Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-07-2011, 17:42   #11
-2-
 
-2-'s Avatar
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Diabli!
Sygnał zgasł, zanim zdążył na dobre zlokalizować to miejsce. Biegł dalej w tę stronę, nie zamierzając pozwolić nogom odczuwać zmęczenia po takiej raptem przebieżce - stać go było na wiele więcej pod tym względem. Czas zamierzał wykorzystać na ostatnie co mu pozostało: myślenie.

A może czas zawrócić? Może ktokolwiek tam był już się zabrał? Nie, do diaska, biegł sprintem może dwie pełne minuty, musieliby być umówieni jak na schadzkę i od razu zmienić lokum. Prawdopodobnie nie chcą dać się namierzyć policji, a kto powinien trafić i tak coś wymyśli.
Może to nawet warunek wstępny.

Skręcił zamierzając w pełni wykorzystać fakt, że oddalił się nieco od centrum. Potrzebował punktu obserwacyjnego a nie zamierzam włamywać się w noc, w którą może pomóc zwalczać gości tym się trudniących. No i nie ufał elewacji tych budynków.

Dobiegł do najbliższego po drodze placu budowy, optymalnie dopiero tworzonego wysokiego gmachu lub może nawet rozpoczętej, niskiej konstrukcji wieżowca - upewniając się, że robotnicy nie prowadzą sobie nocnej zmiany - i niewiele myśląc wspiął się na prowizoryczne ogrodzenie czy cokolwiek tam było, nie zwalniając by przeskoczyć jak przez kozioł i amortyzować upadek przewrotem przez bark już po drugiej stronie. Ból w mięśniach pleców przypomniał mu o dawnych czasach. Jeżeli dobrze pójdzie, stanie na bólu w mięśniach, nie w kręgosłupie.

Budynek w trakcie budowy był o wiele bardziej nierówny i stwarzał doskonałą okazję do free climbingu. Prawie jak wieża transmisyjna... albo zupełnie jak Wympieł. stwierdził Siberian, wspinając się żwawo. Dopiero gdy jego linia wzroku znalazła się poza najbliższymi budynkami - potrzebował jedynie paru pięter. Dopiero wtedy zatrzymał się, pozwalając sobie na odpoczynek. Odwrócił głowę w kierunku w którym wcześniej dostrzegł sygnał świetlny i rozejrzał się - za adekwatnym budynkiem o płaskim dachu, placem czy jakimkolwiek adekwatnym miejscem z którego można by było skierować strumień światła - i gdzie można by zasilić odpowiedni reflektor.
Może nie wszystko stracone...
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!
-2- jest offline  
Stary 13-07-2011, 21:36   #12
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Answer nie przejął się zbytnio Lobowatym, ani skrytym w cieniu facetem. Ucieszył się. Ucieszył się chyba po raz pierwszy od czasu, kiedy cały świat jaki znał poszedł w diabły. Ujrzał Tima, chyba pierwszą znaną mu osobę, z którą mógł się podzielić swoimi wątpliwościami. A tych miał niemało. Przecież dla Batmana, Supermana i spółki pokonanie jednej małej inwazji złych kosmitów z kosmosu nie było pierwszyzną i nie pozwoliliby wybić się do nogi. Coś tu nie grało, a Tim był jedyną osobą na tyle inteligentną i na tyle wartą zaufania, aby mu pomóc.

- Musimy porozmawiać - Pokazał wyuczonym przez Batmana tajemnym znakiem. - Potrzebuję detektywa, a po śmierci Batmana, Ralpha Dibny'ego, Vica i wykluczeniu Riddlera następny w kolejce jesteś właśnie ty.

Czekając na reakcję Tima Answer ostrożnie sondował telepatycznie pozostałych uczestników spotkania. Co prawda początkowo obawiał się trochę, że może to doprowadzić do śmierci któregoś z nich, ale przyzwyczaił się już do ryzyka. Nauczył się kontrolować swoją moc na tyle dobrze, że wypadki zdarzały się naprawdę rzadko.
 
razdwaczy jest offline  
Stary 13-07-2011, 23:33   #13
 
Cothrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Cothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie coś
Dziewczyna wydała się zaskoczona taką reakcją ze strony dwóch nocnych pogromców. Zaraz potem przytknęła dłoń do czoła przymykając oczy, a jej twarz spoważniałą.
- Wybaczcie jeśli was obraziłam - powiedziała podnosząc głowę. - Widać że jesteście przyzwyczajenie do innego zachowania... Tak nie było mnie tu w czasie Kryzysu, ale przeżyłam już wiele wojen, kilka takich które niemal zniszczyły świat. Po prostu wreszcie coś zaczyna się układać. Ja uznaje to za powód do dobrego humoru. Tak samo ma się to do poległych bohaterów i przyjaciół. To nie brak szacunku, ja po prostu traktuje ich jak jak zwykłych ludzi. Symbol jaki sobą przedstawiali to całkiem inna sprawa.
Na dach wyszedł Lob, a w chwilę później pojawił się Answer. Nikt z obecnych nie mógł być świadomy sondowania, ale Obrońca nagle cofnęła się o krok.
- Nie! Nie mnie!
Answer sięgnął do jej umysłu...

Ból, ból, ból, ŚMIERĆ!
Tysiące... setki tysiące twarzy przemykające w zawrotnej prędkości...
Nie! Nie umieraj! MISA! MISA!
Twarze ludzi, potworów, pożółkłe czaszki...
I TOT UJRZAŁEM JEŹDŹCÓW!
Koń... wieki... ale łagodny... jest ciepły... przyjaciel na długiej drodze
Jestem tu, obiecałam... nie chcę odchodzić...
Krew, całe oceany krwi... ktoś woła o pomoc
To boli! Nie... uratuję ich! To moi przyjaciele... nie dbam o swoje życie
Wszytko umilkło... cisza po burzy... powietrze przepełnione zapachem ozonu i krwi, ale jest już bezpiecznie... będzie tak jeszcze wiele razy...
To się skończy... nie będziesz już więcej musiała walczyć... obiecuję ci to... Misa? Misa?
Znów Koń... ma takie piękne oczy


- Hej, żyjesz?
Asnwer otworzył oczy.
Z jakiegoś powodu klęczał, a dłonie miał przyciśnięte do twarzy. Tamta dziewczyna... To chyba Bezdomny Obrońca. W umyśle ciągle przetaczały mu się wizja z jej umysłu. Zupełnie jak by wpadł w samo serce burzy.

Dla reszty Asnwer nagle upadł na kolana i przez kilka sekund trwał z glową odrzucana do tyłu. Cała jego postać wyrażała agonię. Oborńca zerwała się z miejsca i położyła mu dłonie na ramiona. Wtedy nagle opadł i najwyraźniej wrócił do rzeczywistości, choć ciężko było to stwierdzić przez maskę zasłaniającą całą twarz.
- Dlatego nie mam przyjaciół wśród telepatów - powiedziała podjąć rękę Asnwer'owi. - Oddychaj głęboko, zaraz ci przyjdzie. Jak ostania idiotka nie osłaniałam mojej łepetyny. Przepraszam cię za to.
Obrońca przycisnęła dłoń do ucha ze złomowanym nadajnikiem.
- Dobrze.. już kończę - powiedziała do kogoś po drugiej stronie. - Słuchajcie... co byście zrobili gdybym powiedziała że wiem którzy z super-złoczyńców nie żyją, a którzy jeszcze chodzą po tym świecie? Więcej, wiem też co się szykuje w Gotham.
Mówię tu o kradzieży tego co zostało z technologi obcych. O dziwo nie jest taka bezużyteczna jak wszyscy sądzą. Zwłaszcza gdyba połączyć ją z inna. Mówi wam coś "Czarne Serce"? Mam nadzieję że tak. W pewnym miejscu w Gotham jest dobrze strzeżone laboratoryjnym. Ktoś kto ma resztki z Kryzysu, może nieźle namieszać.

Obrońca podeszła do krawędzi dachu.
- Nie jestem typem samobójcy. Walka ze zwykłą przestępczością to jedno, ale groźba drugiego Kryzysu to nie jest coś co można zrobić w pojedynkę. Jeśli jesteście zainteresowani zapraszam o szóstej rano dziesięć kilometrów na zachód wylotówką w stronę Metro City
Dziewczyna skoczyła... wyglądało to jak przyśpieszona scena z filmu "Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok" sunęła w powietrzu co jakiś czas lekko odbijać się od dachów innych magazynów i dalej od gzymsu zrujnowanej kamienicy.
W ciągu pięciu sekund już jej nie było.

Siberian Storm usłyszał łopot materiału i coś z wielką szybkością nadleciało znad dachu niskiego budynku. Coś wylądowało na belce niedaleko niego.
-Cześć! - To była dziewczyna w kraciastej koszuli, kamizelce i kijem na plecach. W ręku trzymała workowaty plecak, a za pasem spodni nosiła tonfę.- Wcześniej miałeś maskę, balaclavę, prawda? Spokojnie, wołają mnie Bezdomny Obrońca, ale wolę Misa. Nie szukaj już bat-sugnału. To ja jej porozstawiała. Masz chwilę? Mogę ci wyjaśnić całe to zamieszanie.
 

Ostatnio edytowane przez Cothrom : 13-07-2011 o 23:36.
Cothrom jest offline  
Stary 14-07-2011, 00:59   #14
-2-
 
-2-'s Avatar
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Siberian nieomal puścił się belki gdy wymieniony w gazecie, jak isę okazało Obrońca nadleciał. Spojrzał zszokowany na młodą kobietę. Wyraz zdumienia na jego twarzy nie mógł się powiększyć gdy wspomniała o balaclavie...
- Jak... ile? Znaczy... Jasne... - wysapał, po czym wreszcie podciągnął się i wdrapał na belkę, z której zwisał uczepiony ramionami. Odetchnął głęboko z twarzą poczerwieniałą z wysiłku i odwrócił głowę w stronę dziewczyny z nieufnym spojrzeniem.
- Cześć...- odpowiedział na powitanie, wciąż nie wiedząc co myśleć o sytuacji.
Prawie jakby tam schadzkę mieli, dobre sobie.
- Skoro już się tu wspiąłem... nie śpieszy mi się na dół i w zasadzie jasne, byłbym wdzięczny za wyjaśnienia. Czyżbyście robili selekcję? Tylko dla tych, co latają?

- Skąd! Poza tym ja nie latam - ja daleko skaczę. Widzisz, spotkałam się już z pewnymi osobami przy tym moim batsygnale, widać muszą mi dać czas do namysłu. Z drugiej strony jesteś ty. Powiedz, dopiero zaczynasz zabawę w bohatera, prawda?
- Zabawę? Jeżeli tak to ująć... tak, dotychczas zajmowałem się tylko poważnym biznesem. - uśmiechnął się krzywo, dając przy okazji słyszeć swój wschodnioeuropejski akcent. - W zasadzie przyszedłem wskutek liryka zawartego w tych... hm... ulotkach. Albo raczej cytowaniu ich przez gazetę. Po prawdzie, zdecydowałem, że warto się dowiedzieć, o co w tym chodzi...
- A dzieje się wiele. Ktoś chce reaktywować technologie obcych. Ma możliwości i tak się składa że wiem kto to. Cały problem w tym że najmądrzejsze nie jest rzucanie się samobójców na całą organizajcę. Umieę pare zżeczy, jak skakanie w stylu anime i sztuki walki, ale to trochę za mało. Nie śpieszy mi się na tamten świat, więc chciałam skrzyknącć to co zostało z samozwańczych oborńców prawa. Batsygnał to był chyba najlepszy pomysł
- Dlaczego nie poinformujesz policji czy rz... - zaczął Siberian, ale szybko urwał przypatrując się rozmówczyni. - Rozumiem w czym problem, ale... - zawahał się, rozważając znaczenie informacji o technologii obcych.
- Kto to? - zapytał po prostu. Uznał że jego pytanie nie jest bezczelne. Nie na wysokości ósmego piętra placu budowy i bez maski.
- To, co. Kojażysz Luthora? Taki łysy, dużo wpływów. To on właśnie przechwycił resztki technologi. Ma kilku wariatów którzy są w stanie włamać się wszędzie i zawsze. Dziś czwartek, tak? W poniedziałek zaplanował wielki powrót zza grobów. Nie wiem jak wytłumaczy trzyletnią nieobecność, ale pewnie coś wymyśli. Masz lęk wysokość? Mogę ci pomóc zejść. Tylko złap mnie mocno w pasie i nie panikuj w razie czego.
- Luthor Lex? Słyszałem to nazwisko, ale tylko podczas wojny. Co do lęku wysokości... - jeszcze skontastował sylwetkę młodej kobiety - nie obraź się, może to moja własna paranoja i strach, ale będę spokojniejszy schodząc sam. Nie to, żebym to zrobił szybciej czy sprawniej, ale mniej się będę bał o nas oboje. Jaki masz plan w kwestii Lexa?
- Przede wszystkim chcę zlapać złodziei na gorącym uczynku. Nie jestem pewna na sto procent kto jest tej drużynie, na razie tylko zgaduje. Nie wiem jak zareagujesz gdy ci powiem o moim zródle informacji. Ten gość jest dość... dziwny. Mam z nim cały czas kontakt. - dziewczyna wskazała dziwne urządzenie w uchu. Na upartego można go było nazwać odbiornikiem z mikrofonem.
- Cóż, użyłaś bat-sygnału, media nadały Ci pseudonim o jednoznacznej wymowie i nawet twoje kryminalne ofiary wypowiadają się o Tobie w samych epitetach. Przyznaję, nie tak sobie to wyobrażałem, ale robi wrażenie. W każdym razie wydaje mi się, że źródło informacji, które uznasz za rzetelne, takie jest. - wzruszył ramionami, poprawiając płaszcz.
- Gość jest rzetelny, wręcz widać go na wskroś - szybko wtrzyknęła rękę do urządzonka i skrzywiła się. - Nie lubi jak sobie stroję z tego zżarty. Umówiłam się z resztą na szóstą rano. Jest trzecia trzydzieści. Czyli jest jeszcze trochę czasu. Ja do domu jeżdżę motorem i jestem tam w parę minut... zamierzałam na paczątku skończycć patrol. Przy okazji zapoznam cię ze “źródłem informacji”. Co robimy?
- W trzy godzny nawet ktoś tak utalentowany jak ja nie znajdzie pracy, zwłaszcza biorąc pod uwagę porę i aktualne położenie. O ile Tobie nie przeszkadza, że nie zabrałem CV - uśmiechnął się przyjaźnie - jestem do dyspozycji, zwłaszcza, że jeżeli umówiłaś się z “nimi”, kimkolwiek są pozostali, gdzieś daleko, czeka mnie trening biegania na który zupełnie nie mam nastroju. Chętnie natomiast dowiem się więcej. Na przykład... po co kostiumy? A to nie jedyne pytanie...
- Kostiumy, ha! To mi przypomina stare czasy gdy była jeszcze Anime Girl, jak mnie wołali wtedy. Otóż przeważnie kostiumy miały chronić prawdziwą tożsamość i być symbolem na przestępców. Wiesz gdy Gac... Znaczy Batman miał już jako taką sławę wystarczyło coś podobnego do nietoperza, a kryminaliści robili pod siebie. Z innej strony kostium pomagał w walce, bo kamizelka kuloodporna jest przydatna ale sztywna. Ja - tutaj złapała kawałek kamizelki jaką miała na sobie - Dostałam to w prezencie. Nie przebije jej żadna kula z broni krótko lufowej. Seria z uzi to co innego. Gość który ją dla mnie zrobił chyba już nie żyje... wtedy też miałam własna, cywilną tożsamość, ale teraz dałam sobie z tym spokój. Chyba na dobre. Następne pytanie.
- Pozwól że zejdę. - odparł, chwytając belkę i zeskakując by opuścić się na powstające niżej piętro. - Opowiesz mi po drodze i starczy tego na trzy godziny albo i więcej.
- Acha - powiedziała i zeskoczyła prosto na ziemię.
Tuż nad twardą powierzchnią chodnika zrobiła salto i wylądowała na obu nogach. Pomachała mu z dołu i usiadła na krawężniku czekając aż sam zejdzie.
Storm nie był zdziwiony. Tylko dlatego, że mu to powiedziała i widział wlatuje... wskakuje na to piętro.
Mimo to konsternacja na jego twarzy wystąpiła. Mimo to przegrywała walkę z uśmiechem jeżeli chodzi o zapowiedź ciekawych czasów. Jakkolwiek to nieodpowiedzialne, nie sposób nie odczuwać ekscytacji wobec nieznanego...
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!
-2- jest offline  
Stary 14-07-2011, 11:22   #15
 
Gratisowa kawka's Avatar
 
Reputacja: 1 Gratisowa kawka ma wyłączoną reputację
Cóż, przeprosiny były w pewnym sensie na miejscu ale dało się dostrzec, że w tym akurat momencie Tim nie spoglądał w kierunku pretendentki. Bynajmniej. Akurat wtedy patrzył dokładnie na tego, który przybył jako ostatni i robił coś zupełnie nienaturalnego przynajmniej dla swojego mentora. Uśmiechał się do niego. To było takie "bo tak", w końcu szczególnie świeżo po powrocie zobaczyć co bardziej znajomą postać, szczególnie w tych czasach, stanowiło coś więcej niż miłą niespodziankę. Także po raz pierwszy od kiedy przybył, Robin wyglądał jakby był w stanie się z czegokolwiek cieszyć. Zdawał sobie też sprawę, że przy tej postaci powinien zachować pewną dozę ostrożności, ale chwilowo to w pewnym stopniu zignorował i, jak gdyby nigdy nic, ruszył na powitanie.
Już wtedy jednak wiedział, że sprawy się zrobiły beznadziejnie skomplikowane. Na samym wstępie wiedział ile informacji musiał zdobyć, irytowało go w pewnym stopniu to, że było tego tak wiele choć spotkanie się jeszcze nie skończyło. Kwestia Answera nie ułatwiła sprawy, ale Tim odmówić praktycznie nie mógł, mężczyzna przy okazji się więc spotkał z niemalże natychmiastową sygnalizacją akceptacji swojej prośby. A jednocześnie, kiedy przyszło co do czego, Robin był pierwszy przy nim. No i z wyprzedzeniem mógł zareagować, chociaż jako on, bez diagnozy, nie był w stanie zrobić więcej niż po prostu go podtrzymać aby nie upadał na kolana. Przy okazji wtedy dopiero reszta mogła dostrzec więcej elementów jego stroju niż same tylko buty, peleryna i maska.
Wydarzyło się wiele. Po pierwsze, Answer najwyraźniej przeniknął do głowy pretendentki i zareagował trochę tak, jakby, ku przestrodze - włamał się do umysłu kogoś pokroju Raven. Analogie? Trudno określić, aczkolwiek ważąc na to co dziewczyna deklarowała... następnie, to ona mu pomogła. Cóż, jedynym co wtedy Robin mógł zrobić to przygotować wolną dłonią środki przeciwbólowe na wypadek pogorszenia stanu ale i z tym nawet nie zdążył bo wszystko za krótko trwało. Na całe szczęście... przytrzymywał go dopóki Jack nie był w stanie stanąć sam, wtedy się nieznacznie odsunął i skorzystał z tej okazji aby skryć dłonie pod peleryną. Monitorował stan Answera, a przy okazji gromadził dane. Dodatkowo u niej dochodziły zdolności telepatyczne, komunikacja, cóż... jak tylko zauważył, że pretendentka odbiera sygnał, niemalże niezauważalnym ruchem nakazał komputerowi przechwycenie częstotliwości aby ją łatwiej namierzyć. Skoro używała urządzeń przesyłowych, sygnały musiały skądś dochodzić i mieć jakąś treść i tego właśnie Tim szukał. Chodziło mu o źródło i możliwość podsłuchu, a przy mocy komputera w batcave, powinno pójść szybko.
Tymczasem pojawiło się przemówienie którego, po raz kolejny, wiarygodność bardzo łatwo było podważyć. Zanim jednak sidekick zdążył zadać jedno, zasadnicze pytanie, "bohaterka" oddaliła się i w tym wypadku nie chodziło bynajmniej o to, że zniknęła i mógłby jej nie znaleźć. Przemieszczała się w sposób łatwy do podążenia. Po pierwsze jednak raczej by nie odpowiedziała lub uczyniła to w sposób wybitnie niesatysfakcjonujący dla osoby potrzebującej konkretnych informacji, po drugie - Answer. O co jemu chodziło i, gdyby był skłonny powiedzieć, co zobaczył lub czego nie widział... Ujmując w sposób jasny i zrozumiały, wymiana notatek. Po odejściu pretendentki więc się upewnił, że z jego rozmówcą było w porządku, wtedy zaś ponownie się uśmiechnął i podał mu rękę. Ot, zwyczajny, przyjazny gest.
- Dobrze tak dla odmiany zobaczyć jakąś znajomą sylwetkę - powiedział wtedy i rozejrzał się, zastanawiając co z resztą. Znał dokładnie motywy ich przybycia w to miejsce, nie wszystkich rozpoznawał ale na pierwszy rzut oka wiedział, że bez woli dialogu z ich strony raczej nie był w stanie się niczego dowiedzieć poza tym co już zanotował. Właściwie więc byłoby mu na rękę, gdyby się wycofali w tym momencie. Miał zresztą zamiar jeszcze zdemontować reflektor tak, aby nikt niepowołany nie bawił się takim symbolem. Wystarczyło już, że skorzystała na tym osoba, która... abstrahując od tajemnic, które wokół niej narastały, w tym momencie potrzebowała wiele aby Tim mógł choćby pomyśleć, że Batman by tak dla odmiany nie kazał jej wynosić się z Gotham.
 
__________________
- You're my Robin. Always will be.
- And you'll always be my clone boy.

TT #92
Gratisowa kawka jest offline  
Stary 15-07-2011, 03:19   #16
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Jack mamrotał w bólu
- Oto koń trupio blady, a imię siedzącego na nim Śmierć, i Otchłań mu towarzyszyła. I dano im władzę nad czwartą częścią ziemi, by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta.

Kiedy tylko ból przeszedł Answer wyszczerzył się na Robina.
- Cześć Timmy - powiedział upewniwszy się, że nikt inny nie słyszy -Co u ciebie?

Wstał i otrzepał się z brudu. Spojrzał w dół, tam gdzie skoczyła dziewczyna.

- I nie wracaj. - mruknął.

Podszedł do Tima i przez chwilę myślał, co powiedzieć.

- Nie wiem kim ona jest. - zdecydował w końcu. - to było tak jakbyś oglądał sto kanałów w TV równocześnie. - Zamilkł na chwilę - ale chyba wiem czego się boi.

Ocenił odległość do ulicy.
- Albo ktoś kiedyś zniszczył jej świat - podjął - albo cholernie boi się koni. A to oznacza, że możemy mieć na głowie nowego Superboya Prime.

Gdzieś w oddali wyczuł dziecko bojące się potworów w szafie. Porywacz za jego oknem bał się, że spadnie.

- Myślisz, że to możliwe by ktoś trzymał Batmana w szafie? Że powinniśmy go szukać, nie bojąc się że spadniemy.

Zdał sobie sprawę, że jest niezrozumiały.

- Przepraszam echa telepatyczne.

Spróbował postraszyć porywacza sygnałem policyjnym. Nie udało się. Wszedł przez okno.

- Powinniśmy go szukać.

Porywacz uciszył dziecko chloroformem.

- Spójrzmy prawdzie w oczy. Mamy ciężki świat, który nosimy w ramionach, bojąc się że go upuścimy. A my nawet nie wiemy jak go trzymać

Porywacz odłożył dziecko. Zdał sobie sprawę, że nie wyniesie go, bez spuszczenia na ziemię.

- To wszystko nie ma sensu. Przecież to Batman. Zawsze miał plan jak zwyciężyć i jak ocalić pozostałych. Nawet jeśli on zginął, to ktoś powinien wrócić. Superman. Któraś z latarni. Przecież zniknęła nawet Zatanna, która mogła jednym słowem obezwładnić armię Supermenów. Nie wierzę w to. Sam nie jestem zbyt dobry w te klocki, a nie chciałem zwracać się z tym do Riddlera, bo to jeden z tych złych. Nie wiem co z Renee, a o tobie usłyszałem od jednego gwałciciela. Zobaczyłem sygnał, więc przyszedłem. Pomożesz mi?

Poprawił płaszcz.

- Ona - skinął brodą w dół - - wie więcej niż się wydaje. Nie lekceważ jej.
 
razdwaczy jest offline  
Stary 15-07-2011, 12:18   #17
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
NightShadow patrzył na oddalającą się dziewczynę. Nawet nie planował iść następnego dnia na miejsce spotkania. Zawsze pracował sam, jednak tam gdzie był należało załatwić jeszcze jedną sprawę. Z jednej z wielu sakiewek na pasku wyjął dwa przedmioty przypominające słuchawki. Podszedł do dwóch jedynych osób które wyglądały jakby wiedziały o co chodzi w walce ze zbrodnią. NightShadow podszedł do Answera i Robina podał im po słuchawce mówiąc:

-Gdybyście mnie potrzebowali zadzwońcie.- Po tych słowach mężczyzna zeskoczył z dachu rozpościerając pelerynę która załopotała w powietrzu. Chwilę później dało się usłyszeć ryk silnika który począł błyskawicznie się oddalać.

NightShadow siedział w samochodzie wsłuchując się w ryk silnika. Po chwili wóz przejechał przez bramę rezydencji, jednak nie wjechał do garażu, tylko wjechał w podniesiony na kilka sekund fragment drogi. Samochód zatrzymał się, NightShadow wysiadł i skierował się w głąb pomieszczenia.

Były to podziemia rezydencji. Był to dobrze oświetlony ogromny kwadrat przestrzeni. Nieopodal samochodu widać też było samolot. Najwięcej miejsca zajmował jednak stół z leżącą na nim zbroją, oraz komputera z sześcioma monitorami.

NightShadow podszedł do komputera. Błyskawicznie wpisał czterdziesto-znakowe hasło. W tym czasie w pomieszczeniu pojawiła się kolejna osoba. Był to mężczyzna w średnim wieku, jeszcze nawet nie siwiejący. Mężczyzna ten podszedł do zbroi leżącej na stole, wyciągnął rękę...
-Nie dotykaj.- Rozległ się głos NightShadowa
-Skąd wiesz, że próbowałem, masz tu kamery?
-Też, ale po prostu widziałem twoje odbicie w monitorze
-Co to?- Mężczyzna wskazał palcem zbroję.
-Mój nowy projekt Wiktor, coś w rodzaju pancerza, tylko, że oprócz funkcji obronnych będzie mógł latać i strzelać, oraz będzie zwiększał siłę posiadacza. Roboczo nazwałem to pancerzem wspomagającym.
-Po co ci? Masz przecież mnóstwo wynalazków które na razie ci wystarczały.
-Nie widzisz, że coś się dzieje? Włamanie do Wayne Tech, Bezdomny obrońca usiłuje zebrać bohaterów z Gotham i innych miast. Gotham niedługo może nie potrzebować bohatera, może potrzebować broni. A to jedyna broń jaka nie została jeszcze stworzona, jedyna broń która może nam dać chwilową przewagę, bo nie będzie wiadomo jak się przed nią bronić.
-Czyli te bat-sygnały to robota bezdomnego?
-Raczej bezdomnej. Owszem. Chcę się z nami spotkać jeszcze jutro na wylotówce na Metropolis
-Pojedziesz?
-Jeszcze nie wiem, raczej nie. Zrobisz mi kawy?
-Jasne...
 

Ostatnio edytowane przez pteroslaw : 15-07-2011 o 12:59.
pteroslaw jest offline  
Stary 16-07-2011, 00:57   #18
 
Gratisowa kawka's Avatar
 
Reputacja: 1 Gratisowa kawka ma wyłączoną reputację
Cytaty z Apokalipsy doskonale wpisywały się w klimat wieczoru. Tim tymczasem spojrzał w kierunku reflektora, zamyślony, dopiero własne imię go z lekka tknęło i sprawiło, że chłopak niemalże niezauważalnie drgnął i skierował ponownie wzrok na rozmówcę. Answer chyba nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie. Tak czy inaczej, to chłopak skwitował jedynie trudnym do zauważenia pod maską uniesieniem brwi, kiedy skupiał się na schemacie swojego podstawowego pasa z narzędziami, w którego kieszeni po prawej znajdował się śrubokręt. Robin miał poważny zamiar demontażu reflektora - brakowałoby jeszcze tego, aby jakieś płotki się do tego dostały i zaczęły używać. Westchnął w myślach, przykładając dłoń do zabezpieczonego elektronicznie zamka od kieszonki, kiedy podszedł zgoła tajemniczy przybysz. Był... starał się, przypominać Batmana. To zauważył odprowadzając go wzrokiem, a przy okazji podążał za słowami Jacka, próbując wyciągnąć z obu spraw odpowiednie wnioski jednocześnie.
Jeśli przybyła z innego wymiaru, oznaczało to więcej niż tylko problemy bo jeżeli, przy jego mającego de facto dostęp do bazy danych nieistniejącej już Ligi Sprawiedliwych przez komputer w Batcave, to ona miała więcej informacji o obcej rasie to mogło sugerować bardzo wiele. A przy okazji kiedy Tim odprowadził wzrokiem pojazd, skojarzył kierunek, podrapał się po brodzie uznawszy, że lepiej aby znalazł się już w Wayne Manor, a najlepiej pod rezydencją.
- W takim razie chyba lepiej będzie się z nią spotkać. Zobaczyć, jakie ma zamiary - rzekł na temat pretendentki. Chwilowo mógł w tym kierunku zrobić tyle, aby uzupełnić informacje i zabrnąć w sprawę dalej aby sprawdzić czy należy dziewczynie pomagać czy raczej ją powstrzymać. To jednak musiało zostać poddane dalszej analizie, tymczasem...
Answer nie miał poczucia czasu. Dało się to dostrzec po fakcie, że Robin spoglądał w bok i chwilę zwlekał z odpowiedzią. Potem lekko pokręcił głową, zamyślony.
- W jednym masz rację: sprawa śmierdziała od samego początku - powiedział wreszcie. - Liga, nie wspominając już o trzech Zielonych Latarniach w składzie, miała mnóstwo źródeł informacji z naprawdę odległych zakątkach kosmosu. Tymczasem o obcych nie wiadomo było praktycznie nic dopóki Batman się tym nie zajął.
Nie wspomniał o tym, że w Batcave baza danych mogła więcej powiedzieć o Killer Moth niż tej rasie. Westchnął ciężko.
- Ale to nie ma sensu. Jeśli miałby plan aby ktokolwiek przeżył, jak to możliwe, że ani Nightwing ani Batgirl nie wrócili?
Po tych słowach ruszył w kierunku reflektora, przy okazji wyjął z kieszonki pasa śrubokręt i wziął się za odkręcanie nakładki ze stalowym nietoperzem. Przy okazji sprawdził, czy jego komputer już znalazł informacje o Lobo, których potrzebował.
- Jakiekolwiek możliwości przeżycia w tym przypadku są tak nieprawdopodobne, że wykraczają poza skalę typowego absurdu - dodał jeszcze przy okazji. Właściwie jednak motywacje jego sceptycyzmu były zupełnie inne, Tim jednak na wszelki wypadek zastosował tę samą strategię jak przy Raven - własne emocje schował gdzieś głębiej w dalsze zakamarki umysłu.
 
__________________
- You're my Robin. Always will be.
- And you'll always be my clone boy.

TT #92
Gratisowa kawka jest offline  
Stary 17-07-2011, 15:15   #19
 
Komiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Komiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetny
Chłopak z początku rozglądał się po dachu ze skwaszoną miną. Tak jakby zupełnie nie wiedział jak odnaleźć się pośród pozostałych dziwolągów. Jeden z facetów właśnie klęczał przed dziewczyną co budziło w młodzieńcu nieprzyjemne wspomnienia filmów romantycznych. Kosmita odetchnął z wyraźną ulgą kiedy jednak okazało się, że upadek był efektem cierpienia. Przez chwilę uważnie się przyglądał, skakał wzrokiem z jednej osoby na drugą. Wszystko okazało się żartem tej nadpobudliwej smarkuli. Po Batmanie nie było ani śladu, choć przeciwnik palenia w miejsach publicznych całkiem go przypominał... cały genialny plan małego Czernianina trafił szlag. Chciał już upomnieć się o zwrot pieniędzy za benzynę, ale chwilę później dziewczyna wspomniała jednak o zrobieniu jakiejś grubszej awantury, pozostałościach obcej technologii, oraz o ich kradzieży... Przez następne kilka minut w myślach Lobby'ego tkwił tylko jeden obraz...



Nagle został jednak wyrwany z krainy pięknych fantazji, winowajcą jego oprzytomnienia okazał się jego własny brzuch, z którego do białych uszu dobiegł odgłos zaciekłego burczenia. Popatrzył jeszcze w stronę w którą udała się bezimienna bohaterka i skoncentrował swoją uwagę na dwójce pozostałych herosów.
- Słuchajcie dziewczyny wyglądacie na miejscowe, gdzie tu można coś zjeść o tej godzinie?
Zapytał z nadzieją, że tamci przestaną prowadzić swoje usypiające rozważania i na coś mu się wreszcie przydadzą. Pomimo ogarniającego go lenistwa wyciągnął z kieszeni dłonie i rozmasował nimi opustoszały brzuch.
 

Ostatnio edytowane przez Komiko : 17-07-2011 o 15:21.
Komiko jest offline  
Stary 17-07-2011, 19:25   #20
 
Cothrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Cothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie coś
Syberian Storm dokładnie tak wyobrażał sobie patrol samozwańczego bohatera. Wraz z Bezdomnym Obrońcą, która później przedstawiła się jako Misa przemykali po dachach budynków zasłuchując głosów miasta. Misa kilka razy dostawała raporty policji, o dobrych przestępach, ale głownie to były kradzieże "już po fakcie".
Tymczasem dziewczyna opowiadała o przeszłości superbohaterów. Wspomniała o złotych czasach Dzikiego Zachodu, gdy sprawiedliwość była surowsza, a przestępcy prawie nieuchwytni. Ponarzekała że dziś złoczyńcy są ogólnie znani i zbyt często opuszczają mury więźnia, czy to uciekając, czy to dzięki prawnikom.
Chętnie też mówiła o Lidze i chwiała ich za sprawianie iż świat jest lepszy. Mruknęła coś o takich, który tylko utrzymują sprawy na jednym poziomie, ale więcej nic nie powiedziała.
W końcu wyszedł temat: dlaczego nikt nie wrócił?
-I tu jest problem - powiedziała zatrzymując się przy krawędzi dachu i spoglądając na całodobowy sklep po drugiej stronie ulicy. - Z tego co wiem cała planeta zassała się "do środka". Wiesz, jak czarna dziura. Dziwne tylko że sygnał jakoś się przedostał... Z moich informacji mamy teraz tam studnię grawitacyjną. Ściąga wszytko do jednego punktu i zgniata na miazgę. Nikt nie może tego przeżyć nawet Green Lanter, Supermen lub moja skromna osoba. Nie wyobrażam sobie jak tamci obcy to zrobili. W każdym razie załatwili się. Na amen. O, patrz oto właśnie zbrodnia w toku'
Pod sklepem pojawiło się kilku gości w maska klanów, jeden miał rewolwer, pozostali łomy.
- Bohaterskie ABC - dziewczyna ściszyła głos. - Wchodzisz szybko, wybierasz najpierw tych z bronią palną... Nalepiając umieć znokautować jednym ciosem... To jakieś siedem metrów w dół... Lecisz drabiną pożarową..?
I bez ostrzeżenia skoczyła w dół prosto na kark draba z bronią.

Robin, Answer i Lob zostali na dachu po ulotnieniu się trzeciego nocnego obrońcy. Lob najwyraźniej się nudził ale ciągle sterczał na miejscu, bo cała sprawa zawała szanse sporego zysku.
Gdy Robin skończył okręcać nakładkę z reflektora z komputera batcve doszły ciekawe informacje. Po woli prawdziwa tożsamość Bezdomnego Obrońcy zaczynała powoli chodzić na światło dzienne, ale brakowało jeszcze wiele elementów.
Gdzieś ze strony portu zaczęły dochodzić poniesiony głosy i głos tłuczonego szkła. Zwykle nie było coś niezwykłego, zwłaszcza tutaj, ale na placu przed magazynem pojawiła się grupka siedmiu byczków w wieku koło dwudziestu, dwudziestu pięciu lat uznojeni w palki, łomy i inne typowo barowe uzbrojenie.
- Nie ma Nietoperza- - Mruknął jeden z nich rozglądają się do okola.
- Nie ma, ale jest wypasiony motor - powiedział inny wskazując maszynę Loba
Banda szybko zebrała się wokół wielkiego harleya.
- Rekwirujemy?
- Jeszcze się pytasz?


NightShadowWpatrywał się w informacje pojawiające się na monitorze. Robin - przyboczny Batmana, raz zniknął na jakiś czas, a gdy znów pojawił się jego zachowanie i styl walki uległy zmianie. Można wnioskować że było ich dwóch. Tylko dlaczego nie poleciał skoro Bat Girl i Nightwing? Jedno jest pewne- przejął sowim interes po sowim metorze.
Kolejny to osobnik bez twarzy. Był to mało znany Answer. Kręcił się koło Question'a i Batmana. Nic dziwnego że Robin go znał... pewnie nie poleciał, bo nie zaliczano go oficjalnie w szeregi Ligi Sprawiedliwych. Musiał działać już wcześniej, ale na tyle dyskretnie, że poza pogłosami uniknął rozgłosu.
Na temat Lobo było aż nad to informacji, ale mowa tu o jego starszej wersji. Była jednak informacja o badaniu materiału genetycznego Czerniania. Ponoć projekt nie przyniósł efektów i został zamknięty. Wtedy młody musiał by być klonem... trzeba będzie później włamać się do bazy danych Lexcopru.
Na końcu była ta cała Bezdomny Obrońca. Od pół roku buszowała po ulicach Gotham, Metorpolis i Metro City. Wymykała się policji oraz dziennikarza oszczędnie porcjując informacje o siebie. Nie ukrywała się, nie miała najwyraźniej drugiej tożsamości, ale znikała gdzieś poza trzema miastami. Umówiła się w dość nietypowym miejscu. Według współczesnych map było to szczere pole... ale według starszych było niedaleko miasteczko. Brakowało mu jeszcze informacji dlaczego tak jest, ale dopiero gromadził bazę więc z czasem pewnie i to się wyjaśni...
Napad na Waynelab. Miał miejsce trzy noce temu. Strażnicy o poderżniętych gardłach lub zastrzeleni, woźny potraktowany śmeholem Jokera. Formułę tego świństwa znał ponoć tylko Joker i jego przylepa Harly Qeeen. Nie było potwierdzenia ich śmierci po zakończeniu Kryzysu, a znając tych dwoje ich przeżycie balansowało gdzieś w granicach możliwe, a prawdopodobniej. Choć ktoś zawsze mógł się podszywać.
Informacji o innych superzłoczyńcach był niewiele. Były to albo akty zgonu, albo zaginięcia. Widać nawet jeśli żyli zaprzestali działalności i dobrze się zaszyli. Tylko jak to sprawdzić jeśli nie wychylali się dotychczas? Bezdomna twierdzi, że wiem kto gryzie ziemię, a kto nie. Zachowywała się jak by była tego pewna. Może warto się z nią spotkać?
 

Ostatnio edytowane przez Cothrom : 17-07-2011 o 22:17.
Cothrom jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172