25-06-2011, 15:42 | #701 |
Reputacja: 1 | Nie wiem co się dzieje. Gdy proboszcz skończył mówić już miałem wzniesiony miecz by go rozchlastać, ale Dargorad przejął inicjatywę. Widzę, że Drago raczej mi nie odpowie na pytania odciągam go od kryształu. Nie wiem co planuje wampir, ale skoro się żegna to chyba nic bezpiecznego. Salutuję mu i schodzę z bratem z piramidy tyle by potencjalna eksplozja nie uderzyła bezpośrednio w nas |
25-06-2011, 15:49 | #702 |
Reputacja: 1 | Dargorad, Niemir, Dante: [czekamy na Niemira] Mira: Jedynym żołnierzem na koniu był Wągrowski, który już oddalił się. Pozostali żołnierze jak i barbarzyńcy to sami piechurzy często również uzbrojeni w broń dystansową, ale w tych uliczkach walczą wyłącznie szablami, mieczami i ewentualnie pikami (tak długa broń jedynie po stronie barbarzyńców). Zdołałaś swoim mieczem odbić szablę żołnierza i obronić swoją matkę, która wciąż w szoku nawet się nie zatrzymała. Żołnierz natomiast spróbował odciąć ci głowę, ale nie udała mu się ta sztuka. Najgorszej jest to, że więcej żołnierzy zwróciło na ciebie uwagę. |
25-06-2011, 15:52 | #703 |
Reputacja: 1 | Zanim Dragorad zdąży zrobić to, co zaplanował rzucam Tyrflingiem w kryształ. Mam nadzieję, że to zakończy rytuał. |
25-06-2011, 20:10 | #704 |
Reputacja: 1 | (A co z koniem?) |
26-06-2011, 18:36 | #705 |
Reputacja: 1 | Mira: A co z koniem? - zapytałaś siebie w głębi serca, gdy zwróciłaś uwagę, że to była jedynie gra cieni. Twoja nadzieja na szybką ucieczkę. Jedynym koniem tu był ten, na którym odjechał Wągrowski. W tym momencie zamyślenia żołnierz zaatakował cię ponownie, a ty choć uniknęłaś w ostatnim momencie to upadłaś na ziemię. Co się dzieje? powtarzałaś sobie gdy wszelkie światła ogni zostały zgaszone przez ulewę i ogarnął cię mrok. Przeciwnik jest gdzieś przed tobą, twoja matka uciekła, ale chyba inni żołnierze otaczają cię. Czy jest wyjście z tej sytuacji? Oczywiście możesz tu umrzeć, taka możliwość zawsze jest w życiu każdego wampira. Jesteś dumna ze swojego życia? Jakie momenty przelatują ci przed oczami na moment przed śmiercią? A może nie myślisz teraz o tym, bo jeszcze jest czas na walkę? W mrokach, w coraz większej kałuży formującej się na kamiennej drodze, na której leżysz. Nad tobą stoi żołnierz choć jest tak ciemno, że go nie widzisz. Nie widzisz nic. Jakby wszelkie światło zgasło na świecie. Dargorad, Dante, Niemir: Rzut Niemira przeszkodził Dargoradowi dać dodatkowego łupnia proboszczowi, a Dantemu ucieczkę z tego dziwnego miejsca. Jeden z kryształów pękł, a drugi przybrał na sile. Światło ogarnęło was wszystkich i prześwietliło jakbyście byli stworzeni wyłącznie z jasności. Ranny proboszcz padł na posadzkę, gdy Dargorad puścił go. W jednej chwili dwa różne miejsca nałożyły się na siebie. Starożytne miasto tatuowanych istot i polana, na której stał wcześniej kościół. Było sucho i równocześnie padała ulewa silniejsza niż ta z poprzedniej nocy. Staliście na szczycie piramidy schodkowej, a równocześnie podest po prostu był wbity w glebę. Widok ten nie tyle był przerażający co szalony. Czuliście jakby wasza poczytalność wypływała wam pomiędzy palcami. Jakbyście przeżywali na nowo swoje dzieciństwa, a w każdym z nich waszymi rodzicami okazywały się być potwory z najgorszych koszmarów. Pustka. Czarna plama na horyzoncie wydawała się lepsza niż wizja wszystkiego. Wszystkie razy dwa. To tak jakby patrzeć równocześnie na prawo i na lewo. Jakby spadać i wznosić się. Zrobiło wam się niedobrze, ale jednak nikt z was nie wymiotował. Nie takie rzeczy widzieliście... właściwie to nie, nic takiego w życiu nie widzieliście i może i już nie zobaczycie. A przynajmniej powinniście mieć taką nadzieję. Jakby tego było mało wasza pamięć zaczęła szwankować i zdajecie sobie z tego sprawę. Co jest prawdą, a co ułudą? Czy rzeczywiście widzicie dwie okolice równocześnie? I to światło. Jakby prześwietlało wasze dusze. Jakby chwytało wasze jestestwa i wycierało sobie nimi brudne buty. Rzeczywistość okazała się być czymś więcej, a wy staliście w samym centrum wydarzeń. Usłyszeliście krzyk proboszcza, gdy ten wije się teraz jakby był bezgłową, wypatroszoną rybą, która próbuje wrócić do wody. Czemu takie skojarzenie pojawiło się wam w głowach? Czy to miało sens? A czy ma sens ta wizja, która was otacza? Ta rzeczywistość? Nierzeczywista... I usłyszeliście wykrzykiwane słowa, ale nic z tego nie zrozumieliście. Jakieś liczby. W chwili jasności umysłu Dante próbował po prostu wyjść stąd z bratem. Dokąd? Nie można istnieć w dwóch miejscach w jednym momencie. Dokąd więc iść? I rozległy się krzyki tatuowanych, a ich oczy zapłonęły błękitnymi płomieniami. Wszystko na co spojrzeli topiło się. Wszystko - budynki, ziemia... ich ciała! Wszystko prócz was i tego dziwnego podestu. Nie byliście tam będąc tam. Widzieliście jednak wszystko zajmując najlepsze miejsce w przedstawieniu końca świata. Tamtego świata - otchłań zaczęła nadchodzić od horyzontu. Najpierw zniknęły pola i łąki, a następnie rozpływało się budynki. Iskry z pozostałego kryształu obsypały was, gdy otchłań spojrzała na was. Jej czarujący wzrok sprawiał wrażenie jakby chciała was pocałować. Czy ktoś z tatuowanych jeszcze żyje? Czy w ogóle was to obchodzi? Z rogów podestu wysunęły się czterokątne słupy. Bardzo szybko urosły, aby w końcu stanąć. Z nich wysunęły się podpory łączące wszystko w sześcian. Konstrukcja z wyjątkiem podium, na którym stoicie jest otwarta. Wszystko to na moment odebrało waszą uwagę od znikającego miasta, a już i piramida zaczyna rozpływać się w pustce. Coraz więcej iskier wystrzeliwuje z pozostałego kryształu, a w ulewie okolicy Lionborowa zapanowała ciemność. |
26-06-2011, 19:06 | #706 |
Reputacja: 1 | Cholera.. kryształ jeżeli teraz go nie rozwalę to być może zatracę się w tej niepewności. Podbiegam z całych sił do kryształu i próbuje go rozbić jakkolwiek, zaczynam od wbicia mieczy jak to nie poskutkuje uderzam aż do skutku. [MG, przepraszam ale wyjeżdżam nie będzie mnie do piątku jak się poszczęści znajdę tam Wi-fi] |
27-06-2011, 22:35 | #707 |
Reputacja: 1 | Nie wiem co się dzieje, ale nie zastanawiam się nad tym. To przekracza moją zdolność pojmowania. Jednak ta ciemność mi się nie podoba. Odciągam brata jak najdalej od niej, czyli spowrotem na szczyt piramidy |
30-06-2011, 12:55 | #708 |
Reputacja: 1 | Idę poszukać czegoś, czym można by spróbować zniszczyć resztę kryształu. W pierwszej kolejności mojego magicznego miecza. |
05-07-2011, 23:03 | #709 |
Reputacja: 1 | Antoniusz: Biegłeś za resztą, ale w momencie przekraczania drzwi do czyjejś piwnicy zniknąłeś. Czy to była magia? Miejscowi prawdopodobnie nazwaliby to magią choć oczywiście w miejscu skąd pochodzisz zwą to zupełnie inaczej. Los chciał, że przekraczając granice między rzeczywistościami wpadłeś na kogoś związanego z "Nowym Czasem" i przypadkowo zabrałeś go ze sobą. Minął aż miesiąc przesłuchań zanim dowiedzieliście się co dokładnie wydarzyło się w Imperium Lunakry tamtego dnia. Okazało się, że miejscowe władze Lionborowa próbowały dogadać się z ludem Atzlanti, który żył na tych ziemiach wiele set lat wcześniej. Atzlanti ukrywając się przed inwazją wrogich nacji (odrębnej jednak od Imperium Lunakry) za sprawą rytuału przenieśli się do niewielkiej sfery rzeczywistości wykutej z materiału snu. Niestety nie mogli cofnąć tego efektu, więc założyli tam kolonię i żyli przez wiele pokoleń pragnąć jednak powrotu. Okazja nadarzyła się, gdy poszukujący prawdy o kosmologii księża wiary Roda postanowili dogadać się z wiarą jednego Boga leszych. W badaniach natknęli się na zapisy, które z kolei wytworzyły kontakt z Atzlanti. Upadające Imperium Lunakry i olbrzymia żądza władzy burmistrza sprawiły, że dał się omamić obietnicom uwięzionego narodu, że zostanie ich władcą jeśli tylko ich wypuści. Za sprawą dziwacznej nekromancji, którą sklasyfikowano jako rodzaj zrytualizowanej psychoportacji przeniesiono dusze uwięzionego ludu Atzlanti do ciał porwanych lionborowian i barbarzyńców. Początkowe próby zmiany żołnierzy spełzły na niczym. Okazało się, że zanim użyto specjalnych ziół wkładanych do klatki piersiowej ofiar próbowano zatruwać istoty wywarem z tych samych roślin. Więzień po odpowiednich metodach perswazji wyjaśnił dokładnie, że stał na podium Wielkiej Piramidy Słońca przez które to miejsce przebiegała wyrwa pomiędzy rzeczywistością Imperium Lunakry, a inną, losowo wybraną rzeczywistością (to właśnie nią w śnie odwiedził Dargorad próbując rozmawiać z grupą ludzi). Piramida skupiająca w sobie takie anomalie sprawiła również, że twoja psychoportacja przebiegła tamtędy zabierając i duszę i ciało więźnia. Mira: Zginęłaś tam na ulicy w deszczu. Twoje zwłoki zostały później uprzątnięte przez ocalałych Atzlanti zamieszkujących ciała niektórych mieszkańców Lionborowa. Dobrze, że byłaś już wtedy martwa, bo to co zrobili z twoimi pozostałościami było tylko częściowo normalne. Lestek, Czcibór, Wiktor, Derwan: Wszyscy w zamieszaniu zdołaliście uciec i po pewnym czasie dotarliście w większej grupie do nowych granic Imperium Lunakry no może z wyjątkiem Czcibora, który zapodział się gdzieś po drodze. Życie zawdzięczacie Wągrowskiego, który zresztą był przywódcą grupy. Czcibór: Gdy tylko oddaliliście się od czarnych chmur i Lionborowa na odległość, którą uznałeś za bezpieczną nie wytrzymałeś i uciekłeś od wszystkich w dzicz. I tak jedyne co cię przy nich trzymało był wilkołak, którego spotkałeś tam na dachach. Obawiając się powrotu do piekielnego miasteczka postanowiłeś iść wyjątkowo okrężną drogą do domu. Niemir, Dargorad, Dante: Dargorad zniszczył ostatni kryształ podczas, gdy Niemir stwierdził, że jego Tyrfing zniknął bez śladu. Konstrukcja, w której przebywacie wydała z siebie ciche choć dziwne dźwięki i obie rzeczywistości, w których przebywaliście zniknęły. Pojawiliście się w nowej razem z Drago i duchownym, który spiskował z diabelskimi mocami. Wokół was i dziwnej sześciennej konstrukcji rozciągał się las. Jest ładna pogoda. Ptaszki ćwierkają jakby zupełnie nie były świadome horroru, który przeżyliście. Dargorad pragnął wrócić do znajomej okolicy, ale kompas pokazywał wyłącznie na środek podestu. Myśli o innej drodze nic nie dawały. Do Lionborowa jednak po pewnym czasie wróciliście, ale to już zupełnie inna historia. Koniec. Dziękuję wszystkim za grę. |