Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-06-2013, 22:04   #11
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
- Nie tak się umawialiśmy. Miały być trzy skrzynie - dziewczyna rozpoznała głos Maria. Był łagodny, ale zdecydowany.

- Ale panie... - drugi z głosów byłjej obcy, sądząc po tonie należał do jakiegoś sługi.

- Żadnego "ale". Albo jeszcze dziś dostarczycie jeszcze jedną, albo nici z interesu. Przekaż to Oziemu. A teraz precz... Aha, jeszcze jedno. Wstąp po drodze do Lorenzo i powiedz, że chcę go widzieć dziś wieczorem.

Materiał namiotu odchylił się cicho i do środka dostało się nieco więcej światła, a wraz z nim pojawił się sam gospodarz. W swym eleganckim stroju i posturą niemal dającą pewność, że jegomość ów nigdy nie zaznał głodu, mógłby uchodzić za żywy symbol tego, czym jest dobrobyt. Po uśmiechu, jaki wykwitł na jego ustach można zaś było uznać, że ma dziś wyjątkowo dobry dzień.

- Ahh... oto i nasz młody gość - zaczął podchodząc do kanapy - Witaj w moich skromnych progach. I wybacz, że nie przedstawiłem się wcześniej. Mam tyle spraw na głowie... Zwą mnie Mario i jak już pewnie wiesz, jestem miejscowym kupcem. A jak mam się zwracać do Ciebie, drogi chłopcze?

- Ma... - dziewczyna chrząknęła, żeby nadać głosowi nieco niższy ton - Mar, proszę pana.

- Och, żaden tam "pan". Mów mi po imieniu. Mój przyjaciel Kaylus za ciebie poręczył, a przyjaciele moich przyjaciół są wszak moimi przyjaciółmi. Widzę, że moją Gashyę już poznałeś. Mam nadzieję, że ugościła cię odpowiednio. - spojrzał najpierw na kobietę, później na trzymany przez Shirę pucharek. Zmarszczył brew - A co to? - zdawało się, że jest trochę poruszony. Podniósł kryształowe naczynie i powąchał - Woda? No wiesz? Nie godzi się! - i zanim ktokolwiek zdołał się odezwać odstawił pucharek na stolik, wziął drugi i nalał do niego ciemnoczerwonego wina i podał swemu gościowi. - Pierwsze spotkania należy celebrować odpowiednio... Wybacz, że nie napiję się z tobą. Mój organizm słabo znosi choćby najmniejszą ilość alkoholu ostatnimi czasy. Mam nadzieję, że mi rychło przejdzie. Przynajmniej ty skosztuj. To najlepsze hoglackie wino!

Mario zdawał się uspokojony tym, że przywrócił sytuacji należny ład. Opadł ciężko na stojący po przeciwnej stronie fotel, odetchnął z ulgą, rozluźnił się.

- A więc szukasz Maggów, tak? To dość... nietypowe. Czy mogę spytać o cel tych poszukiwań?

- Nie wiem, czy mi uwierzysz, panie, jednakoż winny jestem ci wyjaśnienie. Moja siostra... - dziewczynka napiła się wina, było faktycznie wyborne - Moja siostra jest bardzo chora. Nikt nie wie co jej jest, ale nasza babka mówi, że coś ją mogło opętać. Ponoć to się już raz w naszym rodzie zdarzyło i wtedy właśnie Magg zdołał uratować moją pra-prababkę.

- Może to i być... - Mario pokiwał głową ze zrozumieniem - I ja słyszałem takie historie. No, może nie dokładnie takie. Nie o opętaniach. Ale o chorobach, z którymi tylko Maggowie umieli sobie poradzić. Dziś może nawet więcej o tym wiedzą niż niegdyś. Nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć bardzo się ostatnimi czasy interesują uzdrawianiem i chorobami wszelakimi. Więcej niż czymkolwiek innym może... Gorzej dla ciebie, że mogą nie chcieć swojej wiedzy użyczyć. Od dobrych... - zamyślił się na chwilę drapiąc po ogolonym podbródku -kilku lat nie słyszałem, żeby komukolwiek pomogli. Czarodzieje zaszyli się gdzieś w głębi lądu w lasach czy w górach i nieczęsto je opuszczają. Przestali się kontaktować z ludźmi spoza swojej kasty. Tylko do nas czasem zawita jeden. Coś sprzeda, coś kupi. Zwykle drobiazgi jakieś.. kamienie, kawałki drewna lub metali szlachetnych. Drogie i niełatwe do zdobycia. Ale są dobrymi klientami, jeśli pamięta się o dwóch zasadach robienia interesów z nimi. Nie wolno się targować i nie wolno zadawać pytań. Żadnych pytań. To i nie zadajemy. Zresztą płacą dobrze, więc co kogo obchodzi na co im te szpargały...

Mężczyzna zamyślił się znowu. Jakby pobudki Maggów trochę go jednak obchodziły.

- Wybacz. Mało brakowało i zacząłbym cię zanudzać detalami z kupieckiego rzemiosła. Wracając jednak do twojego problemu. Mniej więcej o tej porze na Wielki Targ przybywa jeden z Maggów. Ciężko powiedzieć kiedy dokładnie to nastąpi. Może za kilka dni, może za miesiąc. Jeśli się pojawi, na pewno tu przybędzie bo mam coś dla niego. Wiem, że to niewiele i pewnie nie uśmiecha ci się czekanie, ale wątpię, by ktoś mógł ci pomóc coś więcej. Nie wiem czy czarodzieje utrzymują kontakt z kimkolwiek poza nami, kupcami. Szczerze w to wątpię. Tak czy inaczej, możesz pozostać moim gościem do czasu jego przybycia. Mógłbyś mi się zresztą przydać. Mamy naprawdę sporo pracy i każda dodatkowa para rąk się przyda. Umiesz czytać, pisać, rachować?

Shira już miała odpowiedzieć twierdząco, po czym uzmysłowiła sobie, że przecież nie wie czy tutejszy sposób zapisywania języka jest taki sam, jak w Imperium.

- Umiem rachować i... kiedyś trochę uczono mnie czytać i pisać... może byłbym w stanie sobie przypomnieć. Nie było mi to potrzebne.

- Doskonale zatem. Wierzę, że sobie poradzisz. - rzekł kupiec wstając - Tymczasem musisz mi znowu wybaczyć, że cię opuszczam, ale, jak wspominałem, mamy mnóstwo pracy. Zostawiam cie pod opieką Gashyi. Jeśli chcesz zorganizuje ona jakiś przyzwoity posiłek, a później pokaże namiot, w którym śpią moi ludzie. Na pewno znajdzie się tam dla ciebie wolne posłanie. Jutro rano wyjaśnię ci na czym będą polegały twoje obowiązki przez najbliższe dni.

Na pożegnanie Mario skłonił się lekko, po czym szybkim krokiem wyszedł z namiotu.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 12-07-2013, 13:10   #12
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Gdy odgłosy kroków kupca ucichły w oddali, Shira wciąż siedziała na tym samym miejscu, wpatrując się otępiałym wzrokiem w pucharek. Wszystko rozgrywało się tak szybko... Życie według maksymy “czas to pieniądz” było dla dziewczyny czymś nowym. Ona wszak wyrosła w otoczeniu ludzi tradycji, przywykła więc, że każdej konwersacji towarzyszyły liczne ceremoniały. Przechodzenie od razu do rzeczy było czymś nagannym i prostackim w szlachetnym towarzystwie.


- To na co masz ochotę, gołąbeczko?

Obfity biust Gashyi znów otarł się o ramię Shiry, ściągając automatycznie jej wzrok. Dziewczyna zarumieniła się i odruchowo odsunęła, co bardziej rozbawiło niż obraziło drugą kobietę.

- Ja, em... chętnie coś zjem - dopiero teraz uświadomiła sobie, że od rana nie miała niczego w ustach, a żołądek zawiązał jej się już niemal w supeł - I... jeśli byłabyś uprzejma trochę...mi poopowiadać.


Gashya westchnęła, jakby nie takiej “ochoty” oczekiwała, jednak bez zbędnych komentarzy wstała i podeszła do stolika, na którym stały poprzykrywane półmiski. Jak wskazywał zapach, który rozszedł się po namiocie, gdy kobieta zaczęła odchylać poszczególne pokrywki - było tam jedzenie. Dużo jedzenia.

- O czym Ci opowiedzieć? - zapytała piękność, odwrócona teraz plecami do dziewczyny.

- O... o życiu tutaj. O tym, co powinnam... powinienem wiedzieć, żeby zadowolić pana Mario.

- Hmmm... - kobieta zamyśliła się, nakładając małe porcje różnych dań na ozdobny talerz - życie tutaj, to życie w ciągłym biegu. Oczywiście nie dla mnie. Moim zadaniem jest być zawsze tutaj, na miejscu. Ale pan Mario i wszyscy jego podwładni zdają się cały czas dokądś pędzą. Ze wszystkimi kupcami jest zresztą tak samo. To nie wiejski jarmark, na który chłop przywozi rano kartofle i stoi przy swoim straganie tak długo, aż ich nie sprzeda. Tu jest zupełnie inaczej. Pan Mario zwykł mawiać, że zawsze, nawet w tej chwili, na Wielkim Targu jest ktoś gotów kupić wszystkie nasze towary. I zawsze jest towar, który warto zakupić za tak uzyskane pieniądze, by móc sprzedać go z zyskiem gdzie indziej, lub kiedy indziej. Nie można więc siedzieć bezczynnie. Trzeba wychodzić naprzeciw okazji.

Gashya zakryła ostatni półmisek i podeszła do dziewczyny, stawiając przed nią jej posiłek. Składały się na niego próbki wszystkich chyba dań, mięs, sosów i egzotycznych owoców. A wszystko zgrabnie ułożone obok siebie i zniewalająco pachnące.

- Jeśli zaś chodzi o zadowolenie mojego... naszego pana, to wystarczy, że będziesz wykonywać jego polecenia. Skrupulatnie i bez dyskusji.



Siłą woli Shira powstrzymała się od rzucenia na jedzenie. Dobre wychowanie wzięło jednak górę nad instynktem, przez chwilę więc jadła w milczeniu, sięgając po kolejne potrawy i rozkoszując się ich smakiem. Miała wrażenie, że takich rarytasów nie kosztowała nigdy na zamku. A może po prostu nigdy nie była tak głodna?

Kiedy zaspokoiła pierwsze łaknienie, spojrzała niepewnie na Gashyę. Czuła narastającą senność, jednak jedna myśl wciąż nie dawała jej spokoju.


- Powiesz mu... - zapytała cicho - że jestem dziewczyną?

Gashya usiadła obok. Podpierając głowę łokciem wpatrywała się w Shirę z uśmiechem. Przez chwilę trzymała ją w niepewności, po czym pokręciła przecząco głową. Dziewczyna uśmiechnęła się z wdzięcznością. Ziewnęła. Poczuła przemożną chęć ułożenia się do spania tu, gdzie teraz była. Ostatkiem sił odłożyła półmisek i już chciała wstawać, by się pożegnać, gdy uświadomiła sobie, że ciało jej nie słucha.

- Czy Ty...? - wyszeptała, a reszta wypowiedzi zamieniła się w senny pomruk.

Shira zasnęła.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 13-04-2016, 23:14   #13
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Obudził ją wstrząs. Podniosła powieki i spróbowała skupić wzrok na tym, co widzi. Nie było to łatwe w panującym wokół półmroku, a na domiar złego kręciło jej się w głowie i było jej niedobrze, jak podczas pierwszej nocy na rybackim kutrze. Przed oczami przesuwały jej się jakieś niewyraźne obrazy. Dopiero po chwili zrozumiała, że to, co widzi, to droga pełna kałuż przewijająca się pod kołami wozu, a ona obserwuje je przez szerokie na palec szpary między deskami.

Leżała twarzą do ziemi. Nieheblowane deski boleśnie podrażniały jej twarz. Chciała się od nich odsunąć i wstać, ale ręce, splecione w niewygodnej pozycji odmówiły jej posłuszeństwa. Dopiero za drugim razem Shira zdołała zmusić je do posłuszeństwa. Podniosła się do pozycji klęczącej i rozejrzała.

Wóz, którym ją wieziono był w istocie wielką drewnianą skrzynią, solidną, ale dość niechlujnie wykonaną. Deski tworzące ściany zbite były bardziej szczelnie i wpuszczały niewiele światła. Na dach narzucone było jakieś futro lub gruba tkanina. Nie przedostawała się przez nią ani odrobiny jasności, za to wydzielała paskudny odór starości i brudu.

Dziewczyna nie była skrępowana. Zabrano jej tylko miecz i kurtkę. W chwili, gdy to spostrzegła, przez dziurawą podłogę wdarł się podmuch zimnego, wieczornego wiatru. Mimowolnie zadrżała, obejmując się za ramiona. Choć za nic nie rozstałaby się bez walki ze swoją bronią zdawała sobie sprawę, że w tej sytuacji to odzienia będzie jej brakować o wiele bardziej niż oręża.

Nagle, w przeciwległym końcu skrzyni dostrzegła jakiś błysk. Skupiła wzrok na tamtym miejscu jednak nie mogła wyłowić nic z półmroku. Czekała długi czas, nie chcąc uwierzyć, że było to jedynie przewidzenie. Dopiero, gdy obok powozu przejechał jeździec z płonącą pochodnią do środka dostało się wystarczająco dużo światła, by mogła rozwiać swe wątpliwości. Nie była tutaj jedynym więźniem. Na przeciw niej siedział ze skrzyżowanymi nogami potężnie zbudowany mężczyzna. Miał ciemne włosy sięgające ramion, nagi tors i proste skórzane spodnie. Jego dłonie były związane w nadgarstkach i przytwierdzone do grubej belki nad jego głową. Nie poruszał się, nie wydawał żadnego dźwięku. Nie słyszała nawet jego oddechu. Jego oczy utkwione były w jednej z większych przerw między deskami,a jednocześnie była absolutnie przekonana, że bacznie ją obserwuje. Niczym zwierze, które każdym swoim zmysłem szuka w głuszy potencjalnego zagrożenia. Lub ofiary.

Po raz drugi przeszedł ją dreszcz, ale tym razem był to dreszcz lęku. Zdziwiło ją to uczucie. Nie była przecież damą dworu, którą paraliżowała sama myśl o przebywaniu w jednym pomieszczeniu z obcym mężczyzną. Nie bała się go też, jako wojownika - zbyt dobrze wiedziała, że gdy krzyżuje się żelazo ani płeć, ani rozmiar nie mają znaczenia. W tym człowieku było jednak coś jeszcze. Coś, czego nie umiała opisać słowami. Coś strasznego i obcego, jak świat, do którego przybyła.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 14-04-2016, 15:16   #14
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Shira przełknęła ślinę. Co powinna zrobić? W głowie ciągle jeszcze wirowało, nie potrafiła zebrać myśli. Co się stało? Zdradzono ją? Sprzedano? Brak więzów napawał optymizmem, ale dlaczego zabrano jej miecz i kurtkę? Czy ktoś poza Gashyą odkrył, że jest kobietą? A może gospodyni Maria od początku zamierzała ją wydać?

Pytania, pytania, pytania i tak niewiele odpowiedzi. Wóz podskoczył na wyboju, przez co dziewczyna jęknęła boleśnie. Cała była obolała.

Gdy wzrok nieco przywykł do półmroku, spojrzała niepewnie na tajemniczego towarzysza. Nie poruszył się, nie odezwał do niej, gdyby nie ruchy jego potężnej piersi, mogłaby uwierzyć, że jest rzeźbą, a nie żywym człowiekiem.

- Gdzie my... jesteśmy?
- zapytała niepewnie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 15-04-2016, 19:58   #15
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Mężczyzna nie odpowiedział, ani nie spojrzał na Shirę. Właściwie nic nie wskazywało nawet na to, że usłyszał jej pytanie. Po prostu wpatrywał się dalej w przestrzeń, kompletnie niewzruszony sytuacją. Może czegoś wypatrywał? A może po prostu cieszył się jedyną wolnością, jaka mu pozostała.

Otaczający ich mrok stał się całkiem nieprzenikniony. Głosy eskortujących ich mężczyzn, które do tej pory słyszała z oddali, także ucichły. Nie sposób było stwierdzić czy oddalili się od nich, czy też z jakiegoś powodu wszyscy postanowili milczeć.

Im dłużej jechali w absolutnej ciemności tym bardziej skupiała się na dźwiękach płynących z zewnątrz. Najpierw były to odgłosy wydawane przez ich wóz. Skrzypienie źle naoliwionej osi, patyki łamane pod ciężarem kół, końskie kopyta stukające po napotkanych kamieniach. Przy silniejszych podmuchach wiatru słyszała też szum drzew otaczających ich z każdej strony. A później echa żyjących w lesie stworzeń. Pohukiwanie sowy, wycie wilka i coś jeszcze. Jakby odległy, przeciągły ryk. Był ledwie słyszalny, więc w pierwszym odruchu dziewczyna pomyślała, że jej się przesłyszało. W chwilę później zwierze, czy cokolwiek to było, odezwało się ponownie. Tym razem ryk był dużo wyraźniejszy i jakby bliższy. Może to niedźwiedź? Nigdy w życiu nie słyszała ryczącego niedźwiedzia, więc nie miała porównania. A może to jeden z potworów żyjących na Secorii? Starała się powstrzymywać swoją szalejącą wyobraźnię, która koniecznie chciała dopasować jakiś obraz do tego strasznego dźwięku. Nie chciała, nie potrzebowała tego teraz. Wystarczy, że sam ten ryk mroził jej krew w żyłach...

Wsłuchując się w to wszystko zdarzało jej się zapomnieć o obecności milczącego towarzysza. Świadomość jego istnienia powracała jednak raz za razem, nieprzyjemna niczym dotyk zimnego metalu na gardle. Pewnie nadal siedział w tej samej pozycji, z oczyma skupionymi w jednym punkcie. Chyba nic nie robiło mu różnicy, więc nie zwrócił też uwagi na to, że przestał cokolwiek widzieć. Pewnie nadal ma związane ręce i nie może jej wyrządzić żadnej krzywdy. A jeśli nie?

Nie wiedziała jak wiele czasu zajęła ta podróż. Mogły minąć trzy, a może pięć godzin. Pomimo strachu, bólu i niewygody jaką odczuwała, zaczęła zapadać w letarg. Może nawet zasnęła na chwilę, bo nie potrafiła sobie przypomnieć momentu, w którym wóz się zatrzymał. Dopiero po jakimś czasie dotarło do niej, że nie poruszają się, a wokół wozu zaczynają migotać pojedyncze pochodnie. Za swoimi plecami usłyszała znów ściszone głosy eskorty. Nie wszystkie rozumiała. Porywacze porozumiewali się cicho, niektórzy używali języka, którego nie rozumiała. Starając się wyłapać jak najwięcej ze strzępków rozmów, naliczyła osiem różnych głosów, w tym jeden kobiecy.

G1: Za ile dotrzemy do ... - dopytywał się młody chłopak
G2: Za cztery dni - odpowiedział ktoś starszy i zaniósł się kaszlem
G1: Jeśli nic się nie wydarzy...
G3: A co się ma wydarzyć Giermek? - trzeci głos. Spokojny, ale stanowczy
G1: No nie wiem... - młodzieniec był wyraźnie zaniepokojony - W tych lasach jest ponoć pełno bandytów. I bestii jakichś. I nie wiedzieć czego jeszcze.
G3: Bandyci, to my jesteśmy - zaśmiał się krótko - a bestiami się nie przejmuj. Dopóki mamy to, jesteśmy bezpieczni.

G4: Dość pieprzenia - ucięła dyskusję kobieta. Głos miała ostry i nieprzyjemny, jakby przywykła bardziej do krzyku niż zwykłej mowy - Giermek i Dziadunio rozpalą ogień, Orkan i Pazur upolują coś do żarcia. Reszta niech idzie pomóc Grubemu. I zamknąć ryje!

G5: A może mógłbym najpierw obejrzeć sobie naszą sikorkę, hę? - kolejny nieprzyjemny głos, na dodatek niezbyt trzeźwy i należący do kogoś stojącego tuż obok wozu.
G4: Nie, Łapka. Nie mógłbyś.
G5: Przestań Osika. Co ci szkodzi. Nie zjem jej przecież.
G4: Powtarzam ci po raz ostatni: jak coś cię swędzi, to sobie podrap. Bo się możesz obudzić z jajami przybitymi do dyszla.
G5: Magwa piart smagna... - mruknął ze złością i odszedł szurając nogami.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.

Ostatnio edytowane przez Krakov : 19-04-2016 o 01:27. Powód: literówka
Krakov jest offline  
Stary 17-04-2016, 23:56   #16
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
To o niej mówiono. Nie miała wątpliwości. Była więc więźniem tak samo jak milczący mężczyzna. A może nie tak samo? Tajemniczy towarzysz nie wydawał się być zwykłym człowiekiem. Shira była gotowa założyć się, że jego obecność tutaj i dziwne odgłosy podczas podróży były ze sobą powiązane.

Na wspomnienie dzikiego ryku zadrżała.

Czas mijał, a sytuacja bynajmniej nie wydawała się polepszać. Polepszyło się jednak samopoczucie dziewczyny. Człowiek to wszak niezwykłe stworzenie, które , gdy zachodzi taka konieczność, potrafi przystosować się do najcięższych warunków. Tak też Shira oswoiła się ze swoim strachem i zaczęła chłodno analizować położenie. Czy powinna bać się potworów? Nawet jeśli jej tajemniczy towarzysz był kimś więcej niż umięśnionym wojownikiem, który dostał się w niewolę, to nie okazywał dziewczynie wrogości. Tymczasem ludzie, których słyszała na zewnątrz, nie tylko pochwycili ją i odebrali broń, ale także niektórzy chcieli... chcieli ją skrzywdzić. W tej sytuacji to oni byli prawdziwymi potworami.

Shira nie miała zamiaru czekać aż naprawdę ją skrzywdzą. Zamierzała poczekać aż głosy na zewnątrz ucichną, a światła pochodni przestaną się przemieszczać. Wtedy spróbuje się wymknąć. Co czeka ją w dzikich ostępach? Mimowolnie pomyślała o towarzyszu.

"Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem
" - rzekł jej kiedyś nauczyciel fechtunku.

Kierując się tą zasadą, dziewczyna przysunęła się do tajemniczego mężczyzny.
- Mogę cię rozwiązać, ale musisz obiecać, że mnie nie skrzywdzisz. Możemy razem stąd uciec. Tylko przyrzeknij... - powiedziała doń szeptem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 19-04-2016, 02:52   #17
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Mężczyzna był jak żywy posąg. Niestety dla niej, jedynym objawem tego życia był spokojny, miarowy oddech. Czy rozumiał co do niego mówiła? Może był głuchy? Albo niemy? Przez kilka długich chwil czekała w napięciu na odpowiedź. Ta jednak nie nadchodziła. Wtem, gdy zaczęła już wątpić, że jej słowa przyniosą jakikolwiek efekt, coś drgnęło w ciemności. Mężczyzna obrócił głowę, powolnym, niemal nienaturalnie oszczędnym ruchem. Jakby zaangażowanie do tego choćby jednego zbędnego mięśnia było kwestią życia i śmierci.

Ich twarze znalazły się naprzeciw siebie. Ciemność nie pozwalała jej dostrzec zbyt wielu szczegółów, starała się jednak wyczytać coś z tego oblicza. Nie znalazła w nim śladów wrogości, ale i nie znalazłą sympatii. Wydawał się niezainteresowany jej osobą i, co wydawało jej się o wiele dziwniejsze, pomysłem ucieczki. A jednak przyglądał się jej, jakby próbował ją w ten sposób wybadać tak, jak ona jego. Zdawało jej się, że szczególną uwagę poświęca bliźnie na jej twarzy. Było to zaledwie podejrzenie, w końcu prawie go nie widziała. Czuła się jednak tak jak dawniej, krótko po tym, gdy została oszpecona. Zanim przywykła do takich spojrzeń. Zanim zrozumiała, że w oczach większości ludzi to właśnie ta blizna będzie ją określać do końca jej życia i nic nie będzie mogła na to poradzić. Już prawie zapomniała jakie to uczucie, gdy ludzkie oczy przypalają tę starą ranę.

Czas zdawał się płynąć nieznośnie wolno. Shira w coraz większym napięciu oczekiwała na słowa, jakie padną z ust nieznajomego. Nie padło żadne. Zamiast tego zobaczyła krótki błysk białek jego oczu. Zerknął w lewo, wskazując jej dyskretnie coś, co znajduje się po tamtej stronie wozu. A później, jak gdyby nigdy nic odwrócił twarz powracając, do swojej wyjściowej pozycji. To, co właśnie między nimi zaszło, ciężko byłoby nazwać rozmowę. Wyglądało jednak na to, że cokolwiek to było, właśnie dobiegło końca.

- To zły pomysł, kamratko - odezwał się niemiły, kobiecy głos. Ten sam, który słyszała wcześniej. Porywaczka stała obok wozu, dokładnie w miejscu, które wskazał jej przed chwilą współwięzień. Musiała się poruszać bezszelestnie, skoro udało jej się tak niezauważenie podejść. Najwyraźniej wszystko słyszała i przyglądała się całej scenie.
- Bardzo zły i z bardzo wielu powodów. Po pierwsze dlatego, że ten dzikus pewnie cię nawet nie rozumie. Po drugie dlatego, że jest związany dla twojego, nie naszego bezpieczeństwa. Po trzecie zaś dlatego, że nawet gdyby udało si się uciec, czego wcale nie zamierzamy ci ułatwiać, to z tego boru żywa nie wyjdziesz. Choćbyś miała broń i trzech takich jak on do pomocy, nie doczekasz świtu. Możesz się z tym nie zgadzać, może ci się nie podobać, możesz w to nie wierzyć, ale jesteśmy w tej chwili twoją jedyną nadzieją, na to, że przeżyjesz najbliższe dni. My, nie to zwierzę - dodała wskazując mężczyznę. - Czy zrozumiałaś?
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 19-04-2016, 22:32   #18
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Spojrzenie mężczyzny sprawiło jej niemal namacalny ból, przypominając cały smutek i strach, które poczuła w dniu, w którym jasne stało się, że paskudna rana nie zniknie, a Cesarz na pewno nie poślubi ułomnej dziewczyny. Nawet jeśli była to ułomność nabyta.

Jednocześnie Shira, starsza o kilka lat, uświadomiła sobie, że tak naprawdę nie było jej dane przeboleć okaleczenia. Zbyt mocno przygniatał ją ból rodziny, nauczycieli... wszystkich, których zawiodła, którzy biadolili nad jej przyszłością, ale nie nad nią samą. Teraz po latach przyszło pytanie: A co ona sama poczuła, skazana na brzydotę? Spojrzenie tajemniczego mężczyzny było niczym kluczyk, który przekręcił zamek szkatułki, w której trzymała własne odczucia.

"No i co? Nie muszę ci się podobać!" - chciała wykrzyczeć dzikusowi w twarz, lecz tego nie zrobiła. Nie chciała, by emocje uczyniły ją żałosną. Nie tędy droga.

Sytuacja zresztą sama się rozwinęła, choć nie po myśli byłej księżniczki. Spotkanie z kobietą i to co mówiła, powróciło jednak wspomnienia nauk, które Shira pobierała w zamku. Teoria wojny była jednym z najmniej lubianych przez nią przedmiotów, lecz to właśnie głoś sir Ferrdera, nauczyciela, odezwał się w głowie dziewczyny:

"Jeśli nie masz przewagi nad przeciwnikiem, stosuj zasadę dymu i luster, czyli niedomówień i kłamstw. Ale nie takich wyssanych z palca kłamstewek, lecz dostosowanych do oczekiwań drugiej strony. Przeciwnik myśli, że masz armaty? Mów o armatach. Mów jak najczęściej, bo ściany mają uszy, a wrogowie zazwyczaj święcie wierzą temu, co wydawało im się ukryte, co podchwycili szpiedzy."

Choć reakcja Shiry mogła wydać się nieco opóźniona, dziewczyna szybko odsunęła się od mężczyzny, patrząc na niego ze strachem. Skoro kobieta chciała, by się go bała - tak też będzie czynić. Tylko ona wszak widziała ostrzegawcze spojrzenie dzikusa, które mimo wszystko wystarczyło, by zrozumieć, że to nie w nim ma teraz wroga. Zresztą ze słów kobiety wynikało, że przyjął on prawdopodobnie podobną strategie, udając, iż nie rozumie słów, które doń kierowano. Tak, dym i lustra.

- Nie przypominam sobie żebyśmy były kamratkami - odezwała się Shira butnie - Gdzie mnie wieziecie? Czego chcecie w ogóle ode mnie?! Wujcio na pewno się zdenerwuje, gdy się dowie!

Co prawda wujcia wymyśliła na poczekaniu, ufając, że kobieta nie pociągnie tego tematu. Chciała jednak zasygnalizować, że jeśli zniknie na dłużej, ktoś to zauważy. Jednocześnie poczuła ukłucie w piersi - gdyby teraz umarła, nikt by się nie dowiedział, nikt by po niej nie zapłakał...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 23-04-2016, 23:29   #19
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Kobieta prychnęła, powstrzymując śmiech.

- Masz rację, nie jesteśmy kamratkami. Dobrze, że to rozumiesz. Nie jesteśmy też wrogami. Nie żywię do Ciebie niechęci. Prawdę mówiąc jesteś mi obojętna. Nasze drogi połączyły się za sprawą zwyczajnych interesów. Jesteśmy... pośrednikami. Zabieramy ludzi z jednego miejsca, przewozimy w drugie. To wszystko. Czasem tylko umowa wyraźnie określa, w jakim zakresie należy dbać o to, by towar docierał na miejsce nieuszkodzony. Jedni chcą zdolnych do pracy, drudzy do walki lub rodzenia dzieci. Jedni chcą żywych, drugim wszystko jedno. I w takim właśnie zakresie podlegasz mojej ochronie. To kwestia... - przez chwilę szukała odpowiedniego określenia - zawodowej uczciwości. I troski o własne finanse ma się rozumieć.

Zamilkła na chwilę zapatrzona na coś, czego Shira nie mogła dostrzec ze swojego miejsca.

- To chyba wszystko co musisz wiedzieć - podjęła znowu - nasza podróż potrwa dobrych kilka dni, więc lepiej przywyknij do naszego towarzystwa. Jeśli nie będziesz sprawiać problemów, to nie stanie ci się w tym czasie nic złego. Odpocznij. Niedługo przyniosą wam coś do jedzenia.

Po tych słowach odwróciła się i odeszła. Wkrótce jej podkomendni zaczęli się krzątać po obozie. Rozstawili kilka pochodni, dzięki czemu widziała ich przemieszczające się sylwetki. Wszyscy byli uzbrojeni, ale każdy inaczej. U jednego zobaczyła krótki, szeroki miecz, dwóch innych niosło łuki przewieszone przez ramię, jeszcze inny dzierżył maczugę. Poruszali się szybko, wypełniając zlecone każdemu sprawunki. W ich zachowaniu było jednak coś dziwnego. Niczym dzikie zwierzęta zdawali się czujni na najmniejszy szmer dobiegający z głuszy. Nieustannie nasłuchiwali, oglądali się za siebie. Gdy w oddali rozlegał się dźwięk choćby tylko przypominający ryk dzikiego stworzenia, który słyszała poprzednio, przystawali i wpatrywali się w mroczną gęstwinę, w poszukiwaniu jakiegoś poruszenia. A potem z wolna wracali do swoich zadań, na wszelki wypadek zerkając przez ramię raz jeszcze.

Wkrótce za swoimi plecami usłyszała trzaski dobiegającego z rozpalającego się ogniska. Odgłosom zawtórował dym i zapach jedzenia. Woń pieczonego mięsa i gulaszu pozwalała przypuszczać, że polowanie przebiegło bardziej niż pomyślnie. Shira poczuła ucisk w żołądku. Nie wiedziała właściwie jak długo była nieprzytomna, a dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo doskwiera jej głód. Na przekór temu nie spieszono się, by ich nakarmić. Wydawało jej się wręcz, że porywacze zamierzają się nażreć do syta i dopiero wtedy, ewentualne resztki podać swoim więźniom. Tym bardziej zdziwiło ją, że porcja pachnącego, ciepłego gulaszu, jaką zarośnięty mężczyzna wsunął przez wąskie drzwiczki u dołu skrzyni była całkiem obfita. Obok miski rzucił jej metalową łyżkę. Była ciężka, jakby wykonał ją jakiś nieudolny kowal w przerwie, między podkuwaniem jednego a drugiego konia. Na dodatek brudna, jakby ktoś po drodze upuścił ją w błoto raz czy dwa.

- Ma starczyć i dla ciebie i dla dzikusa. Karm go i jedz sama. Tylko uważaj. Gotów odgryźć ci paluchy razem z tą łyżką!

Mężczyzna zaśmiał się głośno, jakby właśnie opowiedział najlepszy w życiu dowcip, po czym wrócił do pozostałych.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 24-04-2016, 13:24   #20
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Sam go sobie karm! Nie jestem niczyją niańką! - odfurknęła dziewczyna.

Nie chciała wyjść z roli oburzonej towarzystwem dzikiego towarzysza.

W tak zwanym międzyczasie, gdy z irytacją czekała na posiłek, zdążyła się nieco przyjrzeć otoczeniu. Wóz był dość niezwykłej konstrukcji. Dookoła widać było gołe deski, a jedynym wyróżniającym się elementem były małe drzwiczki, przez które podano jedzenie. Były one jednak za małe, by to przez nie wsadzono Shirę i mężczyznę do środka. Musiało być inne wyjście i dziewczyna zamierzała je znaleźć... ale nie teraz. Dopiero gdy faktycznie zostaną sami.

Dawna szlachcianka, była narzeczona samego imperatora spojrzała z obrzydzeniem na łyżkę. Ujęła ją jednak w dłonie i skrawkiem koszuli zaczęła czyścić. Potem podniosła miskę strawy, co wywołało falę charakterystycznych odgłosów z jej brzucha. Była naprawdę głodna. Mimo to podsunęła się do dzikusa. Badawczo przyjrzała się więzom, które krępowały jego kostki i nadgarstki. Były bardzo mocne, mężczyzna musiał cierpieć, choć nie pokazywał tego po sobie.

Shira nabrała łyżką nieco gulaszu i wysunęła w stronę towarzysza. Starała się nie zwracać uwagi na jego aurę drapieżnika. Zresztą, choć nigdy nie przyznałaby się do tego, czuła się nieco pewniej, skoro był związany. Mężczyzna nie zareagował.

- Jedna dla ciebie, jedna dla mnie - wyjaśniła, potrząsając łyżką. To również nie wzbudziło zainteresowania. - Myślisz, że jest zatrute? Gdyby chcieli nas zabić, raczej nie sililiby się na takie metody. - mówiła przyciszonym głosem.

Na potwierdzenie słów, wsunęła łyżkę do ust. Gulasz był całkiem niezły i mile rozgrzewał od środka. Shira zwalczyła chęć pochłonięcia kolejnej porcji. Znów nałożyła trochę jedzenia na łyżkę i przystawiła blisko twarzy dzikusa. Spojrzał na nią tym swoi dziwnym, nieprzeniknionym wzrokiem, lecz nadal się nie poruszył.

- Patrzysz na bliznę?
- spytała z irytacją - Tak, wiem, paskudna. I nie mam do niej żadnej wzruszającej historyjki. Nie uratowałam nikogo, nie uszłam zamachowi na swoje życie. To był wypadek. - prychnęła, po czym dodała ciszej - Miałam wyjść za bogatego człowieka. Musiałam być wszechstronnie wykształcona... historia, geografia, taniec, etykieta... ale ja lubiłam fechtunek. No i za bardzo go polubiłam. Dzięki tej bliźnie uciekłam od nudnego bycia żoną i rodzenia bachorów, ale czy coś zyskałam w zamian? Tak, wolność. Wolność pełną takich spojrzeń. - wymierzyła oskarżycielsko łyżką w obcego.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 24-04-2016 o 13:26.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172