Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-02-2012, 18:27   #1
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Dziedzictwo Popiołów - Berliński Gambit

1 Października 1947, Wschodni Berlin, Mitte, Ulica Oranienburger, Klub “Auf der Swan”


Światło i odgłosy zabawy przesączały się na ulicę z większej odległości. Klub Pod Łabędziem był pewnym ewenementem w tej okolicy. Znajdował się na parterze, dawnego dwupiętrowego domu jednorodzinnego - pensjonatu. Była ona jednym z niewielu budynków, które przetrwały w tej okolicy. Znajdował się jednak w nienajlepszym stanie. Na ścianach nadal widać było ślady po pociskach, część okien, zwłaszcza na strychu była zamurowana lub zabita deskami. Kiedyś najemcy niemalże bili się o miejsce, w jednym z pokoi. Po wojnie stanowił rodzaj taniego motelu, czy wręcz meliny.

Klub prowadziła Hanna Spre, Niemka, która w 1945 roku wyszła za amerykańskiego żołnierza Jacka Burnes’a. Chociaż oficjalnie były wojskowy, nie miał żadnego udziału w jej przedwsięwzięciu, wszyscy wiedzili, że małżeństwo prowadzi tą knajpkę razem. Zarabiali niezłe pieniądze i mogli sobie żyć spokojnie. Ich spiżarka była zawsze pełna, a każdy miłośnik trunków procentowych, mógł u nich kupić wymarzony przez siebie napój.

Przed wojną ulica ta była miejscem spokojniejszej zabawy. Wielu mieszkających tutaj ówcześnie Żydów spędzało czas w swoich restauracjach, po sąsiedzku umieszczonych obok tradycyjnych niemieckich barów czy różnego rodzaju klubów dla bogatych kupców.

Zniszczenia wojenne opróżniły okolicę, dały też jednak szansę rezolutnym przedsiębiorcom. Patroli rosyjskich było mniej niż w innych okolicach, szabrownicy omijali ten teren, gdyż raz nie było w nim już nic cennego do skradzenia, a dwa znajdował się relatywnie blisko centrum.

Odległość była pewnie kolejnym plusem okolicy. Amerykanin mógł przekroczyć granicę jego strefy okupacyjnej przy ulicy Friderichstrasse i samochodem, czy różnego rodzaju komunikacją miejską znaleźć się w ciągu kilkunastu minut w okolicach puby. Spacer zająłby mu około dwóch godzin … może mniej gdyby zdecydował się przeciąć Berlin poprzez liczne ruiny … jednakże narażałby się ten w sposób na niebezpieczeństwo. Żołnierze rosyjscy patrolujący okolice, mieli brzydki zwyczaj strzelać do ludzi, których uznali za szabrowników, a spadający cegły i deski stanowiły dodatkowe, jeszcze bardziej nieprzewidywalne niebezpieczeństwo.

W ten sposób Łąbędź zyskiwał mieszaną klientelę. Amerykanie, Francuzi i Anglicy uznawali to zazwyczaj za dobry punkt, gdy musieli znaleźć się sowieckiej strefie okupacyjnej, mieszkańcy cenili sobie spokój, a część oficerów rosyjskich znający ten klub, byli zadowoleni z cen i praktycznie braku wizyt żandarmerii wojskowej czy o zgrozo … NKWD. No przynajmniej tych umundurowanych.

Niewiele osób zdawało sobie sprawę, że “Pod Łabędziem” było meliną … CIA. Cały strych został zamknięty i przystosowany do potrzeb bezpiecznej kryjówki bazy we wschodniej części Berlina. Natomiast większość pokoi znajdujących się piętro niżej zajmowali ci pracownicy CIA, których przykrywka pozwlała na wytłumaczenie ich obecności w tym miejscu. Oficerowie Agencji podejrzewali, że NKVD może obserwować to miejsce, aczkolwiek nie wyglądało na to, żeby uznawali ją za coś więcej, niż miejsce, w którym amerykańscy szpiedzy lubią się napić czy przespać. Nie podejrzewali, a przynajmniej większość agentów miała taką nadzieję, że ktoś może zdecydować się na ukrycie “bazy” w tak de facto widocznym miejscu. Jak to jednak tłumaczył Kevin Brown “Iluzjonista”, najłatwiej ukryć coś na widoku …

Brown był dowódcą CIA we wschodnim Berlinie. Miał 27 lat, wojnę przesłużył w OSS na terenie okupowanej Europy, znał dobrze Rosyjski, Niemiecki, Francuski i Polski i posiadał ogromną wiedzę nie tylko o ZSRR, ale także wschodzie Europy. Miał skalę zarobków określoną jako GS-12, co odpowiadało zarobkom Major w wojsku, jego odpowiedzialność było jednak większa …

Oprócz niego stałą obsługę kryjówki stanowiło dwóch pracowników kontraktowych Agencji sklasyfikowanych jako GS-4 i radiotelegrafista sklasyfikowany jako GS-5.

Zastępcą Browna był Burnes sklasyfikowany jako GS-10, a ostatnim pracownikiem była jego żona.



Nowy narybek przybywał zaś do kryjówki stopniowo, rozbudowując dostępną Iluzjoniście siatkę szpiegowską i dając mu szansę, na poprawienie działności szpiegowskie w sowieckiej stefie okupacyjnej Berlina.

Joan Hartmann oficjalnie lingwistka Departamentu Stanu przydzielona jako tłumacz i łącznik do 3 Armii oraz amerykańskich władz okupacyjnych przybyła do Berlina 8 dni wcześniej na pokładzie samolotu cywilnego. Jej papiery, dawały jej prawo bezproblemowego poruszania się po całym Berlinie, natomiast “oficjalne” obowiązki były świetną wymówką do zamieszkania w strefie sowieckiej. Nikt nie zdziwił się, że zapewne z oszczędności, a także bliskości innych rodaków zamieszkała w pokojach powyżej baru “Pod Łabędziem”.

Robert Denninson oficjalnie specjalista ds. pomocy ekonomicznej GARIOA, przybył do miasta 5 dni wcześniej w towarzystwie innych pracowników organizacji. Jego oficjalna praca, dawała mu popularność wśród Niemców. Został zresztą przydzielony do mniejszego biura znajdującego się na wschodzie miasta, a którymu Rosjanie pozwalali działać bez przeszkód, gdyż uśmierzał ciężkie warunki panujące w strefie i uspokajał Niemców. Podobnie jak Hartmann zamieszkał w wolnych pokojach “Pod Łabędziem”. Nie był zaskoczony, gdy na miejscu spotkał Artura Atkinsona zajmującego się oficjalnie logistyką związaną z pomocą zapewnianą przez GARIOA a nieoficjalnie podobnie jak Dennison pracującego dla CIA. Zamieszkali po sąsiedzku, co miało dodatkowo uwiarygodnić ich legendę. Ot dwóch znajomych z pracy, dla wygody mieszkających blisko siebie.

Lilly Joe przybyła do Berlina dzień po tej dwójce. Jako pracownica Departamentu Stanu (Audyt) posiadała immunitet dyplomatyczny. Zamieszkała w sporej posiadłości, które przed wojną służyła za Ambasadę USA. Obecnie z racji braku istnienia państwa, z którym możnaby utrzymywać stosunki dyplomatyczne, Departament Stanu lokował w nim swoich pracowników. Była to luksusowa posiadłość, a pokój Lilly miał całkiem niezły standard. Po prawdzie jednak nie spędzała w nim zbyt wiele czasu, gdyż jej obowiązki … te prawdziwe, sprawiały, że większość spraw musiała załatawiać w strefie sowieckiej. Przez pierwsze dwa dni budziła zainteresowanie rosyjskich strażników i cywili (pracowników NKWD), ale szybko stracili nią zainteresowanie. Co prawda pewna para śledziła ją gdy przekraczała granicę stref, jednakże po pierwszych dniach stali się nieostrożni. Widocznie uznali ją za marne zagrożenie, lub co bardziej prawodpodobne jej przykrywka, była tak dobra, że kontrwywiad radziecki postanowił nie trwonić środków, w pogoni, za pracownicą dyplomacji średniego szczebla … mieli wszak lepsze rzeczy do roboty.

Joshua Blackwood były oficer armii amerykańskiej był ostatnim z nowo przysłanych agentów CIA. Przybył do miasta 18 dni wcześniej i zdążył się już zadomowić po zachodniej stronie miasta, w hoteliku zajętym przez były Departament Wojny, a obecnie współutrzymywany przez Departament Armii oraz Departament Lotnictwa. Blackwood oficjalnie pracował dla tego pierwszego, zajmując stanowisko doradcy Sekretarza Armii ds. Berlina. Jego przełożony Kenneth Claiborne Royall podpisał odpowiednie dokumenty uwiarygadniające tą przykrywkę, w zamian prosił jedynie, o raporty dotyczące stanu Armii. CIA chętna była je dostarczać bezpośrednio na biurko sekretarza, gdyż każdy sojusznik na wysokim stanowisku, mógł okazać się kiedyś bardzo cenny. Joshua wzbudzał pewną sensację przekraczając grancię strefy i wkraczając na ziemię okupowaną przez Rosjan. Oczywiście trwało to do pewnego momentu, ktoś ukradł z jego kieszeni, mniej ważny raport oraz list do Royalla. Ich autetyczność była niepodważalna, a wartość wywiadowcza minimalna. Amerykanin mógł pozwolić sobie na ich stratę, zwłaszcza, że od tego momentu ogon NKWD był nieregularny i złożony z młodych oficerów, którzy akurat byli pod ręką. Słowem władza ludowa uznała go za mało groźnego.


Pierwsze wrażenie z wejścia na strych, nie było najlepsze. Wysypisko gruzów, butelek i Bóg jeden wiedział czego jeszcze. Jednakże, jeżeli pchnęło się ścianę, która ustępowała z łatwością, wchodziło się do jego drugiej części.

Wyremontowane, wyciszone i zabezpieczone pomieszczenie stanowiło obecne centrum operacyjne CIA dla Berlina. Pomysł Iluzjonisty, który lubił przebywać na linii frontu. Obecnie w pomieszczeniu znajdowali się wszyscy młodzi pracownicy CIA i około 40 letni mężczyzna, w szarym, brudnym płaszczu wojskowym obsługujący radio. Z rąk do rąk podawano dossier niejakiego Hansa Zimmera.


Dokument zawierał jego zdjęcie w munudrze Abwehry i podstawowe informacje. Urodzony w 1910 roku w Breslau, w roku 1932 ukończył Uniwersytet Paryski. W 1934 szkołę wywiadu i kontrwywiadu w Berlinie. Pracował w Wydziale I H Wschód. Dostał się do niewoli rosyjskiej w kwietniu 1945 roku. Wypuszczony pod koniec tego samego roku, rozpoczął współpracę z ich służbą bezpieczeństwa tworząc zręby tajnych współpracowników na terenie Berlina. Od tego samego roku zaczął pracować dla CIA.

Poza tym teczka zawierała raport z obserwacji i kilka zapisanych uwag dotyczących jego osobowości. Niezbyt wiele informacji, dlatego Brown pozwolił agentom zapoznać się z nimi, gdy sam w tym czasie popijał spokojnie szkalnkę z whiskey. Gdy młodzi pracownicy Agencji zapoznali się ze wszystkimi zebranymi informacjami odłożył napój i zaczął mówić

-Panowie i Panie, Major Zimmer został znaleziony martwy kilkanaście godzin temu, niedaleko opuszczonej stacji kolejowej. Firma ma dla was pierwsze zadanie. Musicie dowiedzieć się, dlaczego Zimmer zginął i w możliwe jak najszybszym czasie uzyskać kontakt, z siatką 4 agentów, których sam zwerbował i prowadził - oficer przerwał na chwilę, patrząc na twarze zebranych

-Nie mam dla was zbyt wielu informacji, ale wierzę, że sobie poradzicie. Major miał dla nas podobno bardzo ważne informacje … chcemy wiedzieć, czy nie przekazał ich ponieważ mamy przeciek, czy może doszło do … nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Oczywiście, o ile jest to możliwe, chcilibyśmy poznać tę informację. A to oznacza nawiązanie kontaktu z agentami siatki Zimmera - Doświadczony szpieg podniósł się ze swojego miejsca i przeszedł pod zasłonięte okno patrząc w mrok nocy …

-Wiemy, że Zimmer utrzymywał bliskie kontakty z Aleksandrem Fuchsem. To 50 letni były oficer Kripo. Obecnie dowodzi jednostkami żandarmeri wspierającymi wysiłki Rosjan do zapewnienia spokoju w ich strefie okupacyjnej. Nie wiemy czy jest jego źródłem, agentem czy po prostu kimś kogo znał z dawnych czasów. Jest to jednak jakiś punkt zaczepienia - po tych słowach Kevin wrócił do stołu służacego mu za biurko i oparł się o niego.

-Jeśli macie do mnie jakieś pytania … to byłby najlepszy czas, żeby je zadać -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 19-02-2012, 23:08   #2
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Są momenty kiedy człowiek po prostu nie może odepchnąć od siebie czy to złego przeczucia czy też natrętnej myśli. Kiedy elementy układanki zwyczajnie do siebie nie pasują w tak jaskrawy sposób, że nie da się tego ignorować. Tym razem problem ten dotknął Roberta. Przed wyjazdem powiedziano mu, że sytuacja jest poważna. Ze słów Iluzjonisty także wynikało, że nie jest to jakaś błachostka, a dossier Majora mówiło samo za siebie. Gdy Brown postanowił zająć nonszalancką pozycję opierając się o biurko, Denninson pozwolił sobie na bezzwłoczne wyjaśnienie frasującej go niepewności:
- Sir, zadanie nie wygląda jakby posiadało niski priorytet, dlatego chciałbym zapytać dlaczego przydzielono do niego płeć piękną?

Mężczyzna spojrzał obojętnie na pytającego, chwilę zastnawiając się nad odpowiedzią
-Cóż panie Dennison, wszystkie osoby w tym pomieszczeniu to wyszkoleni specjaliści… w pewnych dziedzinach. Proszę mi uwierzyć, że wybrałem do tego zadania odpowiednich ludzi.

Usta szpiega wygięły się ledwo zauważalnie w protekcjonalnym uśmiechu, jednak udało mu się zachować naturalny tembr głosu.
- W takim razie ja mam dwa pytania. Pierwsze, co było przyczyną śmierci Majora? Drugie, jak możemy nawiązać kontakt z Fuchsem?
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.
Eyriashka jest offline  
Stary 19-02-2012, 23:22   #3
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Dowódca Berlińskiego oddziału CIA kolejną chwilę wpatrywał się w Roberta, jakby pragnąc odczytać jego intencje. Zebranym wydawało się, że być może nie usłyszał pytania. Jednakże tuż przed tym, gdy zielony szpieg, miał je powtórzyć, odezwał się tym samym fachowym tonem głosu, którego używał przy przedstawianiu całej sprawy

-Został zastrzelony - przerwał na chwilę, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów i bawiąc się chwilę z wyciągnięciem jednego -I niestety, nie wiem nic więcej. Szczegółów będziecie musieli dowiedzieć się sami -

Zapalił papierosa przy użyciu czarnej, matowej zapalniczki Zippo i zaciągnął się -Co do Fuchsa, to nie mamy z nim bezpośredniego kontaktu. Wiemy gdzie mieszka i gdzie pracuje. Możecie go zaczepić, w którymś z tych miejsc, albo śledzić i spróbować porozmawiać z nim w jakimś bardziej neutralnym miejscu. -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 20-02-2012, 17:55   #4
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Arthur wciąż nie mógł przywyknąć do myśli, że teraz jego skóra służy za pokrycie ciała tajnego agenta. Gdyby rok temu powiedziano by mu, iż zrzuci mundur dzielnicowego i zacznie pracować dla CIA, pewnie by go wyśmiał. Teraz jednak nie było mu już tak do śmiechu. Stoi tu i teraz, z dala od swojej małej ojczyzny i kochającej rodziny. W miejscu gdzie nie trzymanie języka na wodzy może skończyć się bardzo źle.

- Major Zimmer… Zamordowany… Opuszczona stacja kolejowa… Aleksander Fuchs… – Młody Atkinson wpatrzony w jakiś punkt przed sobą, cicho powtarzał terminy, które warto by było zapamiętać. Kiedy dowódca na chwilę przerwał, Arthur jakby się ocknął. Czasem zapominał gdzie właśnie się znajduje, skupiając całą swoją uwagę na pojedynczych rzeczach

Chłopak z Nevady nie był mistrzem planowania. Jeśli by już go szufladkować, trafił by do przedziału dla spontanicznych. Przyjrzał się raz jeszcze zgromadzonym, w zasadzie nie przywyknął jeszcze do tych twarzy, nawet zdarzało mu się zapominać ich imiona. Tylko Roberta znał najlepiej (jeśli można tak powiedzieć). Przysłuchiwał się pytaniom sąsiada, zbytnio nie zważając na ich treść.

Kiedy Iluzjonista znowu zrobił pauzę na pytania, na Arthura spadło pewne, które nie dawało mu spokoju.
- A co z miejscem zdarzenia? – wypalił, jak mu się zdawało, chyba o ton za głośno. Toteż nieco się uspokajając, powtórzył pytanie, dodając jeszcze – Znaleziono coś ciekawego, co w jakiś sposób mogło by naprowadzić na trop? Może powinniśmy je jeszcze raz zbadać?
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"

Ostatnio edytowane przez MTM : 20-02-2012 o 18:04.
MTM jest offline  
Stary 20-02-2012, 18:08   #5
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
-Dobre pytanie - powiedział Iluzjonista, ni to chwaląc, ni to stwierdzając fakt. Jednakże na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, wydawał się usatysfakcjonowany. Sprawa najwidoczniej zrobiła odpowiednie wrażenie na młodych agentach, a to wróżyło odpowiednie zaangażowanie i być może szybkie rozwiązanie tego problemu.

-Musicie pamiętać, że cały system okupacyjny jest lekko szalony. Rosjanie ... podobnie zresztą jak my, nie mają tylu ludzi, aby samodzielnie radzić sobie z załatwianiem wszystkich spraw. O ile sprawa morderstwa z pewnością interesuje NKWD, nie chcą się do tego mieszać bezpośrednio. Przydzielono ją Niemieckim współpracownikom ... byłym pracownikom kripo, sippo i innych im podobnych organizacji. Ci ludzie są przepracowani, mają zbyt wiele spraw i nie są dobrze opłacani ... jestem pewien, że ich rosyjscy zwierzchnicy, będą ich popędzać, ale czy da to odpowiednie efekty? - Brown przerwał na chwilę wypowiedź na kolejne zaciągnięcie się papierosem ...

-Możecie zajrzeć na miejsce zbrodni, porozmawiać z ludźmi. Może znajdziecie coś co Niemcy przeoczyli -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 21-02-2012, 01:54   #6
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Joan postanowiła milczeć. Jak zwykle starała się ocenić rozmówców zanim sama cokolwiek powie. Historia Zimmera na pierwszy rzut oka nie wydawała jej się specjalnie dramatyczna. Równie dobrze jego śmierć mogła nie być w ogóle związana z pracą dla Firmy. Berlin był obecnie niczym wywrócony garnek z pomyjami - zbiegły się do niego szczury z całej Europy. Nic nie stało na przeszkodzie by jeden z nich zabił Zimmera. Joan uśmiechnęła się do siebie. Kto nie lubił dobrej patetycznej paraleli?
I wtedy ten bubek, Dennison, otworzył usta. Nie żeby nie była przyzwyczajona do tego rodzaju komentarzy, ale w jego wykonaniu wszystko wydawało się trzy razy bardziej grubiańskie. Joan ledwo powstrzymała się przed wymownym przewróceniem oczami i skupiła się na analizie informacji. Zimmer był martwy, śmierć Zimmera powodowała potencjalną utratę kontaktu z jego ludźmi, a także mogła być symptomem działalności obcego kontrwywiadu lub zdrajców wewnętrznych.
Nie bardzo interesowały ją wygrzebane na miejscu zbrodni poszlaki. Joan chciała się skonfrontować z ludźmi. Należało najszybciej odzyskać kontakt z agentami Zimmera, nim Berlińskie szczury rozszarpią ich na strzępy.
- Fuchs, to jedyny znany nam kontakt? - chciała się upewnić. Przeglądając dossier agenta specjalną uwagę zwróciła na wszelkie szczegóły życia prywatnego.
Wśród danych szukała odpowiedniego punktu zaczepienia - postaci kobiecej, którą mogłaby odegrać przed Fuchsem. Może zaginiona córka jego “przyjaciela”? Może kochanka? Ktoś związany z Zimmerem, do kogo Fuchs mógłby czuć słabość, ale jednocześnie znany Fuchsowi jedynie z opowieści. Zawsze mogła wymyślić coś sama, ale w takich przypadkach najlepiej było wyjść od ziarna prawdy.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline  
Stary 21-02-2012, 12:05   #7
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
-Nie jedyny. Najpewniejszy - odpowiedział mężczyzna na pytanie Hartmann.

-Major spotykał wiele osób, codziennie. Jednakże, z nikim nie utrzymywał bardziej zażyłych kontaktów. Wydawał się, zresztą osobą oschłą, służbistą, może pracoholikiem. Fuchs był jedyną osobą, z którą widywał się regularnie i do tego prywatnie-

Teczka Zimmera nie była pełna. Zawierała wiele niedomówień i pustych stron. Praktycznie brakowało całego przebiegu jego służby podczas wojny. Oprócz, krótkiej informacji, że w 1941 roku pracował w ZSRR. Ciekawa była również informacja, że w kwietniu 1944 roku otrzymał we Wrocławiu Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego.

Kolejnym ważnym dokumentem był odpis zwolnienia z obozu jenieckiego. Wyglądało na to, że Major dostał się do niewoli na Dolnym Śląsku w okolicach swojego rodzinnego miasta. Nie podawał nikogo w karcie, jako osobę do kontaktu w razie śmierci.

Któryś z agentów operacyjnych dopisał również informację, o próbie kontaktu Major z niejaką Ilse Zimmer poprzez Czerwony Krzyż i UNRRA. Była to prawdopodobnie jego siostra, z informacji otrzymanych od agencji ewakuowana z Wrocławia tuż przed jego upadkiem i przewieziona do Drezna, nie dzień przed wielkim bombardowaniem. Została uznana za zaginioną.

Nie było więcej ciekawych "ról" kobiecych w życiu Majora. Przynajmniej w tym raporcie ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 21-02-2012, 19:50   #8
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Nie miała zbyt wiele czasu na pakowanie. Zaraz po rozmowie z agentem musiała obmyślić co jest jej najbardziej potrzebne, komu odda pod opiekę sklep i przede wszystkim jak wytłumaczy swoje nagłe zniknięcie. Jedynie Saszy mogła powiedzieć prawdę, była z nim na tyle blisko, że ufała mu bezwzględnie. Pozostałych musiała nakarmić jakimś niewinnym kłamstwem na tyle wiarygodnem, że obędzie się bez zbędnych pytań.
Saszę znała jeszcze z Moskwy, jakiś cud chciał, aby spotkali się w Stanach. Znajomość szybko przekształciła się w płomienny romans. Jednak Katia nigdy nie uważała go za swoją miłość. Mężczyzna był dla niej po prostu kompanem wspierającym w tęsknocie za Moskwą, z którym wspominała ulubione miejsca, planowała gdzie zamieszka po powrocie.
Powrocie, który miał nigdy nie nastąpić.
Ale któż wie...

Pozorny azyl i bezczynność nudziły ją. Każdy dzień wyglądał niej tak samo. Brak było jej zabawy, adrenaliny i kontaktów z intrygującymi ludźmi. Oczywiście na swój sposób wszyscy byli w jakiś sposób tajemniczy. Chociaż Mr Stone - podstarzały dziadek, który często przychodził do jej sklepu, kupić buty dla dawno zmarłej żony, albo pani Juditte nieprzeciętnej urody kobieta, która zawsze o zdanie pytała się swojego męża, ponieważ sama nie umiała kompletnie podjąć decyzji.
Mimo wszystko nudziło ją takie życie. Cały czas myślała, że kiedy się ustatkuje czeka ją coś wspaniałego bez niepotrzebnych zmartwień. Tymczasem okazało się, że bez nutki niebezpieczeństwa wszystko okazuje się takie zawieszone w powietrzu, a ona sama jest okrętem, który najbardziej jest szczęśliwy, kiedy czuje smagający wiatr w żaglach.
Co prawda ciągle była zagrożona, gdyby niepowołane osoby z Moskwy odkryły gdzie teraz przebywa, z pewnością natychmiast musiałaby zmienić miejsce zamieszkania. Steven spadł jej z nieba z tą propozycją i choć na początku stwarzała pozory, że niechętnie chce opuścić swoje gniazdo, to szybko zmieniła zdanie.

Katia choć niechętna była do jakichkolwiek podróży, tym razem wręcz nie mogła się jej doczekać. Sasza nie był skłonny ją zatrzymywać. Znał zbyt dobrze jej niecierpliwy temperament. Choć z wielkim smutkiem pożegnał swoją ukochaną znaną jako Lilly Joe, która z pewnością nie będzie za nim tęsknić, jak on za nią.


Sama podróż była długa i męcząca. Najpierw pociągiem do portu, potem promem do Europy i ponownie pociągiem do Berlina. Spędziła ją na poznawaniu nowych znajomości, ale też zdążyła pokłócić się z konduktorem.
Gdy pociąg zajechał do Berlina poczuła ulgę. W końcu odpocznie i prześpi się na wygodnym łóżku. Ale czy dostanie sensowną kwaterę? Czy CIA zadba o jej komfort? Jako żółtodziób kompletnie nie wiedziała, co może zrobić dla niej agencja. W Moskwie niczego praktycznie nie potrzebowała do wykonania zadania. Teraz wszystko było inaczej.
Z niewielkim bagażem wyszła na peron. Zaraz wyjęła papierosa. Rozglądała się za kierowcą, który miał ją “dostarczyć” do jej kwatery. Ten poznał ją niemal od razu.
- Dzień dobry! Pani Lilly Joe? - spytał całkiem niczego sobie mężczyzna. Jego angielski był zatrważający. W jego ustach “Lilly” zabrzmiało jak przejechane i rozerwane pierwotne słowo. Kobieta uśmiechnęła się lekko na tę zabawną dla niej sytuację i od razu przeszła na niemiecki.
- Tak - odpowiedziała krótko. Mężczyzna zabrał od niej walizkę, po czym zaprosił do samochodu. Był to jakiś volkswagen, jakiego jeszcze nie widziała, jednak nie szczególnie była tym zainteresowana, więc nie wypytywała.
- Miło będzie jeśli pan się przedstawi, wolałabym wiedzieć z kim jadę - powiedziała swoim wyuczonym tonem.
- Jestem Hans Hoffman. Aktualnie, jak widać, jestem szoferem. - wyraźnie zakpił - Co panią sprowadza do Berlina? - spytał już normalnym tonem.
- Pracuje dla Departamentu Stanu, nie wiem pan kogo odwozi? - zdziwiła się trochę.
- A tak naprawdę? - nieoczekiwanie spytał.
- Słucham? O co panu chodzi? - oburzyła się jego bezczelnością.
- Spokojnie nie ma się co unosić, również jestem z CIA, ale zwykle dostaje poważniejsze zadania - poklepał w kierownicę i uśmiechnął się sympatycznie.
-Nie wiem o czym pan mówi - powiedziała pół żartem pół serio. Nie znała tego człowieka, więc nie zamierzała wdawać się z nim w rozmowy dotyczące jej pobytu. Czy sprawdzali ją? Czy miał to być jakiś test? Wolała jednak pozostać ostrożna.
- Tak jak już mówiłam pracuje dla Departamentu, pan natomiast ma mnie zawieść do kwatery może pan mi zdradzi kilka szczegółów o okolicy? - chciała zmienić jak najszybciej ten niefortunny dla niej temat.

***

Wyjeżdżając ze swojego wspaniałego apartamentu Katia przygotowana była na spotkanie w równie sprzyjających warunkach. Tymczasem otaczał ją kurz, brud i ogólna ruina. “Pomysłowo” pomyślała, po czym udała się w umówione miejsce. Przypalając papierosa przyglądała się agentom. Denninson - od razu zapamiętała nazwisko. Jeszcze się okaże czy rzeczywiście jest taki “wspaniały” za jakiego się uważa. Co reszty - nie miała większych refleksji. Każdy zapewne zajmie się swoim celem i nie będą wchodzić sobie w drogę. Ona wolała pracować sama, nie lubiła gdy ktoś patrzy jej na ręce.
Zwróciła się do Iluzjonisty.

- Gdzie dokładnie bywał Zimmer? Jakieś szczególne miejsca? - planowała podszyć się za jego znajomą i dyskretnie o niego wypytać. Fuchs był punktem wyjścia, jeśli spotykał się i prywatnie z Zimmerem z pewnością będzie wiedział coś więcej na jego temat. Nie liczyła jednak, aby ten 50 -letni staruszek był skory do wylewności. Miała również w planach odwiedzić miejsce zbrodni. Nie lubiła widoku krwi, ale liczyła, że znajdzie coś interesującego.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 21-02-2012, 23:05   #9
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
-Jak już wspomniałem - powiedział Iluzjonista

-Zimmer nie należał do osób, które utrzymywały zażyłe kontakty osobiste. Nie był też aktywny pod względem towarzyskim - przerwał na chwilę wyraźnie zastanawiając się nad czymś. Może próbował sobie przypomnieć pewne fakty, lub po prostu rozważał jakąś argumentację.

-Starzy szpiedzy nie należą do osób, które lubią rutynę. Nie robił zakupów w stałym miejscu, nie brał nigdy tej samej trasy do domu - oficer CIA wzruszył ramionami, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie

-Jedynym miejscem, w którym bywał często ... ale nie regularnie, to bar niedaleko jego domu. Siadał tam czasami z Fuchsem, czasami sam, czasami z jakąś obcą osobą i pił ... chyba najczęściej w ciszy - resztki papierosa zostały zgaszone w popielniczce.

-Proszę was, żebyście postępowali ostrożnie. Nie chcemy spłoszyć Fuchsa to raz, a dwa, że znacznie utrudniłoby waszą robotę, gdyby ludzie zaczęli się robić, zbyt nerwowi -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 24-02-2012, 23:15   #10
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Blackwood słuchał uważnie odprawy Iluzjonisty. Mężczyzna znał się na rzeczy, a dla młodego stażem agenta jakim był Joshua, wydawał się wiarygodny. Musiał sam sobie przyznać, że jeszcze czasami sam się gubił w tej całej wywiadowczej robocie, ale szkolenia i ćwiczenia przeszedł z niezłymi wynikami, popartymi znajomością kilku języków, gruntownym wykształceniem. To chyba zadecydowało, że Agencja skorzystała z jego osoby. Po roku przerwy znowu wrócił do Europy, którą wcześniej jedynie zwiedzał w mundurze i we frontowych warunkach.

Te kilka lat piekła, które spędził w Afryce Północnej, Sycylii, potem Włoszech, by dotrzeć do Normandii i Ardenów, dodawały mu pewności siebie, choć okrutne obrazy, jakich był świadkiem, niekiedy jeszcze powodowały, że budził się zlany potem. Chyba, dlatego zamiast kontynuować wojskową karierę wybrał wywiad. Z drugiej strony szans, wielkich nie miał na awanse w Armii, pomimo wielu odznaczeń czy pochwał. Nie był typem konformisty, miał własne zdanie, czasami niektóre rozkazy interpretował w sposób nieodpowiadający jego przełożonym, raz o mały włos uniknął sądu wojennego. To nie mogło się dobrze skończyć.

Po wojnie dano mu wyraźnie do zrozumienia, że kapitan Joshua Blackwood, pod koniec wojny dowódca kompanii 101 powietrznodesantowej, odznaczony Medalem za Wybitną Służbę, jest Armii niepotrzebny.
Sprawa Zimmera, miała być jego pierwszą pracą dla Firmy, a z tego, co się orientował, pierwszą dla każdego ze zgromadzonych. Kiedy usłyszał słowa Dennisona, uniósł brew, zastanawiając się, jak można tak fatalnie zachować się w nowym towarzystwie, ale póki, co postanowił to olać, widząc, że podobnie postąpił Iluzjonista.

Przeglądał spokojnie akta majora Abwehry, szukając jakichkolwiek przydatnych informacji. Przysłuchiwał się również pytaniom zadawanym przez resztę. Kiedy wreszcie doczekał się krótkiej przerwy, wyraził swoje zdanie.
- Mogę się zająć rozmową z Fuchsem, może udało, by się go gdzieś zgarnąć i zagadać? Oczywiście bez zwracania uwagi. Nie ma sensu, żebyśmy wszyscy odwiedzili miejsce zbrodni, to mogłoby wzbudzić niepotrzebne podejrzenia. Powinniśmy się podzielić na zespoły, działanie w pojedynkę może być trochę ryzykowne, zawsze przyda się ktoś do osłony. I jeśli mogę coś zasugerować – zwrócił się już teraz bezpośrednio do Browna - ten Krzyż Żelazny, to wysokie odznaczenie, dość rzadkie z tego co wiem, może informacja o tym, za co go dostał będzie jakimś pożytecznym tropem?
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172