Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-11-2010, 17:02   #11
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Co raz ciekawiej się robi. - powiedział wstając. - Miecze mam swoje, ale towarzystwem nie pogardzę. - Sięgnął do sakiewki i wyjął pięknej roboty miecz, prezent od jego kapitana.


Przywiązał pochwę do pasa na zbroi, i dobył miecza. Ostrze zalśniło w promieniach ognia z kominka jasnościa, a na klindze pokazały się zdobienia przypominające starożytne elfie pismo. Gest był trochę teatralny, ale wszak miał pokazać, że Theodor nie potrafi walczyć, dobrze jeśli nawet sojusznicy nie będą znali prawdziwej potęgi maga.
- Nie wiem czy dobrym pomysłem jest abyś z nami ruszał, mogą cię wziąć za jednego z atakujących. - powiedział do Garka, i nie czekając na odpowiedz ruszył do wyjścia.

Już na zewnątrz kierował się za karczmarzem, jako, że tutejszy powinien znać dobrze drogę. Kiedy się z nim zrównał. Zapytał.
- Kto zazwyczaj dowodzi i jak często są ataki? Macie jakichś magów? -
 
deMaus jest offline  
Stary 15-11-2010, 17:21   #12
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Minotaur po toaście z Ahmadem, obserwował wszystko uważnie. Jak weszli nowi przybysze do karczmy, w tym podejrzliwie wyglądający Ork. Jak zaczęli rozmawiać z jakiś chłopem zakutym w stal, który przyglądał mu się jak wszedł on.

A teraz nastąpiło coś, czego się nie spodziewał. Zapowiadała się bitwa z Orkami. Zielonoskórymi orkami. Minotaur, jako lud silny, wojenny i stworzenie honoru, które słabszemu pomocy nie odmawiało, przeprosił Ahmad'a z którym siedział przy stole i wstał. Wten odezwał się karczmarz:
-Dobra, kto ze mnÄ… idzie? Mam akurat pod ladÄ… dwa miecze na wszelki wypadek.
- Zachowaj swoje miecze karczmarzu, te dwa miecze na moich plecach nie sÄ… tylko od parady.
Miecze w dwóch jaszczurach, wisiały tak, by ich klingi były skierowane w jedną stronę. W stronę lewą. Dawało to troszeczkę dodatkowego miejsca na plecach po prawej stronie, które zajmował kołczan bełtów.
Cały rynsztunek Minotaura i nie jednego stworzenia budził respekt i szacunek, do tego był przecież Minotaurem zaprawionym w mieczu. Kilka sekund później był już gotowy do drogi, zostawiając resztę swojego dobytku za ladą karczmy. Nie uśmiechało mu się ruszenie do walki, wraz z plecakiem wypełnionym przymiotami codziennego użytku.
Dwa miecze dwuręczne świsnęły w powietrzu, gotowe do użycia. Jeden płomienisty, drugi zwykły. Oba pochodzące z dalekich kuźni Minotaurów.
- Jak daleko jest ta wioska, mości rycerzu? - zapytał się zdyszanego woja.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 15-11-2010 o 17:29.
SWAT jest offline  
Stary 15-11-2010, 19:01   #13
 
Shawn's Avatar
 
Reputacja: 1 Shawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodze
Arab spokojnie obserwował wszystko ze swojego miejsca, dopił piwo i rzucił karczmarzowi:
- Przygotuj obronę karczmy! Zastawcie drzwi i okna, ale wpierw wypuść innych.
Po chwili powiedział minotaurowi:
- Masz mojÄ… pomoc, przyjacielu. Staniesz ze mnÄ… w boju?
- Dobrze, Ahmadzie. Ruszaj pierwszy, dogoniÄ™ was.
Mag wybiegł z karczmy i spojrzał w stronę osady. Już z daleka widział płonące pochodnie i słyszał nerwowe rżenie koni. W międzyczasie wyciągnął swój sejmitar prawą ręką, lewą trzymając laskę.

Stanął przed drzwiami i zaczął wypatrywać orków.
 
Shawn jest offline  
Stary 16-11-2010, 12:09   #14
 
FunkyMonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 FunkyMonkey nie jest za bardzo znany
- Czym byłoby życie bez magii? - Mruknęła z zadowoleniem ciemnoskóra dziewczyna, otwierając zaklęciem szkatułkę znalezioną w jukach wozu stojącego przed gospodą. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy znalazła w niej kilka szlachetnych kamieni. Pośpiesznie schowała je do worka przewieszonego przez ramię i wycofała się chyłkiem ze stajni.
Gdy tylko znalazła się na zewnątrz, zauważyła, że stoi po kostki w wielkiej kałuży. Prychając i używając słów, które nie przystoją damie, skoczyła na względnie suchą trawę i malutką kulą ognia zaczęła osuszać mokre buty.

Chwilę później usłyszała krzyki posłańca i mokre buty przestały zajmować ją w najmniejszym stopniu. Szykowała się co najmniej krótka wojna, bo gdyby było inaczej, stary Darquas nie korzystałby z najemnych band, tylko posłał swoje odziały. Uradowana magiczka podbiegła natychmiast do karczmarza zwołującego drużynę i proponującego użyczenie mieczy. Przyjrzała się z powątpiewaniem oferowanej broni i tym, którzy już zgłosili się do walki. Posiadała już dwa sztylety i procę, z którymi sobie świetnie radziła, ale nie widziała siebie jednak w pierwszych szeregach idących do walki. Miała swoją własną wizję tej wojny.
- Też pomogę - krzyknęła w stronę karczmarza i usadowiła się na szynkwasie.
 
__________________
Kto nie ma anioła stróża, może robić, co mu się żywnie podoba.

Nie daj się zwieść mojemu nickowi - jestem kobietą ;)
FunkyMonkey jest offline  
Stary 16-11-2010, 16:36   #15
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Ork pozostawał dziwnie nieporuszony. Przysłuchiwał się tylko, całkiem jakby zobojętniały, temu nagłemu zamieszaniu. Na słowa Hessa zareagował tylko skinięciem głowy - przyjął do wiadomości. Odczekał jeszcze parę chwil, nim grupa pośpiesznie zebrała się i wyruszyła na pomoc tutejszemu lordowi.
Zadziwiające, jak nagle zerwali się na wezwanie, jak psy na ratunek swemu panu. On nigdy nie będzie niczyim psem. Nie poczuwał się do obowiązku stawienia się na rozkaz tego, jak mu było? Dar...? ...nieważne. Nie będzie z pianą na pysku spieszył, by zabijać jego wrogów. Orkowie byli mu równie tyle obojętni, co obcy... To nie była jego walka. Spożyty posiłek ciążył mu na żołądku, zniechęcając do ruchu, zaś opustoszałe nagle wnętrze, nie licząc garstki pozostałych obrońców stało się bardziej znośne... Czuł się zmęczony, oczy przymykały się lekko - dzień pełen przeżyć, w tym nagła zmiana środowiska dawały o sobie znać - miło byłoby zwinąć się w kłębek w swoim legowisku i zasnąć.

Zgrzyt przesuwanych po podłodze mebli przypomniał mu, że nie znajduje się w znajomej gęstwinie. Chwile po odejściu grupy, rozpoczęto przygotowania d obrony karczmy. Gark wstał i wyciągnąwszy z torby zawiniątko ze skóry wydobył z niego starannie zabezpieczoną przed nadmiarem wilgoci cięciwę, po czym sprawnie, choć dość powoli rozpoczął jej zakładanie. Stęknął lekko, gdy przyszło mu nagiąć łuczysko, po czym, zwolniwszy nacisk, sprawdził naciąg. Toporzysko przewiązał sobie przez plecy, tak jednak, by łatwo mu było go dobyć... Musi przypilnować jednego elfa. Coś jeszcze? Upewnił się, że nóż tkwi mocno w pochwie przy pasie, po czym ruszył ku drzwiom, wydostajac się na chwilę przed zabarykadowaniem wejścia do budynku.

Wyszedłszy, uszedł początkowo tylko parę kroków, po czym przystanął i odetchnął głęboko kilka razy, przymknąwszy oczy. Wyobrażał sobie, jak każdy łyk świeżego powietrza rozpływa się po jego ciele, wypychając zeń zmęczenie, ból i osłabienie. Po czym ruszył nagłym zrywem, odbijając wpierw od drogi ,a następnie skręciwszy tak, by poruszać się równolegle do niej. Nie powinni odejść daleko, zapewne niedługo ich dogoni.

Zapadający zmierzch sprzyjał mu, rosła orcza sylwetka niknęła łatwo wśród wydłużających się cieni i postępujących szybko ciemności, oczu nie raziło już ostre światło dnia, cisza, przerywana tylko zaskakująco cichymi stąpnięciami koiła słuch, podrażniony hałaśliwym, karczemnym otoczeniem. Nosem wciągał chłodne powietrze, szukając obcych zapachów... Nic nie mogło umknąć uwadze wyczulonych zmysłów orka.

Wedle własnych przewidywań szybko doścignął grupę, a następnie wysunął się naprzód, wciąż poruszając się tak, by nie zostać zauważonym. Lekki pot zrosił mu czoło - przyjdzie mu jeszcze odchorować te szaleństwa, czuł to w kościach, nie był już taki młody... Jeśli jednak czekały ich jakieś niespodzianki, dowie się o tym pierwszy.

 

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 17-11-2010 o 17:25.
Someirhle jest offline  
Stary 21-11-2010, 17:40   #16
 
Anatariusz's Avatar
 
Reputacja: 1 Anatariusz nie jest za bardzo znany
Anatariusz miał lekki sen. Zbudził ożywiony ruch w całej karczmie. Wszedł ze swego pokoju, ale w korytarzu nie było już nikogo. Wziął więc swoją broń i zszedł na dół.

Gdy tam dotarł zauważył, że nikogo tam prawie nie ma. Nigdzie nie wypatrzył też Minotaura Theodora ani orka. Pozostała tylko mała grupa nieznanych mu mężczyzn, która szykowała się do walki. Jeden z nich siedział przy jednym ze stolików nie robiąc nic. Było widać, ze jest wyczerpany. Nie chcąc przeszkadzać reszcie w przygotowaniach, podszedł do siedzącego mężczyzny, aby dowiedzieć się co wywołało wśród klientów takie poruszenie. Wojak opowiedział mu wszystko co się wydarzyło.
Anatariusz zastanowił się chwilę czy pozostać tutaj i bronić karczmy, czy pogonić za resztą by bronić osady. Po chwili zdecydował jednak, że może się jednak tam przydać bardziej. Nie zwlekając ani chwili dłużej pobiegł do stajni po konia i puścił się cwałem w stronę wioski. Chwile później w oddali ujrzał grupę zmierzająca w tym samym kierunku. Gdy ich dogonił na samym przedzie grupy wypatrzył Minotaura oraz karczmarza, który prowadził cała grupę, gdyż jako mieszkaniec tej okolicy znał ją bardzo dobrze. Chwilę później zauważył też Elfa, z którym rozmawiał wcześniej. Poruszali sie oni pieszo, jenak biegli szybkim tępem. Anatariusz jadąc na koniu szybko ich dogonił. Z całej grupy znał tylko Elfa, toteż zaproponował mu, aby wskoczył do niego na konia i pojechali razem, by zatrzymał więcej siły na najbliższą walkę. Wiedział, że z Zielonoskórymi będzie ciężka przeprawa. Były to istoty z twardą skórą i niezwykle silne.
 
__________________
Prawdziwy Pan Śmierci nie ucieka przed nią tylko idzie z nią ręka w rękę.

Zawsze kończ to co rozpocząłeś...
Anatariusz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172