|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-01-2006, 14:58 | #21 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Remisa z uwagą słuchała słów Demerotha, a po chwili ciszy odezwała się. - Oczywiście nie musimy wyruszać dzisiaj, nie spieszcie się, Dantrag pewnie długo będzie siedział w swojej kryjówce. Pozwólcie jednak, że Panem Ormem zajmie się mój brat, jest kapłanem. Poza tym, dam wam zaraz pieniądze, żebyście mogli zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy i kupić wierzchowca. Tagara nie lezy daleko, jednak o wiele lepiej będzie jechać konno. - po tych słowach uśmiechnęła się i odwróciła w stronę karczmarza. - Drogi karczmarzu, podaj coś mocniejszego dla nas.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
21-01-2006, 20:16 | #22 |
Reputacja: 1 | Orm Pomimo tego, że Orm pokrzepił się zapewne posiłkiem teraz wyraźnie osłabł. Zrobił się blady a jego ruchy były wyraźnie spowolnione. - Obawiam się, że jestem zmuszony was opuścić. Jakaś nagła słabość mnie dopadła. Jego słowa są coraz cichsze tak, że ostatnie zdanie jest słyszane jedynie przez Damerotha, który siedzi obok niego. - Szlachetny panie czy byłbyś łaskaw wskazać mi pokój?
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |
21-01-2006, 20:20 | #23 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - W takim razie pozwól panie, że wynajmę dla ciebie pokój, a mój brat odprowadzi cię i opatrzy rany. Nie czekając na zezwolenie poprosiła karczmarza, który właśnie stawiał trunki na stole, by przygotował pokój, po czym wstała i podeszła do brata, prosząc go o towarzyszenie Ormowi.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
21-01-2006, 21:03 | #24 |
Reputacja: 1 | Orm - Dzięki Ci pani. Orm z wyraźnym wysiłkiem wstaje od stołu i lekkim skinięciem głowy żegna się z towarzyszami poczym udaje się w stronę brata Remisy. Krok jego jest chwiejny jakby dopiero teraz całe napięcie minionej doby opuściło jego ciało. Brat pięknej elfki pomógł mu ramieniem i wraz z nim wyszedł z głównej izby.
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |
21-01-2006, 22:15 | #25 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Remisa siadła spowrotem do stolika (5) a po chwile jej towarzysze równiez się do was dosiedli. - Witajcie, nazywam się Elohim Lener - powiedział wyższy z nich - a to Khazra Graat. - wskazał na kolegę. Elohim nie jest młodym mężczyzną, na twarzy ma kilka blizn, a jego włosy są siwe. W jego ruchach widać pewność siebie. Khazra z kolei wygląda na spokojnego człowiek, trochę młodszego od Elohima. Pozostaje w cieniu starszego kolegi. Oboje są dobrze ubrani, najwyraźniej też nie narzekają na biede. Popatrzyli na was, wznieśli kubki, powiedzieli Zdrówko i wypili całą ciecz do dna. - Skąd podążacie panowie? - spytał Khazra.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
21-01-2006, 23:36 | #26 |
Reputacja: 1 | "Skąd przybywamy? Z domu. A jakże... co ja bym dał, żeby znowu wypruwać sobie spokojnie żyły dla ojca , zwyczajnie iść rankiem w las a wracać wieczorami, żyć jak porządny, uczciwy człowiek. A teraz mam się nająć jako zbir, by zabić zbira! Ciekawe, co by na to powiedział wuj?" Jeśli chodzi o mnie, to naprawdę z bliska. Ściślej mówiąc - Gnomie Lasy. Znacie może te tereny? - uśmiecham się, jakby sam do siebie i swoich wspomnień, stając się na chwilkę nieobecny. A wy, zacni towarzysze? Zapewne zwiedziliście kawał świata. - spoglądam na towarzystwo. Z chęcią dowiem się czegoś o waszych dotychczasowych przygodach. - znowu uśmiech. Tym razem bardziej żywy.
__________________ "All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die." |
22-01-2006, 10:50 | #27 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Rzeczywiście zwiedziliśmy już spory kawałek świata - zaczął Elohim. - Oboje pochodzimy z zachodu, z Ariagaru. Ale poznaliśmy się całkiem przypadkiem właśnie w Ostrogarze. Było to dawno temu i od tego czasu podróżujemy razem. Było troche przygód do opowiadania, raz nawet walczyliśmy z Wampirami. To niezwykle podstępne stworzenia, uważajcie na nie. Na pierwszy rzut oka, są nie do odróżnienia od ludzi. Jednak ich skóra jest nieprzyjemnie zimna w dotyku. - Elohim zaśmiał się, pociągnął łyk gorzałki z kubka i westchnął. - Tak, było troche przygód, mój miecz zasmakował już krwi niejednego przeciwnika, i nadal jest głodny! Pociągnął jeszcze jeden łyk śmiejąc się i przeciągnął się. Zauważyliście, że oboje nie mają przy sobie żadnej widocznej broni. [user=1413, 345, 743, 561, 1420, 532] SHAQER: - Mam na imię Fyodor - powiedział mężczyzna odprowadzając cię do pokoju. Weszliście do jednego z kilku pokoi. Od razu rzuciłeś się na łóżko. Elf opatrzył twoje rany i wyszeptał modlitwę do swojego boga - Graama. Po chwili poczułeś się o wiele lepiej i zasnąłeś. Mapka wrzucona, ale nie mówicie na razie graczom, może nie zauważą [/user]
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
22-01-2006, 11:20 | #28 |
Reputacja: 1 | [user=1413, 345, 743, 561, 1420] Orm - Panie Fydorze, czemu to robisz? Jego głos był cichy i widać było, że walczy z ogarniającą go sennością. - Wszyscy jesteście dla mnie tacy dobrzy. Ty, Twoja siostra a zwłaszcza pan Demeroth. Wcale mnie nie znacie… Głowa jego z szelestem osunęła się na poduszkę. Spał spokojnie jednak czasami wydawał z siebie jęk jakby odniesione obrażenia ciągle dawały o sobie znać. [/user]
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |
22-01-2006, 13:20 | #29 |
Reputacja: 1 | Demeroth Słuchał uważnie Elfki, takie przynajmniej robił wrażenie. Nie poruszył sę, nie licząc obracania w rękach pustego kufla. Nic też nie powiedział. Odprowadził wzrokiem Pana Orm'a, wychodzącego razem z bratem Elfki, też Elfem ma się rozumieć. Przyjął kielich od Pani Tinilith, podziękował skinieniem głowy, odstawił na bok pusty kufel. Skinieniem też powitał dosiadających się mężczyzn. Nadal nic się nie odzywał, ale wyczuć można było, jak jego wzrok prześlizgiwał się kolejno po twarzach zabranych. "Jakie szczęście że ten Nilmmer tyle mówił. Jak miło że oni mają tyle do opowiadania. Jak to dobrze nie musieć się odzywać, mówić o sobie." Pokiwał głową z uznaniem, podniósł kielich do toastu.
__________________ And then... something happened. I let go. Lost in oblivion -- dark and silent, and complete. I found freedom. Losing all hope was freedom. |
22-01-2006, 23:16 | #30 |
Reputacja: 1 | Nilmmer Słuchając opowieści Elohima, Nilmmer żywo przytakiwał, uśmiechał się, a z jego spojżeń wynikało, że nader realnie wyobrażał sobie walkę z wampirem. Gdy tylko mężczyzna zakończył swój wywód, Nilmmer ,jakby czytając w myślach Demerotha, zadał jedno z tych niebezpiecznych pytań. Panie Demertoh! A dlaczego pan tak milczysz? Z pewnością ktoś taki, jak pan, ma za sobą wiele bitew i trupów! Opowiadaj coś pan! - powiedziałem , wyraźnie rozochocony. Przed chłopakiem stoi opróżniony, nie wiedzieć kiedy, kubek po trunku.
__________________ "All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die." |