Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-01-2011, 23:40   #1
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny
[Savage Hyboria] Okowy Xaltotuna

Początek - Wykucie Okowów




W najgłębszych i najczarniejszych przestrzeniach podziemnego świata, gdzie nigdy nie dotarło światło słońca a powietrze wypełnione było paskudną wonią siarki, działy się rzeczy niezwykłe i przerażające. Oto ciemności rozświetlił nagły blask pochodni niesionej przez przygarbionego człeka. Jakimiż ścieżkami dotarł ów nieszczęśnik do przedsionków tych piekieł? Cóż za straszliwe obowiązki sprowadziły go do tego przeklętego miejsca? Cienie o dziwnych, niepokojących kształtach ze wszystkich stron zlatywały się do wątłego światła pochodni, a prócz szurania obutych w sandały stóp mężczyzny, ten kto czujny, rozpoznałby ledwo słyszalne szepty i śmiechy. Lecz nieszczęśnik za nic miał cienie i głosy mrocznego plemienia. Z hardym wyrazem twarzy szedł przed siebie w mrok, jakby nie tylko o życie swoje się nie troszczył, ale i o duszę nie dbał.

W końcu mąż odziany w powłóczyste, czarne szaty uszyte ze szlachetnego, kithajskiego jedwabiu stanął u celu swej wędrówki. W ogromnej znalazł się pieczarze, gdzie z szerokich, cuchnących szczelin bił czerwony poblask i piekielny żar. Odrzucił precz pochodnię i zza pasa wydobywszy długi pergamin począł czytać pełnym przejęcia głosem:

- Ia! Ia! Nyarlathotep fhtagn! - Zawołał czarnoksiężnik, a echo jego głosu niosło się po wszystkich zakamarkach pradawnej pieczary. - Przez kamień i krew przyzywam! - Słowa wykrzyczane w pradawnym języku, zaginionej Atlantydy zdawały się budzić cienie do życia. - Przez ogień i słowo! - Cienie zaczęły nabierać na poły tylko ludzkich kształtów. - Rzecz, której być nie powinno! - Płomienie z hukiem uderzyły pod sklepienie jaskini, rozświetlając wszystko szkarłatem. - Pełzający Chaosie! - Wycie z samego dna piekła sprawiło, że skały poczęły się trząść, a ogień rozszalał się jeszcze bardziej. - Duszo bogów! Daj mi odpowiedź... - Spomiędzy ognistych języków wytchnął kształt potężniejszy, niźli wszystkie inne. Głos człeka urwał się jakby ucięty nożem.

- Czego chcesz śmiertelniku?

***


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=FB_HBlTzYFU[/MEDIA]



Słyszałem mórz czarnych przypływ pośród nocy,
Huku fal o brzegi nieznane byłem świadkiem,
Wśród raf, których ludzkie nie widziały oczy
I wiatru, co z żadnym nie ścigał się statkiem.

Waham się - jak własnym pokierować losem,
Gwiazd srebrny migot w czerni się zatraca,
A noc podpowiada bezimiennym głosem:
"Kto w Czarne się Morza wypuszcza - nie wraca...
Robert E. Howard





Pomiędzy szarymi chmurami przemykał czarny kształt wielkiego orła. Ptak powoli kołował ponad bezmiarem błękitnego oceanu, co raz to opuszczając się niżej, by po chwili kilkoma uderzeniami potężnych skrzydeł wznieść się między zasłony obłoków. Nagle orzeł począł opadać z wielką szybkością ku wzburzonej powierzchni morza, a jego triumfalny okrzyk przedarł się przez szum fal.

Morska Wiedźma pod pełnymi żaglami przedzierała się przez bezkres oceanu. Żagle łopotały od wiatru, który tego dnia gnał okręt przez morskie szlaki ze zdwojoną siłą. Po pokładzie niosły się podekscytowane głosy marynarzy. Przy takim wietrze będą w Argos nie później, niż za trzy dni. A jeśli tak będzie, to może dotrą tam jako pierwszy statek w tym sezonie. A wtedy... Na Ishtar i Mitrę! Wtedy srebro, a nawet i złoto, popłynie wartkim strumieniem do ich sakiewek. Będą pić najlepsze wino, zaznają najgładszych dziewek i... o Isztar! Niech ten wiatr się utrzyma!

Orzeł powoli kołował nad statkiem.

Tingis siedział na sporej stercie lin. Powoli zjadał soczysty i słodki owoc o ciemnoczerwonej skórce. Nie spieszyło mu się. Cieszył się morską bryzą i smakiem owocu. Sok spływał po ogorzałych, pokrytych odciskami dłoniach młodzieńca plamiąc jego skórzaną tunikę. Chłopak od dłuższego czasu wpatrywał się w niebo. Wodził wzrokiem za maleńkim punkcikiem, stale poruszającym się na tle szarego nieboskłonu.

Nagle tuż koło niego opadł na deski pokładu ciężki cebrzyk wypełniony po brzegi morską wodą. Tingis zerknął w górę, lecz oślepił go jaskrawy blask słońca. Widział jedynie ciemną sylwetkę rosłego męża, który stał nad nim. W nozdrza Tingisa uderzyła ciężka woń potu i kwaśnego wina. Znał ten zapach i podczas rejsu nauczył się go unikać. Tak cuchnął jedynie Garm, aesirski nadzorca niewolników. Tingis powstał, lecz i tak musiał unieść głowę, by móc spojrzeć w oczy Garma. Nadzorca wyszczerzył się w wielce niekompletnym uśmiechu a chłopaka owionął paskudny odór jego oddechu.

- Garm chce, żebyś ty przypilnował oni. - Wielką łapą wskazał za siebie i Tingis dopiero teraz dostrzegł trzech skutych ze sobą mężczyzn, których tamten prowadził. - Garm wróci zaraz do ciebie, a one niech szorują. Rozumie Garma?

Końcówka stalowego łańcucha wylądowała w dłoni chłopaka, a wielki nadzorca znikł pod pokładem. Tingis zerknął na trzech wychudzonych mężczyzn, których miał przed sobą. Mrużyli oczy w słonecznym blasku, a ich blade ciała cuchnęły nie gorzej niż oddech Garma. Niewolnicy z ładowni. Nim zdołał cokolwiek zrobić lub powiedzieć, powietrze rozdarł dudniący huk odległego gromu, który echem rozlał się po powierzchni morza.




Leara poderwała się gwałtownie wyrwana ze snu. Cieniutki, acz mocny złoty łańcuszek szybko pociągnął ją z powrotem na jedwabne poduchy legowiska, zaś obroża boleśnie wbiła się w jasną skórę jej szyi. Echo gromu już niknęło w oddali, lecz serce dziewczyny nijak nie chciało się uspokoić. To nie grom tak ją przeraził. Było coś we śnie, który przed chwilą śniła... Coś takiego, czego nie mogła sobie przypomnieć, a co przepełniało ją niezrozumiałym lękiem. Czuła, jakby jakaś potężna wola spoglądała wprost na nią poprzez zasłony czasu i odległości. Leara zadrżała jeszcze raz na myśl o minionym śnie i spróbowała się przesunąć w stronę obficie zastawionego jadłem stołu, lecz nagle potężne szarpnięcie posłało ją na kolana. Yosuaf wpatrywał się w nią przekrwionymi od wina i dymu kadzidła, oczyma. Na jego ustach pojawił się okrutny uśmieszek.

- Będziesz jeść wtedy, kiedy ci pozwolę. - Każde jego słowo było przepełnione złowrogą wesołością. - A pozwolę ci tylko wtedy, gdy będziesz grzeczniejsza dla swego nowego pana, dziewko. Mówiłem ci już, że zamierzam zatrzymać Cię? Dołączysz do mojej kolekcji...

Błyskawica ponownie rozdarła niebo, a zaraz po niej nadszedł potężny zew gromu. Okiennice kajuty trzasnęły, zamknięte nagłym podmuchem wichru a cały statek zdawał się mocno przechylać ku górze. Yosuaf zaklął po shemicku i poderwał się z łoża.

- Wrócimy do tej rozmowy. - Wyszeptał chwyciwszy ją mocno za włosy. - Obiecuję ci to.

I wybiegł na pokład klnąc wszystkich w koło i wykrzykując rozkazy.




Orzeł zakrzyczał, a jego wezwaniu odpowiedział grom. Jego czarne skrzydła uderzyły potężnie, a chmury wokół niego zawirowały rozdarte silnym wichrem. Ptak kołował nad Morską Wiedźmą, a z każdym zakreślonym przezeń kręgiem rosła siła i wściekłość burzy...

***

Gdzieś daleko, w niezbadanych głębinach pradawnych pieczar, rozległ się szalony śmiech czarnoksiężnika.
 

Ostatnio edytowane przez Avaron : 10-01-2011 o 13:57.
Avaron jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172