Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-06-2014, 19:07   #1
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
[Historycznie] Zła kompania do towarzystwa

24 kwietnia 1945 r., godzina 10.24. Pogodnie.

Droga do kompleksu była spokojna. Kilka razy musieliśmy ukrywać się w pobliskich lasach, bowiem na niebie krążą samoloty. Nawet nie chcę zgadywać czy są to amerykańskie maszyny, brytyjskie czy może radzieckie. Luftwaffe na pewno nie. Straciłem wiarę w lotnictwo, straciłem wiarę w zwycięstwo Trzeciej Rzeszy. Mam nadzieje, że Reichsfuhrer wie co robi.


- Herr Sturmbannführer! - do uszu majora dobiegło wołanie. Tym razem wołał jego adiutant Untersturmführer Werner Tolzen. Młody oficer, również zmęczony wojną jak jego przełożony podbiegł do samochodu w którym siedział oficer Wafen SS. Uwe sprawnym ruchem zamknął mały notatnik i podniósł głowę spoglądając na młodego Tolzena. Ma tylko 25 lat.. kwiat młodzieży niemieckiej musi ginąć dla przegranej sprawy
- Co się stało Werner?
Po raz pierwszy od wielu dni, a może lat, major dostrzegł autentyczny uśmiech na twarzy Untersturmführera.
- Jesteśmy na miejscu, herr Lankdrof. Minęliśmy kolejną składownie, a konkretniej - to powiedziawszy wyciągnął z specjalnego mapnika mapę. Wskazał palcem prawej dłoni punkt - tutaj jest składownia Woffleben. Zaraz za nią jest fabryka Mittelbau-Dora. Udało się nam, herr Lankdrof!
W rzeczy samej, udało się im. Pomimo wojennej pożogi, istnego armagedonu i zagłady Trzeciej Rzeszy dotrzeć tutaj, w góry Harzu. Mógł tylko liczyć, że Wermacht przetrzyma jeszcze trochę aby on odebrał dalsze rozkazy. Z słów Himmlera zawartych w rozkazie jasno bił przekaz "Trzecia Rzesza upadła, powstanie Czwarta Rzesza aby zgładzić wrogów!".
Uwe Lankdorf był realistą. Nie uwierzy dopóki nie zobaczy i nie doświadczy.
- Dobrze. Bardzo dobrze, panie Tolzen. Ruszamy dalej. Mam nadzieje, że to 12 dotrzemy do kompleksu Mittelbau-Dora.
Silniki ciężarówek, samochodów i motocykli zawyły po raz kolejny. Zdaje się, że po raz ostatni w tej wyprawie.
Oto dumny batalion 1 Dywizji Pancernej SS "Leibstandarte SS Adolf Hitler" stał u podnóża majestatycznych gór Harzu. Gotowy przysłużyć się jeszcze raz wielkiej sprawie.

*

KZ Dora-Mittelbau, 24 kwietnia 1945 r., godzina 12

Bramy kompleksu zostały otwarte przed motocyklem otwierającym konwój. Dwóch esesmanów rozpostarło dosyć szerokie skrzydła bramy. Solidna rama z grubego drewna, wzmacniana metalowymi elementami i drutem kolczastym przywodziły na myśl obóz koncentracyjny. Mówiło się, że Dora-Mittelbau był w rzeczywistości obozem koncentracyjnym. Ścisłą tajemnicą było jak wielu niewolników oddało życie w budowie fabryki. Podobno liczby przewyższały te z budowy kompleksu Reimahg.
Jeden z esesmanów, teraz rozpoznanych przez Uwe jako żołnierza 3 Dywizji Pancernej SS Totenkopf, wskazywał dłonią gdzie mają udać się pojazdy przybyłego batalionu.
Samochód z dowódcą wjechał na plac apelowy i zakręcił, stając bokiem do bramy.
Zanim Uwe zdążył otworzyć drzwiczki samochodu, pojawił się przy nich kolejny esesman, tym razem z insygniami stopnia oficerskiego.
Zasalutował w charakterystyczny, nazistowski sposób strzelając przy tym obcasami. Major odpowiedział na to niedbałym gestem i założył na głowę czapkę, skrywając przepasane siwizną kruczoczarne włosy.
- Witamy w KZ Dora-Mittelbau, herr Sturmbannführer Lankdrof! Jestem Hauptsturmführer Schleiffer i poprowadzę pana do komendantury.
- Dziękuje. Werner - to powiedziawszy zwrócił się do swojego adiutanta. - dopilnuj rozlokowania naszych żołnierzy i sprzętu. Jak zgaduje za kilka chwil przyjdzie odpowiedni człowiek i wskaże wam miejsca, mam racje Herr Schleiffer?
Kapitan kiwnął głową z aprobatą i uśmiechnął się. Major i podporucznik wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami po czym każdy z nich ruszył do swoich obowiązków.
- Mam nadzieje, że reszta rozkazów zostanie objaśniona - rzucił w stronę kapitana gdy zmierzali w kierunku dosyć niepozornego budynku otoczonego przez kilku żołnierzy.
- Oh! Proszę się nie obawiać - kapitan uniósł dłoń z wyciągniętym palcem ku górze - czekamy tylko na pana. Jest cała śmietanka Wafen SS.
Gdyby nie słowa "czekamy tylko na pana" i wyraźna informacja aby pośpieszył się, zapewne stanąłby jak wryty analizując usłyszane słowa.
*

Budynek komendantury był skromnym ale solidnym barakiem. W oknach zainstalowano kraty, a na rogach budynku umiejscowiono dwie wieże strażnicze z wartownikami.
Kapitan poprowadził przybyłego majora przez krótki przedsionek wprost do sporego pomieszczenia.
Otwarte okna wpuszczały górskie powietrze, ale to co przyciągało uwagę był sporych rozmiarów stół z mapą Rzeszy, a także znajdujący się przy nich oficerowie.
Po prawej stronie stał sam dowódca 3 Dywizji Pancernej SS Totenkopf, SS-Brigadeführer Hellmuth Becker, który na widok młodego w stosunku do jego wieku majora skinął głową.
Obok Beckera stał SS-Brigadeführer Otto Baum, dowódca 16 Dywizji Grenadierów Pancernych SS Reichsführer SS. Po lewej, spoglądając na mapę stał Oskar Dirlewanger, dowódca 36 Dywizji Grenadierów SS Dirlewanger oraz sam... Reichsfuhrer Heinrich Himmler!

Na ten widok Sturmbannführer zareagował instynktownie, niemal pierwotnie, przez mechanizmy wpojone za pomocą nazistowskiej propagandy. Wyprostował się i strzelając obcasami zasalutował i wyraźnie zakrzyknął
- Sieg hail, Herr Reichsfuhrer!

To chyba podziałało jak środek przyciągający, bowiem wszyscy zebrani oficerowi oderwali się od swoich czynności i wlepili wzrok w majora. Himmler uśmiechnął się wyraźnie i odszedł od wielkiej mapy. Zaskoczył Lankdrofa wyciągając dłoń w geście powitania, którą to Uwe uścisnął z wielkim zapałem.
- To dla mnie zaszczyt..
- Oh nie, herr Lankdrof, to dla MNIE zaszczyt, że mogę pana gościć tutaj. Przebił się pan przez komunistyczną nawałę i dotarł tutaj wykonując mój rozkaz. Nie wielu dowódcom udał się ten wyczyn, drogi majorze. Chociaż.. major to zbyt małe słowo dla pana.
Jakby na potwierdzenie tych słów zebrani oficerowi pokiwali głowami.
- Jako Reichsfuhrer i pana przełożony mam prawo awansu i korzystam z niego. Wobec pana i pana adiutanta. Dowódca pańskiej dywizji zginął na polu walki, a z wojennej pożogi oprócz pana batalionu udało się nam uratować jeszcze drugi niepełny batalion, więc w nagrodę za zasługi awansuje pana do stopnia Standartenführer. Pański adiutant uzyska stopień kapitana.
Kolejny uścisk dłoni i uścisk w gardle. Nie tylko był wśród swoich, ale dostał awans. Coś tak niespodziewanego, coś tak nobilitującego..

Po chwili do gratulacji rzucili się pozostali oficerowi, winszując awansu mocnymi i szczerymi uściskami dłoni, a niekiedy przyjacielskim klepnięciem w plecy, jak zrobił to Oskar Dirlewanger. Zadziwiające było to, że ten zasuszony, starszy człowiek, miał dosyć siły w dłoniach aby wysoka i masywna sylwetka Uwe odskoczyła pod wpływem klepnięcia.
Himmler obserwował chwilę radości swoich oficerów stojąc przy mapie. Gdy wszystko ucichło spojrzał po najwierniejszych z wiernych i odrzekł.
- Panowie, wkraczamy w nową erę. Dni Trzeciej Rzeszy są policzone, ale my odrodzimy się niczym Feniks z popiołów. Tajny plan, który realizowałem od roku 1939 właśnie pracuje na nasza korzyść. Hitler popełnił błąd napadając na Polskę i jednocząc się z Stalinem. Sam plan Barbarossa - choć śmiały i bardzo dobry, nie miał szans na realizację. To są fakty, panowie. Teraz zajmijmy się odbudową potęgi Niemiec.
Uwe słuchając słów przywódcy nie mógł oprzeć się wrażeniu, iż Himmler ma w zanadrzu jakiś diabelny plan. Coś co sprawi, że losy wojny się odwrócą i zdaje się czytał w myślach majora, bowiem skoncentrował swój wzrok na nim i dokończył zdanie.
- I już panu dokładnie tłumaczę, Herr Lankdrof, na czym ten plan będzie polegał.

*

23 kwietnia 1945 r., godzina 13. Południowa Anglia. Tajny ośrodek SAS.

Południowa Anglia witała typowo angielską pogodą - pochmurnym dniem z dodatkiem deszczu. Jednak nie było go tak dużo jak bywa jesienią, co też niechybnie zapowiada przyjście wiosny w Królestwie Brytyjskim.

Tajny ośrodek był ukryty w lesie, dobrze maskując swoje położenie. Oprócz ogrodzenia z dodatkiem drutu kolczastego, po terenie okalającym ośrodek chodziły patrole żandarmerii. Miejscowi wiedzieli, że gdzieś tutaj wojsko ma swoje tereny ale nigdy nie zapuszczali się głębiej. Żandarmeria potrafiła skutecznie odstraszyć, szczególnie, że strzelała do każdego kto nie podążał główną ścieżką, przechodząc przez dwa dwa punkty kontrolne.

Jednak cała akcja opowieści o dzielnych żołnierzach SASu zaczyna się w jednej z większych sal odpraw. Pomieszczenie było obite ciemną boazerią mniej więcej do 3/4 wysokości ścian, a dalej wykończono je białą farbą. Pod sufitem były zainstalowane wiatraki służące do przepędzenia powietrza w upalne dni oraz kilka lamp. Do sali prowadziła para dużych drzwi, znajdujących się na bocznej ścianie.
Główną uwagę przyciągała dosyć spora tablica, plansza do wyświetlania slajdów i mównica.
Słuchacze mogli rozsiąść się na wygodnych krzesłach z aksamitnym obiciem w kolorze ciemnej zieleni. Wszystko wieńczyły żaluzje zainstalowane na oknach oraz ciemne panele podłogowe.

W sali obok mównicy stał sam dowódca podpułkownik Paddy Mayne rozmawiający z innym mężczyzną średniego wzrostu, cwaniackim wyrazem na twarzy i optymizmem wypisanym w oczach. Włosy koloru ciemnego blondu i kasztanowe oczy, wraz z szlachetnymi rysami twarzy przywodzą na myśl syna z dobrego domu albo gogusia wprost z uniwersytetu.
Wprawny nos każdego Anglika wyniucha w nim jankesa, sojusznika. Co ciekawe tylko pułkownik był ubrany w mundur. Tajemniczy mężczyzna nosił cywilne ubrania. Dobrze skrojona marynarka koloru brązu, biała koszula z krawatem i dopasowane spodnie wraz z dobrze wypastowanymi butami.
Gdy wchodzicie do sali i zajmujecie miejsca, mężczyźni przerywają rozmowę odwracając się ku wam. Amerykanin odchodzi delikatnie na bok ale na tyle, aby dostać się do projektora.
Po zajęciu przez was miejsc, Mayne odchrząka lekko i zaczyna.
- Witajcie panowie. Jak zapewne domyślacie się, czeka nas dużo pracy.

*

Tym samym pragnę powitać uczestników jak i obserwatorów sesji.
Niechaj zacznie się ostatni akt dramatu pt. Druga Wojna Światowa.
 

Ostatnio edytowane przez Gveir : 11-06-2014 o 21:22.
Gveir jest offline  
Stary 12-06-2014, 00:09   #2
 
gacoperz's Avatar
 
Reputacja: 1 gacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie coś
Clarence spokojnie zajął miejsce na sali, lustrując wzrokiem nieznanego jankesa. Rzadko podczas odpraw znajdował się na sali ktoś spoza SAS, a do tego jeszcze cywil.

Mimo dość pospolitej jak na wyspiarza twarzy i kasztanowych włosów, które dawały mu wygląd "typowego angola", miał w sobie coś niepokojącego. Jego postawa była w jakiś sposób inaczej wyprostowana, zadbane buty błyszczały się jakby inaczej, mundur, mimo, że prany w tej samej pralni wydawał sie czysty w inny sposób, spodnie na kant jakoś tak inaczej "kanciaste". Na twarzy malowała się duma, jednak nieco inna od typowej brytolskiej dumy.

Po chwili odwrócił jednak wzrok od cywila i skierował go na dowódcę.
- Naprawdę? To dobrze. Już się bałem, że wojna sie skończyła i ktoś zapomniał nam powiedzieć.
I w tym momencie na jego twarzy zagościł klasyczny brytolski uśmiech, na chwilę rozpraszajac to niepokojące wrażenie odmienności komandosa.
 
__________________
Czasem o byle cień człowiek ma żal do człowieka.
A życie jak osioł ucieka...
gacoperz jest offline  
Stary 12-06-2014, 01:50   #3
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Anthony "Tony" White - spadachroniarski weteran



Tony wszedł razem z resztą. Czekając aż ich wezwą palił papierosa bo w końcu co na tej wojnie można innego robić czekając? Teraz, wchodząc do środka, zgasił niedopałek w popielniczce stojącej niedaleko drzwi.

Spokojnie zajął miejsce i posłał zaciekawione spojrzenie cywilowi. Nie spodziewał się kogoś z cywilbandy. Pewnie z wywiadu albo SOE... Co wróżyło kolejną misję na zapleczu wroga. Niewiele tej III Rzeszy już zostało w III Rzeszy to był ciekaw gdzie ich mogą wysłać. Norwegia? Dania? Może jeszcze północne lub południowe Niemcy bo Adolf Adolfowicz się odgrażał, że tam założy redutę narodową czy co i będzie się bronił do ostatniego żołnierza... Ale to było częstą jego praktyką przez ostatnie dwa lata tylko dziwnym trafem kolejne linie umocnione i miasta - twierdze znajdowały się co raz bliżej Berlina... Czerwoni już rozpoczęli przełamywanie Odry i zdaje się szło im całkiem nieźle... To co? Może sam Berlin?

- No dobrze. To co mamy zrobić tym razem? - uśmiechnął się pytając. Miał dość zgadywań i chciał wiedzieć. Oby ich tylko przeciw Japsom nie wysłali... Z Hunami to chociaż jakaś cywilizacja była a tam u nich w tych dżunglach to dzicz i malaria...
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 12-06-2014, 09:19   #4
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Pochmurne niebo, jak dobrze. Kiedyś miał dosyć ciągłej wilgoci, opadów i zachmurzeń, ale walki w Afryce nauczyły go, że lepszy deszcz kapiący na głowę niż słońce ją opalające. Zgasił papierosa i wszedł do budynku z resztą kumpli z oddziału. Ubrany w swój ulubiony sweter w kolorze khaki i spodnie mundurowe szedł na końcu peletonu. Tak samo jak w boju, żeby potem zachrzaniać do przodu, gdy ktoś oberwał.
Zastanawiał się, co czeka ich tym razem. Po rozwaleniu Niemców w Ardenach i masowych radzieckich ofensywach na froncie wschodnim roboty było coraz mniej. Regularne oddziały wypruwały sobie flaki, a czołgi, lotnictwo i artyleria robiły z Niemiec sito. Niemcy, jak słyszał, wystawiali do walk starców i dzieci, a ich oddział w tego typu walki się nie angażował. Więc sprawa musiała iść o większą stawkę. Szkopy musieli nadal coś kombinować, co dodatkowo denerwowało Duncana - nie chciał oberwać kulki przed końcem wojny, ale służba nie drużba - bić się trzeba do końca. Poza tym nadal chciał osobiście przestrzelić Adolfowi oba kolana i obić mu mordę. A może miał po prostu paranoję i misja polegała jedynie na wysadzeniu czegoś w powietrze lub odstrzeleniu jakiejś szychy?
- Sir. - skinął głową podpułkownikowi i zajął miejsce. Przeczesał dłonią brązowe włosy, a spojrzenie piwnych oczu powędrowało w kierunku cywila. - Ki diabeł? - szepnął do Tony'ego wskazując wzrokiem nowego osobnika.
Nie lubił tego typu ludzi - zawsze przynosili złe wieści, a jeśli przynosili dobre, to i tak wychodziło zupełnie inaczej.
Gdy dowódca przeszedł do rzeczy, Duncan zamienił się w słuch.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 12-06-2014 o 09:22.
Bergan jest offline  
Stary 12-06-2014, 11:38   #5
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Typowa angielska pogoda stanowiła miłą odmianę i kojąco kojarzyła się z domem w Glasgow. Co prawda wiatr mógłby być nieco większy, a deszcz zacinać nieco bardziej z ukosa, ale mimo to dało się poczuć, że było się znów na wyspach.
Przeniesienie ze wschodniej Francji zapowiadało kłopoty - bo urlopu nie dostał, a przyczyn jak zwykle nie ujawniono. To oznaczało kolejną operację i bicie po tyłku....kogo? Hitler dostał manto i w zasadzie niedługo powinno być po wszystkim. Może skierują ich na daleki wschód? Japońcom przydałoby się dołożyć za Singapur. Will poprawił gniotący go w szyję kołnierzyk koszuli - dawno nie nosił munduru wyjściowego. SAS nie pieściła swoich żołnierzy przepustkami i urlopami.

Odprawa zaczynała się klasycznie. Jankeski tajniak do spółki z szefem zapewne zaserwują za chwilę najlepszy sposób na pobicie kolejnych wrogów, co Will przyjmował jak zwykle ze stoickim spokojem. Jak zwykle nakarmią opowieścią, jak bardzo ważne i doniosłe będzie ich zadanie, po czym wszystko na koniec utajnią. Armia jest genialna w swojej głupocie.
Will zajął swoje miejsce w sali odpraw, witając się z resztą żołnierzy. Widział znajome twarze, kiwając głową na powitanie Duncanowi po czym zaczął przyglądać się cywilowi. -Nie ma to jak zdechnąć w doborowym towarzystwie. Witam was panowie. Szykuje się niezły bajzel, skoro Wuj Sam przysyła posiłki. Chyba, że na boga spróbują nas jeszcze czegoś nauczyć, bo to jakiś belfer - mruknął tak, by być w miarę słyszalny dla reszty siedzących na sali weteranów.

Will zasadniczo nie lubił Jankesów, kilku jednak znał i szanował bo znali robotę i byli twardzi. Jednak większość była taka sama - Zarozumiali, bezczelni, i mieli stanowczo za duże wypłaty którymi szastali na prawo i lewo próbując kupić cały zasrany świat. Sama obecność tego wymuskanego frajera, który stał sobie jak gdyby nigdy nic w ich sali odpraw była irytująca. Gdyby jeszcze miał mundur, który mógłby zademonstrować im, z jakiej formacji ten człowiek jest i czego dokonał.
Odprawa się jednak zaczynała, i Will spokojnie zaczął słuchać, jakiż to genialny pomysł wymyślił sztab, i dlaczego ryzykuje najlepszych żołnierzy pod sam koniec wojny.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 12-06-2014 o 13:52.
Asmodian jest offline  
Stary 12-06-2014, 22:10   #6
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Podpułkownik Mayne uśmiechnął się na głośne myśli Jenkinsa, kiwnął głową Mac Leanowi i gdy wszyscy, łącznie z porucznikiem Francisem Jonesem, którego znacie dosyć dobrze, odpowiada na pytanie zadane przez Anthony'ego.
- Zadanie jest nietypowe, bowiem czasy nadchodzą nietypowe, chłopaki. Wojna się kończy, Adolf też i wiemy to wszyscy. Nasi sojusznicy w wschodu prują do przodu jak szaleni, my też ale ustalenia i spotkania naszych przywódców - to mówiąc wykonał z dłoni coś na kształt pacynki i poruszając jej "ustami" dodał: - którzy mówią BLA BLA BLA! Nie nam mieszać się w wielką politykę.
Odchrząknął i kiwnął głową. Cywil uśmiechnął się i podszedł do okien, zasłaniając żaluzje. Zrobił to bardzo sprawnie i po chwili uruchomił projektor. Oczom zebranych wybrańców ukazała się mapa.



- Panowie, oto cel naszej misji. Środkowe Niemcy, land Turyngia. Konkretnie powiat Nordhausen. Niedaleko miasta o takie samej nazwie niczym powiat, znajduje się tajemnicza fabryka nazwana Mittelbau-Dora. Według ustaleń MI6 i OSS wiemy, że naziści przenieśli tam produkcję rakiet V1 i V2. Technologia znana wam, każdy pamięta krzywdy jakie wyrządziły te skurwiałe bomby, tak?
Podpułownik, dziś ogolony i przedstawiający rysami swojej twarzy obraz zaciętego wojownika sasko-angielskiego, spojrzał po zebranych. Miał ich atencje, to nie podlegało kwestionowaniu.
- Resztę opowie nasz specjalny gość. Majorze - wypowiadając słowa kiwnął głową i odszedł od mównicy by zająć miejsce na krześle.
Amerykanin błyskawicznie zajął miejsce referującego. Podobnie jak podpułownik zlustrował spojrzeniem obecnych, jednak nie był to wzrok pełen respektu czy stawiający na baczność.
Od mężczyzny ubranego po cywilnemu wręcz waliło optymizmem.
- Rety! Miło mi was powitać, chłopaki. To zaszczyt móc obracać się wśród SASu.
Podszedł do wyświetlanej mapy.
- To nasz cel, konkretniej ten fioletowy punkt opatrzony napisem KZ Dora-Mittelbau. Jak wspomniał podpułkownik, w tym punkcie, który jest ogromną podziemną fabryką produkowano rakiety V1 i V2. Ale ostatnio wywiad donosił o ruchach wojsk i sprzętu, tak jakby nie tylko rakiety tam montowano. Jak wiecie, ruscy zbliżają się dosyć szybko, a wszystkie siły zostały rzucone do obrony. Nie spodziewamy się tam większego oporu jak zwyczajowej straży obozu. Dokładnie tak - tu przerywając, podszedł do tablicy i wziął w palce kredę po czym zaczął pisać na jej powierzchni "OBÓZ KONCENTRACYJNY" - KZ Dora-Mittelbau to obóz koncentracyjny, gdzie używano więźniów jako taniej siły roboczej. Nikt nie zna dokładnej liczby ofiar, które złożyli naziści aby zbudować ten kompleks. W dodatku, z południa nadciągają wojska amerykańsko-brytyjskie. Część z was brała udział w operacjach w Afryce czy Włoszech, więc możliwe iż spotkacie kumpli.

Oderwawszy się od tablicy podszedł do mównicy przy okazji rzucając kredą przez ramię idealnie trafiając nią do rynienki zawieszonej pod nią.
Spojrzał po raz kolejny na zebranych, jednak teraz w jego oczach gościła powaga i skupienie.
- Panowie.. nastaje nowa era. Wojna się kończy, a każdy z nas wie, że naziści wyprzedzają zarówno nas, was Brytyjczyków jak i Sowietów w rozwoju technologicznym. Zaskoczyli nas czołgami Tygrys i Tygrys Królewski. Odrzutowe myśliwece Messerschmitta pokazały pazur czy coś rewolucyjnego: karabin szturmowy StG 44. Nie wiem czy z którymś z tych się spotkaliście ale omówimy to w stosownym czasie. W waszych szafkach osobistych znajdziecie kopertę z potrzebnymi informacjami: zdjęcia i opis regionu, opis wynalazków oraz przypuszczalnej formacji broniącej fabrykę.
Skończył mówić. Podszedł do projektora i wyłączył go. Skinął głową podpułkownikowi, który na powrót zajął miejsce przy mównicy.
- Znacie szczegóły. Dostać się, przejąć i zabezpieczyć fabrykę. Dowodzić będzie wami major Andrew Stammers, który przed chwilą referował. Mam nadzieje, że odnajdziecie wspólny język. Major jest oficerem Korpusu Marines. Walczył na Filipinach, walczył o wyspu Salomona, a także załapał się na desant Iwo Jimy. Myślę, że poziom jest wyrównany. To wszystko panowie, odmaszerować!

Zebranie się zakończyło. Podpułkownik odszedł od mównicy i uścisnął dłoń majorowi Stammersowi.
- Macie czas wolny na obiad do godziny 14. Potem czeka nas kolejna odprawa, tym razem taktyczno-zapoznawcza. No i pobawimy się zabaweczkami czyli to co tygryski lubią najbardziej.
Otworzył drzwi i przepuścił w nich wszystkich komandosów.
 
Gveir jest offline  
Stary 12-06-2014, 22:50   #7
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
sg. Anthony "Tony" White - spadochroniarski weteran


Na pytanie kolegi Tony tylko wzruszył ramionami. Mógł zgadywać ale nie miał pewności więc czekał jak się sytuacja rozwinie. Siedział spokojnie i słuchał. Już wiedział gdzie się udają. Nie wiedział jeszcza jak, kiedy i po co oraz ewentualnie z kim. Zareagował dopiero gdy okazało się, że tajniak służy nie tylko jako oficer łacznikowy czy ktoś kto zreferuje dane tudzież ma im przypominać o amerykańskim wkładzie w tę wojne ale ma z nimi lecieć i do tego dowodzić.

- Chwileczkę panie podpułkowniku... Mam pytanie jeśli można... Ale co ma pan na myśli, że major Stammers ma nami dowodzić? W jakim sensie dowodzić? - rzekł podejrzanie spokojnie i cicho wciąż pozostając na swoim miejscu. Może i kolo brał udział w wojnie, może nawet w pierwszej linii, i może faktycznie był ok... Ale w żadnej mierze nie uważał go za lepszego od siebie a już nie widział racjonalnego powodu dla którego grupka elitarnych brytyjskich wojskowych komandoswów miałaby słuchać jakiegoś jankeskiego cywila i szpiega. Kręciłby nosem na kogoś z SOE a Jankesa z OSS to w ogóle nie trawił.
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 12-06-2014, 23:38   #8
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Mayne słynął z posłuchu u podwładnych, rzeczowości i dobrej reakcji. Wojna nie przytępiła jego zmysłów toteż usłyszał pytanie zadane przez sierżanta. Zawrócił się stając w drzwiach, tuż obok majora Stammersa.
Uśmiechnął się szczerze i westchnął.
- Widzisz, White.. tutaj zaczyna się polityka. Hilter napotkał opór u naszych biednych sojuszników, Polaków. Pokwapiłem się kiedyś i przeczytałem Mein Kampf, a także wyraźnie śledziłem rozwijającą się sytuację od roku 33 w Niemczech. Hitler bardzo chciał sojuszu z Polską, odpowiadała mu politycznie. Niemcy mają narodowy socjalizm. W Polsce panowała.. coś co nazywali sanacją. Marszałek Piłsudski z swoimi wiernymi ludźmi, socjalista ale walczący dla narodu czym to pachnie?
- Polskim narodowym socjalizmem, tylko bez posranej ideologii i chorych zagrywek. Hitler podziwiał Piłsudskiego - dopowiedział to major, który miał wyraźne kłopoty z wymówieniem słowiańskiego nazwiska nieżyjącego już przywódcy Polski. Hitler miał plan razem z Polską podbić Sowietów a wiecie dlaczego?
Tym razem wtrącił się podpułkownik Mayne.
- Bowiem Polskie wojsko było idealne do walki z Armią Czerwoną, a słabe z nowoczesną armią Rzeszy. Miałby spokój na wschodzi i zamęczyłby nas, tutaj na wyspach bez spocenia się. Bez pomocy Stanów i jej finalnego angażu.. cholera, byłoby nam kurewsko ciężko. To jest powód - idziemy ramię w ramię. Dawne kolonie ratują dupsko matce, rozumiecie? Dlatego OSS, które posiada więcej danych wywiadowczych niż my, a udział ich agentów jest równie wielki jak naszych wysłało swojego człowieka. Major Stammers nadzoruje całą akcją wydając polecenia i rozkazy porucznikowi Jonesowi, a ten jako najwyższy stopniem wami kieruje. Tyle.
Uciął wszelkie inne pytania kiwnięciem głowy i zniknął na dobre.
 
Gveir jest offline  
Stary 13-06-2014, 08:59   #9
 
gacoperz's Avatar
 
Reputacja: 1 gacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie coś
Pokiwał tylko głową.

Nigdy nie rozumiałem tego Irlandczyka. Ani jego sentymentu do tych całych "Polaków", ani jego uległości wobec każdej bzdury, która przyjdzie z dowódctwa. Ponoć Stirling był inny.

Spojrzał po twarzach towarzyszy bronii. Mimo, iż wojna rzuciła go najpierw do Afryki, to dołaczył do nich dopiero podczas ataku na Sycylię. Walczyli ramię w ramie dość długo jednak, by czuł się przy nich pewnie. Ufał im.

Spojrzał na majora, znowu pokiwał głową.

- Mein Gott. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli go niańczyć. - rzucił wspominając chłopaków z 7. pancernej. Znali się na swojej robocie, ale walka za liniami to nie bieganie za czołgiem.

Podszedł do Tony'ego i klepnął go w ramię.
- Chodź, wrzucimy coś na ruszt, zobaczymy co nam leprechauny do szafek szafek schowały, a tymczasem niech oficerowie wyprostują między sobą resztę. Wiesz, droga służbowa i takie tam.
 
__________________
Czasem o byle cień człowiek ma żal do człowieka.
A życie jak osioł ucieka...
gacoperz jest offline  
Stary 13-06-2014, 09:38   #10
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Duncan miał mieszane uczucia, co do pomysłu dowództwa na operację. Mieli wylądować na terenie o największym skupieniu ośrodków miejskich. Już przeżywali podobne sytuacje i nie był to spacer przez łączkę. Chwila nieuwagi i będą mieli niedaleko do obozu. Do tego padła wzmianka o podziemnym kompleksie przemysłowym, a to brzmiało jeszcze gorzej. Westchnął i znowu zapalił.
Słuchał Tony'ego i wywodu dowódcy. Wiedza historyczna Duncana nie była tak rozległa, ale podczas walk ramię w ramię z Polakami w Tobruku nasłuchał się wiele. Może w teoriach podpułkownika tkwił jakiś sens. Chłopaki z Brygady Strzelców Karpackich opowiadali o rozwoju polskiego przemysłu zbrojeniowego, eksporcie broni do innych krajów i bardzo zdyscyplinowanej armii. Do jasnej cholery, Szkocja do dzisiaj miała tylko dwa towary eksportowe w postaci whisky i emigrantów. Kraj, który po wieku znowu pojawił się na mapie i doszedł do takiego poziomu przed Drugą Wojną Światową musiał być silny. A Szkoci po prostu chlali na swoich wyludnionych pagórach. Ale to tylko polityka i teoretyzowanie. Nas czekało zabijanie.

- Pora na żarcie, zjadłbym stek i tonę smażonych ziemniaków. - Skwitował słowa Clarence'a i ruszył w kierunku stołówki, zapalając kolejnego papierosa. Duncan był szczupłej budowy ciała, ale jadł za pięciu. - Powiem wam, że przekonamy się jeszcze, co za ziółko z tego Stammersa. Mało było tu takich, co gadali, że ustrzelą Hitlera, a teraz zalegają kilka stóp pod ziemią? Ten wygląda na typowego pozera, ale może ma podstawy ku temu, żeby uchodzić za twardziela? Służył w Azji, a mam jeszcze kontakt z chłopakami z 2 Batalionu Regimentu Szkockiego i mówili, co tam się działo. Tutaj ukąsi cię żmija, tam zeżre tygrys, wysra, a gówno zadźga dla pewności skośnooki pojeb. A jak okaże się kretynem, to zginie z rąk Szkopów. Nie ma co się rozwodzić, mamy siebie i dopieprzymy wszystkim Adolfom.

Dopalił papierosa i wszedł do środka na obiad. Potem czekał już jedynie na odprawę. Sprzętu nie szykował, ponieważ czekał na dokładne wytyczne akcji.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 13-06-2014 o 09:41.
Bergan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172