Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-05-2011, 13:44   #111
 
DominikVs's Avatar
 
Reputacja: 1 DominikVs nie jest za bardzo znany
-Pierdolona demokracja!- warknął Oktawius, przeklinając swoją bierność. Przecież mógł się opowiedzieć za drogą przez mokradła. Niestety, w swej głupocie nie zabrał głosu i potulnie podreptał za resztą, więc teraz mógł być zły tylko na siebie. –Rządzić to się, ale jak przyjdzie zebrać po dupie to nie ma chętnych. Rozumiem, że nikt nie jest szlachetnym paladynem w zbroi, który wyruchałby orka dla dobra sprawy. Chyba postanowione. Bierzemy dupska w troki i idziemy se nogi wymoczyć nad bagniskiem.- Oktawius sam sobie zazdrościł zdolności przywódczych. Aby ich jeszcze bardziej zmotywować do uciecz… odwrotu mógłby jeszcze przejechać konno przed szeregiem kompanów, wywijając mieczem. Niestety nie miał konia.
***
Mowa motywacyjna zadziałała inaczej niż przypuszczał najemnik. Oto z drużyny wystąpił śmiałek, gotów poświęcić się dla dobra sprawy.
- Chyba nie tylko paladyny są takie głupie- skwitował występ Widara.-Może cię wypuszczą, nic nie wiadomo. Jak nie, to se chociaż na ich dupy popatrzysz… Jakby tu była jakaś karczma, to bym ci miodu postawił, bożeś nam drogę skrócił. No to co, szczęścia życzę i w drogę.

================================================== =======
[Rzut w Kostnicy: 4]
[Rzut w Kostnicy: 2]
[Rzut w Kostnicy: 3]
 
__________________
Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich.
DominikVs jest offline  
Stary 08-05-2011, 17:53   #112
 
Darnox's Avatar
 
Reputacja: 1 Darnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodze
Terez przełknął ślinę.

Rzemiosło jakie wykonywał jako poszukiwacz przygód nigdy nie było łatwe. Wpadanie z niewoli w niewolę, trudne decyzje, poświęcenia przyjaciół, trzymanie konających na rękach, uspakajanie ich szlochających żon i mówienie że wszystko będzie dobrze...
To było wpisane w ten zawód.
I wtedy wystąpił Widar...

- Jeśli jesteś tego pewny... - ciężko było mu mówić, będąc świadom tego, że zgadza się w wydanie kompana - idź. Jeśli to zrobisz, wpiszesz się do grona ludzi, którym zawdzięczać będziemy sukces tej wyprawy... Nie sądzę, żeby taki honorowy lud jak elfy może łamać dane słowo. Głęboko wierzę w to, że wrócisz do nas cały. - Terez odetchnął - Jeśli jednak rozmyślisz się... mogę pójść ja.

W odpowiedzi na komentarz Widara na temat elfek dodał
- Na pewno nie będzie źle, przyjacielu - Terez wyszczerzył się.
 
Darnox jest offline  
Stary 09-05-2011, 08:52   #113
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Vidara
- A więc postanowione. Doceniamy twoje poświęcenie - powiedziała do Widara - W razie gdyby miła nas szlag trafić spóbuję wytargować by cię puścili jeśli nie wrócimy z ruin przez miesiąc.
 
Mike jest offline  
Stary 09-05-2011, 22:16   #114
 
b00r0's Avatar
 
Reputacja: 1 b00r0 nie jest za bardzo znany
Borack stał w zamyśleniu, ale słysząc słowa Widara wyraźnie zarechotał - Doceniam twą próbę poświecenia ale nic nie wiesz o Elfach, a już na pewno nie o tych dzikich i dam sobie rękę uciąć, że już pierwszego dnia zrobiłbyś coś za co nabili by ci głowę na pal - wiesz, nigdy nie wiesz, czy drzewo pod którym się odlewasz nie jest dla nich ważne, albo co gorsza nie przypieprzy ci zaraz z konara - tu wskazał na stojący w pobliżu dąb - mam wobec was dług do spłacenia za te chędożone robaki i to ja zostanę. Po drodze przez te lasy możecie napotkać tylko kilka dzików lub zbłąkany oddział orków, toteż nie przydam się wam spieprzając w jeżyny. Opuścicie to miejsce, a gdy mnie wypuszczą dogonię was w góra dwa dni z waszym ślamazarnym ludzkim krokiem. Możecie być pewni, że mnie wypuszczą i że nie stanie mi się z ich rąk krzywda bo.. nie jestem krasnoludem.-

-a teraz trza się walnąć jeszcze na trochę bo do wschodu słońca jeszcze trochę czasu
 
__________________
Rycerz bez blizny to kutas nie rycerz

Ostatnio edytowane przez b00r0 : 11-05-2011 o 17:23.
b00r0 jest offline  
Stary 12-05-2011, 14:10   #115
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Kraina Dzikich Elfów, Leśny Trakt, świt






*

Widar podjął decyzję i nie zamierzał od niej odstąpić. Nie pomogły ani deklaracje ani zaklinania innych awanturników.

- W końcu stracimy tylko jeden dzień drogi, szalony człowieku! – kręcił głową zdesperowany Fungi, gdy Widar wyciągnął do niego prawicę na pożegnanie – nie powinieneś zostawać w niewoli u leśnych diabłów, tfu, na psa urok. Nikt nie powinien tu zostawać! Nikt! – dodał z namaszczeniem patrząc po kompanach.

Tropiciel był nieugięty. To był po prostu ten typ człowieka, który jak się uprze, to od raz podjętej decyzji łatwo nie odstąpi. Powoli zaczęło to do wszystkich docierać.

*

Gdy tylko nastał świt, a dzień zapowiadał się piękny, dzikie elfy bezszelestnie wychynęły z lasu na trakt. Na ich spotkanie wyszedł samotnie Widar ze swym cynicznym uśmiechem na twarzy. Spotkał się z nimi w połowie drogi. Zamienili jedynie parę słów. Elfka skinęła głową z aprobatą. I z widocznym na twarzy niedowierzaniem.

Wtedy tropiciel odwrócił się po raz ostatni do swej drużyny, machnął szybko ręką i podążył powoli za elfami. Po chwili leśni strażnicy wraz ze swym zakładnikiem zniknęli wśród drzew. Droga była wolna.
Jednak jakby na przypomnienie zawartej umowy, na środku traktu pozostał wrośnięty w ziemię korostwór, którego awanturnicy obeszli ze stosownym odstępem.


*


Droga przez tereny dzikich elfów upłynęła szybko. Od samego ranka było parno i słonecznie. Poranna mgła w lesie ustąpiła całkowicie. Głębokie Lasy kipiały życiem. Ale dzikiego elfa, ani widu, ani słychu. Jednak Fungi cicho powtarzał jak mantrę:

- Dobry elf, to martwy elf…, dobry elf, to martwy elf…

Trakt wił się pomiędzy wiekowymi drzewami utrudniając widoczność, czym nadal ułatwiał zasadzkę „elfich dzikusów” – jak twierdził Fungi.
Nic się jednak nie wydarzyło. Nic nie zakłóciło cichego marszu kompanii. Awanturnicy nie kwapili się zbytnio, aby rozprawiać o tym co niedawno zaszło. Tym bardziej, iż w każdym momencie, przy każdym stawianym kroku czuli na sobie czyjś niechętny wzrok.
Magiczka wyczuwała ponadto nieznaną jej obcą świadomość.

*

Popołudniem awanturnicy minęli ostatni „elfi znak graniczny”. Gwoli ścisłości najpierw poczuli jego intensywny smród, dopiero później zaś wypatrzyli. Trzy dyndające na gałęzi starego buku trupy w stanie rozkładu. Dwóch orków i jednego człowieka. Miały nie więcej niż trzy miesiące czasu – ze spokojem ocenił Oktawius. Za tym znakiem mogli dopiero odetchnąć z ulgą. To już były ziemie niczyje, a dokładniej niczyje Głębokie Lasy.


*

Późnym popołudniem kompania dotarła do miejsca na leśnym trakcie, gdzie łączył się ze Starym Traktem. Przebrnęli wtedy przez płytkie bajoro, które powstało widocznie po ulewnych deszczach i podążyli dalej.




*


Niedługo zaczęli też słyszeć szum Rzeki Białej. Tutaj kończyły się Głębokie Lasy, zaś władanie obejmował żywioł wody. Fungi zrobił krótki odpoczynek w miejscu, gdzie znaleźli stare ślady czyjegoś obozowiska. Na piaszczystym brzegu rzeki.

- To była tylko jedna osoba, dwa dni temu, raczej na piechotę – wyczytał ze śladów Draugdin klucząc wokół dawno zgasłego ogniska.


*


Po popasie Zigildun zarządził jeszcze krotki wieczorny marsz:

- Tylko parę mil dalej jest Wielki Wodospad – pokazał Wam starym sucharem na mapie.
- Na tym odcinku rzeka Biała jest rwąca i zdradliwa. Zresztą sami widzicie – zatoczył szeroki łuk dłonią.






- Natomiast za Wielkim Wodospadem, patrząc od naszej strony – kontynuował Zigildun - jeszcze w Dawnych Czasach, krasnoludy zbudowały kamienny most, który z upływem lat niszczał, aż jego część się zawaliła. To był istny cud architektury. Ludzie jedynie podreperowali go jak umieli.
- Dlatego teraz w jego środkowej części jest bardziej drewniany niż kamienny. Ale nadal robi imponujące wrażenie, zapewniam Was. Tam też, niedaleko mostu, proponuję rozbić dzisiejsze obozowisko i porządnie wypocząć.
- Następnego dnia towarzysze, przejdziemy na drugą stronę rzeki. Głębokie Lasy zaraz się skończą, a zaczną wtedy wrzosowiska, a później już tylko góry, Yrrhedes, bydlę nieczyste i jego sanktuarium.



*


Kompani powlekli się, więc wzdłuż brzegu rzeki. Jej głębokie wody – jak ocenił Creap – mogły kryć nieliche monstra. Przy czym rzeka nie była raczej spławna. Nurt był, przynajmniej w tym miejscu, zbyt mocny, a tereny nieprzyjazne. Pewniej było wędrować leśną drogą.

Zgodnie ze słowami przewodnika usłyszeli po pewnym czasie ryk wodospadu.
Po chwili marszu zaś ich oczom ukazał się majestat Wielkiego Wodosadu. Był rzeczywiście ogromny, dwu poziomowy. W pełni godny swej nazwy.

Odgłos spadającej wody zagłuszał wszystko wokół, tak że trudno było ze sobą rozmawiać nawet stojąc tuż obok siebie. Za wodospadem zaś, ujrzeli towarzysze zarys konstrukcji mostu, który mieli nazajutrz przekroczyć.







Fungi, nie przystając, aby w spokoju oddać się podziwianiu antycznej budowli, poprowadził towarzyszy aż za wodospad, aby wspięli się zgrabnie ciosanymi kamiennymi schodami mostu w górę. Z bliska wyraźnie widać było, że od lat mostu nikt nie naprawiał. Czas skruszył gdzieniegdzie wielkie kamienne bloki, most zarósł mchem i porostami.

Po krótkiej chwili „wspinaczki” wszyscy stanęli na szczycie mostu. Z tej wysokości mogli zobaczyć znów złowrogi masyw Czerwonego Rogu, siedziby Prastarego Demona, który wcześniej skryty był za drzewami. Teraz zdawał się większy, bardziej namacalny, zapewne z powodu bliskości.


I wtedy dopiero stało się też jasne, że łatwo na drugi brzeg rzeki Białej się nie przeprawią.

Mniej więcej w połowie mostu ziała wielka, długa na niemal dziesięć kroków, czarna w blasku gwiazd, dziura. Pod nią zaś widać było ciemnobiałą kipiel. Toń wody od mostu dzieliło ponad piętnaście metrów.

- Tego się nie spodziewałem – wystękał zaskoczony Fungi. - Wyrwa w kamiennym moście, była zawsze załatana drewnianymi balami. Ale teraz nie ma po nich żadnego śladu. Najbliższy bród jest jakieś dwa dni drogi stąd na Wschód. Pech nas nie opuszcza. Z całą pewnością. Taak... - krasnolud pytającym wzrokiem powiódł o kompanach.

Bez wątpienia znowu musieli coś postanowić.







===


Wszyscy BG: wykonajcie 3 rzuty k6
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 12-05-2011 o 15:44.
kymil jest offline  
Stary 12-05-2011, 21:48   #116
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Virana
Stanęła na moście i wzięła się pod boki.
- Nie ma co stać - zarządziła - brać się za siekiery i rąbać, za trzy drzewa powinny załatwić sprawę. - obejrzała się na towarzyszy. - Nie gapcie sie na mnie, ja nie mam predyspozycji do takiej pracy.
 
Mike jest offline  
Stary 12-05-2011, 22:44   #117
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Crack stanął na krawędzi dziury, wcześniej upewniając się że kamienne bloki nie obsuną się na dół pod jego ciężarem. Znalazwszy w końcu w miarę pewny skrawek mostu, spojrzał w dół i skrzywił się. Poprawił topór na ramieniu i kopnął mały kamyk w głąb otworu.

-Drzewa...- mruknął, na wspomienie roboty przy wycince drzew oraz nieco zbyt świeże przeżycia związane z drzewoludziem.-Nie wiem czy aby szybciej nie będzie pójść brodem. Jeśli nie znajdziemy jakiś młodych drzew, to wykarczowanie jednego wielkiego zajmie nam cały dzień a i tak cud będzie jak potem dodygamy to draństwo do dziury.

Spojrzał na resztę po czym zdjął topór z ramienia.

-Chyba że komu śpieszno do zabawy w drwala? Bo topór mam tylko jeden.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...

Ostatnio edytowane przez Makotto : 13-05-2011 o 16:52.
Makotto jest offline  
Stary 13-05-2011, 20:10   #118
 
Darnox's Avatar
 
Reputacja: 1 Darnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodze
Terez uśmiechnął się głupio, słysząc wypowiedź czarodziejki, lecz nie powiedział nic.
"A do czego ty masz predyspozycje, kochana ? "

-Hmmm, nie posiadamy raczej narzędzi do rąbania drewna - spojrzał na barbarzyńcę - Wojowniku, topór oszczędź na jakieś zielone karczycha, a nie drewnem go tępić będziesz. - poskrobawszy się po głowie Aler spojrzał na zniszczony most. Potem na czarodziejkę. I z nowu na most...

Cholera.

Nigdy jeszcze nie prosił magów o żadne przysługi, ani nic z tych rzeczy, ale niestety sytuacja tego wymagała. A nuż coś się uda... ?

- Nasza ukochana, droga magiczko, znasz może jakiś sposób na... yyy... szybsze ścięcie drzewa ? Albo może umiesz, no wiesz... lewitować ? - zapytał, z dużą jak na awanturnika dozą grzeczności.

Ehhh, czasami tak trzeba, pomyślał Aler.
 
Darnox jest offline  
Stary 14-05-2011, 13:34   #119
 
DominikVs's Avatar
 
Reputacja: 1 DominikVs nie jest za bardzo znany
Oktawius stał nad wyrwą, gładząc się po skołtunionych włosach. Rozważał wszystkie możliwości. Ściślej - dwie możliwości, gdyż żadna inna nie chciała mu wpaść do głowy. Jeżeli magiczka nie znajdzie na to odpowiedniego zaklęcia, to będą musieli iść przez bród. Sęk w tym, że mogło to oznaczać ostateczne pożegnanie z Wiadrem. Bo nawet, gdy elfy go wypuszczą, to nie było pewne, czy zdoła ich znaleźć. Co prawda mogli mu zostawić wiadomość, ale takie pozostawianie śladów nie było rozsądne. Najemnik podzielił się swoimi wątpliwościami z resztą. Nie pozostawało im nic innego, niż czekać aż czarodziejka zastanowi się nad odpowiednim zaklęciem.

================================================== =======
[Rzut w Kostnicy: 3]
[Rzut w Kostnicy: 4]
[Rzut w Kostnicy: 1]
 
__________________
Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich.
DominikVs jest offline  
Stary 15-05-2011, 12:35   #120
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Nadchodziła noc. Gwiaździsta noc. Wiatr na tej wysokości świszczał okrutnie i wdzierał się pod skórzane kaftany. Robiło się coraz chłodniej.
Awanturnicy postali jeszcze nad zrujnowanym mostem. Wgapiali się w wielką wyrwę, szukając jakieś pewnego sposobu przeprawy. Padły jakieś niezborne propozycje. Większość drużyny jednak zmilczała problem.

Aler Terez, nie mogąc doczekać się jakiejś konkretnej odpowiedzi od czarodziejki de Noth, kalkulując chłodno wyliczył, że "przepaść" liczy sobie około dziewięciu kroków. Most był szeroki, tak że dwa chłopskie wozy mogły się minąć bez większych przeszkód.

Virana wpatrywała się w czeluść oceniając szansę przeprawy. Bez widocznego rezultatu.

Barbarzyńca aep'Crack przeszukał ślady po drewnianej konstrukcji i doszedł do wniosku, że zawaliła się stosunkowo niedawno. Czy z czyjąś pomocą, tego nie mógł niestety ustalić.

W końcu Fungi nie zdzierżył, zaklął wyjątkowo szpetnie, splunął do wody i przekrzykując wodospad polecił, aby zeszli na dół po kamiennych schodach.

Kompani rozbili obozowisko w młodym brzozowym lasku niedaleko krasnoludzkiej budowli, tak by mieć pieczę nad otaczającą okolicą. Zigildun przy pomocy Oktawiusa przytargali kociołek pełen świeżej wody, zaczęli przygotowywać pierwsze ognisko.
Creap w tym czasie zatroszczył się o drwa na opał. Znanym tylko sobie sposobem szybko rozniecił ogień. I tak po chwili kompani siedzieli przy wesoło pełgających płomykach, mając do dyspozycji już dwa ogniska.
Oktawius wystrugał dwa kijaszki i podpiekał na nich suszoną sarninę, aby nadawała się do spożycia.
Terez wpatrywał się w ogień, jakby szukając wskazówek czy dobrych wróżb na przyszłość wyprawy, od czasu do czasu bacząc na kociołek z wodą.



Czas płynął spokojnie.
 
kymil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172