Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-10-2011, 17:04   #1
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
[Wu Xing] Córka Szlachcica

WU XING:
CÓRKA SZLACHCICA


Sakura - Japanese Folk Music - YouTube

Bokusou stało na niewielkiej polance, pośrodlu nieprzeniknionej, leśnej gęstwiny. Nie wydawało się imponujące estetycznie, nie porażało też swoim majestatem. Próżno było dopatrywać się na jego terenie marmurowych schodów, karmazynowych kolumn, czy złotych lwów stojących na straży żelaznych, dwuskrzydłowych drzwi. W tym przypadku głównym atutem była funkcjonalność. Na obrzeżach improwizowanego kompleksu wosjkowego utworzono, fosę, parę okopów oraz zasieki. Zbudowano także (prawdopodobnie z pomocą Wushu Drogi Drewna) palisadę z wielkich pni i trzy stanowiska obserwacyjne, na których to strażnicy pozostawali z sobą w stałym kontakcie. Choć szaremu obywatelowi Cesarstwa ciężko byłoby uznać je za coś więcej niż obóz dobrze zorganizowanych bandytów, osoby wrażliwe na manipulację Chi od razu mogły stwierdzić, że Bakusou bronione jest przez potężne zaklęcia energii Yin. Chłopi lub myśliwi, którzy zapuścili się tak daleko w gęstwinę by uświadczyć stanowisk obronnych, szybko zapominali, że widzieli cokolwiek, jeszcze zanim zdążyli na dobre opuścić las. Rzecz jasna, jeśli zdołali tak długo przeżyć.


Deszcz lał się z nieba niemiłosiernie, co było wybitnie nie w smak okolicznym patrolom, strażnikom przy bramach oraz nielicznym pechowcom ślęczącym w okopach. Ninja trenujący na placu nieopodal koszar również nie pałali optymizmem, jednak każdy prawdziwy shinobi szybko uczy się ignorować tego typu przeszkadzajki, wykonując powierzone mu zadania. Onimaru przybył na miejsce niedawno, ledwie prześlizgując się przez parę przedstawicieli Klanu Woli Żelaza, którzy stróżowali przy południowym wejściu. Starszy z mężczyzn nie chciał go wpuścić i dopiero gdy ten młodszy zasugerował, że Ronin może być pomocny przy jakiejś pomniejszej misji, dał się przekonać. Obecnie, dezerter Klanu Węża siedział na przydzielonym mu futonie w koszarach i starał się wysuszyć swoje przesiąknięte do suchej nitki ubrania. Był diabelsko głodny, jego kiszki grały marsza. Jednakże zwiedzając wnętrze obozu, spostrzegł kuchnię polową, gdzie zapewne będzie mógł najeść sie do syta.

Yuen Biao mógł już mniej-więcej dostrzec rysy obozu Bokusou malujące się za ciężką kurtyną utkaną z kropel deszczu. Zdecydowanie, pogoda nie sprzyjała podróżom, nie oszczędzała nawet manipulatorów Chi. Młody mężczyzna nie mógł jednak pozwolić sobie na zwłokę. Pośród swoich tobołków dzierżył bowiem oficjalne zaproszenie od samego Gurasu z rodu Chuushin, księcia kupców kontrolująego sporą część terenów dystryktu handlowego Daiwy. Powód przydzielenia młodego Gurasu na stanowisko dowódcy obozu wojskowego był całkowitą zagadką, kandydatura jego siostry (która posiadała zamiłowanie do konfliktu w formie wszelakiej) uchodziła za znacznie lepszą. Zdawać by się mogło, że talenty kupieckie znajdą lepsze zastosowanie w stolicy, gdzie bez przeszkód posłużą poszerzeniu siatki wpływów i majątku. Koalicja Lotosu postanowiła jednak inaczej. Teraz zaś, przedstawiciel rodu Chuusin wzywał Yuena, aby ten sie z nim zobaczył. Biao nie miał szczególnie pola do manewru, aby chociażby próbować odmówić. To świadczyłoby źle zarówno o nim samym, jak i o jego mistrzu, sprowadzając dyshonor na oboje. Rozmyślając o potencjalnych problemach na horyzoncie, shinobi usłyszał za swoimi plecami odgłosy zwierzęcych łap, za którymi spokojnie, acz żwawo, podążały czyjeś kroki. Nie brzmiało to jak zasadzka, Yuen natychmiast odrzucił ten pomysł. Z resztą, kto byłby na tyle głupi, by atakować klanowego ninję w samym środku jego terytorium?

Chociaż na terenie obozowiska znajdowali się przedstawiciele wszystkich z dziesięciu najbardziej wpływowych Klanów Cesarstwa, to w ogólnym rozrachunku jego siła militarna była mocno uszczuplona. Niemal dziewięćdziesiąt procent wszystkich shinobi, którzy nazywali Bokusou swoim tymczasowym domem, zostało przydzielonych do niewielkich oddziałów i wysłanych na misje o charakterze ratunkowym, eskortowym, bądź likwidacji celów (osób) niewygodnych względem działań taktycznych Koalicji. Nguyen Sil była jednym z żołnierzy Lotosu, którzy zostali na miejscu, chociaż taki stan rzeczy miał bardzo szybko ulec zmianie. Mistrz Obozu, Chuushin Gurasu, zlecił jej sformułowanie kompetentnej i zrównoważonej grupy shinobi, a następnie przyprowadznie ich przed jego oblicze, celem oficjalnego wyznaczeznia zadania. Stanąwszy na zewnątrz izby obrad, Sil omiotła spojrzeniem opustoszały obóz. Nieszczególnie miała w czym wybierać. Na wprost niej, w towarzystwie instruktora, kilku świeżaków wykonywało najprostrze kombinacje ciosów na zabłoconym placu ćwiczebnym. Wciąż mieli mleko pod nosem. Oni odpadali od razu. Strażników, kucharek, czy desygnowanych medyków również nie mogła tknąć palcem, bo to miało szansę zdestabilizować funkcjonowanie całego obozu. Pozostawało chyba tylko wypytać straże, czy do Bokusou dotarł ktoś nowy lub samodzielnie sprawdzić niedobitki w koszarach. Jej dobry przyjaciel, Yuen, również miał dzisiaj przybyć na miejsce. Być może będzie w stanie ofiarować swoją pomoc?


Północnym traktem, w stronę improwizowanych zabudowań militarnych, zmierzało dwóch Bambusowych Herbalistów. Każdy z nich otrzymał przydział z rezerwy aby stawić się w obozie. Nie było żadnych innych dyrektyw, uwag, ani wyjaśnień. Tylko miejsce oraz oficjalna pieczęć bardzo wpływowego Strażnika Równowagi. Jakiegoś aroganckiego młodzieniażka, który trząsł połową Daiwy, bo tatuś zapisał jemu i siostrze cały swój majątek. Podążający miękką od deszczu drogą mężczyźni nie rozmawiali wiele, przynajmniej jak dotąd. Różnili się od siebie tak diametralnie, że nikt nigdy nie przypuszczałby, że są z jednego klanu. Znali się jednak, przynajmniej z widzenia. Wiedzieli, że mogą polegać na swoich umiejętnościach. Iori pasował do całej sytuacji jak pięść do nosa. To zdecydowanie nie miało być jedno z zadań, podczas których wielokrotnie już dowodził swojej wartości. Na przyjacielską grę GO w obozie również nie miał zbytnio co liczyć. Chyba, że z samym Mistrzem, który zapewne i tak był zbytnio zajęty sprawami organizacyjnymi i przeliczaniem kolejnych sakiewek w swoim skarbcu. Z drugiej strony, Shin odnajdywał się doskonale. Nic dziwnego, w końcu przeżył w ekstremalnych warunkach połowę swojego życia, żywiąc się jedynie tym, co był w stanie odnaleźć na łonie natury. Ta misja miała być dla niego kolejną szansą aby udowodnić, że jest najlepszy w tym co robi – zarówno względem siebie, jak i innych. Bokusou zaczęło majaczyć za konarami ostatnich drzew, które nieśmiało otwierały się na wielgachną polanę.


Przynależąca do Woli Żelaza Aki także poruszała się drogą północą, jednak cisza i spokój okazały się być dla niej towarami niedostępnymi. Gęba jej towarzysza drogi nie zamknęła się nawet na chwilę, odkąd opuścili pobliską wioskę. Potok słów był jak wodospad, spadający jej na głowę.
- Hej. Hejże! No daj spokój! Nie bądź taka, nie udawaj, że nie słyszysz! Hej, mówię do Ciebie, no! Tak, Ty z koszulą podziurawioną jak sito! Na pewno możemy pójść na jakiś układ, no!
Skuty potężnymi łańcuchami ronin-dezerter gderał jak nakręcony, czemu towarzyszyło nieudane gestykulowanie spętanymi za plecami dłońmi i przewracanie oczyma to w jedną, to w drugą stronę. Zapewne, gdyby bardzo chciał, mógłby oswobodzić się ze swoich kajdan, ale perspektywa ponownego przygrzmocenia metalową pięścią przez potylicę skutecznie ostudzała jego zapał. Tak to już jest, gdy atakuje się Szeryfa, który przybył porozmawiać z Tobą o długach i należnościach. Bo właśnie na tym polegała rola Aki w Bokusou. Pokrywała się niemal idealnie z jej przeszkoleniem. Niektórzy bezklanowcy zwyczajnie brali pieniądze za misje, nigdy ich nie wykonując, a potem znikali jak kamfora i tyle ich widziano. Jednym trzeba było przypomnieć, drugim odebrać pieniądze, na które nie zapracowali, z kolei jeszcze innych doprowadzić przed oblicze samego Mistrza Obozu. Jakby na złość, najnowszy narybek, Akiyama Gen, zaliczał się do tej ostatniej kategorii.
- No, jak słowo daję! Głuchaś dziewczyno!? Mogę zaoferować Ci wiele korzyści, tylko mnie puść!
Ach, jak bardzo żałowała, że zapomniała wziąć ze sobą knebla.
 
__________________
It is a terrible thing to fall into the hands of the Living God.

Ostatnio edytowane przez Highlander : 29-10-2011 o 10:18.
Highlander jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172