|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
11-01-2013, 19:02 | #101 |
Reputacja: 1 | - O żesdz ty!! Zabrałeś mi kierownicę!! MOJĄ KIEROWNICĘ - wrzasnął wściekle Smartass!. Chwycił wielkie koło i wściekłym wzrokiem spiorunował pingwina. Nie do końca zrozumiał jego reakcję ale jedno było pewne. Nie puści kierownicy za żadne skarby świata, choćny pingwin straszył wywalonym językiem i poruszał nim jak wąż. Samochód w szalonym tempie zazygzakował o mało nie wypadając z drogi. Smartass i pingwin na parę sekundę skupili się na ratowaniu towarzyszy i siebie przy okazji i gdy samochód znowu ruszył prosto, Smartass wściekle szarpnął za pióra dziwnego ptaka a gdy ten odchylił się nieco do tyłu, wskoczył tuż przed kierownicę i znowu złapał ukochane kółko, mocno i pewnie. Nie ważne że siedział pingwinowi niemal na brzuchu, jak na jakiejś ruchliwej poduszce. -NIKT!! Powtarzam... NIKT NIE BĘDZIE ZA MNIE KIEROWAŁ JAKIMKOLWIEK POJAZDEM!! - wrzasnął prosto w dziób pingwinowi. - Poza tym. Nie dosięgasz pedałów! - dodał na koniec i wdepął gaz do dechy. Wgniotło niektórych w siedzenia, innych rzuciło na tylną szybę, jeszcze inni może i wypadli w ogóle z auta ale to akurat nie obchodziło Smartassa. - Z drogi dupki!!!
__________________ Człowiek jest na tyle cywilizowany na ile potrafi zrozumieć kota. |
11-01-2013, 22:53 | #102 |
Reputacja: 1 | Samolot wystartował, stara awionetka telepała się w powietrzu, ale dzielnie obracała śmigłem obracała i ciągnęła przez Atlantyk. Podróż była długo, oj długa. Na tyle, że chomik z nudów rozkładał i składał swój karabin. Za każdym kolejnym podejściem, z satysfakcją stwierdzał że poprawiał swój rekord o 0,00000000000000000001 sekudny. Miał skubany wprawę. Kiedy byli już niedaleko Kanady, śmigło samolotu tak dziwnie się zatrzymało, a po minie pilota widać było… Cóż, przerażenie w oczach jego było takie, aż sam chomik się wystarszył. - Człowiek… – zaczął – Człowiek, czy my mamy jakieś spadochrony? Wiesz, ja mam swój, ale ta biała mysz… W magiczny sposób, Rambo zbudował spadochron ze szmatek, pokrowca fotela i części już tylko szybującej awionetki. Gdyby tak miał minutę więcej, stworzył by może i jakaś motolotnię… Człowiek oznajmił, że spadochrony, są, ale nie dla myszów. A więc mysz skoczyła razem z pilotem w jego kieszeni, a on sam poszybował samotnie prosto w jakiejś dziwne, zielone, świecące oko zła które chciało zachromolić święta. Zabawne, a on obstawiał że to w Polsce je ukradną jako pierwsi, ale że w Kanadzie? KANADZIE?! Tam w ogóle żyją ludzie? Czy tylko manekiny? Nie wiedział. Jakiś niebywałym fartem wylądował prosto na drodze, którą sunął radiowóz. A kiedy radiowóz śmignął nad nim, zaplątał się w płachtę czaszy. A że chomik nie zdążył ściągnąć cholernej uprzęży… Powiedzmy tak. Jeszcze w życiu jego Chomicza dupa tak go nie piekła…
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
12-01-2013, 17:59 | #103 |
Reputacja: 1 | - To nie ja, to on!! - wrzasnęła oburzona Snovy, wskazując na miniaturowego gościa, który wskazał jej klakson. Pobiła przy okazji rekord najdłuższego wypowiedzianego kiedykolwiek przez śnieżynkę zdania ze wszystkimi kompletnymi samogłoskami. Urażona niedocenieniem jej ewidentnych zasług, sfrunęła na sąsiednie siedzenie. I nagle zdała sobie z czegoś sprawę. Zgodnie z realiami kreskówki, dopiero w momencie zorientowania się takie ewidentne rzeczy mają wpływ na bohaterów. Zatem szybko zawołała: - Te, pnie pngwin! Widźłam tką krskówkę... Czy czsami do kierwnia autm nie trzba dwóch pngwinów? Tgo drgiego od pdałów gazu i hmowania?!
__________________ Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!) Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie. |
16-01-2013, 15:59 | #104 |
Reputacja: 1 | Gryzonie Spadochronów nie było. Zapewne dlatego, że ewakuowanie w locie samolotu byłoby niemożliwe do zorganizowania dla pasażerów, a samo wyobrażenie pilota przebiegającego ze spadochronem wąskim korytarzykiem wywołuje śmiech i często bywało elementem komedii. Nie, piloci odpowiadają do końca za swój lot. Do końca też muszą walczyć o bezpieczeństwo swoje i myszy. Znaczy, pasażerów. Toteż człowiek przepchnął świstaka i ostrzegł gryzonie by przygotowały się do awaryjnego lądowania. Śniegu w kanadzie szczęśliwie było sporo, zaludnienie poza miastami bardziej niż liche. Maszyna przeleciała bez problemu przez zielony słup światła (czego by się tutaj spodziewać?) i z trzaskiem łamanej blachy wylądowała na polu bałwanów. Dosłownie. Linia lądowania co prawda zryła glebę, ale dalej, w równych rządkach stały lepione bałwany przez malutkie robociki-zabawki. Z cichego wejścia w stylu ninja - nici. Naziemna ekipa Snovy wykrakała dokładnie w momencie kiedy ogromna maszyna latająca z hukiem silników przeleciała nad dachami miasta. Maszyna zatrzymała się wytracając raptownie prędkość, co przeczyło chociażby prawu zachowania pędu. Złośliwość rzeczy martwych. Rikko nie wytrzymał i z frustracji uderzył w kierownicę. Samochód skoczył do przodu. - Ej! Opierzony! Gdzie z łapami! - rozległ się alt niewiadomo skąd, lecz niewątpliwie należący do kobiety. Radio zgasło. Dziwne rzeczy działy się przed Świętami.
__________________ Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper. |