Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-12-2012, 13:32   #21
 
wooku's Avatar
 
Reputacja: 1 wooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputacjęwooku ma wspaniałą reputację
Mr. Saint rozejrzał się sceptycznie. Polska. Próbował sobie przypomnieć, który z dyktatorów tutaj rządzi. Miał dobre relacje z tyranami i większość za nim przepadała, więc na pewno nie byłoby problemu z załatwieniem samolotu. Pierwsza klasa, alkohole, stewardessy i można lecieć. Jednak obecnie przychodziło mu do głowy tylko jedno nazwisko: Tusk, a akurat z nim nigdy nie pił. To chyba jakiś jeszcze młody i niedoświadczony dyktator.
"Gdyby to był poprzedni ustrój to zaraz bym wszystko załatwił" - pomyślał - "Taaa, za komuny było lepiej" - Mr. Saint uśmiechnął się do swoich wspomnień.
- Wiem! - krzyknął do reszty - Mój znajomy, który rządzi państwem obok, jest mi winien parę przysług!
Aleksander Łukaszenka, bo o niego chodziło, był prawdziwym przyjacielem i bardzo ciepłym człowiekiem w opinii Mr. Saint. Nawet ludzi zamykał w więzieniach dla ich dobra, żeby biedacy nie pomarźli w tej zimnej Białorusi.
- Macie jakieś drobne? Zaraz do niego zadzwonie i przyśle nam jakiś samolot! - spytał towarzyszy wskazując budkę telefoniczną stojącą niedaleko. Nie czekając na odpowiedź Mr. Saint zaczepił jakiś przechodniów, którzy zmierzali z bagażami na lotnisko.
- Przepraszam, czy poratowaliby pan.... - zaczął
- &^@*(@@! Kolejny pijak przebrany za Świętego Mikołaja. Nie, nie mamy drobnych na piwo!
Zszokowany i bezsilny Mr. Saint odwrócił się do swoich towarzyszy i popatrzył na nich z nadzieją.
 

Ostatnio edytowane przez wooku : 15-12-2012 o 16:05.
wooku jest offline  
Stary 15-12-2012, 16:37   #22
 
Carasell's Avatar
 
Reputacja: 1 Carasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodze
- Kanada.. pieprzona Kanada. Czemu zawsze musi chodzić o Kanadę..
Mruknął pod nosem otrzepując swoje stylowe wdzianko z brudu. Wstał wspierając się na lasce i rozejrzał się dookoła. Polska? Tak! To był ich istny raj na ziemi. Tutaj wszyscy kradli, więc nikt nigdy nie pomyślałby, że mogły to zrobić jakieś liliputy wyłażące z dziwnych otworów w podłodze. Bywało tak, że bandami przenosili się do Polski i kradli koła w samochodach, wykręcali żarówki z latarni.. Raz nawet zakosili trójząb Neptunowi na fontannie w Gdańsku, a i tak spadło na jakichś pijanych małolatów. Po prostu żyć nie umierać.
Inaczej rzecz się miała w Kanadzie. Nie było na świecie liliputa, który lubiłby Kanadę. Tamtejsi ludzie byli.. źli. Po prostu źli.
- Znam doskonały sposób, by dostać się szybko do.. Kanady - mówiąc to wzdrygnął się. - W Przyszłości mamy taką.. pewnego rodzaju sieć, która pozwala nam dostać się do Rzeczywistości.. to znaczy do waszego świata, w każdym miejscu na Ziemi.
Przypomniało mu się, jak pewnego razu wylazł z przerębla na Antarktydzie i aż do wzdrygnęło po raz wtóry.
- Tylko jest pewien problem.. jesteście kapkę za duzi, żeby dostać się do Przyszłości..
Mróz zakręcił mu w nosie. Nie zdążył zakryć ust dłonią (każdy liliput jest dobrze wychowany, nie ma to tamto) i kichnął niespodziewanie głośno. Los chciał, ze fala dźwiękowa przeszła przez spiralę w jego lasce (którą swoja drogą dostał tuż przed wyruszeniem na misję ratunkową od maga), co wywołało jakąś dziwną anomalię. Dźwięk zamienił się w światło, którego wiązka ugodziła prosto w brzuch Mr. Sainta. W pierwszej chwili zdawać się mogło, że Saint zniknął, ale po dokładniejszym obadaniu sprawy można było zauważyć w miejscu, w którym stał, jego idealną miniaturkę.
- Osz w mordę..
 
Carasell jest offline  
Stary 15-12-2012, 18:37   #23
 
Shooty's Avatar
 
Reputacja: 1 Shooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodze
Ach, kobiety! Te piękne istoty potrafiły wywołać w człowieku... tfu, dyni, tyle skrajnych emocji. A ta dodatkowo zgrywała niedostępną! Dyniogłowy aż zadrżał na myśl, że oto przyjdzie mu walczyć o jej serce. "Nie lękaj się, piękna! Jeszcze tu wrócę!"

Z zamyślenia wyrwały go informacje co do dalszych celów ich misji. "Kanada, tak?" - pomyślał. "Chyba kiedyś nagrywaliśmy tam odcinki jakiegoś horroru... a nieważne". Pstryknął palcami i obok niego zmaterializował się stworzony z bliżej nieokreślonego pyłu wierzchowiec. Nie bacząc na zdziwione spojrzenia przechodniów, z których większość wyrażała słowa "Więcej nie piję", zaczął donośnym głosem, czując w sobie zdolności przywódcze.

- Kochani! Mój pomysł brzmi następująco: niewiele wśród nas humanoidalnych istot, a ja doliczyłem się zaledwie dwóch. Reszta bez problemu wciśnie się samemu do walizki, a w niektórych przypadkach - powiedział, wskazując na Rambo. - Nawet z inną osobą. Dlatego też my powinniśmy robić za bagaże, które później wrzuci się na pokład, a Saint i Bruno - pilotów. Prawdziwych oczywiście wcześniej unieszkodliwimy. Liczę na to, że któryś z nich mniej więcej wie, na czym polega latanie samolotem. - Czując z siebie dumę, zszedł z konia, z powrotem go dematerializując i nachylił się ku Snovy. - I jak wypadłem, piękna?

W tym samym czasie Psujek zminiaturyzował brzuchastego niby-Mikołaja, co dodało kilkaset punktów absurdu do ich aktualnej puli. Z taką ekipą albo misja zakończy się bezkompromisowym zwycięstwem, albo totalną katastrofą.
 
Shooty jest offline  
Stary 15-12-2012, 19:41   #24
 
secutor's Avatar
 
Reputacja: 1 secutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumny
Ktos zachiponotyzowal Sylvka i wkrecil mu jakies glupoty, nikt nie mowi glosno i palcem nie wsazuje, ale wszyscy wiedza ze "secutor".
Kota zahiponotyzowal tak zeby ten pokazal komus "FuckYou".
No i stalo sie.
Znaczy sie nieszczescie ogromne.
Sylvek jako kreskowka ma 4 palce i niema jak pokazac srodkowego palca, totez cierpial podczas snow koszmary i budzil sie spocony i przerazony.
Podswiadomie czegos mu brakowalo, niedosypial i ma teraz wory pod oczami.
Podrapal sie po glowie i w przyplywie geniuszu sprobowal przypomniec cos z tego co przed chwila sie wydarzylo.
Tardis, Crowley i Doktor i swieta, kture trzeba sabotazowac.
No bo kociak koncentrujac sie, przypomnial tez sobie ze byl niegrzeczny i jak nic dostanie rozge.
Zastanowil sie jeszcze raz oczym oni mowili iiiiiiii..................................
I nic.
Pustka.
Znaczy sie cos tam trybiki przeskoczyly w mozgu.
Cos w umysle poruszylo sie, ale stlumione echo tego (czymkolwiek to bylo) nie odbilo sie na calym procesie myslowym i kot nic niezrozumial.
Nielot wyrzygal rybe, a potem ja zjadl.
- Fuj!!!!!! - krzyknol na cale gardlo Sylvek - co za swinia!!!!! Co za brak kultury!!!!! Sam je a innych niepoczestuje.
Sylvek zlapal dola i chcial swietego spokoju.
- Zostawcie mnie, mam depresje - powiedzial kot.
I niechodzilo nawet oto ze w calej tej instytucji nie ma darmowej kawy, ani oto ze darmowego jedzienia, tylko o ta rozge.
- "bylem niegrzeczy, dostane rozge" - tylko tyle chodzilo mu po glowie w tej chwili - "musze sabotarzowac swieta". - Rozmyslal dalej.
- A nie!!!! Niemusze, dobry bylem - krzyknol na cale gardlo, bo przypomnial sobie ze przeciez mamusia wyraznie mowila ze byl grzeczny.
W kilka sekund depresja go opuscila.
Teraz mogl dzialac, teraz mogl myslec lgicznie i skupic sie na zadaniu teraz mogl wszystko.
Mroswin, chcial dzialac z obrony, a nielot przeciwnie. Stworzyl druzyne.
Dobrze ze nie bylo druzyny C, a tylko dwie A i B, bo to byly jedyne litery alfabetu ktore kot znal.
- Kasa na bilety? Mogl bym zarobic pod latarnia - rzekl Syvek.
Wystarczy mnie podpiac do latarni i glaskac, wtedy wytwarzam prad, a klinenci placa ale to ryzykowne.
Ow ryzyko polegalo na tym, ze mozna zaglaskac kota na smierc.
- Hej skrzydlata ja mam gratana - zrymowal Sylvek - To tak w zwiazku z sabotazem i przejeciem samolotu. A co ja gadam zeby tylko jedenego, ja mam dwa granaty.
- Powiedzial dumnie wypinajac piers.
 
__________________
,,Ruchów na pozór jest wiele, ale tylko nieliczne są możliwe, a każdy kolejny zamyka drogę innym".

Ostatnio edytowane przez secutor : 15-12-2012 o 20:07.
secutor jest offline  
Stary 15-12-2012, 20:59   #25
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Rambo słuchał tego wszystkiego jakby na siłę. Ale słuchał i kontemplował wszystkie pomysły, od razu je krytykując. Wszystkie. Dopóki nie usłyszał tego warzywo-głowego. Uprowadzić samolot? Kiedyś porwał wojskowy helikopter, jak CSZ (Chomicze Siły Zbrojne) się na niego wypiął. A co tam, porwać cywilny jumpojet. Co to na niego? Na 15 centymetrów niczym niepowstrzymanej siły.

- Te z warzywem zamiast łba, ty masz rację! - splunął pod trepy, wskazując na Dyniogłowego wyjętym z cholewy buta nożem - Idę załatwić wam mundury - westchnął, wyłażąc z wykopu z trudem.

"Cholera, nawet w Wietnamie nie mieliśmy takich głębokich okopów, w tej Polsce to muszą wojować cały czas skoro tego nie zasypują"

A potem przewieszając M60 przez plecy, podreptał w kierunku lotniska.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 15-12-2012, 21:30   #26
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Snovy poczuła niewiarygodną irytację, gdy tylko duży-dziwnogłowy odegrał swoje przedstawienie. Walnęłaby w niego śniegiem, ale ten spływał po natręcie jak woda po kaczce, więc szkoda wysiłku. Dużo by teraz dała za jakąś broń, ale pożyczenie M60 od chomika i użycie zamiast śnieżki odpadało, ponieważ a) nie umiała tego obsługiwać, b) duży-dziwnogłowy miał ten sam cel co ona: ocalić święta.
Czasem źle jest być jedyną ślicznotką w drużynie - przemknęło jej przez głowę. Ale, niestety, musi współpracować z dużym-dziwnogłowym-natrętnym.
- Jeszcze raz pwiedz do mnie ,,śliczna", a zamrżę na amen - zagroziła temu z dynią zamiast głowy - a wtedy wylcą ci z tej dyni głpie pomsły. Ale ten pomsł z bagżem jest dbry, tlko trzba skądś wziąść walzki.
Gdy usłyszała wypowiedź odpowiedniego rozmiaru-ale dziwnego, parsknęła śmiechem.
- No, ja chba nie za dża, nie?
Spoważniała na widok tego, co się stało z dużym-biało-czerwonym-grubym.
- Ale żeś narbił, Psjku...
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline  
Stary 16-12-2012, 19:10   #27
 
Falar's Avatar
 
Reputacja: 1 Falar nie jest za bardzo znany
Pinky obudził sie chyba ostatni spośród tej całej wesołej kompanii. Podniósł swoje małe zmutowane genetycznie ciałko i zobaczył góry piasku, oraz w oddali jakieś budynki. Przypominało mu to miejsce niedaleko laboratoriów ACME kiedy to z Móżdżkiem budowali wielką wieżę, nie pamiętał dokładnie za co, ale udawali wtedy małżeństwo, spotkali nawet bardzo miłego i samotnego staruszka, ale mniejsza z tym. Jego mały mózg w głowie nie potrafił szybko przetworzyć informacji o panującym zimnie na zewnątrz i wydawało mu się, że jest jeszcze ciepło jak na tym fajnym statku kosmicznym. Usłyszał jak jakiś Dyniogłowy koleś wypowiada swój plan, i trzeba przyznać, że Pinky, który nigdy nie wymyślał niczego uznał to za dobry plan.
- Dobrze mówisz kolego ! Móżdżek by jeszcze użył do tego jakiegoś urządzenia, ale go niestety tu nie ma... - Powiedział dość niepewnie, ale raczej dało się go usłyszeć.
 
Falar jest offline  
Stary 16-12-2012, 23:16   #28
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
No nareszcie jakaś porządna cywilizacja. Szare bloki. Dziury w drodze. Patologie w rodzinach. Dzieciaki nie mają co w domu robić to bałwany wychodzą lepić. I tak ma być! Nie ma to tamto.

Cholera. Świąt ma nie być? No bez jaj. I to przez tą ściemę, o które tyle trajkotali w telewizorni? Majowie, cwelowie. Swoją drogą ciekawe kiedy kończą się kalendarze Grudniów, Lipców itp. Pewnie już się pokończyły.

Dobra. Koniec polskiej myśli filozoficznej na dziś. Jest robota do zrobienia. A jak mawia pewien dobrze znany w bałwanich kręgach Litwin "Nie ma opierdalania sje". Cel ich podróży to Kanada. Kazik o Kanadzie wiedział tyle, że to taka marna podróbka Stanów. A jankesi wiadomo - wróg klasowy. Unikać jak ognia. Ale trudno. Bycie ulepionym wymaga poświęceń.

Stał już dość długo na powietrzu, doktor mu niedawno wspominał żeby unikał takich postojów, bo znowu przytyje. Ostatnio śnieży jak diabli. Dlatego też postanowił doczłapać do lotniska, a tam zagadać do pani przy kasie czy aby na krechę nie można bilecików dostać. Przecież to Polska. I w ogóle krismes tajm, to ludzie są dla siebie mili.

- Lecę zrobić mały zwiad. Zara wracam - powiedział do wszystkich.
 
Boreiro jest offline  
Stary 17-12-2012, 02:58   #29
 
secutor's Avatar
 
Reputacja: 1 secutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumny
- "Sylvek.....Sylvek.... to "ja" "Twoj wewnetrzny glos".
Kot stanol na bacznosc jak wryty.
Oczy rozszerzyly mu sie a zrenice zwezily.
- "Sylvek to ja. Slyszysz mnie?"
Sylvek pokiwal glowa twierdzaco.
- "Zjesz biala mysz. Zjesz ja."
Kot padl na kolana i zlozyl dlonie w gescie amen.
- "Zjesz biala mysz i bedzie Ci smakowac".
Sylvek zaczol krecic glowa na znak sprzeciwu.
- " Masz ja zjesc, musisz jesc i polowac jesli chcesz przetrwac !!!" - Krzyknol glos az Sylvek struchlal a lzy same poplynely mu z oczu, bo niechcial umierac z glodu.
- "hahahaha zartowalem, rozesmial sie wewnetrzny glos, jestes kreskowka" - "ale miales glupia mine" - dodal glos. w umysle kota.
Kot Sylvek poczul zew.
Ale nie zew krwi zwazany z potrzeba przetrwania, czy adrenalina, tylko zwykly zew natury.
Poprostu zachcialo mu sie srac.
Bo wyobrazcie sobie ze czasami super bohaterowie, nawet tacy jak spider-man, sraja (chodz nie zawsze tak jak Sylvek ze strachu).
Czyn to moze i malo chwalebny i blizszy pospolstwu niźli heroicznemu* bohaterowi.
Czynnosc dosc wsytdliwa i malo jakos wielcy piewcy o niej piesni ukladali a i poeci wierszokleci nia natchnieni z zadka sranie opisywali w dziejach ludzkosci, aczkolwiek wyproznianie sie ratuje codziennie ludzkie zycie.
Tak wiec zew natury byl silny, a kot slaby w konfrontacji z nia i za instynktami zmuszony podazac poddal sie temu co i tak nieuniknione i w nieskonczonosc przedluzac nie moze, bo to ryzykowne dla zycia i zdrowia.
No fakt faktem ze w niektorych szaletach wiazalo sie to z duzym ryzykiem zlapania choroby co dla niektorych moglo byc ekscytujacye bo stanowilo nie lada wyzwanie na granicy zycia i smierci co wiazalo sie tez pewnie z duza iloscia adrenaliny.
Kocur mial srane, kocur mial tez nasrane pod deklem, ale mial tez przesrane ale to inna bajka i inna opowiesc.
Czystosc szaletow pozostawiala wiele do zyczenia, poszedl weic Sylvek i przezyl szok.
Co warte podkreslenia, to to ze wogole przezyl.
Co w takim miejscu graniczylo z cudem.
Dlatego tez, chodz nie byl zbyt religijny pomodlil sie tym razem wyjatkowo gorliwie.
Z tego wszystkiego papier byl najgorszy, nie to co w WarnerBros.
Tam papier byl pierwszej klasy, marszczony przez najlepszych mistrzow origami.
Jego pomarszczenie bylo wynikiem ulozenia w "harmonijke" nakladajacych sie na siebie, kolejnych warstw tworzonych pod bacznym okiem uzbrojonym w mikroskop elektronowy.
Na poziomie molekularnym byl wiec dzielem sztuki.
Az zal bylo go uzywac.
Tak wielki byl zal go uzywac ze co bardziej swiadomi i wrazliwi uzytkownicy podcierajac sie plakali.
Tak czy siak, tak zlozony papier nie drapal w pupe.
Zamiast tego piescil ja delikatnie oraz jej intymne okolice i tak masujac wywolywal blogosc u uzytkownika, laskotanie, dreszcze inne stany bliskie ekstazy i uniesien, lacznie z uniesieniami religijnymi.
Zapedzil sie w swoich wspomnieniach kot, za co przeprosil w myslach wszystkich czytajacych te glupoty (swoja droga czytelniku, idz gdzies i zrob cos, zamiast czytac tego pierdolowatego "secutora". Bo talentu to on za grosz nie ma i litosci nad twoim wzrokiem czy intelektem ze o wrazliwosci uczuciowej juz niewspominajac, skoro wypisuje to badziewie po internecie marnujac swoj i Twoj cenny przeciez czas).
- Przepraszam ale ponioslo mnie - Tak Sylvek przepraszal bijac sie w piers. W razie jak by mu to ktos za grzech poczytal.
Podtarl sie wkoncu z wielkim, wrecz Holywood`skim rozmachem ale i z niesamowita bo chirurgiczna precyzja, omijajac wszelkie niebezpieczenstwa.
A bylo co unikac, wszak kot zdolal przemycic dwa granaty.
Tak wiec kot, byl niebezpiecznie rozrywkowym kotem.
Ogolnie rzecz ujmujac; to byla bardzo sliska sprawa.
Cala ta sprawa. Wkoncu wyszedl na zewnatrz i powiedzial:
- O kurna, gdzie sa wszyscy!?
Cisza zalegla okolice. Niebylo nikogo, tylko mroczny mrok i.....
- Zamroczenie - ktos z cudzacych powiedzial, co Sylvek uslyszal, powoli odzysujac swiadomosc.
Az wkoncu obudzil sie.
Nie no wszyscy byli na miejscu, tylko on zemdlal trzymajac sranie tak dlugo i wszystko mu sie przysnilo.
- Cos stracilem? - Zapytal zgromadzonych niepotrzebnie bo wszystko wiedzial tyle ze podswiadomie.
I tak:
Jeden dobieral sie za latajaca.
Drugi juz wlazl do okopow.
Ale calosc wygladala "jakos takos", nie ten tego.
Jakies dzialania, jak nic, niby poczynili ale zdecydowanie jeszcze sie niezintegrowali jako calosc.
Morswin wylazl z okopow. Dynia odpuscil latajacej.
Druzyna jeszcze sie nie dotarla.
Wszyscy cos tak jakby zamarli.
No niby pomyslow mieli wiele, ale nikt nic nie realizowal.
A druzyna nie mogla tak stac w miejscu. Musiala ruszyc do przodu.
- Musimy ruszyc do przodu - powiedzial Sylvek z madra mina wszechwiedzacego.
Oczywiscie cala ekipa musi tez wymyslic jakies plany dzialania.
- Musimy miec jakis plan dzialania - kontynuowal dalej.
Ustalic przywodce.
- I ustalic przywodce - Sylvek sypal pomyslami jak z rekawa.
Ale przede wszystkim....
- Ale przede wszystkim....
Druzyna musi...
- Druzyna musi....
Pozbyc sie Sylvka debila.
- Pozbyc sie Sylvka.... - Powtorzyl bezmyslnie .....
- "Co!?" - Zastanowil sie na moment Kocur.
- "Kogo?" - Zaczelo cos do niego docierac
- Ja jestem Sylvkiem debilem!!! - Odkryl niczym Kolumb Ameryke, krzyczac to na cale gardlo
- To co robimy? - Zapytal wkoncu.

(*heroiczny - wedug skutoropedii, slowo pochodzi od heroiny i oznacza cpuna przyp. red.)
 
__________________
,,Ruchów na pozór jest wiele, ale tylko nieliczne są możliwe, a każdy kolejny zamyka drogę innym".

Ostatnio edytowane przez secutor : 17-12-2012 o 08:58.
secutor jest offline  
Stary 17-12-2012, 11:13   #30
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Rozejrzał się po okolicy. Teraz to dopiero miał ochotę rzucić nałóg. Nie sądził, że przyjdzie mu znaleźć się w egzotycznych krajach. Bynajmniej nie tak sobie wyobrażał wakacje.
- Chodźmy lepiej na zachód. Tam musi być *hik* jakaś cywilizacja... - po czym pociągnął z gwinta ku poprawieniu swej orientacji w terenie. Jednak gdy postawił pierwszy krok, zatoczył się i o mało co nie podeptał Pinky'ego, kończąc swój "lot" na Mr. Saint'cie
- O znalazłem chyba tubylca! - krzyknął widząc czarnoskórego - A nie przepraszam, ty chyba wyglądasz znajomo... - i tu na wszelki wypadek chwiejnym krokiem odsunął się od potencjalnego zagrożenia. I wtedy wpadł na niego Psujek i zminiaturyzował go.
To było chyba trochę zbyt wiele wrażeń, jak na jeden moment. Kilka następnych chwil poświęcił na ogarnięcie się. Zmiana klimatu zresztą też źle na niego wpływała. Odwiesił się gdy wspomniał o nim Dyniogłowy. Odpowiedział ochoczo:
- No ba, przecież byłem przez całe życie maszynistą *hik*. Samolot, pociąg, jeden kij! Jestem za! - rozłożył ręce na wznak i zataczając się zaczął podśpiewywać - Latać każdy może, trochę lepiej lub... *hik*... trochę gorzej... !
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 17-12-2012 o 15:26.
Rebirth jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172