*** - Wiesz, że masz nie wyparzoną gębę? - Parę razy mi to mówiłeś. - Czy kiedykolwiek coś sobie z tego zrobiłeś? - Nie. - Aha… *** Przeszukiwanie pokoju przebiegło nad wyraz zaskakująco. Miejsce gdzie mógł być wróg/ktoś do przesłuchania było puste. W miejscu, gdzie jeszcze przed kilkoma chwilami nie było nikogo teraz ktoś był. Szczur. Szczuroczłowiek. Skaven. Jeden, drugi, piąty… dużo, wiele, o ja pierd…. Barbak na iście orkową modłę dokonał szybkiej kalkulacji ilości nieprzyjacielów.Ponieważ proces ten zajął chwil parę, trzeba było policzyć na palcach ilość przeciwników dodać dwa z pamięci i podzielić przez…. Drow wystartował pierwszy. Zatańczył, zawirował, podskoczył wykonał salto i wylądował z wyraźnie zaznaczonym telemarkiem. W tańcu towarzyskim zapewne otrzymał by 10 od Beaty Tyszkiewicz. Ork, kultywując styl walki swojej rasy nie gustował w podobnych ozdobnikach. Wykonał młynek toporem i ruszył do przodu. Szybko okazało się, że Dirith postanowił zaciukać Skavena wyglądającego na dowódcę. Pobiegł w jego kierunku nie bacząc na to co działo się wokoło i odsłaniając tym samym się przed atakami innych. To było miejsce, które było wręcz wymarzone dla orka. Ponieważ był większy (…. I przystojniejszy). Pomknął za drowem. Założenie było następujące: ile razy Korożerca mijał przeciwnika, olewając go i rozpraszając za razem tyle razy ork zamierzał wbiec w niego i siłą swych mięśni wzmocnioną pędem i masą… Efekt miał być jeden: Dekapitacja przeciwników. *** - Pomożesz?- A mam inne wyjście? - No nie bardzo. - No właśnie. - Czyli co? Jak w kosmicznym meczu? - Nie tym razem. - ?? - Ja im po prostu przypieprzę. A ty mnie wylecz jeśli oni by przypieprzyli mi. -… |
Dirith; No to pora się trochę rozruszać po tym całym zwiedzaniu. Ciekawe, czy Barbak ma w sobie jeszcze trochę tego… czegoś. Bo ty zdecydowanie miałem w sobie to coś. I nie chodzi tylko o tygrysołaka. Ale też. Szczury zdecydowanie nie były przygotowane na taką niespodziankę. No cóż, jakie szczury, taki kot. Teraz nikt nie mógł już powiedzieć „we need a bigger cat!...” https://www.youtube.com/watch?v=QT9BeGNnCqw A gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości to… https://www.youtube.com/watch?v=k4JVv94W6QQ Naprawdę?... Naprawdę ktoś zaatakowałby tygrysołaka z czymś takim na smyczy?!... [głosujcie w komentarzach! xD] Najwyraźniej banda szczurów liczyła na taki scenariusz: https://www.youtube.com/watch?v=DPK_ij0llc8 W praktyce wyglądało to trochę inaczej… Dirith wpadł nie jak szczur między zniewieściałe koty, ale jak kocur w środek gniazda myszek. Rozbrojenie dowódcy wraz z porządnym uszkodzeniem jego prawej łapy poszło gładko, tak samo jak dobranie się do jego gardła… Teraz już walka może być bardzo krótka, przynajmniej dla dowódcy szczurów… Bestia Diritha przywykła już do planów pt. „podnieś kamień i połóż go na wrogu, i kolejny kamień itd. I rób tak aż wroga nie będzie widać spod kamieni” więc plan „merdaj ogonem i posiekaj co się da” to była łatwizna. Jeden ze szczurów faktycznie dał się nabrać i chyba nie trzeba nikomu wyjaśniać, co Xenomorphus potrafi zrobić ze swoim ogonem. Powiedzmy, że szaszłyk ze szczura jest w niektórych krajach delikatesem… Kiti: Numer z narzutą dobry i w sumie mógłby dobrze wypalić, w końcu wróg ze szmatą na głowie ma w walce dużo mniejsze szanse niż wróg bez szmaty na głowie… Tylko… no właśnie, z wilkami jest ten problem że…ym… nie mają jakby to powiedzieć… rąk? Kończyn ułatwiających rzucanie przedmiotów? Kończyn umożliwiających rzucanie przedmiotów? Jak mawiają elfy, ja podczas bitwy bym granatów wilkowi nie dawała… https://www.youtube.com/watch?v=GIvzsvEkZBg – podsumowanie tej tury dla Kiti. Szczur oczywiście rzucił się w odwetową pogoń i dziabnąć Kiti w ogon gdy ta zabrała się do odwrotu. Bestia Kiti zdołała jednak powtrzymać i pogryźć drugiego ze szczurów. Barbak: Nie żeby coś tego, ale ktoś tu ma wielką Bestię… [kawałek belki z sufitu, sieknięty ogonem Xenomorphusa, spadł i bęcnął cię w głowę]. Dirith, jako ten zwinniejszy i zdecydowanie lepszy w lawirowaniu pomiędzy przeciwnikami w wąskich korytarzach i na spróchniałych podłogach domostw, które mogą się zawalić na sam widok orka, ruszył przodem. Zdecydowanie ułatwiło ci to odstęp do szczurów, które czmychnęły przed ostrzami i szponami tygrysołaka. Prosto pod twój młot. Stąd właśnie wzięło się powiedzenie „spod drowa pod orka” czy jakoś tak. Gah, brzmi trochę nie teges, nie moralnie tak jakoś… może coś bardziej neutralnego, możeee „z deszczu pod rynnę”? https://www.youtube.com/watch?v=TfGe8XM9KYg - ok, nie wiem co się tu wydarzyło, ale wyobraźcie sobie, ze ten młotek jest 5 razy większy i 50 razy cięższy, ten co nim macha używa 200 razy więcej siły, a ta kuchenka to wasza głowa. Trochę niepokojąca wizja, nie? Tak właśnie skończył jeden ze szczurów… Drugi dziabnął Barbaka w nogę, ale Emanuel natychmiast to uleczył. Podsumowanie imprezy: Dirith ma dowódca szczurów w garści. Jeden ze szczurów przebity na śmierć przez domes….eee przez Xenomorphusa. Drugi szczur pogryziony przez bestię Kiti. Trzeci szczur zdekapitowany [10 exp dla tego, który wie, gdzie poleciała sieknięta młotem głowa]. Czwarty jeszcze się trzyma i próbuje gryźć Barbaka. Piąty też i gryzie Kiti. |
|
Atak poszedł zdecydowanie sprawnie. Pomniejsze szczury nie za bardzo wiedziały jak zaatakować tak wściekle zaciekłego przeciwnika w zasadzie nie zwracającego na nie uwagi. Dlatego po przedostaniu się do dowódcy trzeba było wziąć się do roboty. W tym samym czasie na scenę spadał Xenomorphus, gdyż po przebiciu spróchniałego dachu ten się pod nim nieco zarwał. Bestia próbując zgodnie z rozkazami pozostać nad polem bitwy próbowała zaprzeć się na równie spróchniałych ścianach co przyniosło zamierzony efekt. Prawie. gdyż zanim zajęła stabilną pozycję zjechała nieco w dół. Jednak wystarczająco aby podczas robienia szaszłyka z pomniejszego szczura Barbak oberwał ogonem po głowie. Co prawda było to kompletnie nie zamierzone... tylko pozostaje kwestia jak wiarygodne okazałyby się zapewnienia drowa, tudzież do jakiego stopnia uwierzyłby w nie ork, jeśli w ogóle. Tak czy inaczej mógł nie pchać się tak blisko za plecy tygrysołaka, więc to była w zasadzie tylko jego wina. Nie mniej jednak Xenomorphus miał teraz pozbyć się szczurowatego ze swojego ogona tak więc zaczął obijać nim o ściany korytarza dopóki ciało nie zsunęło się z ogona lub zaklinowało pozostając w jednej z dziur jakie nim wybijał. Dirith w tym czasie przymierzał się bo bezceremonialnego wgryzienia się w gardło przeciwnika. Jednocześnie zamierzał spróbować ciąć mieczem w drugą rękę przeciwnika, aby kontynuować pozbawianie go możliwości bojowych. Co miało się stać jeśli udało się go ogryźć? Nic czego świat nie widział, mianowicie wtedy miało nastąpić najzwyczajniejsze szarpanie próbując wyrwać jak największy kawał mięsa z przeciwnika. Przy odrobinie szczęścia będzie zawierał on takie rzeczy jak mięśnie, aorty lub inne niezbędne żyły przez co chwile przeciwnika zostaną policzone. Xenomorphus natomiast miał zająć się szczurem próbującym atakować Kiti lub jej bestię. Tutaj również nie miało być wielkiej filozofii w metodzie ataku. Ot po prostu miał przyszpilić przeciwnika do podłogi dźgnięciem z góry, genialnie prosto i skutecznie... pod warunkiem, że Xenomorphus nie pomyliłby się w rozróżnianiu szczura od wilka. |
Spełnił się jej najgorszy koszmar! Kiti miała tyle do czynienia z celnym rzucaniem przedmiotami, co ‘chłopaki do wzięcia’ z prawdziwym związkiem. W szczura niby trafiła ale nie był to sukces jaki sobie wymarzyła. Ciuchy i szmaty nie pozostały na głowie szczura i nie zasłoniły mu oczu, a jej wyczyn spowodował głównie tylko chmarę obleśnych fruwających wokół moli i kurzu. Szczur jak można domyśleć się, nie pozostał dłużny i rzucił się do ataku. Największy koszmar się spełnił. Szczur nie tylko do niej podbiegł i nikt go nie powstrzymał! Jej Bestia złapała zębami drugiego szczura, ale ten jeden się przedarł. Koszmar, koszmar, koszmar!!! Rzuciła się do odwrotu by wycofać się na tyły albo zamknąć się w bezpiecznej szafie z dala od tych ohydnych szczurów, ale było już za późno. Szczur ją ugryzł i wrzasnęła – pisnęła na całe gardło, jakby ją sam Astaroth nabił na szablę i opiekał nad ogniem z głębi piekieł. Nienawidziła szczurów, nienawidziła, nienawidziła!!!! Ugryzł ją!!! Święte Światło, kto wie, co on miał w gębie i na zębach!!!! Żadna cząstka tego szczura nie była w najmniejszym stopniu higieniczna!! Wścieklizna albo dżuma murowana!!! W histerii wyrwała się szczurowi, kompulsywnie lecząc ugryzienie zanim wirus się przeciśnie do krwiobiegu!!! Ohyda, ohyda, ohyda!!! Chętnie oblałaby się teraz domestosem!!! |
- You know, tak się zastanawiam… Co by się stało, gdyby im się nie udało?;3 - Widzę, że się nudzisz, Verion… - Oh my, Mistress, I`m never bored with You around!;3 – pokłonił się dworskim gestem i delikatnie ująwszy jej dłoń, pocałował ją. Z rozbawieniem poczochrała jego fioletowe włosy, na co uśmiechnął się uroczo i nadstawił do pieszczot jak kociak. – You know, taki mały psikus, Barbak, bounder Timewalkera i kleryk, któremu odpadła piąta klepka…;3 Brzmi tak zachęcająco i kusząco!;3 Takie rzeczy i okazje nie zdarzają się przypadkiem i bez celu!;3 - Oczywiście, że nie – uśmiechnęła się Mistress, a fioletowe Mgły wokół zafalowały jak całe stado małych kociąt, zazdrosne o Veriona. - Zabawne jest to wszystko, prawda? Że takie istoty istnieją. Że się spotkały. Że podróżują razem. - Naprawdę dziwi cię to tak bardzo? Że Tacy Jak Oni się spotkali? - Że Tacy Jak Oni zawsze się znajdą!;3 Co jakiś czas, co ileś lat, zdarza się cos takiego. Tak ogólnie. Co jakiś czas zjawiają się te specyficzne jednostki. Drow, który podróżuje z klerykiem. Ork paladyn. Kleryk leczący drowa. Dziwi mnie czasem, że z każdej jednostki jesteśmy w stanie… - pogłaskał kłębek fioletowej mgły. - …wydobyć o wiele więcej, niż ona sama z siebie. A jednak, spośród tylu milionów z nich, wiele i tak pozostaje bezużytecznych na co dzień. Nie potrafią sami stworzyć siebie takimi, jakimi my możemy ich stworzyć. Takimi jakimi chcą być. Lepszymi. Silniejszymi. Wiedzącymi i widzącymi więcej. Czy to oznacza, że jesteśmy niezbędni do ich rozwoju?;3 - Słyszałeś kiedyś, aby ktokolwiek powiedział: „nic tak nie łączy, jak wspólny przyjaciel”? - Czyż to nie oznacza, że bez nas byliby nikim?;3 Mistress uśmiechnęła się cierpliwie, jak matka, której dziecko przyniosło kolejny „genialny” rysunek. - Myślisz, że będziesz bardziej „przydatny” dla Almanakh, póki Timewalker „żyje”? Verion zmieszał się zabawnie i wyolbrzymił swoje zmieszanie głupkowatym śmiechem. - Wydawało mi się, że już zaczynam ogarniać uczucia i ich sen – przyznał z rozbawieniem. – I im bardziej zgłębiam temat, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że są owszem, idealną bronią, idealna zasadzką, fundamentem wszelkiej manipulacji i kruchością, zgubą, wszystkich którzy je posiadają. Ale zdecydowanie nie są czymś, na czym można polegać równie mocno, jak na praktycznym zabójcy smoków w sytuacji, gdy wokół lata oszalały, podpalający wszystko smok!;3 - Verion, naprawdę popadasz w obsesję na tym punkcie… - uśmiechnęła się czule rozbawiona Mistress. - Czyż to nie jest dla ciebie fascynujące?;3 – spytał przymilnie, a Mgły wokół znów zaczęły łasić się do jego nóg. - Gdyby nie było, nie istniałoby. - Zabawne, ile rzeczy napędzane jest zwykłą ciekawością i fascynacją – Verion pogłaskał znów kłęby Mgieł, przepłynęły wesoło między jego rozłożonymi palcami. - Tworzę, ponieważ mogę. Niszczę, ponieważ mogę. Ciekawa, czy cokolwiek, ktokolwiek, jest w stanie mnie powstrzymać. - Czy Timewalker będzie robił dokładnie to samo? Czy skażony swoim, naszym, szaleństwem, będzie niszczył i robił co zechce, sprawdzając, czy ktoś go powstrzyma? Czy taki jest sens istnienia tej istoty? Tej klątwy? - Dlaczego nie próbujesz go powstrzymać? – uśmiechnęła się. Verion bezradnie wskazał na swoje uszy i smutnie pokręcił przecząco głową. Mistress prychnęła cichym śmiechem i poklepała go po głowie. - You are so much fun, Verion! - That`s why I`m still existing, right?;3 - Yes. - Mam wrażenie, że istoty nie Takie Jak My nie robią rzeczy dlatego, że mogą, tylko dlatego, że muszą. Kiedy przestaną „musieć”, przestaną. - Almanakh nie musi wcale cię kochać – pocieszyła z rozbawieniem. - Oh my, ale jeśli ona o tym nie wie?;3 - Łatwo to sprawdzić. - Tak! – zaśmiał się, speszony. – Ale właśnie w tym problem, prawda?;3 Czy to sprawdzanie bierze się z niepewności, czy z tego, że po prostu mogę sprawdzać, gdyż nikt mnie nie powstrzyma? - Widzę, że się nudzisz. - Okazuje się, że nie ma żadnych praw i norm, tylko dlatego, że ktoś może wszystko!;3 - A możesz? - A mogę?;3 – spytał słodko, klękając na jedno kolano. - Chcesz sprawdzić, jak bardzo Światło cię powstrzyma? - A powstrzyma?;3 * * * Barbak: Mówią, że świat stale się zmienia. Idzie do przodu. Postęp. Teraz trzeba być twardym, nie można być miętkim, trzeba umieć posługiwać się toporem, żeby przeżyć, upolować żarcie itd. Ale w przyszłości, dzięki postępowi, prawdopodobnie nadejdzie dzień, kiedy topory będą zbędne w cywilizowanym świecie. https://www.youtube.com/watch?v=0Y8eRZkgNKw Albo będą narzędziem do siania demolki i zarabiania złociszy na demolce sprzętu służącego rozrywce, który również swoje kosztował. Czyli w postępowym świecie z przyszłości będzie się dostawało kasę za to że coś się zniszczy toporem i pozwoli się oglądać akt demolki innym, którzy za to zapłacą. Hm, fajnie. W sumie to postęp! Tak czy siak. Fajnie jest pomachać toporem. Pojawił się problem. Szczur był uczepiony łydki. Jak tak wielkim toporem sięgnąć tak wielkiego szczura, nie uszkadzając przy okazji bardziej owej wielkiej łydki? Tupanie, wymachiwanie nogami i wymachiwanie toporem. Zaczął się taniec wojenny, z którego sam Astaroth na pewno byłby dumny [podobno od zawsze był wielkim fanem tańca ostrzy z szablami]. https://www.youtube.com/watch?v=P6czxXfjcNU Pechowo, całe to zamieszanie ze szczurami, cały ten taniec i topór, który nie raz rąbnął o podłogę, sprawiły, że po chwili dosłownie straciłeś [nie, nie łydkę…] grunt pod nogami. Podłoga nie wytrzymała odpierania ataku szczurów i wraz ze szczurem z hukiem runąłeś nagle piętro niżej… https://www.youtube.com/watch?v=ITbU71Mms2Y Dirith; Om nom nom. Z powodu drastyczności przekazu nie zamieścimy pokazowego filmiku, na którym tygrysołak wgryza się szczurołakowi w gardło i wygryza mu kawałki mięcha, chociaż w sumie każdy widział filmik, na którym kot domowy miażdży 100-krotnie mniejszą od niego słodką myszkę. Przyznajcie się. Oglądacie takie filmiki. No właśnie. Ym, smakuje prawie jak kurczak… Tak oto dowódca szczurów dokonał żywota. Dirith delektował się przekąską, kiedy nagle za jego plecami… Uh, Barbak?... https://www.youtube.com/watch?v=8rqD6lP9aUc …Barbak dosłownie zapadł się pod ziemię, zabierając ze sobą pół piętra. Ma koleś rozmach!... Kiti; Tym razem w całym zamieszaniu udało się odgonić szczura, a twoja Bestia wspierana przez Xenomorphusa uporała się z kolejnym szczurem, sądząc po jego piskach, na śmierć. Sytuacja wydawała się w miarę opanowana, kiedy nagle Barbak postanowił przemeblować trochę dom, przebudować trochę schody i piętro, otworzyć przestrzeń… takie tam artystyczne zabiegi, które w przyszłości będą również się zdarzać podczas takich szalonych imprez. Wraz ze swoją Bestią poleciałaś w dół wraz z deskami i podłogą, pochłonięta przez wyrwę w ziemi. Na szczęście nie daleko, tylko piętro niżej. Wszyscy; Nie ma to jak szybki, mały, weekendowy remoncik dla odświeżenia chaty. Dwa pozostałe przy życiu, poturbowane szczury, w zamęcie czmychnęły gdzieś, cholera wie gdzie. No. A Może By Tak…? W okolicy jest najwyraźniej trochę nieprzyjaznych futrzaków i wiedzą już o waszej obecności. Jest szansa że było to tylko małe stadko, a reszta zastanowi się dwa razy zanim was zaatakuje. Możecie przeszukać dom, tylko, no właśnie, w poszukiwaniu czego?... Możecie próbować z niego po prostu wyjść, tylko, no właśnie, którędy? I dlaczego te okna są takie dziwne w tym budynku, albo zabite dechami, albo zarośnięte niemal szczelnie jakimiś chaszczami?... Możecie wreszcie iść na poszukiwania tych chimer, które potrzebowały pomocy, tylko jak i gdzie je znaleźć? |
Nie da sie chyba zliczyć ile prostych pomysłów Diritha zadziałało jak miało zadziałać. Może i niby był dość kreatywny w sposobach na zabijanie, jednak mimo wszystko sednem sprawy była bezlitosna i efektywna prostota. Dlatego i ten przypadek można było spokojnie zaliczyć do tych udanych, po których przeciwnik nie miał za wiele do powiedzenia w kwestii wykrwawienia się. Poza niezbyt chętną współpracą oczywiście. Właśnie miał się odwrócić i sprawdzić komu jeszcze przyłożyć zaczynając pomagać reszcie kiedy rozległ się solidny trzask, bardzo podobny do tego z jakim na scenę wszedł Xenomorphus. Dlatego w zasadzie jedyne co zobaczył to trochę spróchniałego dymu podczas gdy jego bestia skutecznie przyszpiliła zadany cel. Nie trzeba było uruchamiać skomplikowanej matematyki aby spostrzec brak orka. Szczurołaków również było coś mało i zaczęło robić się cicho. No może poza odgłosami tu i ówdzie spadających drzazg i desek z serii tych oporniejszych na grawitację. Tygrysołak uśmiechnął się po czym założył łapy na piersi i spokojnie podszedł do dziury. Spojrzał w dół i zobaczył Barbaka zbierającego się na nogi. - No nieźle, nieźle. - stwierdził spokojnie rozglądając się wokół Barbaka w poszukiwaniu ciała tak potężnego przeciwnika aby pokonanie go wymagało demolki sporej części piętra. - Tylko czy dorwałeś go chociaż? - dodał uśmiechając się szerzej po czym oblizując krew dowódcy. W tym czasie ork mógł zobaczyć, jak obok likantropa pojawia się ostra końcówka ogona Xenomorphusa z nabitym na niego martwym szczurołakiem. Bezwładne ciało zwisało jak kukiełka z poodcinanymi sznurkami, jednakże bestia zdawała się próbować poruszać nim udając, że podchodzi normalnymi krokami do krawędzi przez lekkie potrząsanie nim w górę i dół. Następnie ogon przechylił się aby głowa opadła w dół, jakby szczurołak również dokonywał oględzin po czym nieco nieudolnie ciało zostało odwrócone w stronę Diritha. Miało to imitować spojrzenie szczurołaka na drowa, jednak z uwagi na ograniczone możliwości kontroli nie wyglądało to zbyt dobrze. Potem pysk ciała ponownie został skierowany w dół a następnie ciało zostało nieco bardziej potrząsane w górę i dół jakby w imitacji śmiechu do oporu. Tygrysołak przyglądał się miniaturowemu przedstawieniu jednak mimo wszystko przeniósł wzrok na to co się działo w dziurze. Po chwili ciało zostało wycofane z nad krawędzi a bestia postanowiła się go pozbyć przez zrzucenie go z ogona. Dwa gwałtowne ruchy wprawiające niepotrzebny już balast w lot i dało się usłyszeć dźwięk uderzającego mięsa o jakąś ścianę razem z odgłosem kilku złamanych desek. - No dobra, to co dalej? - powiedział odwracając się w stronę Kiti. - Rozpracowujemy co działo się w tej ruderze, szukamy od razu tych elfów czy wpierw idziemy do chimer dowiedzieć się czego od nas oczekują i czego właściwie chcę? Twoje zadanie, twój wybór. - zakończył spokojnie, po czym czekał. Osobiście wybrałby szukanie chimer, żeby móc ocenić jak najszybciej czy nie są one halucynacjami, jednakże w nie swoje zadanie nie zamierzał się za bardzo mieszać. No może poza zostawieniem jakiegoś trupa tu czy tam pomagając w jego realizacji. |
https://www.youtube.com/watch?v=A68j28KQaik To co się działo od kilku godzin dało się opisać tylko jednym słowem. Wolała go nie używać. Walka nigdy nie była ulubionym zajęciem Kiti. Wolała siedzieć z tyłu i robić za suport. Walka w małych pomieszczeniach miała jednak to do siebie, trudno było uciec na odpowiednio daleką odległość na tyły i suppourtować. Walka szybko przerodziła się w dziką imprezę, jak to bywa często. Imprezy w tak dużych chatach często i szybko przemieniają się w jedną wielką jatkę. Tym razem trudno było ocenić, czy zaczęło się od jatki, czy od imprezy. Z jednej strony zaatakowały ich krwiożercze, obleśne, niehigieniczne, nie wiadomo czym zarażone i gdzie bywające szczury, skaveny czy co to było w ogóle. Z drugiej, Barbak tańcował i wywijał piruety z przytupem, na parkiecie działo się tyle, że po chwili nie było już parkietu, a Dirith wynalazł właśnie nową formę rozrywki. https://www.youtube.com/watch?v=GBvfiCdk-jc Gdyby ktoś patrzył z boku, trudno powiedzieć mu potem, przekaż to co widziałeś bardom, niech napiszą pieśni o tej heroicznej walce! Chociaż świat niby idzie od przodu i postęp. Być może tak wygląda rozrywka przyszłości. Szczury zostały jednakowoż albo zabite albo przegonione, albo rozgniecione pod gruzami piętra. Dirith urządził istny pokaz sztuczek kuglarskich. Brakowało tylko aby Barbak wstał i zbliżenie kamery na szczura rozgniecionego na jego tyłku. Tak czy inaczej zadanie wykonane, szczury przegonione. Łapka w górę. Kiti wygrzebała się spod belki i otrzepała się robiąc chmurę kurzu. Kąpiel by się przydała. Dopiero co się ogarnęła na miejscówce u Diritha. No tak to jest po imprezach. Wychodzisz bielutki wilk, wracasz potargany szary kundel pogryziony przez szczury. Żal daj pan dwa złote, jestem klerykiem, mam chorom drużynę. - Właściwie to średnio mam ochotę siedzieć dłużej w tym domu – odpowiedziała Dirithowi. – Wydaje mi się, że możemy iść szukać tych chimer i elfów. Nie podoba mi się tu, nie, nie, nie! Te kości, te szczury, zdecydowanie wolałabym być w lesie niż tu! Od razu pomyślała czy nie pożałuje tego za chwilę. Banda szczurów do przegonienia to trochę inny kaliber niż banda elfów w lesie (ich lesie…). Wyrokując wynik ewentualnej potyczki patrząc na to co zaszło na tej imprezie… Może lepiej nie przyznawać się przed tymi elfami, że ona też jest Elfką… Znaczy była… znaczy jest… klerykiem…. Szarym…. Pogryzionym…. Już miała wizję, jak uroczyście wita się z elegancką elficką delegacją w bramach ich miasta, a Dirith za jej plecami każe swojej bestii wyciągnąć tę kukiełkę z martwego szczura i jej ruchami naśladuje i przedrzeźnia któregoś z elfów. Światło drogie, za co!? Za co, za co, za co!? Na elfickich imprezach tego problemu nie ma. Rzadko się zdarza, aby drzewo zawaliło się podczas imprezy. Co najwyżej czasem ktoś zleciał z balkonu czy schodów, ale z reguły wtedy zatrzymał się na gałęziach albo krzakach na dole czy słynnym mchu i wiśniowej elfickiej ściółce. https://www.youtube.com/watch?v=qLD6KF8-RI8 O wiele bezpieczniej jest na elfickich imprezach. Co innego spaść na mech, trawkę i krzaki a co innego zostać przygniecionym belką nośną po tanecznym popisie orka. Gdyby teraz ktoś wszedł i zobaczył tę scenę, tygrysołak wygryzający gardło szczura, tańcujący ork… Kiti nie była pewna, czy to Emanuel grał na ukulele, czy dostała belką nośną i słyszy muzykę przodków... Ciekawe jak takie coś wytłumaczyć np. straży miejskiej… Dobrze chociaż to nie knajpa w mieście, dobrze, dobrze, dobrze! Nawet jak szczury doniosą, kto uwierzy szczurom? Chociaż na pewno straż miejska już nie takie imprezy widziała. Ah, czasy multi kulti, drowy, orkowie, elfy, wilki, pchły, Xenomorphusy… I potem jak się to kończy!?... To chociaż nie rodzinne strony. Chociaż co, jeśli tutejsze elfy się dowiedzą!? Jak to sprowadza na imprezy drowy i orków i pchły i Xenomorphusy!? Takim to miała być mediatorem i posłańcem… No ale, właściwie chyba dobrze, tak pokazać się w towarzystwie drowa i orka, nie? Peace and love itd., żyjmy w pokoju, składajmy ofiary dla Loth, znaczy dla Hell Light, znaczy módlmy się! Co to było…!? O czym ona myśli!? Czy ona naprawdę o tym pomyślała!? Zaraz, zaraz, zaraz… To nie tak, to nie mogło być tak!... Jaka ofiara? Hahaha, dobre!... Ofiara! Hahah! Dobra, pora wyjść z tego domu, dziwny jest. - To chyba idziemy? Ten dom jest podejrzany. Przynajmniej nie musiała schodzić na dół. Bo już była na dole. Hihi. A raczej cała góra była teraz na dole. Znalezienie drzwi wejściowych nie było trudne. Drzwi były zabite wielkimi, grubymi dechami. Nie było szansy, aby Kiti mogła wyrwać dechy i otworzyć drzwi o własnych, wilczych siłach. Co ciekawe, okna były również pozabijane dechami i okiennicami, jakby ktoś chciał odizolować się zupełnie od świata. No ale przecież te szczury jakoś tu weszły! - Teraz by się przydała pomocna dłoń… – Kiti skierowała do Barbaka, wskazując na drzwi. – Jeszcze do remontu przydałaby się wymiana drzwi hihih. Tylko najlepiej tak, żeby sufit nam nad głowami pozostał! Chyba, że lepiej poszukać drogi którą wlazły tu szczury, tylko że ich może być tam więcej! |
|
Na sugestię wilczycy, Barbak ujął trzonek młota i z całej siły (i przede wszystkim serca!) przywalił w drzwi z zamiarem zrobienia drużynie wyjścia. [-Czy musi rzucać na „udane wywarzenie drzwi”?] MG: [patrzy na gruzy po zarwanej kondygnacji] Nie… Podobno w każdym gronie znajdą się pewne typy osobowości. Dowódca, doradca, maskotka, maruda, złota rączka, drużynowy idiota itp. Mówią, że w każdej drużynie jest drużynowy idiota. A jeśli w twojej drużynie nie ma drużynowego idioty, to znaczy, że ty jesteś drużynowym idiotą. Taki żart opowiadany przez elfy. Na imprezach. Najczęściej opowiadany komuś, kto nie jest elfem. Taki tam przypadek. W każdym razie, w każdej drużynie znajdzie się też nisza na tzw. osobnika, który działa głównie mięśniami i to mu wystarcza, a cała reszta korzysta z chęcią z jego usług. Z reguły jest to ktoś, kogo nie wysyła się przodem do rozwiązywania zagadek czy testowania ogłady [choć bywa i wtedy jest poważna impreza], ale i tak wszyscy ostatecznie polegają na nim w chwilach próby, gdy jest jedyną przeszkodą terenową, za jaka można bezpiecznie się schronić przed wrogiem. Jeśli chodzi o wywarzanie drzwi i bram miast, orkowie mają liczne osiągnięcia na tym polu i wielowiekową tradycję używania mięśni do załatwiania wielu spraw. Barbak pielęgnował stare tradycje swojego ludu [choć czasem wymykało się to spod kontroli]. Wywarzanie drzwi to bułka z masłem w porównaniu z błyskawicznym remontem kondygnacji. Pomimo grubych desek i dużej pracy włożonej przez kogoś w zabarykadowanie drzwi, nie wytrzymały one ataku wieloletniej orkowej tradycji. Wywarzenie drzwi i pozbycie się barykady zajęło Barbakowi kilka minut. Deski i drzwi z hukiem trzaskały i runęły wzniecając chmurę kurzu. Drzwi stały otworem. Otworem na las. Był to typowy, stary las mieszany, sosny, świerki, dęby, klony, graby, takie tam. Stare drzewa o wielkich obwodach, omszałych pniach, dziuplach i hubach tu i ówdzie. Krzaczki z jagodami. Bez czarny, głóg jednoszyjkowy, czeremcha zwyczajna i kruszyna pospolita. Grzybki tu i ówdzie. Maki i niemaki [wink, wink]. Tu wiewiórka, tam pełzacz leśny, tu dzięcioł, tam słowik. Tam pająk na sieci kołysanej wiatrem, tam dżdżownica po cichu sobie grzebie w ziemi [podejrzliwe spojrzenie na MG] MG: [chowa flaszkę melisy] No i wtedy widzisz las, co robisz?!... [zagląda do notatek] Jest mniej więcej południe, dość ciepło, ale są chmury… Kiti po chwili wahania obrała „jakiś” kierunek [looks legit] i ruszyła przodem, „teoretycznie” mając nadzieję, że idzie w dobrym kierunku [teoretycznie mając nadzieję, jest takie coś? MG ma zawsze rację!!! Rzuć k100 żeby sprawdzić, czy masz praktyczną nadzieję!]. Szliście lasem za Kiti jakieś… 60 sekund i zauważyliście coś podejrzanego nieopodal ściany budynku, z którego przed chwilą wyszliście, kilkanaście metrów od was. Jakiś spory, podejrzany cień. https://hermitscribe.files.wordpress...adow-woman.jpg Czy on…? Właściwie, co rzuca ten cień…? Chwila zwątpienia. Skąd. Skąd się bierze ten cień i dlaczego on… Ok, wstał. Cień wstał. Jest materializującą się chmurą i po chwili przybiera inny kształt. https://i.pinimg.com/736x/6a/23/9c/6...3f8b904121.jpg Nie wydaje żadnego odgłosu. Na pewno was widzi, patrzy w waszym kierunku. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:02. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0