Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-02-2006, 19:33   #21
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Nicolas "Szrama" le Cosse
Karczma? Na Jedynego- ostatni raz był w prawdziwej karczmie przed latami, w momencie swoich zaręczyn! Tak, zaręczyn... To była piękna zabawa, lecz nie brał w niej udziału... Patrzył się w jej oczy, głębokie niczym najdalsze morze... Cała ona miała w sobie coś pociągającego wręcz magicznie- z taką mocą, że valdorscy magowie mogli jedynie uciec ze swymi reliktami... A potem pojawili się oni...
Oczy le Cosse zaszkliły się. Wciągnął powietrze, założył szybko kapelusz na głowę i ukrył za nim swoje smutne oblicze. Stanął między towarzyszami, poczym zakrzyknął głośno głosem ze sztucznie wesołym tonem- co wyczułby każdy, nawet stajenny chłoptaś:
- Zgodnie z Papieskim dekretem ja, jego licencjonowany inkwizytor, zarządzam opuszczenie tego pomieszczenia i udanie się na zbawienne chwile do karczmy, by napić się tutejszego sławnego na całe Dominium grzanego piwa!
Nicolas cieszył się ze zbliżających się chwil. Chciał zdobyć nowych znajomych. Poznać ich lepiej. No i oczywiście wychylić kilka kufli...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 22-02-2006, 16:43   #22
 
Kelu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelu ma wyłączoną reputację
Sir William Samuel dor'Liechtenberg

-Rzeczywiście braciszku, zabawny jest fakt, że wszyscyśmy dotarli tu jednego dnia i do tego jeszcze mniej więcej o tej samej porze! - Sir William roześmiał się - pewnie to Jedyny tak chciał! Ale Jedyny stworzył ludzi do dwóch celów: Aby walczyli ze złem i aby mogli się napić! Chodźmy zatem towarzysze, przy wesołej muzyce dużo łatwiej będzie się nam rzomawiało!

Przed wyjściem zerknął jeszcze na twarz wypowiadającego się inkwizytora. Ogólnie William ich nie lubił. A już na pewno nie tych którzy byli rozsławieni. Bardziej przypominali fanatyków niż świętych. Jedyne uczucia jakie nimi rządziły to zawsze były nienawiść do zła (co według przykazań Jedynego może jest świętością, ale jednak sir William tak nie uważał, gdyż inkizytorzy zbyt często się mylili) i radość z zabitych dewirii. Jednak na twarzy le Cosse pojawiła się nutka smutku i rozgoryczenia, które starał się ukryć pod maską wesołości. Taki człowiek musi ukrywać jakąś historię, i ta historia zaczęła już teraz interesować sir Williama...

Teraz William wyszedł już zdecydowanym krokiem. Nie zważając na obrazy na ścianach niemalże przebiegł do wyjścia. Złapał służącego i zapytał o najbliższą karczmę oraz o jego oręż. Służący patrzył się przez chwilę na niego tępym wzrokiem...
 
Kelu jest offline  
Stary 26-02-2006, 22:55   #23
 
Bladowicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bladowicz ma wyłączoną reputację
Ezequiel Callas de Alldare

- Panie dor'Liechtenberg, nie wiem czy myśli Pan że jestem zakonnikiem, czy też że to brat Albert skomentował czas naszego przybycia. Oba te przypadki mają jedną, bardzo ważną i ciekawą cechę. Są błędne. Komentarz ten padł z mych ust, a nie otrzymałem święceń kapłańskich.

Padło wyraźne stwierdzenie, z odmętów kanapy.

- Ale to nie zmienia faktu, że, za pozwoleniem, udam się z Panami do karczmy. - Powiedział odkładając opasłe tomiszcze, w poczerniałej skórzanej oprawie, z srebrnymi, ledwie widocznymi literami, układającymi się w
[center:5e837b87ab]"Liber Valdorf"
Erazmus Steiner[/center:5e837b87ab]
, na stolik.
 
__________________
I'm a person just like you
But I've got better things to do
Bladowicz jest offline  
Stary 27-02-2006, 17:10   #24
 
Escalla's Avatar
 
Reputacja: 1 Escalla ma wyłączoną reputację
„ Nieśmiertelność nie jest efektem spontanicznego zapalenia się. Ty sam musisz się zapalić.”

Ściemnia się, a wy wychodzicie z domu inkwizytora, mimo późnej pory w stolicy „tętni” życie. Do Radestu, każdego dnia docierają pielgrzymki. Życie w tym mieście podporządkowane jest Katedrze Pokory. Olbrzymie ilości pielgrzymów przybywających wymusiło na władzach miasta przebudowanie ulic, są one szersze niż gdziekolwiek indziej. Wybudowano dziesiątki karczm, aby pielgrzymi mieli gdzie złożyć głowę albo coś zjeść.

Podróżujecie po mieście już jakiś czas, zrobiło się już bardzo ciemno a wy nadal nie możecie znaleźć żadnej karczmy, w której dałoby się usiąść. Spacerujecie tak licząc na to, że w końcu uda wam się coś znaleźć. Na niebie nie ma żadnych gwiazd, księżyc też się gdzieś schował. Jedynie latarnie w kształcie krzyży oświetlają wam drogę. Gdzie niegdzie dolatują jakieś światła z domostw lub szynków.

Nagle zaraz przed wami ukazuje się tłum a jeszcze dalej migotliwe światło wielkiego ogniska. Do waszych uszu dolatuje piękny śpiew. Niezmącona niczym piosenka zdaje się wam bardzo żywiołowa, ale także wyraża smutek. Czujecie się jak zamroczeni. Kobieta śpiewa dalej, choć jej głos zaczyna coraz bardziej słabnąć. Co to za pieśń? O czym jest? Nikt z zebranych tego nie wie, wydaje się być w jakimś obcym języku, który już dawno został zapomniany. Ku waszemu żalowi kobieta milknie, a ogień zaczyna gasnąc. Ludzie się rozchodzą. Waszym oczom ukazuje się stos, a na nim zwęglone szczątki. Czy to możliwe żeby to ta osoba tak śpiewała? Stoicie tak jeszcze jakiś czas, czekacie, na co tego sami nie wiecie po prostu czujecie, że musicie tu zostać! Po jakiś 15 minutach ogień dogasa, ulica pogrąża się w półmroku. W tym świetle Katedra Pokuty, wygląda jeszcze bardziej złowrogo niż za dnia. Jej ciemne chłodne mury w żaden sposób nie wskazują, że jest to siedziba sług bożych.

Udajecie się dalej. Po kilku minutach trafiacie do jednej z karczm, która o dziwo świeci pustkami. „Salamandra” to niewielki lokal w całości wykonany z drewna. Na wprost od wejścia znajduje się lada, a za nią stoi starsza szczupła kobieta. W sali jest jakieś dziesięć okrągłych stolików, a przy każdym po cztery proste krzesła. Tam gdzie siedzą jacyś ludzie na stole pali się długa łojowa świeca. Gdy wchodziliście w waszą stronę spojrzała kobieta zza kontuaru jej wzrok wyrażał oczekiwanie, oraz……………………………….bezbrzeżny smutek.
 
Escalla jest offline  
Stary 28-02-2006, 16:09   #25
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Nicolas le Cosse
Gdy wszyscy usłyszeli śpiew kobiety, nikt nie zauwazył tego, że le Cosse, znany inkwizytor, opuścił rondo swego kapelusza na tyle nisko, że całkowicie zasłaniało jego twarz. Vernise. Wieczorami często stawała na tym niskim stole, na którym leżały różne pisma i prezenty od bogatych znajomych i śpiewała. Niczym nieskrępowana, 15-letnia cynazyjska piękność (z korzeniami- jak mówił jej ojciec- w samym Gordzie) śpiewała pieśni zasłyszane w okolicznych kościołach, te z dawnych ksiąg, kilka tych żołnierskich, utwory najwspanialszych bardów, ba- nawet kilka pieśni wprost z Valdoru, w nieznanych nikomu językach. Cokolwiek miała zaśpiewać, było to przepiękne. Nicolas uwielbiał słuchać jej melodyjnego, wzruszającego głosu... Przez chwile wydawało wam się, że widzicie łzę spływającą po policzku inkwizytora- ale to napewno złudzenie...
Po chwili zdziwienia podążył za resztą kompanii, kierując swoje kroki do okolicznej karczmy. Wszedł, zdjął kapelusz i rozejrzał się po pomieszczeniu. Przyglądał się ludziom- nie, nie przyglądał... On w nich czytał. Przez lata swojej kariery nauczył się czytać emocje, potrafił domyśleć się pochodzenia, majątku czy nawet poglądów politycznych ludzi oglądając ich. Po chwili jego wzrok skierował się w kierunku kobiety, której wzrok przeleciał po kolei po wszystkich jego towarzyszach. Wzrok pełen smutku, prostych do odczytania emocji. Spoglądnął jej w oczy, oczekując przerażenia. Zdjął kapelusz i bezczelnie patrzył się na kobietę. Starał się coś wyczytać... Tylko co?
-Panowie, co zamawiamy?- zapytał z uśmiechem pod nosem. Znów był zimnym inkwizytorem. A ta intrygująca kobieta jego nowym celem. Chwało, szykuj się. Le Cosse nadchodzi...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 28-02-2006, 22:48   #26
 
Bladowicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bladowicz ma wyłączoną reputację
Ezequiel Callas de Alldare

Gdy usłyszeli śpiew, Callas zaciekawiony pięknem głosu i niezrozumiałymi słowami, podążył w tłum. Zebrana tłuszcza, wydawała mu się dziwnie przygaszona, jak na występ, tak cudownej artystki. Z drugiej strony, Karyjczycy nigdy nie wydawali się być najbardziej ekstrawertycznym z narodów. Zawsze te smutne twarze, ten grymas chyba wyryty jest w duszy ich narodu. Przeciskając się przez tłum, czuł obrzydliwy smród bijący od ciał. W kieszeni, wydobył szkarłatną, perfumowaną chustkę i nakrył nią twarz. Gdy dotarł jednak do ognia, odkrył wielkość swojej pomyłki.
Stanął jak słup soli, wpatrując się w rozgrzane do białości polana, otaczające szczerniały zewłok. Gorąco płomienia, pokryło jego twarz rumieńcem, walczącym z nagłą bladością, a nozdrza mimo chustki, wypełniła mieszanina zapachów, świeżo palonego drewna i spalonego mięsa.
Otoczyła go pustka. Ludzie, rozeszli się, bez najmniejszego słowa, bez komentarzy, pomruków. Cicho jak cienie. Kobieta milczała, już od kilku chwil, co dowodziło że śpiewała tak długo, jak ciało jej słuchało. W uszach pozostał tylko trzask pękających drew.
Ezequiel wykonał prawą ręką szybki gest i kilkoma słowami, pomodlił się za zmarłą.
Gdy weszli do karczmy jednak, zdawał się już nie pamiętać o całym zajściu. Podszedł do kobiety i jął składać zamówienie.
[user=1420,1269]Modlitwa: Jedyny, któryś jest naszym Panem, Ojcem i Stwórcą. Przyjmij me błagania. Oczyść duszę, tej biedaczki która w swej młodzieńczej głupocie, zgrzeszyła przeciw Tobie, nie znając Twej potęgi. Pozwól jej dostąpić zbawienia wiecznego. Tako proszę ja, Ezequiel Callas, wierny sługa Boży, narzędzie w Twych rękach.
Do karczmarki:
- Zacna Pani. Czy zechcesz obdarzyć zmęczonych podróżnych dzbanem wina? Dawno nie byliśmy w Radescie. Dużo się tutaj zmieniło. Nie jestem pewien czy na lepsze ale.... - Zamilkł na chwilkę. Spojrzał po sali, przyglądając się wszystkim klientom. - Kiepski dziś wieczór..... - Pozostawił zdanie wiszące w powietrzu. [/user]Po kilku chwilkach rozmowy z kobietą, wrócił do towarzyszy niosąc dużą tacę, zastawioną kubkami i dzbanem z winem, oraz przekąskami. Postawił wszystko na środku stołu i zasiadł. Nalał wszystkim wina, na końcu sobie, spróbował czy smaczne i rzekł.
- Jak więc się Panom podobają uroki Radestu? Potężne są świątynie jedynego w tym mieście. Nigdzie niema tak bogobojnego ludu. Nawet te wielkie świątynie mają problem, by wszyscy chętni, na poranną modlitwę, mogli wejść pod dach. Podobno Radest ma najlepszy układ dróg. Szerokie tak że kilka powozów może przejechać, tysiące pielgrzymów przejść może. Niesamowite miasto.
 
__________________
I'm a person just like you
But I've got better things to do
Bladowicz jest offline  
Stary 01-03-2006, 14:10   #27
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Rotmistrz Andreas della Madre zwany „Czerwonym Pułkownikiem”

~A cóż to za synogarlica tak śpiewa~ - pomyślał rotmistrz. Piękna pieśń przywiodła mu na myśl inną kobietę, zupełnie odmienną, lecz też będącą kwintesencją piękna. Ściągnął usta, ból był zbyt silny. Ból i wina. Chrząknął, usiłując odpędzić narastające uczucie smutku.
- No panowie, chodźmy dalej kierowani tym pięknym zewem. Skoro takie pieśni tu mają, to jakie kobiety napotkamy? W drogę.

Weszli do karczmy i zasiedli przy długiej ławie, Agaryjczyk milczał, trzymał fason, lecz milczał. Tyle wspomnień, tyle bólu. Uniósł do ust szklanicę z przednim winem i wlał całą zawartość w gardło. A niech ich! Niech mówią, że agaryjski rajtar wojak smoli wino jak najgorszą przepalankę, miał to w rzyci.

Wtem odezwał się kawaler de Callas:
- Jak więc się Panom podobają uroki Radestu? Potężne są świątynie jedynego w tym mieście. Nigdzie niema tak bogobojnego ludu. Nawet te wielkie świątynie mają problem, by wszyscy chętni, na poranną modlitwę, mogli wejść pod dach. Podobno Radest ma najlepszy układ dróg. Szerokie tak że kilka powozów może przejechać, tysiące pielgrzymów przejść może. Niesamowite miasto.

Rotmistrz spojrzał bystro na drobnego Karyjczyka:
- Miasto panie jak miasto, w niejednym gościłem, niejedno zdobywałem. Tu jeno katedry wyższe i księży więcej... - zawiesił głos tylko na taką chwilę, by nikt mu herezji nie zarzucił. - Na chwałę Jedynego rzecz jasna! Służyłem z Wami przeciw valdorskim, bitniście...
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 01-03-2006, 16:51   #28
 
Bladowicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bladowicz ma wyłączoną reputację
Ezequiel Callas de Alldare
Drobny mężczyna nachylił się przez stół w stronę rotmistrza, zdawało się to jakby nastoletni młodzian wychylał się ku ojcu.
- Panie della Madre. Nie oszukujmy się. Nie jest to najweselsze miasto i niema potrzeby, by udawać że Pan tego nie dostrzega. Oczywiście trzeba to zrozumieć. Tutejsi ludzie poświęcili się Jedynemu w stopniu, o jakim ludność innych krain może tylko mówić. Półwysep jest jednym z najbardziej niegościnnych terenów Dominium. Przodek każdego z Karyjczyków, sam wybrał tą drogę, by okazać swoje męstwo i wiarę w Jedynego. Wybór ten jest nieustającą walką, o czym przypomina każdy element karyjskiej kultury. Ten wybór musi Pan zrozumieć, mimo iż może on Pana nie cieszyć.
- Ale to smutny temat, a panowie chcieli dziś wieczór odpocząć. Może więc zamiast tego każdy z nas opowie coś o sobie, gdyż nikt z nas nie został tak na prawdę przedstawiony. Moje miano to Ezequiel Callas de Alldare. Osobiście nie znam Pana Bonehearta, ale jest on zaufanym przyjacielem, mojego starego kompana. Jeżeli chodzi o to czemu zostałem zaproszony, muszę niestety odpowiedzieć, że nie wiem. Owszem, czasem wspomagałem, mego znajomego, w sprawach tak delikatnych, że zainteresowanie kościoła, mogłoby mieć nieprzyjemne skutki, ale nigdy tak naprawdę, nie udało mi się osiągnąć w tym temacie nic znaczącego. Za swoje zalety poczytuje sobie natomiast to iż udało mi się poznać wiele osobistości i osobliwości Półwyspu Pazura. Między innymi barona Javi Venta de Perra, znanego z utrzymywania mecenatu nad wieloma uczonymi i artystami, czy wdowę Aramante Salazar de Garza, która po śmierci swego wspaniałego męża, generała Eligio Salazara de Garza, rozwineła skrzydła, by stać się lwicą salonów. Zaletą moją jest też, co napewno docenią szlachetni wojownicy, odbyta w latach młodości służba na granicach Agarii. To chyba tyle, jeżeli chodzi o to co przychodzi mi aktualnie do głowy. Może teraz Pan rotmistrzu, opowie coś o sobie?
[user=1420,1269,1413]de Perra, jego pęd do wiedzy był ogromny. Tak wielki że rozpoczął handel z Valdorem, za pośrednictwem wyspiarzy. Pewnego dnia, przechadzając się po swym ulubionym wybrzeżu, towarzystwie jednego ze swych sług, poślizgnął się na mokrym kamieniu i uderzył głową w tenże kamień, łamiąc sobie przy tym kręgosłup.
de Garza. Przez blisko pięć lat po odejsciu generała, wciąż krążyły plotki, o jego nieprzypadkowej śmierci. Jednak dopiero gdy z pobliskich wsi, zaczeły znikać młode dziewczynki, które znajdowano potem bez krwi, ktoś postanowił coś z tym zrobić. Kobietę znaleziono w jej własnej wannie, najprawdopodobniej usneła i zsuneła się głową poniżej powierzchni.

Ot, przykre wypadki chodzą po ludziach.

[/user]
 
__________________
I'm a person just like you
But I've got better things to do
Bladowicz jest offline  
Stary 01-03-2006, 17:06   #29
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Rotmistrz Andreas della Madre zwany „Czerwonym Pułkownikiem”

Rotmistrz żywo spojrzał na małego Karyjczyka:
- Tak Panie, widzę, to smutne miejsce. Agaria też, a jednak jest tam i miejsce na zabawę i radość. Jam jest rotmistrz della Madre, mam 45 lat, przez dwadzieścia pięć lat w armii. Początkowo pikinier, potem rajtar agaryjski. Dowodziłem 4 znakiem agaryjskiej lekkiej rajtarii miano "Węży Śmierci" noszącym. Wiele bitw, kilka kampanii, dziesiątki potyczek. W kampanii sprzed czterech lat, gdzie generał della Bajadoz w walnej batalii tysiące pogan pogromił. Ja w tym czasie debuszowałem na lewym skrzydle korpusu generała, niekiedy za linię wroga wjeżdżając i na setkę mil. Mając wtedy dwa pułki rajtarskie i doryjską chorągiew mialem swą chwilę, za którą z rąk króla w Terst wieniec laurowy wziąłem i z generałem na ulicach miasta tryumf odbyłem, łeb uciętego wodza elfów prezentując.

Ale to już dawne dzieje, bardzo dawne...
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 03-03-2006, 19:21   #30
 
Kelu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelu ma wyłączoną reputację
Sir William Samuel dor'Liechtenberg

- Ehh zacni panowie, moja przeszłość pełna jest różnych wypraw i najazdów na elfie i krasnoludzkie oddziały, jednakże zazwyczaj były to partyzanckie wypady i nie dzięki nim się rozsławiłem... Jeżeli waszmościowie przebywali przed dwudziestoma laty na dworach dorysjkich i nie tylko być może wtedy słyszeliście o mnie. Oraz o moich zwadach z pewnym złym komendantem doryjskim. Jednak nie mam ochoty o tym opowiadać. - Tutaj Sir Wiliam na chwilę przerwał, w ciszy pomyślał o czymś, zaciągnął się piwa i szybko na jego twarzy pojawił się prawdziwy uśmiech - To miasto przyprawia mnie o dreszcze, tyle w nim cierpienia i smutku, nie dawajmy ponieść się jego urokowi, tylko napijmy się zacni towarzysze!
 
Kelu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172