Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-04-2011, 08:49   #41
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Nie ceregieląc się Wolf złapał orczego trupa za kłaki i z mlaśnięciem wyciągnął miecz. Szarpnął przy tym za czerep, tak, że głowa została mu w dłoni a rzygający czarną krwią korpus malowniczo opadał na trawę u jego stóp. Larson uśmiechał się do orczego czerepu po czym rzucił go niedbale orczemu szamanowi.

- Masz, potrzymaj. –

W jednym długim kroku znał się przy staruchu, wyprowadzając szerokie, płaskie cięcie na wysokości gardła szamana. W końcu co dwie głowy, to nie jedna, prawda?
 
malahaj jest offline  
Stary 17-04-2011, 07:41   #42
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Tak jak Draugdin przeczuwał była to większa zasadzka. Nagle zaroiło się od orków. Spanikowany przewodnik Fungi krzyknął mu o czwórce kolejnych orków nacierających od tyłu.
Odwrócił się momentalnie i szybko policzył. Biegło w ich kierunku pięciu orków. Bez zastanowienia przyłożył kuszę do ramienia i strzelił. Bełt wyprzedził szarżującego Fungiego i biegło w ich kierunku czterech orków. Jeden związał się walką z przewodnikiem. Biegło w ich kierunku trzech orków.
Zostało trzech na trzech. Trzech atakujących orków na Draugdina, Viranę i Widara. Draugdin wprawnymi, wyszkolonymi ruchami przeładował kuszę i strzelił ponownie. Czasu było mało jak to w walce. Wiedział jednak, że jeżeli nawet nie trafi kolejnego z plugawych orków to jeszcze pozostaje mu miecz.
Trzech na trzech to całkiem wyrównane szanse. Przy jego doświadczeniu i żołnierskim wyszkoleniu te szanse delikatnie wrastały na korzyść drużyny.

Rzut na WB:
[Rzut w Kostnicy: 19]

Kolejne 5 rzutów:
[Rzut w Kostnicy: 5]
[Rzut w Kostnicy: 3]
[Rzut w Kostnicy: 3]
[Rzut w Kostnicy: 3]
[Rzut w Kostnicy: 2]
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 18-04-2011, 14:44   #43
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Viriana
Szaman miał co robić, chłopaki powinny się mu dobrać do dupska. Wrzask z tyłu. Odwróciła się błyskawicznie do szarżujących orków.
- Widar, z tyłu – krzyknęła i odskoczyła by mieć go między sobą a napastnikami.
- Siel’ atar – ktoś obdarzony magicznym wzrokiem dostrzegłby błękitno białe światło otulające ciało czarodziejki. Dobyła kordu gotowa stawić czoła napastnikom.

=======
Tarcza (2pm) [całkowicie zużyte 5pm]

Na WB
[Rzut w Kostnicy: 13]

5 rzutów
[Rzut w Kostnicy: 5]
[Rzut w Kostnicy: 2]
[Rzut w Kostnicy: 2]
[Rzut w Kostnicy: 2]
[Rzut w Kostnicy: 5]
 
Mike jest offline  
Stary 18-04-2011, 19:50   #44
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Cel trafił tam gdzie powinien, jednak przeszkodził przez to trafić oszczepem swemu towarzyszowi od kufla.
"Bywa, przyjacielu, bywa..."
Wiedział, że ranna ręka unieruchomi w jakiś sposób szamana. Celował w innego, gdy usłyszał Viranę. Czarodziejka jako jedyna miała oczy dookoła głowy. I z racji tego, że Widar znajdował się najbliżej niej usłyszał w chwilę potem jej głos, ostrzegający go przez niebezpieczeństwem.
Czterech. Nie będzie łatwo, ale napiął cięciwę jeszcze raz. W razie wypadku broń do walki w zwarciu mogła błyskawicznie pojawić się w jego dłoni. Wiedział o tym.
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 18-04-2011, 20:56   #45
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Głębokie Lasy, wieczór


Wolf Larson

To było jak scena z egzekucji. Zapadający mrok. Olbrzymi Larson i mały pokurczony, łysy staruch trzymający oburącz orczy łeb jednego ze swych popleczników. Wolf beznamiętnie zakręcił z gwizdem młyńca. Szaman nie miał najmniejszych szans, ale i tak rzucił się ze skowytem na osiłka. Zbyt późno. Wielki miecz rozpłatał go na pół. Na dwie równe połówki. Było po wszystkim.


Borack

Półelf od razu wiedział, że w jego sytuacji najlepszą obroną będzie atak. Ork był za pewny swego i to dawało Borackowi pewną przewagę. Tej oceny umiejętności przeciwnika nauczył się za młodu, zarabiając na chleb i wódkę sztyletem i garotą w ciemnych zaułkach jako skrytobójca. Toteż nie czekał aż skurwiel podejdzie i położy głowę pod jego miecz. Sam przejął inicjatywę. Płynnie zamarkował cios mieczem. To nie była broń dla przedstawiciela jego profesji, ale ork o tym nie mógł wiedzieć, bo i skąd. Zielonoskóry instynktownie się przed nim uchylił, lecz tylko po to, aby nadziać się długi nóż zabójcy, który z mlaśnięciem wbił mu się w grdykę. Było po wszystkim.


Widar

Nałożył na cięciwę następną strzałę. Napiął łuk kolejny już raz dzisiejszego wieczora i bez namysłu wystrzelił. Chybił! Nie, jednak trafił. Ork, który walczył z Fungim dostał w kark, stracił równowagę, co natychmiast wykorzystał krasnolud powalając go przy pomocy topora na błotnistą ziemię.


Oktawius

Oktawius bez zastanowienia zaatakował orczego Hegemona. To nie był dobry moment na grymaszenie i staranne dobieranie przeciwników. Oktawius walczył zawodowo: brutalnie, skutecznie. Ale Hegemon nie był ułomkiem. Grasant sparował z trudem pierwszy cios potężnego orka, uniknął drugiego błyskawicznym zwodem. Zbierał cięgi czekając cierpliwie na swą szansę, która nadeszła szybciej niż się spodziewał. Ork chciał zakończyć tę walkę wyraźnie przed czasem, by ubić wreszcie rannego Tereza, który niemrawo zasłaniał się przed cięciami orczej szabli drugiego przeciwnika.

Potężnym zamachem sięgnął czarną szablą głowy Oktawiusa, lecz ten uchylił się przed nim w ostatniej chwili i wbił mu ciężki pawęż w stopę. Jucha bryznęła wokół. Ork zawył z bólu, stracił koncentrację. Szansę wykorzystał najemnik i ściął mu jednym uderzeniem łeb, który wpadł gdzieś w krzaki jeżyny. Było po wszystkim.


Aler Terez

Lekki cios od szabli, który go jedynie drasnął, piekł straszliwie, pulsował. Nie pozwalał się skupić. Mamił oczy. Walka ze zwinnym orkiem była mordęgą. Zebrał szablą raz, potem drugi. Wyczerpany Terez zebrał się w sobie. Ostatni raz – powtarzał sobie w duchu. Zdesperowany, chamsko, skutecznie napluł bydlakowi prosto w wykrzywioną mordę. Ork widocznie zdumiony, odchylił się na moment zdezorientowany. To wystarczyło. Awanturnik wbił mu w trzewia żelazo morgensterna.


Draugdin, Creap aep’Crack, Virana de Noth


Bełt kuszy chybił celu i wbił się z trzaskiem w najbliższy buk. Było coraz ciemniej. Nie było już czasu na przymierzanie się do strzału. Draugdin zaklął szpetnie, ścisnął w garści stalowy miecz z kuźni vetteberskiej i skoczył do śmiertelnego tańca z dwoma orkami. W sukurs przybył mu niespodziewanie Creap. We dwóch poszło szybko. Zatrzymali gwałtownie szarżę plugastwa tuż przed magiczką Viraną. Aż zachrzęściło. Wytrzymali orczy impet. Stanęli w błocku ramię w ramię, jak bracia w broni. Nie pozwolili by czarodziejce stała się krzywda.

Parę uderzeń serca później wokół nich leżały trzy orcze trupy. Fungi właśnie czyścił swój topór o truchło zabitego przez siebie orka. Było po wszystkim.


*

Głębokie Lasy, gdzieś w głuszy

Była noc, kiedy przejrzeliście trupy, mimo ponagleń Waszego przewodnika. Niestety orkowie nie nosili żadnych barw czy oznaczeń. Luźna zbieranina. Zbójecka banda. „Kurwiesyny” – jak fachowo określił ich Larson. W tym czasie Fungi pieklił się okrutnie i przeklinał nie żałując Waszych rodzin do trzeciego pokolenia wstecz. Choć starannie i zachowawczo unikał tematu pochodzenia Waszych matek.

Ale nic nie mógł na Wasze oględziny poradzić. W końcu się uspokoił. Taka jest żołnierska dola. Łupy trzeba zebrać, choćby nie wiem co się działo. „Nigdy nie bądź pewien następnej wypłaty, a dłużej pożyjesz” – jak mawiał Draugdin.

Dopiero grubo przed północą wyruszyliście do kotlinki, do której od południa prowadził Was krasnolud. Dotarliście do celu parę godzin później. Prowadził Fungi, który odzyskał humor i wbrew napomnieniom o zachowanie ciszy przez Widara zaśpiewał ku uciesze reszty:


"Za stodołą, gdzieś na płocie
Kogut gromko pieje.
Zaraz przyjdę, miła, do cię
Tylko się odleję."




Dotarliście do miejsca pierwszego noclegu. „Mała kotlinka” i „źródełko” okazały się w miarę szerokim szemrzącym strumykiem spływającym z leśnego wzgórza. Fungi miał widać również skłonność do pewnej przesady.

Obmyliście znużone ciała w lodowatym strumieniu, zmywając z siebie cuchnącą orczą krew. Zachowawczo rozstawiliście warty i wreszcie legliście przy ognisku. Tylko z Terezem nie było najlepiej.

Fungi tryskał humorem, sięgnął do swej manierki, łyknął, chuchnął. Znaczy się znowu gorzałka – pomyślał Oktawius. Krasnolud tymczasem puścił po łyku wśród wesołej kompanii. Poczęstował chętnych fajkowym zielem. Zrobiło się jakby cieplej, weselej.

- Eeech, kompanii, jaka piękna noc – zamruczał Fungi wzbijając kolejny kłąb dymu z cybucha, wgapiając się w niebo – „Dobry ork, to martwy ork” – jak to mawiają. - "Ash nazg kurruk..." he, he, kurwa, dobre sobie.


*


Wszyscy BG: wykonajcie 3 rzuty k6.
Aler Terez: minus 3 punkty do Kondycji. Trucizna straciła swą moc.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 18-04-2011 o 21:10.
kymil jest offline  
Stary 18-04-2011, 21:59   #46
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Virana
- Dobra robota - pochwaliła swoje samcze komando. Od wieków wiadomym wszak było, że samce łase są na pochwały i lubią prężyć mięśnie. Gdy reszta odzierała trupy z "kosztowności" czarodziejka, wspomagając się kijkiem przeszukiwała szamana śmiesznie marszcząc nos pod wpływem dwunastu rytualnych warstw brudu, jakim był pokryty. Od razu zarekwirowała artefakt z czterech szczurzych czaszek. I kilka pęków piór. O ile pierwsza rzecz od razu nasuwała sposób wykorzystania, to drugą wzięła na wyczucie.

Gdy w końcu rozbili obóz rzuciła swoje rzeczy i podeszła do Teraza.
- Pokaż no ta ranę - zaczęła oglądać ją fachowym okiem. - Siadaj - zakomenderowała i sama przykucnęła obok. Ściskając ranę palcami, wydusiła resztki czarnej brei. Potem zaczęła szeptać pod nosem, wodząc palcami tuż nad raną.

==========
Leczenie ran (2pm)
 
Mike jest offline  
Stary 18-04-2011, 22:11   #47
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Creap uśmiechnął się szeroko, z rozmachem pozbywając się juchy z ostrza topora. Kilka takich próbnych ciosów pozbyło się z jego dziedzicznej broni całego, orkowego plugastwa. Barbarzyńca spojrzał kątem oka na czarodziejkę.

-A jak?!- huknął.-Pewno że dobra!

Z uznaniem spojrzał na Draudinga i skinął głową. Następnie odwrócił wzrok, przeczesując nim pobierznie pole bitwy. Kątem oka wypatrzył błysk metalu w łapie jednego z orków. Spokojnie, powoli, podszedł do truchła i wyjął z ręki zabitego pięknie wykonaną szablę.

-Ale cacko!- uśmiechnął się szerko, podrzucając broń do góry. Pozwolił by wykonała kilka obrotów wokół własniej osi, by następnie złapać ją za rękojeść i znów cisnąć w górę. Tym razem krzywe ostrze zawirowało niczym skrzydła wiatraka, tnąc powietrze ostrą klingą. Crack znów chwycił broń nim ta opadła na ziemie.-Niech mnie mors przeleci, jeśli to robota jakiegoś zaplutego orka. Ni cholery, żaden ork, nie wykonałby takiej zacnej klingi.

Głębokie Lasy, gdzieś w głuszy

Fungi śpiewał niebrzydko i prosto, to też piosenka od razu przypadła wikingowi do gustu.

-Wiecie, chłopy... Myśmy mieli na północy taką piosenkę, o wioskowym męczydrucie który pomógł wyprawie łupieskiej zdobyć niepokonany gród...

Crack odchrząknął, po czym dość niskim, zachrypniętym tonem rozpoczął pieśń.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ooPO5qVvJy4[/MEDIA]
Gdy ballada skończyła się, położył głowę na prowizorycznym posłaniu.

-He he, kurwa... - powtórzył za Fungim, po czym zasnął.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...

Ostatnio edytowane przez Makotto : 18-04-2011 o 23:03. Powód: Próby ustawienia okienka z YouTube w poście
Makotto jest offline  
Stary 18-04-2011, 22:17   #48
 
Bogdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie coś
Skończyło się jak zawsze. Nagle i przy urokliwym akompaniamencie pękających krwawych baniek wydobywających się z gardeł dorzynanych.
Oktawius strzepnął z siebie resztki orczej juchy i odsapnął. No, zdrowo się naskakał walcząc z basiorem. Bydle było silne, a do tego niewiarygodnie szybkie. Ale ostatecznie to on stał na nogach, a ork już nawet nie podrygiwał. Tylko to się liczyło. To, no i oczywiście zysk. Na cóż się tłuc i nadstawiać karku jeśli nie dla zysku? Nie znał odpowiedzi.
Pochylił się i podniósł długą, czarną orczą szablę. Zważył w dłoni. Pomimo prymitywnego wykończenia wyglądała na niezły oręż. Nada się - pomyślał, po czym przyklęknął przy parującym trupie i przetrzepał dokładnie wszystkie zakamarki łachów i powiązanych u pasa pakunków zielonego parszywca. Ho, ho. Bydlak musiał być kimś znacznym, bo prócz bukłaka z jakąś cuchnącą politurą znalazł złoto. Jak się później okazało przynajmniej połowa całego, jakie przy bandzie znaleziono. Więcej nic nie brał. Plugawe ozdoby go nie interesowały, na truciżnach się nie znał, a od łuków wolał własną kuszę.

Jak to jest? - myślał później w dalszej wędrówce Oktawius - Człowiek cięgiem nie dojada, konia z siodłem w zastaw stawia żeby na jaką rozrywkę starczyło, a takie bydle w lesie przy złocie... To akurat łatwo sobie wytłumaczył. Złoto często zmienia właścicieli, w takim miejscu jak ta leśna ścieżka wychodziło, że równie często, co na miejskim targu. Jednak na pytanie co orcza banda robiła tak blisko, bo zaledwie nie cały dzień drogi od Vettebergu nie potrafił sobie odpowiedzieć. Jedno wiedział na pewno. O ile jak dotąd nic sobie nie robił z całego tego świątynnego gadania o demonie i podobnych pierdołach, po dzisiejszym dniu może jeszcze nie pewność, ale już z pewnością wątpliwość zalęgła się w duszy Oktawiusa. Coś tu nie pasowało.

Na noclegu rozpili to orcze cuchnące cuś, co znalazł przy hegemonie. Fungi gadał że zdrowo kopie, i miał rację. Nie żeby się miał specjalną ochotę dzielić. Niewiele wiedział o specyfikach jakimi odurzają się zieloni, toteż jeśli miał spróbować, wolał nie być sam. Toż nawet do lasu raźniej potem i po kumotersku razem chodzić, gdyby sraczka od tego nastała, albo insza przypadłość. Zdobyczną szablę profilaktycznie wyczyścił z orczego mazidła. Widział co działo się z Terezem, a tylko raz po łbie oberwał. Wolał się cholerstwem nie zadrapać. Napił się krasnoludzkiego bimbru, orczego świństwa, nażarł dziczyzny i zadowolony poszedł spać. Chciał złapać choć kilka godzin snu, bo po północy wypadała jego warta.
 
Bogdan jest offline  
Stary 18-04-2011, 22:18   #49
 
Darnox's Avatar
 
Reputacja: 1 Darnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodze
„Dobry ork, to martwy ork” – jak to mawiają.
- ... a jeszcze lepszy ork, to truposz 3 sążnie pod ziemią, kurwa! - splunął, po czym drgnął i obficie zrzygał się pod pobliską wierzbę.
To była już ostatnia fala plwocin. Aler wziął manierkę, wypłukał usta i odszedł od drzewa.
Było już dobrze. Trucizna prawdopodobnie puściła parę godzin temu, jednak jeszcze nim wstrząsało.
Viriana kazała mu usiąść, poczęła "szkudzić" przy ranie..
Ból bijący z rany słabł w rytmie wypowiadanych mantrycznie inkantacji czarodziejki.
- Dzięki Virana... - wykrztusił z siebie, choć nie miał w zwyczaju nikomu dziękować.
Ogień wesoło tańczył i potrzaskiwał, dając ciepło i światło.
Wojownik czynił sobie wyrzuty. Jak mógł tak się dać ? Przecież te zielonoskóre, tchórzliwe ścierwa nie umieją walczyć, a ich szable łamią się na pierwszej lepszej tarczy ! Ile razy walczył z nimi, ile razy bronił ludzi przed nimi, ile razy zielone łby miażdzył jego morgensztern ? Kiedyś, walka z orkami była zabawą. Sprawdzeniem w boju, przed jakąkolwiek poważniejszą walką.
Może tu nie o to chodzi ? Terezowi ciężko było skupić myśli. Ludzie z Yahel siedzą mu na karku, wypełnia jakąś karkołomną misję, kładąc swój los na szali, ufając staremu czarownikowi... Może to Viriana...
- Pozwolicie, że stanę na warcie ostatni, kompania ? - zapytał, gdy powieki, stawały się co raz cięższe...
 

Ostatnio edytowane przez Darnox : 18-04-2011 o 22:25.
Darnox jest offline  
Stary 18-04-2011, 22:27   #50
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Miodzio! -

Stwierdził Larsno po wszystkim. Dwa trupy. No półtora, bo na staruchu to raczej była egzekucja. W sumie nieźle. Wolf przeszukał "swoje" zwłoki, zabierając tylko złoto, chwycił martwego dzika pod pachę i ruszył za resztą. Na miejscu i w drodze z entuzjazmem podchodził do orczego i krasnaludzkiego napitku. Jemu za jedno, ważne ze sponiewiera. Po rozłożeniu obozu, oporządził i upiekł dzika, po czym sam zeżarł niemal połowę.

- Mogę wziąć pierwszą wartę -

Wydukał niewrażenie, z goleniem dzikiej świni w łapsku. Tłuszcz malowniczo ściekał mu po brodzie, kiedy wysysał szpik z kości...
 
malahaj jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172