Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2011, 21:53   #1
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
[M&M 3ed] Euro Ultimates

13:37, poniedziałek, 11 kwietnia

Triskelon 2, bliźniaczy budynek Triskelonu w Nowym Yorku, bazie tamtejszych Ultomates, wznosił się nad Brukselą. Rzucając cień przedmieścia.
Image of Triskelion (Earth-1610 (Ultimate)) - Comic Vine
Euro Ultimates oficjalnie działali od roku, wcześniej z ramienia swoich rządów, bądź innych grup nacisku operowali bez pchania się w oczy społeczeństwa. Niestety kilka globalnych zagrożeń zmusiło Parlament Europejski do powołania własnej spec grupy. Papierkologia z wypożyczaniem rządowych agentów była zbyt potężna.

Obecnie na europejskim wikcie rezydowało 7 herosów. Oficjalnie byli oni skoszarowani w wieżowcu. Nieoficjalnie… cóż, byle byli w kontakcie. Raz w tygodniu każdy miał 24 godzinną wachtę w bazie. Ostatnio doszedł jeszcze jeden problem. Dotychczasowy lider, Transporter straciwszy moc przeszedł na emeryturę. Dowództwo Shield uważnie przygląda się reszcie zespołu patrząc czy nie pojawi się samorodny talent przywódczy.

Pliskin wstukał kilka komend, obraz monitora podzielił się na dziewięć części. Na każdej w sekundowych odstępach zaczęły przeskakiwać obrazy z kamer monitoringu bazy. Spokój, cisza. Zresztą tu nigdy nic się nie dzieje. Zminimalizował obraz z kamer. Monitor wypełniła twarz bezgłośnie poruszającego ustami Jerrego Springera. Kamera przeniosła się na krzywozębą blondynkę siedzącą przy spasionym facecie. Blondynka spojrzała na faceta i wypowiedział kilka słów. Ten zerwał się z krzesła i rzucił jej do szyi. Dwóch łysych ochroniarzy z trudem odciągnęło go kobiety.
Ostry dźwięk oznaczał połączenie zewnętrzne. Awaryjne.

- Kod czerwony, Święci Dnia Następnego zaatakowali Jamę – pułkownik Chris Silverstone nie bawił się w grzeczności. Jak zwykle zresztą. – Od 12 minut są wewnątrz. Nie mamy żadnych danych telemetrycznych.
Święci to sekta psioników wierząca, że nastanie wkrótce nowy porządek. Głosili przewagę umysłu nad materia i inne bzdury. Sprowadzało się to do ataków terrorystycznych na obiekty gdzie przetrzymywano materiały rozszczepialne lub agresywne materiały biologiczne. Zdobyczy używali do oświecania umysłów pogrążonych w mroku. Rzecz jasna nie wszyscy przeżywali. Jama należała do pierwszej kategorii. Oczywiście nieoficjalnie.

- Potwierdzono obecność Tapiti oraz SwarmQueen plus 7 niezidentyfikowanych Świętych.
Pierwsza była piromanką i telekinetyczką, przybrała imię scytyjskiej bogini ognia. Druga to silna telepatka, specjalizująca się w kontroli umysłów. Najprawdopodobniej w tej chwili cała żywa załoga Jamy była na jej usługi.
Jama znajdowała się niedaleko Lyonu. Na północny zachód od miasta. Kilka minut lotu.
- Zajmijcie nam dobre miejsca – rzucił do pułkownika Pliskin rozłączając się.

Uruchomił sygnał alarmowy. Pozostali gdziekolwiek by nie byli i cokolwiek by nie robili przestali właśnie być cywilami. Nadszedł czas nadstawić tyłki za obywateli. Obywateli. Zerknął na monitor. Jerry zza ramienia ochroniarza patrzył na okładających się na scenie oszołomów.
Jerome, oficjalny pilot Euro Ultimates już grzał silniki. Był niezłym pilotem, ale nazwanie jego sposobu pilotażu agresywnym to było mało. Nawet gdyby prowadził rzeczną barkę, stanowiłby zagrożenie dla wszystkich naokoło, nie wyłączając tych w powietrzu, jak i na brzegach.
Noir Oiseau -2 ,bojowo transportowy samolot pionowego startu był jednym z dwu będących do dyspozycji Eurosów. Ale był jedynym na chodzie, cięcia budżetowe sięgały nawet hangaru Ultimates. Dobrze, że na razie nie musieli odbijać kart przed wyruszeniem na ratowanie świata, by potem rozliczyć się z czasu pracy.

---

Zbliżali się do kompleksu Jamy. Dwanaście szarych betonowych budynków, ułożonych w trzy rzędy. Ogrodzone wysoką metalową siatką w odległości pół kilometra od zabudowań. Prowadziła tam szeroka asfaltowa droga.
Detektory zarejestrowały wiele źródeł energii wokoło kompleksu. Armia strzegła swoich sekretów. No, przynajmniej starała się sprawić takie wrażenie.
Miedzy budynkami płonęły samochody. Wokoło leżały ciała. Pięćdziesiąt metrów od zabudowań poniewierały się jakieś metalowe szczątki, dopiero po dłuższych oględzinach można było się dopatrzeć, że największa kupa złomu to rozdarty z wielką siłą kadłub śmigłowca AH 64 Longbow, prezentu od sojusznika zza oceanu. Wciąż płonący wrak sto metrów dalej z pewnością był drugą taką maszyną.

- Ultimates, tu pułkownik Silverstone. Lądujcie obok nas. Strącili nam dwa śmigłowce. – pięćdziesiąt metrów od największego zgrupowania pojazdów koło bramy kompleksu zapłonęły flary tworząc prostokąt.
Jerome pchnął stery i samolot runął w dół. Przemknął z rykiem silników nad wojskowym i zawisł na lądowiskiem. Podmuch z dysz rozrzucił flary na boki. Maszyna delikatnie osiadła.
Właśnie schodzili po trapie, gdy podjechał jeep. Wyskoczył z niego sierżant w pełnym rynsztunku. Karabin M4 niedbale zwisał mu z ramienia. Obrzucił krótkim spojrzeniem lądujących. Emanował spokojem i pewnością siebie. On nie potrzebował udowadniać sobie i innym, że jest dobry. Może i był tylko człowiekiem, ale wewnętrznej siły pozazdrościć mu mogli wszyscy przybyli właśnie herosi.

- Wiecie, co jest w kompleksie? – Green Knight skinął głową – promieniowanie jest bez zmian, więc nie dobrali się do bunkrów. Wiem, do czego jesteście zdolni, dlatego pułkownik przysłał mnie z ostrzeżeniem. Jeśli rozpieprzycie bunkry teren ulegnie skażeniu. I zanim ruszycie… - zawiesił glos – macie 20 minut. Jeśli do tego czasu nie wyjdziecie. Nikt już nie wyjdzie. To miejsce wyparuje. Devastator ma odpowiednią pozycję, gotowość osiągnie za dziesięć minut.
Devastator – orbitalne działo laserowe. W zamyśle miało chronić ziemię przed gigantycznymi meteorami. Ale jak widać opinia publiczna nie wiedziała wszystkiego. Nie tylko opinia publiczna.
- Aha, miałem wam to dać – sięgnął do kieszeni i wyjął kilka szarych prostokątów, z jednej strony miały żabki służące do przypięcia ich do ubrania. – Jak zrobią się czarne to znaczy że… pewnie jest już za późno na ucieczkę.
 

Ostatnio edytowane przez Mike : 28-12-2011 o 23:43.
Mike jest offline  
Stary 28-12-2011, 23:17   #2
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Klaus opuścił samolot jako ostatni. Bał się, bał się jak cholera. Codziennie powtarzał sobie, że fach superherosa nie jest dla niego. I codziennie przekonywał się, że musi iść dalej, bo przecież inaczej głosy wrócą. Odziany w żółty strój z nieodłączną peleryną, Syren czuł się nie mniej żenujący niż kiedy występował na scenie. Tym razem jednak ryzykował o wiele więcej niż tylko godność osobistą. Z tego co mówił ten zupak sytuacja wydawała się być z góry przegrana.

Drżącymi rękami odebrał od sierżanta plakietkę i z trudem przyczepił ją do śliskiego kostiumu. Miał szczęście. Obok niego stali Immortal, Green Knight, Third i cała reszta twardzieli z drużyny. To była ich gra i byli w nią bardzo dobrzy. Poradziliby sobie pewnie nawet bez niego, dlatego też nic się nie stanie jeśli Syren postoi tutaj chwilkę dłużej i posłucha co w trawie piszczy. Dowie się ilu terrorystów mniej więcej strzeże drogi prowadzącej do kompleksu i jak są uzbrojeni. A wszystko to z daleka od tych psycholi. "Odmieńcy" - pomyślał z niechęcią Klaus i zaczął nasłuchiwać.
 

Ostatnio edytowane przez pppp : 28-12-2011 o 23:22.
pppp jest offline  
Stary 28-12-2011, 23:39   #3
 
Komiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Komiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetny
- Pożyczcie nam jeszcze kluczyki sierżancie. - Braiden odebrał od żołnierza jedną z przypinek i zaczepił ją sobie na piersi, z tym, że wewnątrz kieszeni wysłużonego płaszcza. Miał dziwne przeczucie, że "żabkowata" technologia może nie utrzymać ustrojstwa podczas zmasowanej wymiany ognia dłużej niż kilkanaście sekund. Oczekując na ewentualny prezent zerknął jeszcze w stronę Jeep'a, alternatywną drogą transportu do oddalonego o jakieś czterysta metrów kompleksu mogłobyć wskoczenie, któremuś z latających towarzyszy na barana, ale nie chciał robić cyrków przed żołnierzami. Kożystając z wolnej chwili podwinął lekko lewy rękaw i skorzystał z osobistego komunikatora, który tkwił opięty w okolicy jego nadgarstka, nawiązał połączenie z bazą poprzez posiadającą również funkcję mikrofonu nano-słuchawkę przyczepioną przy bębenku jego lewego ucha.
- Baza, prześlijcie nam plany całego kompleksu. Niech wywiad oznaczy potencjalne położenie towaru z uwzględnieniem drogi, którą najsprawniej byłoby go wynieść. -
Mężczyzna wolał nie działać po omacku, zwłaszcza, że w przeszłości zdołał już udowodnić światu, że on i duża ilość łatwopalnych substancji to kiepskie połączenie. Skoro zwykłym transportem amunicji można pozbawić ponad milionowe miasto transportu kolejowego to jakie skutki może mieć niewypał przy zabawie z bronią masowego rażenia? Odegnał od siebie niepotrzebne możliwości i ruszył w stronę Jeep'a, nie z takich rzeczy już wychodzili tu obecni.
- Third, Syren, co powiecie na szybki zwiad powietrzny? -
 

Ostatnio edytowane przez Komiko : 29-12-2011 o 00:22.
Komiko jest offline  
Stary 29-12-2011, 00:00   #4
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
Czy nie prościej byłoby od razu wystrzelić? Rządowi byli naprawdę głupcami. Posyłali ich, dając śmiesznie mały limit czasu i dosłownie grozili, że jak się nie wyrobią to i oni zginą. Co jak co, ale ona sama nie miała nie wiadomo jak wielkiej wytrzymałości.

Płaszcz na ramionach, wiązany dziwnym układem sznurków w taki sposób, że mogła go rozgarnąć na boki, a jej ręce nie były niczym skrępowane. Trochę jak peleryna tyle, że dookoła ciała. I z beżowego materiału. Do tego czapka z naszywką "bufu". Co pod tym, nikt nie widział, nikt nie wiedział. Złote oczy spokojnie przyglądały się budowli.

-Po jaką cholerę pchać się tam, skoro można za dziesięć minut odpalić Devastator? Żal wam rachunku za prąd z gniazdka?-

Mogła zginąć, a to się jej nie uśmiechało. Tym bardziej za rząd, który nie upilnował swojej bazy. Płacili dobrze, ale nie aż tak by w dwadzieścia minut wbiec do bazy, pokonać wroga, wybiec i jeszcze zadbać by przerwali odliczanie do wystrzału. Trochę rozsądku... ludzie. Prawie ludzie lub nie-ludzie.
 
Kizuna jest offline  
Stary 29-12-2011, 00:10   #5
 
Komiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Komiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetny
- Wiesz ile kosztuje wyprodukowanie kilku głowic nuklearnych i wybudowanie wielopozimowego, podziemnego labolatorium wyposażonego w sprzęt niezbędny do takiej produkcji? Nie mówiąc już o tym, że energia elektryczna zużyta na salwę z tego gówna, zasiliłaby pół miasta przez dwa miesiące. Straty finansowe byłyby porównywalne do tych, kiedy tamci od razu zdetonowali tu jeden ładunek. A kto za to zapłaci? My, z podatków.-
Green Knight posłał dziewczynie wesołe spojrzenie i wskoczył na miejsce kierowcy, na którym do niedawna zasiadał sierżant.
 

Ostatnio edytowane przez Komiko : 29-12-2011 o 00:22.
Komiko jest offline  
Stary 29-12-2011, 10:06   #6
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Syren spojrzał ze zdziwieniem na Green Knighta i wskazał rozwalone helikoptery.
- Będę dużo łatwiejszym celem niż one - po czym zrobił krok w tył widząc, że mężczyzna bez wahania wskoczył do jeepa. Cokolwiek planował Green Knight, Syren nie chciał pchać się wprost pod lufy opanowanych przez SwarmQueen żołnierzy.
 
pppp jest offline  
Stary 29-12-2011, 11:50   #7
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Zgiełk, hałas, popularne hity na czasie dobywające się z głośników, przekrzykujące się głosy dzieci, plotkujące kobiety, narzekający mężczyźni. Typowy dzień w centrum handlowym, typowi klienci, typowi sprzedawcy, typowe produkty. Wszystko wydawało się takie zwykłe, niczym się nie wyróżniające. Szarość dnia codziennego.
Młoda kobieta przeszła alejką galerii, wymijając wszystkich z kocią gracją. Rozpięła skórzaną kurtkę, ukazując tym samym biały top opinający się na jej biuście. Geste, kruczoczarne włosy opadały jej kaskadami na ramiona i plecy, doskonale komponując się z jej śniadą cerą.
Przystanęła na chwilę przy witrynie jubilera. Jej brązowe oczy wpatrywały się nie w drogą i piękną biżuterię na wystawie, a na otoczoną przezeń fotografię. Zdjęcie przedstawiało, jak mówił podpis, właściciela sklepów jubilerskich wraz z żoną i córką. Był na nim mężczyzna w średnim wieku, a jego włosy przyprószone były już siwizną. Obok stała elegancka, szczupła kobieta o pociągłej twarzy. Oboje mieli położone dłonie na ramionach dziewczynki, góra dwunastoletniej, która jako jedyna szczerze uśmiechała się do obiektywu.
Mulatka przyłożyła dłoń do szyby, ledwie jej dotykając. Poczuła gorzki smak goryczy w gardle. Zacisnęła powieki, choć nie udało jej się powstrzymać samotnej łzy, która spłynęła powoli po jej policzku, zostawiając po sobie wilgotny ślad. Czuła, jak powoli nabrzmiewa w niej frustracja. Złość na samą siebie, że nie potrafi sobie przypomnieć.
Gdy już narastała w niej ochota, by uderzyć pięścią w witrynę, tarcza stylowego zegarka na jej lewej ręce zamrugała na czerwono.
W samą porę, pomyślała, po czym szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia ewakuacyjnego. Klatką schodową wbiegła na sam szczyt budynku, gdzie znajdował się parking i podeszła do swojego samochodu. Wrzuciła do bagażnika swoją kurtkę. Zsunęła z siebie jeansy i ściągnęła bluzkę, które również wylądowały obok kurtki. Odrzuciła burzę włosów i przeciągnęła się, prężąc swoje niezwykle kobiece ciało. Gdyby na parkingu stał jakiś mężczyzna, z pewnością nie zrezygnowałby z kontemplowania wdzięków pięknej mulatki w samej bieliźnie. Mógłby nazwać to swoim szczęśliwym dniem! Lecz szczęście nie potrwałoby długo, bo egzotyczna piękność zaraz po tym ukryła swoje ciało w obcisłym, elastycznym kostiumie, opinającym się na jej kobiecych atutach.


Chwilę później, zatrzasnąwszy bagażnik, wzbiła się w powietrze i zniknęła gdzieś pomiędzy chmurami.
Lubiła latać. Czuła się wtedy wolna. Wolna od wszystkich problemów, zmartwień i trosk. Była tylko ona i otwarta przestrzeń wokół niej.
Pozdrowiła uśmiechem Jerome, salutując mu z zewnątrz samolotu, który pilotował, po czym kontynuowała lot w pobliżu transportowca.
W końcu dotarli do kompleksu Jamy, gdzie wylądowali przy bramie. Third zaczekała aż wszyscy wyjdą, po czym z gracją podleciała do znajomych towarzyszy niedoli herosa. Kokieteryjnie poprawiła włosy, jak to miała w zwyczaju i spojrzała po wszystkich. Jej spojrzenie było zawsze w pewien sposób intrygujące, drapieżne, kryjące jakąś tajemnicę.
Odkąd pierwszy raz pojawiła się w szeregach tej drużyny, wzbudzała mieszane uczucia. Była piękna, uwodzicielska, zmysłowa, egzotyczna, ale i było w niej coś, co wzbudzało niepokój. Jej charyzmatyczna osobowość jednak pozwoliła wzbudzić w sobie wystarczającą ilość zaufania, by nikt nie musiał się jej obawiać.
Wysłuchała cierpliwie przemówienia sierżanta, po czym przypięła sobie szary przedmiot do pasa.
- Zwykła strata czasu - odpowiedziała Zielonemu Rycerzowi na zapytanie o zwiad. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby nie ograniczał ich limit czasowy ustalony do dwudziestu minut. Nim również zbytnio się nie przejmowała, przeczuwała, że jakkolwiek gorąco zrobiłoby się w środku, z pewnością sobie poradzą.
- Ustalmy jakieś priorytety, zanim wszyscy rzucimy się do środka - zaproponowała Trzecia. Miała melodyjny, kobiecy głos, lecz trochę zachrypnięty. Charakterystyczna chrypka towarzyszyła jej od zawsze. - Wiemy, że w środku czeka na nas Tapiti i SwarmQueen, plus siódemka popaprańców. Największym zagrożeniem, moim zdaniem, jest SwarmQueen, więc trzeba się nią zająć jak najszybciej.
Spojrzała po wszystkich, lecz nie dała im jakoś konkretnie zaprotestować. Przynajmniej sama takiego protestu nie przyjęła, bo odwróciła się do Syrena.
- Tym razem nie uda ci się wymigać - rzuciła w jego stronę na tyle stanowczym tonem, by dać mu do zrozumienia, że nie ma innego wyjścia, jak tylko wziąć pełny udział w akcji, ale wieńcząc swoją wypowiedź puszczeniem oczka i delikatnym uśmiechem.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 29-12-2011, 13:20   #8
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Pliskin był tu z wyboru. Nie wiedział jak reszta, ale on traktował to wszystko jak robotę. Dobrze płatną robotę która pozwalała mu się spełniać społecznie.

Społecznie... ? Zabrzmiało to jakby był pierdzielonym wolontariuszem albo członkiem Czerwonego Krzyża. A jakoś nie przypominał sobie żeby któraś z tych organizacji wysyłała swoich ludzi na praktycznie samobójcze misje. A Immortal robił to, co zrobione być powinno, czyli zabijał złych ludzi, powstrzymywał ich od masowych mordów, wysadzania bomb w centrach handlowych i tym podobne. W ostateczności był w stanie zajmować się nawet napadami na bank, jeśli taki miał akurat przydział.

Mężczyzna kolejno poprawił uprzęże podtrzymujące jego broń oraz pancerz, finalnie nasuwając na twarz przyłbicę hełmu.



Głosowo aktywował monitor wbudowany w wizjer. Wyszukiwacz zdarzeń od razu zaznaczył czerwonymi kwadratami wszystkich zebranych dookoła superherosów.

-Rozpocznij wgrywanie trójmiarowej mapy kompleksu.- zalecił, po czym spojrzał na swoich towarzyszy.

-Gówniana robota, nie ma co. Ale skupmy się na rzeczach najważniejszych. Najpierw synchronizacja zegarków. Mamy dwadzieścia minut więc trzeba je maksymalnie dobrze wykorzystać.- komandos spojrzał na masywne bunkry będące ich celem.-Syren, przestań. Co akcję ta sama szopka a potem i tak robisz to co do ciebie należy. Green, wstrzymaj się chwilę z tym jeepem. Potrzebna nam dokładna mapa terenu.

Przerwał na chwilę, by ze stojącego niedaleko pick-upa ściągnąć swój motor. Jednokołowe, cudownie ciche cacko, umożliwające mu jazdę w idealnej ciszy.

-Syren i Third mogą przydać się inaczej. Każdy kompleks bunkrów podobny do Jamy, ma systemy wykrywania wroga. Nie wiem jak Święci go ominęli, ale najpewniej właśnie oni teraz z niego korzystają. Słowem, trzeba rozpieprzyć anteny, maszty i wszystko inne znajdujące się na dachach bunkrów.- zrobił pauzę, gdy w rogu jego wizjera pojawiła się trojwymiarowa mapa obiektu.-Kiedy nasze ptaszki pozbędą się stystemów namierzania, grupa uderzeniowa w Jeepie uderzy od południa. Ja z Novą uderzymy od zachodu.

Pliskin wsiadł na motor, patrząc w stronę Yoruichi. Miała swój charakterek i często mógł się o tym przekonać. Okiem rzucił też na resztę, wkładając plakietkę do kieszeni na piersi.

-Stały kontakt radiowy. Najpierw dostańmy się tam. Wstępnie, głównym celem są Święci. Szkoda mi ludzi pod wpływem SwarmQueen, ale nie chcę mieć strat z powodu litowania się nad nimi.- uśmiechnął się pod nosem, co i tak nie było widoczne przez hełm.-Chwilowo bez kanapek z rozpierdolem i kateringu mroku, proszę.

Ostatnie słowa skierowane były do ich upadłego boga i Novy. Nie wiedział kto z tej dwójki jest bardziej niezwykły. Upadły Asgardczyk czy chodząca mikrofalówka.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 29-12-2011, 14:55   #9
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
Chwila ciszy z jej strony, nie będąca niczym dziwnym. I dopiero po minucie zwróciła się w stronę motoru oraz Pliskina, podchodząc. Przez chwilę spoglądała w zasłoniętą maską twarz, by ostatecznie usadowić się za nim, plecami opierając się o jego plecy, nogi mając po obu stronach motoru, a dłonie również trzymała tak jak nogi, ale trochę wyżej. Ogólnie wciąż sprawiała wrażenie bycia wyprostowaną w tułowi.

Z mojej strony się nie musisz martwić zbytnim litowaniem się nad nimi.

I w zasadzie mogłaby by powiedzieć jeszcze wiele, ale wiele do powiedzenia nie trzeba było, skończyło się jeszcze na jednym zapewnieniu z jej strony i to powinien być finał, jeśli chodzi o konwersację z jej strony, oczekując zaczęcia akcji.

Wyjdzie jak wyjdzie, nic nie obiecują.

Bo obiecać nie mogła, nigdy nie wiadomo czy nagle coś jej tam nie strzeli do łba. A składanie obietnic bez pokrycia nie ma sensu skoro i tak tą obietnicę może złamać.
 
Kizuna jest offline  
Stary 29-12-2011, 15:31   #10
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Plany kompleksu dotarły do Green Knighta i Immortala jednocześnie. Naziemne budynki tak jak przewidywał Pliskin były naszpikowane czujnikami i elektroniką. Rubinowe punkciki na mapie. Było też kilkanaście automatycznych stanowisk ogniowych, czerwone kółka. W środkowym rzędzie dwa bunkry podświetliły się na, tam były windy towarowe i schody do wnętrza kompleksu. Jakieś 100m w dół. Potem spora hala wyładunkowa i rozchodzące się na cztery strony korytarze, trzy z nich prowadzące do magazynów z odpadami. Czwarty do sterowni, zapasowej siłowni i innych technicznych pomieszczeń. Sterownia zawiadywała też hermetycznymi grodziami w pozostałych korytarzach i umożliwiała odcięcie kompleksu od powierzchni.

Sierżant przysłuchujący się do tej pory wtrącił:
- Nie zjeżdżajcie z grogi, reszta terenu jest zaminowana. Stanowiska ogniowe od wschodniej strony udało nam się zlikwidować. Także część czujników załatwiliśmy, reszta niestety jest zbyt dobrze ekranowana. W ochronie służyło 50 ludzi plus drugie tyle technicznych. Unieszkodliwiliśmy 7 żołnierzy.
- Coś oprócz jeep wam potrzebne? W granicach rozsądku rzecz jasna
. – spojrzał na zegarek - zostało wam 19 minut.
 
Mike jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172