Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-09-2013, 21:59   #41
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=XrKzP0xTXeg[/MEDIA]

- Niewielkie szanse? - spytał Nigel.
- Niestety… wątpię by się wybudziła. Utrata masy krwi, coś stało się jej z głową, prawdopodobnie wylew - mówił lekarz stojąc nad łóżkiem Ocelii.
- Eutanazja?
- Raczej kulka w łeb - odparł doktor.
W odpowiedzi mutant tylko pokiwał głową i odwrócił się do drugiego łóżka, na którym leżał niejaki Jasper. Pozbawiony ręki mężczyzna patrzył spod opuchniętej, zakrwawionej gęby na Nigela, pełen wściekłości, ale i strachu.
- Tę śmierć obaj zaliczymy na swoje konta - mruknął cicho Nigel. - My, Serafin i ten idiota Calvin - dodał kręcąc głową.
- Nie! Nie! To wszystko ty! Ty, ty i tylko ty!! - krzyknął na tyle głośno na ile mógł, żałosny mężczyzna.
Lekarz spojrzał pytająco na swojego szefa, ten tylko skinął głową na drzwi i doktor wyszedł.
Nights usiadł na łóżku Ocelii, twarzą do bezrękiego, wzdychając ciężko.
- Już chciałem ją wypuścić. Nie mogłem na nią patrzeć, ani jej zabić. Wiesz co zrobiłem z jej umysłem? To co jej matka chciała zrobić mi, ale nie mogła… taaa. Tym razem to ja wykazałem się umiejętnością manipulacji, heh - cmoknął, wlepiając wzrok w podłoge. - Oszalała. Tak jak Iron, tak jak jej ojciec, jak Oliver, jak Serafin, jak Jason, jak ja, ty, Calvin Lockbell i jego masochista brat Adam… wszyscy jesteśmy i byliśmy chorzy. Ja po prostu chciałem by nasze zatracenie się w szaleństwie nie poszło na marne - wstał unosząc ręce ku górze.
- Nie da się wspomóc ewolucji! Można ją tylko obserwować! - syknął Jasper.
- Ale tak przyspieszyła u nieludzi… nie mogłem. Nie chciałem… - powiedział stopniowo ściszając głos. - Ostatni rok… nie mogłem wytrzymać. Musiałem wykorzystać to, że Serafin zostawił cię tu jako szpiega. Szczególnie gdy zjawił się Calvin i powiedział, że znalazł Ocelię. Wystarczyło dać ci o tym znać i już napisałeś do Serafina. Wkurwił się na zdrajcę Calvina i zlecił jego zabójstwo, znalazł Ocelię i już miałem wszystko pod kontrolą… oprócz niej. Mój błąd.
- Przecież to i tak niczego nie zmienia… - powiedział zmarnowany kaleka.
- Jej śmierć? Wegetacja? Alez oczywiście, że zmienia! Próbowałem ją zmotywować do działań, uczynić silniejszą, przy okazji pozbyłem się Irona i Milesa, nie spełnili swoich zadań idioci, Serafin i Jason przeżyli przez tych dwóch pojebusów…
- A na ich szaleństwo w ogóle nie wpłynęło twoje eksperymenty! - dodał Jasper.
- Powiedział ten, który zawsze się im przyglądał, stojąc za moimi plecami! Tyle razy mogłeś wbić mi nóż w plecy! - warknał nagle Nigel. - Nie byłeś nawet dobrym szpiegiem! Zwykłym tchórzem, liczącym na to, że Serafin zrobi wszystko za ciebie! Ten jebany manipulator! Wyprał dla Jasona mózg! A ty mu służysz?! - spytał z wyrzutem.
- Pomagam… - odpowiedział cicho.
Nights pokręcił głową znów siadając.
- Po prostu chciałem odzyskać brata… on wykorzystywał Jasona, więc ja zrobiłem to z Ocelią, która była pod jego ręką. Począwszy od podsunięcia jej mu pod nos, przez rzucanie kłód pod nogi, aż do rozdzielenia ich. Niech sobie niszczy ROPę póki ona jest tutaj, na nic mi ta głupia organizacja. Zdobycie tam władzy było bajecznie proste, nic nie znaczy. Banda wkurwionych ludzi, współczesne KKK tylko lepiej zorganizowane - wycharczał ostro. - Nie mógł jej ze sobą zabrać na masowe mordy, tylko by się jej pogorszyło, więc wysłał tu licząc na Resztę. Tu pojawia się moje pytanie do ciebie. Ostatnie.
- Ostatnie przed czym - spytał niepewnie.
- Przed tym jak pozwolę ci wybrać tak jak Ocelii. Dam ci te klucze, które dałem jej. Albo porwiesz nimi żyły, albo wyjdziesz.
Zapadła dłuższa chwila milczenia. Jasper ktołował się z myślami i instynktem przetrwania. Było jednak w nim więcej zwierzęcia niż by chciał.
- O co chcesz spytać?
- Kim są? Przecież to nie są resztki z tamtego powstania, a są tu od dawna. Tylko tyle… - rozłożył ręce.
Jasper otworzył lekko usta, mimowolnie chcąc skłamać. Tak bardzo się do tego przyzwyczaił przez lata. Zamknął je jednak, spuścił głowie i zaczał cicho odpowiadać.
- Kamil wyprał im mózgi. To w większości ludzie, zwerbowani do… do tej armii zombie mniej więcej w tym samym czasie co Jason. Wojskowi, taktycy, wojownicy. Wmówił im, że są mutantami i obrócił przeciw tobie, wmawiając, że ich rodziny są martwe, mimo iż to gówno prawda.
Nigel wstał po raz ostatni podchodząc do drzwi. Położył dłoń na klamce i rzucił pęk kluczy na łóżko Jaspera.
- Już tu są… zamieszki już trwają. Wymkniesz się jeśli zechcesz. Ja pozwolę Jasonowi to skończyć.

***

Drzwi do pokoju Ocelii otworzyły się po raz ostatni. Nigel stęknął ciężko i zakasłał, otrzepując się z białego pyłu, który wylatywał z korytarza. Dysząc ciężko rzucił gdzieś w bok karabin z pustym magazynkiem. Nie miał przy sobie bicza, a jego garnitur cał był we krwi i strzępach. Łóżko Jaspera było pust, więc podszedł do niego powoli i położył się z bólem. Leżał tak dłuższą chwilę uspokajając oddech, zanim obrócił głowę w stronę Ocelii.
- Przepraszam… - mruknął cicho, wsłuchując się już tylko w odgłos kroków z korytarza.
Jason ubrany był po swojemu. Rozpięty długi płaszcz, czarna czapka z daszkiem i chusta na twarzy. Jednak z jego oczu biła furia, czysta wściekłość i gniew. Śmierdział krwią i śmiercią, jednak do tego zapachu dawno się przyzwyczaił, ciągnąłg o zupełnie inny, wciąż słodki, choć coraz słabszy…
Nigel spojrzał jeszcze po przesłodzonym pokoju bez okien. Nie chciał tu umierać. Nie w ten sposób. Był prorokiem. Zasługiwał na śmierć na bolu bitwy, wśród trupów i krwi przelanej w słusznej sprawie. A jednak uciekł z pola bitwy do tego miejsca…
- Posłuchaj… Jason. Wszystko co mówił Jasper, to co ja mówiłem było prawdą! - spróbował.
- Zamknij się! - warknął w odpowiedzi mutant, tylko na chwilę odrywając wzrok od Ocelii, jednocześnie podnosząc pistolet na Nigela.

Nigr usłuchał swojego domniemanego brata, czekając na jego ruch. Obserwował dokładnie to jak Jason patrzy na Ocelię. Jak na kobietę którą pokochał z racji więzów krwi, czy przez jej zdolności? A może oba? Obca mutantka, którą wplątał w to wszystko Nigel, czy jego siostrzenica… Nigel widział jak Serafin miażdży Jaspera, gdy ten spowiadał się Jasonowi i widział teraz szansę na rozpalenie w nim ognia słusznej niepewności. Nie wiedział ile czasu ma zanim zjawi się tu Kamil, a Jason był obecnie jedyną osobą, która mogła zatrzymać go i jego szaleństwo.
- Dlaczego musiałeś ją w to wciągać? Skoro zabiłeś już jej matkę, swoją siostrę jeśli to prawda, to po co jeszcze ona? Nie mogłeś odpuścić? - spytał ospale Jason, wciąż nie patrząc na Nightsa.
- Nie mogłem odpuścić Serafinowi i Calvinowi. Jeden chciał tylko mordować, drugi miał chore ambicje i brak wdzięczności… wszystkimi dostępnymi środkami Jason - spróbował się tłumaczyć. Tyle razy przeprowadzał tę rozmowę w głowie, ale teraz nie miał pojęcia co zrobić.
- A więc nie jesteś od nich lepszy - westchnął Husky.
- Ale ktoś musiał wygrać, prawda? Teraz tylko ja, ty i on… bracie
- Nawet nie próbuj! - tym razem zwrócił się do niego.
- Jason! Spokojnie! Proszę! - Nigel uniósł ręce do góry, choć z racji ran było to bardzo bolesne. - Nie jesteś soba, już od wielu lat! Nazywasz się Jason Moriarty Nights i jesteś moim młodszym bratem, przysięgam! Serafin jest wściekły, jest po prostu wściekły, bo jest najsilniejszy w stadzie, ewolucja najbardziej mu sprzyjała, chce być samcem alfa, rozumiesz? Ja chcę to… uczłowieczyć!
- Więc czemu sprowadzasz wszystko do zwierzęcych zachowań? - warknął, potrząsając pistoletem.
- Bo tak teraz jest! Trzeba tylko na to odpowiednio spojrzeć! Nie mamy na to czasu Jason! Jesteś ogniwem, kolejnym po Ocelii. Musisz zadecydować kto stanie na szczycie łańcucha pokarmowego - mówił Nigel niemal się śmiejąc. Ręce mu się trzęsły a usta układał co chwila w szaleńczy uśmiech, by nagle zmarszczyć się w grymasie strachu. - Zabij mnie, a to będzie jedna wielka wojna. Mutanty i ludzie. Zabij jego a będzie równowaga w przyrodzie! Haha! Przysięgam! Błagam!! - krzyknął nagle z rozpaczą.
- Kamil mówił to samo, tylko w drugą stronę… - mruknał cicho.
- Wiem, ale… - do Nigela nagle coś dotarło. Nie mógł już nikogo przekonać. Nie dał rady z Ocelią, nie da rady z nim. To były zbyt ważne decyzje, choć bardzo by chciał to był teraz pionkiem, czekającym na przesunięcie i może, tylko może, dane mu będzie zbić królową. Uniesione, obolałe i krwawiące ręce doskonale oddawały jego sytuacje. Był bezradny wobec wyboru Jasona, który po tylu latach, po tylu utarczkach, walkach, miał ogromny mętlik w głowie. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, wiedział jak czuła się Ocelia, po tym jak pierwszy raz zobaczyła mord, po tym jak pierwszy raz zabiła i jak ją próbowano zabić. Poczuł ten strach co ona, tą samą bezradność, bezsilność i obojętność. Nagle też zechciało mu się tego spokoju. Nie chciał wiedzieć, czy Serafin wyprał mu mózg, czy tak naprawdę mutant, w którego mierzył był jego bratem, nie chciał wybierac pomiędzy człowiekiem, którego tortury doprowadził do jego fizycznej doskonałości, a tym, który uświadomił mu, że te męczarnie go zrujnowały.
Muskał spust pistoletu, którego lufa wymierzona była pomiędzy oczy Nigela. To by było takie proste… kolejna śmierć i żyłby tym życiem, którym żyje już od dwudziestu lat. Jeśli wybierze drugą drogę będzie to kolejna walka, ze swoim panem…
Spojrzał na Ocelię raz jeszcze. Odłączona od aparatury, umierała powoli i nic nie dało się dla niej zrobić. Nie wiedział nawet czy czuła, czy wiedziała co się dzieje. Był jednak pewien, że już od jakiegoś czasu jej to nie obchodziło. Nie chciała nigdy brać w tym udziału. Chciała mieć spokój, zdać maturę, pójść na studia, mieć przyjaciół, dobrego męża dla którego wysrałaby parę dzieci… cokolwiek byle nie to. Najwyraźniej tak jak Jason miała dwa życia, ale ona nigdy nie mogła wybrać powrotu do tego starego. On tak. A sam jej mówił, że ona nie może się już wycofać. Teraz więc gdy sam stał przed taką szansą, szansą na powrót do prawdy i tego co było mu dane od urodzenia, chciał zrobić to za i dla niej.
Ale czy był na to gotów?
Chrząknął umacniając chwyt na pistolecie.
- Idzie… idzie ewolucja Jason - powiedział Nigel, wsłuchując się z okropnie ciężkie kroki z korytarza. - Pomóż jej… - dodał gdy blask oblanej krwią zbroi anioła Kamila Serafina, oblał pokój, w którym Jason wybrał.
Niekończąca się ewolucja i tak zatoczyła koło.



KONIEC
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^

Ostatnio edytowane przez Fearqin : 30-09-2013 o 22:01.
Fearqin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172