano. Nie roztaczała wokół siebie aury tajemniczości i niedostępności. Iye, ta nieznana kobieta miała delikatną, jeszcze dziewczęcą urodę, i bardziej pasowało do niej określenie „śliczna” niż „piękna”. Rzeczywiście wyglądała jak młodziutka córka samurajskiego rodu. Dobrze ułożona, choć o lekko krnąbrnym błysku w oczach. Bycie dzieckiem skandalu pozostawiło na niej swe piętno. A jej imię? Asano Mizuki ![]() Była idealna… prawie. O ile Leiko mogła stworzyć wygląd na podstawie swoich siostrzyczek, to ruchy i sylwetkę wypadałoby zapożyczyć od zwykłych kobiet, wieśniaczek i służby. Dlatego wyszła na miasto by pochwycić gestykulację napotkanych kobiet, ich sposób poruszania się, ich sylwetkę. Mizuki nie była Leiko, nie była pewną siebie łowczynią która z racji swojej profesji stała nieco z boku kastowej piramidy Japonii. I mogła sobie pozwolić na swobodę w zachowaniu i gestach jakiej córka samuraja, nawet zhańbiona, winna unikać. Mizuki nie mogłaby wszak pozwolić sobie na publiczne zaczepienie Rasume. Mizuki musiała być idealna. Bo tego Mateczka wymagała od swoich córeczek, perfekcji. A Leiko była wszak ulubioną córeczką Chiyome. I nie mogła zasmucić Mateczki swoją porażką. I to z wielu powodów. Choć mogło to dziwić obcych, to Chiyome mimo swojej pozornej surowości potrafiła być wyrozumiała dla porażek swoich córeczek. Wszak sam fakt porażki był bolesny dla każdej z nich. Te spojrzenie pełne smutku, te usta wygięte w wyrazie rozczarowania. I decyzja, która zawsze padała na koniec. Córeczka która zawiodła oczekiwania Chiyome na misji, była karana “odsunięciem w cień”. Czasem na kilka dni, czasem tygodni, czasem miesięcy. Odsunięta w cień córeczka zajmowała się domem, zajmowała się praniem kimon rodziny, opieką nad najmłodszymi siostrzyczkami, szkoleniem starszych. Robiła za służbę, bo wszak w domu Mateczki nie było miejsca dla służących. Obce oczy mogły zobaczyć zbyt wiele, obce uszy posłyszeć, a obce języki wypaplać. Leiko nie zdarzały się często takie wpadki, Yuriko również… Iruka nie miała takiego szczęścia. Już dwa razy została odsunięta w cień. Co bywało bolesne bo Leiko, Yuriko i Iruka należały do jednej grupy przyjaciółek. Nie ma bowiem co ukrywać przed sobą, że siostrzyczki choć zżyte nie były monolitem. W tak licznej grupie ambitnych charakterów tworzyły się kliki rywalizujące ze sobą o łaskę Mateczki. Leiko należała do jednej, Hikari i Meisa do drugiej. A Chiyome podsycała tą “przyjazną rywalizację”, pilnując przy tym by nie wychodziła ona poza okazjonalny niegroźny sabotaż. Nic nie wyostrza zmysłów i nie uczy czujności, jak wroga stopa o którą można się potknąć w kluczowej chwili, ne? Przynajmniej takie zagrożenie było podczas treningu, nigdy podczas misji. Zazdrości i animozje między siostrzyczkami nie wychodziły poza bramy domu. Wtedy bowiem sabotowanie jednej siostrzyczki przez drugą było traktowane jako zdrada. A choć Chiyome przymykała oko na porażki, zwłaszcza w wykonaniu niedoświadczonych córeczek, to dla zdrajczyń litości nie miała. Gdy łowczyni była już gotowa, wybrała sobie wygodne miejsce na placu głównym miasteczka i obserwując mijane osoby cierpliwie czekała. Jej bystre oczy dostrzegały teraz wiele szczegółów, które umknęły jej za pierwszym razem. Wszak gdy przybyła do miasteczka miała tyle spraw na głowie, tyle ponurych myśli, tyle planów do nakreślenia. Teraz miała tylko jedno… czekanie. Teraz zauważyła nie tylko nerwowe spojrzenia samurajów prowadzących patrole. Ale też niektóre zbyt ciekawskie spojrzenia kobiet, niektórzy kupcy przyglądali się podejrzliwie, tragarze, żebracy… ninja. W tym mieście było całkiem sporo szpiegów, których wczoraj nie zauważyła. Na tyle utalentowanych i doświadczonych, że zajęta własnymi problemami i planami nie zauważyła żadnego z nich. I ci wszyscy obserwowali otoczenie i szukali kogoś… możliwe że samej Leiko. Między innymi. Łowczyni naliczyła cztery pary oczy. Dużo jak na takie miasteczko. Na szczęście Asano Mizuki nie przyciągała na dłużej ich uwagi. Co najwyżej uroda Mizuki przykuła na chwilę ich uwagę. Coś innego przyciągnęło ich uwagę bardziej. Sofun. Pajęczy samuraj zresztą nie potrafił się wtopić w tło. Wysoka masywna sylwetka zamknięta w czarnej jak noc zbroi, z mempo ukształtowane na kształt czaszki po prostu przyciągała uwagę i budziła strach. To że oprócz dwóch katan, nosił na plecach maczugę zdobytą na Oni, nie ułatwiało sprawy. Ale też sprawiało, że każdy ustępował mu z drogi. Nawet patrol pod wodzą samuraja nie próbował zaczepić Sofuna. Ashigaru próbowali się schować za swoim przywódcą, a ten spojrzawszy na swoją katanę… a potem dwie katany Sofuna i maczugę, stwierdził że nie zauważa dużego i potężnie uzbrojonego samuraja. Leiko zaś zauważyła coś jeszcze. A właściwie kogoś. Chłopa idącego powoli i opierającego się o kij. Zmęczonego tragarza zapewne. Mięśniaka o tępym obliczu. ![]() Zazwyczaj taki osiłek nie zwróciłby uwagi Maruiken, w końcu co go różniło od innych tragarzy ? Poza tym, że… był “ogonem” Sofuna. Śledził samuraja i był w tym całkiem dobry. Trzymał się na odpowiedni dystans, łatwo wtapiał się w tło i wyglądał przeciętnie. Był ninja… całkiem niezłym w swoim fachu. A Sofun powoli podchodził do Asano Mizuki nieświadomy obecności tego opiekuna tuż za swoimi plecami.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
![]() |
|
| |