lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Oko Yrrhedesa] Oko Yrrhedesa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/9955-oko-yrrhedesa-oko-yrrhedesa.html)

b00r0 14-04-2011 11:26

Borack doskonale wiedział, że ta potyczka nie będzie należeć do najłatwiejszych a i blizn im trochę po niej zostanie - mawiają, że rycerz bez blizny to kutas nie rycerz...nie wiem jak ma się to do nożowników, ale panny chyba na to lecą - powiedział bardziej do siebie by dodać sobie otuchy.

Sytuacja nie należała do najciekawszych - banda orków i na dodatek zasrany szaman. -całe moje kurwa szczęście, że te kreatury mają gorszy wzrok od elfów - dodał w myślach. Plan miał prosty - pozostać niezauważonym. Nakrył się więc nieco swym czarnym płaszczem i przykucnął bezszelestnie w gęstwinie jeżynowych chaszczy, aby móc działać tak jak lubił - z zaskoczenia..wystarczyło zaczekać aż walka się rozpocznie, zakraść się za plecy najbliższego wroga, zasztyletować i zniknąć zanim inni połapią się w sytuacji..tak, to był jego sposób działania

Mike 14-04-2011 13:16

Virana
- Zasadzka.
Zebrała się w garść, w końcu była czarodziejką Loży, a nie wiejską dziewuchą z łydkami umazanymi gnojem by sama obecność szamana miał ją zmóc.
- T’har At! – wypluła te dwa słowa wskazując szamana. Ale nie poraziła go ognista kula czy grom z jasnego nieba.
W końcu do niej należało zapewnić tym bukłakom testosteronu osłonę przed mroczną magią.


===============
Skuś baba (2pm)
[Rzut w Kostnicy: 7] +7
5 rzutów:
[Rzut w Kostnicy: 1]
[Rzut w Kostnicy: 5]
[Rzut w Kostnicy: 5]
[Rzut w Kostnicy: 4]
[Rzut w Kostnicy: 1]
Plan na potem, Tarcza i gromienie wrogów zza pleców sojuszników :)

Faurin 14-04-2011 16:07

To było do przewidzenia, że dziki nie są prawdziwym niebezpieczeństwem, jakiemu będzie musiała drużyna sprostać. Było do przewidzenia. Tak. Jednak Widar nie przewidział tego. Postąpił... amatorsko. Cóż, nie ma co rozpamiętywać tego co był (nawet jeśli zdarzyło się to kilkadziesiąt sekund temu), tylko zakasać rękawy, uśmiechnąć się i iść tam, gdzie los prowadzi. A prowadził na ekipę zielonych "przyjaciół". Miło.
Nie było sensu zabawiać się z barczystymi koleżkami niziutkiego i wątłego szamana. Osiłkom takim jak Creap czy Wolf należy się porcja rozrywki z sobie podobnymi. Widar skupił się na tym ostatnim, który był wstanie namieszać trochę podczas walki. Co prawda wiedział, że razem ze sobą mają Viranę, ale... nikt nie powie, że w sytuacjach skrajnych chłop sobie poradzi gorzej od kobiety. Ba, zrobi to zapewne lepiej od niej. Nawet gdy jest zielonoskórą poczwarą.
Napięta cięciwa wpinała się delikatnie w skórzaną rękawicę. Ręka drżała.
- Delibe...- westchnął.- Nie odbieraj mi teraz pewnej ręki. Obiecuję, że pierwsze me dziecię ("Oczywiście jak je w końcu spłodze...") powierzę tobie.
Wycelował w szamana. Odległość była dostateczna. Trafiał nie raz w dalsze cele.

Darnox 14-04-2011 21:42

- Orkowie. Jak ja to lubię. - Terez uśmiechnął się pod nosem, po czym wziął w garść trochę ziemii.
Skoczył do pierwszego orka od brzegu.
Wojownicy z drużyny Yahel słynęli w Rozbitych Księstwach z niehonorowych zagrywek. Strach było stanąć z Yahelczykiem w szranki. Oprócz sporej ilości siniaków, można było stracić oczy, przyrodzenie, palce, czy wszystko na raz.
Mistrz zawsze mówił - walczy mózgownica, mięśnie wykonują tylko jej rozkazy.
Z tego płynie prawdziwa siła - pomyślał Terez po czym rzucił orkowi piachem w zielonoskórą twarz, a zaraz po tym wyprowadził techniczny cios morgenszternem w wykroczną nogę orka.
Dobrze wiedział, jak rozegrać tą walkę. Miał w tym doświadczenie. Nie raz bił się z orkami.
======
Rzut na WB :
[Rzut w Kostnicy: 17]

Pozostałe 6 rzutów K6 :
[Rzut w Kostnicy: 5]
[Rzut w Kostnicy: 4]
[Rzut w Kostnicy: 3]
[Rzut w Kostnicy: 6]
[Rzut w Kostnicy: 1]
[Rzut w Kostnicy: 2]

malahaj 15-04-2011 10:46

- A to świnia! -

Zaklął pod nosem Wolf gramoląc się z ziemi. Noga bolała, ale nie było to nic, nad czym warto było się użalać. Zwłaszcza, że koniec końców ubili jednego odyńca i dostatnie swoją dziczyznę na kolację. ~~ Teraz zdało by się jeszcze komu przypierdolić, coby się poruszać przed jedzeniem. ~~ pomyślał i los znowu się do niego uśmiechnął, dając mu paru orków do zabicia. ~~ Mam dziś wyjątkowe szczęście! ~ pomyślał ruszając do ataku. Wyciągnął miecz i zaszarżował na obstawę szamana, względnie na jego samego, jeśli będzie okazja uciąć łeb staruchowi.

Draugdin 15-04-2011 15:18

Draugdin stał w miejscu kiwając to z niedowierzaniem to z żalem głową. Amatorszczyzna myślał sobie. Toż to najbardziej szablonowa zasadzka jaką można było zastawić. Był najemnikiem z dziada pradziada i znał się dobrze na żołnierce. Mógłby postawić swój tygodniowy żołd, że wątły szaman lub jakie inne cholerstwo stało tam w obstawie dwóch orków jest jedynie przynętą na ogarniętych szałem bojowym i zaślepionych łatwym celem niedoświadczonych poszukiwaczy przygód.
Nie miał pewności, ale czuł, że to się może źle skończyć. Prawdopodobnie towarzysze wbiegali właśnie na własne życzenie w centrum większej zasadzki. Oby przeciwników, których nie widzieli nie było za dużo. Miał chociaż nadzieję, że czarodziejka zachowa resztki trzeźwości umysły i pozostanie aby razić cele na odległość.
Draugdin obawiał się najgorszego. tak go uczono. Postaraj się przewidzieć najbardziej niebezpieczny wariant możliwości. Nawet jeżeli się nie sprawdzić pozostałe mniej skomplikowane nie zaskoczą cię aż tak bardzo. Tak mu powtarzał jego najlepszy nauczyciel.
Wyjął miecz i wbił go w poszycie leśnej ścieżki przed sobą tak by jednym ruchem móc go chwycić. Zdjął z pleców kuszę, naładował i wycelował gdzieś w okolice orków, Nie chciał jednak strzelać, a jedynie szukał śladów ruchu po jednej lub po drugiej stronie ścieżki.
Krzyknął jeszcze do towarzyszy pędzących ja stado baranów do rzeźni.
- Według mnie wciągają was w zasadzkę. Może ktoś by jednak został z tyłu.


Rzut na WB:
[Rzut w Kostnicy: 21]

Pozostałe 6 rzutów:
[Rzut w Kostnicy: 4]
[Rzut w Kostnicy: 1]
[Rzut w Kostnicy: 5]
[Rzut w Kostnicy: 5]
[Rzut w Kostnicy: 4]
[Rzut w Kostnicy: 6]

kymil 15-04-2011 18:19

Głębokie lasy, wieczór

Coraz szybciej zapadał zmierzch. Matecznik był dzisiaj niespokojny. Trudno się dziwić. W jego sercu trwała przecież walka.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=KXVtpOHQqvY[/MEDIA]

Borack

Masywny ork odwrócił się w głąb młodnika i uczynił niedbały gest lewą dłonią. Jak na komendę pojawiły się kolejne pokraczne sylwetki orków. To nie był zwiadowca za jakiego początkowo uważał go półelf. To był hegemon tej bandy.

Borack w napięciu liczył przeciwników. Dwóch, czterech... pięciu! W sumie orków było pięciu. Wychynęli szybko z brzozowego młodnika. Niemal bezszelestnie. Ubrani w utwardzone skóry. Każdy z zakrzywioną szablą w dłoni. To była obmyślana zasadzka.
Ruszyli w miarę równą kupą w kierunku szamana, gdzie już rozpoczęła się walka. Dwóch orków właśnie przebiegało nieopodal kryjówki elfa. W zasięgu jego ręki. Nie namyślając się więcej, Borack kocim skokiem dopadł bliższego napastnika i wbił mu nóż głęboko w plecy. Obaj runęli z łoskotem na ziemię, przeturlali się i wpadli w krzaki leszczyny, aż się zakotłowało. Drugi ork, zaalarmowany odgłosem, zawrócił i z rykiem ruszył na Boracka. Zamachnął się szablą na niego, ale ściął tylko małe drzewko - półelf pewnie uniknął ciosu... krople dziwnej mazi z szabli padły nieopodal.

Virana

Zaklęcie podziałało wyjątkowo skutecznie. Lata szkoleń w Szkole Czarodziejek w Axen nie mogły zawieść w krytycznej sytuacji. Płynnie i z wprawą czarodziejka de Noth zakończyła inkantacje zaklęcia.
Efekt był zadowalający, choć niezbyt efektowny. Szaman po prostu przestał wyśpiewywać mroczne wersety. Zamilkł. Rozejrzał się tylko wokół w ogłupieniu, nie rozumiejąc co się w ogóle stało. Ale dostrzegłszy źródło swego niepowodzenia, wbił w Viranę nienawistne spojrzenie i począł ponownie mamrotać swą plugawą litanię... Ash nazg kurruk - złorzeczył, ale nie skończył...


Widar

-Ash nazg kurruk. Strzała trafiła celu. Bogini Delibe widocznie przyjęła ofiarę z pierworodnego Widara. Grot przebił prawą rękę orczego czarownika, który wydał przeciągły skrzek i cofnął się parę kroków do tyłu, wijąc z bólu i kuląc w sobie. Tylko dzięki temu zdołał cudem uniknąć oszczepu Oktawiusa, który ze świstem wbił się dwa kroki przed nim, prawie na stopę w rozmiękłą od deszczu ziemię.


Cztery uderzenia serca później

Aler Terez, Wolf Larson, Creap aep Crack

Było ich trzech, w każdym z nich płynęła inna krew...
a napastników było tylko dwóch. Kompani błyskawicznie i bezlitośnie stłamsili orków. Zmusili do obrony przed gradem ciosów. Creap szybko przeszedł słabą gardę wielkiego napastnika i wbił mu topór w splot słoneczny.
Aler jednocześnie zmiażdżył mu swoim morgensternem prawe udo. Ork tak jak stał padł martwy. Zanim upadł, już nie żył.
Wolf też nie próżnował. Uniknął zdradzieckiego ciosu drugiego z orków, który zastąpił mu drogę. I po prostu wbił mu miecz pod gardło, aż sztych wyszedł mu gdzieś z tyłu za kręgiem szyjnym. Jego głowa trzymała się tylko na skórze. Chwilę później orcze truchło leżało u stóp Wolfa.

Został im sam szaman. Bezbronny staruch. Wystarczyło go tylko zabić.


Oktawius

Oszczep chybił celu za sprawą Widara. To było nieważne. Ważne, że szaman został trafiony i nie rzucił zaklęcia. Oktawius przez swój manewr został nieco z tyłu za trójką wojowników i teraz deptał im po piętach.
Na szczęście! Gdy wydawało się, że walka jest prawie skończona i zaraz czarownik padnie martwy, z krzaków po prawej stronie wypadło trzech orków, którzy skoczyli na plecy Creapowi, Alerowi i Wolfowi.
Aler dostał w głowę, aż się zatoczył. Gibki jak młody żbik Creap szczęśliwie zdołał uniknąć ciosu szabli.

Oktawius nie wahał się dalej. Skoczył do diabelnie zwinnego orka, który właśnie zamierzał się na barczystego Wolfa i po prostu rąbnął go w parszywy łeb, aż wokół prysnęła czarna jucha.
Teraz było czterech kompanów i dwóch orków...

Draugdin

To była prawdziwa amatorszczyzna. Tylko dzięki sile i bojowej wprawie kompanów udało się im przeżyć orczą zasadzkę. Ale jak długo fortuna może sprzyjać tylko jednej stronie? - pomyślał Draugdin.
W tym samym momencie Fungi szarpnął go za ramię, prawie wyłamując rękę ze stawu.

- Duvvelsheyss! Najemniku! Za nami! Strzelaj, morduj ich, a nie gap się na tamtych straceńców, tylko z tamtymi zrób coś krwwa mać! - wrzasnął.

Draug już chciał w krótkich żołnierskich słowach zbesztać krasnoluda, lecz mimowolnie się odwrócił i...

- O żesz Fungi, ja Cie pier... - tylko wyszeptał w kierunku przewodnika.

Szybko wymierzył i strzelił w bandę pięciu orków, którzy właśnie z rykiem nadbiegali z przodu gościńca.
Bełt kuszy Drauga, śmignął tuż nad głową szarżującego Fungiego, wyprzedził go i powalił jednego z orków na ziemię. Czterech plugawców nacierało nadal. Trzej z nich ominęli Fungiego. Polecieli dalej, przez kałuże, wprost na Viranę i stojącego za nią Widara.






===


Aler Terez: minus 2 punkty do Kondycji
Wszyscy BG: wykonajcie 1 rzut na WB i 5 rzutów k6

b00r0 15-04-2011 22:37

-Chędożony skurwiel - wyrzucił do przeciwnika Borack ledwo unikając jego ataku - Niech jebane sępy zeżrą twoje zwłoki i wysrają je do morza!!.

Coś niepokoiło go w tej dziwnej mazi. Nie wyglądała na krew. -Trzeba będzie na nią uważać, nie chciałbym by to gówno jakoś trafiło mi do krwioobiegu - dodał w myślach. Ale nie cza był na rozmyślanie, trzeba było działać. Jeszcze tylko jednego sukinsyna zabić a resztą niech się martwią kompani - taki miał plan. Dobył swego miecza, a w drugiej dłoni zacisnął mocniej trzymany sztylet. -Zobaczymy jak tańczysz brzydalu - Zawołał i rzucił się z wściekłością na orka.

Makotto 15-04-2011 23:14

Crack obrócił się na pięcie, chwytając topór oburącz i jednocześnie wyrywając jego ostrze z mostka zabitego orka. Broń z chrupnięciem rozerwała klatkę piersiową prymitywnego goblinoida, wykręcając jego żebra pod dziwacznymi kątami oraz odsłaniając rozrąbane na pół płuca, oraz wnętrzności. Czarna krew chlupotała w otwartych aortach, powoli stygnąc gdy serce poczwary przestało bić.

Craep splunął na ścierwo, oglądając się na Draudinga i Fungiego. Krasnolud oraz wojownik mieli na głowie kilku zielonoskórych. Wiking odpuścił sobie ryk, uznając że jak tak dalej pójdzie, to zedrze sobie gardło. Ustawił broń bokiem, do poziomego cięcia.

-No chodźcie tutaj...- uśmiechnął się, po czym zreflektował zdegustowany.-Chwila... To ja do was pójdę!

Bogdan 15-04-2011 23:57

Cięcia, skrzeki, charakterystyczny stęk rąbiącego mięso człowieka i równie charakterystyczny mlask rozpłatanego mięsa, trzask kości, wycie zabijanych i soczyste komentarze zabijających.
Migotliwe obrazy przelatujące przez mgnienia oka, nagłe zmiany perspektywy. Cios, parada, odskok, cios, dystans i rzut oka, by upewnić się że nie ma potrzeby by dobić.
Kolejny wróg. Wykrzywione we wściekłości wargi, zmyłka, strach w oczach, stęknięcie i cios. Drzewa wokół i smród śmierci. Cuch wylewających się flaków, parujących w soczystej trawie runa.
Normalka.
Był w robocie. Przy zajęciu, na którym świetnie się znał. W którym był naprawdę dobry i do którego jako jedynego chcieli go zatrudniać. Minstrel jest od śpiewania, dziwka od dawania dupy a najemnik od tego żeby zabijać.
Więc zabijał. Bez radości, bez żądzy mordu w przekrwionych ślepiach. Zabijał, bo albo my ich, albo oni nas. Dla zysku.

Już kilka pokracznych zielonoskórych ryło w agonii trawę babrząc się we własnych szczynach i jusze. Oktawius przestąpił ciało orka i rozejrzał w poszukiwaniu kolejnego celu. W końcu w tym celu się tutaj znalazł. Żeby zabijać. I dla zysku.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:30.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172