lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   A Może By Tak...?? (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/9866-a-moze-by-tak.html)

eTo 24-11-2017 02:07

- Jak znajdziemy coś co nie wyparowało to nie ma problemu. Albo zawsze można się dostać na już spalony teren który nie powinien się drugi raz zająć. -
stwierdził dodając swój pomysł. Dodatkowo oprócz wyszukiwania drogi zaczął zwracać baczniejszą uwagę na otoczenie i kierunek, w którym Kiti wskazywała na przerośniętego chwasta.
- A co miało być ze smokiem? Na tyle zabawnie skamlał uciekając po tym jak go oślepiłem, że tymczasowo darowałem mu życie. Dopóki się nie uleczy albo odrodzi powinniśmy mieć z nim spokój. Może nawet i do czasu kiedy stanie się przydatny. Wtedy to nawet warto będzie go uleczyć. Ale póki co jest pod kontrolą.

- I nie ma co panikować, tutaj ginie się dopiero jak straci się wszystkie dusze. W tej chwili mamy ich pięć. Jak zdobędziemy ich więcej, to tyle więcej razy będzie można zginąć bez zasadniczych konsekwencji. - dodał klepiąc w kokon niezbyt delikatnie aby ten się uspokoił.

Almena 04-12-2017 20:04

Można powiedzieć, iż sprawa smoka została chwilowo opanowana. Oślepiony smok złorzeczył zawzięcie i groził zemstą, po chwili opanował sztukę lotu [a raczej utrzymywania się w powietrzu] „na czuja” i bez wizji, nadal mógł ziać ogniem po wszystkim wokół, z nadzieją, że spali to, co zamierzał [tzw. metoda na strzelanie z karabinu wszędzie wokół z założeniem, że część kul sięgnie celu]. Jednak pojawił się nowy czynnik w całym zamieszaniu; płonące, rozwrzeszczane małpy zwróciły w końcu uwagę zwiadowców zwierzołaków. Zwierzołaki na różnych fruwadłach zaczęły zlatywać się na miejsce i nie zajęło im zbyt wiele czasu by ogarnąć, kto jest odpowiedzialny za pożar lasu i śmierć ich ziomków. Smok, zaskoczony nagłym pojawieniem się gości i napaścią różnych fruwadeł z różnych stron, odpowiedział ogniem [sic!], co, rzecz jasna, tylko zachęciło agresorów do zajadłego natarcia. Smok, oślepiony, upokorzony i pokonany, zerwał się do ewakuacji, a zwierzołaki podążyły za nim, jak stado hien za rannym zwierzęciem.

Tak więc, udało się wam nie spalić w pożarze. Poprzez pozostawanie w okolicy rzeki i wykorzystywanie miejsc wypalonych, pozostaliście poza zasięgiem płomieni na tyle długo, aby przetrwać. Tak na oko, minęło już całkiem sporo czasu. Co prawda pożar przemieszczał się szybko, ale mimo wszystko, trochę czasu już minęło. Czy już starczy? A Może By Tak...?

- Zdaje się, że się wam udało! – ożesz no! zawału można dostać...

https://www.deviantart.com/art/Crack...face-539240949

Kruk wylądował, jakby nigdy nic.
- Wygląda na to, że udało się naprawić ten drażniący błąd w czasoprzestrzeni tego miejsca! – Kruk był podejrzanie miły i zadowolony, jak szef, który chce dać ci zwolnienie, ale jeszcze o tym nie wiesz... – Dziękuję wam za to, cieszę się, udało się za pierwszym razem! To jednak prawda, co mawia Almanakh, po co wysyłać zwiadowców, skoro można wysłać od razu całą armię! Ci amatorzy to było marnowanie czasu... Teraz jeden problem z głowy. Proszę, wybierzcie swoją nagrodę, dusze za wykonane zadanie... Ah... – spojrzał na kokon, który zaczął się wydzierać i wzywać pomocy słysząc nowy, obcy głos. – On już nie jest dal całej sprawy... istotny... Hm... – Kruk spojrzał na pożar przemieszczający się dalej w głąb lasu. – Ciekawe, skąd to się wzięło?... – uśmiechnął się swoim uroczym, pokracznym uśmiechem.

1.Biała
2.Żółta
3.Czerwona
4.Fioletowa
5.Czarna

eTo 10-12-2017 13:01

- Ja również cieszę, że...
- Pomocy! - wydarł się bardziej wyraźnie gnom.
- Czy gospodarz wybaczy na moment? - powiedział Dirith zrzucając z barków kokon jakby to był worek węgla po czym tupnął na nim łapą.
- Cicho tam, niektórzy próbują tutaj rozmawiać. - powiedział nie zdejmując stopy z kokonu.
- Jak właśnie mówiłem, również cieszę się, że okazałem się skuteczny.

Kruk był w dobrym humorze. Przynajmniej tak wyglądał.
- Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo możemy być przydatni... - uśmiechnął się. - Co do skuteczności, nie zawiodłem się, plotki najwyraźniej są prawdziwe. No i sama skuteczność drowów również jest dość legendarna, ale pomińmy to, rasizm nie jest modny ostatnio...

- Niestety natręt, który atakował mnie przed bramą postanowił kontynuować być natrętny i taki tego efekt. - skinął na ogień. - Jak tylko dostanę odpowiedni sprzęt to go w końcu uspokoję raz na zawsze.

- Ah, tak. Rozumiem. O jakim konkretnie sprzęcie mówimy?

- Przede wszystkim o sprzęcie do latania. I to dość szybkiego latania, bo potrzebuję coś co pozwoli mi się poruszać szybciej niż smok może odwrócić łeb zionący ogniem w moją stronę. Do tego może coś co będzie potrafić imitować ryk smoczycy. Tylko że ten sprzęt powinien również działać w wymiarze materialnym. Jest tu gdzieś ktoś kto byłby w stanie coś takiego zmajstrować?

- A teraz jeśli można wiedzieć, na jakich zasadach grają teraz KOS? Czy raczej nie powinienem zawracać głowy pytaniem jakie powinienem zadać komuś, kto będzie nadrzędnym mojej przyszłej drużyny KOS?

- Wydaje się, że grupki KOS mają swoje własne zasady. Niektóre przejęły pewne miejsca i terytoria i bronią ich, nie wpuszczając tam nikogo. Inni poza swoim terenem zachowują się w miarę normalnie, ale na swoim terenie zabijają wszystko co zobaczą. Są KOS, którzy opanowali terytoria i zabijają wszystko spoza swojej rasy. Inni to po prostu grupki najemników.
Kruk spojrzał na Kiti a potem powiedział, rozbawiony:
- Właściwie... Teraz kiedy o tym wspomniałeś... Przypomniało mi się, że ktoś o ciebie pytał, Dirith. Myślę, że to sprawa między wami. Może powinieneś z nim porozmawiać. Myślę, że jeszcze jest w tej chatce, którą widzieliście, gdy tu przybyliście. Mogę was tam zabrać.

- Jeśli nie stanowiłoby to zbyt dużego problemu. Albo przynajmniej kierunek gdzie jest ta chata by się przydał. Ale to za moment jak można, wpierw chciałbym spróbować załatwić jedną sprawę. - powiedział zaczynając przemianę z powrotem w drowa. Tym razem przebiegała zdecydowanie wolniej i spokojniej. Jednak nadal dało się słyszeć przytłumione trzaski łamanych kości.

Kiedy był już pod postacią mrocznego elfa zdjął nogę z kokonu oraz uformował z Tysiąca Ostrzy sztylet po czym bezzwłocznie zabrał się do rozcinania kokonu aby uwolnić gnoma. Jeśli ten zacząłby protestować lub odzywać się, to zamierzał zdzielić go lekko rękojeścią dając przedsmak co czeka gnoma jeśli ten nie będzie współpracował. Oczywiście dodatkowo poinformował go krótko i zwięźle, żeby się zamknął bo Dirith nie dawał mu jeszcze pozwolenia aby się odezwać. Kiedy kokon był już z grubsza rozcięty i dało się wytargać z niego zawartość bezceremonialnie złapał gnoma za krtań i go wyciągnął na zewnątrz po czym przystawił sztylet do gardła.
[i]- No, to za wyciągnięcie z tego burdelu jaki zrobiłeś zdychając w tym miejscu dajesz mi dusze. -[i] stwierdził zaczynając go przeszukiwać oraz odrzucając wszelkie znalezione przedmioty na bok, w szczególności broń. Te mogące mieć jakąś wartość oczywiście chowając do kieszeni.
- Będziesz współpracować, czy mam cie po prostu wytargać z tego miejsca, żeby przypadkiem nie zrobić ponownego burdelu, i sam mam ją sobie wziąć?
Jeśli gnom przekazał duszę, to po zawodach. Zabrał duszę i kontynuował własne sprawy. Jeśli jednak zamierzał się stawiać, to po kilku uderzeniach pod tytułem "nie ty tu rządzisz" Dirith zamierzał wykręcić mu ręce do góry i za plecy tak, aby nadgarstki znajdowały się na karku. Następnie trzymając nadgarstki uformował Tysiąc Ostrzy w obrożę ciasno obejmującą nadgarstki a następnie szyję. Dzięki temu dłużnik nie powinien być w stanie dobyć broni oraz będzie można go w każdej chwili skrócić o głowę. Co prawda mógł zacząć wymawiać jakąś inkantację, ale w tym wypadku dokończyć jej raczej by nie zdążył. Kiedy dłużnik był już pod kontrolą przeszedł do własnych spraw.

- Informacje rozchodzą się tu aż za szybko. Jestem to ledwie kilka godzin i już ktoś wie, że tu jestem. Oprócz tego natręta co przylazł za mną. To by było na tyle jeśli chodzi o nie zwracanie na siebie uwagi o ile to nie konieczne... - stwierdził trochę zdegustowany.
- A zatem, gdzie jest ta chata?

Kejsi2 11-12-2017 17:24

https://www.deviantart.com/art/I-saw-God-300435960
–Kim wy do diabła jesteście!? Przestańcie za mną łazić!!!
-Jesteśmy twoim gniewem – odparł pierwszy robal. – Tym, którego nikt nie usłyszał i chciał słuchać.
- Jesteśmy twoją paranoją. Tym co widzisz tam, gdzie tego nie ma i tym co widzisz czego inni nie widzą.
- Jesteśmy twoim lękiem. Tym, który towarzyszy ci od urodzenia i z którym zawsze będziesz sama, czego się najbardziej boisz.
- Jesteśmy twoim poczuciem winy, wzbudzonym wobec tych i przez tych, którzy chcą, żebyś cierpiała.
- Jesteśmy twoim rozczarowaniem, gdy nadal czekasz na życie, którego się spodziewałaś.
- Jesteśmy twoją urazą, jaką żywisz po każdej danej ci i zignorowanej obietnicy i nieudanej próbie.
- Dlaczego za mną łazicie!?
- Ponieważ nas stworzyłaś.
- Ponieważ nie kazałaś nam odejść.
- Ponieważ nas tolerujesz.
- Nie chcę was tolerować i nie chcę żebyście łazili za mną!!! Idźcie sobie gdzieś i przepadnijcie!!!
- Nie możemy odejść.
- Nie możesz przestać czuć.
- Nie wiem kto was nasłał ale lepiej tam wracajcie!!!
- Dlatego śmiertelne istoty umierają. Ponieważ nie mogą przestać czuć.
- Im mniej czują tym bardziej żyją.
- Nie, nie, nie to wcale nie jest prawda! – warknęła Kiti – Nie pokonacie Niepokonanego Światła, nie pokonacie Bieli sowim złem!!!
- Nawet z Bielą nie przestaniesz czuć! Wszystko co odczuwa można zabić!
- Czego wy właściwie chcecie!?
- Niczego. Nie możemy odejść.
- Co mam zrobić żebyście odeszli!?
- Przestać czuć.
- Nie wydaje mi się żeby to był dobry pomysł!!!
- Nie możemy odejść.
- Możecie chociaż nie pokazywać się mi na oczy, jesteście obleśne!
- Co to znaczy?
- Przestańcie za mną łazić, przestańcie łazić wokół, drażnicie mnie, i jesteście paskudne, dlaczego ja w ogóle z wami rozmawiam!? Nie powinnam z wami rozmawiać!!! Macie zniknąć i mam was więcej nie widzieć!!! Łaźcie sobie za kimś innym!
- Ale jesteśmy twoje.
- Bądźcie sobie moje gdzie indziej!!!
- Nie możemy odejść.

https://www.deviantart.com/art/I-see-you-565438749
- Dlaczego!? Dlaczego to robisz!? Dlaczego wy wszyscy to robicie!? To nie tak powinno być, nie powinniście tak robić! Ktoś po... Powinnam... was powstrzymać! Was wszystkich! Was wszystkich, którzy to wszystko robicie!!! Trzeba was powstrzymać, trzeba was wszystkich zniszczyć, i ocalić wszystko przed wami! Trzeba was zniszczyć! Powinnam znaleźć sposób... powinnam znaleźć siłę... która was powstrzyma, która was wszystkich zniszczy! Tak! Powinnam pozwolić Timewalkerowi was zniszczyć! Tak, powinnam mu pozwolić, powinnam... mu POMÓC was wszystkich zniszczyć!
https://www.deviantart.com/art/Searc...-You-516037636
Teraz wiem dlaczego Biel chciała żebym tu była, żebyście tu wszyscy byli! Chce żebyście przepadli, żeby was zniszczyć, chce wszystko naprawić, żebyście nie mogli robić tego dłużej, tego wszystkiego! Przysłała Timewalkera żeby was zniszczył i wszystko naprawił, dlatego Biel go nie zniszczyła, dlatego kazała mi go zbudzić!
https://rae-77.deviantart.com/art/Moonlight-539842569
A tak, Hell Light! Muszą oddać Hell Light!

Almena 14-12-2017 18:32

Niby życie jest cenne, niby jest krótkie i nie można go zmarnować, ale ponoć kiedy spytasz śmiertelnika, co by zmienił gdyby mógł cofnąć czas albo otrzymać nowe życie i nową szansę, 83% odpowiedziało: nie, proszę, tylko nie to wszystko od nowa!...

https://remarin.deviantart.com/art/o...rowl-625112242

* * *
- Przede wszystkim o sprzęcie do latania. I to dość szybkiego latania, bo potrzebuję coś co pozwoli mi się poruszać szybciej niż smok może odwrócić łeb zionący ogniem w moją stronę. Do tego może coś co będzie potrafić imitować ryk smoczycy. Tylko że ten sprzęt powinien również działać w wymiarze materialnym. Jest tu gdzieś ktoś kto byłby w stanie coś takiego zmajstrować?
- Sprzęt do latania – zastanowił się Kruk. – Rozejrzyj się, żyje to wiele łatających stworzeń. Wiele stworzeń tworzy i testuje swoje wynalazki. Hmmm coś co potrafi imitować ryk smoczy, a nie jest smoczycą? Są różne zabawki i artefakty, które potrafią dotwarzać „usłyszany i nagrany” dźwięk lub tworzyć całkiem nowe dźwięki. Teraz kiedy o tym wspominasz, to zabawna historia – uśmiechnął się Kruk. – Podobno pod jedną z Bram do Piątego Wymiaru mieszka goblin, który ukradł któremuś magowi artefakt tego typu. Artefakt potrafi naśladować i odtwarzać różne dźwięki z idealną dokładnością, dlatego goblin ten często używa go naśladując głosy różnych groźnych stworzeń, by odstraszyć wszystkich od swojego legowiska. Zabawna historia. Był tak przerażony gniewem okradzionego maga, że do tej pory nie pojawił się z powrotem w Piątym Wymiarze. Ale trzeba mu przyznać, jak na istotę o mózgu rozmiarów wisienki, wykombinował naprawdę nieźle, to takie zabawne, prawda?...

Kiti zaczęła się nagle śmiać do własnej Bestii. Po chwili przestała, zmieszana odchrząknęła i zaczęła wylizywać zmaltretowane futro. Ok... Pora ogarnąć zbędny balast.
Gnom po wypuszczeniu na wolność był szczęśliwy tylko przez sekundę, potem był bardziej przerażony niż przed wypuszczeniem.
- Puśćcie mnie, proszę, ja nic nie wiem, ja nic nie zrobiłem, nie znam was, nic nie mam, proszę!...
- No, to za wyciągnięcie z tego burdelu jaki zrobiłeś zdychając w tym miejscu dajesz mi dusze.
- Z-zdycha...jąc...?! Z-zrobi...łem...?! Bu-rdelu...?! – ciężko oszacować, czy gnom był bardziej przerażony czy zdezorientowany.
- Będziesz współpracować, czy mam cie po prostu wytargać z tego miejsca, żeby przypadkiem nie zrobić ponownego burdelu, i sam mam ją sobie wziąć?
- Dobrze, dobrze, weź, weź co mam!!! Chcę już stąd iść!!! Nie chcę tu spłonąć żywcem, i nie chcę... NIE CHCĘ!!! – wyjąkał spoglądając na Kruka.
Tym sposobem Dirith zyskał kolejną Duszę. Czerwoną, gdyż taką akurat miał gnom. Z przydatnych rzeczy, gnom miał przy sobie dość ciekawą broń. Co to w ogóle jest?! W drowiej dłoni wyglądało to dość groteskowo jak zabawka.

http://aleprezent.com.pl/media/produ...?lm=1470857798

Dirith prowadził „negocjacje” z nieszczęsnym gnomem, Kruk jakby nigdy nic, w rozbawieniu przyglądał się Kiti i jej bliźniaczej Bestii, pałętającej się wokół. Kiti mamrotała coś pod nosem z niezadowoleniem i wylizywała futro. Kruk wydawał się równie mocno przejęty pożarem, co zwykłym letnim deszczem. Najważniejsze, ze się udało i zadanie zostało wykonane. Po odebraniu swojej nagrody w postaci Duszy, byliście gotowi do dalszej drogi. Kruk postanowił pomóc i teleportować was z powrotem pod budynek, który widzieliście wcześnie. W sumie dogodnie, nie poparzycie łapek, stóp ani płuc spacerując po płonącej puszczy.
* * *
- I jak?
- Ten błąd w czasoprzestrzeni już naprawiony, powinno działać.
- Ok. Dawajcie standardowe efekty teleportacji, jakieś błyski, ten taki szum, wir, błyskające kolorki, wiecie, coś w tym stylu... Engage!
https://www.youtube.com/watch?v=0kRA...XBv lmM2xh9Xg

- ...
- Chyba puściliśmy złą płytę...
* * *
Wróciliście pod chatkę. Czy co to jest.
https://unidcolor.deviantart.com/art...Home-215719897
- Zostawię was teraz – powiedział Kruk.
Ciągle spoglądał gdzieś w górę, ptasim gestem przekrzywiał głowę to na prawo, to na lewo, jak wróbel wypatrujący zagrożenia. Wyglądał, jakby w zamyśleniu prowadził z kimś rozmowę. Bez ostrzeżenia rozłożył wielkie, czarne skrzydła i zniknął. Kurde no, mógłby ostrzegać jak to robi. Mimo wszystko, wyglądał dość pokracznie i groźnie, a tak gwałtowne ruchy mogłyby niejednego przyprawić o zawał.
Wróciliście. Jesteście z powrotem tu, przed chatką, gdzie ogień nie sięga. Gdzieś w oddali widać unoszące się nad lasem kłęby gęstego dymu. A Może By Tak…?
Zbliżyliście się do chatki. Nie trzeba było być specjalnym bystrzakiem ani nie potrzeba było sokolego wzroku, by dostrzec plamę czerwieni, jaka skropiła drzwi i fragment ściany/tunelu chatki. Wysokość, na jakiej znajdował się karmazynowy rozbryzg, sugerowała, iż ktoś mógł tu stracić głowę. Zachowując związane z tym formy ostrożności, otwieracie okrągłe drzwi i zaglądacie do środka. Hmm wygląda jak... zagracona chata hobbista albo hobbicia karczma.
https://cdn.vox-cdn.com/thumbor/8hyT...427586_n.0.jpg
Tylko jeden drobny szczegół nie pasuje do hobbiciej chatki...

https://ellirhshaan.deviantart.com/a...drin-590530311

No może dwa szczegóły. Z odległego kąta pomieszczenia zabrzmiało głuche warczenie.

http://4.bp.blogspot.com/-rtY5-Bif0t.../battlecat.jpg

- Vrine'winith – mruknął rozkazująco drow. – Siad.
Warczenie ucichło. Drow przyglądając się wam ze swoją czarującą miną, z ramionami skrzyżowanymi na piersi, powoli nadmuchał spory bąbelek z gumy do żucia, aż ten pękł. Ok... Drow pożuł chwilę gumę i wypluł ją na podłogę.
- Dirith – odezwał się, poważnie, z tą swoją cudowną miną, ale w przyjaznym tonie. - Echk. Ji dos doerrus rath. Bwael.
Eeee ok...? Skąd on wie, jak masz na imię? „Witaj. A więc wróciłeś. Fajnie.” Mówił dalej w drowim.
- „Kruk powiedział mi, że tu jesteś. Uprzedził mnie, iż poszukujesz tego samego co ja, więc lepiej, abyśmy połączyli siły, zamiast się ze sobą użerać. Przynajmniej on tak twierdzi – prychnął. – Ale może ma rację. Hmm... Nie pamiętasz mnie? Ray’gi. Ray’gi z domu Terayatechi. Twój dawny „towarzysz”. Pamiętasz? Zabiłem go.”
Aha...? Drow uśmiechnął się lekko.
- „Nie pamiętasz mnie? Wspomniałem o twoim drowim towarzyszu, sądząc, że niewiele cie łączyło z pozostałymi, iblithami. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Ah... Nie wiedziałeś...? Nie wiedziałeś, że go zabiłem...? Opuściłeś ten Wymiar, zanim się dowiedziałeś?... Hm. Pamiętam, kiedy cię zobaczyłem, rannego, w ramię i w nogę. Żaden z twoich towarzyszy nie przyszedł ci z pomocą. Ale ty się nie zatrzymałeś. Dlatego właśnie pomyślałem, że Kruk może mieć rację. Po co mamy być przeciwnikami, skoro możemy być sojusznikami?”
Po chwili skinął przyjaźnie głową i przedstawił się:
- Illiamdrill.
Westchnął ciężko:
- „Mówiono, że ten który zdobędzie 5 Dusz dostanie szablę będącą przepustką do wolności. Nikt jednak nie wspomniał o tym, że kiedy to nastąpi, zostanie zbudzony Legion, najpotężniejsza broń Astarotha. Przepowiednia mówiła o Wojowniku, który wezwie Legion i uwięzi go na powrót w szabli, by Astaroth mógł nim władać. Wojownikiem okazała się twoja dawna „towarzyszka” Nizzre, którą znałeś jako Asael. Zostałem jej „obrońcą”. Jak wspomniał Kruk, historia lubi się powtarzać... prawda? – uśmiechnął się uroczo. – Ty podobno też... masz pewną interesującą... „szablę”, hm?... – uniósł jedną brew. – Czy raczej powinienem powiedzieć: powinieneś ją mieć...?”

eTo 19-12-2017 03:05

Wymuszenie duszy od gnoma poszło dość sprawnie. Dlatego w nagrodę puścił go wolno, oczywiście poganiając kopniakiem w plecy po którym delikwent musiał zbierać się z ziemi aby kontynuować opuszczanie pobliskiego otoczenia.

Teleportacja pod chatę także była sprawna, choć Kruk zwinął się do własnych spraw w nieco gwałtowny sposób. Nie mniej jednak miało się własne sprawy którymi trzeba było się zająć. Idąc w stronę wspomnianego budynku Dirith rozejrzał się po otoczeniu. Wcześniej ukrywali się tutaj łucznicy. Jednak względnie świeże ślady malowania czerwoną farbą dawały do zrozumienia gdzie się teraz znajdowali. Dodatkowo coraz dziwniejsze zachowanie Kiti zaczynało go trochę zastanawiać, czyli jest to kolejna sprawa jaką trzeba będzie załatwić. Trochą szkoda, że gnom współpracował. W tej chwili nadawałby się idealnie na żywą tarczę jaką można by wepchnąć przez drzwi pierwszą w razie jakby znajdujący się tam ktoś nie był przyjaźnie do Diritha nastawiony.

Tak czy inaczej bez większych ceregieli wszedł do środka będąc jednak przygotowanym do dobycia sztyletu. Jak się okazało w środku był drow i jego bestia. Kolega drow okazał się dość gadatliwy. Do końca dobrze doinformowany jednak nie był, przynajmniej nie we wszystkim co wiedział, bo jeśli dobrze kojarzył, to dłużej współpracował z Nizzre niż tym wspomnianym Ray'kimś. Nie wspominając, że dla Diritha inne drowy również były iblithami czego chyba kolego nie wiedział.

Nie podobało mu się jednak to, że Kruk tyle o nim rozpowiadał. W zasadzie bardziej wolał wiedzieć dlaczego, choć odpowiedź mogła być bardzo prosta: żeby zabawniej było obserwować jak se poradzi po rzuceniu mu kilku kłód pod nogi. Co prawda można było wyczytać z jego postawy i wyrazu twarzy, że z czegoś nie był zadowolony.

- "A więc czego to ja mam niby szukać?" - odpowiedział i kontynuował w rodzimym języku. - "Bo w tej chwili to szukam nie jednej rzeczy i dobrze by było sprecyzować cel współpracy, jeśli w ogóle do współpracy dojdzie."

Wyraz drowiej twarzy nie zmienił się w najmniejszym nawet stopniu kiedy zadałeś to pytanie.
- Hmpf - mruknął i dodał po chwili: - No dobrze... Za kilka minut wybieram się w miejsce pokryte śmiertelnie niebezpieczną trawą. Idę tam po pewien zwój. KOS do którego, powiedzmy, przynależę, wymyślił sobie, że warto by go mieć.

- "Masz racje, gościa nie pamiętam, Asael czy tam Nizzre kojarzę. Nadal jeździ na tym swoim karaluchu, Scrafim?" - zapytał aby sprawdzić, czy faktycznie znał Nizzre.

- "Tak, nadal - mruknął, a jego mina mówiła sama za siebie. - Fajne białe, puszyste pająki..." - skinął na Kiti i jej Bestię.

Zarówno odpowiedź jak i próbę zmiany tematu przyjął bez większej reakcji. Jednakże była ona zła. Po drugie mało który drow nie pozwoliłby nazwać pająka karaluchem, więc o pomyłce raczej nie było mowy. A po pierwsze Nizzre jako bestię miała pająka. Co musiał wiedzieć jeśli był jej wspomnianym obrońcą. Co prawda Dirith nie był pewien jak się wabił, jednak na pewno nie Scrafi. Do tego szybka zmiana tematu...

- Ta, chociaż po teleportacji do tego wymiaru coś zaczynają szwankować. Trzeba będzie z nimi pójść do jakiegoś poteleportacyjnego serwisu dla kleryków, albo chociaż pogwarancyjnego. - powiedział we wspólnym, jednak dalszą część konwersacji poprowadził w drowim.

- "I widzę, że Kruk zdecydował się podejrzenie i aż za szczegółowo doinformować o tym co się u mnie dzieje. Ciekawe. No powiedzmy, że powinienem i będę w jej posiadaniu jak przyjdzie na to czas."

Drow prychnął znów, jakby zniecierpliwiony i zmęczony.
- "Och, proszę, wiem kim jesteście. Wiem o Timewalkerze i o Hell Light. Heh, nie tylko Kruk kłapie tu dziobem i rozsiewa plotki - uśmiechnął się. - Spokojnie, ja też chcę śmierci Timewalkera. Powiedzmy, że obiecano mi za to małą nagrodę. Wszystko mi jedno, kto go zabije, o ile przy tym będę. Oczywiście, jeśli nie muszę się narażać, wolałbym tego nie robić. Zwyczajnie, dostałem propozycję zlecenia i o ile nadarzy się okazja, skorzystam z niej. Oczywiście nie musisz się zgadzać, i nawet wówczas nie musimy być wrogami, możemy tylko przypadkowo na siebie wpadać od czasu do czasu... To nawet lepiej, że nie ma tu tej broni, przynajmniej nie napromieniowała mnie... - strzepnął z ręki wyimaginowany paproszek. - Nie, nie chcę tej broni, nie chcę Timewalkera ani nie chcę waszych głów. Byłem po prostu zaciekawiony ofertą i może z niej skorzystam. Zyskasz kilka ostrzy po swojej stronie.

~ Ta, kilka ostrzy w swoich plecach zawsze jest przydatne... ~ pomyślał zastanawiając się co na prawdę było celem jego zlecenia. Po zawalonym teście nie zamierzał mu zbytnio ufać, a tym bardziej dać okazję do wbicia sztyletu w plecy. Ale ze wszystkim upora się w swoim czasie.

- "Ale czy poinformował może, że lubię sprawy załatwiać bez owijania w bawełnę? Bo owijanie w bawełnę ma dla mnie tylko na celu ukrycie w niej sztyletu... więc do rzeczy. Czego dokładnie tak bardzo szukasz? Bo ja tu w zasadzie jestem tylko po sprzęt, żeby móc pozbyć się problemu pod postacią smoka na co mam dość określony limit czasowy."

- "Widzisz, tu docieramy do sedna sprawy. Wiesz, co to jest? - rozwinął mały zwój i pokazał ci rysunek.
https://i.ytimg.com/vi/fe_M5Y5qHK8/hqdefault.jpg
- Powiedzmy, że moi wrogowie podobno weszli w posiadanie tajemnych, mistycznych zapisków i technologii nieznanej nam dotąd. Podobno konstruują podejrzane machiny wojenne o niesamowitej sile rażenia i przeprowadzają podejrzane eksperymenty. Mówi ci to coś?... Powiedzmy, że jestem zainteresowany tym, żeby tego nie robili..."

Dirith przyjrzał się rysunkowi.
- Jak tym czymś można walczyć? Nie wygląda mi to na coś co mogłoby mi się przydać... - stwierdził tracąc zainteresowanie rysunkiem.
- I to już drugi raz słyszę o tej trawie. Ci łucznicy co tu byli też o niej coś wspominali. Co w niej jest takiego niebezpiecznego? Kosa albo wypalenie jej nie wystarcza? - dodał próbując dostać więcej informacji.

Kiedy dostał odpowiedź odsunął się od wejścia i wskazał ręką drzwi.
- A zatem prowadź, po kosy albo pochodnie i potem do tej trawy. - powiedział wskazując dłonią wyjście sugerując aby kolega poprowadził.
Kiedy i jeśli go minął zamierzał szybko rzucić okiem na obie wilczyce, żeby mieć pewność, że jedna z nim będzie widzieć jego dłoń. Następnie dalej obserwując kolegę zamierzał wykonać kilka gestów jeśli ten będzie do niego odwrócony plecami aby mieć pewność, że ich nie zauważy. Jeśli miałby je zauważyć, to zamierzał natychmiast przestać i przejść do podrapania się w polik, albo przeczesać palcami włosy i podrapać się w głowę.

Gesty jakie zamierzał wykonać były następujące:
Wpierw wskazał dwoma palcami na swoje oczy, potem nowego drowa co miało znaczyć obserwuj/uważaj na typa.
Następnie zacisnął pięść i skierował kciuk w dół - nieprzyjaciel/wróg, będą z nim problemy.
Na koniec otworzył dłoń i wykonał dłonią gest jakby kogoś delikatnie odpychał, czy też uspokajał - spokojnie zobaczymy co kombinuje.
Cała wiadomość była dość szybka. Miał jednak nadzieję, że Kiti połapie się o co chodzi. Nawet jeśli nie całkowicie, bo drowiego języka migowego może nie znać, to przynajmniej powie jej to, że coś z nim jest nie tak i trzeba będzie na niego uważać.

Potem, wystarczyło już tylko podążać za "kolegą" i go bacznie obserwować. Jeśli jednak nie będzie chciał wyjść pierwszy, to Dirith bez większych ceregieli sam wyjdzie i na niego zaczeka. Oczywiście w tym wypadki nie będzie możliwości wysłać wiadomości do Kiti, więc będzie musiał się z tym wstrzymać do dogodnej chwili, w której "kolega" nie będzie wiedział nic o migowym komunikacie.

Almena 19-12-2017 20:52

X
Drow sprawiał wrażenie spokojnego i zrównoważonego, ten chłodny, sarkastyczny ton głosu, ten spokojny oddech, te ramiona luźno skrzyżowane na piersi w pokojowym geście. Ale w jego oczach było coś, co błyszczy w ślepiach wielu drowów, coś w stylu „no dobra, jeśli zaczniemy walczyć, pozabijamy się nawzajem, nie mam za bardzo ochoty umierać, może się dogadamy?”. Nie dostrzegłeś w jego oczach lęku, raczej coś w stylu „a niech to Loth, za jakie grzechy jak mam współpracować z nim?! Ale może jednak warto...? A Może By Tak...?”. Przecierpiał nawet tekst o pająku i walnął coś od siebie. Zdecydowanie nie podobało mu się, że zainteresowałeś się Nizzre. Ale przecierpiał to, zachował chłodny, sarkastyczny ton głosu, spokojny oddech i ramiona luźno skrzyżowane na piersi w pokojowym geście. Musiało mu naprawdę zależeć na tej współpracy. Albo ktoś bardzo skutecznie go do niej zmusił.

Dirith przyjrzał się rysunkowi.
- Jak tym czymś można walczyć? Nie wygląda mi to na coś co mogłoby mi się przydać... - stwierdził tracąc zainteresowanie rysunkiem.
- „Podobno mają tego więcej. O ile nie zdecyduję się tego zniszczyć, być może przyda się mnie. Pomyślałem, że mógłbyś być zainteresowany tego typ sprzętem. Albo wspomaganiem KOS w zniszczeniu tego sprzętu. To tylko propozycja. Nie zakładałem wspólników. Tak czy inaczej, wolałem wspomnieć o tym zwoju i...
Z kąta pomieszczenia po podłodze poturlała się zakrwawiona, ogryziona ludzka stopa. Illiamdrill zgarnął ją nogą i kopnął z powrotem w kąt sali, gdzie zgubę wdzięcznie zgarnęła wielka, kocia łapa.
- „...i o tym, że po niego idę.”
- I to już drugi raz słyszę o tej trawie. Ci łucznicy co tu byli też o niej coś wspominali. Co w niej jest takiego niebezpiecznego? Kosa albo wypalenie jej nie wystarcza? - dodał próbując dostać więcej informacji.
- „Trawa jest żywa, toksyczna i porasta całe miejsce. Chwyta wszystko co jest w stanie chwycić i nie wypuszcza. Sprawę utrudnia brak magii. Nie zamierzam się do niej zbliżać ani jej dotykać. W miejscu o którym mówię, znajduje się Bestia, która prawdopodobnie połknęła zwój. Zakładam, że to prawda. Zamierzam go zdobyć zanim właściciel go odzyska. Tak więc... mam trochę mało czasu na dłuższe pogawędki...” – pewnym siebie, ale spokojnym krokiem ruszył w kierunku drzwi.
Minął cię jakby nic, nie stresując się zbytnio odsłanianiem pleców, choć zachował tę charakterystyczną, drowią „bezpieczną strefę prywatności na odległość przeciętnego sejmitaru”. Zatrzymał się, otwierając drzwi obrócił głowę w waszą stronę i mruknął:
- „Idziecie?”
X

eTo 20-12-2017 02:09

"Kolega" drow odwrócił się w momencie kiedy ręka Diritha podnosiła się do wykonania pierwszego gestu. Był jednak przygotowany na taki obrót sprawy i gładko przeszedł do podrapania się w bok szczęki kciukiem. Jakby miał brodę, to pewnie by ją teraz przez moment pogładził w zwyczajnym geście zastanawiania się.

- "Ta, idziemy. W najgorszym wypadku będzie co oglądać, - uśmiechnął się jedną stroną ust. - skoro pomocy z tym zwojem nie chciałeś, to wpychać się w paradę nie będę. A ze sprzętem mogę pomóc, choć czy będę go chciał to zależy jak się walczy z jego wykorzystaniem." - stwierdził ruszając w stronę drzwi.

- "Tylko jeszcze jedno. Jak znasz, to używaj języka ibilithów. Pająki - skiną w stronę wilczyc. - głupie nie są i działają lepiej jak wiedzą co się dzieje a naszego języka nie znają." - upomniał chcąc trochę ułatwić życie Kiti. Samemu zdecydował się nie spieszyć za bardzo z przekazaniem wiadomości migowej, dlatego póki co zamierzał po prostu na "kolegę" uważać samemu.

Kejsi2 22-12-2017 19:39

– Dlaczego właściwie mielibyśmy ci zaufać i iść z tobą?
- Nie wiem – bąknął obojętnie. – Ja również wam nie ufam. Dlaczego miałbym wam zaufać? Macie przewagę liczebną, czyż nie? Dlaczego w ogóle mielibyście komukolwiek w życiu zaufać? – uśmiechnął się uroczo. – Inne istoty są ułomne, egoistyczne i skupione na sobie, więc po co komukolwiek ufać? A jednak jakoś dajecie radę, jednak ufacie piekarzowi, że sprzedaje wam niezatruty chleb, ufacie mijanym na ulicy ludziom, że nie wbiją wam sztyletu w plecy, ufacie matkom że są wszechwiedzące i chcą dla was najlepiej, ufacie ojcom, że będą się wami opiekować i was chronić. Nie wiem dlaczego mielibyście mi zaufać, ja na pewno nie zaufam wam. Dlaczego mielibyście ze mną iść, nie wiem – wzruszył ramionami. – Planuję iść w miejsce, gdzie konstruowana jest nieznana dotąd, potężna broń. Jeśli znacie podobne miejsca, lub nie jesteście zainteresowani, nie wiem, po co mielibyście ze mną iść.
- I tak po prostu zabierasz ze sobą kogoś obcego!?
- Widziałem, co on potrafi – skinął na Diritha. – Wolę brać jego, niż podrzędnego iblitha. Jeśli też musisz nam towarzyszyć, to trudno. Nie jestem pewien, jak poradzi sobie ktoś bez chwytnych kończyn, kto nawet nie może ująć broni – uśmiechnął się zaczepnie. – Ale skoro tu jesteś, widać dajesz radę. To tylko propozycja z mojej strony. Jak mówiłem, wiem co potrafi. Zostałem poinformowany, iż mamy ten sam cel i wolałbym uniknąć konfrontacji jeśli to możliwe, stąd moja propozycja. Nie będę nalegał.

Almena 02-01-2018 17:11

- To idziemy po ten zwój. Od czegoś trzeba zacząć. Jeśli sytuacja będzie nie do ogarnięcia, wracamy. Mam nadzieję, że nie macie lęku wysokości...
Wyszliście na zewnątrz. Illiamdrill zaprowadził was kawałek przez las, a dalej na polanę, gdzie znajdowała się bardzo podejrzana maszyna.
https://www.deviantart.com/art/Motolotnia-138018835
- Ponieważ to miejsce znajduje się pod nami, musimy tam dolecieć – mruknął drow. – Nie jestem fanem tej formy transportu, ale zdołałem „pożyczyć” tę maszynę umożliwiającą latanie. Wolałem, żeby to nie była żywa istota. Trawa mogłaby ją po prostu zwabić i pożreć.
Odwróciliście się gwałtownie; coś wyszło z lasu za wami.
- To moja Bestia – mruknął niemrawo Illiamdrill. – Zabieram ją ze sobą, jeśli trzeba będzie zabić nasz cel.
Aha. I to ma się zmieścić jako bagaż? Ten wielki, kotowaty bojowy wierzchowiec, który podejrzanie na was patrzy, porusza nerwowo końcówką ogona i wydaje stłumione warczenie? Czy to się w ogóle oderwie od ziemi z wami wszystkimi na pokładzie? A Może By Tak sprawdzić...?
https://www.youtube.com/watch?v=LGepJqZQf1c

* * *
Póki co z miarę utrzymujecie się w powietrzu. Powiedzmy, że Illiamdrill umie w miarę tym kierować. Powiedzmy. Na szczęście w tym miejscu nie grozi wam za bardzo kolizja z drzewami czy w sumie z czymkolwiek. Wszędzie w dole rozciągają się trawy. Wysokie i suche trawy. W tej scenerii dość łatwo też wypatrzyć wasz cel.
https://www.deviantart.com/art/Talln...aper-683393578
- Jest – Illiamdrill jakby się zdziwił. – Faktycznie, nadal tu jest. A zatem prawdopodobne też, że faktycznie połknęła ten zwój...
Aha. No tak, sporszy jest. Przechadza się po trawach jakby nigdy nic, jak krowa na pastwisku, stąpa sobie powoli i bez celu, noga za nogą. Co to w ogóle jest?! Gdzie to ma...? Jakieś oczy, uszy, coś...? To w ogóle jest żywe?
https://www.youtube.com/watch?v=kbRe0ynCixg
- Podobno może zmieniać kształt – mruknął Illiamdrill. – Bez swojego właściciela zachowuje się dość niemrawo z tego co widzę. Podobno nie jest agresywna ale lepiej go nie drażnić. Jakieś pomysły jak wyciągnąć z niej ten zwój?
A Może By Tak...?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:46.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172