Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-12-2012, 19:33   #1
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
[Savage Worlds]Almanach Superbohaterów: Tajemnice Saint Louis (18+)

Wilhelmina Jones

[media] http://img401.imageshack.us/img401/5523/30720543.jpg[/media]

Już od 5 lat szkolisz się i wykonujesz pomniejsze zadania w swojej agencji. Agencja Spraw Niejawnych. Kiedy Cię tam zatrudnili miałaś nadzieje, że czekają Cię historię niczym z archiwum X. Zamiast tego dostałaś codzienną porcję szkoleń, treningów i nudnych wykładów na temat radzenia sobie w całej masie maksymalnie zwyczajnych sytuacji.

W końcu jednak zostałaś doceniona. Pewnego dnia w czasie cotygodniowego podsumowania, poproszono Cię do oddzielnego pomieszczenia. Zastanawiałaś się, czy to dobrze czy źle, bo nigdy tam nie byłaś, a wiedząc czym mniej więcej zajmuje się Agencja, nie miałaś pewności czy zwykle odbywają się tam narady czy przesłuchiwanie podejrzanych. Biurko w pustym pokoju z dwoma krzesłami po obu stronach, nie przywodziło na myśl niczego przyjemnego. Usiadłaś pełna nerwów. Próbowałaś sobie przypomnieć wszystkie rozmowy ze swoimi znajomymi, zastanawiając się przy tym mocno, czy nie powiedziałaś im może czegoś zbyt dużo o swojej pracy.

Nagle do pokoju wszedł Twój przełożony. Trochę się go obawiałaś biorąc pod uwagę jego duże gabaryty i z pewnością duże doświadczenie w załatwianiu trudniejszych spraw. By ulżyć swojej niepewności, chciałaś przez chwilę użyć swoich zdolności, jednak nim zdążyłaś to zrobić, Szef odezwał się swoim niskim silnym głosem.

-Witaj Willy, dobrze Cię widzieć w tak szczęśliwym nastroju – uśmiechnął się, wyraźnie zauważając Twoje zdenerwowanie. – Spokojnie, mamy dla Ciebie coś specjalnego. Na pewno nie będziesz zawiedziona. Z Saint Louis dochodzą do nas ostatnio bardzo niepokojące informacje. Mam tutaj dwa z wielu dziwnych i niewyjaśnionych morderstw z tamtej okolicy. Zapoznaj się z nimi.

Szef rzucił na stół dwie cienkie teczki. Na pierwszy rzut oka wyglądały jak by były puste. Gdy do nich zajrzałaś, okazało się, że jest to kilka kartek z masą znaków zapytania, niedokończonych zdań i lakonicznych retrospekcji. Do tego było tylko trochę zdjęć z dość makabrycznymi scenami.

-Wiem, że nie są to zbyt szczegółowe informację, jednak to w końcu jest właśnie Twoje zadanie. Udasz się tam i dokładnie zbadasz całą tą sytuację. Damy Ci standardowe wyposażenie i Twoją ulubioną zabawkę. Wysyłamy tylko Ciebie i nie licz na wsparcie w śledztwie. Mamy dużo poważniejszych spraw na głowie. Mam jednak świadomość, że dla jednej osoby może być to trudne zadanie dlatego właśnie wybraliśmy Ciebie, z racji Twoich wielu ostatnich osiągnięć. Byłem pełen podziwu dla Twoich zdolności. Teraz pakuj się i do roboty. Na miejscu będzie czekać na Ciebie mieszkanie i całe wyposażenie. Z niecierpliwością czekam na pierwszy raport.

Po tych słowach Szef wstał i wyszedł szybko jak gdyby miał jeszcze setkę takich spotkań tego dnia. Dzień później przewieziono Cię na miejsce, a Ty mogłaś rozpocząć swoje śledztwo.

Tomas Livskey

[media] http://3.bp.blogspot.com/-oMn6yGeVeS...255B1%255D.jpg[/media]

Zacząłeś swój dzień jak zwykle. Kawa, limuzyna, fotel prezesa. Nie ma to jak drobne przyjemności w tej mozolnej i męczącej robocie. Nie mogłeś zrozumieć, czemu po tak wielu latach, wciąż jeszcze musisz coś robić by te śmieszne papierowe kartoniki pojawiały się na Twoim koncie. Góry dokumentów piętrzyły się na Twoim biurku. Od czego jednak miało się zastępców. Naciskałeś tylko guzik sekretarki, zapraszałeś do biura swojego wiceprezesa i informowałeś o poszerzeniu jego obowiązków. Nic tylko cieszyć się taką "ciężką" pracą.

Niestety każda firma miewa swoje wzloty i upadki. Twoją też musiało to kiedyś trafić. Od paru tygodni zacząłeś zauważać wyraźne spadki akcji na giełdzie. W końcu postanowiłeś przyjrzeć się całej sytuacji i dowiedzieć, co się dzieje, że tracisz pieniądze. Zorganizowałeś zebranie gdzie zaprosiłeś przedstawicieli swoich spółek. Kiedy wszyscy już wygodnie usiedli, wzięli łyk wody, zastanawiając się co się stało, że postanowiłeś osobiście załatwić jakąś sprawę, wtedy rozpocząłeś swoją mowę.

-Drodzy przyjaciele. Znamy się już tyle czasu, że sądzę iż mogę was tak nazywać. Firma którą założyłem wiele lat temu jest dla mnie niczym rodzinny dom, więc wy również jesteście mi niezmiernie bliscy.

Przerwałeś na chwilę obserwując wyrazy twarzy swoich współpracowników. Gdy ujrzałeś już uśmiechy na ich twarzach i kiwnięcia głów pełne aprobaty do Twoich słów, kontynuowałeś.

-Cieszę się bardzo, że też tak to widzicie. Powiedzcie mi zatem drodzy przyjaciele…co do jasnej cholery dzieje się z firmą, że ostatnio jej wartość spada na glebę niczym staruszka z balkonikiem, podcięta przez jakiś gówniarzy w ramach głupiego żartu?!.

Zmiana tonu Twojej wypowiedzi wyraźnie wszystkich zamurowała. Po chwili ciszy i wyczekiwania w końcu jeden z prezesów wstał by nie śmiele przemówić.

-Przepraszamy Panie Livskey, ale ostatnio był Pan dość nieosiągalny. Postanowiliśmy Pana nie kłopotać. Uznaliśmy, że i tak nie mógł by Pan nic więcej zrobić w zaistniałej sytuacji – mężczyzna z lekką łysiną miał wyraźnie rozdygotany głos. Przełknął głośno ślinę i starał się mówić dalej – Widzi Pan ostatnio w okolicach naszych firm pojawiła się fala wandalizmu. Niedaleko jednej z nich popełniono nawet ostatnio kilka morderstw. Policja zajmuje się już całą sprawą, jednak część pracowników boi się przychodzić do pracy. Klienci też zaczynają mówić o wycofaniu ofert z powodu całego zamieszania wokół naszych siedzib. Nietrudno o antyreklamę w tej branży.

Zebranie trwało jeszcze jakiś czas. Cytując Twoje wypowiedzi trzeba by większość za cenzurować. Zresztą trudno było Ci się dziwić. Nie dużo brakowało a dowiedział byś się ostatni, że gmach Twojej firmy przestał istnieć przez jakiś zamach czy coś tego rodzaju. Wiedziałeś jedno, policja gówno potrafi. Z doświadczenia wiedziałeś, że nawet gdyby ktoś popełniał przestępstwo obok komisariatu to nie zdążyli by zareagować, a co dopiero znaleźć sprawcę. Czułeś wyraźnie, że jeśli sam nie zajmiesz się całą tą sytuacją, to niedługo Twoją firmę szlag trafi. Znałeś kilku bossów z okolicy i wiedziałeś, że na pewno będą mieli dla Ciebie jakieś informację w tej sprawie. Nie mogłeś jednak pójść tam oficjalnie w garniturku, podjeżdżając pod melinę swoją limuzyną. Na szczęście poruszanie się incognito po mieście było dla Ciebie banalnie proste, a miejskie metro świetnie nadawało się do szybkiego transportu.
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez Armiel : 02-12-2012 o 12:44.
JPCannon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172