Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-08-2013, 15:52   #11
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
- Twój znajomy nie jest zbyt towarzyski. - Nemet odprowadziła wzrokiem czarnowłosego towarzysza Lawii. Proponuję załatwić dzisiaj wszystkie formalności w gildii i jeszcze dziś wieczorem udać się do Przystani. Tam przenocujemy i rano przewieziemy towar do miasta. Jak tylko go sprzedam dostaniecie resztę swojej zapłaty i będziecie wolni.
Zostawiła na blacie stołu należność za piwo i zaczęła się szykować do opuszczenia gospody.
- A skoro wasza dwójka kieruje się na północ mogę wskazać wam drogę.
Wstała i poprawiła poły płaszcza przy okazji sprawdzając czy każdy element oręża jest na swoim miejscu.
- Tak więc zapraszam ze mną wszystkich zainteresowanych.
Wychodząc dziewczyna chcąc nie chcąc musiała minąć grupę hałaśliwych żołnierzy. Nie pytała się Lawii czemu szukają oni jej towarzysza. Sama nie chciała by jeden z nich dowiedział się o jej pobycie w mieście.
- Nemet?! Co za zbieg okoliczności. Właśnie wróciłem z pod Gordum i kogo spotykam w pierwszej lepszej karczmie - samą Nemet Drageor we własnej osobie.
Rudowłosej zwinnym unikiem udało się uniknąć wyściskania przez mężczyznę.
- Czemu jesteś taka oschła? - W jego głosie można było wyczuć nutkę żalu - Corwin ucieszył by się z twojego spotkania, ale niestety musiał wziąć udział w przemarszu i nie mógł do nas dołączyć.
- Przykro mi Benedykcie, ale spieszy mi się.
- Po co się spieszyć? Do wieczora jeszcze daleko. - zerknął na towarzyszy Nemet. - Zaproś swoich znajomych i dołączcie się do nas. Trzeba solidnie opić zakończenie tego konfliktu i nasz powrót do Vivek.
- Może innym razem. - Dziewczyna była nieugięta. - Pośpieszmy się. Mamy mało czasu. - Założyła kaptur na głowę i wyszła.
Mężczyzna zwany Benedyktem nie zdążył zareagować, gdyż jeden z jego kumpli otoczył jego szyję ramieniem, a w garść włożył mu kufel jasnego piwa.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.
Kitsu jest offline  
Stary 31-08-2013, 13:06   #12
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
MG
Lawia posłusznie podążała za ludzką łowczynią. Oczywiście w ślad za nimi szli również pół ork i bard. Elfka wydawała się być nieobecna. Pogrążona była we wspomnieniach, a dokładnie jednym.
Gra
Dwa dni wcześniej...
...Puszcza Lovferhet...

- ...da się to jakoś skrócić? - zapytał dojrzały elf wychodząc zza leśnych krzewów.
<img src="http://megstewart.files.wordpress.com/2011/04/male-elf-lorisal.jpg" alt="zellis" height=400 width=275 />
- Skrócić? Z jakiej przyczyny? - Wyłoniło się młode elfie dziewczę.
- On tego nie zapamięta. Choć nawet jeśli. Raczej zbyt często nie będzie cię tak nazywać. Co powiesz na Lawia?
- Może być. - powiedziała obojętnie, wzruszając ramionami - Panie Zellis. Może mi pan opowiedzieć coś na temat tej osoby do której zmierzamy?
- Samotnik, odludek. Ma dużą wiedzę o świecie, głównie opowieści. Pamiętaj by nie pytać go o jego przeszłość. Z pozostałej wiedzy: To Leśny łowca. Na pewno o nim słyszałaś.
- Łowca? To jest takowa funkcja w naszej społeczności? Myślałam że jedyne bojowe to łucznicy oraz tancerze ostrzy. - Lawia poprawiła łuk na swoich plecach.
- To funkcja która została nadana tylko jemu. Choć od pół roku trwają już szkolenia na łowców. Nikt mu nie jest w stanie dorównać. Jego renoma stała się aż tak wielka. - uśmiech.
- Och. To ciekawe. Skoro jest taki niezwykły to czemu jeszcze go nie spotkałam?
- Nie lubi społeczności. No i nasi mieszkańcy też lekko się go boją. Pamiętasz zabójstwo poprzedniego króla? - uprzedził pytanie.
- Coś słyszałam. Chodzi o tego tyrana sprzed parudziesięciu lat?
- Tak właśnie o niego. To robota Gareta.
Dziewczę zamilkło na chwilę i podążała przez las, w ślad za swoim przewodnikiem.
- Ale to jeszcze nic. - Powiedział po chwili. - Wśród mieszkańców z poza puszczy zyskał miano "Leśnej duszy".
- Dlaczego? - zapytała nim stwierdziła że nie chce znać odpowiedzi.
- Pozbył się kilku osób w bardzo nieprzyjemny sposób. Komuś udało się zbiec i o tym rozpowiedział. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nikt już się nie zapuszcza do naszej puszczy. Nieproszony... - Podniósł rękę nakazując postój.
Elf uklęknął i wskazał na delikatną nić przeciągniętą u spodu ścieżki.
- Jesteśmy już na miejscu. Chodź za mną i uważaj.
Po przemierzeniu kilkunastu metrów doszli do małej polany ze strumykiem. Przy nim wylegiwał się czarnowłosy elf.

- Garet! - Krzyknął elf przebudzając czarnowłosego - Kopę lat!
- Wujek Zellis! - Młodzieniec podniósł się z niemi w pokazowym stanięciu na jednej ręce.
Obaj towarzysze uścisnęli się na powitanie.
- Garet. A może powinienem ci mówić "Leśny duchu?"
- Bez przesady wujku. Tak nazywają mnie już prawie wszyscy. Słyszałem że tym mianem straszy się teraz dzieci, by nie wchodziły w głąb lasu.
- Dziwisz się? Zbliżają się niebezpieczne czasy. Każdy myśli o bezpieczeństwie. A poza tym pamiętasz w jaki sposób zyskałeś to miano.
- To byli zwykli bandyci. I chcieli mnie zaatakować. Musiałem się bronić.
- Mogłeś ich chociaż dobić zanim pozostawiłeś ich w lesie.
- Nie zabijam tego czego nie mam zamiaru zjeść, ani tego co mi nie zaszkodziło. Co trafia na łono natury do niej należy. Zresztą zwierzęta nie zbyt lubią padlinę. A tak przynajmniej ich życie nie poszło na marne. Ha ha
- Ty i twój czarny humor. - zaśmiał się starszy - Pozwól że przedstawię ci. Oto Lawia. Pamiętasz. Opowiadałem ci o tym tydzień temu.
- Wujku. Moja zdanie nie uległo zmianie. Nie zamierzam niańczyć dzieci.
- Garecie. Taki jest rozkaz. Wiem, że nikt nic ci zrobić nie może, ale proszę. Tłumaczyłem ci już jak to wygląda i co ma na celu. - Czarnowłosy wzruszył ramionami i uległ namowie.
- Wszystko i tak sprowadza się do polityki i siły. Czyli wszystkiego co mam głęboko w dunhan' - ostatnie słowo ściszył tak by słyszał je jedynie starszy elf. Nie wypadało tak mówić czy kobietach.
- Masz rację, niedługo jednak będzie więcej łowców, a tym samym nikt nie będzie miał już do ciebie interesów.
- Wierzysz w to? Zaraz więcej łowców?
- Masz rację. Jesteś nieoceniony. - uśmiech. - Tak od pół roku trwają szkolenia na tą kastę. Kiedy ostatnio byłeś w mieście?
- Jak król zlecał mi zbadanie pradawnego miasta. To będzie już z prawie dwa lata. - Dziewczę zdziwiło się.
- Tak więc. Kolejne wytyczne to podróż do świętych lasów kistune. Jak wrócisz opijemy to u mnie. Miód już zyskał na sile. - uśmiech. - Teraz was zostawię samych. To wasza podróż. Dbaj o nią. - uniósł rękę do góry odchodząc - Avien seiian. [Szczęśliwej przygody]

Gdy starszy odszedł elfka postanowiła wylać z siebie wszystkie złości.
- Posłuchaj mnie! Po pierwsze nie jestem dzieckiem. - emocje w niej wzbierały - Po drugie będziesz słuchał i robił to co mówię. Dotarło!
Garet przetarł zaspane oczy i spojrzał na elfkę. Jego źrenice miały kolor szmaragdów. Wyraz twarzy mówił jednak, że nie jest zadowolony.
- Posłuchaj mnie dziewczynko. Tu jest las. Nie masz tu żadnej władzy. A beze mnie szybko staniesz się nawozem dla gleby.
- Takiś pewny? Spokojnie dam sobie radę sama. Potrafię ustrzelić zwierza z 200 a nawet jeśli będzie możliwość 300 metrów.
- Mi do polowania wystarczy nóż. - Wyciągnął z pochwy usytuowanej na pacie w lini lędźwi.
Napięcie między obojgiem jeszcze chwilę się utrzymywało. Później Garet głęboko westchnął i schował swój sztylet.
- To będzie męcząca podróż. Jeśli jesteś gotowa chwilę odpocznij. Ja się przygotuję i wyruszymy.
- Pod drodze zawitamy do Vivek. Przyda nam się prowiant na drogę. Przydało by się więc upolować coś na wymianę walutową.
Garet stał chwilę rozważając jej słowa. Następnie podszedł do strumienia i zaczął się rozbierać. Co prawda zdjął tylko górę stroju ukazując kształtne ciało i czerwone znamiona na ramionach. Taka sytuacja zaskoczyła elfkę, która natychmiast pokryła się pąsem i odwróciła. Nie mogła jednak powstrzymać odruchów zerkania za siebie.
MG
Wspomnienie w tym momencie zostało przerwane. Elfka wpadła na Nemet która na chwilę się zatrzymała.
- Wybacz - powiedziała odnajdując się w sutuacji. Stali własnie przed gildią kupiecką.
 
__________________
Kanbaru Suruga: Skoro nie cieszy cię zbereźna rozmowa z młodszą dziewczyną, jak masz zamiar przetrwać w społeczeństwie?

Ostatnio edytowane przez Poker123 : 16-09-2013 o 10:57.
Poker123 jest offline  
Stary 06-09-2013, 21:26   #13
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Mieli szczęście - siedziba gildii kupców była jeszcze otwarta. Po wejściu do środka i pokonaniu kilku korytarzy, paru klatek schodowych stanęli pod odpowiednimi drzwiami urzędnika do spraw ochrony towarów wszelakich. Po stanowczym zapukaniu w drewniane drzwi Nemet, Lawia oraz ich towarzysze weszli do środka.
Wnętrze pokoju urządzone było prosto i funkcjonalnie. Przy ścianach stały regały na księgi i teczki, Najważniejszym meblem było sporej wielkości biurko, na którym piętrzyły się stosy różnych dokumentów. Za biurkiem na wysokim krześle siedział gnom, który właśnie lustrował wejście dwóch kobiet oraz dwóch mężczyzn.
- Chciałabym spisać umowę pomiędzy mną, a tymi tutaj osobami obejmującą warunki ochrony ładunku skór na trasie z Przystani do Vivek. Panna Lawia zgodziła się podjąć tego zadania za 25 złotych monet - 5 zostanie wypłaconych teraz, a 20 po zakończeniu zadania. Panowie dostaną teraz po 2 sztuki złota na osobę i 10 po wykonaniu zadania. Ponadto każdy przestępca należy do tej osoby, która go złapała i ta osoba ma prawo do wzięcia nagrody w straży miejskiej. Chciałabym spisać odpowiedni dokument zawierający wszystkie te informacje. Każdy dostanie dla siebie kopie, dodatkowo jedna kopię chciałabym pozostawić w gildii.
Gnom słuchał słów i w miarę mówienia wyciągał potrzebne formularze do wypełnienia. Gnomy wręcz uwielbiały formularze. Wszystko według nich można sklasyfikować i wpisać w odpowiednią rubrykę. Wypełnienie wszystkich dokumentów zajęło im trochę czasu, ale pod koniec każdy miał swoją kopię umowy, z podpisami wszystkich zainteresowanych stron.
- Teraz dostańmy się do Przystani zanim zrobi się na prawdę późno. Mój koń jest w miejskiej stajni i podejrzewam że jakieś wierzchowce dla was też się znajdą.
Dobranie koni dla elfów nie okazało się problematyczne. Zwierzęta szybko zaprzyjaźniły się z leśnymi elfami. Okazało się iż bard miał własnego wierzchowca. Sprawa wyglądała natomiast o wiele gorzej dla pół-orka. Gdyby nie to iż stajenny nie wiadomo skąd wytrzasnął zimnokrwistą klaczkę biedny wojownik musiałby biec za innymi. Po paru godzinach podróży późnym wieczorem dotarli do Przystani i zakwaterowali się w niewielkiej karczmie o nazwie "Ryczący Byk".
...

Świeciło słońce, a po niebie sunęły małe, białe baranki chmur. Nemet miała na sobie błękitną sukienkę i tańczyła na polanie pełnej leśnych kwiatów. Corwin spokojnym krokiem szedł w jej kierunku, Zatrzymał się 10 metrów od niej i uśmiechnął,a ona nie przestawała tańczyć. Rude włosy falowały na wietrze i w rytm pląsów. Gdy skończyła podszedł do niej i objął ją w pasie.
- Jesteś piękna.
Dziewczyna zaśmiała się o objęła jego szyję ramionami.
- Więc mnie pocałuj.
Obudziło go pianie koguta. Co za cholera, żeby przerywać w takim momencie. Corwin przetarł zaspane oczy i zwlukł się z łóżka. Był sam. Wczorajszego wieczoru dowiedział się od Benedykta iż Nemet pojawiła się w mieście i postanowił ją odnaleźć. Jeszcze nie wiedział co jej powie gdy się spotkają. Od tamtej rozmowy nie widzieli się przez długi czas. On pojechał na wojnę, ona przeniosła się nie wiadomo gdzie. Tylko szczęśliwy zbieg okoliczności mógł skrzyżować drogi tych dwoje. Szybko ubrał się w skórzane spodnie, kaftan i długi płaszcz. Do pasa przytroczył długi, prosty miecz. Tak ubrany wyszedł i skierował się w stronę bazaru. Podobno Nemet wynajęła ochroniarzy do pilnowania jakiegoś transportu więc jeśli pojawi się w mieście to na pewno będzie go chciała sprzedać właśnie tutaj.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.

Ostatnio edytowane przez Kitsu : 07-09-2013 o 15:29.
Kitsu jest offline  
Stary 12-09-2013, 15:33   #14
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
Od wczorajszego wieczora Garet miał zły humor. Do przystani przyjechał na tym samym koniu co Lawia. Oczywiście odprowadził swoją towarzyszkę jak i resztę kompani do karczmy "Ryczący Byk". Sam jednak nocował poza obrębem miasta. Nad ranem, ciągle markotny, pojawił się w karczmie. Odprowadził także swoich "druhów" na tutejszy bazar. Oczywiście wpierw prowizorycznie się zakamuflował w swoim długim czarnym szalu. Następnie ponownie się ulotnił czym rozzłocił pół orka i lekko zdenerwował Nemet. Nim jednak zniknął przekazał elfce sakiewkę z 12 monetami które utargował za sprzedaż zdobyczy dnia uprzedniego.
Opuszczając plac targowy nieumyślnie zderzył się z przechodniem w płaszczu. Nieszczęśliwie jego szal rozwinął się.

***

Corwin wczesnym rankiem przyszedł na Bazar. Chciał jak najszybciej znaleźć swoją ukochaną. Nieszczęśliwie jednak był zbyt pobudzony i roztargniony. Tak więc tuż przed wejściem na plac targowy zderzył się z zamaskowanym osobnikiem. Czarnowłosy elf o złotych oczach i czerwonych znamionach na ramionach.
- Proszę wybaczyć. Zamyśliłem się. Nic ci nie jest?- Powiedział rycerz wyciągając przyjaźnie dłoń.
- W porządku... - Słowa wypowiedziane wolno i bez gracji. Elf nie przyjął pomocy. O własnych siłach wstał, podniósł z ziemi szal, którym obwiązał głowę i odszedł.
- Żegnam.
- Bywaj. - Odparł i odwrócił się w stronę targu. "Co go ugryzło? Nieludzie są strasznie nie towarzyscy" Już miał udać się dalej w drogę gdy naszła go myśl. A raczej wspomnienia z nad obozowych ognisk. Jego towarzysze broni dość często opowiadali przeróżne bajki i opowiastki by umilać noce na polu bitwy. Czarno-włosy elf z czerwonymi znamionami. Postrach puszczy, niewidzialny zabójczy łowca.
- Leśny duch! - Powiedział w duchu do siebie i odwrócił się w stronę, w którą udał się elf. - Czyżby to nie były tylko bajki. To zły znak. Coś się szykuje. Muszę ostrzec Nemet! - Pobiegł w głąb, miedzy straganami.

***

-...Że ile? 15 monet! Te strzały się do niczego nei nadają. Nic mnie nie obchodzi że to dębowy drzewiec i trudno dostępny. - Targowała się ze sprzedawcą Lawia. - Nie potrzebne mi strzały, których się nie da wystrzelić. Dziewięć monet!
- Takich strzał już panienka nie dostanie. No i groty mają.
- Mówisz o tych kawałkach stalowej blachy? To nazywasz grotem. Przecież to się nawet w drzewo nie wbije, a co dopiero mowa o zbroi.
- 11 monet za 10 sztuk. Niżej nie zejdę.
- Zgoda! - Potwierdziła elfka zadowolona z utargu. - Wezmę 20 strzał. - Schowała zakup do kołczanu i wypłaciła należyte 22 monety.
"Szczęśliwie mam zapasowe groty. A o dębowe drzewce dzisiaj trudno." - Radowała się w duchu, wracając do reszty.
- Zakup się powiódł? - Zapytała dowódczyni Nemet
- Owszem.
- Więc ruszamy w drogę. Formalności i towar już załatwione. Gdzie twój chłopak?
- Nie jest moim chłopakiem. - Oburzyła się elfka. - Pewnie czeka przy bramie.
- Pięknie. Po prostu pięknie. - Narzekał ork - Dobry toważysz broni. Znika bez uprzedzenia i nie wiadomo kiedy. A jak dojdzie do starcia to też sobie gdzieś pójdzie?
- Nie martw się nie zostawi nas. Nie powinien... - Ostatnie słowa wypowiedziane były szeptem do siebie. Elfka wiedziała że działa na przekór jego planom. Wiedziała też że jest on indywiduum i to, że może nie dołączyć do walki, jest prawdopodobne.
- Stanie do walki. Nie martw się. - Powiedział bard. - Możesz uznać że to intuicja poety. - Na te słowa ork prychnął.
- Dobrze. - Podsumowała kłótnie, Nemet. - Skoro wszyscy gotowi to możemy ruszać.
Drużyna wtedy jeszcze nie wiedziała że są obserwowani. Obserwowani przez oczy pełne nadziei na zarobek.
- Nemet! - Rozległ się krzyk zza pleców całej grupy. Niespełna dziesięć metrów za nimi stał mężczyzna w płaszczu.
- Corwin!? - Słowa zaskoczenia wypowiedziane przez dowódczynię.
 
__________________
Kanbaru Suruga: Skoro nie cieszy cię zbereźna rozmowa z młodszą dziewczyną, jak masz zamiar przetrwać w społeczeństwie?

Ostatnio edytowane przez Poker123 : 16-09-2013 o 10:57.
Poker123 jest offline  
Stary 13-09-2013, 11:23   #15
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Corvin wieczorem spotkał się z Benedyktem w jednej z licznych karczm miasta Vivek, a ten mocno już wstawiony opowiedział mu o spotkaniu z Nemet której towarzyszyła grupka ciekawych osobników - dwóch elfów, pół-ork i bard. Corvin przez dłuższą chwilę stał i zastanawiał się nad czymś. A więc nie przewidziało mi się. Widziałem ją z dwoma elfami - przypomniało mu się.
- Przykro mi Benedykcie, ale nie będę mógł się z tobą dzisiaj napić. jadę jej szukać. Muszę jej wytłumaczyć parę spraw. Może mnie zrozumie, a może nie, ale nie mogę się poddawać.
- Czekaj, jadę więc z tobą. - Benedykt po przyjacielsku otoczył ramieniem szyję Corvina, gdyż lekko się już chwiał na nogach. - Przyda Ci się ktoś kto ją uspokoi jak wpadnie w szał na twój widok.
Corvin nie miał wyboru i razem z Benedyktem opuścił karczmę. Ze stajni wziął swojego oraz Benedykta konia i traktem ruszył do Przystani. W nocy śnił mu się dziwny sem i nie mógł spać, postanowił więc, że wcześnie wstanie i pójdzie rozejrzeć się po bazarze.

***

Nemet wcześnie rano poszła odebrać towar z gildii i przygotować go do drogi. Całość mieściła się na jednym, ale potężnym wozie, który ciągnęła czwórka koni. Razem z nią dla towarzystwa poszli bard oraz pół-ork i teraz pilnowali oni wozu podczas gdy Nemet szukała Lavii i jej towarzysza na bazarze. O tej porze nie było jeszcze dużego tłoku, ale ludzie powoli się schodzili. Ludzkie głosy mieszały się z szczekaniem psów, gdakaniem kur na sprzedaż, i brzękiem monet. Nie znalazłszy Lawii Nemet wróciła do wozu, by po chwili zobaczyć wychodzącą elfkę z pękiem dębowych strzał. Po krótkiej sprzeczce gdy wszyscy mieli już zajmować swoje miejsca na wozie, zza pleców Lawii wyłonił się postawny mężczyzna w płaszczu.
- Nemet! - rozległ się krzyk.
- Corwin!? - słowa wypowiedziane przez dowódczynię która przez chwilę stała osłupiała i wpatrywała się w niego ze zdumieniem, po czym jej twarz zaczęła przybierać czerwony kolor.
- Ty draniu. Jak śmiesz w ogóle pokazywać mi się na oczy, po tym co mi zrobiłeś. - słowa te zostały wypowiedziane przez zaciśnięte zęby i ociekały aż jadem - Nie wstyd Ci. Nie chcę cię więcej na oczy widzieć tu draniu. Więcej mi się nie pokazuj.
Zaciekawieni klienci oraz turyści zainteresowali się awanturą i teraz parę osób przyglądało się scence z ciekawością. Lawia i Gilbert stwierdzili iż nie chcą mieć z tym nic wspólnego i przeszli na tył wozu, aby tam się gdzieś usadowić. Za to pół-okr był przeszczęśliwy i z kozła dopingował Nemet podrzucając jej coraz to bardziej soczyste obelgi.
- Przestań robić scenę w miejscu publicznym - w końcu Corvinowi udało się dojść do słowa, gdyż dziewczyna musiała złapać oddech. - Pozwól mi się wytłumaczyć. Może przejdziemy gdzieś gdzie będę mógł z tobą porozmawiać na osobności.
- Teraz nie mam czasu. Muszę dowieść zawartość tego wozu do Vivek, ale dobrze. Dam Ci jeszcze jedną szansę. Spotkajmy się jurto wieczorem w gospodzie "Smoczy pazur".
- W takim razie może będę mógł Ci pomóc w przewiezieniu tego co tam masz? Benedykt! - zawołał na towarzysza, który wyszedł z bazaru obgryzając sporej wielkości jabłko.
- Pomożemy Nemet. Leć po konie i spotkamy się przy bramie.
Dziewczyna niechętnie przystała na propozycję, ale wiedząc iż tych dwóch to świetni wojownicy zgodziła się. Usiadła na koźle obok pół-orka, a Corwin wskoczył na wóz i ruszyli. Przy bramie przesiadł się na swojego karego ogiera. Ciemnowłosy elf nie pojawił się.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.
Kitsu jest offline  
Stary 13-09-2013, 18:49   #16
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
Konwój wyruszył z miasta niespełna 20 minut po kłótni na bazarze. Przed wozem na koniach jechali Gilbert i Lawia. Elfka jak i Bard była zakapturzona z przewieszonym łukiem na plecach. W wypadku barda zamiast łuku na plecach była lutnia.
Nemet, jadąca na wozie razem z orkiem, zauważyła dziwną zmianę. Gdy elfka siedziała na koniu zdawała się być większa. Wcześniej gdy jechali do przystani elfka trzymała się z tyłu więc nie było tego widać. Było to dość dziwne, ale łowczyni nie zamierzała o nic pytać. Wciąż miała za złe jej towarzyszowi że się nie pojawił. Ork zdawał się być dumny z tego, że miał rację a nikt do nie słuchał. Za wozem na koniach jechał Corwin oraz Benedykt jako straż tylna. Po minie rycerza można było wyczytać, że bardzo, nawet teraz, chciałby porozmawiać z ukochaną.
Droga mijała w spokoju do czasu...

W połowie drogi do miasta zaczął się niepokój. Konie zdawały się być pobudzone i narowiste. Lawia unosząc dłoń zza płaszcza dala znak nakazując ciszę i ostrożność. Gilbert zgrabnym ruchem położył dłoń na swej szabli. Podobnie uczyniła "straż tylna". Co dziwne daleko na horyzoncie widać było miasto, a w okolicy nie było żadnych drzew ani zarośli. Co prawda teren był nierówny, pagórkowaty, ale nie przesadnie.
Nagle słychać było szczęk. Elfka zwinnym choć dziwnym ruchem ściągnęła z siebie łuk i nakazała się wszystkim schować. Po chwili z obu stron drogi podniosły się drewniane klapy zarośnięte trawą. Z nich wychylili się łucznicy i kusznicy. Zasypując konwój gradem pocisków.
Większa część strzał i bełtów skupiła się na straży tylnej oraz na łucznicze. Ktoś dobrze to zaplanował starając się jak najszybciej usunąć dalekosiężną wojowniczkę. W przypadku straży tylnej pomogły stalowe zbroje i szybka reakcja, choć nie obyło się bez ran. Na wozie ork ochronił Nemet i siebie 2 przygotowanymi stalowymi tarczami. Co prawda w jego nogę wbił się bełt, ale jakoś zbytnio mu to nie przeszkadzało. Gilbert pokazowym zeskoczeniem z konia i odbiciem w locie 2 strzał schował się pod wóz. Konie nie miały tyle szczęścia. Dwa wierzchowce pociągowe padły. Koń barda raniony zdołał uciec. To co było najbardziej szokujące to elfka. Jej koń jak i ona sama naszpikowani byli jak jeże. Koń nie zdołał zrobić kroku. Momentalnie przechylił się i zaczął upadać. Zakapturzona elfka również. Jednak przed upadkiem udało jej się odbić od konia i wylądować metr od niego. Ostrzał szybko się skończył i nastąpiło przeładowanie. W tej samej chwili, z obu stron drogi, z przygotowanych rowów wyskoczyli uzbrojeni bandyci.
Cała grupa przygotowała się do starcia. Spod wozu wturlał się bard z zapaloną laską dynamitu i cisnął ją w przeciwległy rów gdzie szykowano kolejny ostrzał. Wtedy nastąpiło zaskoczenie. Rzekomo martwa elfka podniosła się szybko z ziemi i napięła łuk celując w przeciwległy rów. W tej samej chwili zrzuciła z siebie płaszcz pod którym znajdował się również Garet...

***

Przystań. Brama miejska przed wyjazdem...
Lawia oraz Gilbert dotarli na miejsce pierwsi, gdyż znudziło im się słuchanie całej kłótni. Przed bramą wraz z dwójką koni czekał Garet. W rekach trzymał on duży płaszcz w tym samym odcieniu co płaszcz elfki.
- Widzisz! Moja intuicja się nie myli. - Stwierdził z zadowoleniem bard. W oczach elfki pojawiła się ulga.
- Po co ci płaszcz? - zapytała z ciekawości.
- Będzie gorąco. - Zimne stwierdzenie. - Mamy problem. - Oboje słuchaczy wykazało zainteresowanie. - Od Vivek mamy ogon. Wiedzą już o nas wszystko.
- Tak coś czułem. Było zbyt łatwo. - Stwierdził z uśmiechem bard. - Masz plan?
- Powiedzmy. Jak byście przygotowali zasadzkę na otwartej przestrzeni?
- Otwartej przestrzeni? - Zdziwiła się elfka. - Jeżeli jest to możliwe to chyba tylko dzięki atakom na odległość. Dlaczego mamy przygotować zasadzkę?
- Można spróbować się także okopać. - Zignorował pytanie elfki. - Walka na odległość to najlepsza taktyka, ale nie wystarczająca.
- O co wam chodzi? - Zapytało podirytowane dziewczę.
- Mają nas. - Stwierdził zimno Garet. - To znaczy was. O mnie wiedza tyle, że byłem waszym przewodnikiem do miasta i dalej nie jadę.
- Jak to nie jedziesz!? - Zdenerwowała się dziewczyna.
- Pewne to informacje? - Zapytał z ciekawości bard, znów ignorując pytanie. W odpowiedzi Garet rozwinął płaszcz. Po jego wewnętrznej stronie było sporo plamek krwi. Również spodnie elfa były nią umazane.
- Co zrobimy? - Zapytała Lawia w końcu rozumiejąc sytuację.
- By oszukać wrogów oszukaj wpierw przyjaciół. - Powiedział z uśmiechem Gilbert. W odpowiedzi pierwszy raz zobaczył uśmiech czarnowłosego. Elfkę zastanowiło jak to możliwe, że ta dwójka nieznanych sobie osób rozumie się tak dobrze.
"Cóż świat jest wielki" - stwierdziła.
- Więc się przygotujmy. - podsumował bard podchodząc do swego wierzchowca.
Gilbert oraz Lawia zajęli miejsce w siodłach. Garet zarzucił na siebie płaszcz tak, by plamy krwi były niewidoczne. Usiadł za Lawią i przełożył jej łuk na siebie. Następnie wtulił się do niej. Mloda elfka pokryła się pąsem.
- Co ty robisz! - Krzyknęła z oburzeniem.
- Skoro wiedzą, że tylko elfka towarzyszy przeprawie. Nie wyprowadzajmy ich z błędu. Niech dalej myślą, że tak jest. - delikatny cichszy głos.
Ręce Gareta, dla żartu, przetarły ciało elfki bardzo ją denerwując i zawstydzając. Otrzymał tym samym cios łokciem w żebra. Płaszcz zastał tak poprawiony by ukryć całą elfkę. Następnie ich ręce splotły się na wodzach konia. Ciała przylegały do siebie. W strzemionach znajdowały się nogi Gareta. Elfka w tej sytuacji wydawała się być niewielka jak dziecko. Cała jej twarz pokryta była pąsem. Sama nie wiedziała czemu była tak zawstydzona. Próbowała oderwać myśli od tej pozycji i spojrzała na na barda. Na twarzy Gilberta był bardzo szeroki uśmiech. Jego mina była naprawdę śmieszna. Wyrażała jednocześnie zadowolenie i zrozumienie nieznanych uczuć elfki. Głowa czarnowłosego zbliżyła się do ucha dziewczęcia. Poczuła ona jego oddech na swoim karku, a następnie na policzku. Wtedy usłyszała szept.
- Przygotuj strzały i niczym się nie martw. Nie pozwolę cię skrzywdzić.
Te ostatnie słowa były już nadmiarem emocji. Dziewczę ucięło sobie krótką, mimowolną przerwę od przytomności. Ku zaskoczeniu czarnowłosego, który jednak postanowił dać jej chwilę odpoczynku. Bard natomiast wybuchnął śmiechem.
- Więc to prawda co opowiadają o tobie.
- To znaczy? - zapytał niepewnie elf
- To, że potrafisz doprowadzić dziewczęta do omdlenia. - przyjazny śmiech odwzajemniony lekkim uśmiechem. - A teraz co dokładnie wiesz?
- Z przesłuchania wynika, że zasadzka znajduje się na czystym terenie po obu stronach szlaku. Z ilości plus minus 20 osób. Nic więcej.
- Więcej nie wytrzymał?
- Więcej nie wiedział. Zdaje się natomiast, że ktoś wyżej jest dobrym taktykiem.
- Więc pierwszym celem będzie nasza mała nieprzytomna łuczniczka.
- Dokładnie. Dlatego zamierzam ją chronić. - Ochrona własnym ciałem wydawała się dziwna dla barda. Nie pytał jednak o szczegóły.
- Więc co planujesz?
- Wpierw będzie trzeba przetrzymać ostrzał. Jeżeli się okopali to przydało by się coś to by ich wykurzyło z ukrycia. Mała sobie poradzi z jedną stroną. Nie wiem jednak czy zdąży nim znów nas ostrzelają.
- Tym ja się zajmę. Mam przy sobie szrapnel i laskę dynamitu.
- To się na pewno przyda. - Uśmiech i chwila zastanowienia.
"Chwila po co bardowi laska dynamitu ?"
- Dynamit? Czy ty aby na pewno jesteś tylko bardem? - zapytał z ciekawości.
- A czy ty jesteś tylko elfem? - Cięta i celna riposta, w połączeniu z uśmiechem stworzyła "człowieka zagadkę".
- Przyznaję. Jak na człowieka jesteś interesujący. Z przyjemnością chciałbym zamienić z tobą parę słów jak to się wszystko skończy.
- Przyjemność po mojej stronie.
- A i jeszcze jedno panie Teres. To wszystko, mam na myśli...
- Pozostanie między nami i mów mi Gilbert. - Przyjazny ton i nowa znajomość. - Uprzedzę orka by miał oko na "naszą", to znaczy pannę Nemet.
- Dzięki Gilbetr.

***

Ciało elfa, poza drobnym rozcięciem na twarzy nie było ranne. Wszystkie strzały oraz bełty zdołały podziurawić płaszcz, nie zraniły jednak czarnowłosego. Przez krótką jeszcze chwilę, po zrzuceniu płaszcza można było dostrzec czerwony kolor jego skóry. Czy to możliwe, że były to łuski? W całym jednak gwarze starcia szybko zapomniano o tym fakcie. Laska dynamitu wyrzucona przez barda szczęśliwie wpadła do jednego z okopów eliminując tamtejszych łuczników. Lawia również sobie poradziła. W momencie w którym już nic jej nie krepowało wystrzeliła jedną strzałę nad teren w którym znajdował się drugi okop. Wykrzyczała przy tym dość długie i skomplikowane zaklęcie, oczywiście po elficku.
Strzała eksplodowała w powietrzu zasypując cały tamtejszy teren ognistymi odłamkami.
Nikt, poza Garetem, nie wiedział, że zaklęcie zostało rozpoczęte dziesięć minut przed ostrzałem i było na tyle długie i zawiłe, że dopiero teraz udało się je skończyć.
Pozostała teraz tylko walka w zwarciu z pozostałą hołotą. W to jednak Garet nie zamierzał się włączać. Pozostał jednak przy swej młodej towarzyszce. Chroniąc ją od natrętów i pozwalając by pokazała swe zdumiewające umiejętności strzeleckie.
 
__________________
Kanbaru Suruga: Skoro nie cieszy cię zbereźna rozmowa z młodszą dziewczyną, jak masz zamiar przetrwać w społeczeństwie?

Ostatnio edytowane przez Poker123 : 16-09-2013 o 10:56. Powód: błędy
Poker123 jest offline  
Stary 17-09-2013, 10:39   #17
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Nemet podczas drogi siedziała milcząca na koźle. Półsłówkami odpowiadała na żarty pół-orka. W końcu przedstawił się jej jako Banolt. Dręczyła ją myśl, że będzie musiała wysłuchać tego co ma jej do powiedzenia Corvin. I mimo, że Lawia wydawała jej się jak by większa nie zajmowałą sobie tym teraz głowy, która była zajęta innymi sprawami. Gdy rozpoczęła się walka póściła dwa sztylety w kieruku napastników zanim została zasłonięta przez tarcze. Następnie sięgnęła po swój łuk i tak jak elfka ostrzeliwywała pozostałych jeszcze przy życiu bandytów. Po akcji Gilberta i rzuceniu przez Lawię czaru niewielu się ich jednak ostało. Pół-ork wymachując swoim ciężkim mieczem pozostawiał po sobie zatrwawione ciała. Niedobitki bandytów, które próbowały uciec zostały dogonione przez Corvina oraz Benedykta, których opancerzone konie nie zostały ranne. Tak zakonczyło się starcie. Po policzeniu ciał okazło się, że było 30 bandytów, a więc więcej niż przypuszczał Garet. A tak przedstrawia się wynik:
Gilbert - 5 bandytów
Lavia - 6 bandytów
Corvin i Benedykt - 6 bandytów
Nemet - 5 bandytów
Banolt - 4 bandytów
Garet - 3 bandytów.
Ich ciała zostały zapakowane na wóz, na którym wcześniej zostało zrobione miejsce, tak aby krew nie zabrudziła skór. Benedykt i Corvin zajęli się końmi. Martwe zimnikrwiste wałachy, które ciągneły wóz przeciągneli na jego tył, a swoje wierzchowce po zdjeciu z nich pancerzy zaprzęgli do wozu. Może nie były to konie do tego celu stworzone, ale były na tyle silne, aby poradzić sobie z zadaniem. Oprócz standardowej broni jak miecze i łuki Nemet znalazła przy zabitym przez nią osobniku mieszek zawierający 20 złotych monet. Prawdopodobnie był to herszt całej bandy, a monety pochodziły z rabunków na poprzednich kupcach. Lawia za to pozbierała około 50 świetnej jakości bełtów o dębowym drzewcu i żelaznych grotach. Banolt pozbierał miecze i inne żelastwo, które bandyci mieli ze sobą.
- Na co ci ta kupa złomu? - zdziwiła się Nemet.
- Może będę mógł to przetopić, albo chociaż sprzedać - mruknał w odpowiedzi pół-ork. Gilbert właśnie wrócił ze swoim wierzchowcem, gdy wszyscy skończyli się już z poworotem pakować na wóz. Podczas gdy każdy po walce czymś się zajął Garet usiadł na kamieniu przy drodze i zamknał oczy. Tylko Lawia wiedziała, czy śpi, czy medytuje.

***

Po przyjeżdzie do Vivek Garet ulotnił się unikając jednocześnie ciekawskiego spojrzenia i pytań, które miał wielką ochotę zadać mu Corvin. Rycerza czekała jescze rozmowa z Nemet i powoli zaczynał się denerwować z tego powodu. Z jego pomocą udało się szybko wypłacić nagrody za zabitych bandytów w siedzibie Straży Miejskiej. Następnie Nemet udała się z Benedyktem i Banoltem do zaufanego kupca, z najcenniejszymi swoimi skórami, które bez trudu dźwigał rycerz wraz z pół-orkiem. Przechodząc przez miasto znaleźli się w bogatszej dzielnicy pełnej luksusowych willi i małych pałacyków. Biedota zniknęła z ulic, które patrolowały oddziały straży. Nemet wraz z kompanami wydawała się mocno nie na miejscu, ale szczęśliwie nie została przez nikogo zatrzymana. Dotarłwszy pod jeden z mniejszych, ale bardzo gustowinie zaprojektowanych pałacyków zapukała do dużych drewnianych drzwi bramy. Otworzył jej niziołek w liberii lokaja.
- Przyszliśmy do lorda Raytmos'a. Mam skóry na których tak bardzo mu zależało.
- Proszę wejdźcie - niziołek nadal lekko przestraszony otworzył drzwi i wpuścił wszystkich do środka.
Poprowadził ich przez plac, następnie okrązyli budynek i skierowali się w kierunku warsztatu. W środku było słychać odbłos uderzanego młota o kowadło. Gdy Nemet wraz z Benedyktem i Banoltem weszli do środka ich oczom ukazały się długie drewniane stoły po lewej i prawej stronie. W dalszej części pomieszczenia było przejście do kuźni, z której właśnie wyszedł lord. Ubrany był on po roboczemu. Na sobie miał grube skórzane spodnie, na które założony był hartuch ochronny. Do tego koszula, której rękawy były podciągniętę i rękawice. Podszedł do dziewczyny i uścisnął jej dłoń.
- Widzę, że nareszcie masz dla mnie to o co Cię prosiłem ostatnim razem jak u mnie byłaś.
- Co do sztuki - nieznaczny uśmiech zagościł na twarzy rudowłosej.- Gdzie mogę je położyć, aby Ci je pokazać?
- Tu będzie dobrze - stwierdził pokazując jeden ze stołów, na którym niziołek zrobił trochę miejsca.
- Samie, przynieś należność dla Panny Nemet. - porosił go Lord, a on zniknął z warsztatu.
- Te skóry są wspaniałe. Sam nie wiem jak je zdobywasz. - pochwalił towar Raytmos.
W tym czasie Banolt z ciekawości zajżał do kuźni i nie mogł wyjść z podziwu. Wszystko w niej zostało tak zaprojektowane i zmechanizowane, że potrafiła obsłużyć się z nią jedna osoba. Widać lord był niezłym inżynierem i wynalazcą w jednej osobie.
- Widzę, że podoba Ci się moja kuźnia. Mój prywatny projekt - wytrącił z zamyśleń pół-orka Raytmos po czym zaśmiał się dość głośno.
Po powrocie Sama z zapłatą dla Lawii, ona i jej towarzysze pożegnali się z Lordem i opuścili warsztat.
- Masz na prawdę ciekawych znajomych - podsumował pół-okr.
Podczas gdy Nemet, Banolt i Benedykt udali się do dzielnicy willowej Lawia i Corvin pilnowali pozostałych na wozie skór.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.
Kitsu jest offline  
Stary 27-09-2013, 18:28   #18
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
Corwin nie mógł wytrzymać z ciekawości by nie zapytać o towarzysza młodej elfki. A właśnie nadarzyła się jedyna okazja. Wyczekał dłuższą chwile po tym jak ich towarzysze weszli do posiadłości.
- Powiedz panienko ten elf co był z nami... to leśna dusza, prawda? - zapytał niepozornie.
Elfka starała się zignorować pytanie i zaczepkę rycerza.
- Uznam to milczenie za potwierdzenie. Widziałem, ba wszyscy widzieliśmy was razem.Więc wiem że jesteś po jego stronie. Ciekawi mnie jednak cóż takiego sprawiło, że niesławny duch wyszedł z lasu? - Przenikliwe spojrzenie spoczęło na dziewczynie.
- Może postanowił zobaczyć trochę świata? - Wymijającą odpowiedź, która rozbawiła rycerza.
Nie naciskał on więcej. Wiedział że i tak nie uzyska żadnej zadowalającej go odpowiedzi. Pozostało mu jedynie bezpośrednia rozmowa z obiektem zainteresowania.
Po parunastu minutach do wozu wrócił Gilbert. Oddzielił się od grupy w mieście by załatwić swoje interesy.
- Panienko Lawio. - Rozpoczął - Nie wiesz może gdzie udał się nasz samotny towarzysz? Chciałem z nim chwilę porozmawiać. Był bym również zaszczycony móc się z tobą przejść.
Elfka bez słowa przytaknęła głową. Również chciała być przy swoim towarzyszu. Nie darzyła go co prawda jakąś przyjaźnią, zwyczajnie czuła się przy nim bezpiecznie.
- Ruszajmy więc. Pani przodem.
Jakiś czas później. Grupa sprzedająca skóry wróciła do wozu przy którym został jedynie Corwin.
Zbliżał się czas poważnej rozmowy...

***

Garet siedział samotnie w karczmie "Smoczy pazur", tym samym miejscu co poprzednim razem. Gdy tylko Lawia i muzyk go zauważyli, nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Wiedzieli że nie wypada, ale widok człowieka z głową owiniętą szalikiem, tak że tylko usta nie były zasłonięte, był wielce rozbawiający. Jasnym dla nich było że próbował ukryć swoja tożsamość, ale od czego są w końcu płaszcze. Oczywiście spacerująca para dosiadła się do samotnika.
- Garecie. - Rozpoczął bard
- Gilbert.
- Nadarzyła się szansa na długą rozmowę.
- Owszem, jednak nie wiem o czym mieli byśmy rozmawiać. Mogę jedynie zapytać czy na pewno jesteś bardem, choć raczej znam odpowiedź.
- Dla jednych jestem bardem, dla innych kimś innym. Kwestia tego co jest w zamyśle.
- Tej odpowiedzi się spodziewałem. - Lekko rozwinął szal by móc widzieć rozmówcę. - Potwierdza to tylko moje przeczucie. Może ty zaczniesz tą "długą rozmowę".
- Wiem o tobie dość dużo Garecie "Leśny duchu". Nasłuchałem się opowieści. - Wyjaśnił. - Część nawet zbadałem. Obaj znamy się na tyle na ile chcemy.
Chwila milczenia. Lawia w ciszy upijała swój kufel mleka. Nie wtrącała się do rozmowy. Choć z ciekawością obserwowała swojego towarzysza, który potrafił przez cały dzień nie mówić nawet słowa. A teraz mówił aż nadto.
- Zapewne obu z nas interesują opowieści. - Przyjazny uśmiech Gilberta. - Nie mówię o polityce, bo jej elfy raczej nie lubią, wiec nie byli byśmy dobrymi rozmówcami na jej temat. Jako jednak że jest z nami panna Lawia, temat opowieści wydaje mi się najbardziej odpowiedni.
- Proszę się mną nie przejmować. - Zaprotestowało dziewczę.
- Ależ drogie dziewczę. Nie możemy po prostu pominąć twojej obecności i cię zignorować. - Oburzył się aktorsko Gilbert. - Poza tym opowieści to jedyny temat na który mogli byśmy mówić. Rozważyłem już takie tematy jak polityka, kobiety, cel waszej podróży oraz wasze tożsamości. - Na twarzy Gareta namalował się złowrogi grymas.
- I jak doszedłeś do tego wniosku? - zapytał nie ukrywając swojego zaciekawienia i nastawienia.
- Polityka nie interesuje elfów, jak już wspomniałem. Co do kobiet jest z nami panienka Lawia. A o pozostałych dwóch tematach raczej nie chcieli byście rozmawiać.
- Faktycznie. - Potwierdziła Lawia. Czarnowłosy uspokoił się i zaczął pić swoje mleko. - Jaką wiec opowieść proponujesz.
- Myślałem nad kwestią... mieszania ras. - Garet zakrztusił się mlekiem i popluł Gilberta, który szczęśliwie zasłonił się swoją peleryną.
Uśmiech na twarzy barda wskazywał, że był zadowolony z momentu w którym to powiedział.
- Jednak myślałem, żeby kwestię opowieści zostawić tobie Garecie. Słyszałem, że znasz wiele ciekawych opowieści.
- Ghilbert - Powiedział odzyskując oddech.
Lawia oczywiście nie była świadoma co ich tak rozbawiło i zaskoczyło. Niedługo jednak miała sobie zdać z tego sprawę.
- No i jak? Jaką to opowieścią zaszczycisz swoich słuchaczy? - Zapytał nadal uśmiechnięty Gilbert.
- "Nie mam wyjścia"- Pomyślał - Dwa lata temu... - Zaczął zbierając myśli. - To świeża opowieść więc słyszycie ją jako jedni z pierwszych. Przed wami opowiedziałem ją jedynie królowi elfów i mojemu wujowi. Tak więc dwa lata temu król elfów zlecił mi zadanie zbadania pradawnego miasta. Leży ono daleko na południu w kraterze, w ukrytym gęstym lesie.
- Jak daleko? - Dopytała Lawia.
- Dalej niż "czarny gaj"? - Zapytał Gilbert.
- Tak. Czarny gaj jest mniej więcej tydzień drogi od leśnego pałacu. Dla mnie z 4 dni. Pradawne miasto jest na granicy kontynentu. Wiecie oboje, że puszcza Lovferhet jest olbrzymia i zajmuje teren jednego kraju, z politycznego punktu widzenia.
- Polityczny punkt widzenia wypowiedziany przez elfa. - Zaśmiał się Bard.
- Nie przerywaj. Daleko na południu znajduje się tak zwany "Zielony ląd". Teren leśno-pastwiskowy ciągnący się do końca kontynentu. Jest o wiele większy od naszej puszczy. Podróż tam zajęła mi... 9 miesięcy.
- Dwa lata w podróży. - Przypomniała sobie pod nosem Lawia. - Szmat czasu - Powiedziała na głos.
- Lubię spokój i osamotnienie.- Powiedział zwilżając gardło mlekiem.
- No i cóż to za ciekawa przygoda cię tam spotkała. - Zapytał z nieukrywanym zaciekawieniem.
- Gilbercie. Jesteś w stanie wymienić wszystkie znane ci rasy?
- Ludzie, Elfy, Krasnoludy, Orkowie, Gnomy, Smoki, Wampiry, Kitsune, Catia, Syreny, Trytony, Uskrzydleni, Demony, i jeszcze kilka. Wymieniać też rasy bezrozumne i podgrupy?
- Nie tyle wystarczy. Tyle tylko, że syreny i trytony to jedna rasa. Są to jednak różne nazwy płci. - Poprawił czarnowłosy
Elfka była zaskoczona taką wiedzą i zróżnicowaniem rasowym. Nigdy wcześniej nie słyszała opowieści w wykonaniu dwóch osób zaznajomionych z tematem.
- Do 7 głównych ras, tak zwanych czystych czy też magicznych, zalicza się: Elfy, Krasnoludy, Smoki, Wampiry, Trytony, Demony, Kitsune. - Wymorzył zaciekawienie dziewczęcia - Ludzie są uważani jako rozcieńczacz. Jest nas jednak więcej wliczając także pod grupy takie jak Nordowie czy Asasyni. Co jednak rasy maja wspólnego z niezamieszkanym terenem.
- No własnie nic. - Odpowiedział żartobliwie Garet. - Przynajmniej nie te znane rasy. W pradawnym mieście odkryłem nową rasę. Rasę roślin.
- Niebezpieczne i mięsożerne rośliny są już znane. Mogłeś wiec odkryć jedynie jakiś nowy gatunek. - Odpowiedział zawiedziony bard.
- Nie mówię dokładnie o roślinach. Powiedziałem że chodzi o rasę. Humanoidalne rośliny. Żywe i jak najbardziej ruchome. Jako że jest to jedyny taki przypadek i są odizolowane od społeczeństwa nikt o nich nie słyszał. Chwilowo nazywam je Selvanami
- Selvanie? - Zapytało dla pewności dziewczę.
- Tak, po prostu taka nazwa przyszła mi na myśl. Selve ane - bezpieczna otchłań.
- Ane to dziura. - Poprawiła elfka
- Nie ważne. Rasa sama w sobie, zachowaniem zbliżona jest bardziej do zwierząt, choć są oni roślinami. Porozumiewają się w dość dziwny sposób. Przez 4 miesiące pobytu tam, nie odkryłem jak to robią. Podejrzewam jednak, że mogą mieć zdolność do świadomej kontroli aur. Bo nic innego zauważalnego nie udało mi się odkryć. Nie byli zbyt dobrze nastawieni do innych humanoidalnych, zwierzęta jednak im nie przeszkadzały. Z różnych ich typów mogę wymienić: Pana kaktusa i Panny sasanka oraz bluszcz.
- To ma płci? - Zapytał z zaciekawieniem Gilbert.
- Nic mi o tym nie wiadomo. Jednak porównując to w przybliżeniu do kształtów ludzi. Większe osobniki nazywałem panami a drobniejsze paniami.
- To jest głupie. - Stwierdziła żartobliwie Lawia.
- Pomijając głupotę. Pan kaktus wyglądem przypominał kaktusa. Tak wiem to mało dokładny opis. - Odpowiedział na minę elfki - Duże, wygląda jakby był umięśniony, potrafił wystrzeliwać kolce które wyrastały z jego ciała. Pannę sasankę widziałem tylko raz. Drobne wyglądała jak krzak i porastały ją kwiaty Sasanki. Panna bluszcz była chyba najmniej przyjemna. Zasięg jej obecności określa okrąg o promieniu mniej więcej 20 metrów. Tak długie były jej macki to znaczy liany bluszczu. Przez większość czasu zajmowałem się zdobywaniem zapasów, obserwowaniem ich oraz badaniem ruin. Jako jednak to że opowieść tyczy się tylko tej rasy. Resztę elementów pominąłem.
- Podsumowując. W kraterze, na Zielonym Lądzie żyje rasa humanoidalnych roślin. I ty jako pierwszy je odkryłeś. To brzmi jak bajka.
- Cóż. Może pierwszy ich nie odkryłem. Kości świadczą jednak że na pewno ja przeżyłem. Choć kto wie. Jak dobrze stwierdziłeś. To brzmi jak bajka więc nie sadzę by ktoś jeszcze o tym opowiadał.
Nastała chwila ciszy, marzeń i rozważań. Bard był usatysfakcjonowany bajaniem oraz swoją opinią o czarnowłosym.
- A co z opowieścią o mieszankach ras? - zapytała zaciekawiona Lawia. Garet ponownie się zachłysnął, jednak tym razem nikogo nie opluł.
- Panno Lawio. Zapytam najpierw: Czy wie pani cokolwiek o mieszankach ras? Dlaczego pewne mieszanki są tabu, a inne są dopuszczalne? Czy zna pani powód tego zagadnienia?
- Rozumiem jedynie, że chodzi o mieszanie się krwi różnych ras.
- To trochę nie wystarczająco. Najpierw musieli byśmy omówić te pozostałe kwestię. Choć właśnie o nie mi chodziło.
- Zróbmy chwilę przerwy nim zaczniemy o tym rozmawiać. - Zaproponował czarno-włosy.
- Zgadzam się. Z chęcią bym coś zjadł nim zaczniemy.
Dziewczę przystało na propozycję panów. Nastała chwila przerwy.
 
__________________
Kanbaru Suruga: Skoro nie cieszy cię zbereźna rozmowa z młodszą dziewczyną, jak masz zamiar przetrwać w społeczeństwie?

Ostatnio edytowane przez Poker123 : 08-10-2013 o 20:13. Powód: błędy
Poker123 jest offline  
Stary 09-10-2013, 19:37   #19
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Nemet mimo, iż powinna się cieszyć z dobrze sprzedanych skór całą drogę powrotną przemilczała i nie reagowała na hałaśliwe zachowanie półorka oraz pytające spojrzenie Benedykta. Dopiero pod koniec rycerz odważył się odezwać do dziewczyny.
- Wiesz, że w końcu będziesz musiała z nim porozmawiać? - nie wytrzymał ciszy.
- Wiem.
- Może nie powinienem się wtrącać w wasze sprawy,
- Nie powinieneś.
- ...ale wiesz już co mu odpowiesz?
Zbliżali się już do wozu, przy którym stał tylko Corwin. Widać jak bardzo pozostałym „ochroniarzom“ zależało na dokończeniu roboty. Z pozostałymi skórami skierowali się na rynek. Mimo późnej pory nadal był on gwarny i zatłoczony. Ludzie przepychali się, nawoływali do sprzedaży, targowali, a niekiedy dochodziło nawet do rękoczynów. Na szczęście srogie spojrzenie Banolta oraz zbroje Corwina i Benedykta odstraszały potencjalnych złodziei, więc wszystkie skóry udało się spokojnie sprzedać. Zbliżała się jesień, więc już niedługo będą one potrzebne do wyrobu różnego rodzaju płaszczy, kożuchów, czapek, rękawiczek i czego tam jeszcze potrzeba aby człowiek, elf czy ork nie marznął w zimowe dni.
- Mogę wam zapłacić już teraz albo jak wolicie w karczmie razem ze wszystkimi.
- Mi możesz zapłacić już teraz. Widziałem śliczny grzebień u jednego z handlarzy, wprost dla mojej Rose. - odpowiedział Benedykt.
Po czym jak najszybciej zniknął za najbliższym kramem.
- Ja i tak będę szedł do karczmy coś przekąsić, więc jeśli panience pasuje to może mi zapłacić razem ze wszystkimi - Banolt nadal dźwigał pod pachą pęk żelastwa - Najchętniej to bym się tego pozbył, ale nikt tego złomu nie chce kupić.
- Mogę zapytać się lorda Raytmosa, czy by nie udostępnił Ci swojej kuźni, a przetopisz sobie to wszystko.
- Było by wspaniale - ucieszył się półork.
- Mi możesz zapłacić jak wszystkim. - odezwał się na końcu Corwin.
- A więc chodźmy.
W drodze powrotnej zostawili wóz w gildii kupców i już na własnych nogach dotarli pod „Smoczego Pazura“

...

W „Smoczym pazurze“ jak zwykle o tej porze było głośno i tłoczno. Banolt niczym taran przedzierał się przez tłum, za nim szła Nemet, a Corwin pilnował aby nikt jej nie zaczepił. Mimo ogólnego tłoku dziewczynie udało się odnaleźć Lawię, Gareta oraz Gilberta siedzących przy jednym ze stołów. Gilbert właśnie śpiewał jedną z tych długich ballad o srogich bitwach, dzielnych rycerzach i czekających ich z wytęsknieniem pięknych białogłowych. Widać, było, że są tu już od dłuższego czasu, gdyż obok stało kilka pustych kufli.
- Można się dosiąść? - zagadnęła Nemet do znajomych osób.
Banolt nie czekał na pozwolenie, a zajął miejsce obok barda i zamówił dla siebie, oraz dla innych po kuflu piwa. Oczywiście dla elfów zostały zamówione kufle mleka. Dodatkowo dla wszystkich zostały zamówione dwa pieczone kurczaki.
- Oto wasza zapłata - Nemet wyciągnęła sakiewkę i wypłaciła każdemu odpowiednią kwotę. - W sumie to powinnam wam obciąć za niedokończenie roboty, ale dobrze się spisaliście w walce z bandytami. Jeśli nadal macie zamiar udać się na północ mogę być waszym przewodnikiem.
- Kolejna niebezpieczna przygoda? Ostatnio brakuje mi ciekawych opowieści do moich pieśni. Jeżeli nie będzie wam to przeszkadzać z chęcią się do was przyłączę. - tajemniczy uśmiech pojawił się na twarzy mężczyzny.
Garet jak zwykle nie odzywał się. Zatem głos zabrała Lawia.
- Sądzę, ze mój towarzysz nie będzie miał nic przeciwko.
- Mnie nie liczcie. Ja się zajmuję w najbliższej swej przyszłości tym oto żelastwem. - wskazał na pęk mieczy, o które co jakiś czas ktoś się potykał, ale widząc kto jest ich właścicielem szybko odchodził w swoją stronę.
- Jeśli tylko panienka Nemet napisze mi list polecający.
- Tak, tak. - dziewczyna wyciągnęła kartkę papieru oraz kałamarz i pióro, co w zaistniałych okolicznościach było niemałym wyczynem.
Przez ten czas Corwin sączył piwo i wpatrywał się w rudowłosą, czekając na odpowiedni moment do rozpoczęcia jakże trudnej dla niego rozmowy. Najchętniej zabrałby ją gdzieś, gdzie mogli by porozmawiać na osobność, a wiedział iż na piętrze „Smoczego pazura“ znajdowały się niewielkie pokoje dla gości, którzy zamierzali zatrzymać się na dłużej w mieście.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.
Kitsu jest offline  
Stary 18-10-2013, 18:38   #20
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
Jakiś czas wcześniej...
Czas mijał powoli. Cała trójka rozmówców zajadała swoje zamówienia. Gilbert ze względu na duży apetyt konsumował bitki wołowe z ziemniakami i gęstym grzybowym sosem. Wspaniałe jesienne danie ze względu na świeżo zbierane grzyby. Panienka Lawia preferowała coś lekkiego i bardziej elfiego. Sałatkę z warzyw skropioną delikatnie sokiem z cytryny. Do tego wygotowany na parze pstrąg. Dobrze wygotowane ryby to jedyne mięso preferowane przez elfy. Zyskuje ono wtedy konsystencję papki i traci swój zapach zachowuje jednak wartości odżywcze. Większość elfów pozostaje jednak wegetarianami. Garet ku zrozumieniu Gilberta i ponownemu zaciekawieniu elfki zamówił stek. Podobna sytuacja miała miejsce już wcześniej. Wieczorem, przed tym jak opuścili puszczę Garet pochłonął przy ognisku bażanta. Wtedy pytanie Lawi na temat kwestii żywieniowych przemilczał.

***

Po posiłku nadszedł czas na dalszy ciąg opowieści.
- A więc? - Rozpoczęła zniecierpliwiona elfka.
- Tym razem moja kolej na opowieść. - Stwierdził z uśmiechem Gilbert. - Garecie będziesz miał coś przeciwko?
Czarnowłosy spojrzał na muzyka a później na elfkę. Nawet jeśli miałby coś przeciwko to wiedział czym jest ciekawość. Pamiętał siebie w młodości, kiedy to z zapartym tchem słuchał opowieści swego wujka Zellisa. Gestem ręki dał znak przyzwolenia.
- Dobrze więc. Uch.. Od czego by tu zacząć. Ten temat jest niezwykle obszerny i ciężko zdecydować od której strony mam zacząć.
- A od czego możesz?
- Od powodów, samych ras, ich mieszanek albo najważniejszych wydarzeń. I tak ostatecznie zamierzam omówić wszystkie ich kwestie. Jednak powinno się zachować pewną kolejność.
- Najważniejsze są zdaje się powody? Prawda?
- Owszem jednak bez ras i możliwości ich mieszania nie było by też powodów. Zaczniemy jednak od nich. Wydaje mi się że tak będzie najlepiej. Nie sądzisz? - Zwrócił się do Gareta który zamówił właśnie kolejne kufle mleka, piwa i jakiegoś tajemniczego ziołowego naparu. Zioła do jego wykonania przechowywał w swoim zasobniku.
- Obojętnie. - Stwierdził krótko oddając przewodnictwo bardowi.
- Dobrze więc. Droga panienko Lawio. Jak myślisz jakie są powody mieszania ras?
- Nie wiem. Wydaje mi się że nie potrzeba powodu by dwie rasy się wymieszały. To kwestia czysto naturalna i uczuciowa.
- To o czym w tej chwili wspomniałaś jest najoczywistszym powodem - Miłość. Najbardziej naturalny i zgodny ze wszystkimi prawami i normami. No za wyjątkiem tych dawnych i aktualnych, dotyczących mieszania krwi. Nie jest to jednak jedyny powód tego, nazwijmy to, "zagadnienia". Dziś mawia się że jeżeli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o złoto i władzę. O ile wtedy bogactwo nie miało tak powszechnego znaczenia, to władza była wtedy najbardziej niebezpieczną używką. Władza, kontrola, siła. Czyli mamy już dwa powody miłość i władza. Został ostatni powód. Domyślasz się o co może chodzić?
- Miłość, siła, władza... - Powtórzyło zamyślone dziewczę. - Nie chodziło wtedy o bogactwo. Armia? Ale to podporządkowane jest władzy. Moc podchodzi pod siłę. Naprawdę istnieje jeszcze jakiś powód?
- Tak. - Powiedział bez wyrazu. - Powód bardziej osobisty, bardziej niecny, najbardziej ludzki.
- Ludzki?
- Ciekawość... - Odpowiedział srogo Garet. Elfka zaniemówiła. Starała się zrozumieć znaczenie tego słowa.
- Ciekawość!? Ale jak? Czy to może być powód?
- Nie tylko może, ale i jest. - Stwierdził delikatnym gestem przytakując Garetowi. - W sumie to od niego się wszystko zaczęło. Miłość, władza i ciekawość. To wszystkie powody. Teraz nim przejdę do ich omówienia opowiem ci o rasach. Nie wiem jak dużo o nich wiesz. O ich cechach, czy też innych elementach. Choć pewnie znasz już 7 czystych ras. - Uśmiech mówiący: "Jeżeli mnie wcześniej uważnie słuchałaś to je pamiętasz."
- Dobrze. Choć wolała bym już znać znaczenie tych powodów.
- Poznasz. Wszakże same rasy budzą "ciekawość".
Ciekawość zabrzmiała elfce bardzo nieprzyjemnie. Nie ma się co dziwić. Czy to ta sama ciekawość dotknęła tej strefy o której własnie mówią. Strefy miłości i tego co było rozumiane jako naturalne koło życia. Tego co było czczone. Czy ta ciekawość sprofanowała to? Tyle pytań, tyle niewiadomych. Elfka jednak miał złe przeczucie. Nie powinna głębiej się w to zgłębiać. Nie powinna pytać. Jednak była ciekawa...
- Lawio... - Głos czarnowłosego brzmiał dla elfki łagodnie, choć mówił normalnie.
- Czy jesteś pewna że chcesz słuchać dalej. - Zapytał z udawanym uśmiechem bard. - My musieliśmy o tym się dowiedzieć. Ty masz wybór.
- Musieliście?
- Tak. Garet... nazwijmy to potrzebą czysto naturalną. Ja ze względu...
- ...na politykę. - Dopełnił czarnowłosy.- Uch. Możesz wysłuchać tego o rasach. Później...
- ...później wrócę do tłumaczenia powodów i wydarzeń, które miały największy wpływ na pewne zasady.
Lawia zaczęła popijać mleko. Kufel Gareta z ziołowym naprarem był już w połowie pusty.
"Był spokojny." - stwierdziła w myślach. - Dobrze kontynuujmy.
- Otóż. Wszystkie rasy zawsze można podzielić ze względu na obrane kryteria. Tak jak z większością obszernych zagadnień. Może to być na przykład środowisko zamieszkania, struktura społeczna. My natomiast podzielimy rasy, jak to bardzo dawno temu bywało, na "czyste" i pozostałe, nieprzyjemnie zwane "brudnymi". Rasy czyste to: Elfy, Krasnoludy, Smoki, Wampiry, Trytony, Demony, Kitsune. Do nich dołączana była jeszcze jedna rasa. Tak zwani "Uskrzydleni". Jednak jeśli zadasz mi pytanie: "Gdzie można spotkać uskrzydlonych?". Odpowiedź będzie brzmiała - "nie wiadomo". Rasa ta z czasem zanikła, pozostawiając po sobie mieszanki. W głównej mierze utajnione.
- Do ras brudnych zaliczymy wszystkie pozostałe: Orkowie, Gnomy, Gobliny, no i po części Ludzi. Choć już wspomniałem że są bardziej uważani za rozpuszczalnik. Kryterium podziału po części jest magia, po części wygląd, a po części nie wiadomo co. Kwestię podziału mamy już za sobą. - Stwierdził ucinając i chłodząc gardło zimnym piwem.
- Teraz omówię każdą rasę z osobna. - spojrzał na czarnowłosego. - Chyba że chcesz o coś zapytać? - zapytał widząc niepewność elfki.
- Jak wygląda sprawa ze zwierzętami? No bo...
- Zwierzęta i bestie nie są wliczane do tego podziału. - Stwierdził Garet.
- Masz rację. Zwierzęta nie są do tej kwalifikacji wliczane. To znaczy nie zaliczają się ani do czystych ani do brudnych. Co prawda istnieje pojęcie "Bestii Szlachetnych", ale to nie jest to ten sam podział. Choć jest tak samo stary i ciągle używany. Rzeczywiście zapomniałem o tym. Dziękuję. A teraz wracając do ras... Nie jeszcze chwila. Domeny!
- Domeny? - Zapytała odkładając kubek.
- Tak. Atrybuty, potencjał, domeny lub po prostu zwane cechami ras. To one są głównym elementem, podstawą powodów mieszania się ras. Nazewnictwo używane jest naprzemiennie, ale zwykle wiadomo jaka nazwa jest do czego przypisana. Pozostałość po dawnych czasach.- chwila pauzy - Teraz możemy zacząć. Najłatwiej będzie od czegoś tobie bliskiego.
Elfy: rasa czysta, druga pod względem leśnych, trzecia długowieczna. Jedna z najstarszych ras, cywilizowana, z potencjałem magicznym. Ale już odmiana mroczna - Drowny jest zaliczany do brudnych.
- Atrybut lub jak to nazwałeś domena?
- W tym wypadku nie jest to zbytnio określone. Po prostu jako rasa "bazowa", szlachetna w dawnych czasach, z potencjałem, była uważana za czystą. Więc atrybut nie do końca określony. Nie uciekając daleko od lasu - Kitsune. Rasa o bardzo dużym potencjale magicznych ściśle związana z naturą. To związanie i "czystość magi" jest uważana za ich atrybut. Żyją tylko na świętych terenach, zwyczajowo nie agresywni. Cechą rozpoznawczą są lisie ogony, im więcej tym bliżej "korzeni" rodowych. Driady z kolei, nie są już rasą czystą. Nimfy, wróżki i te inne leśne zostały wliczone do "natury", co równo znacznie odpisało je od kryterium podziału. Ale mamy jeszcze Catia. Rasa zręczna, rozumna, dumna i trochę leniwa. Nie jest czysta, ale też i nie brudna. Taka nijaka. - stwierdził bez przeszkód - Nie uznano jej jako rasę czystą ze względu na brak specyficznego atrybutu i potencjału magicznego. Choć są dość zręczne. Nie uznano jej także za brudną. Nie kiedy by po prostu tą rasę przypisać podaję się że należy do natury, co jest błędem. Pozostawmy jednak kwestię naukową samej sobie. Trza wiedzieć że nie jest czysta. Teraz można ich spotkać dość powszechnie w miastach na zachodzie. Na tym skończyli byśmy rasy leśne. Teraz rasa trudna do przypisania, nie wywodząca się z ludzkiej choć trochę do niej podobna. Krasnoludy! Potencjał magiczny znikomy, praktycznie pomijalny. Potencjał mocy? Także znikomy. Rasa ta posiada natomiast atrybut siły. Pomimo swojego niewielkiego wzrostu, posiadają olbrzymią krzepę. Żyją u podnóży gór i zajmują się głównie górnictwem jak i zawodami fizycznymi. Rasa do nich pokrewna - Hobbici jest zaliczana do tej drugiej strony podziału. Dobrze! Powoli zbliżamy się do tym najistotniejszych. Wpierw chwila oddechu. - Podniósł rękę na znak zastopowania. Dopił do końca kufel i zamówił kolejny.
Garet podobnie, zamówił swój dziwny napar. Elfka, niezwykle wsłuchana w opowieść ledwo dopiła połowę swojego kufla mleka. Gdy zamówienie przyszło bard znów wrócił do opowieści.
- Trytony. Zwane też Syrenami. Jak to wygląda w kwestia nazewnictwa. Nasz przyjaciel Garet zwrócił już uwagę. Nie byłem wtedy tego pewien, gdyż słyszałem że płeć męską zwie się "syreni" a żeńską "syreny".
- Prawda. Jednak na płeć męską zwykle mówi się trytony, natomiast rasę "Syreni".
- To już raczej kwestia umowna Garecie. Wiadomo jednak o co chodzi. Przede wszystkim nie należy ich nazywać rybo ludźmi. Taka rasa, choć nie do końca o takiej nazwie, istnieje i jest zaliczana do brudnych.
- Brudni w wodzie... - Powiedział pod nosem czarnowłosy.
- Ech. Tak. Widzę że To też słyszałeś. Pozostałość po czasie nietolerancji i izolacji. Co prawda tyczyło się to także elfów i wszystkich ras "nie ludzkich". Sprawa konfliktowa, choć już nie o takim natężeniu jak 100 lat temu.
- I co dalej? - Lawia nawróciła z powrotem na główny tor rozmowy.
- Ach tak. Syreni jako atrybut albo raczej domenę posiadają wodę. Rasa mogąca poruszać się po lądzie, po spełnieniu odpowiednich kroków, przygotowań. No i jak to z syrenami bywa oddychają pod wodą. Z reszty cech: potencjał magiczny - głównie płeć żeńska, potencjał mocy - płeć męska. Teraz. - Upił łyk - Ech. Demony i uskrzydleni. Opowiem o nich razem gdyż tak też się je zapamiętało. Domeny odpowiednio ciemność i światło. Dwie rasy, które prawie cały czas były w konflikcie. I jak to zwykle bywa miały swoje wyjątki: Upadli oraz tzw. "Białe demony". W to się jednak nie zagłębiajmy.
- Dlaczego?
- Pokrótce... Upadli to uskrzydleni parający się domeną ciemności lub po prostu zdrajcy. Białe demony il e'was [podobnie/przeciwnie] - Skrócil czarnowłosy otrzymując swój napar, na który musiał poczekać chwilę dłużej.
- Dokładnie. To była jednak kwestia jednostkowa. Czyli w każdej grupie znajdzie się wyjątek. Cechy wspólne: Atrybuty, potencjał magiczny i mocy na poziomie wyższym niż zwyczajny. Uskrzydleni posiadali skrzydła. Białe, czerwone, kolorowe. Nie był to jednak czar, lecz naturalny element tak jak kończyny. Wspomniałem że rasa ta jest już niespotykana, gdyż jak się okazuje. Mieszanki tej rasy mogły ukrywać skrzydła, lub ich wcale nie posiadać. Z pewnych zwojów które czytałem wynikało także, że bywały przypadki skrzydeł małych, niezdolnych do unoszenia właściciela. Skrzydła ozdobne. - Delikatny uśmiech stanowiący podkreśleniu ich niepraktyczności. - Cechy Demonów: Mogli mieć skrzydła, macki, ogony, szpony, kły. Zwykle nie posiadając cech wspólnych, a jeśli, to dzielą się wtedy na pod grupy. Do "Czystych" zalicza się głownie te wyższe demony w tamtej hierarchii. Oczywiście ze względy na ich wysoki potencjał. W przeciwieństwie do uskrzydlonych, których dzielono na czystych pod względem koloru skrzydeł. Białe i błękitne były czystymi. Na tym byśmy skończyli te rasy. Jeszcze dopowiem że o ile demony nie są spotykane to każdy jest ich świadom. Jak to w przeciwieństwie do uskrzydlonych, których już się nie spotyka. No i ostatni element... Demony żyją pod ziemią.
Chwila ciszy, upijanie piwa, naparu oraz mleka.
- Co z pozostałymi czystymi? Zostały zdaje się wampiry i smoki.
- Tak wampiry i smoki. Te rasy są najbardziej kluczowe. Smoki. Główna rasa długowieczna, jedna ze starych ras. Izolująca się społecznie. Atrybut Mocy. Posiadają niezwykle ogromny potencjał mocy. Są o wiele silniejsi od krasnoludów. Co więcej przyjmuje się że ich magia jest równoznaczna z ich mocą. Są istotami bardzo mądrymi o przejmujących cechach genetycznych. - ukradkowe spojrzenie na Gareta. - Czyli ich mieszanki mają znamiona pochodzenia oraz są nasączane mocą. Rasa posiada, tak jak kitsune, 2 postacie. Z tym że bardziej widowiskową.
Garet słuchał spokojnie. Słyszał już o tym dawno temu. Miał świadomość swojego pochodzenia, nie lubił jednak o tym mówić. Co więcej, prawdę o nim znało raptem kilka osób.
- Wampiry. Druga rasa długowieczna, jedna ze starych. Zamknięta społecznie. Wampiryzm, niekiedy uważany jest za rodzaj choroby-wirusa. Zdolny jest przemienić istotę w wampira jeżeli spełnione będą pewne warunki. Podobnie z lykanotropia, z wyjątkiem że tamta jest brudna. Atrybut magii. Wampiryczny potencjał magii, moc magii oraz jej źródło, jest olbrzymi. Porównywalnie silny, jak nie silniejszy, do magi kitsune. Z wyjątkiem, że lisy nie mają pełnego zakresu magi. Ich magia nie służy do niszczenia, najprościej ujmując. Dlatego też wampiry są uważane na najsilniejszą magiczną rasę. Ich potomkowie również maja znamiona, choć nie tak silne jak smoki. Ale po jednych i drogich posiada się długowieczność. Ich mieszanki nasączane są magią. Na tym zakończymy wykład o rasach. Potrzebne mi były tylko te czyste rasy. Ponieważ każda z nich ma jeszcze jedną, tą samą cechę. "Nie zacieralność". Co to jest omówię we właściwej chwili. Teraz powrócimy do samych mieszanek ras i powodów ich mieszania. - Wymowne spojrzenie na dziewczę.
- Mieszanki ras nie wydają się być czymś nieodpowiednim.
- I nie są. Jednak powody i późniejsze wydarzenia zmieniły tą opinię. Choć teraz już ponownie jest to uznawane za coś normalnego. Z drobnymi wyjątkami. Ale nie tak dawno, bo 50 lat temu były jeszcze zakazane. Zakazane bardzo dawno temu na prawie 100 lat.
- Hmm. Chciała bym wysłuchać jeszcze o mieszankach ras.
- Dobrze. Garecie chcesz może poprowadzić ten fragment? - Poważne spojrzenie.
- Nie. Kontynuuj. Postaraj się jednak nie naruszać zbytnio Tej kwestii.
- Rozumiem że tego nie lubisz. Dobrze więc. Mieszanki ras. Od nazewnictwa boli głowa i je pominiemy. Problematyczne w nim jest członowość i kwestia pierwszeństwa członów oraz ich samej nazwy. Dla przykładu pół-elf otrzymywał człon Alf. Od...
- Alfy czyli elfy po elficku. (Alfheim - świat elfów z mit. nordyckiej) - Lawia skończyła kubek i zamówiła kolejne, tym razem gorące mleko.
- Dokładnie. I na przykład Alf-wuki - był to pół elf, pół wampir. Ale znowu problem był z demonami i smokami bo obie rasy powinno się oznaczać Dola i Dora. Różnica jednak głoski dużo namieszała. Zostawmy jednak już tą kwestię. Omówmy same cechy mieszanek. Po Kitsune, mieszańce mogły posiadać czystą magię natury i ogony. Czasem także formę i świętość w pojęciu ich terminologii, której nie znam. - Ponowne spojrzenie na Gareta.
- Zbyt obszerne by to tłumaczyć. Ma to związek z samą naturą i źródłami. - machnął ręką by odpuścić ten temat.
- Rozumiem. Po elfach zwyczajowo uzyskiwało się elfie znamiona czyli uczy. - Uśmiech. - No i długowieczność.
Lawia wyczuliła słowo "uzyskiwało się". Zaczynała powoli rozumieć o jakich wydarzeniach będzie mowa. Nie chciała jednak przyjąć tego do wiadomości. "To nie może być to. Tak być nie mogło!" - Powtarzała sobie w myślach.
- O smokach już wspomniałem. Ich znamiona to głównie łuski ewentualnie barwne zmiany skórne. Coś w podobnie do blizn, choć nie do końca. Czasem także źrenice zyskiwały drapieżny kształt, w małym stopniu, ale jednak występowały....
Łuski, znamiona? Dziewczę popatrzyło na Gareta. Przypomniało sobie jeden obraz z ich niedawnej konfrontacji. Jeden obraz i zdziwienie. Toż to, przy jej boku, podróżował osobnik niezwykły. Pozostała jednak w ciszy delikatnie zerkając na swojego druha, wciąż pozostając uważną słuchaczką. Czarnowłosy był oczywiście tego świadom. Był nawet zadowolony z braku niepotrzebnych pytań.
- ...po wampirach skóra mogła być szara lub osobnik mógł posiadać czarne rogówki. Po trytonach również łyski, rybie skrzela, a czasem pewien rodzaj drugiej skóry. Coś w rodzaju błony ciśnieniowej. Po uskrzydlonych jedynie skrzydła. Po demonach różnie i jako że jest ona "czysta" jedynie ze względu na potencjał. Zdarzało się że mieszanki w większości, przyjmowały ich cechy wyglądowe. Nie zawsze było to... mmm. - Pominął tok myślowy. - Po krasnoludach bywało że posturę, siłę, a czasem i zarost, niezależnie od płci. - Zdziwienie elfki.
- Same jednak mieszanki zyskiwały wiele. Mogły na przykład być przystosowane do przemieszczania się szybko przez las i jednocześnie mieszkania pod wodą. Latanie w przestworzach jednocześnie zyskując formę lisa. Co więcej można było uzyskiwać niezwykłe, często nieopisane i nowe zdolności. Często miała na to wpływ smocza krew która uaktywniała utajone moce. Znów krew wampirów uaktywniała potencjał magiczny, który po pewniej selekcji całego drzewa rodowego, wykreował nowe rodzaje magii. Czasem nie uzyskiwało się niczego a czasem... coś się traciło... - znaczna przerwa nastrój elfki delikatnie się pogorszył - Przechodzimy tym samym do powodów.
"Ciekawość." To jedno słowo krzątało się w umyśle młodego dziewczęcia. Obaj panowie czekali w ciszy. Nikt do niczego nikogo nie zmuszał.
- Każdy sam decyduje o swoim losie. - Powiedział cicho elf do barda.
- Dokładnie duchu, dokładnie. Na wypadek jednak gdyby... postaram się nei wspominać o tych nieprzyjemnych elementach.
- Zawsze można by ją uśpić. - Zażartował elf w odpowiedzi uzyskał uśmiech muzyka.
- To jest myś...
- I co dalej? - zapytała elfka. - Jest jeszcze wiele rzeczy, które mnie w tej sprawie ciekawią, ale... Obawiam się, że to co usłyszę może mi się nie spodobać. - Chwila ciszy. - Powinnam jednak to wiedzieć. Chelta. [cholera] Powinnam, a tym samym nie mam wyjścia... - Stwierdziła spoglądając na obu panów.
- Ona się chyba z nami utożsamiła. - Powiedział szeptem, do elfa, Gilbert.
- Na to wygląda.- upił łyk ziołowego naparu - Veile! [dobrze/zgoda]. Mów dalej.
- Ponownie zaczniemy od miłości. A może nie.... Nie ma tu co wiele do opowiadania. Gdy się kogoś kocha, wszelkie przeszkody znikają. Rozpoczniemy więc do władzy. Władzę napełnia siła i chęć utrzymania pozycji. Chciano mieć potężną armię, wojowników, siłę kraju - dlatego nie było zakazu mieszania się ras. Nie można było tego jednak wymusić. Oczywiście porywano płeć piękną innych ras, by w przyszłości potomstwo zasilało szeregi armii. Jednak część ras ma swego rodzaju zabezpieczenia. Nie wspominając już o piękności orkowych kobiet. Sterylność rasowa czy też blokady obcowania. Dla uzmysłowienia... Jak się kochać z syreną gdy ma rybi ogon. - Zabawne spojrzenie na słuchaczkę która starała się to sobie wyobrazić. Oczywiście elfka pokryła się delikatnym pąsem. - Podobna sytuacja ma się z Lamią. Nie wspominając już o smokach i lisach. Oczywiście we wszystkich przypadkach odpowiedzią była forma zbliżona "ludzkiej". Ale w przypadku tych pierwszych musiały być spełnione odpowiednie warunki. Główne mieszanki ork-człowiek, ork-goblin, nie zyskiwały wiele dodatnich cech, a czasem nawet były sterylne. Główną rolę w uzyskiwaniu "zdolnych" mieszańców miała czystość krwi. Dajmy dla przykładu smoki. Ich geny są dominujące, ale przy zetknięciu się z istotami brudnymi lub rozcieńczaczem - ludźmi. Poza znamionami prawie nigdy nie uzyskiwało się żadnych innych cech. Czyli... Niektóre rasy czyste nie przekazywały swoich atrybutów i domen w związkach z rasami "nieczystymi". Wtedy też do działania doszli magowie... - Chwila ciszy.
- A co za tym idzie ciekawość. Jak wiec mogą się łączyć rasy? Jakie cechy można uzyskać? Jak doprowadzić do ich ewolucji!? Takie były pierwotne pytania. Nie trudno znaleźć pozwolenia i finanse na takie badania, gdy w grę wchodzi siła. Z założeń wynikało że każda rasa może ze sobą obcować. Pytaniem głównym było jak sprawić by mieszanki mogły się dalej powielać. Od strony armii nie miało to większego znaczenia. Przynajmniej do momentu gdy mieszaniec nie okazywał się naprawdę zdolną jednostką. Szukano pewnego sposobu, pewnej cechy. I własnie czyste rasy mają tą "niezatartość". Potomkowie ich mieszanek, ale ci tylko 1:1 mogą się rozmnażać. Drobne domieszki pochodzące z
pokoleń z czasem przestają mieć znaczenie, pod warunkiem żę się nie sumują. Nie zagłębiajmy się jednak w badania i przejdźmy do wydarzeń. Są zdaje się dwa wydarzenia, które się odznaczyły najbardziej.
-Wydarzenie pierwsze. Niepisany pakt. - Rozejrzał się po sali i szeptem dokończył. - Pakt władców dotyczący nowych odkryć rasowych. Z wielu ras zadeklarowano po jednej istocie. Losowo kobieta mężczyzna i zaczęto badać różne połączenia. Badania trwały wiekami bo jak wiadomo trzeba było wyliczyć proces przejściowy i dorastania. Wtedy też odkryto wiele nowych cech i kombinacji potencjałów. Niestety nic nie szło tak gładko. Część o... och! potomstwa... - uniknął wykorzystania słowa "obiekty" maskując je ziewnięciem - ... poprzez nasilenie genowe, lub nie pełną czystość. Zbyt duży stopień domieszek. Traciły zmysły. Część badaczy zginęła od własnych badań. To po krótce. Projekt został przerwany. Czas mijał i powstał nowy projekt. Projekt nowej rasy.
"Skoro domieszki ras sprawiają uraz umysłowy. Co się stanie z rasami nie zacieralnymi? Czystymi." - takie było założenie kolejnego projektu. Co jeśli po zmieszaniu się czystych krwi powstanie nowa rasa? Rasa uniwersalna i potężna. W tajemnicy przed światem. Porwano 7 przedstawicieli każdej z ras czystych. Celem uzyskania mieszańca w proporcji 7X1. Czystego pod każdym względem. Badania trwały już krócej, pod nadzorem magicznym i przyspieszającym. - Elfka poczuła że blednie - Odkryto wtedy dwa najpotężniejsze połączenia I rzędu. Pierwszym było złamanie tabu uskrzydlonych i demonów. Przez wzgląd na stare czasy i waśnie, te rasy nigdy się nie łączyły. Jak się okazuje połączenie ich potencjałów było zdumiewające i jednocześnie niebezpieczne. Drugą mieszanką, która aktualnie jest zakazana. Jak się pewnie domyślasz. W przypadku uskrzydlonych...
- ...ich brak zatarł zakaz. Co z tą druga rasą?
- Pół smok, pół wampir. To połączenie wyzwoliło niezwykłe oddziaływania genetyczne. Potencjał magi i mocy jednały się w indywidualny sposób dla każdej jednostki. Tak można przypuszczać. Gdyż powstała dwójka okazała się być niezwykle potężna, pojętna i świadoma tego co się działo. Obaj zniszczyli i zlikwidowali cały plan. Sami przy ty tym zginęli. Ich akt poświęcenia wyniósł na zewnątrz mroczną intrygę. Powołano "radę magiczną wszech ras", która od tamtego momentu zajmuje się nadzorem tej strefy. Potencjał smoko-wampirów okazał się zbyt wielki. Dlatego poza Tabu nałożono na niego widmo śmierci...
- ... Czym jest to widmo? - Zapytała elfka z dość ciężkim nastrojem.
- Wyrok śmierci, rodzaj klątwy. Każda taka mieszanka jest skazana na śmierć. I oczywiście im szybciej tym lepiej. Na tym kończymy cały wywód. Panienko Lawio widzę że musi pani skorzystać z chwili odosobnienia.
- Nie omieszkam. - Powiedziała dość ociężale i udała się na stronę.
Garet jeszcze przez chwilę dopijał w spokoju napar.
- Dziękuję - powiedział pół elf gdy tylko jego towarzyszka oddaliła się.
- Nie ma sprawy.
- Nie opowiedziałeś o tym że porywano więcej kobiet. Nie powiedziałeś o tym "obiekty" ginęły z rąk swych twórców. O nie udanych, martwych eksperymentach. Nie powiedziałeś o gniewie jaki wyzwolił Xir pierwszy smoko-wampir. O niszczeniu jakie zasiał nim i jego się pozbyto. Za to dziękuję. - Powiedział spokojnie z przyjacielskim uśmiechem.
- To co powiedzieliśmy wystarczyło by poniekąd rozumiała że to było złe. Nie mówiłem o eksperymentach, o sztucznych tworach łączenia genów w ośrodkach, bo obaj wiemy jakby to się skończyło.
- Racja.
- Mogę zadać osobiste pytanie? Co odczułeś gdy pierwszy raz o tym usłyszałeś?
- Strach, smutek i pragnienie siły. Smutek zelżał dość szybko. Ja jestem z tego pierwszego powodu. Uświadomiono mi o tym. - delikatny uśmiech
- Po tym incydencie ponownie wprowadzono zakaz mieszania się ras. Który z czasem wyszedł z użycia. Jednak w śród ras smoków i wampirów, wciąż jest utrzymywany. Jakim więc...?
- Jestem z lasu. Pamiętaj o tym.
- Ja poczułem smutek. Przyjacielu. Gniew że do tegu wszystkiego dopuszczono. Jest to wielka plama krwi na czystości świata. Zajmuję się tym tematem z własnej woli. Nie chcę by to się znów powtórzyło.
- Nie martw się. Nie jesteś sam... Ktoś jeszcze trzyma nad tym pieczę. - Zagadkowe słowa. - Gdy ona wróci odejdźmy od tego tematu. Może dla odmiany pozwolisz nam posłuchać swojej gry.
- Z przyjemnością. Hmm... Zapomniałem wytłumaczyć jej kwestię ludzi jako rozcieńczacza.
- Nie martw się. Nie będzie o to pytać.

***

Gdy reszta grupy przybyła do "Smoczego pazura" Gilbert właśnie śpiewał jedną z długich ballad. Ballad o srogich bitwach, dzielnych rycerzach i czekających ich z wytęsknieniem pięknych białogłowych. Garet w momencie spostrzeżenia nowo przybyłych znów się zamaskował. Przynajmniej na tyle by zakryć twarz. Elfka odzyskała już swoje dawne kolory. Jej wielka ciekawość uległa zanikowi.
 
__________________
Kanbaru Suruga: Skoro nie cieszy cię zbereźna rozmowa z młodszą dziewczyną, jak masz zamiar przetrwać w społeczeństwie?
Poker123 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172