Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-04-2011, 12:04   #1
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
[Oko Yrrhedesa] Oko Yrrhedesa

Oko Yrrhedesa




Axen, stolica księstwa Xintrea


Pałacyk Książęcego Maga Cypryana

Virana de Noth


- Virano, pojedziesz do Świątobliwej Agness de Montyarde z klasztoru w Vettebergu. Dostałem od starej prukwy list z prośbą o wszelką pomoc, której możemy udzielić. Nie mogę jej odmówić. Na pewno nie oficjalnie. Nie po tym jak Wyrocznia kazała Nam zniszczyć Oko Yrrhedesa. Ty pojedziesz jako pomoc od Loży Czarodziejów z Axen – oznajmił twardym głosem mag Cypryan.
- Tak, Mistrzu – Virana nie śmiała się spierać z sędziwym „Cyprysem”. Nie było większego sensu. Był jej mentorem i patronem. Od niego zależała jej dalsza kariera. Choć sama w ogóle nie wierzyła w te opowiastki o złym Demonie. Uznała jednak, że lepiej siedzieć w rzeźbionym foteliku i odgrywać grzeczną uczennicę.
- Wyrocznia twierdzi, że demon Yrrhedes, prastary byt z Otchłani, nie został unicestwiony i nadal zagraża Axen i okolicy – dokończył Cypryan. - Ale w obecnej sytuacji nie możemy pozwolić sobie na osłabienie garnizonu księstwa i wysłać choćby małego oddziału rycerzy, aby to sprawdzić. Jednak odmowa wobec kultu Delibe postawiłaby Lożę Czarodziejów w niekorzystnym świetle. Dlatego poproszono mnie, abym wysłał do Vettebergu kogoś zaufanego. Wybrałem Ciebie. Jesteś ambitna. Dla Ciebie to szansa, dla mnie kłopot z głowy – uśmiechnął się samymi wargami.
- Gdy tam dotrzesz masz pomóc kapłance Agness w zorganizowaniu wyprawy awanturników do Czerwonego Rogu.
- Zrobię co w mej mocy Mistrzu – odrzekła potulnie Virana.
- Nie pojedziesz sama. W pokoju obok czeka zaufany człowiek, Aler Terez – Twój towarzysz podróży. Chyba się znacie – dodał znacząco.
- Tak… - błysnęła bielutkimi ząbkami – Kiedyś miałam przyjemność.

*


Aler Terez

- I dlatego też muszę prosić Cię o tę przysługę Panie Terez. Jeśli zrobisz mi tę przyjemność i się zgodzisz, sprawię, że siepacze księcia Yahel Cię nie dosięgną. Nigdy. Tylko nie obrażaj mnie pytaniem, jak to zrobię – zakończył mag Cypryan.
Terez nie chciał obrazić starego maga. Nie chciał się niepotrzebnie narażać. Miał u starego dług. Dług, dzięki któremu żył już ponad dwa lata. Musiał tylko niekiedy spełniać jego prośby. Nietypowe. A tu i teraz nadarza się taka okazja. Chciał się uwolnić od księcia Yahel. Choć jeszcze bardziej chciał się uwolnić raz na zawsze od próśb Cypryana. Nie mógł takiej szansy zmarnować.
- Zrobię, więc o co prosisz Czcigodny. Nie spytam. – odparł Aler Terez. – Ale inne pytanie muszę zadać. Kim jest ta zdolna? Twoja uczennica?
- Virana de Noth – krótko odparł czarodziej, ze złośliwym błyskiem w oku.
- Rozumiem. Chcesz się tej zołzy wreszcie pozbyć.
- Nie nazywaj jej zołzą tylko dlatego, że Tobą wzgardziła. Masz jej pilnować.
- Na bogów Czcigodny, znam takie, które ładniej odmawiają, niż ona daje. Ale chyba już rozumiem.
- Nie, nie rozumiesz Terez. Ty nie masz być jej ochroniarzem i wgapiać się w jej zgrabny tyłeczek. Masz ruszyć głową i sprawić, żeby Zło w tej pieczarze przestało wreszcie istnieć. Zorganizować śmiałków. Masz z nią współpracować, nie usługiwać i ochraniać. Ona musi też współpracować z Tobą. A teraz idź już i się przygotuj, do Vettebergu daleka droga. Szczególnie teraz, gdy lęgnie się wszelkie plugastwo i byle goblin spod kapelusza może wyskoczyć i nasrać Ci do plecaka.
- Idę.
- Terez, jeszcze jedno. Uważaj na siebie. Na wszystkich uważaj.

*

Vetteberg nad rzeką Jesiotrową, dwa tygodnie później

Draugdin, Wolf Larson, Oktawius, Widar, Borack oraz Creap aep’Crack


Długotrwała, blisko miesięczna wędrówka, podczas której stanowiliście zbrojną eskortę karawany kupieckiej na Szlaku Kościotrupów, zakończyła się w małym miasteczku Vetteberg nad Rzeką Jesiotrową.
Wynagrodzenie, jakie otrzymaliście od kupców, przeprowadzonych bezpiecznie przez pustkowia rozeszło się niespodziewanie szybko w zajazdach i oberżach. Z tego powodu nie kryliście gotowości wynajęcia waszych mieczy kolejnemu zleceniodawcy. Nie czekaliście długo na ofertę a jednak ku waszemu zdziwieniu, nie przyszła ona od Gildii Kupieckiej, ani książęcych werbowników, ale od kapłanek Świątyni Delibe – bogini płodności i plonów. Nie mniej zdumiewające, że do świątyni wezwano i sprowadzono Was nocą potajemnie i skrycie.



I oto siedzicie w kamiennej, pozbawionej okien Sali, oświetlonej skąpo oliwnymi kagankami. Naprzeciw was dwie kapłanki, jak wszystkie czcicielki Delibe urodziwe, ale poważne, oschłe i nieprzystępne. Towarzyszy im brodaty krasnolud, który was tu sprowadził, wiecie, że nazywa się Fungi Zigildun oraz dwoje ludzi – mężczyzna wojownik i kobieta, zapewne czarodziejka, sądząc z niemej pogardy z jaką odnoszą się do niej kapłanki Delibe.


*

Fungi Zigildun wpatrywał się w siedzących przed nim awanturników. Kolejno w twarz Draugdina, Wolfa Larsona, Oktawiusa, Widara siedzących przy drewnianym pięknie rzeźbionym stole. Wreszcie Boracka oraz Creap’a aep’Cracka, którzy oparli się o ścianę. U każdego widział to samo spokojne, profesjonalne beznamiętne spojrzenie. To nie były proste wiejskie chłopki, które uciekną na widok bandy monstrów, tylko grasanci pierwszej wody. Oddani swej profesji. Tacy nie zawiodą. A takich rozpaczliwie wszyscy potrzebowali.
Z rozmyślań wybiła go starsza z kapłanek Agness de Montyarde, która bez wstępów i ceregieli, przystąpiła do wyjaśnień:

- Nad żyznymi dolinami na północ od Vettebergu, gdzie kwitnie rolnictwo i hodowla, góruje złowrogi masyw Czerwonego Rogu – kątem oka Draug zauważył, jak siedzącemu naprzeciwko towarzyszowi – ogromnemu Wolfowi Larsonowi zabłysły oczy. Jakby słyszał już o tym miejscu. Draug z Wolfem znali się kawał czasu, nie mógł się więc mylić.
- Stojąca u szczytu góry świątynia demona Yrrhedesa – ciągnęła dalej kapłanka - od dawien dawna słynęła jako miejsce potwornego kultu, źródło wszelkiego zła, nieustające zagrożenie dla osadników w dolinach. Dwadzieścia lat temu mocą szlachetnych paladynów i możnych czarodziejów z Axen, świątynię Yrrhedesa zburzono, a zasiedlające ją monstra zabito lub przepędzono. Przez jakiś czas panował spokój, lecz od niedawna doliny znowu stały się obiektem ataków noszących to samo co niegdyś złowrogie piętno. Z masywu płyną ku ludzkim osiedlom zastępy orków, goblinów i koboldów prowadzone przez renegatów i fanatycznych kapłanów. Czerwony Róg, niczym magnes przyciąga wszelkie zło. Trwa nieustająca wojna. Wyrocznia w Axen, do której zwrócono się o pomoc, odpowiedziała zburzeniem świątyni, zerwaniem tego jadowitego ziela, jednak bez naruszania korzeni, skrytych głęboko w ziemi. Nie dosięgnięto, więc jądra – Oka Yrrhedesa, magicznego klejnotu, promieniującego złą mocą i grozą. Gdy burzono świątynię, Oka nie odnaleziono, zwątpiono przeto w jego istnienie, uznano za symbol, wymysł, legendę. Był to błąd, brzemienny w skutkach. Wyrocznia bowiem powiada – Oko musi zostać zniszczone. Ale powtórna próba ataku wielkimi siłami z użyciem potężnej magii spowoduje jedynie jeszcze głębsze skrycie się potworności we wnętrzu Góry.

- Dlatego też – wtrącił krasnolud Fungi wpatrując się w Viranę i Alera, jakby szukając u nich potwierdzenia– zdecydowano się użyć małej grupy, takiej jak Wasza, by uderzyć znienacka… Musimy znaleźć Oko i zniszczyć je. Domyślam się, gdzie Oko jest ukryte. Należałem do armii, która niszczyła chram Yrrhedesa 20 lat temu – ciągnął dalej – My krasnoludy żyjemy nieco dłużej niż ludzie – dodał z lekkim przekąsem.

- Cel Wasz – powiedziała młodsza kapłanka, o sympatycznej buzi, uśmiechając się do Was – jest szlachetny, jego osiągnięcie zapewni Wam, sławę, przychylność wielkiej bogini Delibe… i jej kapłanek. Gdybyście zaś uważali, że to mało, wiedzcie że legendarne są skarby, jakie kryje ponoć sanktuarium Yrrhedesa. Te zaś słusznie będą należały do tych, którzy je zdobędą.

- Niezależenie od tego, każdemu, kto przeżyje wypłacimy 100 sztuk złota ponad to co zdołacie wynieść ze sztolni Demona. Wyruszymy wraz dwojgiem obecnych tu przybyszy z Axen pojutrze o świcie – dodał Fungi – Czekamy jeszcze na Mistrza Egzorcystę wysłanego z miasta Yahel, aby nas wspomógł. Spóźnia się, a czas nas nagli.

*

Klasztor w Vettebergu, godzina do północy




Wszyscy
- Kazałem przenieść Wasze klamoty do wspólnej Sali w zachodnim skrzydle klasztoru. Znajduje się na pierwszym piętrze. Skrzydło stoi praktycznie opustoszałe. Nikt nam nie będzie przeszkadzał w rozmowie. A musimy się poznać i co nieco obgadać. Mam też nadzieję, że szanowna czarodziejka nie będzie miała nic przeciwko odrobinie koedukacji. Tej nocy nie kazałem przygotowywać posłania wśród kapłanek – Fungi oświetlając drogę kagankiem zerknął na Viranę, prowadząc Was do starego dormitorium. Jego głos odbijał się słabym echem po korytarzach. Wszyscy zapewne, poza furtianem, już spali.

*




Dotarliście wreszcie do przytulnej wspólnej Sali. W kominku wesoło trzaskały bierwiona. Dym aż szczypał w oczy. Było gorąco i duszno. Borack swym dziwnym nawykiem otworzył okno - jedyne wychodzące na rzekę Jesiotrową. Od razu do Sali wpłynęło rześkie nocne powietrze.
Pod ścianami komnaty stały prycze i wypchane sienniki. Fungi ciągnął dalej:
- Zorganizowałem trochę sprzętu i zapasów na tę wyprawę. Niewiele broni. Tyle ile można było kupić w tak krótkim czasie. Trochę żarcia. Ze czterdzieści racji i napitek – wskazał dłonią na prowizorycznie zbite skrzynie zebrane w środku sali.

Widar oraz Crean bez słowa podeszli do pakunków i zaczęli szperać po skrzyniach. Fungi obserwując ich z zagadkową miną kontynuował:

- Podróż do masywu Czerwonego Rogu potrwa pięć lub sześć dni. Czeka nas trudny marsz przez lasy, wrzosowiska, wreszcie górski teren. Warownie i osady w dolinach są oblężone przez liczne armie potworów. Jednak wątpię, aby w sanktuarium Yrrhedesa pozostawiono silne straże. To jest nasza szansa. Jak mówiłem mamy czas do pojutrza. Czekamy na Mistrza Egzorcystę. Jeśli nie dotrze do tej pory, ruszymy bez niego…

Crean ze zdziwieniem odnalazł wśród skrzyń niewielką beczułkę opatrzoną cechowym znakiem „Króla Miodu”. Podniósł ją do góry. Zachlupotało. Wzrok wszystkich padł na krasnoluda, który zmieszany wymamrotał:

- No co? Mówiłem, że załatwiłem też napitek. Mamy się lepiej poznać. A nic tak nie integruje jak beczułka krasnoludzkiego miodu. Chyba nie odmówicie?
- Wiesz Panie Fungi… bywają takie okazje, gdy zwyczajnie nie można się nie napić – odparł sentencjonalnie Oktawius patrząc wymownie na resztę kompanii - I to jest właśnie jedna z nich.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=U85osQrTrBA&feature=related[/MEDIA]


*



===============================



Panowie, Wielką Przygodę czas zacząć. Zerkajcie zawsze do Komentarzy Oka Yrrhedesa, gdy będę dodawał kolejny post. Tam będę dodawał każdorazowo uwagi i prośby.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 29-04-2011 o 12:12.
kymil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172