Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-12-2012, 22:48   #11
 
Falar's Avatar
 
Reputacja: 1 Falar nie jest za bardzo znany
-ojej jak tu dużo ludzi, zwierząt i tego wszystkiego... i co ja mam teraz zrobić? Móżdżku już za Tobą tęsknię... Móżdżku mój przyjacielu! Cicho! Muszę być twardy, jak uratujemy święta i wszystko pójdzie dobrze to Móżdżek w końcu spełni swoje marzenie i będzie rządził światem! Jestem pewny, że Mikołaj się zgodzi! - Myślał sobie Pinky kiedy patrzył tak na wszystkich zgromadzonych na tym fajnym statku, no i właśnie zdał sobie sprawę, że część ze zgromadzonych tam osób patrzy się właśnie na niego, a jakiś czarny słodki ko... Co tu robi kot?! ... Czarny kot wskazuje na niego palcem. Teraz też uświadomił sobie, że tak naprawdę nie powiedział tego wszystkiego w myślach a na głos i to pewnie dlatego ściągnął na siebie uwagę tych wszystkich... osób.
- Prze...przepraszam tylko głośno myślałem...
W jego malutkim mózgu! Tak on ma mózg, co dziwne rzadko to widać bo zazwyczaj kieruje się instynktami, no ale kiedyś był nawet pierwszą myszą laboratoryjną, która została prezydentem USA. Własnie wracając do instynktów spojrzał na cały statek i usłyszał co ten koleś z dużymi uszami(wyglądający na elfa Mikołaja) mówił.
- ŁAAAAAAAAAAAŁ! Jesteśmy w NARF! kosmosie? Ale fajnie! Móżdżkowi by się spodobało!
 

Ostatnio edytowane przez Falar : 13-12-2012 o 15:13.
Falar jest offline  
Stary 13-12-2012, 01:07   #12
 
wooku's Avatar
 
Reputacja: 1 wooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputację
Mr. Saint wyczekał aż zacinający się kot skończy gadać po czym rzucił mu krótką odpowiedź:
„Nie jestem żadnym Mikołajem.” - powiedział i ruszył w stronę dwójki osobników, którzy wydawali się właścicielami obiektu, w którym się znajdowali.
W swoim życiu Mr. Saint trochę imprezował, znaczy trochę, no jak był czas, wtedy gdy nie pracował, czyli we wszystkie inne dni oprócz Świąt. Zdarzyło mu się przesadzić z używkami, ale tak to jeszcze nigdy nie skończył. Chyba znowu kolumbijczycy dorzucili mu coś dla zabawy.
Słuchajcie... - zwrócił się do tej osobliwej „pary” - yyyy... właściwie to mówiliście, że kim jesteście? I jak ja się tu znalazłem? I zaraz, zaraz – twarz Mr. Saint nagle zdecydowanie spoważniała – Co znaczy uratować święta?
Nie chciał siać paniki, ale jednego był pewien – gdyby święta miały się nie odbyć oznaczałoby to najprawdopodobniej kolejną wojnę światową i masowe morderstwa. Nie, nie chodzi o te durne dzieciaki. One popłakałby się, po czym dostałyby porządne lanie od rodziców i byłoby po problemie. Ale kto wie jak zachowa się obecny prezydent Rosji, Władek, gdy nie dostanie w prezencie kolejnego złoconego kałasznikowa, o którego prosił w liście do Mr. Saint. Już w ogóle lepiej nie myśleć o Kim Dzong Unie, ten to się dopiero wkurzy. Chociaż, jak na totalitarnego przywódcę Korei, nie miał wygórowanych życzeń – nowy zestaw piratów klocków LEGO.
 
wooku jest offline  
Stary 13-12-2012, 21:46   #13
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Kazik rozejrzał się wokół. O co chodzi? Ni cholery nie pamiętał jak się tu znalazł. Dotąd żaden melanż ani inna libacja nie spowodowała tak silnego zaniku pamięci. No ale cóż, całe życie się bałwan uczy.

Rozejrzał się jeszcze raz, tym razem po towarzyszach. Po krótkim rekonesansie stwierdził, że dookoła kompletna dzicz. Wróżki, chomiki i inne agenty łosie. Żadnego przedstawiciela przodującej cywilizacji Jaśnie Ulepionych Panów.

A i byli jeszcze ci dwaj dziwni goście, którzy gadali coś czego kompletnie nie kumał. Uratowanie Świąt? W tej kwestii zamierzał realizować starą dobrą taktyką, z którą szczegółowo się zapoznał podczas pracy w grupach w szkole. A mianowicie tzw. opierdaling.

Po raz trzeci skontrolował sytuację i momentalnie zmienił opinię o otaczających go, jak to ktoś świetnie ujął "indywiduach". Zauważył Bruna Trinkenzeita. Nie widział skąd wie jak ten typ się nazywa, pewnie poznał go na tej epickiej popijawie, dzięki której jest tutaj. Pomimo wrodzonej nienawiści do języka niemieckiego, akurat nazwisko tego gościa kojarzyło mu się bardzo pozytywnie. W dodatku szwab ( albo i nie szwab, cholera go tam wie) sam zachęcał do wspólnego picia. Kazik podszedł i zagaił:
-Witam, witam. Moja godność Bąbel. Można? - nie czekając na odpowiedź, wyrwał z ręki butelkę i zdrowo pociągnął.
 
Boreiro jest offline  
Stary 14-12-2012, 14:38   #14
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Podniosła się wrzawa. Na raz wszyscy zaczęli mówić, czegoś chcieć. Piski, kwiki, prychnięcia... Wysoki i spokojny wydawał się bardziej wrażliwy na chaos tego typu. Przytłoczony cofnął się o kilka kroków naturalną rzeczą wysuwając na przód Niższego i mrocznego. W tym czasie Atem wykazał się podręcznikowym symptomem ADHD: brakiem umiejętności skupienia dotkliwie ukaranego przez chomiczka, kot gadał od rzeczy, Jeździec bez głowy zaczął uderzać do kilkucentymetrowej wróżki dostając natychmiastowo policzka w formie śnieżnej pigułki rozpływającej się zimną stróżką między łopatkami.
Bruno już miał pociagnąć kolejny łyk trunku rodem z piekieł lecz butelka raptownie zmieniła kierunek ruchu i powędrowała w stronę trzewi bałwana. Elf próbował zapanować nad tym rozgardiaszem, jednak nie posiadając wystarczającej siły przebicia jedynie dodał kolejne dźwięki do kakofonii. Tak samo pingwin z wadą wymowy i szczur laboratoryjny.
Kurdupel machnął laską nakazując wysokiemu udzielenie odpowiedzi. Zdezorientowany tłum nie był na to najlepszym miejscem. Laska przekosiła łeb czarnemu Mikołajowi - będzie porządny siniak - zrzucając Saintowi atrybut z głowy. Ruch, możliwe, że powodowany rozpędem, zakończył się na dłoni Mrocznego gospodarza.
Reakcja była natychmiastowa i zagłuszyła wszystkie dźwięki.


- Jesteście tu przypadkiem. Tardis dała dupy...
- Nie mów tak, bo się obrazi... - wysoki odzyskał głos i stanął ramię w ramię ze swoim kompanem - I’m The Doctor.


- A to mój ... - położył dłoń na ramieniu kolegi - To Crowley.
Mina niskiego stężała, a tik brwi świadczył o wysiłku jakim było nie przywalenie Doktorkowi.
- No dobra, ale słuchajcie. Antwoord 5.0 my się zajmiemy, wy macie swoje problemy - zaklasnął w dłonie i rozłożył je.
Cisza...
- No dobrze, to wytłumaczę - ucieszył się - W czasie świąt wszystkie istoty na Ziemi łączy jakaś nadzieja. Głównie tak naprawdę chodzi o dzieciaki pragnące prezentów i wierzące w Świętego Mikołaja, jednak są dorośli chący spokoju, romansów i czegotamjeszcze... - przewrócił oczami jakby nie rozumiejąc tych pobudek - W każdym razie, co roku ta nadzieja kumuluje się, a wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki na niebie oddawana jest na zasadzie pozytywnego sprzężenia zwrotnego w formie mocy magicznej do istot... no, magicznych - tu wskazał wróżkę, renifera, choć po prostu mógł machnąć dłonią i w 90% byłaby to prawda.
- I problem polega na tym, że na Słońce została nałożona klątwa. 21.12.12 wasza gwiazda pozostanie na niebie oświetlając, paradoksalnie dość, cały glob. Nie do końca wiemy jak bardzo w to są wplątani Majowie, skoro nie żyją od kilkutysięcy lat, jednak sprawa jest poważna, klątwa jest starożytna, a sygnał pochodzi z... Kanady - brwi doktorka powędrowały w dół.
Znowu cisza.
- Pozwól, że ja to powiem... - odchrząknął Crowley wydobywając z kieszeni marynarki czytnik do kodów kreskowych (lub coś o podobnej budowie) - Nie ma pierwszej gwiazdki, nie ma czarów. Nie ma czarów, jest beznadzieja. Robi się szaro, znika sens życia. Ludzie umierają. Koniec. Jasne? To do roboty.
Nie czekając na odpowiedź wycelował urządzonko w kolorowy tłum.
Obudzili się na Ziemi. Na parkingu w budowie wkrótce mającym zasilić Warszawskie lotnisko Okęcie. Robotnicy, manierą widm paranormalnych, byli niewidoczni, chociaż godzina 2pm czasu UTC+1 mogłaby sugerować środek dnia roboczego.
Był 21.12.2012.
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 14-12-2012 o 14:40.
Eyriashka jest offline  
Stary 14-12-2012, 15:07   #15
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Pierwszy z letargu spowodowanego szokiem po przeniesieniu, wyszedł chyba Rambo. Rozejrzał się swoim czujnym wzrokiem, zapamiętując przydatne w razie wojennej rozpierduchy punkty odniesienia.

- Sranie w banie – zamemlał, spluwając na ziemię – Słońce też gwiazda, niech się ludzie cieszą

W jego kraju, w USH (United States Hamster), święta się obchodziło. I to jeszcze jak! Ale dziwnym zbiegiem losu, on zawsze musiał być na pierwszej linii albo siedzieć w okopach. Ale cóż…
Ratował już kilka razy świat przed katastrofami naturalnymi i nienaturalnymi, przed szaleńcami i tymi racjonalnie myślącymi… Skoro tyle razy ratował świat, to co mu szkodzi uratować święta?

Poprawił przewieszoną przez szyję taśmę amunicyjną, pewniej chwycił broń i… No i ni pojęcia nie miał co dalej.

- Co dalej? – zapytał zgromadzonych, znowu spluwając na ziemię – Nie mam całego dnia aby na was czekać. Powinniśmy ruszyć, w miejscu jesteśmy łatwiejsi do zauważenia. Wróg zapewne dysponuje przeważającymi siłami wroga, kimkolwiek by nie był. Potrzebujemy planów okolicy, najlepiej zrzut satelitarny. Niech ktoś z was ustawi perymetr i zacznie kopać okopy, reszta niech ustawi worki z piaskiem i zasieki. Ty!wskazał łapką na jedyną tu dorównującą mu wzrostem istotę, bo wiadomym jest iż małe jest piękne i to pięknym się dorównuje, a nie na odwrót – Masz skrzydełka jak widzę, będziesz odpowiedzialna za rekonesans. Ustal gdzie wróg trzyma zapasy i dokąd poruszają się jego wojska. Zrozumiano?! No to odmaszerować i do roboty!
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 14-12-2012, 16:20   #16
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Ty mi tu ssaku puczu wojskowego nie rób - pogroził skrzydłem gryzoniowi. - Od siedzienia w norze świąt nie przybędzie. Poza tym wszyscy dobrze wiemy, że z planowania misji przez ssaki nic dobrego nie wychodzi - popatrzcie na takie lemury, tfu! - splunął na parkingowy asfalt, który ze stosowanym na całym świecie asfaltem miał tylko wspólną nazwę.
- Bhłebłeee... - wyuczonym do perfekcji skurczem wola wywalił na glebę śliczną rybkę. Nie wiedzieć czemu miała nieszczęśliwą minę, wywieszony język (!) i coś takiego - X_X - na pyszczku. Tak - rybki, to co innego i takowe miały u pingwinowatych pewne fory.
- Nie będziecie jedli? - zagaił, ładując sobie ten łuskowaty etap w rozwoju sushi z powrotem do dzioba. Oblizał się, nie kryjąc błogostanu na paszczy.

- Włacajonc... mniam... do niezbendnych kłokóf... mniam... <przełknięcie> jakie musimy podjąć w celu utrzymania statusu quo... - rozejrzał się krytycznie - dla niekumatych - po to, żeby było dobrze, skoro jest dobrze. OK? - uznał, że większość jednak załapała - to zorganizowanie transportu do Kanady i odpowiednich zapasów na podróż. Mogą być rybki... - zaproponował, czkając i wypluwając pojedynczą rybią łuskę.
- Dzielimy się na dwie drużyny. Drużyna A - transport, drużyna B - prowiant. - Zlustrował menażerię i westchnął ciężko.
- Ponieważ bez transportu i tak nigdzie nie polecimy, ja ruszam z Drużyną A.

- Drużyna! Zsynchronizować zegarki! - tu spojrzał na lewe skrzydło, na którym pysznił się złoty Rolex. "Skąd on go wytrzasnął?" - przemknęło przez głowy niektórym. - Jest 14:06 i 32... 33... 34... 35... 36... eee... parę minut po czternastej. Musimy wyrobić się na trzecią. Jakieś pytania?
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 14-12-2012, 16:21   #17
 
vena's Avatar
 
Reputacja: 1 vena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodze
Smartas rozejrzał się wokół. To co zobaczył nie napawało go optymizmem. Miał na myśli oczywiście towarzystwo, w którym się znalazł a nie niewidocznych robotników i góry ziemi + wykopy. Znowu będzie musiał o wszystkim myśleć sam. Prawdę mówiąc trochę się zdenerwował kiedy dowiedział się o klątwie rzuconej na Słońce. Święta nie obchodziły go wcale, ale brak gwiazdki na niebie... ooo... tego już absolutnie nie potrafił sobie wyobrazić. To ona bowiem rzucała swój cudowny blask na taśmę produkcyjną, na której leżały cukierki i wolno przesuwały się w stronę paczek do których wpadały. To ona dawała Smartasowi natchnienie w jakie papierki zawijać słodycze. Tak! Od ponad 300 lat, 24 godz na dobę elf zapamiętale zawijał cukierki w te sreberka i była to jego ukochana, jedyna, cudowna i wymarzona praca jaką dostał od szefa czyli starego dobrego Maikela. O splotach prawoskrętnych czy lewo, o kolorach papierków, sreberek, złotek i wzorkach mógł Smartas rozprawiać godzinami. Cały jego pokój, w którym przebywał dość rzadko wyłożony był planami i rysunkami projektów opakowań do czekoladek a zamiast tapet ściany pokryte były kolorowymi papierkami po cukrowych laskach i czekoladach. Swoją ulubioną reklamę gdzie świstak zawija w te sreberka Smartas mógł oglądać w nieskończoność. Nie wyobrażał więc sobie pracy bez kojącego blasku GWIAZDKI! Cholerne Słońce! Trzeba znaleźć kolesia czy kolesiową, którzy rzucili klątwę i wydusić z nich sposób na cofnięcie złego słowa. Ostatecznie mógłby wyciąć ze sreberka gwiazdkę i powiesić ją u sufitu sali produkcyjnej ale z pewnością nie da tego blasku co prawdziwa. ...
- Trzeba znaleźć Mikołaja! On będzie wiedział co robić i jak odczynić urok! - zawołał elf i zasępił się. Tylko, od czego zacząć... Może od Kanady? Samoloty ostatecznie są pod ręką... Możnaby nawet na gapę...
- Mamy jakąś kasę na bilety?
 
__________________
Człowiek jest na tyle cywilizowany na ile potrafi zrozumieć kota.

Ostatnio edytowane przez vena : 15-12-2012 o 15:48.
vena jest offline  
Stary 14-12-2012, 18:27   #18
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Atem szybko rozpoznał że nie są w egipcie a więc najpewniej nie będzie mógł po prostu zażądać biletów.
Z drugiej strony nawet w Egipcie ludzie nie pamiętali jak istotny był dla nich ich pan i władca.
- Myślę że o prowiant możemy pomartwić się w Kanadzie. Jakby nie było na lotnisku i statku coś się znajdzie
Zastanowił się przez pewną chwilę szukając sensownego sposobu na transport do kanady...
Nie było czasu na wygranie pieniędzy na bilety w pokera, zdecydowanie nikt nie miał paszportu a nawet jeżeli wszystko poza Atemem, Czarnym mikołajem oraz Pijanym panem mogło uchodzić za bagaż...
- Dobra, to może po prostu zaczaimy się na samolot, wbiegniemy jak banda wariatów i powiemy że mają lecieć do kanady albo wysadzimy bombę?
Teoretycznie wszystko było już tak dziwne a zarazem proste że mogło to się udać.
Poza tym człowieka który spędził życie na leżakowaniu i graniu w gry wszelkiego rodzaju nie było stać na bardziej kreatywne myślenie.
 
Fiath jest offline  
Stary 14-12-2012, 19:40   #19
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
- Nie lecę na żden rekonsans - rzuciła Snovy do chomika. -Nie mgę wzlecieć wyżej niż na dwa mtry, a z tej wyskości niewiele zbaczę. - Poza tym to nie była pora na okopy, tylko na akcję, ale o tym już nie wspomniała.
Paradoksalnie dużo sensowniej, choć definitywnie rozpaczliwiej brzmiała propozycja dużego-ciemnoskórego. Jest tylko jedno ale - mało szans na powodzenie wariackiego planu...
- Ty, dży - rzuciła do Atema - to mże nawt wypali, ale nie mamy nic, co by wygldało na bmbę. Pmyśl, przecież wystrczy nawt dży paknek, że niby bmba w środku, ale tak to wezmą nas za wriatów. - rozejrzała się po bardzo urozmaiconym towarzystwie. - W sumie i tak nas wezmą za wriatów, ale tak będźmy wriatami z bmbą, hm?
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline  
Stary 15-12-2012, 02:31   #20
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Kasy na bilety nie mieli. Żaden z nich bogaty nie był, chociaż Faraon zapewne mógłby rzucić groszem, gdyby był w domu. Jednak jak ów słusznie zauważył, zapewne widząc śnieg na ulicach i czując 15 stopniowy mróz na nagich ramionach, do Nilu było daleko.

Jednak niektóre pomysły były niezłe. Szalone, ale niezłe. Wszyscy podświadomie czuli, że powinni w te pędy ruszyć do Kanady. Tylko jak?
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.
Eyriashka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172