Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2012, 18:41   #1
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
[storytelling] ONE PIECE!

Od głośnych wydarzeń na Marineford minęło kilka, bądź kilkanaście miesięcy.
Słońce powoli rozpoczynało swą dzienną wędrówkę po nieboskłonie. Rozpoczynali również swój dzień mieszkańcy Orange Town na wyspie Organ – ważnym porcie handlowym East Blue. Dokerzy nawoływali się głośno, nosząc paczki na pokład wypływających statków, bądź staczając coś z nich po trapach. Załogi klarowały żagle i pucowały pokłady, oczekując na kolejny sygnał do wypłynięcia w morze.
Kapitanowie jednostek handlowych udali się na rynek miejski, by znaleźć najlepsze, najbardziej lukratywne oferty spieniężenia swoich towarów, bosmani i oficerowie doglądali precyzyjnego wypełniania obowiązków. Od czasu do czasu w powietrzu słychać było świst dziwięcioogoniastych kotów, gdy któryś z marynarzy zbytnią opieszałością, lub zbyt impertynencką uwagą naraził się dowódcy. Ogólnie rzecz biorąc praca posuwała się jednak na przód jednostajnym tempem.
Tawerny i zamtuzy zapełniły się, nim nastało południe. Wielu marynarzom zbrzydło życie okrętowe, oraz marynarskie racje, postanowili więc poużywać sobie nieco, przynajmniej do czasu, aż ich okręty stoją na kotwicach. Kapitanowie pozwalali na to. W oczywisty sposób taka aktywność zwiększała morale. Nikt, od kapitana najwspanialszego galeonu, przez najniżej postawionego pośród majtków, a na portowych dziwkach skończywszy nie brał pod uwagę, że tego wspaniałego dnia wydarzy się coś zupełnie niespodziewanego.

Luven Tenebris
Na Organ Island podrzucił cię życzliwy kapitan liniowca pasażerskiego, ale pod warunkiem, że miejsce na koi odpracujesz pomocą w kuchni i kotłowni. Praca, choć ciężka, nie nastręczała trudności, wyszedłeś więc na nabrzeże tylko umiarkowanie zmęczony. Co dalej ze sobą zrobisz, to już od ciebie zależy.
W pobliżu stoi młoda, jasnowłosa dama. Za stertą beczek słychać dźwięk toczonych kości do gry.

Colette McKay
Jak zwykle po przybyciu na nową wyspę postanowiłaś pokręcić się trochę w okolicach portu. Dawało to możliwość zasłyszenia nowych, emocjonujących historii od powracających z rejsów żeglarzy, oraz pozwalało poczuć się przez chwilę jak na rodzinnych wodach, ponieważ – jak powiedział niegdyś poeta – wszystkie wybrzeża portowe na świecie są ze sobą połączone.
W tej chwili stoisz sobie, nie wadząc nikomu, przed transportowcem małego kalibru, w ładowniach którego przywieziono ładunek pomarańczy z Commi.
Po trapie statku niedaleko ciebie schodzi wysoki brunet z wyraźnymi bokobrodami. Czujesz też na plecach czyjś wzrok, ktoś przygląda ci się od strony baru.

Yokko Tamotsu
Wraz ze swoją wierną świnką przyczaiłeś się za stertą beczek, gdzie jeden z żeglarzy, korzystając z nieuwagi swojego oficera, organizuje małego kalibru gry w kości, rzecz jasna o twardą walutę. Zawodnikami są miejscowi, bądź załoganci z innych okrętów.
Jak na razie ani patrolująca wybrzeże grupa marines, ani bosman hazardzisty nie nakryli go na nielegalnym procederze, ale kto wie… wszystko przed wami.
Słyszysz typowe, portowe odgłosy – krzyki, śmiechy, świsty, pluski. Ktoś zdaje się właśnie wygrzebał się z wody na ląd.

Francis Palemo
Wychynąłeś z wody niedaleko wybrzeża portowego i od razu rzuciłeś się kraulem w stronę metalowej drabinki prowadzącej na keję. Gdy już poczułeś pod stopami twardy bruk, mogłeś wywnioskować, że morze rzuciło cię na Organ Island. Przeważającą część populacji stanowią tu ludzie, nie spodziewałbym się więc spotkać pobratymców.
Na pierwszy rzut oka nie widzisz niczego ciekawego. Dopiero po baczniejszym przyjrzeniu się, dostrzegasz bruneta o drapieżnych oczach siedzącego w towarzystwie jakiegoś staruszka na ławeczce przed chatką, oraz rozpartego na krześle jak basza zielonowłosego gentlemana.

Keigar Satoshi
W nonszalanckiej pozie rozpierałeś się na krzesełku, przy jednym ze stolików zewnętrznych bardziej „wyrafinowanych” przybytków w porcie. Młoda, piegowata kelnerka, zdaje się że córka właściciela, właśnie postawiła obok ciebie obgryziony kubek z czarną, gęstą kawą.
Z bardziej interesujących rzeczy możesz dostrzec młodą, ładną blondynkę rozglądającą się ciekawie po porcie, oraz gramolącego się na kamienną keję ryboluda.

Kiyoshige Hamada
Siedziałeś na drewnianej ławeczce obok jakiegoś zmęczonego życiem dziadka, zdaje się że jednego z najstarszych mieszkańców miasta. Po raz chyba setny wysłuchiwałeś wstępu do opowieści o tym, jak cześć słynnej, świętej-pamięci Załogi Słomianych rozgromiła tu, w tym porcie pirata Clowna Buggy’ego… Choć historia była oczywiście ciekawa, staruszek nie miał w swoim suchym ciele ani krzty talentu oratorskiego, błądziłeś więc wzrokiem po całym porcie.
W oczy rzucił ci się rybo lud, który postanowił akurat tutaj opuścić na trochę ocean, oraz schodzący z liniowca pasażerskiego brunet z wydatnymi bokobrodami.
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".

Ostatnio edytowane przez Fielus : 25-03-2012 o 19:37. Powód: literówki
Fielus jest offline  
Stary 25-03-2012, 19:33   #2
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
-Ach, w końcu dotarliśmy- powiedział do siebie Lu. Korzystając z chwili rozprostował kości. Ukucnął otworzył swój niewielki podróżny plecak i przejrzał jego zawartość.
"nóż - jest! hmm prowiant trzeba by uzupełnić. hmm i może coś na ząb wziąć. Ciekawe jak drogie maja tu owoce"
Zamknął plecak i wstał. Poprawi miecz, aby wygodnie leżał na plecach i założył kaptur. Jeszcze chwile rozejrzał się po porcie zapamiętując co ciekawsze zauważone sprawy. "hmm widzę dostawę pomarańczy, może uda się kupić kilka sztuk po mniejszej cenie, ale najpierw przydało by się zdobyć parę beri"
Po dłuższej chwili namysłu, ruszył w kierunku najbliższej postaci - blond włosej damy. Podszedł bliżej i zapytał:
-Przepraszam panienko. Dopiero co przybyłem i nie znam jeszcze okolicy. Czy wiesz może gdzie znajdę jakiś bar, bądź sklep spożywczy ?-
 

Ostatnio edytowane przez Poker123 : 25-03-2012 o 22:13.
Poker123 jest offline  
Stary 25-03-2012, 19:52   #3
 
Yokko's Avatar
 
Reputacja: 1 Yokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodze
Brunet siedział sobie za skrzyniami, opierając się o ścianę, natomiast jego wierny kompan drzemał sobie tuż przy nim, tak to beztrosko mijał mu czas, chłopak przyglądał się grze, ba! Nawet rozważał dołączenie, ale co niby miał postawić? Ciuchy, swa strzelbę i tonfy? A może P-chana? Zdrowy rozsądek podpowiadał mu iż lepiej z hazardem nie zaczynać, tyle to się na ulicach słyszy, jak takowe ustrojstwa niszczą ludzkie życie, wciągają i wysysając pieniądze niczym jakiś komar świeżutką krew. Jednak skoro to takie popularne, to coś w tym musi być, no nie? Właśnie!
-Wstawaj partnerze.- Wykrztusił z siebie Yokko, dając P-chanowi pstryczka w czoło, ot tak na pobudzenie, a następnie samemu wstawając i otrzepując spodnie.
-Eee! Panowie, jaka jest minimalna stawka?- Odparł, niezbyt donośnie, ale na tyle by wszyscy do których zdanie to było kierowane usłyszeli go. Następnie młodzieniec zbliżył się bardziej do miejsca gry i obdarował każdego z obecnych niezbyt przychylnym spojrzeniem, świnka zaś widocznie ciągle zaspana człapała powoli pod nogami chłopaczyny...
 

Ostatnio edytowane przez Yokko : 25-03-2012 o 19:58.
Yokko jest offline  
Stary 25-03-2012, 22:30   #4
 
Keigar's Avatar
 
Reputacja: 1 Keigar nie jest za bardzo znany
Keigar siedząc wygodnie na krześle przy jednym ze stolików podziwiał tutejszą okolicę, przy najmniej do czasu aż dostarczono mu zamówioną kawę. Wtedy z delikatnym uśmiechem podziękował kelnerce. Gdy ta poszła zmienił nieco swą pozycję na siedzisku zarzuciwszy jedną nogę na drugą, po czym począł z wolna popijać płyn z kubka. Naturalnie uważał żeby się nie skaleczyć, cóż w końcu naczynie nie wydawało się w najlepszym stanie. Opróżniwszy kubek do połowy począł ponownie rozglądać się po okolicy szukając czegoś miarę interesującego. Ostatecznie trochę jego uwagi przykuły dwie osoby, mianowicie blond włosa dziewczyna oraz pewien rybolud. Czym to było spowodowane? Cóż młoda panna wyglądała, samotną, świeżo przybyłą, a takie potrafiły przyciągać do siebie kłopoty i niebezpiecznych ludzi. Tak więc zielonowłosy zastanawiał się jakim osobnikiem jest ten, który właśnie do niej podchodzi. Co do ryboluda to chyba było oczywiste. Z powodu swej rasy w tej ludzkiej miejscowości też był narażony na kłopoty. Może to wszystko nie koniecznie było prawda, ale przynajmniej takie przekonanie miał Keigar. Tak więc był gotowy w razie czego im pomóc? Cóż być może, gdyż chyba trochę się mu nudziło, w końcu tkwił na tej spokojnej wyspie już od kilku dni. Wracając jednak do właściwych wydarzeń. Wziął jeszcze parę łyków napoju, po czym począł się dalej rozglądać po okolicy szukając jakiejś większej atrakcji. Naturalnie spoglądał krótko, co jakiś czas na wcześniej wspomniane osoby, będąc ciekawym ich losu.
 
Keigar jest offline  
Stary 25-03-2012, 23:39   #5
 
Nutella's Avatar
 
Reputacja: 1 Nutella nie jest za bardzo znany
Francis Palemo nie pasował do okolicy. Ludzie rzadko kiedy spotykają ryboludzi. Posyłali mu zaciekawione ale zarazem trochę przestraszone spojrzenia. Ale to mu nie przeszkadzało. Rozejrzał się spokojnie po okolicy. Wyjął z pasa rewolwer i powiedział do siebie: "Naprawie ten pistolet i kiedyś ci go oddam, bracie". Schował pistolet i jeszcze raz się rozejrzał. Dostrzegł siedzącego luzacko na krześle jegomościa, który na niego zerkał, ale w jego spojrzeniu nie było strachu. Tylko czysta ciekawość. Francis poprawił swoje stalowe rękawice i zrobił krok do przodu. Dostrzegł niedaleko ławkę na której siedział tylko jakiś staruszek i jakiś facet. Postanowił że usiądzie obok nich i odpocznie po podróży. Poza tym z tamtej ławki ma niezły widok na port.
 
Nutella jest offline  
Stary 26-03-2012, 00:16   #6
 
Colette's Avatar
 
Reputacja: 1 Colette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodze
Kolejna nowa wyspa oznaczała kolejny nowy rysunek ku spełnieniu swego marzenia. Oczywiście wyspę najlepiej widać ze statku, więc teraz malowidło spoczywało sobie spokojnie w szkicowniku, gdzieś w środku torby Colette. Sama jasnowłosa natomiast po przybyciu w nowe miejsce, naturalnie zrobiła małe oględziny portu by nie tylko nieco poznać choć trochę ów miejsca, ale i zasłyszeć nowe, ciekawe opowieści! Ah, całe szczęście, że w większości portach istnieją osóbki, które uwielbiają rozmawiać o swoich przygodach. Co prawda przypuszczalnie nie każdy jest wilkiem morskim, więc może prawdę naginać, ale grunt by słuchacz się nie nudził.
W każdym razie po kolejnej rundce przechadzki i słuchania różnych historii, znalazła się przed 'statkiem pomarańczy'. Nie to, ze konkretnie wybrała to miejsce! Ot, szczęśliwy przypadek bo owoce jednak pachną o wiele lepiej od rybek.
Tak czy siak zwróciła uwagę na schodzącego po trapie osobnika, ale i również poczuła czyjś wzrok na plecach - co troszkę zaniepokoiło McKay. Dlaczego? Bo...właściwie trudno powiedzieć. Wychowanie? Być może...aczkolwiek bardziej prawdopodobne, iż mały strach wszedł w jej nawyk po tym co się stało jakiś czas temu, więc nie jej wina! Nie zmieniało to jednak faktu, iż główkę odwróciła - no to ci ciekawska osóbka! Dlatego też chcąc nie chcąc, przez krótką chwile natrafiła na zielonowłosego chłopaka, który to prawdopodobnie wcześniej utkwił w niej wzrok. No cóż...Colette nie potrafiła ocenić kogoś, dopóki ten się nie odezwał albo nie zrobił czegoś co by jednoznacznie mówiło o jego charakterze. Z tego tez powodu trudno było jej stwierdzić czy chwilowe zaniepokojenie było uzasadnione. Wszak nie wyglądał na groźnego...Dzięki temu niby zaniepokojenie zniknęło - w pewnym stopniu przyczynił się też do tego głos osobnika, który wcześniej schodził po trapie statku.
- Hm? Ah, przepraszam...również jestem tutaj od niedawna, więc jeszcze nie orientuję się tak dobrze w okolicy, ale... - zaczęła z delikatnym i niepewnym uśmiechem - Bar jest chyba tam.
Wskazała - nienachalnie - w stronę zielonowłosego chłopaka. Wszak siedział z kubkiem przy stoliku, więc...chyba go ze sobą nie przyniósł? Fakt faktem, budowli się nie przyjrzała zbytnio, ale dzięki temu, że się odwróciła wcześniej, mogła wywnioskować parę rzeczy.
 
Colette jest offline  
Stary 29-03-2012, 21:17   #7
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
Dzień pracy portowej był już w pełni, gdy cała ta opisana powyżej fascynująca zbieranina indywidualności usłyszała zbliżające się do portu, dudniące po bruku ulic równym krokiem buciory żołnierzy marines.
Do dzielnicy portowej wmaszerował cały oddział - dziesięciu ludzi i sierżant. Białe mundury, wyprane i wyprasowane lśniły w słońcu czystością.
Marynarze ustawili się dwójkami w szeregu, a sierżant przespacerował się wzdłuż nich, oceniając ich postawę. Gestykulując żywo wydał kilka rozkazów, po czym odszedł w kierunku knajpy przy której widzieć można Keigara, by zająć wraz z nimi dogodne stanowisko obserwacyjne.
Trzech z marines ruszyło wzdłuż brzegu, rewidując po kolei statki handlowe i pasażerskie. Większość kapitanów niechętnie okazywała dokumentację, a niektórzy posuwali się nawet do odmowy, ale w końcu, ze strachu być może, każdy swoje papiery okazywał.
Trzech kolejnych zajęło się patrolowaniem knajpek portowych, oraz prywatnych domów miejscowej ludności. Dwaj ostatni zaś marines ruszyli środkiem ulicy portowej, rozglądając się bacznie.
W chwili, gdy Yokko miał właśnie dorzucić do puli, marynarze spadli na hazardzistów jak grom z jasnego nieba i potrząsając groźnie muszkietami zmusili ich do porzucenia gry i z uniesionymi w górze rękoma udania się wraz z nimi. Tak, Yokko też musiał.
Colette i Luven mogli obserwować to wszystko z bezpiecznej odległości, gdy nagle jeden marynarz z grupy rewidującej okręty podszedł do nich.
- Poproszę o państwa dokumenty.- Rzucił z niedbałym akcentem.
Tymczasem na kei, gdzie Francis tak hardo prezentował swoją broń i muskuły, zaczął gromadzić się tłum gapiów. W końcu jeden, odważniejszy, zebrał się w sobie i rzucił w głowę ryboluda na wpół nadgryzionym jabłkiem.
- Wynoś się stąd, przybłędo! Nie chcemy tu takich jak ty, dziwadeł!-
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".
Fielus jest offline  
Stary 29-03-2012, 21:42   #8
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
Lu był zaskoczony tym jakże prostym, a jednocześnie tak kłopotliwym pytaniem. Odkąd wypłyną z rodzimej wyspy żadne dokumenty nigdy nie były mu potrzebne. Nie widział innego wyjścia jak jednocześnie być gotowym na walkę i próbować się wymigać. A jako że nabył cechy gentleman-a pozostawienie damy w trudnej sytuacji nie wchodziło w grę.
"cholera że też właśnie w tej chwili musieli się napatoczyć, a juz myślałem że dzisiejszy dzień będzie spokojny hmm.. no nic trzeba coś wykombinować hmm... pomyślmy plan b.. czyli marines to barany "
Lu rozejrzał się i wskazał siebie palcem odpowiadając
- Pan mnie pytać ?
Złapał się za bark rozmasowując mięśnie. W rzeczywistości jednak była to postawa gotowości bojowej, na wypadek potrzeby wyciągnięcia magari.
-Ja być kucharz. turysta! szukać nowe potrawa .
Drugą dłoń schował za plecy i udając drapanie po tyłku przeszukiwał podręczy plecaczek w poszukiwaniu noża kuchennego.
-To być moja asystent. My szukać restaurracja. Pan dobry pomóc nam ? Ostatecznie skrzywił twarz przyjmując dziwna minę zaskoczenia i uśmiechu.
Marynarz zrobił głupią minę i nie wiedząc co powiedzieć, zaczął jąkać się, próbując jednocześnie pomóc przybyszowi.
- Ja... Ja... przepraszam ba-ba-bardzo, ale... czy, wobec tego, no... no, właśnie... mają państwo jakieś... jak to się... wizy? Czy... Ja... Coś, co potwierdza państwa toźsamość?-

-Ja mieć dobre przyprawa, i być pro.. porf.s... dobry kucharz..... mieć przystawki i nóż z dom...
kucharz być zawsze mile widziany kucharz nie potrzebować papierek kucharz potrzebować składniki …. (Powiedział z wyższym tonem próbując wykazać, że takie pytania mogą spowodować wiele nie porozumień. Chciał wpłynąć na odczucie winy ze strony marynarza.)
Lu z lekkim trudem po wstrzymywał się od śmiechu, ale z całych sił starał się uniknąć konfrontacji (starcia), w szczególności że obok stała nie winna niczego młoda dama.
 

Ostatnio edytowane przez Poker123 : 29-03-2012 o 22:57. Powód: uzupełnienie
Poker123 jest offline  
Stary 29-03-2012, 22:46   #9
 
Rhaimer's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwu
Hamada jak zwykle obserwował. Będąc w Organ drugi tydzień, zdążył zapoznać się z topografią tego małego miasteczka oraz wybadać do kogo ewentualnie można zwrócić się o pomoc.
Ten dzień zaczął się jak każdy inny na tej wyspie. Nic się tu nie działo, prócz codziennych dostaw świeżego towaru. Jedyne, co ożywiało to miejsce, to handel. Wraz z nowymi pasażerami, do portu wkraczały nowe, ludzkie historie. Kiyoshige uwielbiał ich słuchać, choć monolog starca przestawał już być nawet zabawny.
Brunet siedział przy swoim stoliku z rozchełstaną koszulą, obserwując krzątającą się po przybytku piegowatą kelnerkę. Co rusz posyłał jej enigmatyczne spojrzenie, tym samym wprawiając ją w zakłopotanie. Delikatnie sączył swojego drinka, gdy z wody wyszedł... rybolud. Rzadki to widok w tych stronach. Zgodnie z jego wiedzą, prócz załogi niejakiego Arlonga, na East Blue nie było żadnego, znanego przedstawiciela tej rasy.
Szermierza zastanowił fakt, iż nieznajomy od tak sobie wychodzi z wody. Powinien być przynajmniej sprawdzony przez straż portową, tak jak każdy kapitan wpływający do przystani.
Chcąc zacząć realizować swoje osobiste cele, młodzieniec postanowił, że czas działać. Przekręcił głowę w stronę starca i po raz pierwszy wyszedł z inicjatywą rozmowy:

- Opowiada Pan niesamowicie pasjonujące historie - stwierdził beznamiętnie. - Wygląda na to, że wie Pan co nie co o życiu, słyszy Pan najświeższe doniesienia, zwłaszcza pochodzące z Organ. Czy kiedykolwiek na tej wyspie powstała piracka załoga? - spytał pełen zaciekawienia.

Słuchanie o pirackich opowieści zmuszony był odłożyć na potem, bo zainteresowała go grupa kroczących Marines. Nie tak rozumiał sprawiedliwość i przedstawicieli prawa. Kroczyli z dumą, jakby byli wyżej postawieni od zwykłych mieszkańców tej wyspy. To oni mieli służyć społeczeństwu, a nie społeczeństwo im. Od początku skupiony był na postaci ryboluda, bo widzieć przedstawiciela tej rasy to rzadkość. Dlatego też Kiyoshige wzburzył się, gdy zobaczył jak miejscowa ludność traktuje istotę, której światem jest głównie woda. Przeprosił starca, po czym gwałtownie wstał i podbiegł do grupki gapiów zebranych w porcie. Złapał za ramię człowieka, który rzucił ogryzkiem, po czym spojrzał mu prosto w twarz i beznamiętnie zapytał:

- Pozwól, że zaspokoję swoją ciekawość. Co przeszkadza Ci w tym ryboludzie? - nie zważał na innych, ani na przebywających w pobliżu Marines.
 
Rhaimer jest offline  
Stary 29-03-2012, 22:50   #10
 
Yokko's Avatar
 
Reputacja: 1 Yokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodzeYokko jest na bardzo dobrej drodze
Panie panowie, chłopcy, dziewczęta, zwierzaczki, geniusze i półmózgi, słuchajcie wszem i wobec co wam powiem... hazard to dzieło szatana! Ledwo się nasz chłopaczyna dosiadł do bandy, a tu już ich capnęli, normalnie bóg sobie z życia naszego bruneta jakąś kiepską komedię robi, no nie? Też takie wrażenie macie? Właśnie, tak czy owak Yokko podniósł ręce do góry, jak mu grzecznie kazali, myśląc przy tym w jaki sposób, najlepiej tą sytuację rozwiązać.. I tak se myślał i myślał... różne pomysły przychodziły mu do głowy, od najprostszego lania po gębach do wyrafinowanego planu zwanym odwrotem taktycznym, ostatecznie jednak zdecydował się na coś trochu innego, zagada ich na śmierć a co!
-Hahah, panowie świetna robota, złapaliście tych podłych hazardzistów, pewnie ich następnym celem było wciągnięcie w to wszystko nieletnich! Naprawdę, ludzie na ulicach mają rację, jesteście dumą tej wyspy! Wyszkoleni, dumni ale pomocni i szlachetni, tacy powinni być bohaterowie, coś czuję że szykuję się awansik, mam rację? A zapomniał bym, jestem prywatnym detektywem, chciałem przysłużyć się trochu społeczeństwu zajmując się tym oprychami, ale jednak was nie da się ubiec, genialna robota, po prostu genialna! Wsza praca napawa mnie dumą chłopcy, powiedzcie, czy przyjmujecie rekrutów?- Nawijał młodzieniaszek jak nigdy, a no jak trzeba to potrafi trochu popalać jak widać, po ściemniać i w ogóle, wszak nic z tego nie było prawdą...
Jednak fanki P-chana chciały by wiedzieć co on porabia, czyż nie? A no świniak starł się gdzie pomiędzy nogami tego tłumu schować, powoli przesuwając się w stronę marynarzy, by na znak swego ludzkiego partnera, jak na razie jednak grzecznie bawił się w "nindże"
 

Ostatnio edytowane przez Yokko : 29-03-2012 o 22:56.
Yokko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172