Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-04-2017, 18:49   #11
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację

- Towarzyszu proszę się wylegitymować! Tą sprawę za porozumieniem z Berlinem przejęła Moskwa! Stasi nie ma już tu nic do roboty! - Gareth lekko drżącym głosem powiedział do wąsatego mężczyzny po rosyjsku.
Mężczyzna zatrzymał się nagle i spojrzał mocno zdziwiony na Garetha.
- Stasi niet - pokręcił głową i uniósł ręce do góry - Ja do Martina - powiedział po niemiecku, wskazując jednocześnie głową drzwi po prawej stronie korytarza.
Gareth nie dał po sobie poznać, że mocno go to zbiło z tropu. Uśmiechnął się tylko i kiwnięciem głowy zezwolił wąsaczowi na podejście do wskazanych drzwi.

Mężczyzna z obawą opuścił ręce i wolno podszedł do drzwi. Zadzwonił i już po chwili w progu ukazałą się około czterdziestoletnia kobieta w szlafroku i wałkach na głowie.
- Dzień dobry - przywitał się po niemiecku wąsaty mężczyzna - Zastałem Martina.
- Dzień dobry - odparła kobieta zawiązując mocniej szlafrok. Zmarszczyła brwi i obrzuciła zdziwionym wzrokiem najpierw stojącego naprzeciwko niej wąsacza, a później na Garetha - Martin jest w pracy. A o co chodzi?
- Jestem Rudolf Schtetcke. Martin to mój kolega z wojska. Jestem przejazdem w Berlinie i pomyślałem, że go odwiedzę.
- Martin jest w pracy, a ja zaraz muszę wyjść. Przykro mi, ale że niespodzianka się nie udała. Będzie pan musiał przyjść popołudniu, jak Martin wróci z pracy.
- Ehh, ten mój pech. No trudno. Przyjdę zatem popołudniu. Przepraszam z kłopot i do widzenia.
- Do widzenia.
Kobieta zamknęła drzwi, a wąsaty mężczyzna spojrzał w kierunku Garetha.
- Do svidaniya, towarisz. - powiedział, po czym zasalutował i ruszył wolno w stronę windy.


- Dziwne to wszystko - skomentowała całą sytuację Irma. W wywróconym do góry nogami mieszkaniu Kahlera zapadła długa i wymowna cisza. Młodzi agenci wiedzieli, że stanęli w obliczu nader trudnej sytuacji.
To oni mieli zacząć grę operacyjną, a wszystkie dotychczasowe fakty świadczyły o tym, że gra rozpoczęła się już dawno.
Pytań było więcej niż odpowiedzi. Na szczęście dzięki szybkiej reakcji udało im się zdobyć pewne znaczące dowody. Jeszcze nie wiedzieli dokładnie na co, ale sam fakt posiadania przez Kahlera izraelskich paszportów był niezwykle intrygujący.
- Myślicie, że wypadek mojego ojca to nie był przypadek? - zapytała Irma, przerywając ponownie ciszę.
- Raczej nie ma co do tego żadnych wątpliwości - odparł Sullivan - Pytanie tylko brzmi kto się do tego wypadku przyczynił.
- Myślicie, że coś mu jeszcze grozi? - zapytała drżącym głosem.
- Trudno powiedzieć. Myślę, że gdyby ktoś chciał go zabić, to twój papa już by nie żył. Moim zdaniem atak na niego był próbą zastraszenia go. Napastnicy jednak nie przewidzieli, że Kahler miał słabe serce i że dojdzie do wylewu.
- Możesz mieć rację - podsumował Dan - To jednak nie jest miejsce, ani czas na prowadzenie tego typu dyskusji. Musimy się zbierać. Obgadamy całą sprawę w naszym mieszkaniu.
- Wyjście stąd nie będzie takie proste - wtrącił Sullivan - Na parkingu cały czas stoi samochód, który jechał za nami od przystanku.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 21-04-2017, 13:12   #12
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Szybko ustalono dalszy plan działania. Pozostawanie w tym mieszkaniu mijało się z celem i mogło być nawet dla nich dość niebezpieczne. Siedzieli z przedmiotami, które gdyby przy nich znaleźli mogłby być dla nich naprawdę problematyczne. Trzeba było więc powrócić do bazy. Pozostawał oczywiście problem śledzącego ich samochodu. Szybko jednak ustalono, że najlepszym planem będzie podzielenie się. Jedna osoba, powinna zabrać najbardziej obciązające dowody i poczekać chwilę, aż pozostali odjadą samochodem, przed opuszczeniem budynku innymi drzwiami. Podróż wśród tłumu cywilów, powinna okazać się spokojna ... O ile nie mieliby jakiegoś nadzwyczajnego pecha. Dan przekazał wszystkie znalezione fanty oprócz pieniędzy i pistoletu Paulowi.
-Powodzenia- rzucił krótko, nim podał Irmie rękę, aby wyjść z mieszkania, bez wzbudzania większych podejrzeń. Ot para udająca się na jakiś spacer. Co prawda duża suma paliła w kieszeniach, ale znajomy kształt i ciężar pistoletu uspokajał. Narzędzie ostatniego ratunku. W niespodziewanych okolicznościach należało wykorzystywać każdy możliwy atut.

Oczywiśce śledzących ich samochód pojawił się ponownie. de Bienville obserwował ich w lusterku. Irma okazała się jednak zdolnym kierowcą. Kluczyli uliczkami, aż amerykanin sam pogubił się w tej podróży. Starał się jednak jak najwięcej zapamiętać z topografii tego miasta. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się mu to przydać. Gdy okazało się, że są sami, były marines lekko uspokoił się.
-Będziemy musieli, kiedyś ich zatrzymać pod jakimś pretekstem ... Jak nie będziemy mieli przy sobie tak obciążających rzeczy. Może uda się dowiedzieć kim oni są - to była luźna myśl, ale chyba warta wypróbowania. Lepiej było wiedzieć z czym ma się do czynienia, niż musieć zgadywać. Symulowanie awarii samochodu, mogłoby dać im pretekst zamachania na kierowców w celu "uzyskania pomocy", nie powinno też wzbudzać żadnych większych podejrzeń.

Dotarli do mieszkania jako pierwsi, na szczęscie po pół godzinie pojawił się drugi z agentów. Zaczęto ustalać plany ...

-Cóż na razie wstrzymałbym się z tą skrytką. Ciężko będzie ją otworzyć nie zauważenie bez klucza. Myślę, że powinniśmy udać się do burdelu. Sprawdzić jak to wygląda i czy Alfred tam bywał. To powinien być nasz plan na dzisiejszy wieczór, resztę odłóżmy do jutra -

Cóż agent gotowy był udać się tam nawet samemu, jeżeli okaże się, iż zdania będą podzielone ... Nie mieli wiele czasu do konferencji, dobrze więc było sprawdzić, czy to co stało się Alfredowi nie było częścią czegoś większego i czy nie narażało ich misji.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 22-04-2017, 02:59   #13
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
- Irmo, czy mogłabyś spojrzeć i powiedzieć mi, czy rozpoznajesz te symbole?- zapytał przed samym wyjściem, pokazując Irmie pudełko po zapałkach, Paul.
Moim zdaniem jest to numer skrytki na dworcu Friedrichstraße- odpowiedziała dziewczyna, gdy Dan przekazywał Paulowi wszystkie znalezione w mieszkaniu przedmioty. De Bienville rzucił krótko "Powodzenia". Gareth bezpiecznie schował je w wewnętrznych kieszeniach swojej marynarki, a następnie szybkim krokiem udał się na parter. Wsłuchując się w dźwięk stukających na schodach butów zastanawiał się jak należałoby dostać się do skrytki na dworcu. Wiedział, że w takim miejscu będzie dużo ludzi i milicji, ponadto nie mieli klucza.

Paul po opuszczeniu budynku udał się na najbliższy przystanek, a po chwili studiowania rozkładów był już w stanie zaplanować najbardziej optymalną trasę.
Podróż okazała się jednak mniej przyjemna niż myślał. Autobus był zatłoczony, a wśród współpasażerów prawdopodobnie był jakiś kloszard. Przeraziła go myśl, że mógłby tu mieszkać, gdyby nie urodził się w Stanach. W mieszkaniu operacyjnym znalazł się w półgodziny po Danie i Irmie. Od razu zaczęto ustalać plany.

-Cóż na razie wstrzymałbym się z tą skrytką. Ciężko będzie ją otworzyć nie zauważenie bez klucza. Myślę, że powinniśmy udać się do burdelu. Sprawdzić jak to wygląda i czy Alfred tam bywał. To powinien być nasz plan na dzisiejszy wieczór, resztę odłóżmy do jutra.- podzielił się swoją myślą Dan.
-Zgadzam się w sprawie skrytki, dzisiaj możemy już tego nie załatwić. A jeżeli uważasz, że powinniśmy się udać do burdelu, to idę z tobą. Tylko coś zjedzmy- odpowiedział Paul.
 
Gormogon jest offline  
Stary 24-04-2017, 22:21   #14
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację

Popołudnie minęło szybko. Obaj agenci zajęli się zakwaterowaniem i przygotowaniem swojej przykrywki. Nie mogli wszak zapomnieć, że są tutaj w konkretnym celu. Agencja zadbała o to, żeby uwiarygodnić ich pobyt w mieście, jak i mającej się odbyć za dwa dni konferencji naukowej. Dlatego też Paul i Dan lekko przemeblowali swoje służbowe mieszkanie, które otrzymali od uniwersytetu w Poczdamie. Wszak doktor Wolfgang Becker i doktor Franz Kruger, dwaj znani fizycy, zasługiwali na porządne mieszkanie.

Kilka godzin, które zostały do wieczora obaj agenci spędzili na studiowaniu map miasta i zapamiętywaniu jego topografii. Czas jaki mieli na to w Stanach był zdecydowanie za krótki. A znajomość terenu na którym się walczy, niejednokrotnie decyduje nie tylko o zwycięstwie, ale i o życiu i śmierci.

Około godziny dziesiątej Paul i Dan ruszyli pod adres zapisany w notesie Alfreda Kahlera. Zgodnie z sugestią Irmy, zamiast samochodu wybrali metro. W miejskim środku komunikacji o wiele łatwiej było zniknąć, czy zgubić ogon.
Stacja mieściła się niedaleko ich mieszkania. Na peronie panował spory tłok, gdyż wielu ludzi wracało z drugiej zmiany do domów.
Gdy pociąg wjechał na stację Paul i Dan weszli do środka. Cały czas rozglądali się wokół wypatrując znanych już sobie agentów. Było niemal pewne, że ci którzy śledzili ich w drodze do mieszkania Alfreda jeszcze się pojawią.
Wyprawa do burdelu, którego adres był zapisany w notesie Kahlera była ryzykowna i mogła narazić powierzoną im misję.
Obaj jednak zdecydowali, że zdobycie informacji o tym, co spotkało ich łącznika z Centralą jest równie ważne, jak sama misja.

Po kwadransie byli na miejscu. Wraz z kilkunastoma osobami opuścili pociąg i wyszli na ulicę. Wychodząc ze stacji pożegnali się, jak rozstający się przyjaciele i ruszyli w przeciwne strony. Do ““Komsomołskiej Przystani” postanowili dotrzeć osobno. Miało to ich zabezpieczyć przed ewentualnym śledzeniem.

“Komsomołska Przystań” mieściła się na tyłach hotelu “Kempinski” w budynku postawionym zaledwie kilka lat temu. Kręcący się przed wejściem mężczyźni, nie tylko nie wzbudzali zaufania, ale od progu sugerowali, że człowiek wchodzi do zakazanej, szarej strefy..
Pierwszy na miejsce dotarł Paul. Dwóch barczystych gości opierając się o ścianę dokładnie przyjrzało się Garethowi, gdy ten ich mijał. Na szczęście amerykański agent bez trudu wszedł do budynku. Zgodnie z instrukcją Irmy wszedł schodami na pierwsze piętro i skręcił w prawy korytarz. Tutaj kolejnych dwóch osiłków zmierzyło go przenikliwym spojrzeniem, ale i oni nie mieli żadnych zastrzeżeń, aby przepuścić go dalej.
Wzdłuż całego korytarza ciągnął się rząd drzwi po lewej i prawej stronie. Lekko zdezorientowany Gareth zwolnił kroku i wtedy usłyszał za sobą głos jednego z ochroniarzy.
- Najpierw pod “dziewiątkę”, a tam cię już dalej pokierują.
Gareth odwrócił się podziękował skinieniem ręki.

Gdy wszedł do środka od progu przywitała go mdląca mieszanina zapachów. Tanie perfumy walczyły o dominację nad tytoniowym dymem i alkoholowymi wyziewami z ust siedzących przy niewielkim barze, mężczyzn.
Cały, dość duży pokój najpewniej, zalany był migoczącym czerwonym światłem. Z ukrytych głośników sączyła się cicho modna muzyka.
Znak nie pozostawiających żadnych wątpliwości, gdzie trafił.

Młoda kobieta o czarnych włosach przywitała Garetha szerokim uśmiechem. Agent nie omieszkał spojrzeć na jej długie, opalone nogi, które odsłoniła niemal całkowicie modna, kwiecista sukienka.
- Dobry wieczór. Witamy w “Komsomołskiej Przystani” Pan chyba u nas pierwszy raz, prawda? Mam doskonałą pamięć do twarzy, zwłaszcza tak przystojnych mężczyzn - powiedziała uśmiechając się i mrugając zalotnie oczami.
- Zgadza się - odparł Gareth również posyłając kobiecie swój najszczerszy uśmiech - To mój pierwszy raz. Jestem w delegacji, a to miejsce polecił mi znajomy.
- Doskonale nie mógł pan lepiej trafić.
- Może go pani zna,Alfred Kahler. - rzucił zaczepnie Gereth, dokładnie obserwując reakcję kobiety.
Czarnowłosa piękność lekko skrzywiła usta, co mogło sugerować, że to nazwisko nie jest jej obce.
Paul miał już zadać kolejne pytanie, gdy drzwi do pokoju otworzyły się na oścież z głośnym hukiem. I do środka wszedł Dan w towarzystwie trzech radzieckich wojskowych.
Serce Garetha zatrzymało się na chwilę, by w następnej sekundzie zacząć bić jak szalone.
Roześmiany, pucułowaty pułkownik trzymał pod ramię Dana, niczym stary przyjaciel. Za nim szedł wysoki major o smukłej twarzy. Obaj byli mocno podbici i rozbawieni. Jako trzeci do pokoju wszedł młody kapitan o smukłej twarzy. On, jako jedyny wyglądał na trzeźwego, choć w dłoni trzymał pustą butelkę po wódce.
- Wódki! Wódki! Młoda damo! - krzyknął pułkownik - Dużo wódki, bo muszę waszemu literatowi pokazać, jak się bawi Armia Czerwona.

Nie czekając na odpowiedź młodej kobiety, pułkownik ruszył w stronę baru, cały czas trzymając pod ramię Bienvilla.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 29-04-2017, 11:59   #15
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację

Paul'a zaciekawiła reakcja dziewczyny na nazwisko Alfreda, miał nadzieję, że uda mu się dowiedzieć czegoś więcej. Ale najpierw trzeba było poczekać, aż Rosjanie dostaną alkohol...

-Oh, przepraszam, czy powiedziałem coś nie tak?-zapytał cicho, gdy żołnierze wznosili toast. Po czym równie cicho dopowiedział.- Nie chciałbym zasmucać kobiety tak pięknej jak pani.
Agentowi zależało na tym, żeby dziewczyna się przed nim trochę otworzyła i powiedziała coś przydatnego o Alfredzie.
- Nie, wszystko w porządku - odparła dziewczyna - Po prostu… Nie ważne. Jak szuka pan Alfreda, to po tym co ostatnio tutaj nawyprawiał na pewno szybko się tutaj nie pokaże. Woli pan blondynki, czy brunetki? Chude, czy bardziej krągłe dziewczyny?
Po tym pytaniu Paul już wiedział, że niczego więcej się nie dowie. Ponadto, żeby nie wyglądać podejrzanie wypytując jedynie o Alfreda musiał odpowiedzieć i skorzystać z usług domu.
-Brunetki, szczupłe, ale kształtne...- odpowiedział Paul patrząc w oczy dziewczynie. W prawdzie wolał blondynki, ale uznał, że dzięki tej odpowiedzi łatwiej będzie ją uwieść. Po czym dodał smutnym głosem, ostatni raz pytając o Alfreda. - Martwię się o przyjaciela, miałem się z nim spotkać jak tylko dotrę do Berlina, ale jego telefon nie odpowiada. Wszystko z nim w porządku?
- Nie dziwię się - mruknęła w odpowiedzi - niech się pan zdecyduje, szczupłe, czy krągłe?
- Szczupłe - szybko się zdecydował. Chciał już mieć to za sobą.
- Zapraszam zatem do pokoju numer jedenaście - odpowiedziała dziewczyna.
- Dziękuję bardzo - powiedział Paul, następnie popatrzył na Dana i czerwonoarmistów. Miał szczerą nadzieję, że towarzysz sobie poradzi. Następnie poszedł do wskazanego pokoju, gdzie spotykał nawet przyzwoitą z wyglądu brunetkę. Spędził tam kilka bardzo przyjemnych chwil, które pomogły mu się odstresować.
 
Gormogon jest offline  
Stary 06-05-2017, 12:41   #16
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Dan miał pecha. Szedł przez ulicę uśmiechając się lekko, nieświadomy nawet, że tak postępuje. I chyba ta postawa sprawiła, że został zauważony przez pijanego Rosjanina. Wzięty w niedźwiedzi uścisk i zasypany pytaniami, zdołał jedynie wykrztusić coś, że jest "pisarzem". Nawet nie wiedział skąd mu to przyszło do głowy, ale wydawało się bardziej naturalne niż przykrywka fizyka. Wszakże o literaturze mógł przynajmniej wiele poopowiadać nawet rosyjskiej.

Chcąc nie chcąc został doprowadzony do "wodopoju". Cóż mógł tutaj zrobić? Nie mógł się wycofać w żadnym momencie, ale musiał też uważać na swoje słowa. Pierwszy "kieliszek" przełknął szybko. Poczuł ciepło wypełniające jego ciało, skrzywił się lekko, ale uśmiechnął się zaraz. Po tym zaczął robić wszystko, aby oficerowie nie zauważyli, iż próbuje unikać picia. Najbardziej musiał uważać na nie pijącego kapitana. Stukał się więc kieliszkami starając wylać się trochę wódki, opowiadał historię machając naczyniem i w ten sposób pozbywając się kolejnych resztek napoju i wykorzystywał inne sztuczki, aby w niezauważony sposób zmniejszyć ilość pitego alkoholu. Czuł na sobie wzrok Majora, ale co mógł zrobić. Dobrze, że rozmowa była luźna ... przynajmniej do pewnego momentu ...

- Panie pułkowniku, towarzysze polscy czekają- powiedział major nachylając się w stronę starszego oficera
- A niech czekają! - krzyczy w odpowiedzi pułkownik - Chuj im w dupę! Prawda Georg?-
-Ja. Pies jebał ich w żupu. - odparł agent i stuknął się z Pułkownikiem kieliszkiem. - cI]Co tam jacyś Polacy? Czego oni w ogóle szukają w Berlinie? -[/i] zaśmiał się krótko Dan - Jak to u was mówią? 100 wiorst nie droga, 100 rubli nie pieniądz, 100 gram nie wódka- niby to podpity Amerykanin położył dłoń na ramieniu oficera - Tu lepsza zabawa-
- Po prośbie - burknął pułkownik - Jak to polaczki. To jednak ściśle tajne. - oficer położył palec na ustach - Lubię cię i z chęcią bym ci opowiedział to i owo, ale rozumiesz.
- Panie pułkowniku nalegam - młody major starał się przywołać jakoś swojego przełożonego do porządku - zadzwonię po samochód. Jesteśmy już naprawdę spóźnieni.
Pułkownik popatrzył na zegarek, podrapał się po skroni i rzekł:
- W sumie racja. Jeszcze raz to samo - rzucił w stronę kelnera - Oleg pijemy jeszcze po jednym i jedziemy - powiedział nachylając się nad major, którego głowa spoczywała na blacie.
- Olega zmogło - obwieścił teatralnie zasmuconym głosem pułkownik - I co teraz? I co teraz?
Spojrzał na stojącego obok kapitana, pokiwał w jego stronę palcem i rzekł:
- Mam pomysł! Oleg rozbieraj się! Zrzucaj mundur stary moczymordo, panienki czekają. -
Na te słowa Oleg podniósł powoli głowę i popatrzył dookoła mętnym wzrokiem.
- Rozbieraj się mówię. Georg pojedzie za ciebie. Ma łeb prawdziwego czerwonoarmisty, nie to co ty.-
- Panie pułkowniku, to niedopuszczalne - protestował kapitan.
- Zamknij się! To rozkaz! Dawaj Georg wskakuj w radziecki mundur.
Młody kapitan zbliżył się do Dana i szepnął mu na ucho.
- Dobrze panu radzę, niech pan odmówi, bo źle to się dla pana skończy.
Dan patrzył na obu oficerów mocno zaskoczony, jednocześnie trybiki w jego głowie mocno pracowały. Pojechanie z nimi mogło być dużą szansą, ale było bardzo niebezpieczne. Z pewnością usłyszenie tajnych informacji w ten sposób skończyłoby się tragicznie, przynajmniej dla niego, jeśli nie dla misji. Spojrzał na Pułkownika, uśmiechając się szeroko
-Szanuję ciebie - powiedział szybko -I to pomysł, jak z jakiejś powieści, ale ja jako młody chłopak robiłem tylko w naszej żandarmerii .. Nie wiem jak być oficerem - uśmiechnął się lekko -Poza tym jak to jakieś tajne informacje? Przecież … mój stary sierżant by mnie za jaja powiesił, gdybym służył … Tajemnica, to tajemnica …. Verboten - powiedział tonem jaki podoficer mógłby użyć do strofowania młodszych żołnierzy po czym wybuchnął śmiechem
-Dziękuje, jako dzieciak marzyłem o byciu oficerem, ale nie chcę abyś miał przeze mnie kłopoty -
Kapitan wyraźnie odetchnął z ulgą. Pułkownik lekko skrzywił usta, po czym poklepał Dana po plecach.
- Uczciwy z ciebie komunista, Georg. No nic. Zdrowie - pułkownik złapał za szklankę i wychylił ją jednym haustem.
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Bywaj zdrów. Sasza! Budź tego opoja i dzwoń po samochód. Podwieźć cię gdzieś Georg?-
Odmówił. Wolał zostać na miejscu i spróbować się czegoś więcej dowiedzieć, jednakże wyciągnął od oficera informacje kontaktowe. Bez czujnego wzroku młodego adiutanta, będzie mógł spróbować wyciągnąć od niego jakieś dodatkowe informacje. Gdy oficerowie zniknęli Dan uśmiechnął się szeroko do rozlewającej alkohol dziewczyny.
-Przepraszam ciebie najmocniej, ale szukam pewnego człowieka. Piszę małą powieść i udzielał mi wywiadów źródłowych. Nie spotkał się ze mną tam gdzie zazwyczaj, a wiem, że lubił tu przychodzić ... - po tym wstępie opisał Alfreda mając nadzieję, że dziewczyna może go kojarzyć. I okazało się to strzałem w dziesiątkę. Opisała mu, jak kilka dni temu pił z jakimś wysokim, szpakowatym mężczyzną, z którym kłócili się o coś. To tamten wyszedł pierwszy, a ich agent udał się po jakimś czasie do Eriki. Na pytanie, czy tamta jest w środku, dziewczyna zmieszała się, ale powiedziała, że nie ma jej od dwóch dni, podobno jedynie jej brat pozostawił informację, że wyjeżdża do rodziny. de Bienville wyczuł, że kryje się za tym coś jeszcze. Uśmiechnął się czarująco, na tyle na ile potrafił i powiedział z troską w głosie.
-Czy coś cię niepokoi? Coś nie tak?-
-Proszę pana, ja wiem, że Erika nie ma brata. Sama mi mówiła, że jest jedynaczką i wychowała się w Schwaan, to niedaleko Rostocka. Boję się, czy ona i Alfred się w coś nie wplątali. Wie pan, co mam na myśli.-
Daniel pokiwał głową i zrobił minę mającą świadczyć, że doskonale wie o co chodzi. Potem używając swojego uroku osobistego skłonił dziewczynę do podania mu adresu domowego koleżanki "To bardzo ważne dla mnie, czy mogłabyś to dla mnie zrobić?", niechętnie ale zgodziła się na to, a na końcu dodała coś, co sprawiło, że krew w agencie zagotowała się
-Nie jest pan pierwszą osobą, która o nią pyta ... Był tutaj dziś człowiek ... Śmierdział Stasi, więc nic mu nie powiedziałam-

Wyszedł z burdelu i udał się w drogę powrotną do mieszkania. Mieli jakiś trop, ale będą musieli postępować z nim ostrożnie. Widać było, że Stasi też była tym zainteresowana. Najwyraźniej nie oni byli odpowiedzialni za zniknięcie dziewczyny, inaczej nie dopytywaliby się o nią. Czyżby była tu jakaś inna siła? Powinni sprawdzić to mieszkania, ale musieli to zrobić bardzo ostrożnie. Dobrze byłoby najpierw tam zadzwonić z jakieś budki telefonicznej i spróbować się zorientować czy ktoś tam jeszcze jest, może wysłać jakiegoś specjalistę do mieszkania, aby sprawdzić czy ktoś go przypadkiem nie zgarnie po drodze. Oczywiście najlepiej będzie to zrobić w porze, w której ludzie będą bądź w pracy, bądź odsypiali nocną zmianę, powinno to zminimalizować ryzyko nakrycia ich na tym i pozwolić wykorzystać przypadkowe osoby do sprawdzenia terenu ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 10-05-2017, 22:22   #17
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację

Było już niemal w pół do drugiej, gdy Dan wrócił do mieszkania operacyjnego. Gdy Paul usłyszał chrzęst zamka, odłożył książkę na stolik i wyszedł do przedpokoju. Obrzucił swego partnera badawczym spojrzeniem i w skrytości ducha ucieszył się, że jest on cały i zdrów.
- I jak tam spotkanie z ruskimi? - zapytał
Dan w odpowiedzi tylko machnął ręką. Bez słowa wszedł do kuchni i postawił wodę na kawę. Co prawda starał się jak mógł, aby zminimalizować ilość wypitego alkoholu, ale i tak w głowie mu nieźle szumiało. Mimo późnej pory kawa mogła go postawić na nogi.
- Ubieraj się - rzucił krótko w stronę Paula - Musimy jeszcze dzisiaj w nocy odwiedzić jedno miejsce.
- Musimy? - lekko zdziwił się Paul - Dzisiaj już chyba dość się naryzykowaliśmy. Chcesz dalej kusić los?
- Tak - odparł krótko Dan - Jak nie chcesz jechać, to pojadę sam.
- Myślę, że to może narazić naszą mi…
- A ja myślę, że to co przydarzyło się Kahlerowi, łączy się z naszą misją. Jadę sprawdzić mieszkanie jednej dziewczyny. Zniknęła zaraz po tym, jak Kahler miał wypadek.
- Myślisz, że była w to zamieszana?
- Przypuszczam, że pracowała dla Kahlera i wpadła w łapy Stasi lub ruskich.
- Ok, dopij kawę, a idę spróbować złapać jakąś taryfę.


Berlin Wschodni, to nie Nowy Jork, gdzie nocne podróżowanie po mieście jest niemalże normą. Złapanie taksówki w środku nocy na berlińskim osiedlu byłoby niemalże niemożliwe, gdyby nie łut szczęścia. Po raz kolejny dopisało ono amerykańskim agentom tej nocy.
Gdy Paul wyszedł z budynku dostrzegł, że pod klatką obok zatrzymała się właśnie taksówka. Wyszedł z niej mocno podbity starszy mężczyzna w pomiętym płaszczu.
Chwiejnym krokiem ruszył w stronę drzwi wejściowych, a Pauł w tym czasie podbiegł do kierowcy.
- Nie mam mowy - powiedział na powitanie taksówkarz - Na dzisiaj koniec. Zjeżdżam już do bazy.
Zamiast wykłócać się lub wdawać się z kierowcą w niepotrzebne dyskusje, Paul wyciągnął dwudziestodolarowy banknot i podał go kierowcy. Ten przez kilka chwil wpatrywał się w banknot z szeroko otwartymi oczami. W końcu szybkim gestem pochwycił banknot i rzucił nadal opryskliwym tonem:
- Dobra, wsiadaj pan.
Paul wsiadł na tylne siedzenie, mówiąc:
- Musimy jeszcze chwilę zaczekać na mojego kumpla.


Mieszkanie Eriki Richter mieściło się w secesyjnej kamienicy tuż obok dworca kolejowego przy Friedrichstraße. Kamienica zapewne niegdyś wyglądała okazale i pięknie, jak większość secesyjnej architektury. Niestety została dość mocno zniszczona w czasie wojny, a obecne władz nie uznały za stosowne, aby przywrócić jej dawny wygląd. Na jej frontowej ścianie można było dostrzec liczne ślady po kulach.
Gdy agenci zbliżali się do budynku ujrzeli, że przed kamienicą stoi przedwojenny, czarny Mercedes. Wewnątrz siedziało dwóch ludzi, o czym świadczyły dwa świecące w mroku papierosowe żary.
- Niech pan objedzie kamienice i zatrzyma się za rogiem - rzucił Dan w stronę kierowcy.
Kierowca tylko obrzucił Dana niechętnym spojrzeniem, ale wykonał polecenie.
- To za fatygę - powiedział Dan wysiadając z samochodu. Kierowca bez słowa schował do kieszeni dziesięć dolarów i z lekkim uśmiechem odjechał.


Plan był prosty. Z racji, że kamienica miała tylko jedno wejście agenci postanowili się rozdzielić. Dan ruszył śmiało w kierunku drzwi, a Paul miał obserwować, czy goście z samochodu jakoś zareagują.
Gdyby tak się stało miał ruszyć za nimi, aby wspomóc Dana w ewentualnej konfrontacji.

Dan wszedł do kamienicy. Od razu w nozdrza uderzył go fetor stęchlizny i kociego moczu. Wolno ruszył po obtłuczonych schodach. Zatrzymał się na piętrze i schował za rogiem, nasłuchując.

Paul przyczajony za rogiem kamienicy, ostrożnie obserwował gości z czarnym Mercedesie. Gdy tylko Dan wszedł do kamienicy, obaj mężczyźni wysiedli z samochodu i ruszyli jego śladem.

Dan stojąc w pogrążonym w półmroku korytarzu nasłuchiwał. Kilka chwil po tym, jak się zatrzymał usłyszał, jak zaskrzypiały drzwi wejściowe. Dwóch mężczyzn dość szybkim krokiem zaczęło wchodzić schodami do góry.

Ku zdziwieniu Dana obaj mężczyźni minęli go, nie zauważając go. Swoje kroki skierowali na drugie piętro, gdzie mieściło się mieszkanie Eriki.
- Nikogo tu nie ma - usłyszał Dan kilka chwil później.
- Przecież się nie rozpłynął w powietrzu - odparł drugi mężczyzna - Sprawdź mieszkanie, a ja sprawdzę u góry.
W tym samym momencie Dan usłyszał, jak ponownie zaskrzypiały drzwi wejściowe.

Paul ostrożnie wszedł do środka. Tak, jak się spodziewał drzwi zaskrzypiały nieprzyjemnie. Miał cichą nadzieją, że nikt nie zwrócił na to uwagi. Wolno zamknął drzwi i nasłuchiwał. Doszły go jakieś niewyraźne odgłosy rozmowy, a po chwili kroki kogoś idącego na górę.
Paul także ostrożnie zaczął wspinać się na piętro.

- Tsss... - usłyszał, gdy dotarł do pierwszego piętra. Z pogrążonego w półmroku korytarza machał do niego Dan. Paul ruszył w jego kierunku. Agenci wymienili spojrzenia. Mieli tylko kilka chwil na ustalenie planu działania.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 24-05-2017, 23:07   #18
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
- Tsss... - usłyszał Paul, gdy dotarł do pierwszego piętra. Z pogrążonego w półmroku korytarza machał do niego Dan. Paul ruszył w jego kierunku. Agenci wymienili spojrzenia. Mieli tylko kilka chwil na ustalenie planu działania. Dan wykonał ruch ręką dając Paulowi do zrozumienia, że pragnie on ogłuszyć niemieckich agentów. Obaj Amerykanie powolnym krokiem ruszyli w kierunku mieszkania Eriki, na ich szczęście mężczyzna zajęty był rozpracowywaniem zamka drzwi wejściowych, więc nie był on wstanie zareagować. Szybki ruch Dana powalił Niemca, który zdążył jeszcze wrzasnąć
z bólu. Dźwięk rozległ się po całym budynku. Paul natomiast, prawie w tym samym momencie, otworzył drzwi i skinieniem głowy zasugerował wciągnięcie tam nieprzytomnego agenta.

Dopiero gdy zatrzasnął za Danem drzwi, to mimo zmęczenia, zrozumiał co właściwie się zdarzyło. Komuniści połączyli Erikę z Alfredem i już jakiś czas temu zaczęli swoją grę. Grę, której dwaj młodzi Amerykanie stali się częścią. Paul miał także przeczucie, że zdarzenia tamtego wieczoru związane są z ich misją, lecz nie wiedział w jakim stopniu. Jego przeczucie potwierdziły dokumenty znalezione przy Jurgenie Bambachu oraz treść jego notesy, którym Paul miał zamiar zająć się po powrocie do wynajmowanego lokalu. Niemiec należał do Ministerium für Staatssicherheit Hauptabteilung I, czyli do wywiadu wojskowego.

Paul Gareth wziął notes i włożył go do wewnętrznej kieszeni klapy marynarki, po czym pytająco spojrzał na towarzysza, wskazując na korytarz. Ten kiwnął głową i opuścili mieszkanie, zostawiając zakneblowanego Niemca w środku. Drugiego nie udało im się znaleźć. Dan zasugerował by ukraść samochód i gdzieś go porzucić, ponieważ to może wybawić drugiego agenta.
Paul niechętnie zgodził się, oferując, że to on ukradnie auto.
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”
Gormogon jest offline  
Stary 26-05-2017, 09:23   #19
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Od początku Dan był pewien co należy zrobić. Widać było, że stali się częścią niebezpiecznej gry. Nie wiedział jaką rolę odgrywała w nim Erica, ale to, że musiał siedzieć w ukryciu na ciemnym korytarzu, nie świadczyło najlepiej o całym przedwsięwzięciu. Trzeba było więc zareagować. Po przybyciu Paula, gestami pokazał mu, że należy unieszkodliwić tajemniczą dwójkę. Nie chciał ich zabijać, to byłoby bardzo niewygodne dla nich i wzbudziłoby więcej podejrzeń. Po cichu tak jak robił to kiedyś na wojnie, w dalekim zapomnianym kraju podszedł do odwróconego tyłem mężczyzny i rzucił się na niego. Silny cios i złapanie za gardło, aby stracił przytomność. Niestety lata praktyki miał za sobą i Niemiec zdążył wydać jęk bólu, który rozniósł się po korytarzu. Za namową kolegi wciągnął nieprzytomnego do mieszkania.

Czekali nasłuchując, czy drugi z jak się okazało po przeszukaniu agentów niemieckiego wywiadu przyjdzie. Dan czuł zdenerwowanie, wdepnęli w niezłe bagno. Jeżeli nawet prawda była inna, należało uznać, że gra operacyjna wschodu ma zaciśnić pętle wokół ich przybycia. Dlatego należało działać podwójnie ostrożnie. Zakneblowali i związali obcego agenta, nie mógł im przeszkadzać w dalszej pracy. Dla bezpieczeństwa zasłoniono mu też oczy. Dan ostrożnie wyjrzał przez okno, ale niestety nie było widać żadnego samochodu. Trudno nie było co tu siedzieć. Amerykanin namówił kolege na kradzież i porzucenie ich samochodu. Sam postanowił zabrać pistolet obcemu agentowi i schować go dobrze gdzieś po drodze, poza tym zabrać z mieszkania jakąś rzucającą się w oczy cenną rzecz. Miał nadzieję, że będzie to wyglądało na zwykły napad. Ot rabuś ogłuszył mężczyznę, zobaczył, że to agent to zabrał jakąś pierwszą lepszą rzecz i uciekł. Niepokoił trochę brak drugiego człowieka, ale co mogli w tym momencie zrobić. Należało wrócić do mieszkania, wyspać się i przygotować na jutrzejsze spotkanie.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 31-05-2017, 18:56   #20
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację

Ostatnia akcja amerykański agentów nie należała do zbyt udanych. Najlepiej byłby, gdyby o jej przebiegu nie dowiedział się nikt poza dwójką agentów, którzy ją przeprowadzili. Nie tylko trudno byłoby ją opisać w oficjalnym raporcie, ale przede wszystkim nie sposób było w racjonalny sposób wyjaśnić przyczyny jej podjęcia.
Obaj agenci mieli tylko nadzieję, że ich zachowanie nie spowoduje dekonspiracji i lawiny kolejnych kłopotów.


Nazajutrz rano rozpoczynała się konferencja naukowców z Bloku Wschodniego. MIeli się na niej znaleźć najwybitniejsi przedstawiciele nauk ścisłych z niemal wszystkich krajów demokracji ludowej.
KOnferencja dotyczyła głównie najnowszych odkryć z dziedziny fizyki i chemii. Na miejsce jej odbycia wyznaczono, siedzibę Izby Ludowej przy Luisenstraße 58. Pokazywało to dobitnie, jak wielkiej wagi jest to impreza.
Wywiad amerykański od jakiegoś już czas planował wysłać na konferencję swoich ludzi, gdyż niemal pewne było, że poza stricte naukowymi spotkaniami odbywać się będą liczne zakulisowe i kuluarowe rozmowy przedstawicieli rządów i wywiadów wielu państw.
List wysłany przez polskiego naukowca, Cezarego Mostowskiego stał się niejako okazją, aby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.




Gareth i de Bienville przybyli na miejsce konferencji około godziny dziesiątej. Spotkanie z Mostowskim miało nastąpić w czasie przerwy obiadowej.
Po wysłuchaniu niezbyt ciekawego referatu o roli naukowców i badaczy w życiu społecznym i politycznym wysoko rozwiniętych społeczeństw socjalistycznych, agenci udali się do sali kolumnowej, gdzie podany miał być obiad.

Wnętrze sali wystrojem przypominało ubogą szkolną i tylko rzeźbione kolumny, zwisające ze ścian czerwone wstęgi i portrety komunistycznych przywódców z Leninem i Stalinem na czele, przypominały agentom gdzie się znajdują.
Salę wypełniała ponad setka cztero i pięcioosobowych, okrągłych stolików. Gareth i de Bienville usiedli pod ścianą i uważnie wypatrywali, czy wśród nadchodzących osób nie ma Mostowskiego.

- Jest - zakomunikował cicho Gareth głową wskazując szerokie drzwi po prawej stronie sali.
I faktycznie, właśnie wszedł przez nie szpakowaty mężczyzna średniego wzrostu i szlachetnych rysach twarzy. W jego ruchach znać było zdenerwowanie i niepewność.
De Bienville wstał i powiedział do partnera:
- Zaczekaj tu i obserwuj. Ja idę zamienić z nim kilka słów.

De Bienville zdając sobie sprawę, że wśród naukowców jest wielu szpicli i tajniaków wolał zachować daleko posuniętą ostrożność. Należało dać Mostowskiemu znać, że jego prośba została rozpatrzona pozytywnie i wyznaczyć bezpieczne miejsce spotkania.

- Herr Mostowski? - zapytał z niepewnością w głosie de Bienville - Doktor Franz Kruge.
Spotkaliśmy się na konferencji w Mińsku, dwa lata temu. Pamięta pan?
Mostowski przez kilka chwil przypatrywał się Danowi.
- Wydaje mi się, że tak. Wydaje mi się, że pisałem do pan. Otrzymał pan mój list?
Trzeba było przyznać, że Mostowski wykazał się nie lada inteligencją i sprytem. Dobry materiał na szpiega.
- Tak - odparł krótko Dan - Może przejdziemy się kawałek. Powspominamy stare czasy.
- Chętnie, ale nie teraz.
Po czym delikatnie nachylił się w stronę de Bienville’a i szepnął:
- Mam ogon. Chodzi za mną od samego przyjazdu do Berlina. To ten wysoki brunet.
Mostowski ruchem głowy wskazał mężczyznę ubranego w szary garnitur opartego o jedną z kolumn.
- Za dwie godziny będę miał referat - rzekł już głośnie Mostowski - Może spotkamy się po nim i wypijemy kawę na osobności.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172