Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-12-2010, 12:22   #1
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
[autorski, dark fantasy, 18+] ŁZY DUSZY

Miasto Wyrobisko, świątynia Varunatha – Pana Sprawiedliwości i Kary, rok 656 Imperium


- Nie ma sprawiedliwości na tym nikczemnym świecie – rachityczny staruszek spojrzał bez lęku na kolczastą maskę noszoną przez kapłana z którym rozmawiał. Mimo, że przyjaźnił się z tym człowiekiem o szarych, spokojnych oczach od wielu lat, nigdy nie widział jego twarzy. – Jest tylko to, co wy uznaliście za sprawiedliwość. Zimna, często bezduszna, zrodzona w mrocznym sercu Sheithana I i zapisana na kartach Tradycji, której z takim poświeceniem chronisz, przyjacielu.

Kapłan pokręcił głową w zamyśleniu. Oderwał wzrok od staruszka, który siedział na wielkim krześle bacznie pilnowany przez milczącego Żołnierza Domu i spojrzał w niebo.

- Tam – powiedział miłym dla ucha głosem. – Widzisz te dwa kołujące myszołowy?

- Raczysz żartować, przyjacielu – zaśmiał się suchym śmiechem starzec. – Nawet jak zerkam miedzy własne nogi mam problem z wypatrzeniem mieszkającego tam cipkołowa. A ty chcesz, bym zobaczył jakieś punkty na niebie. Lecz wierzę ci, że tam są. Jakież mają znaczenie?

- Polują – odpowiedział kapłan. – Wypatrują gryzoni, które nie przestrzegają prawa Aspektów. Są czujne i sprawiedliwe, ptaki oczywiście. Ukarzą tylko te spośród myszy, które złamią prawo i wyjdą z nory.

- Albo te odważniejsze – zaśmiał się starzec.

- To niebezpieczna herezja, Dominiq.

- Eee tam. Starość jest niebezpieczna – zripostował starzec. – Ludziom bliskim ciemnej strony Maraji wolno mówić więcej. Zasłużyli.

Kapłan nie odpowiedział. Patrzył w zamyśleniu na myszołowy. Jeden z nich opadł gwałtownie w dół.

- Sprawa władcy Kredy – zauważył Dominiq. – O niej chciałeś porozmawiać.

- Tak. Doradzałeś świątyni wiele lat. Doradzałeś dobrze. Bardzo dobrze. Co o tym sądzisz?

- Zajmijcie się nią dobrze. Wyczuwam w tym ... drugie dno.

- Drugie dno?

- Przekonasz się, Czysty. Na razie nie mogę i nie potrafię powiedzieć nic więcej.

Kapłan skłonił się w milczeniu i z szacunkiem uściskał wątłą, pokrytą plamami dłoń starego przyjaciela.



Miasto Wyrobisko, świątynia Varunatha – Pana Sprawiedliwości i Kary, rok 656 Imperium


Arya

Świątynna polewka była niezbyt wyszukana, a przez to niesmaczna. Ale dawała siłę po treningu, a zmęczone ciało domagało się jedzenia.

Duchowni już dawno temu spożyli swoje posiłki, więc jadłaś w sporej sali zupełnie sama. Nawet ci to odpowiadało. Mimo, że służyłaś Świątyni Pana Sprawiedliwej Kary, to niezbyt dobrze czułaś się w towarzystwie małomównych kapłanów. Wolałaś czyny, niż gadanie o prawach i Tradycji.

Kiedy kończyłaś posiłek, zastanawiając się, jak wydębić od ospałego kucharza dokładkę, usłyszałaś kroki i ujrzałaś nowicjusza świątyni zmierzającego w twoją stronę. Nosił szary chałat świątynny, a jego twarz nadal nosiła blizny po rytuale pierwszego oczyszczenia. Chłopak stał najniżej jak to możliwe w hierarchii świątynnej. Nawet nie miał prawa malować sobie twarzy, nie wspominając już o noszeniu kolczastej maski.

- Kapłan Czysty chce cię widzieć, Mieczu Świątyni – zwrócił się do ciebie oficjalnym tonem młodzieniec. – Czeka na ciebie w wirydarzu.

Podniosłaś się z westchnieniem. O dokładce mogłaś jedynie pomarzyć.

Althea zwana Cierniem

Krew skapywała z twoich przedramion do ofiarnego naczynia. Ból – część kary za grzechy – te popełnione i te nie popełnione – był dobry. Pozwalał ci zapomnieć o ludzkich słabościach. Poczuć wolę Varunatha gdzieś tam, odrobinę dalej, o wyciagnięcie palców za niewidzialną, lecz wyczuwalną barierę.

Aspekt był zawsze w pobliżu, kiedy odprawiałaś modły. Czułaś go. Czułaś jego zadowolenie z twojej adoracji. Wiedziałaś, że dzięki łączącej ciebie i Aspekt więzi, zawsze będziesz jego narzędziem na tym paskudnym, pełnym niegodziwości świecie. Hakiem, który wbity w ciało wiarołomców i grzeszników da zadowolenie twemu Panu.

Pozwoliłaś, by ból oczyścił twój umysł, a po zakończonej modlitwie udałaś się do swojej celi, aby opatrzyć zranioną rękę.

W połowie drogi zatrzymał cię nowicjusz przekazując pokornie prośbę, że w kapitularzu czeka na ciebie Czysty. Jeden z bardziej poważanych i miłych Aspektowi kapłanów.

Nie zważając na krwawiącą rękę ruszyłaś na spotkanie.


Albrecht „Nawrócony”

Oczy rozbolały cię od drobnego pisma, którym rozpisano czytany pergamin. Pisma, czy raczej lepiej było powiedzieć, bazgroł. Koślawe znaki runiczne, kiepska znajomość gramatyki autora tego „dzieła” oraz straszliwy, nużący styl, powodował, ze miałeś ochotę rzucić pergamin w kat i zaprzestać daremnego trudu odczytania tego, co autor miał do przekazania światu.

A miał wiele. Bowiem, mimo że pisał kiepsko i jak pijany, to jednak jego wiedza o minerałach i ich alchemicznych właściwościach była godna podziwu.

Westchnąłeś i powróciłeś do żmudnej pracy.

Jakiś czas później w skryptorium pojawił się nowicjusz Świątyni i nakazał ci udać się na spotkanie z Czystym. nawet on – ledwie ogolony wyrostek o nadal jątrzących się ranach po pierwszym oczyszczeniu – stał wyżej od ciebie w hierarchii. Ale wiedziałeś, że już niedługo twoja pokuta dobrnie do końca i wtedy znów, jeśli kapłani okażą ci laskę, staniesz się panem własnego życia, na ile jest to możliwe w Imperium Cienia.



Twierdza Kreda, siedziba thara Ushmajela D’Naghar, wiosna, rok 656 Imperium.

Wszyscy

Ruszyliście w drogę do Kredy. Niewielkiego miasta górniczego położonego o dwa dni jazdy od Wyrobiska. By wyjaśnić sprawę zabójstwa córki władcy miasta. Więcej szczegółów nie mieliście – nawet kapłanka, której zlecono przeprowadzenie śledztwa i wymierzenia sprawiedliwości.

To właśnie ona dobrała sobie was, jako towarzyszy. Alchemika, którego kiedyś oskarżono o czary. Modlitwy kapłanów szybko wyjaśniły te nieporozumienie – chłopak nie miał w sobie energii, która wypełniała ciała i dusze czarnoksiężników, a którą bez trudu dało się wykryć w świątynnych warunkach. Był jednak winny innej zbrodni – żądzy wiedzy. grzechu, którego Świątynie nie wybaczały. Wszak napisano na kartach Tradycji – iż „wiedzą zajmować się będą jedynie szlachetnie urodzeni potomkowie Reva oraz ci, których Mroczna Szóstka wyznaczyła do roli kapłanów, albowiem tylko ich dusze zasługują na światło zrozumienia”.
Tak. Nie tylko ciało Nawróconego znaczyły blizny.
Drugą towarzyszką kapłanki była Arya. Dobrze zbudowana kobieta. Wojowniczka nosząca w sobie bez wątpienia domieszkę barbarzyńskiej krwi. Może cavennordzkiej, a może hariańskiej. Niedźwiedzia lub Kozła. Nie było to ważne. Ważne było, że miała służyć i zamierzała robić to najlepiej, jak potrafiła.


Do celu dotarliście bez niespodzianek i złych przygód, zdąrzając tuż przed burzą, kiedy pierwsze ciężkie krople spadały na dachy domów. Prowadziła kapłanka z zakrytą kolczastą maską twarzą, w szarych szatach Świątyni. Oblicze Aspektu, któremu służył śmiertelnik.

Przejechaliście niespiesznie po kamiennym moście oddzielającym zamek od miasteczka. Zaczynająca się burza i wieczór ukryły przed wami szczegóły Kredy. Bez wątpienia miasteczko było dość spore, a większość domostw wzniesiono z kamienia. tylko tyle zdołaliście zaobserwować przejeżdżając przez Kredę. Kopyta waszych wierzchowców dudniły po bruku, a może był to odgłos nadciągającej burzy.

Strażnicy nie zadawali wam pytań. Odsunęli się na boki, dając czysty przejazd. Konie po chwili znalazły się na wewnętrznym dziedzińcu, a wy mogliście w końcu zsiąść z ich grzbietów.

Niebo przecięła błyskawica.

W jej świetle – jakże dramatycznie – pojawił się władca zamku. Ubrany w żałobne szaty – czarne, z wysokim, szpiczastym kołnierzem. To, że wyszedł, aby osobiście was powitać świadczyło jedynie o tym, jak wiele od was oczekiwał. Był przecież tharem. Potomkiem Nieskalanych. Z woli Imperatora władcą okolicznych ziem, jakże daleko położonych od stolicy Imperium – od miasta Tron. Mógł zaczekać w swoim zamku. A jednak zdecydował się wyjść na coraz silniej padający deszcz.

- Witam w Kredzie – powiedział dając znak, by idąca za nim asysta – trzech uzbrojonych Żołnierzy Domu – została kilka kroków za nim. Kolejny znak szacunku i zaufania. – Cieszę się, że świątynia tak szybko odpowiedziała na moją prośbę.

Burza nadciągała coraz szybciej.

- Zapraszam na zamek.

Nie czekając na odpowiedź odwrócił się przyjmując rolę przewodnika.



Twierdza Kreda była typowym zamkiem północnej części Imperium Cienia. Dwa piętra, wysoka wieża centralna i mniejsze wieże narożne. Masywne, chłodne mury, wąskie okna z wykuszami, niezbyt szerokie korytarze i wejścia do komnat. Budowla wzniesiona z myślą o obronie dawniejszych granic Imperium. Potem jednak koła wojny potoczyły się dalej na północ. Legiony wkroczyły za rzekę Krętą i zaczął się podbój klanów górzystego i mroźnego Harianu. Granice przesunęły się, ale twierdza pozostała – pamiątka dawnych dni.

Ushmajel D’Naghar prowadził was przez parter, wprost do sali, której strzegło dwóch uzbrojonych Żołnierzy Domu. Otworzyli drzwi przed swoim panem i znaleźliście się w pokoju, który na pewno służył jako miejsce posłuchań. Ściany komnaty przyozdobiono trofeami z wojennych wypraw oraz pamiątkami Rodu – sztandarami, bronią i tarczami. Wprawne oko mogło rozpoznać znaki klanów hariańskich na większości ze zdobyczy. Ale wśród tych wszystkich militariów dostrzec można było również inne ozdoby – portrety, mapy oprawione w ramy jak obrazy, glejty i tego typu rzeczy. Znak, ze mimo wojennych tradycji Ród D’Naghar był również rodem wykształconym i ceniącym sobie przeszłość z innych powodów.

- Kazałem przygotować pokój dla waszej sprawiedliwości – oznajmił thar używając nieco sztywnego, aczkolwiek oficjalnego tytułu kapłanów Varunatha. – Jeśli wasza sprawiedliwość sobie życzy mieć blisko swoich ludzi, wybrana komnata ma drugą łączącą się z nią drzwiami zarówno z korytarza, jak też z komnaty głównej. Oczywiście, wasza sprawiedliwość, jeśli wasze życzenie jest inne, każe przygotować dla was i dla waszych ludzi inne miejsce pobytu.

Przez chwilę milczał wpatrując się w kolczastą maskę. Za oknem burza rozszalała się na dobre. Ulewa walczyła o prymat z grzmotami i piorunami.

- Czekałem na przyjazd waszej sprawiedliwości z niecierpliwością – kontynuował Ushmajel, kiedy pogoda na to pozwalała. – Moja córka ...czeka na pochówek. Chcę tradycyjnej ceremonii marajistycznej. Zaprzyjaźniony z rodziną kapłan już czeka, ale wiedziałem, że wasza sprawiedliwość zapewne zechce obejrzeć Nathanellę. Pozwoliłem sobie również rozpocząć własne dochodzenie. Wynająłem łowcę nagród zwanego Pazurem.

Wszyscy znaliście to imię. Było osławione w całej Prowincji. Z tym, że bardziej niż „łowca nagród” pasowało do niego określenie „zabójca”. Wszędzie, gdzie się pojawił ginęli ludzie. Ginęli w sposób straszliwy i bolesny. I o ile można było Pazurowi zarzucić nadmierne okrucieństwo, o tyle nie można mu było odmówić skuteczności.

Thar miał prawo do takiego działania. Niemniej jednak pojawienie się w Kredzie tego maniaka mogło nieco skomplikować wasze śledztwo.

- Mam nadzieję, że wasza sprawiedliwość nie ma nic przeciwko temu – uśmiechnął się Ushmajel zimno. – A teraz, jeśli raczycie, oddalę się do moich obowiązków. Mój osobisty sługa,. Baltazar, będzie do waszej dyspozycji.

Na dźwięk swojego imienia towarzyszący wam do tej pory niewysoki i lekko łysiejący człowieczek pokłonił się nisko. Juz na pierwszy rzut oka sprawiał kompetentne wrażenie.

- Do usług waszej świątobliwości – powiedział cichym, ledwie słyszalnym głosem. – I waszej również, szlachetni ludzie.

- Baltazar zna nie tylko zamek, ale miasto i okolicę – dodał thar zajmując miejsce za stołem. – Będzie wam służył jako przewodnik i źródło informacji.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 28-12-2010 o 21:20. Powód: fragment dodany
Armiel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172