Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-05-2008, 10:37   #1
 
johnkelly's Avatar
 
Reputacja: 1 johnkelly nie jest za bardzo znanyjohnkelly nie jest za bardzo znany
Post [Dzikie Pola] Rzecz o hultajach

JEŚLI TAKA TWA WOLA TO I DOŁĄCZYĆ MOŻESZ

RZECZ O HULTAJACH

<b>DRAMATIS PERSONAE
Ród Sosnowskich
</b>Jeremi Tomasz Sosnowski – (25lat) cześnik warszawski, były towarzysz lekkiego znaku, statysta sejmikowy z chęcią na posłowanie na Sejm. Znany z ciętego języka i szybkiej szabli. Siedzi na dziedzicznych dobrach Białuty.

Dworek:
Izba gościnna i pięciu gości pomieścić może, podłoga drewniana (jak i dwór cały), ściany obleczone w gobeliny, na tych kilka szabel, sajdak z łukiem i dwie rusznice. Podle ściany kilka ław do spania, pokrytych futrami.
Z gościnnej izby do świetlicy przejść można a stamtąd wschodnią na pięterko lub strych. Obok drzwi izby gościnnej drugie, prowadzące do pokoi gospodarza, na przeciwnej ścianie troje drzwi prowadzących do części czeladnej dworu. Na ścianach szczytowych wyjście na ganek i wyjście do ogrodu - odrzwia wzmocnione stalowymi sztabami. Środek zajmuje stół otoczony ławami. Po samej świetlicy znać, że człek wojennego rzemiosła tu mieszka. Szable, karabele, węgierki - wszystko bogato oprawne. Kałkany po których znać, że w boju wzięte murzom albo bojarom, sajdaki z łukami, rusznice, krucice - wszystko pięknej roboty której i karmazyn by się nie powstydził.
Przed dworem niewielki plac otoczony budynkami i solidnym parkanem ze studnią na środku. Po lewej od wejścia stajnia ze stryszkiem na przechowanie siana, po prawej stodoła na szczycie której wieża, a na niej widać zbrojnego wypatrującego gości zmierzających do dworu. Brama, prócz belki blokującej otwarcie, podparta kolasą, na której deski ułożono w taki sposób by całość służyła niczym parapet na murach.
Słudzy:
Joanna Kruczkowska - (45lat) gospodyni mości Sosnowskiego. Postawna i nieco zaniedbana kobieta. Doskonała kuchmistrzyni. Równie doskonale posługuje się szablą jak i krócicą a umiejętności tych nabyła na Ukrainie.
Tymoteusz Brodek - (42lata) starszy nad czeladzią. Dawny pocztowy pana Sosnowskiego.
Józwa Kowal - (22lata) osobisty sługa pana Sosnowskiego.
Franek Terens - (25lat) z pochodzenia Węgier. Hajduk.
Tomasz Węgiel - (29lat) hajduk.
Waleria Pobon - (19lat) pomocnica w kuchni.
Henio Józkowy - (17lat) stajenny.
Starostwo Sochaczewskie
Zygmunt Józef Boraczyński – (21lat) starościc Sochaczewski. Znany powszechnie zawalidroga. Mściwy i uparty człek o renomie zabijaki. Rzadko widywany samotnie. Powiadają, że dowodzi grupą kilkunastu sobie podobnych obwiesiów.
Wojciech Tadeusz Boraczyński – (46lat) starosta Sochaczewski. Siedzi na dobrach Janów i Konary. Człek niegdyś szanowany, za co i starostą został. Obecnie powiadają o nim, że za złoto gotów odpuścić i największemu zbrodniarzowi.
Ród Kucińskich
Elwira Dominika Kucińska – (52lata) wdowa po Tomaszu Kucińskim, zmarłym dwa lata temu towarzyszu husarskim, właścicielu wsi Roztoka, na której to wdowa ma dożywocie.
Krystyna Elwira Kucińska – (19lat) córka Elwiry. Jedyna spadkobierczyni rodu Kucińskich. W typie hajduczka.
Starostwo Warszawskie
Tomasz Gosiewski - (32lata) starosta warszawski, człek o nieco zmęczonym wyglądzie, przy kielichu rubaszny i jowialny, przy pergaminach zasadniczy, ale idący z duchem prawa a nie jego literą. Włada dobrami Ożarów jako przypisanymi do urzędu.

Słudzy
Tomasz Kupiński - (23lata) szlachcic gołota, woźny starosty. Znany rębajło co kilkakroć sprowadziło mu na głowę kłopoty w postaci chętnych do pojedynku z nim. Poznaczony bliznami, zdenerwowany zdaje się zabijać wzrokiem.
Wojciech Strądski - (22lata) szlachcic gołota, prowadza patrole, asystuje przy pozwach, ściga bandytów z czego czerpie niezłe dochody. Ciemny kontusz, czarna szabla, wilczy kołpak.
Bogdan Siemaszko - (18lat) Kozak z Zaporoża, hajduk najczęściej prowadzający patrole po Warszawie, dobry zwiadowca. Ubrany w znoszony kontusz, strzyże się z szlachecka.
Wojciech Drumski - (18lat) szlachcic i pisarz starosty, bardziej do pióra niźli szabli.
Pozostali słudzy - plebeje w wieku od 16 do 25 lat pełniący służbę jako pachołkowie starościńscy w liczbie dziesięciu.

Inne persony
Samuel Brodzicki - (34lata), z wyglądu zawalidroga, z gęby towarzysz husarski z chorągwi JKM.
Karczma Huńska
Petr Huń - (35lat) Kozak prowadzący karczmę Huńską pod Warszawą niedaleko Młynowa i pola elekcyjnego. Obrotny człek widzący i słyszący wiele. Dobry w szabli i rusznicy.

Słudzy i rodzina
Sońka Huń - (29lat) żona Petra, kucharka w karczmie, mocno zbudowana kobieta.
Jeremi Huń - (14lat) syn Petra.
Służba - kilkoro przygarniętych sierot robiących za koniarczyków, praczki, kuchcików.
DIARIUSZ
Rzecz swój początek na Mazowszu opodal Sachoczewa miała 14 czerwca Anno Domini 1615. Sprawa była o niegodne, a zdaniem niektórych, zbójeckie postępowanie starościca sochaczewskiego, Zygmunta Boraczyńskiego. W karczmie opodal brochowskiego kościoła zebrało się kilku szlachciców zawezwanych przez mości Sosnowskiego by rzecz omówić i działania stosowne podjąć. A rzeczy prostrzą formę nadawszy - by zbója obić i precz wygnać, coby rąk po wdowi grosz nie wyciągął. Aleć po kolei.
Z podwórca, gdzie kilka kolas i koni uwiązanych stało, widać było daleki masyw lasu zwanego Kampinosem. Traktem podle niego leniwie podążały, wzniecając tumany kurzu, wozy wyładowane towarami, szlacheckie kolasy, czasem jezdny.
Jeremi Tomasz Sosnowski zajrzał do wnętrza – Tedy już prawie wszyscy, których żem prosił – pomyślał.
- Józwa, a bacz by kto obcy się tu nie pałętał – rzucił do swego sługi, po czym wszedł do karczmy.
- Czołem waszmościom! Zaprosił ja tu wasze miłoście by jawnej niesprawiedliwości kres położyć i pokój między szlachtą zaprowadzić. Jak wiecie, ma daleka krewna, wdowa, Elwira Kucińska, wraz z córką udała się pod mą opiekę z włości swych bezprawnie rugowana. Starościc sochaczewski, Wojciech Boraczyński, kaduk jej uczynić chciał, aleć, jako że jej mąż defensorem Rzeczpospolitej z mym ojcem był, to i szlachectwo wywieść się dało dokumenta stosowne okazując, w czym i niektórzy z waszmościów swój udział mieli. Aleć bezbronna wdowa na wiosce jednej to łup pozornie łatwy a pożądany! Stąd starościc swego dopiąć jak nie prawem, to lewem zamiaruje urzędem swego ojca się zasłaniając a pergamina jawnie fałszerstwem uczynione w grodzie ojcu okazując jakoby Tomasz Kuciński, zmarły mąż Elwiry, zapisy jakoweś na niego poczynił pieniądze pożyczywszy. Prawdą to nie jest boć wszyscy znaliście zmarłego i wiecie jakiż z niego godny był gospodarz i jakie łupy przywiózł z wojen. Aleć nijak fałszerstwa wykazać, bo, psi syn, pergamina w grodzie oblatał a okazać ich nie zamiaruje coby wdowa i ja mogli o ich nieprawdziwości zaświadczyć. Tedy rugowawszy zbrojnie mą krewniaczkę majętności przejął a ojciec jego, prawu pospolitemu wbrew czyniąc, do ksiąg protestacji przyjąć nie raczy. Tedy proszę waszmościów byście swych głosów, a i szabel, jeśli zajdzie taka potrzeba, użyczyli prawu czyniąc zadość, jak i sprawiedliwości bożej boć w obronie bezbronnej wdowy staniecie. Mości Kucińska, jawnej niesprawiedliwości ofiara, zachorzała nieboga to i problem kolejny, bo do Warszawy jechać nie może by tam, wespół ze mną protestację złożyć. Sługi Boraczyńskiego, niczym wilcy, podle mego dworu krążą, a pilnują cobym sam protestacji złożyć nie ruszył. Sługi pod bronią trzymam boć to jasnym dla mnie, że ino patrzeć jak zajazd Boraczyński uczyni pod lada pozorem. Tedy, mości panowie bracia, radźmy co czynić by nasze dziatki i żony w bezpieczeństwie żyły gdy nas nie stanie albo w podróży będziemy. Respons starościcowi dać należy taki by nie ważył się po nie swoje sięgać! Boć to niepodobna by defensorzy Rzeczpospolitej, bez strachu piersią swą jej broniący przed Osmanem, Szwedem, Moskwicinem, drżeli czyliż jeszcze swój dom po powrocie znajdą a w nim swych bliskich!
 

Ostatnio edytowane przez johnkelly : 05-07-2008 o 16:22.
johnkelly jest offline  
Stary 06-05-2008, 11:51   #2
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Samuel Dobrot herbu Doliwa (Tres Rosae)

Popędzał konia, zły że w nieodległym Kampinosie drogę zmylił, przez co może na czas w umówionym miejscu sie nie stawić. Koń, moskiewski srokacz, jakby wyczuwając zdenerwowanie swego pana, co i rusz głową podrzucał, usiłując zerknąć na niego, ale gnał wytrwale naprzód.



Belzebub


Spod końskich kopyt uniosły się chmury kurzu, gdy jezdziec ujrzawszy przysadzisty budynek karczmy ostro ściągnął wodze.

- Stój Belzebub, to chyba tu...- ni to do wierzchowca, ni to do siebie mruknął szlachcic.

Podjechał wolno do studni na podwórcu i zsiadłszy z rumaka wyciągnął osadzone na długim żurawiu wiadro wody. Pił długo, resztę wylał na czuprynę, nie przejmując się strużkami wody ściekającymi na żupan.

- Konia wytrzyj dobrze, podsyp owsa, napój. Spraw się dobrze, bo inaczej...- krótkie zdania przypominające raczej komendy zdawały się świadczyć, że przyjezdny jest, a może był jeszcze niedawno żołnierzem. Krótki ruch ręką akcentujący ostatnie słowa skierowane do chłopca, który wybiegł z karczmy, mówiły, że właściciel Belzebuba poleceń powtarzać nie lubi.

Szlachcic był to jeszcze stosunkowy młody, do lat trzydziestu dochodzący, wzrostu słusznego. Żupan barwy brązowej przepasał pasem czerwonym, teraz wyblakłym mocno od słońca, za który zatknął pistolet. Na rapciach wisiała zygmuntówka z paluchem w wyszarzałej i przetartej pochwie.

Z sakwy która miał zawieszoną przy końskim siodle wydobył fajkę i nabił zielskiem. Pachołek od koni aż gębę otwarł ze zdziwienia, gdy przybysz ogień skrzesał, wsadził cybuch do ust i po chwili zaczął z nich dym wypuszczać.

Widać wyrostek nie widział jeszcze tu na spokojnym Mazowszu ludzi tytoń palących, obyczaj już rozpowszechniony wśród żołnierzy, szczególnie tych co za granicami wschodnimi i południowymi Rzeczypospolitej bywali.



Samuel Dobrot Herbu Doliwa (Tres Rosae)


Pan Samuel wąsy przygładził i ruszył w stronę karczmy. Drogę zastąpił mu pacholik, widać sługa jakiegoś szlachcica.

- Nie wolno ! Pan cześnik warszawski Sosnowski zakazali !

- Mnie wolno ! Ja do niego, z drogi chłopie !

Szorstko odsunął sługę i cicho drzwi otworzywszy stanął za plecami rozpoczynającego przemowę cześnika. W milczeniu słuchał kiwając czasem głową, jakby zgadzając sie z tym co ów mówi. Gdy pan Jeremi skończył ozwał się.

- Gwałt tu jakom żyw i niesprawiedliwość. Słowem zaświadczyć mogę, że sąsiedzi zli i zawistni utrapieniem być potrafią dla spokojnego człeka. Jestem Samuel Dobrot herbu Doliwa z Litwy. Defensor Ojczyzny miłej, przez los i zawistnych ludzi pokrzywdzony. Masz Waszeć pomoc w wyrównaniu krzywd żołnierza UBOGIEGO, lecz uczciwego - w jego głosie dało sie wyczuć ów lekki zaśpiew świadczący że faktycznie boćwinkarzem jest, ale długo w rodzinnych stronach nie bywał, albo dawno z nich wyjechał.


Herb Doliwa
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 06-05-2008 o 21:39.
Arango jest offline  
Stary 06-05-2008, 23:11   #3
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Jan Chryzostom Kapica herbu Tuczyński - krzepki i dość wysoki szlachcic w wieku nieco ponad 20 lat, dobrze, lecz praktycznie ubrany z polska i więcej niż dobrze uzbrojony - zabałaganił nieco czasu w karczmie w Ożarowie gdzie nocował. Spotkał wieczorem znajomych i bez trunków się nie obeszło. Wyruszył więc późno i pierwsza milę stępa jechał, przy studniach często się dla zmoczenia głowy zatrzymując. Tak ponad 3 godziny zmitrężył, a do Sochaczewa jeszcze ze cztery mile zostało. Że Anioł Pański było słychać doszedł do oczywistego wniosku, że południe już jest i w takim tempie to przed zmrokiem nie zajedzie, a przecie na wczesny obiad miał się stawić. Zebrał się w sobie i pozwolił Myszorowi przyspieszyć. Koń zresztą od dawna się niecierpliwił, podobnie jak pacholik Osip jadący na jednym z dwóch luzaków, patrzący się z brakiem zrozumienia, typowym dla młodzika, na cierpiącego szlachcica.
Następne mile pokonał w 2 godziny, szybka jazda wywiała opary do reszty, pan Jan się ożywił i o posiłku zaczął myśleć, bo rano wyruszył prawie na czczo, zaledwie piwem i jajecznicą się pokrzepiwszy.
Gdy podjechał do znajomej karczmy rzucił Osipowi wodze i pospieszył do wnętrza. Stojący pod drzwiami pacholik go poznał, bo drzwi bez pytania otwarł kłaniając się nisko.
Wchodząc Jan uchylił kołpaka - Witam Panowie Bracia i za spóźnienie przepraszam. Waszmości panie Cześniku ukłony od Oćca mam przekazać i wieść, że w razie potrzeby hajduków użyczy, co by prawu pań Kucińskich do Roztoki stało się zadość. A ja mam w Jego i swoim imieniu interesa ich wspierać na wszelki sposób, jako, że Ociec przez lata za pocztowego u pana Tomasza był i wielce go ta niesprawiedliwość poruszyła.
To rzekłszy - na zapraszający gest cześnika - przysiadł się do stołu, gdzie pan Sosnowski w towarzystwie nieznajomego szlachcica posiłek spożywał. Gdy Sosnowski przedstawił ich sobie rychło z panem Samuelem znaleźli wspólny temat i o wyprawach moskiewskich oraz obronie smoleńszczyzny nad jedzeniem rozprawiać zaczęli czekając na innych defensorów praw niewiast.


Tymczasem Osip, dopilnował rozkulbaczenia koni i stwierdziwszy, że stajenni znają się na rzeczy zostawił im czyszczenie, a sam wniósł do izby juki i olstra, po czym w części czeladnej karczmy zajął się kaszą ze skwarkami.
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 06-05-2008 o 23:33.
Gwena jest offline  
Stary 08-05-2008, 09:57   #4
 
Aigre's Avatar
 
Reputacja: 1 Aigre nie jest za bardzo znany

W najdalszym kącie karczmy, w półmroku siedział Piotr Van Hager. Nieruszone piwo stało przed nim, na talerzu obok resztki jedzenia. Rondo kapelusza zasłaniało twarz aż po koniec nosa. Cały strój, od stóp aż po czubek głowy jednoznacznie wskazywał na obcokrajowca. Przysłuchując się rozmowie zastanawiał się kiedy wyjdzie na jaw jego obecność i kiedy zaczną się sypać pytania jedno za drugim. Myślał o tym jak wytłumaczyć zebranej szlachcie że przecież on też polak i swą rękę ku słusznej sprawie chętnie wyciągnie a znalazł się tu przypadkiem, przejazdem tylko. Przez głowę przewijały mu się setki myśli, bezgłośnie powtarzał polskie słowa, które od lat nie przechodziły przez usta. Na końcu zaczął sie irytować zbyt długą nieobecnością sługi.
---
Sługa ów - Józef, stojąc na zewnątrz karczmy drapał się po łysej czaszce zachodząc w głowę co się tutaj dzieje. Zebrawszy się w sobie ruszył w kierunku jakiegoś pacholęcia z chęcią wypytania.
---
 

Ostatnio edytowane przez Aigre : 08-05-2008 o 10:08.
Aigre jest offline  
Stary 08-05-2008, 19:35   #5
 
johnkelly's Avatar
 
Reputacja: 1 johnkelly nie jest za bardzo znanyjohnkelly nie jest za bardzo znany
- A tyś tu czego podział? - usłyszał Józef nad swym uchem ryk jakowegoś biednie, ale ze szlachecka ubranego, jegomościa - Przeszpiegów się zachciało? Już ja ci dam tu szperać! Na gałęzi obwiesze! - to mówiąc rękę wyciągnął i chwycił Józefa za koszulę na piersiach.
- Mościa panie, pomiarkuj!
- Ja ci pomiarkuje! Jeno sznura kawał znajdę!
Wokół szarpiących, zebrało się kilku pacholików i chłopów. Józwa, bo on to był, ciągnął chwyconego ku najbliższemu drzewu jakby naprawdę obwiesić go zamierzał.

--- *** ---

- Mości Dobrot, lejesz miód na me serce! Jak i ty mości Kapica! Siadajcież i radźmy co czynić bo to nie w kij dmuchał ze starostą zadrzeć syna mu obijając. - spojrzał z lekkim zaciekawieniem na siedzącego pod ścianą cudzoziemca, po czym ściszonym głosem - Waszmościowie, szczot to li nie szczot? Powiadają, że tacy, jak się swoimi rapierami zaprą, to i za chorągiew samotrzeć staną.
 

Ostatnio edytowane przez johnkelly : 08-05-2008 o 20:56.
johnkelly jest offline  
Stary 09-05-2008, 09:44   #6
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Pan Jan od dawna widział cudzoziemca, który siedział wprawdzie w najgłębszym cieniu, ale nie na darmo w chorągwi gdy trzeba było nocą iść, to właśnie Jana proszono by prowadził. W kącie było ciemno, ale nie aż tak jak w lesie nocą.
- Raczej nie Panie Cześniku, - rzekł cicho - mieliśmy nieco szkotów w Smoleńsku, i bardziej surowo się zwykle ubierali. Raczej na france jakąś wygląda. Sporo ich po Warszawie się kręci. Myślałem, że znacie go... Czy starostowicz mógł wiedzieć o naszym spotkaniu? Niektórzy z nich po ludzku mówią - a w każdym razie rozumieją.
- Hej, Mośko! Sam tu ino chyżo!

Żyd przybiegł natychmiast z garncem miodu w ręku.
- Miód postaw i powiedz mi po jakiemu swoje piwo ten pludrak zamawiał?
- Panie slachcić, a po jakiemu jemu było? Przecie nie po źidowsku!

Pan Jan spojrzał na cześnika - No to możemy mieć kłopot od początku, choć nie można wykluczyć, że to zwykły podróżny co do Gdańska jedzie. Trza wypytać... To mówiąc zaczął powoli wstawać
 
Gwena jest offline  
Stary 09-05-2008, 10:01   #7
 
Aigre's Avatar
 
Reputacja: 1 Aigre nie jest za bardzo znany
Chwycony za koszule Józef zaczął sie zapierać nogami krzycząc głośno - Ostawcie mnie panie ! Nic żem przecież złego nie uczynił ! Szarpać się zaraz zaczął, starając się oswobodzić. - Ręce precz odemnie !- Darł się tak mocno aż mu czerep łysy poczerwieniał z wysiłku. - Jam sługa pana Piotra Tarnawskiego co przejazdem w karczmie stanął!

---

Widząc ruch przy stole szlachciców Piotr wstał powoli, wygładził spokojnym ruchem skórzaną kurte. Zdecydowanym krokiem pobrzękując ostrogami podszedł na jakies trzy kroki od rozmawiających, uchylił lekko kapelusza z białym pióropuszem, drugą ręke opuścił na gardę rapieru.
- Witam waszmości. Jestem Piotr van Hager. - rzekł najwyraźniej nie zamierzając postąpić dalej. Wymawiał słowa z cudzoziemska, lecz słychać było iż język polski nie jest mu obcy.
- Przemowę waćpana żem usłyszał. Niesprawiedliwości nie toleruje, także w devoir się czuję pomóc... - urwał zdanie nagle, brwi zmarszczył i zdaje się nasłuchiwać zaczął, wrażenie odnosząc iż jakieś krzyki go z podwórza doszły.
 
Aigre jest offline  
Stary 09-05-2008, 13:56   #8
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Pan Samuel spojrzał z uznaniem na Kapicę.

- Toś Waszmość na wojnach moskiewskich bywał ? Witam tedy szczerze rad towarzysza bojów. I ja na nich bywałem, razem ze stryjcem, ale on pod Moskwą ustrzelony został z rusznicy.

Szerokim gestem zaprosił szlachcica do kompanii.

- Masz Waszmość rację. Opowiadali kompanioni co pod Kłuszynem stawali - jam nie mógł bo febrą leżałem złożony, co jak wiadomo z powodu zgniłego powietrza w Moskwie często sie zdarza, że naród to polityczny wielce. Przed dniem wiktorii Hetman listy do nich słał wszelkie knowania i niesprawiedliwości ukazując czynione przez bojarów, a sami wiecie Waszmościowie, że nie masz nad Wołocha i Moskwicina zdrajcy większego.

- Tak im rzecz rezolutnie Hetman Polny wyłożył, że choć jak na naród polityczny twardo z początku sie bronili, dzielnie pola dotrzymując bez ujmy dla honoru, potem gdy Szujscy umknęli do zgody między nami doszlo. Dworni to kawalerowie Angielczyki i Francuzy, jeno Pan Bóg ich nację pokarał, że w miodzie nie znajduja wiekszego ukontentowania i języka chrześcijańskiego nijak nie mogą pojąć.

- Ale żeby taki szpiegiem miał być ? Predzej Niemiec, albo Szwed, bo to też narody chytre, a że w polu nam pola nie dostoją, to w fortelach i podstepach się wyćwiczyli.

Pan Samuel zamilkł, bo cudzoziemiec jakby czuł, że o nim mowa, podniósł się z ławy na której spoczywał i podszedł do nich.

- Witam waszmości. Jestem Piotr van Hager - przedstawił sie uchylając lekko kapelusza.
- Przemowę waćpana żem usłyszał. Niesprawiedliwości nie toleruje, także w devoir się czuję pomóc...

Dalszą jego przemowę przerwał hałas jakiś spoza drzwi do karczmy dochodzący. Pan Dobrot zaczął nasłuchiwać co było przyczyną zamętu jednocześnie sprawdzając, czy szabla gładko z pochwy wychodzi.
 
Arango jest offline  
Stary 10-05-2008, 09:37   #9
 
johnkelly's Avatar
 
Reputacja: 1 johnkelly nie jest za bardzo znanyjohnkelly nie jest za bardzo znany
Józwa ciągnął szarpiącego się Józefa. Jakiś usłużny plebej podstawił pod gałąź furmankę i zawiesił sznur. Józef, ujrzawszy to, aż dech stracił myśląc, że ino patrzeć a pójdzie mu się jednak ze swym nędznym żywotem pożegnać.
Jakiś postawny szlachcic, widząc zamieszanie, przerwał swą podróż i rozpytawszy co się dzieje począł Józwę podjudzać:
- A wieszaj go! Byle szybko! Szpionska jego żyć niech zadynda! A byleby nogami dyndał! Dam ci dziesięc czerwonych jeśli przez kwarte będzie nogami dźwiergał jako pajac na sznurku!

--- *** ---

Imć Sosnowski, wraz kompanionami, zarzucili rozmowę i nasłuchiwali co też dzieje się przed karczmą. Wtem ktoś w drzwiach karczmy stanął:
- Szpiona wieszają! Moskiewskiego! O króla jegomości rozpytywał! Musi zamachowiec jaki!
To słysząc poderwali się od stołu jak jeden i przepchawszy się przez drzwi niczym żacy ujrzeli na podwórcu spore już zbiegowisko a przy pobliskim drzewie szarpiących się łysego w samej koszuli i pludrach z jakimś szaraczkiem, w którym mości Sosnowski rozpoznał swego sługę, przy nich gardłował z dobytą szablą nieznany im postawny szlachcic w futrzanej delii.
- Wat duivel - padło ze strony VanHagera i ten postąpił w stronę przyczynku zamieszania. Mości Sosnowski ruszył za nim - wszak to jego sługa robi tutaj za mistrza małodobrego.
 
johnkelly jest offline  
Stary 12-05-2008, 10:55   #10
 
Aigre's Avatar
 
Reputacja: 1 Aigre nie jest za bardzo znany
- Stać! - Ryknął Piotr potężnie w kierunku zgromadzonych pod drzewem. Postąpił jeszcze kilka kroków do przodu by ponownie krzyknąć - Szelmy jedne! Ręce przecz od mojego sługi!- Zazgrzytał zębami i przez zaciśnięte zęby zasyczał - Merde!.
Stojąc w lekkim rozkroku, wziął się pod boki - Ogłuchłeś durniu ?!? - zakrzyknął do Józwy. Palcami zaczął nerwowo bębnić po gardzie rapieru, po czym szybkim krokiem począł iść ku zgromadzonym pod drzewem. Będąc już blisko sługi Sosnowskiego warknął - Nudzisz sie psubracie jeden ?! Samosądy będziesz mi tu urządzał? Ja cię psie jeden zaraz tak urządzę że cię święty Piotr nawet przez bramy niebieskie nie przepuści.
 
Aigre jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172