Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-02-2012, 21:44   #21
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Port Hope okazał się cóż... nędzny.
Przybudówka starego świata w nowym świecie, wydawała jedynie się drobnym wrzodem na nieskalanej dziczy. Wrzodem, którego ta dzicz pewnego pięknego dnia wyciśnie.
No cóż. Do Starego Świata nie miał już de Marsac powrotu, trzeba było zakorzenić się w nowym.
Chłonął więc wrażenia, zapamiętywał twarze, miał oko na Robin i podążał z resztą grupki.

Siedziba Wicekróla prezentowała się lepiej niż reszta budynków, co nie znaczy, że bogato.
Było tu tak samo biednie jak w mieście. Krótkie powitanie.
Wicekról nie okazał się kolejnym pompatycznym urzędnikiem, jakich Robert spotykał dotąd na swojej drodze.
Był za to gościnny, choć w serwowanej czekoladzie de Marsac jakoś nie zasmakował.
Szlachcic przez pierwsze kilka chwil rozmowy, w milczeniu rozglądał się po pomieszczeniu przysłuchując się uważnie wypowiedziom. Jedynie na odgryzienie się Robin uczynił niewielki wysiłek słowny.

Marsaca nie obchodzili ludożercy (bo i nie miało dla niego znaczenia, co się stanie z ciałem po jego zgonie), przeszłe kłopoty Shatterlanda z prawem, czy też kwestia w czym będzie wynagrodzenie za robotę. Wikt i opierunek, oraz dach nad głową był wystarczająco obiecujący, ale...
- Z całym szacunkiem wasza ekscelencjo.- rzekł charczącym głosem de Marsac.- Wygląda na to, że chcesz nas zatrudnić do zadania, lub zadań, które... niekoniecznie mogą się podobać wpływowym tutaj osobom. Uda się, twój i nasz zysk. Nie uda, my ponosimy ryzyko i konsekwencje. A ty możesz się od nas odciąć. Czyż nie tak?
Znał ten typ roboty. Zwłaszcza konsekwencje wpadek. Dlatego znalazł się na Roverze. Potarł podbródek pytając.-Poznaliśmy już zapłatę. A jaka robota jest za nią? Wolałbym konkrety, jeśli można. Bo chyba już masz misję dla nas, którą chciałbyś nam zlecić?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-02-2012 o 20:29. Powód: poprawki
abishai jest offline  
Stary 11-02-2012, 22:25   #22
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Maria wreszcie pojawiła się, niosąc filiżanki z czekoladą. Lambert przyjął swoją z wdzięcznością i z radością powitał zapach i smak naparu.

- Bez obaw, kawalerze de Marsac, nie zamierzam używać was przeciw miejscowym. Zaś w razie kłopotów zwykłem stać murem za lojalnymi wobec mnie. Chyba, że nie są lojalni, wtedy zwykłem nie stać.

Stary uśmiechnął się znów, jednak bardziej krzywo. Mówił też trochę ciszej, jakby coraz bardziej męczył się rozmową.

- Tak, konkrety. Mam na chwilę obecną trzy zadania – właściwie misje zwiadowcze.

I tu je przedstawił:

- Po pierwsze – farma Campbellów. Campbellowie to duża i niezależna rodzina mająca farmę jakiś tydzień drogi na północny zachód stąd, wśród pierwszych wzgórz. Obawiam się o nich, gdyż od miesiąca nie przyjeżdżają do miasta. Zaś powracający z tamtych stron traper opowiadał o słupie dymu wzbijającym się w niebo.

- Po wtóre – zaginął urzędnik. Kłopot w tym, że nie mój, tylko Króla. Urzędnik wybrał się w podróż do osady na południowy zachód stąd. To pięć dni drogi w jedną stronę, a jego nie ma już od dwóch tygodni.

- I wreszcie po trzecie – likwidujemy kolonię na Wyspie Jaszczurek. To kiepskie miejsce, słaby port, brak dobrych gruntów i miejsca pod rozbudowę. Popłynęła tam barka, by rozebrać co przydatne z zabudowań. Kilkunastu kolonistów, do kompletu dostali nawet kilku żołnierzy. I – zgadnijcie – przepadli. Trzeba wziąć mały kuter – załoga zgodziła się popłynąć – i zbadać, czemu nie wracają. To trzy dni żeglugi w jedną stronę.

Wicekról przetarł oczy przepoconą jedwabną chusteczką.

- Spytacie pewnie, czemu nie wyślę wojska. Nie wyślę, bo nie mam, albo prawie nie mam. Młody Adam nie raczy wyposażać mnie w budżet wojskowy – logiczne, biorąc pod uwagę, że nie toczę wojen! Mamy tu milicję, ale ci podpisali kontrakty na służbę w obrębie kolonii. Poza tym to – po cichu mówiąc – cywilbanda i mieszczuchy ćwiczące musztrę dwie godziny w niedzielę. Stąd widzicie – potrzeba mi ludzi do zadań specjalnych.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 11-02-2012, 22:44   #23
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-Podział ludzi raczej nie wchodzi w grę.- stwierdził Robert gapiąc się w swoją czekoladę.- Niby jest nas dużo, bo szóstka, to jednak na obcym lądzie i z dala od cywilizacji, nie ma co się dzielić na grupki.
Upił trochę ciemnego napoju, który w ogóle mu nie smakował. Niemniej nie wypadało tego okazywać. Podrapał się po podbródku.- Chyba najlepiej byłoby zacząć od... Wyspy Jaszczurek. Bo to najbliżej.
Przesunął spojrzeniem po zgromadzonych osobach. By wreszcie skupić swe spojrzenie na Rosalindzie. Szlachetnie urodzona dama w każdym calu (nie to co niewychowana Robin) nie pasowała do tego miejsca i zesłania. Mimo, że zapewne radziła sobie z bronią, to jednak...
-Chyba, że ktoś woli dłuższą wycieczkę w dzicz?- dodał na koniec pytając pozostałych towarzyszy mimo woli.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 13-02-2012, 12:51   #24
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Osada wyglądała… jak to osada. Malowniczo, na pierwszy rzut oka, ale dość nędznie i biednie na kolejny. Było jednak zadziwiająco czysto, jak na portowe miasteczko. Oraz nie śmierdziało, co wydało się kobiecie szczególnie miłe, po tygodniach spędzonych na statku. Naukowcy twierdzą, że węch człowieka jest w stanie przyzwyczaić się do każdego zapachu po 30 sekundach. Rosalinda uznała, że albo jej węch ma jakieś szczególne właściwości, albo – co bardziej prawdopodobne – ci naukowcy nigdy nie byli na zarzyganym, pełnym niemytych tygodniami ciał, statku.

Oddychała więc teraz z przyjemnością zapachami osady, rozkoszowała się krystalicznie czysta wodą i egzotycznym smakiem owoców podanych przez fertyczną Bertę. Potyczka z małpami na statku tez dodała jej werwy, poprawiając humor. Kiedy posłaniec wicekróla zaprosił ich do jego siedziby, bez zwłoki podniosła się na nogi. Ciało spragnione było ruchu.

Przed wejściem do budynku podniosła głowę, wypatrując swojego sokoła na czystym niebie i dostrzegła go – mała kropka wiszącą prawie bez ruchu wysoko nad ziemią. Zagwizdała krótko, wysoko - nie przejmując się wcale, że damie to nie przystoi – żeby wskazać zwierzęciu swoją pozycję.

Wicekról wyglądał bardzo źle.

Przyjęła filiżankę z ciemnym, gęstym napojem i bez zwłoki spróbowała – przyzwyczajona była do czerpania z życia pełnymi garściami i nigdy nie marnowała okazji, alby doświadczać czegoś nowego. Cierpka gorycz rozlała się jej aksamitnie po języku.
Zatrzymała ruchem dłoni Marię – Przydałby się bardzo ostra papryka, cynamon i świeże mleko. Niedużo. – uśmiechnęła się do kobiety – Znajdziesz je dla mnie?

- Nic nie nastręcza większych problemów, niż upierdliwi obrońcy prawa... Nie pytajcie skąd to wiem - usłyszała wypowiedź Shatterlanda. Oczywiście, ostatnie zdanie jasno wskazywało na to, że chciał opowiedzieć o swoich doświadczeniach; a przeczenie w zdaniu miało tylko sprowokować pytania. Rosalinda nie odezwała się, ale zapamiętała sobie pragnienie mężczyzny i postanowiła pozwolić ma na zrealizowanie go w bardziej sprzyjających okolicznościach.

Czekając na odpowiedź kobiety kątem oka spoglądała też na wybryki młodej Robin. Panieneczka, co Rosalinda zważyła już wcześniej, zachowywała się jak rozkapryszona 10-o latka. Jednak postawa ciała i piersi rysujące się – niemrawo, co prawda, ale jednak - pod koszulą dziewczyny wskazywały, ze ma kilka wiosen więcej.
„Ech, dostać taką pod swoją opieką… - rozmarzyła się Roslalinda, która uwielbiała wyzwania - dwa miesiące i byłaby wytresowana lepiej niż mój sokół. Mogłaby wejść na każdy dwór i nikt by się nie dopatrzył tej małej złośnicy pod mlodą damą, którą bym z niej uczyniła.”
Pilnujący jej mężczyzna wydawał się ze stoickim spokojem znosić wybryki pannicy. Co wskazywało jasno, że nie jest jej krewnym, a jedynie opłaconym opiekunem. Jego konkretne pytanie o finansowanie ich pobytu tutaj również spodobało się Rosalindzie, podobnie jak jego mocno zarysowany podbródek i cała sylwetka.

- Rozumiem, jakie są wytyczne co do naszych działań, panie de Gott – powiedziała, uśmiechając się wdzięcznie, kiedy przyszła jej kolej na wypowiedź – ale osobiście wolałabym pozostać w osadzi. Sadzę, ze mogłabym tutaj okazać się pomocna.
- Zależy mi tez na chwili rozmowy w prywatności – kiedy tylko dysponowali będziecie czasem, oczywiście.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 13-02-2012, 14:18   #25
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-Jeśli mogę spytać, to... w jaki sposób pomocna madame?- wtrącił się nagle Robert charcząc lekko. Uśmiechnął się i kontynuował.- Wybaczy madame, moją ciekawość, ale... pasuje pani do tego miejsca jak...- długo szukał odpowiedniego epitetu.- Jak róża do kupy gnoju. Dlatego jestem ciekaw, jakie to umiejętności mogą być użyteczne w tej osadzie. Jest pani może... medyczką?
Potarł podbródek.-Jeśli bowiem uzdrawianie ciał jest twoim darem, to byłbym więcej niż szczęśliwy, gdybyś jednak wybrała się z nami.
Marsac wolał bowiem, mieć pod ręką kogoś kto umie wyjmować strzały z zadka, czy to prezenty od tubylców, czy też "przypadkowe" postrzały od rozeźlonej Robin.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 13-02-2012, 19:37   #26
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Roslinda uśmiechnęła się lekko.
- Czy ma pan jakiś kłopot z gardłem, monsieur de Marsac? - zapytała wsłuchując się w chrapliwy głos mężczyzny. - Podobno jaja utarte z cukrem potrafia zdziałać cuda. Robin na pewno będzie szczęśliwa, mogąc przysłuzyć się swojemu protektorowi, prawda, moja mała? - zapytała odwracjąc się do dziewczyny.

Nie czekając jednak na jej reakcję, kontunuowała
- Nie, nie jestem medyczką. Dużo lepiej potrafię zadawać rany, niz je leczyć. A co do moich umiejętności i zajęcia tutaj - pozwoli pan, że najpierw omówie ta kwestię z wicekrólem. Jesli zgodzi się Pan poswięcić mi odrobinę swojego cennego czasu, oczywiście - skłoniła lekko głowę przed Lambertem de Gott
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 13-02-2012, 20:15   #27
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Robert z początku nie odpowiedział Rosalindzie. Jego spojrzenie wbiło się na moment w twarz kobiety, gdy analizował jej wypowiedź. A także "czytał pomiędzy wierszami" jej słów.
Zapamiętywał i wyciągał wnioski. Tak jak go uczono.
I nie zdradzał się z nimi, tego nauczyły go jego własne porażki.
Wreszcie rzekł.- To wrodzona cecha mej rodziny.
Nie była to do końca prawda. Bowiem głos, był jego wrodzoną cechą.
Uśmiechnął się potem delikatnie i zamilkł.

Ale od czasu do czasu, zerkał na kobietę. Niewątpliwie, czyjąś wysłanniczkę. Kogoś wpływowego. Z takimi trzeba być ostrożnym.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-02-2012 o 20:33.
abishai jest offline  
Stary 13-02-2012, 20:24   #28
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Wymianę słów przybyszów de Gott wykorzystał, opadając głębiej w fotel z przymkniętymi oczami. Wreszcie wrócił do rozmowy:

- Jeśli dama nie widzi dla siebie miejsca w dziczy, - mówił z coraz bardziej kwaśną miną - pozostanie mi znaleźć właściwe jej zajęcie na miejscu. Spotkamy się prywatnie, może jeszcze dziś.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 13-02-2012, 21:04   #29
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Robin właśnie brała pierwszy łyk ciemnego napoju powąchawszy go wcześniej. Zapach niezbyt przypadł jej do gustu, ale nie zniechęcając się nabrała czekolady do ust. Jednak słysząc słowa Roberta "gnój i róża" parsknęła śmiechem wypuszczając zawartość swych ust wielką fontanną. Opryskując siedzącego obok niej Roberta.
Co przyjął ze stoickim spokojem. Pomijając niechętny grymas i ciche westchnięcie na koniec.

Pospiesznie poderwała się z krzesła chcąc odstawić filiżankę z zawartością na stół jak usłyszała że Roslinda wymawia jej imię. Odwróciła się gwałtownie w kierunku kobiety, oblewając jej przy tym pozostałością czekolady kolana.
- Upsssssss... - wyrwało się dziewczynie. - Wydaje mi się że za mało się znamy byś wiedziała co sprawi bym była szczęśliwa.
Po czym odstawiła pustą filiżankę na stół mówiąc do wicekróla:
- Dziękuję za poczęstunek. - i siadając na swoje krzesło spowrotem i zadając kolejne pytanie:
- Czy na tą farmę Campbellów tydzień drogi zajmuje przebycie pieszo czy jakimś środkiem lokomocji?
Robert nie skrytykował swej podopiecznej, nie przeprosił Rosalindy za jej zachowanie. Nie zamierzał tego robić. I tak by go nie posłuchała, a on miał pilnować jej życia. A nie bawić się w piastuna.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline  
Stary 13-02-2012, 21:14   #30
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
- Na Ultimie człowiek może żeglować lub chodzić. Cierpimy na niedostatek koni. Odkąd wybudowaliśmy Port Hope, usiłujemy założyć własną stadninę, ale materiał jest kiepski, ludzie zwożą konie różnych rasy, w różnym wieku, nie wszystkie przydatne do tutejszych warunków. Tak więc do farmy Campbellów trzeba iść pieszo.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172