lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   A Może By Tak...?? (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/9866-a-moze-by-tak.html)

eTo 01-07-2013 03:51

Kombinezony były faktycznie tak ciężkie, na jakie wyglądały. Dlatego kiedy Dirith w końcu je załadował był dość zadowolony. Oprócz tego, że zajęło to więcej czasu niż przypuszczał, to było dobrze. Potem wystarczyło już tylko zatargać wóz nad klif i rozładować. To również nie były najlżejsze czynności, ale były niezbędne do szybszego dotarcia do źródła, więc drow mozolnie je wykonywał. Krok za krokiem ciągnąc wóz i dźwignięcie za dźwignięciem aby je rozładować i jednocześnie nie upuścić kombinezonów. Możliwie szybko żeby mieć to z głowy, jednak nie na tyle szybko żeby się gdzieś potknąć lub coś sknocić i narobić sobie więcej roboty.
Pytanie o to czy to dobrze, że zabójcą Moonbringera był drow skwitował wzruszeniem ramionami i dość logicznym pytaniem.
- No i co z tego, że to był drow? Czyżbyś zapomniała, że mroczne elfy zabijają innych tak jak inni jedzą śniadanie? Nawet często przed śniadaniem, bo śpiąca ofiara to dobry cel zabójstwa...
Natomiast skrzywił się nieco kiedy już po dotarganiu wozu na miejsce i rozładunku Kiti opowiedziała o rysie historycznym klątwy leżącej na źródle oraz bitwie. Nie podobało mu się to za bardzo. Szedł tam tylko po to, żeby skorzystać z mocy źródła, nie po to żeby uwalniać jakiegoś drowa lub wskrzeszać wojowników Bieli. Ale jak tak dalej pójdzie, to w końcu po którejś stronie będzie musiał stanąć aby móc z niego skorzystać.
- Świetnie, nie ma to jak pchać się między młot a kowadło... Ciekawe tylko, co trzeba zrobić żeby z tego źródła skorzystać i z kim tak na prawdę się zadrze dokonując tego...
- A opal mam przy sobie cały czas, przecież nigdzie go nie odkładałem po tym jak pokazywałem go Zaklinaczowi. - stwierdził spokojnie i aby to udowodnić wyjął czarny kamień z jednej z kieszeni w zbroi, po czym na powrót schował go do wewnętrznej kieszeni zbroi. A jeśli jednak go w kieszeni nie znalazł? To pozostało już tylko dokładnie cofnąć się po swoich śladach i go ponownie odszukać. W końcu nie zamierzał wyruszać bez niego, skoro był potrzebny do skorzystania z źródła. Byłoby to co najmniej głupie i Dirith straciłby przez to dużo czasu, a tego robić nie zamierzał.
Kiedy było już wszystko gotowe, to czas było przygotować się do skoku. Bo Dirith nie miał również zamiary tracić czasu na schodzenie w kombinezonie i użeranie się z wywernami na wąskiej ścieżce nad urwiskiem. Tym bardziej, jeśli była do wyboru droga ekspresowa w dół. Czas więc było ponownie przestudiować mapę, aby dobrze wiedzieć gdzie się jest i gdzie płynąć, po czym została przywołana dziwna krewetka. Mroczny elf podniósł tylko jedną brew kiedy zobaczył to kolorowe zwierzę i miał tylko nadzieję, że pływa równie dobrze jak dziwnie wygląda i jak obficie jest ubarwiona. Albo przynajmniej pełza po dnie z dobrą szybkością. Nie wybrzydzając jednak spojrzał tylko w dół, czy przywołaniec wylądował cało w wodzie. Okazało się, że tak więc można było sprawdzić jeszcze raz dla pewności kombinezon i się do niego pakować. O dziwo Kiti udało się skoczyć pierwszej, nawet bez jakiś nie wiadomo jak wielkich obiekcji przed skakaniem oraz popychania. Nie pozostało więc nic innego jak samemu szczelnie zamknąć się w kombinezonie, odkręcić butlę zawierającą tlen aby się nie udusić i skoczyć, co uczynił kiedy wszystko było gotowe.
Swoją drogą ciekawe, co mogłyby pomyśleć wywerny jeśli zaobserwowałyby to niecodzienne wydarzenie. Prawdopodobnie ich sytuacja wyglądała by nieco komicznie, szczególnie jeśli skakałoby więcej osób:
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=4k2L7oNMDe0[/MEDIA]
Oby tylko poprzestały na zakładach obserwując skaczące trio, a nie postanowiły na przykład spróbować złapać kogoś przed wpadnięciem do wody.
Będąc już w wodzie przyszedł czas na próbę pływania w kombinezonie, lub przynajmniej chodzenia po dnie. Na szczęście tym razem mogłoby być trochę łatwiej niż na powierzchni. Opadając jednak starał się również zauważyć jak najwięcej szczegółów dna, o ile było to możliwe dzięki odpowiedniej widoczności. Szukał więc odpowiednich charakterystycznych punktów zaznaczonych na mapie. Następnie wypadało odnaleźć Kiti oraz załadować się na krewetkę lub dać się jej ponieść i poprowadzić na eksploracje dna w kierunku domniemanego miejsca w którym znajdowała się jaskinia. Zamierzał jednak nie pływać za wysoko. W końcu tęczowa krewetka mogła być bardzo widoczna przez inne wodne istoty. Lepiej więc było tylko na chwilę wypływać nieco wyżej, aby się rozejrzeć w poszukiwaniu odpowiednich punktów orientacyjnych, a większe odległości przepływać tuż nad dnem lub po nim pełznąć o ile tak było szybciej. Dzięki temu szansa na zauważenie była prawdopodobnie mniejsza, a Dirith nie chciał drugi raz spotkać się z krakenem. Jednak bitwa mu wystarczyła, choć miał trochę nadzieję, że owa przerośnięta ośmiornica nadal leczy rany po niej i nie szuka zbytniej zaczepki. Jeśli jednak zostanie przez coś namierzony, to mimo wszystko spróbuje dotrzeć do jaskini jak najszybciej. Fakt takiej swego rodzaju ucieczki może i mu się nie za bardzo podobał, jednak był istotą zdecydowanie lądową nie mówiąc już o tym jak małe możliwości ataku ma w takim kombinezonie. Jednak w razie czego można jeszcze spróbować kazać krewetce stanąć do walki... jednak tak na prawdę lepiej by było wymanewrować przeciwnika i zachować ten nietypowy środek transportu.

Almena 01-07-2013 18:36

Dirith, Kiti;
W końcu jesteście gotowi. Zauważacie jeszcze, jak wasi znajomi też się stąd zabierają. Statek piratów powoli startuje, unosząc się ponad miasto.
Athena Skye by *Luches on deviantART
Możecie tylko patrzeć, jak wzbija się wyżej i odlatuje powoli.

* * *
[Gdzieś w Mgłach]
Verion; Będą skakać z klifu.
Mistress; Niech rzucą 8xk100 na rekiny, odpływ, zderzenie z mewą podczas spadania, modyfikator –99.
[Nagle na scenę wbiega Almanakh]
Almanakh; Hej, zobaczcie jaka modlitwa z załącznikiem do mnie przyszła! [pokazuje Mistress swojego smartfona]
Legolas z filmiku; ...to Isengard-gard-gard!...
Mistress; Lol! :’>
Almanakh; 0:09 Mina Aragorna!!!
Mistres; Mwahahahah!
Verion; Errr, Mistress, oni skaczą...!
Mistress; [zapatrzona na filmik macha odpędzająco ręką]
*

Dirith, Kiti;
Skok z klifu to jedna z bardziej fascynujących rzeczy jaka się wam niedawno przytrafiła. Być Może ostatnia, jaka się wam przytrafiła...No to hop!...

[media]http://www.youtube.com/watch?v=GbN3-TPe4eU[/media]

Modlitwy kleryka najwyraźniej odniosły skutek! Grunt to być silnym w wierze...

Po chwili nauki latania i hucznego uderzenia w wodę, płyniecie, płyniecie... [?], spadacie, i lądujecie na dnie. Potężne kombinezony zaciągnęły was na samo dno. Są i dobre strony tego. Łatwiej się poruszać w tych kombinezonach opierając się o dno. No i jesteście bliżej celu. Wylądowaliście stosunkowo blisko siebie i szybko się odnajdujecie. Tęczowa krewetka jest łatwa do zauważenia w wodzie i szybko i ją odnajdujecie, przypływa po was. Zasuwa w wodzie jak ryba a nawet szybciej! Jest wielkości przeciętnego konia, więc przy wsparciu siły wyporu łatwo pakujecie się na jej grzbiet eeer odwłok. Krewetka startuje i zasuwa po dnie, część drogi biegnąc, część przepływając w dalekich i zwinnych „skokach”. Macie okazję podziwiać zupełnie obcy wam świat...

[media]http://www.youtube.com/watch?v=WBzu1f7xfBY[/media]

Krewetka zasuwa coraz dalej i dalej na otwarte morze, coraz głębiej i głębiej. Robi się coraz zimniej i coraz ciemniej, pojawiają się przedziwne istoty, które stresują was samą swoją obecnością, mimo że po prostu przepływają obok.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=mrSu65Bb9X4[/media]

* * *
- Nie idź tam.
Obejrzał się. Pod murami miasta stała mała dziewczynka. Patrzyła na niego.
Demon by ~Naru-Ichi on deviantART

Kapitan bez słowa obejrzał się i ruszył za miasto.
Mroczny las wyglądał nocą bardzo nieprzystępnie. Thajenki jednak dobrze widzą w ciemnościach. Kapitan zerknął kątem oka w bok.

Demon by *JamesSkeltonSmith on deviantART

Nie zmieniwszy tempa, szedł dalej.

Owl Demon by ~ScottPurdy on deviantART

Psionik bez trudu wyczuł lodowatą aurę i zobaczył, jak zbliża się ona ku niemu.
- Akrenthal, nie spodziewałem się tego po tobie... – przyznała rozbawiona figurka.
Gargoyle by ~MEPh5 on deviantART
- Pochodzę z planu astralnego, zabiłem swojego mistrza nauczającego mnie psioniki, ponad 50 lat utrzymuję się głównie z napadów na podróżnych i tułam się po tym, żałosnym, znienawidzonym świecie – odparł kapitan.
- Tak, wiele wiesz, ale dlaczego zatem chcesz ratować ten znienawidzony świat?
- Gdzie jest czarny opal? – spytał tylko.
Figurka prychnęła pod nosem.
- Zabrałeś go?
- Nie – mruknęła słodko figurka. – Wiesz, że nie mógłbym. Oddałeś go, teraz chcesz go odzyskać?
- Oddałem go w ręce śmiertelnika, zapieczętowanego w komorze.
- Więc uważałeś, że nie masz sobie nic do zarzucenia. Sumienie cię nagle ugryzło?
- Oddałem go Silverstingowi wiedząc, że nigdy nie będzie w stanie z niego skorzystać.
- Taaak, i potem na wyspie pojawił się drow – zachichotała figurka. – Źle oceniłeś sytuację, psioniku.
- Na tej wyspie nigdy nie miał się pojawić drow! Przepowiednia nie mogła kłamać!
- Oh my, nie pojawili się! Dirith nie jest pełnej krwi drowem, a chimerą!
Kapitan syknął przez zęby.
- Liczyłeś na krakena i jego macki? No cóż...
- Chcesz mnie zastraszyć? Myślisz że nie widziałem nigdy krakena? Kiedyś zjadło nam drużynowego gnoma... I jeszcze się kałamarnicy odbiło... No, no... Pożywna rzecz taki gnom. Całą rodzinę można nakarmić, bym rzekł. Widziałem różne nadmorskie wydarzenia. W ich skład wchodziły pływające czaszki, wielkie kałamarnice, starcy latający na valveronach wielości słonia i innego podobne do tych rzeczy. Innymi słowy nic specjalnego - takie widoki można by powiedzieć, że należały do normy od kiedy spotkałem moich towarzyszy... [~TJT2]
- Zawróć póki możesz.
- Co?! Czyś ty zgłupiał?! Chyba nie masz zamiaru im pomagać?! Czy ty sobie zdajesz sprawę nierozważny człowieku jakie to niebezpieczne? Przecież tutaj jesteśmy stosunkowo bezpieczni! Nie idziesz stąd, rozumiesz?! – tak mawiał do mnie Ilaf... Jak zwykle marudzi. Teraz to samo. Tyle czasu minęło, a on ciągle to samo [~TJT2]
- Myślałem, psioniku, że odpuścisz sobie tej niebezpiecznej odwagi...
- Gdzie jest opal?!
Figurka machnęła gwałtownie ogonem, podrzucając w górę spory głaz i ciskając nim w kierunku kapitana. Kapitan jęknął i odskoczył do tyłu, ale siła umysłu po raz kolejny go ocaliła - fala telekinezy rozbiła głaz na drobne kawałki i odrzuciła je, obsypując niewruszoną figurkę gradem odłamków. Gargulec uśmiechnął się tylko i tym razem sam rzucił się do ataku. Kapitan zdążył tylko szeroko otworzyć pełne zgrozy oczy. Uderzenie łap kamiennej figurki huknęło jednak o dłonie cienistej, mrocznej istoty, która chwyciła szponiaste łapska gargulca, zasłaniając kapitana własnym ciałem. Figurka syknęła, rozbawiona, i odskoczyła. Demon, który ocalił kapitana, utrzymując pozycję opuścił powoli ramiona wzdłuż ciała.
- Fine, Mistress... – powiedziała speszona figurka, cofając się niczym zbity pies i wymachując ogonem. – Masz wielkie szczęście, że Mgły tak bardzo ceniły twój intelekt i twoją odwagę, psioniku... Mgły o tobie najwyraźniej nie zapomniały, nadal widzą w tobie istotę godną podziwu i szacunku...
- Jako psionik mogę cię zapewnić; Mgły nigdy nie zapominają tych, których zapamiętały jako godnych podziwu.
- Ofiarowały ci statek. Wróć na niego i z niego skorzystaj.
- Gdzie jest czarny opal? – szepnął, tym razem jakoś niepewnie. – Zapieczętuję go i zabiorę stąd! Oddaj mi go, nim zniszczy nas wszystkich!
- Dlaczego miałbym ci go oddać?
Kapitan nie ruszył się z miejsca.
- Widzisz, psioniku? Nie jesteś wojownikiem, nie masz ochoty ginąć w walce. Nie to, co Dirith. On w tej chwili wisiałby już uwieszony na moim gardle swoimi tygrysimi kłami. Nie obawiaj się. Jeśli Dirith będzie w stanie dotrzeć do źródła, nic wam nie grozi.
- Nie będzie w stanie!...
- Z mrocznym feniksem nieźle sobie poradził!;3
Kapitan westchnął nerwowo.
- Pora zdjąć tę klątwę. Dwie dusze nie mogą zaznać spokoju od czasu gdy doszło tu do bitwy i zdrady. Jedna z nich będzie uwolniona a druga zniszczona. W dłuższej perspektywie czasu, lepiej aby Dirith zakończył tę klątwę, niż miałby tego dokonać ktoś Taki Jak Ty, kto nie reaguje na widok wroga lub się przed nim cofa.
Kapitan milczał długo. W końcu odwrócił się. Cienista mroczna postać podążyła za nim.
- Przygotuj statek – powiedział kapitan do postaci. – Opuszczamy wyspę. Musimy ostrzec miasta na wybrzeżu, by były gotowe.
Figurka odprowadziła ich wzrokiem.
Would you kill to save for a life? AMV - YouTube

* * *
Kiti, Dirith;
Krewetka sukcesywnie płynie w głąb oceanu. Niebawem zauważacie w oddali charakterystyczny punkt nawigacyjny!
Edge of the Earth by *TitusLunter on deviantART

Zauważacie, że wokół wraku i na skałach leżą spokojnie podejrzane istoty...
mermaid collab by *EdgarGomezArt on deviantART

Niebawem już jednak nie są tak spokojne, co gorsza, ponad wami przepływa ich niewielka grupka.
The hunt of the mermaid by *Txusjfuentes on deviantART
Wyglądają jak bawiące się delfiny, a wy bardzo je intrygujecie. Niektóre nadal obserwują was z odległości, ale coraz więcej pływa wokół was.
Merune by ~HeroDees on deviantART
Pływają bardzo szybko i zwinnie, mogą się równać z waszą krewetką. Szybko okazuje się, że lubią się wam ciekawsko przyglądać i to całkiem z bliska, z 2 metrów i mniej... Szybko okazuje się też, że od krewetki i kombinezonów, ciekawszym obiektem jest dla nich Dirith...
Deep Sea Creature by `Dianae on deviantART

Kejsi2 06-07-2013 21:47

Modlitwy zdały egzamin! Co prawda Kiti wyobraziła sobie teraz minę Almanakh, kiedy Wojowniczka Bieli słysząc wołanie o wsparcie obejrzała się i zobaczyła... wilczycę w 3 tonowym kombinezonie do nurkowania, z kolorową krewetką pod pachą... Ale to i tak nie była najgorsza z możliwych modlitw! Kiedyś Elfy opowiadały podczas jednej imprez przy ognisku, jak odwiedziły ludzką świątynię...
Ks. Marek Bałwas. Hello kitty i inne zagrożenia - YouTube

Reakcja Elfów na nabożeństwo: w 0:19 Legolas: tak, dobrze gada, tę dziewczynkę co zmazała gąbeczką trzeba zastrzelić!
Happy Elves - YouTube
Elf2: Ej, dlaczego ten kleryk siedzi na fotelu na kółkach? Dlaczego się nie uleczy!?
Legolas: Sataniści go omdlali pięcioma stronami pingpongów!!!
Almena: Bracia, nowa tradycja!!! Dzień bez spodni!!!

Kiti podziękowała Bieli za szczęśliwe lądowanie w wodzie i brak zderzenia z mewą albo wywerną. Krewetka działała rewelacyjnie. Miała tyle nóg że miała siłę napędu 300 koni mechanicznych! Szła jak torpeda. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, do momentu kiedy dotarli do wraku statku. Pojawiły się syreny i panowie syrenowie.

Syreny od początku bardzo polubiły Diritha. Wydawało się że nie dlatego że był drowem, ale dlatego że był mężczyzną. Krążyły opowieści o tym co syreny robią z mężczyznami i chociaż tu pod wodą nie mógł się rozbić na skałach okręt, to nadal łatwo się było utopić albo uszkodzić kombinezon. Kiti wpadła na mały pomysł jak odwrócić uwagę syren od Diritha. Chciała rzucić zaklęcie leczenie na jakąkolwiek spokojną rybę przepływająca nieopodal. Miała nadzieję że rozbłysk jasności pod wodą zainteresuje syreny albo odwróci ich uwagę, a może nawet przepłoszy. Gdyby okazało się, że syreny są wrogo nastawione, wolała nie rzucać zaklęcia na Diritha ani siebie.

eTo 07-07-2013 04:50

Spadając Dirith zastanawiał się nieco, jak mocne będzie uderzenie o wodę i czy nie zostanie uszkodzony przez to uderzenie. Wszak jeśli miałby wystąpić jakiś przeciek, to funkcja całego kombinezonu zmieniłaby się z urządzenia pozwalającego przybywać pod wodą do metalowej trumny. Na szczęście obyło się bez większych kłopotów lub też problemów technicznych i przyszedł czas na pływanie. Co prawda w pierwszej chwili pływać można było tylko w jednym kierunku, w dół. Nie podobało się to za mocno mrocznemu elfowi, jednak po dotarciu do dna poruszanie się poszło już łatwiej. Teraz tylko wystarczyło znaleźć Kiti, krewetkę i wyruszyć co również udało się bez większych problemów.
Jak się okazało krewetka pływała na prawdę dobrze i szybko. To dobrze, bo dzięki temu będzie można przeszukać większy obszar przed uduszeniem się z powodu wykorzystania całego tlenu z butli. Dlatego Dirith skupiał się na szukaniu odpowiednich punktów nawigacyjnych, zamiast na podziwianiu nietypowego środowiska. Co prawda zastanowił się raz czy drugi, czy mieszkańcy tego podwodnego świata mogą stanowić zagrożenie i jak się z nim można by uporać kiedy któraś z mijanych kreatur postanowiła sobie zapolować. Nie ukrywał więc zadowolenia na widok zatopionego statku odpowiadającemu temu na mapie... albo przynajmniej miał nadzieję, że to ten wrak. Mimo wielkości oceanu był na tyle blisko lądu i osiedla do którego pływały statki, że w okolicy wyspy mogło ich być co najmniej kilka. A było ich pewnie więcej jeśli brać pod uwagę statki, które ostatnimi czasy wyruszyły na tą wyspę i nie powróciły.
Jednak oprócz statku dało się dostrzec coś jeszcze. Stado syren. Kreatur o inteligencji prawdopodobnie większej niż przeciętna ryba, dlatego możliwe było, że przyciągnie się do siebie jakąś uwagę. Tym bardziej, że ponoć syreny omamiały marynarzy pływających na zwykłych statkach więc najpewniej wypróbowałyby swoich sztuczek na tych przemierzających podwodne głębiny jak tacy by się nadarzyli. Szybko zresztą krewetka została otoczona przez grupki ciekawskich syren. Te nie patyczkowały się również i nie bały się podpłynąć całkiem blisko. A to nie było dobrze, bo w tym kombinezonie Dirith nie miał takiej mobilności jaką by chciał mieć podczas odpędzania od siebie niepożądanych szkodników, nie mówiąc o walce.
Jedyną rzeczą jaką się obawiał było to, że zostanie ściągnięty z odwłoka krewetki i będzie musiał walczyć... bo przy tak małej mobilności jaką miał w tym kombinezonie pewnie prędzej skończyłby mu się tlen niż którąś by trafił. Na szczęście Riktel przy tworzeniu chimer pozbawiał je jakichkolwiek pociągów płciowych oraz temu podobnych żądzy. Dodatkowo tresując odpowiednio w celu ignorowania wszelkiego typu zalotów i przyjemności nie płynących z walki, zabijania lub torturowania przeciwników. Bo jaki sens miałoby tworzenie maszyny do zabijania, która została by pokonana przez byle kobietę kręcącą tyłkiem i mrugającą pięknymi oczami? Żaden. Równie dobrze można było sobie darować tworzenie czegokolwiek jeśli miałoby to być pokonane w tak błahy sposób. Dlatego też Dirith ani się nie obawiał syren, ani tym bardziej nie był nimi zainteresowany nawet jeśli byłyby nie wiadomo jak piękne i chętne do igraszek. Jedynym problemem mogła być jedynie magia działająca na umysł, jednak na te był podatny tak samo jak na każde inne. No może mógł być nieco mniej podatny na zaklęcia zauroczenia, skoro był tresowany do ignorowania wszelkich form zalotów i odpowiadania na nie w podobny sposób jak na faktyczny atak. Zdecydowanie i bez litości.
Zwracać uwagę na syreny, skupił się na określeniu gdzie znajduje się jaskinia względem znalezionego właśnie punktu nawigacyjnego, lub czy widzi jakieś inne, dzięki którym mógłby określić gdzie dokładnie jest jego cel. Wtedy nie pozostaje już nic innego, jak skierować krewetkę w jej stronę i dalej ignorować irytujące ryby. Jeśli będzie trzeba, to zamierzał nawet je przejechać poganiając tylko krewetkę jeśli zajdzie taka potrzeba, jeśli któraś z nich spróbuje wpakować się przed krewetkę i prezentować wdzięki trzepiąc rzęsami.

Almena 08-07-2013 17:55

Wbrew pozorom czasem nie jest łatwo pozbyć się niechcianego natręta płci przeciwnej. Specjaliści zalecają takie metody jak zdjęcie butów i pozostawienie ich w widocznym reprezentacyjnym miejscu, obwąchiwanie własnych przepoconych skarpet, lub pach, siarczyste bekanie, itd. [słowem antypodryw „na orka”]. W obliczu zagrożenia ze strony samicy, drowi specjaliści nie zalecają zalewania się w trupa, co często odrzuca ludzkie kobiety. W przypadku drowów może to przynieść skutek wręcz odwrotny.

Dirith;
Syreny niewiele robiły sobie z tego, że je ignorujesz. Były jednak na swój sposób zdziwione brakiem reakcji z waszej strony i trochę zbiło je to z tropu, krążyły wokół ciekawsko, ale coraz ostrożniej i mniej natarczywie. Panowie syrenowie przyglądali się z daleka, niezbyt zainteresowani galopująca krewetką z dwiema puszkami na grzbiecie. Kiedy Kiti rzuciła zaklęcie i w wodzie pojawił się rozbłysk światła, panowie sylenowie natychmiast zareagowali. Poderwali się z miejsc i popłynęli sprawdzić, co to było. Panie syreny, zaniepokojone, przyłączyły się do oględzin, część z nich odpłynęła, przestraszona. Tylko parę zostało i oglądając się w kierunku błysku krążyły uparcie wokół Diritha.

Po kolejnym punkcie orientacyjnym, skalnej formacji, docieracie na miejsce.
Descend by ~manaphoto on deviantART
To tu!
Underwater by ~james-face on deviantART

W skałach widnieje wejście podwodnej groty!
Dead Sea Cave by ~lion794 on deviantART
Wszystko jest obrośnięte ukwiałami, czy cokolwiek to jest. Generalnie kolorowo. Wejście jest duże, w końcu mieściła się tu łódź podwodna. Na szczęście nie trzeba się przeciskać i krewetka z wami na grzbiecie spokojnie wdrapie się po ciekawych skałach do środka.
Wokół jest ciemno. Podwodny klimat mało wam sprzyja podejrzaną ciszą i uciskającym was ciśnieniem niepewności.
Concept for an underwater cave jail by ~Onnessa on deviantART
Ostatnie syreny zmywają się i znikają w odmętach oceanu. Najwyraźniej nie mają ochoty na wycieczkę w głąb ziemi.

Dirith;
Co do...?! Jeszcze sekundę temu Kiti siedziała obok ciebie na krewetce. A potem po prostu chlup-wyparowała, zrobiła wielkiego susa w bok i obijając się z hukiem metalowym kombinezonem o skały, szaleńczo sobie... gdzieś... płynie. Szybko odkrywasz przyczynę problemu... Sporą, 3 metrową przyczynę!

Kiti;
Co się dzieje?! Wszystko wiruje, uderzasz z hukiem i metalicznym echem o skały! Coś ściągnęło cię z grzbietu krewetki i najwyraźniej gdzieś cię ciągnie, ale nie widzisz nic przed sobą, nie wiesz co się dzieje, a z tyłu nie ma w kombinezonie szybki ani wizjera!
Grappler Shark Attack by ~Seaurchinstosun on deviantART

Kejsi2 11-07-2013 18:40

Jak Kiti uderzyła o skały, huk w kombinezonie był jak wewnątrz dzwonu! Aż doznała nowej wizji!
Starożytne miasto, twierdza, przed bitwą. Do komnaty wpada zdyszany i przerażony Zaar, w panice próbuje zamknąć za sobą masywne drewniane drzwi. Zza drzwi wystaje kobieca ręka z długimi pazurami, próbująca dosięgnąć drowa. Drowowi z wysiłkiem udaje się zatrzasnąć drzwi. Drow z ulgą zapiera się plecami o drzwi i zmęczony, oddycha ciężko. Rusza korytarzem przed siebie.
BE: A ty coś za jeden? – zaczepia go drowi generał.
Zaar; …!
BE: Gadaj albo cię skrócę o łeb.
Zaar; Spokojnie, jestem posłańcem, przyszedłem cię ostrzec!
BE: ?
Zaar: Na waszą twierdzę maszeruje armia Bieli, pewnie już o tym wiesz. Ale być może nie wiesz, że odpowiednia fryzura może uratować ci życie.
BE: ?
Zaar; Elfy nie cierpią Emo. Uczesz się jak Emo, a żaden elf nie zwróci na ciebie uwagi, z odrazą zostawią cię w spokoju.
BE: Naprawdę?
Zaar; Jasne, daj, uczeszę cię.
BE: Nic nie widzę na to zasłonięte oko!
Zaar; Szczegóły. No, teraz możesz ruszać na bitwę. I pamiętaj, jeśli elfy będą cię gonić, nie zatrzymuj się, uciekaj. I jeśli będą ci grozić, że strzelą, nie zatrzymuj się, uciekaj, one zawsze tak blefują, stary numer.
BE: Ok., dzięki, nieznajomy, zrobię jak radzisz!
Zaar; [słodki uśmieszek]
Niebawem, Brudny Emo wychodzi z twierdzy. Tajemnicza dzika bestia zaczajona w krzakach skrada się ku niemu, zachodząc go z flanki…
*
Biedny drow. Nie miał szans! Nie dziwota, że klątwa się tu zalęgła!...
Kolejne uderzenie i huk jak w kościele w dzwonnicy otrzeźwił wilczycę i zakończył dziwne wizje.

Co się do Astarotha dzieje!? Najbardziej spanikowała, że nie widziała kto albo co ją zaatakowało. Nie mogła się obrócić zapakowana w tym żelastwie a nie miała okienka z widokiem na napastnika. To mogło być wszystko, wszystko, wszystko!!!! Począwszy od żartownisia-nurka-elfa-Almanakh, poprzez krakena, skończywszy na samym Astarothcie na urlopie!!! Swoją drogą musiałaby to być kolejna epicka modlitwa, gdyby Almanakh usłyszała błaganie o pomoc, spojrzałaby w dół i zobaczyła wilczycę w kombinezonie do nurkowania, z tęczową krewetką pod pachą, ucapioną za nogę przez Astarotha w kąpielówkach i kwiecistej koszuli hula. Prawdopodobnie Almanakh złożyłaby natychmiastową rezygnację ze stanowiska. Tylko komu?
Kiti wpadła w panikę w jaką każdy na jej miejscu by wpadł, zaatakowany nie wiadomo przez co, pod wodą, na głębokości tylu metrów. Starała się nie szamotać w kombinezonie, nie histeryzować, nie oddychać za szybko i nie świrować, aby nie zużyć za dużo tlenu. Grunt to tlen!!! Nie było mowy o walce w kombinezonie, poruszanie się wyglądało jak taniec pijanego klauna w zbyt dużym kostiumie. Oczywiście też nici z gryzienia. Podejrzewała że Diritha ma ten sam problem, nie z gryzieniem, ale z poruszaniem się i walką. Zamierzała wykorzystać hak zamontowany w kombinezonie zamiast dłoni. Ponieważ to co, cokolwiek to było za złoślistwo i paskudztwo, ciągnęło ją za nogę, zamierzała skupić się na sięgnięciu tam hakiem i odczepieniu tego czegoś albo zranieniu go żeby puściło. W tym samym czasie panikując że to coś co ją ciągnęło zaciągnie ją do podwodnego legowiska i tam zostanie zjedzona lub co gorsza udusi się i utopi, wezwała na pomoc krewetkę, która jako jedyna tutaj poruszała się sprawnie i szybko. Miała nadzieję że uderzenie tęczowej krewetki wystarczy by pozbyć się natręta raz na zawsze i rzucić się do ucieczki lub ruszać płynąć w dalszą drogę.

eTo 11-07-2013 23:44

Na szczęście wszystko szło dobrze przy poszukiwaniu odpowiedniej drogi i podążaniu nią. Jedynie syreny krążyły niemalże jak komary wokół posiłku, ale na to Dirith nie mógł nic poradzić. A przynajmniej nic co nie skończyłoby się atakiem ze strony syrenów, czy jak to się zwie męskiego odpowiednika syren. W tym momencie natomiast popisała się Kiti rzucając gdzieś dalej uleczenie i skutecznie odwracając uwagę natrętów od nich. Jak łatwo było przewidzieć, mężczyźni szybko ruszyli na badanie potencjalnego zagrożenia, więc prawdopodobnie wszystko co by mógł zrobić Dirith skończyłoby się na ściągnięciu na siebie jeszcze większych kłopotów. A tak pozostało tylko kilka natrętnych sztuk, które jednak bez wsparcia reszty grupy już nie kwapiły się tak bardzo do przeszkadzania i mimo wszystko trzymały dystans. Jednak kiedy dotarli do jaskini postanowiły się ewakuować i po syrenach nie było więcej śladu. I dobrze, bo jeśli próbowałyby czegoś bardziej natrętnego to pewnie nie skończyłoby się to za dobrze dla obu stron.
Niemalże w tym samym czasie Kiti postanowiła się wybrać na nieoczekiwany spacer, co drow obserwował z lekkim zdziwieniem zastanawiając się co było tego powodem. W pierwszej chwili myślał, że to któraś z syren robi sobie żarty. Zastanawiał się więc, czy dobrze zrobi jak skieruje krewetkę w pogoń. Zastanawiał się również, czy to po prostu nie jest jakiś podejrzany plan wilczycy. W końcu nie raz miał już dziwne wrażenia w jej towarzystwie jakby ją skądś znał oraz była jakaś podejrzana. Tak samo jak podejrzane było to, jak sprawnie wpakowała sie w kombinezon i skoczyła z klifu przy wcześniejszych wątpliwościach co do nurkowania... Ale z drugiej strony mogła być jeszcze potrzebna. Nie dość, że potrafiła leczyć, to jeszcze jaskinia może być nawiedzona przez demony, a te mogłyby stanowić problem i kleryk mógł przydać się również w ofensywie.
Dlatego po pierwszym przyhamowaniu krewetki Dirith postanowił jednak ruszyć za nią, ale w miarę ostrożnie żeby nie wpakować sie w jakąś pułapkę. Szybko okazało się jednak, że przyczyną był zwykły rekin. No może nie do końca zwykły, bo nie wszystkie rekiny mają chwytne języki pozwalające na pochwycenie ofiary z daleka, jednak rekin. Dlatego w miarę możliwości pogonił krewetkę aby spróbować go zaatakować. Nadal była co prawda możliwość, że ren rekin był podstawiony i robił dokładnie to co miał zrobić aby wciągnąć go dalej w pułapkę, jednak na tą chwilę ta możliwość była nikła. Zamierzał więc spróbować dogonić rekina i zaatakować go, lub też bardziej spróbować rozkazać krewetce zaatakowanie go jeśli miała czym. Samemu mógł mu niewiele zrobić, poza wbiciem w niego haku i tym samym uczepieniu się go. A tego robić raczej nie zamierzał, bo mógłby mieć problemy z odczepieniem się od niego. Jeśli jednak nadarzyłaby się okazja do uderzenia go bez zbędnego wczepiania się w niego, to z pewnością z tej opcji skorzysta. Jak silny byłby to cios zważając na ograniczone ruchy jakie mógł wykonywać w kombinezonie to już jest inna kwestia.

Almena 15-07-2013 20:19

Nie było lekko [sucho?]. Znaleźliście się mniej więcej w tej sytuacji co elf schodząc z lasu do Pomroku. Okoliczni mieszkańcy głębin byli ze wszech miar zainteresowani waszą wizytą. Głównie sprawdzali, czy jesteście jadalni. Kiedy krewetka zawróciła i zaczęła gonić rekina targającego Kiti, Diriith nie zaprotestował. Generalnie nie miał większego wyboru dalszej podróży bez środka transportu, ale też towarzystwo kleryka było mu na rękę. Kiti była w dużej mierze bezbronna wobec o wiele większej od niej ryby, która przyciągnęła ją do siebie i ucapiwszy kombinezon w szczęki, szarpała zdobyczą. Krewetka dogoniła zdobycz, ale próba wycelowania zabójczym ciosem w rekina bez uszkodzenia przy tym Kiti, okazała się sporym wyzwaniem. Rekin nie chciał dzielić się zdobyczą i gdy tylko krewetka zbliżała się, wykręcał się, wywijał, odwracał, odpływał, aby dać mu święty spokój. Niepokojąco długo bawiliście się z nim w podwodnego berka. A tlen mijał. Rekin mógł co gorsza w każdym momencie odpłynąć w tzw. Wielką błękitną głębię i… to tyle by było jeśli chodzi o kleryka w drużynie. Szczęśliwie, w pewnym momencie, przy kolejnej z kolejnych prób dopadnięcia rekina i zmuszenia go do puszczenia zdobyczy, Dirith zdołał sięgnąć hakiem od kombinezonu do paszczy rekina i hak zaczepił się między zębami upartej ryby [to dobra wiadomość…?] Po chwili szamotaniny hak ześliznął się i wbił się w brzeg pyska ryby, niemal jak haczyk do łowienia ryb.

Zraniony rekin szybko wabi kolegów!.... Wygląda na to jednak, że doskonale zdaje sobie sprawę, iż koledzy nie przyszli tu by użerać się z niesmacznymi paczkami metalu….
[media]http://www.youtube.com/watch?v=NpCGZ2IFWxU[/media]

Rekin próbował nadal pogryźć ucapioną zdobycz, ale w końcu odkrył, że jest ona niejadalna. Zraniony i zdegustowany smakiem ofiary, postanowił się wycofać i umknąć przed tęczowym natrętem krążącym wokół niego. Niestety, uciekając i porzucając zdobycz nie był zbyt delikatny…

Kiti;
Dłuższą chwile nie wiedziałaś co się dzieje, wszystko wirowało, kręciło się. Ktoś tobą wymachiwał i rzucał, zgniatał zawzięcie kombinezon. W pewnym momencie usłyszałaś niepokojące chrupnięcie… i poczułaś coś mokrego. A potem kombinezon spokojnie i luźno opadał na dno. Spojrzałaś w dół. O-oh….
http://www.lowflo.ie/public/img/Leak(1).jpg

Przez pognieciony metal płyt budujących nogę kombinezonu, do środka ciurkiem wciekała woda! Nabierasz wody! O tyle dobrze chociaż, że najwyraźniej to, co tobą wymachiwało, poszło sobie. Lądujesz na dnie, krewetka podbiega i pakujesz się znowu na jej grzbiet obok Diritha. Fajnie, że masz ze sobą cokolwiek, czym mogłabyś zatamować przeciek… Wracacie na kurs. Ciekawe tylko w jakim stanie tam dopłyniesz…

Dirith, Kiti;

Cave by *TitusLunter on deviantART

Zauważacie, że kiedy wpływacie do groty, syreny na powrót się zjawiają. Ale tym razem wszystkie przycupnęły przy skałach przy wejściu do groty, i obserwują was nieruchomo. Wyglądają na przerażone.
Mermaid's Wisps by *tincek-marincek on deviantART

Krewetka wpływa do groty. Chyba coś...?
Chyba sufit się rusza...?
Jest tak ciemno, że ledwo co widać, nawet krewetka wydaje się czarno-biała. I co gorsza, ma tutaj kolegów...
Alien sea creature by ~yefumm on deviantART
Whoah!... Mroczne krewetki wydają się jednak pokojowo usposobione, ponieważ odpływają, gdy się do nich zbliżacie, grzecznie robiąc wam miejsce. Jest ich pełno na ścianach i suficie tunelu, ale spokojnie sobie pełzają. Huh...? Kiedy część mrocznych krewetek się rozpełza, zauważacie fluorescencyjne glony rosnące pod nimi, na skałach. Dzięki temu jest trochę jaśniej i... i zauważacie, że na ścianach tunelu, pod pełzającymi krewetkami, jest jakiś fresk wyryty na skale!
Epic by *anndr on deviantART
Trudno dokładnie co obejrzeć, jest bardzo zniszczony przez czas... Ale czy to nie jest drow i wilk...?! Czy to przypadek, czy też wasze przybycie zostało przepowiedziane?!

Krewetka zdaje się orientować na tyle, że nie rozbija się o skały w podwodnym tunelu i cały czas podąża naprzód. Chyba wie, co robi. Po chwili zauważacie, że nad wami woda charakterystycznie porusza się i chlupocze. Tunel nie jest już cały zalany! Kilkucentymetrowa warstwa powietrza pod sufitem daje nową nadzieję. Warstwa zwiększa się stopniowo, gdy krewetka zasuwa w głąb tunelu. Po chwili jednak skalne występy na suficie uniemożliwiają wynurzenie się. Krewetka podąża jeszcze jakiś czas tunelem, aż w końcu dociera do dużej, podwodnej groty. Tutaj, pod wodą, kompletnie zatopione, znajdują się resztki podejrzanych ruin...
Mystery by ~Ellixus on deviantART

Grota jest wielka i pływacie teraz w podwodnym jeziorze, dosłownie. Krewetka zasuwa ku górze i w końcu się wynurzcie.
Lake Cave6 by `faestock on deviantART

Możecie podziwiać zalaną grotę….
River Synx by ~aretoon on deviantART

Lake Cave 2 by *wildplaces on deviantART

Widać też ślady bytowania Silverstinga i jego łodzi podwodnej!
Zeus Cave by ~hybriddemon on deviantART

Dirith;

Kiti nagle postanowiła znowu zsiąść z krewetki. Bez ostrzeżenia zsunęła się z jej odwłoka i chlupnęła do wody. Idzie miarowo na dno, nie rusza się… Co do?... Zauważasz, że zdecydowanie jest coś nie tak! Krewetka nurkuje i próbuje wypchnąć kombinezon Kiti ku powierzchni. Kiedy to robi, odkrywasz że jest pełen wody! No to naprawdę ciekawy sposób wykorzystywania kombinezonu do nurkowania… Jako termos? Ale żeby było ciekawiej, kątem oka wprawnego skrytobójcy dostrzegasz, że nie jesteście w grocie sami… Do podwodnego jeziorka, służącego Silverstingowi za port dla łodzi podwodnej ,w którym obecnie się znajdujecie, prowadzi sporu tunel z naziemnej części groty.

Lake Cave7 by `faestock on deviantART

Suchy tunel, nie zalany wodą. To właśnie w nim coś się pałęta… Tak na oko fachowego skrytobójcy i rasowego drowa, jest to mały oddziałek zwiadowczy. Nie widzisz ich, ale ich słyszysz. Widzisz momentami ich sylwetki, ale bardzo szybko znikają za osłonami ze skał, cofają się. Po zachowaniu prawdopodobnie obserwujących was istot łatwo wywnioskować, że gapią się na dwie metalowe puszki z tęczową krewetką z minami „WTH is that?!”. Wokół miasta w którym bytowałeś jako chimera Riktela pałętały się różne oddziały zwiadowcze. Te istoty są wyraźnie dużo niższe od drowów i wiele takich kurduplowatych istot biega po podmroku, patrolując „swój” teren. Generalna zasada brzmi „unikaj patroli zwiadowczych jeśli jesteś sam, poluj na patrole zwiadowcze kiedy nie jesteś sam”. Hmmm… [spojrzenie na dryfującą na krewetce, nieprzytomną Kiti w kombinezonie pełnym wody]. Patrole też miały swoje zasady i jedna z nich brzmiała „jeśli natkniesz się na samotnego drowa…”[dalej lista 1002 metod polowania na drowy]. Swoją drogą zabawne, ciekawe skąd to się tu wzięło. Kapitan nic nie wspominał o patrolach kurdupli szlajających się po ruinach… Inna rzecz, że był tutaj jakiś czas temu, chociażby przed sławetnym atakiem meduzy i wstrząsach ziemi będących jej udziałem. Jedno jest już pewne, nie jesteście w ruinach sami… oraz jeśli czegoś szybko nie wymyślisz, będziesz tu sam, bez żywego i funkcjonalnego kleryka.

eTo 19-07-2013 00:55

Jak dało się przewidzieć walka z rekinem była uciążliwa. Jedynie krewetka miała jako takie szanse sprawniej powalczyć, jednak ta ciągle przerywała atak i nie mogła znaleźć odpowiedniej pozycji do ataku... co Diritha irytowało i jeszcze trochę i pewnie zasunął by jej kopniaka pt. "no atakuj w końcu, a jak nie możesz uniknąć kombinezonu to traf go tak żeby za mocno nie uszkodzić". Zamiast tego nadarzyła się jednak okazja do zadania ciosu, jeśli w tym kombinezonie można czegoś takiego dokonać. Bardziej jednak wyszło na do, że po prostu włożył rekinowi do pyska hak.
~ No świetnie... ~ pomyślał niezbyt zadowolony z takiego obrotu sprawy ~ To teraz rekin ma dwie puszki konserw...
Zaczął więc próbować się uwalniać szamocząc hakiem w pysku ryby. Z początku nie było zbytnich efektów, nawet tylko udało mu się jeszcze bardziej w niego zahaczyć, jednak po kolejnych chwilach się udało. Przyniosło to jednak oczekiwany efekt, gdyż krew zwabiła inne rekiny. Na szczęście były one bardziej zainteresowane krwawiącym kolegą, niż puszkami. Dlatego rekin w końcu puścił i odpłynął zmuszony do zatroszczenia się bardziej o własną skórę niż prawdopodobne jedzenie.
Można było więc kontynuować podróż do jaskini. Dotarcie do niej nie trwało już długo oraz obyło się bez kolejnych niespodzianek. Jedynie syreny znów się pojawiły, ale tylko po to aby obserwować jak wpływają do groty będąc przy tym dziwnie przerażonymi... Ciekawe dlaczego?
Szybko okazało się dlaczego. Cały tunel był szczelnie okryty był przez czarne krewetki dość sporych rozmiarów. Te na szczęście nie były jakoś nadmiernie agresywne i nie miały problemów ze schodzeniem z drogi. Nie było więc potrzeb ich poganiać i niepotrzebnie rozjuszać. Przy okazji jak się poruszały odsłaniały fluorescencyjny sufit, którego wcześniej nie dało się dostrzec, co świadczyło tylko o tym jak dużo ich się tu znajduje. Dlatego tym bardziej trzeba było uważać i odganiać je dopiero w ostateczności. Dodatkowo czasem dało się dojrzeć jakieś freski przedstawiające bliżej nie określoną historię. Lub po prostu Diritha mało ona obchodziła, byle tylko dostać się do źródła. Na jednym z nich stała postać podobna do jakiegoś elfa z psem czy wilkiem... co prawdopodobnie było dziwnym zbiegiem okoliczności.

W końcu udało się dotrzeć do odpowiedniego portu. Kiti z tejże radości postanowiła wywinąć podobny numer jak przed grotą, jednak tym razem już uciekała nieco wolniej. Można było powiedzieć, że tonęła jak kamień. Po tym jak krewetka po nią zanurkowała i wypchnęła na powierzchnię szybko okazało się dlaczego. Widocznie zachciało jej się pić albo postanowiła stwierdzić ile wytrzyma na jednym oddechu albo, co bardziej prawdopodobne, jej kombinezon został uszkodzony podczas szamotaniny z rekinem. Zastanawiał się tylko dlaczego nie próbowała jakoś dać znać jemu albo krewetce, aby ruszyć się szybciej bo nie nadąża z wypijaniem wody z kombinezonu. Ale teraz to nie było najważniejsze. Większym problemem były cienie poruszające się w tunelu. Nie wróżyło to dobrze. Z reguły takich rzeczy unikało się w podmroku. A przynajmniej tak robiły normalne drowy nie będące częściom patroli. Dirith jednak normalnym drowem nie był... swego czasu własnoręcznie wybił w pień jeden z drowich domów. Co prawda nie był to jakiś najsilniejszy dom, jednak trochę służby i obrońców miał. Dlatego co mógłby mu zrobić taki patrol? Jeśli nie podszedł by do sprawy odpowiednio to pewnie sporo, jednak na szczęście miał parę atutów które z pewnością by mu pomogły.
Niestety kleryk póki co nie był jednym z nich, czym trzeba było zająć się w pierwszej kolejności. Szybko otworzył swój kombinezon i również zanurkował. Tyle tylko, że z otwartą klapą mógł szybko z niego wypłynąć i podpłynąć do kombinezony Kiti. Gdy już przy nim był, wziął się szybko za jego otwieranie i wyciągnięcie wilczycy na powierzchnię oraz stał ląd. Kiedy już na nim był zerknął szybko w stronę tunelu aby cały czas mieć oko na poczynania kurdupli z serii myślących że żądzą w podmroku. Następnie położył na barku tylne łapy Kiti i przytrzymał je jedną ręką. Drugą złapał mocno za skórę na karku i wstał z nią. W ten sposób trzymając jej głowę w skierowaną w dół mógł wylać wodę z płuc w dość szybkim tempie. Dodatkowo trochę nią potrząsnął jakby chciał obudzić i po raz kolejny spojrzał w tunel. Patrol na pewni widział co robi i nie będzie długo zanim zdecyduje się aby zaatakować. Dlatego kiedy tylko miał pewność, że większość wody z płuc jest wylana położył ją na ziemi. Następnie sprawdził czy oddycha. Jeśli tak, to całe szczęście. Jeśli nie, to trzeba by było coś wykombinować. Przez moment zastanawiał sie nad sposobem wtłoczenia tlenu z butli do jej płuc przez rurkę wepchniętą do nosa. Jednak w tym wypadku powietrze jak nie przez drugą dziurkę to uciekłoby przez gardło. Poza tym, zanim wykombinowałby jak to zrobić odpowiednio to byłoby już za późno, a czasu nie miał chociażby przez patrol nieznanych agresorów.
- Wstawaj kundlu... to nie czas na drzemki... - stwierdził robiąc w zasadzie jedyną rzecz jaką mógł zrobić. Poklepał Kiti po pysku, ale nie lekko żeby mieć pewność że poczuje i się obudzi.
Mógł jeszcze zastosować metody drowich kleryków dotyczące resuscytacji, jednak nie miał czasu aby wbijać jej hak pod żebra i odciągać klatkę piersiową oraz ją uciskać symulując oddychanie. Nie mógł też zastosować podstawowych, które mówiły, że po znalezieniu rannego należy go dźgnąć. W wypadku jęku lub krwawienia, zawołać drowiego kleryka i odczekać chwilę po której ponownie sprawdzić czy ranny żyje (również dźgnięciem). Instrukcje mówiły dalej, że czynność należy powtarzać do przybycia medyka lub dopóki ranny żył. Potem zalecano szukać kolejnych rannych, a po pomocy co najmniej 10 drowom, można było zgłaszać się do patroli jako doświadczony medyk bojowy, który był wymagany w każdym oddziale.
Jeśli jednak nadal nie było reakcji, nie pozostawało już nic innego jak rozejrzeć się dokładniej po jaskini aby zobaczyć czy da się jakoś wykorzystać ukształtowanie terenu do walki.

Almena 23-07-2013 22:54

Dirith;
Udało ci się ocucić Kiti, metodą piącha-usta. Potrząsanie i pranie po pysku [dosłownie] przyniosło pozytywne efekty.

Tymczasem oddziałek zwiadowczy rozgryza zagadkę drowa i wilka wykluwających się z metalowych puszek. Oddziałek zwiadowczy składa się z 7 kurdupli.
Dark dwarfs by ~Saito00 on deviantART
Ciężko określić co to w ogóle jest. Przypominają dwarfy, gnomy, svirfnebli. Są kurduplami w każdym razie i mają broń. Podejrzaną broń z dziwnymi kryształami. Mają ją w rękach, zresztą, co nie wróży dobrze. Trzech z nich siedzi na... wielkich mrówkach. Wygląda na to, że chcą się z wami zaprzyjaźnić... znaczy bliżej zaznajomić.
Gnome by ~m-hugo on deviantART

I jest coś większego, coś... wth is that?!
Bruise Pristine by *Sickbrush on deviantART

Słyszysz, że szemrają coś w nieznanym ci języku, a ich zachowanie sugeruje „zapolujmy i weźmy to żywcem” niż „zabijmy to!”. Wyraźnie szykują się do polowania na was i zaczynają ostrożnie zmierzać w waszym kierunku. Wyraźnie nie są pewni z czym mają do czynienia [jakby nigdy nie widzieli wilka w kombinezonie, pfff]. To coś wielkie trzyma się z tyłu ale jest gotowe do ataku. Na froncie kurduple z linami i czymś w rodzaju sieci w łapach.

Rozglądasz się za terenem dogodnym do walki. Zawsze można wybrać sobie ostoję za lądową formacją skalną, problem będzie z brakiem broni dystansowej. Kątem oka dostrzegasz, że coś mieni się w wodzie...
Deep Sea Phoenix by ~PearlPhoenix on deviantART
Przy dnie pływa sobie mała grupka tych stworzeń wielkości psa. Są spokojne i nie zwracają na was uwagi, ciekawe jednak, że tęczowa krewetka zapobiegawczo stara się ich unikać. Zauważasz dzięki nim, że pod wodą musi znajdować się wąska podwodna szczelina, wiodąca w kierunku, gdzie idzie lądowy tunel ze zwiadowcami którzy przybyli was przywitać. Wygląda jednak na to, że tunel podwodny jest bardzo wąski i można w nim utknąć.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:47.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172