Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-01-2016, 12:02   #11
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Tenże sam Panie Andrzeju, tenże sam. Franciszek de Saint-Peray herbu Bastet, do usług waszmościów - Zagadnięty przez Pana Błudnickiego uchylił dwornie kapelusza, uśmiechając się szeroko, i kontynuując jazdę u boku towarzyszy ciągnął dalej - Miałem zaszczyt poznać Pana Budziłłę, jak i wielu innych, zacnych kawalerów którzy pod Kumejkami również się bili. Ach, cóż to była za bitwa, kto nie widział ten nie wie. Kozacy bili się jak diabły, powiadam waćpanu. Jedną tylko mam z niej nauczkę, że człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi. Celowałem w namiot, który łacno w dymie prochowym wypatrzyć można było, bo kozacy szkarłatną flagę nad nim rozpięli. I przysiąc mogę, że za dużo prochu w kulwerynie było, przestrzelić mi się zdawało. Tymczasem Pan Bóg poszczęścił, i kulę w prochach kozackich umieścił. Niewiele to w bitwie zmieniło, bo zanim jazda tabor rozerwała, siła wtedy ludzi dobrych poległo. - Franciszek pokręcił głową i zamyślił się przez chwilę. Gardło mu spierzchło od tego gadania więc łyk wody z bukłaka pociągnął. Słuchał z uwagą o konotacji Pana Wardaszki, utwierdzając się w przekonaniu, że się nie omylił w jego ocenie. Zacny wydawał się z niego kawaler, choć przez los srodze doświadczony.

Tymczasem rozmyśliwał jednak nad słowami Sehenia, i niespecjalnie mógł uwierzyć w słowa kozaka. Nieco zbyt mało wiedzy kozak miał jak na zaufanego sługę, który po przyjaciół pana swojego był przysłany. Tymczasem jednak Pan Błudnicki bardzo rozsądną przedstawił propozycję, która czasu nieco dawała na dalsze sprawy rozpatrzenie.
- Doskonały pomysł waszmości. Woda mi się w bukłaku kończy, a od tego klimatu suchego gardło moje cierpi. Zalecił mi medykus aby pić często, warto więc się jakieś wino się zaopatrzyć, bo od tej wody to mi się zaraz w żołądku żaby jakieś wylęgną -
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 29-01-2016 o 23:59.
Asmodian jest offline  
Stary 29-01-2016, 22:12   #12
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
- Wielcem rad, iżem poznał tak sławnego kawalera. Choć musisz waszeć przyznać, że i Zaporożcy stawali dzielnie... Nie czerń to była, nie... Ale nasi dzielniej. Pan Łaszcz - tu cmoknął z ukontentowaniem - siła dokonał i pan Bieganowski od dragonów i syn Pana Hetmana co usarię prowadził. I ten przebóg zapomniałem... O... Obersztejn Marweli co zginął. Wielce to znaczna wiktoria, Kozak zza przykopu i w taborze dobrze się broni a tu dwa razy tabor złamano. No nie pokpił Pan Hetman sprawy kłam zadając tym co twierdzili ze pijanica, kłamali iże to tylko przez pokrewieństwo z Ossolińskim buławe otrzymał.
- Chodz tak po po prawdzie
- tu przechylił się konfidencjonalnie ku Francuzowi - raczej księciu Wiśniowieckiemu za kunszt wojenny by się należała.

Odwrócił się w siodle i zawołał :
- Sieheń ! A daleko tu karczma jaka ? Język od pyłu kołowacieje.


- Mam ja na szczęście co nieco jeszcze w manierczynie gorzałki, byśmy owej wody co nas mości Santeperej częstować chce łykać nie musieli bo to zdrowotności może zaszkodzić
- tu wysunął bukłaczek w którym coś jeszcze bulgotało w stronę rozmówców.

- Wasze Łopuchin napijże się z nami za wiktorię - zwrócił się do Kozaka co było czystą złośliwością choć niezamierzoną, bo ten powodów do oblewania jej po którejkolwiek stronie był nie miał.
- Z druhem druha mego zawszeć się podzielę ostatnią kroplę choćby oddam.
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 30-01-2016 o 13:36.
Ivar jest offline  
Stary 30-01-2016, 16:14   #13
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Semen Jemeljanowycz, dotąd milczący, usłyszawszy wezwanie pana Błudnickiego wpierw oczy zmrużył i niepochlebnym wzrokiem rozmówcę obdarzył. Nie trwało to jednak długo, bo już po chwili na licu jego ukazał się skądś hultajski uśmieszek.

- Dzięki ci, waść. Wypiję nie bez przyjemności.

Pochwycił naraz pewnie wysunięty bukłaczek i pociągnął z niego zdrowo, po czym rzekł:

- Bo i mnie wszak dane było pod Kumejkami bić, aczkolwiek z opowieści Waszych, waszmościowie, wynika jasno, żeśmy po przeciwnych stronach taboru się znajdowali – w głosie Semena dało się dostrzec delikatny ruski akcent, szczególnie przy literze „l”. – Jam pod pocziesnym Karpo Skidanem służył. A po usłyszeniu opowieści Waszej, mości Santpieriej, przyznam, rozbawion się czuję. Bo nie kto inny, ale jam właśnie pomiędzy innymi ucierpiał po wybuchu, jaki za Waszą przyczyną, jak utrzymujecie, Bóg zesłał.

Jeden jeszcze haust wziął, po czym oddał panu Błudnickiemu własność jego.

- Ale do nikogo pretensyj nie mam, możni Panowie. Szto bulo, eto bulo. Dziś mi i tak cziern kozacka nie bratnia, Rzeczpospolyta jednako. A za Kumejki wypijam, ot co, bo i jedni, i drudzy bili zacnie, aż miło było patrzeć. A nadto my wszyscy na czas jakiś kompanija, a w kompaniji zwady czynić grzechem byłoby śmiertelnym.
 

Ostatnio edytowane przez MrKroffin : 30-01-2016 o 16:35.
MrKroffin jest offline  
Stary 30-01-2016, 16:31   #14
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
Zesrożył się z początku pan Błudnicki na słowa Kozaka, ale wąsa przygryzł, pomyślał chwilę i takoż odrzekł :
- Prawda to, której przeczyć nijak, Zaporożcy dzielnie stawali negować tego nie sposób w czem ja ostatni będę i stąd poniekąd i kłopotów moja w Żytomierzu przyczyna.

Tu zerknął spod oka jak Łopuchin manierkę jego osuszył do końca jednym haustem, aż mu w wątpiach zagrało i życzliwiej już spoglądał na "jaśnie urożonego Kozaka" jak by odróznić się od czerni zwykli nazywać, bo ludzi co do bitwy, dziewki i gorzałki zabierają się sposobnie i szybko lubił.

- Prawda to że my teraz kompanija i wnet jak tylko pan Iwanicki jak go znam do zdrowia przyjdzie razem odpłacim rozbójnikom co go postrzelili. Tedy Waszmościowie zapraszam w karczmie na poczęstunek i odmowę za ujmę sobie uczynioną poczytam.

Tu brwi zmarszczył bo choć człekiem był niepospolicie spokojnym i po chrześcijańsku obrazy i krzywdy wybaczał, to jednak grubiaństwa nie znosił i szybko wtedy za czekanik albo szable chwycic mógł, osobliwie wtedy gdy mu sie nieco ze łba już kurzyło.
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 30-01-2016 o 17:03.
Ivar jest offline  
Stary 30-01-2016, 20:55   #15
 
Randal's Avatar
 
Reputacja: 1 Randal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znany

- Tawerna budet tut blysko, Panowe łycery. Na nicz tam my zatrymajemsia - odrzekł Seheń na kolejne już pytanie Pana Błudnickiego.

Droga mijała dosyć spokojnie, podczas gdy Panowie Bracia mieli okazję zapoznać się ze sobą, co by wiedzieć, z kim do czynienia mają. Rychło okazało się, iż Kompanija składała się z weteranów ostatnich powstań Kozackich, albowiem Panowie Błudnicki i Saint-Peray walczyli w nich w wojskach Koronnych, zaś Pan Łopuchin w siłach rebelizantów, choć o swej służbie u Rzeczypospolitej, którą grzeszną duszę swą odkupić pragnął, nie wspomniał póki co. Dotąd jednak nikt mu zeń wyrzutów nie czynił, iż przeciw Ojczyźnie walczył, znać jednakoż, iż pierwsze wrażenie musiało być nieswoje, lecz jak na szlachtę przystało, prędko o tym zapomniano nad manierką gorzałczyny, która humor i fantazję wszystkim poprawiła. Jeden Pan Wardaszko wojny owej, może i słusznie, nie odprawował, zajęty był bowiem szczerbieniem łbów moczymordów na zajazdach, lecz sam takoż niejedną historyję z tym związaną opowiedzieć umiał. Jechał jednakże na użyczonym przez Sehenia bachmackim podjezdu, podczas gdy pozostali Panowie Bracia dysponowali własnymi końmi. O ile jednak obydwaj obecni Kozacy dosiadali stepowych bachmatów, o tyle Pan Błudnicki szczycić się mógł posiadaniem polskiego mieszańca, Dukatem zwanego, zaś Pan Franciszek jechał na wielkiej duńskiej kobyle, typowej dla wojsk cudzoziemskiego autoramentu lubo artylerii.

Po wymowie sądząc, nikt wątpliwości nie miał, iż Panowie Błudnicki i Łopuchin z Rusi wywodzić ród musieli, bowiem zaciągali z ruska, zaś Imć Pan Semen wyraźnie znajomość tejże mowy wykazywał. Pan Wardaszko z kolei musiał być z Mazowsza, albowiem zdradzało go typowe dla mieszkańców tego regionu Rzeczypospolitej mazurzenie. Nie była to pierwszyzna, bowiem wielu ubogich chłopów i szlachetków z tamtejszych zaścianków umykało na Ukrainę w poszukiwaniu lepszego życia. Z mowy Imć Pana Saint-Peraya nikt zaś nawet nie próbował wyszukiwać jakichkolwiek szczegółów, gdyż znać obce pochodzenie i zupełnie obcy akcent. Wiedza, iż pochodził z Francyjej za wszelaką eksplikację wystarczyć musiała.

Podczas rozmów i okazji przypatrzenia się sobie było co niemiara. Pan Błudnicki poza swym żołnierskim obyciem i moderunkiem, najbardziej zwrócił uwagę faktem, iż szablicę trzymał u prawego, a nie lewego boku, jak większość Panów Braci. Pan Wardaszko już na wstępie dał się poznać jako człek ubogi z piękną szablą u boku, a w dodatku oka jednego zdawał się być pozbawion. Pan Łopuchin przejawiał typową dla ludzi na Ukrainie żyjących wytrzymałość na niewygody i trudy podróży, znosząc je najlepiej ze wszystkich obecnych, zaś moderunkiem nie odstępował Panu Błudnickiemu, takoż koszulki kolczej zażywając. Z kolei Pan Saint-Peray wyróżniał się nie tylko koniecznością nie odrywania ust od manierki, co by wiecznie swe nieszczęsne gardło zwilżać, ale i gładkością oraz pewną wrodzoną dwornością typową dla kogoś żyjącego niegdyś na dworze. On także, jak na delikatnego pludraka przystało, najgorzej znosił podróż, która go najbardziej ze wszystkich męczyła. U jego boku znajdowała się najśmieszniejsza zabaweczka do kłucia, jaką kiedykolwiek Panowie Bracia widzieli, szpadą zwana, zaś u siodła wisiał jakiś dziwny metalowy hełm podług cudzoziemskiej mody robiony.

Towarzyszący zaś Panom Braciom Seheń słuchał wszystkiego, lecz nic nie mówił niepytany, choć nietrudno było domyśleć się, iż ze wszystkich członków Kompaniji, najwięcej musiał mieć wspólnego z Imć Panem Semenem, takoż do Bractwa należącym, jednakoż jak dotąd nie dał po sobie tego poznać. Markotny jakiś Kozak, ot co. Uczone oko Pana Franciszka, do podwójnych intencji przejrzewania nawykłe, dostrzegło jednak coś więcej. Będąc nieufnym z natury, od początku miał pewne wątpliwości względem ich przewodnika. I to wcale nie przez gorzałkę, którą pragnienie palące gasił. Teraz zaś postawę Kozaka i twarz jego oceniwszy, którą czasem miał okazję oglądać, gdy Seheń do nich przemawiał, mógłby przysiąc na Ewangelię, iż ten plebej coś ukrywa. Pod jego stoicką maską spokoju kryło się bowiem zdenerwowanie. Albo nie mówił im całej prawdy albo też wiódł ich Bóg jeden wie gdzie.

Może na zatracenie...?



Ukraina, pod Korsuniem
Prima die Mensis Julii Anno Domini MDCXXXIX

Seheń niewiele z prawdą się rozminął, bowiem karczma istotnie, była na szlaku, jednakże nim zamajaczyła Panom Braciom na horyzoncie, słońce nie raz jeszcze dało się we znaki utrudzonym wędrowcom. Dzień powoli zaczynał chylić się ku zachodowi, tedy jako miejsce postoju była jak znalazł. Wiedzieć o tym musiał gospodarz, stawiając ją w takim, a nie innym miejscu. Była to dość solidna, jak na warunki Ukrainne, budowla, drewniana i o jakże pożądanym drewnianym dachu, zaopatrzona w dodatku w niewielki ganeczek. Obok zaś znajdowała się stajnia kryta słomą, w której można była zatrzymać utrudzone drogą wierzchowce. Stała tuż przy samym trakcie w szczerym polu, tedy widać ją było z daleka. Z komina unosił się dym, przeto w środku ktoś musiał być na pewno.

Kompanija z daleka ujrzeć niewiele mogła, wszak dzieliło ich od upragnionego miejsca odpoczynku jeszcze ze dwieście kroków, jednakże bystre niczym u jastrzębia oczy Pana Błudnickiego jak zawsze go nie zawodziły. Dostrzegł on bowiem z oddali, iż pod strzechą stajni obok karczmy znajdowały się konie... co najmniej trzy. Tak, z całą pewnością trzy. Znaczyło to niechybnie, iż ktoś tam jeszcze gościny zażywać musiał. Co bardziej jednak go dziwowało to fakt, iż niczego nie było w obejściu. Nie mowa tu o ludziach, nie widział bowiem zwierząt. Ni kur, ni świń, ani bydła. Zagroda była pusta. Różne mogły być wyjaśnienia tego, jednakże go jako człeka z wojną obeznanego imały się tylko te związane z rabunkiem lubo głodem.

- Ot i tawerna - wydukał Seheń, gdy Panowie Bracia dumali nad sprawami swemi - Tut widpoczniem i wranci jidemo dali.

 

Ostatnio edytowane przez Randal : 31-01-2016 o 12:15.
Randal jest offline  
Stary 31-01-2016, 05:38   #16
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
Pan Błudnicki uniósł się w strzemionach i zlustrował widoczną przy drodze karczmę. To co zobaczył zaniepokoiło go, a parę lat wojaczki nauczyło go wierzyć przeczuciom. Dotknął miejsca na piersi gdzie pod kolczugą i kubrakiem miał schowane amulety, wydobył zza koszuli miniaturkę cudownej ikony Matki Boskiej Iwerskiej z Góry Athos jeszcze po dziadku Olelkowiczu odziedziczonej, a potem opatrzył pistolet i rusznicę.

- Coś za cicho i za spokojnie... Może warto się przypatrzyć bliżej ? Seheń zostań ! Kto z waszmościów ze mną ? - spytał, przeżegnał się i ruszył na Dukacie naprzód.
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 31-01-2016 o 05:55.
Ivar jest offline  
Stary 31-01-2016, 11:44   #17
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jak każdy szlachcic, nawet ten zaściankowy, Pan Wardaszko łaso spoglądał na karczmę wpół drogi do celu. W takich miejscach łatwo było o zarobek i nawodnienie gardła. Za dawniejszych nieco czasów i dziewkę służebną na sianie można było zbałamucić. Młody Bratek uśmiechnął się spod wąsa zawadiacko, tak jak kiedyś i nawet bród i opłakane odzienie nie mogły zmazać tego charakterystycznego filuternego uśmiechu, który zmiękczał niewieście serca i kolana.

Brak obycia wojennego i lekkie gapiostwo można zwalić na młody wiek szlachcica, zaś brak obycia na stan szlachecki, który (nie licząc stryja) do zamożnych nie należał. Dlatego też, gdy Pan Błudnicki swym bystrym wzrokiem dostrzegł potencjalne zagrożenie, pierwsze co zrobił to również uniósł się w siodle, gotów ruszyć na zwiad, gdy jednak w porę się zmitygował i spojrzał na Pana Franciszka. Jeśli to zasadzka, niedobrym pomysłem było zostawiać swojego Pana Dobrodzieja w rękach dwóch kozaków, którzy to przecież przeciw Rzeczypospolitej występowali.

Przez chwilę taksował obu kozaków dość podejrzliwie, po czym rzekł:
' Jeśli Pan Franciszek nie będzie mieć nic przeciwko, z chęcią potowarzyszę w zwiadzie' odezwał się ochoczo młodzik.
 
psionik jest offline  
Stary 31-01-2016, 14:17   #18
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
[indent]- Razem pojedziemy. Ot, pewnie panowie jacyś również na popas stanęli- Franciszek wzruszył spokojnie ramionami i poprawił olstro z pistoletem. Istotnie, Pan Andrzej miał rację. Coś nie tak było w tej gospodzie. Jednak nierozsądnie było mieć człowieka, do którego nie miało się zaufania za plecami. Z dwojga złego, Franciszek wolał mieć go przed sobą. W głowie ułożył mu się pewien fortel, który pozwalał rozwiać nieco wątpliwości z należytą ostrożnością. Mrugnął więc to pana Błudnickiego i rzekł do Sehenia:

- Panie Seheń, skocz pan przodem i sprawdź, czy nam jakiejś zasadzki jakieś zbóje nie szykują. Tutejszy jesteś, może gospodarza znasz. Niechże się odkrzyknie i wyjdzie ze służbą przy koniach pomóc. My spokojniej podążać będziemy - Franciszek obserował reakcję sługi, czekając ,aż ten wypełni rozkaz
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 02-02-2016 o 18:37.
Asmodian jest offline  
Stary 02-02-2016, 18:02   #19
 
Randal's Avatar
 
Reputacja: 1 Randal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znany

Kozak skinął jeno na polecenie Imć Pana Błudnickiego, kiedy po chwili otrzymał kolejne, jeno mówiące coś zupełnie innego, od Pana Franciszka. Seheń spojrzał tedy pytająco na Francuza i po chwili odrzekł z zakłopotaniem na twarzy:

- Pan Błudnicki kazał czekaty... ne znaju szczo robyty maju.

Tymczasem wspomniany Pan Andrzej począł powoli oddalać się od Kompaniji w stronę karczmy, przedtem samopały sprawdziwszy, ażeby na podorędziu były...
 

Ostatnio edytowane przez Randal : 02-02-2016 o 22:27.
Randal jest offline  
Stary 02-02-2016, 20:53   #20
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Kiedy tylko semenowa kobyła o niejasnościach rychle zwiastujących kłopoty usłyszała, prychnęła głośno i podreptała w miejscu kopytami. Jeśli jakkolwiek była podobna do Semena Jemeljanowycza to właśnie przez łeb gorący i chęć niepohamowaną do tumultu odnajdywania.

Na pęd pana Błudnickiego Kozak uśmiechnął się szelmowsko i rzucił spojrzenie reszcie kompaniji, z jaką podróżował. Widząc niepewność na twarzach mości Wardaszki i Santpierieja, sam bez chwili zwłoki ostrogami dał znak swej kobyle, która lekko urażona jakby, ruszyła w ocemgnieniu w ślad za panem Andrzejem.

- Podjadę ja z tobą, waszmość – rzekł Kozak z cieniem uśmiechu na licach, kiedy już się zrównali. – Samemu w sak się wpraszać nierozważnie, a druhowie nasi radzą niepotrzebnie. Jam do radzenia nie nawykły.

Rzekłszy to, pospiesznie sprawdził rynsztunek swój – szablicę wschodnią, zakrzywioną, sztylet niewielki w pochewce przy pasie umieszczony i rusznicę, którą nie wiedzieć czemu, szczególną darzył miłością.
 
MrKroffin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172