Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-02-2006, 21:55   #1
 
SHAQER's Avatar
 
Reputacja: 1 SHAQER ma wyłączoną reputację
[Sesja] Rajska Pułapka (Star Wars D20)

Hutańska przestrzeń kosmiczna. Okolice Ylesii

Nightcrawler zmodyfikowany YKL-37r

Kapitan i pierwszy pilot: Kobieta powszechnie znana jako Berry
Drugi pilot i pierwszy oficer: Jerran Korr
Mechanik: Koth Evoc
Systemy bezpieczeństwa: Michio Hine oraz Hektor Firehand


Konkurencja. To jedyna pewna rzecz we wszechświecie. Zawsze można mieć pewność, że zjawią się w najmniej odpowiednim momencie. Tak było i tym razem. Cała załoga Nightcrawlera została złapana z opuszczonymi spodniami. Powody były dwa. Pierwszy i chyba najważniejszy to udane arcytrudne zadanie, jakim był transport niezwykle delikatnego laseru do obróbki kamieni szlachetnych na Kessel.. Praca niezwykle intratna i przyniosła im niezwykły zysk. Zysk w postaci 50.000 Kredytów. Jedyne co należało zrobić to polecieć na Nar Shada i odebrać zapłatę z tamtejszego banku Imperialnego. By tego dokonać będąc w nadprzestrzeni skontaktowali się z wyżej wymienionym bankiem. Niestety łączenie się z kimkolwiek wymaga przesłania swojej aktualnej pozycji. Znając pozycję, kierunek loty oraz prędkość statku w parsekach można bardzo łatwo zrobić zasadzkę na taki pojazd. I tu leży podstawa drugiego problemu. Myśliwce przechwytujące z symbolem czarnego wiru na kadłubie. Cała załoga zajęta swymi sprawami jak to zwykle bywa podczas skoku została ostrzeżona o przymusowym wyjściu z nadprzestrzeni sygnałem alarmu. Wszyscy rzucili się do swoich stanowisk, lecz statkiem zdołały już targnąć pierwsze eksplozje. Berry oraz Jerran błyskawicznie przejmują kontrolę nad lotem i wyłanczają autopilota. Wieżyczki zaczynają wypluwać strumienie zielonego ognia a Koth przeklinając biegnie do uszkodzonej przepustnicy. W interkomie rozlegają się krzyki obu działonowych. Statek zaczyna wirować i robić różnorakie akrobacje. To piloci dają popis swojego kunsztu i mistrzostwa. Osłony zaczynają tracić siłę. Zbyt dużo strzałów dosięgnęło celu. Piloci po krótkim przedyskutowaniu wszystkich za i przeciw postanowili uciekać za pomocą mikroskoków. Jednak wszystko na nic. Gdy wyszli z ostatniego skoku w iluminatorach pojawił się ogromny glob. Komputer pokładowy zidentyfikował go jako Ylesię. Planeta była porośnięta lasami. Nagle przeciągłe buczenie które zazwyczaj towarzyszy wam podczas całej podróży ustaje. Czujniki skanujące powierzchnie planety uzyskują bardziej szczegółowe dane. Górna warstwa atmosfery jest śmiertelna pułapką.. Silne prądy i burze spowodować mogą uszkodzenie czujników. Planeta robi się coraz większa. To pole grawitacyjne was przyciąga. Zmierzacie ku nieznanej planecie i nic nie możecie zrobić. Na dodatek za waszymi plecami piloci z Czarnego Wiru nie ustają w staraniach by rozbić was na atomy. Statkiem zaczyna szarpać. Zaczynacie wchodzić w atmosferę.
 
SHAQER jest offline  
Stary 13-02-2006, 22:38   #2
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
"Nie jest dobrze" pomyślał Jerran widząc niepokojące odczyty czujników. Nigdy jeszcze nie był w podobnej sytuacji. "Kira by wiedziała co robić" przemknęło mu ponownie przez myśl. Ale wiedział, że nie czas na rozmyślania o przeszłości. Trzeba było działać, szybko!
Rozpaczliwie próbował odzyskać kontrolę nad sterami. "Tylko spokojnie, tylko spokojnie" powtarzał w duchu. Spojrzał na odczyt energii. Nerwowo stuknął w ekran.
- Dalej kur**! - warknął - Nie rób mi tego!
Silniki zdechły a osłon prawie nie było. "Co robić, co robić..." Myśli szalały w jego głowie. Rzadko się denerwował, jednak nigdy wcześniej coś takiego mu się nie zdarzyło. Adrenalina dała mu mocnego kopa a serce biło jak oszalałe. Spojrzał na Berry. Dziewczyna nie wyglądała, jakby potrafiła zapanować nad sytuacją. Mimo wszystko była kapitanem. Ale rozumiał to. Była młoda. On będąc w jej wieku w podobnej sytuacji już by dawno narobił w gacie.
- Michio! Hektor! - wrzasnął do interkomu - Zostawcie działa w spokoju i złapcie się czegoś! Koth! Przekieruj całą energię z systemów uzbrojenia do osłon! Daj też co się da do silników manewrowych.
Próbował odszukać jakieś miejsce w atmosferze, gdzie wyładowania i prądy byłyby najsłabsze. Ale czujniki zgłupiały. Po wejściu w atmosferę pewnie i tak szlag je trafi.
- Kur**! - warknął znowu - Berry, pilnuj abyśmy nie zaczęli się kręcić. Zajmę się utrzymaniem jak najmniejszego kąta opadania.
"O ile tą kupą złomu da się jeszcze manewrować..." dokończył w myślach. Gdyby wierzył w jakichś bogów, pewnie by się do nich pomodlił. Ale nie wierzył w nic takiego...
 
Malekith jest offline  
Stary 13-02-2006, 22:57   #3
 
Tharivol's Avatar
 
Reputacja: 1 Tharivol ma wyłączoną reputację
Hine zmełł w zębach przekleństwo, słysząc głos pilota. Złap się czegoś... - myślał, zostawiając w spokoju działko pokładowe. Prowadzona z niego kanonada rozgrzała mechanizm niemal do czerwoności. łatwo powiedzieć.... Strzelec zeskoczył z siedzenia, i zrbiłnajgłupszą rzecz, jaką mógł: spanikował i przebiegł przez cały pokład statku, aż do kabiny pilotów.

Nie można powiedzieć że tam wszedł. On tam po prostu wpadł. Turbulencje parokroć powalały go na ziemię, kiedy w końcu dotarł miał wrażenie, że zaraz puści pawia. Kiedy już się podniósł, szybko złapał za najbliższy uchwyt, i stał przez chwilę, patrząc na migające monitory i świecące się kontrolki. Trzeba przyznać, że ta "ścieżka zdrowia" nieco go uspokoiła.

- Zrobicie coś - zapytał w końcu, przekrzykując ciągłe odgłosy kanonady - czy lepiej już biec do kapsuły ratunkowej?!

~~Cholerna kupa złomu...~~
 
Tharivol jest offline  
Stary 13-02-2006, 23:28   #4
 
Bladowicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bladowicz ma wyłączoną reputację
Koth Evoc

Koth patrzył, na szybki zbliżającą się planetę. Jego oczy były wytrzeszczone, do granic możliwości, a każdy mięsień w jego ciele napięty do granic bólu.
~No to teraz mam przesrane.~ Przebiegło mu przez głowę. ~Trzeba było zostać w domu. Trzeba było. I co teraz? Absolutnie nic. Rozjebiesz się na jakiejś planecie której niema nawet w spisie. Zajebiście~
Do jego uszu dobiegł rozkazujący okrzyk Jerrana.
- Koth! Przekieruj całą energię z systemów uzbrojenia do osłon! Daj też co się da do silników manewrowych.
Spojrzał na ekran, jak gdyby pierwszy raz go widział, po czym znowu spojrzał na planetę. Szybko, jak gdyby trafił go piorun, zaczął szarpać za kontrolki energii, za każdym jednak razem na ekranie pojawiał się jeden napis.
[glow=orange:a805dc75a7][Połączenie zerwane. Przejść na przekierowanie ręczne][/glow:a805dc75a7]
Zerwał się z fotela, zrywając z siebie pasy i rzucił się do korytarza. Dostrzegł biegnącego w jego stronę Hine i o włos uniknął szczęką zderzenia. Wybił się rękoma do dalszego biegu i zniknął w korytarzu.
Kilka sekund później na ekranie technicznym jeden z napisów zmienił się na zielony. Po sekundzie kolejny. Szybko po nich, zapalały się kolejne, aż do momentu, gdy dwie trzecie działały.
 
__________________
I'm a person just like you
But I've got better things to do
Bladowicz jest offline  
Stary 14-02-2006, 00:32   #5
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Zbiegający z działka Michio, słyszał tylko ze śluzy od działka dolnego przekleństwa Hektora. Zanim pobiegł szaleńczo korytarzem zauważył kątem oka wypełząjacego z niej towarzysza.
Koth przebiegając korytarzem w stronę generatorów i innej inżynierii, oprócz na Michiego, natknął się także na Firehanda, którego zręcznie wyminął.

Hector Fireahand
Wyłażąc z działka pluje krwią na ziemię.
-Cholera! Zajebałbym tych skurczysynów gdybym tylko miał rakiety! Szlag!
Podczas walki z myśliwcami, jedna z turbulencji cisnęła nim o pulpit sterowania. Rozciął sobie wargę. Boli jak cholera i chyba jeden ząb się nadkruszył. To tylko potęguje wściekłość.

Mijając krzątających się towarzyszy, Hektor chwiejnym krokiem, co chwila podtrzymując się zwisających kabli lub rur, dociera do swej kabiny. Jeśli przyjdzie im uciekać z tego statku, musi chociaż zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, chociażby te cholerne zapasowe baterie do miotacza. W zasadzie , prócz nich , i butelki dobrego samogonu, nie ma niczego co by się mogło przydać , a co można zabrać w nagłym przypadku. I tak jeśli ma zginąć, to zginie.

Gdy tylko wsadzi za pasek te klamoty, przedziera się przez statek, przypominający roztańczony pył kurzu w wichurze, korytarzami w stronę maszynowni.
-Pomóc w czymś, Koth? - krzyczy, nie kryjąc zdenerwowania i podniecenia, jeszcze nim wchodzi do pomieszczenia.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline  
Stary 14-02-2006, 00:55   #6
 
Bladowicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bladowicz ma wyłączoną reputację
Koth Evoc

W maszynowni panuje mrok. Tylko kilka drobnych lampek awaryjnych, daje pomarańczową poświatę, ukazującą sylwetkę Koth'a siedzącego nad mrygającym na czerwono, zielono i niebiesko ekranem. Dłonie młodziana zdają się migać w powietrzu, gdy stara się znaleźć jeszcze chociaż odrobinę energii, marnotrawionej przez statek na rzeczy tak niepotrzebne jak np. systemy podtrzymywania życia.
- Tak. Skocz do kokpitu i powiedz im żeby ostrzegli nas jak będziemy wchodzić w atmosferę. Potem skocz do głównego korytarza. Dam w podłodze jest klapa. GK-12. Z boku jest zatrzask. Otwórz. Jak powiedzą, że weszliśmy, zamknij przewód... tam jest przełącznik. Znajdziesz. Nie powinno być trudno. To wyłączy osłony. Ale dopiero jak już będziemy w atmosferze.
 
__________________
I'm a person just like you
But I've got better things to do
Bladowicz jest offline  
Stary 14-02-2006, 01:31   #7
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Hector Firehand
Gdy Koth szybko tłumaczy Hectorowi, co ma uczynić , ten tylko wpatruje się w niego błyszczącymi oczyma co chwila przytakując. Po chwili już go nie ma.

Wybiega jak szalony z pomiszczenia, mknąc korytarzykiem, co chwila zatrzymując się, rzucony o ścianę. Gdy tylko dociera do kokpitu, chwyta się mocno oparcia od fotelu mechanika i patrzac jak urzeczony na planetę, wykrzykuje:
-Koth karze powiedzieć nam kiedy będziemy wchodzić w atmosferę! Wyślijcie wtedy kogoś, bo coś mi się zdaje, że cała elektronika wewnątrz statku siądzie - razem z interkomem! Będę w głownym korytarzu...
Hektor pod koniec zdania, mówi coraz ciszej, a na koniec jakby sam do siebie, nadal wpatrując sie w obraz rozpościerający się przed nim, za szybą...
-Cholera, jaka ona piękna...
To była prawda. Każda planeta miała w sobie coś urzekającego - z pewnych wysokości. Zwykle im bliżej jej powierzni, tym mniej piękna się stawała - tak przynajmniej sądził Hektor. A ta tutaj - czysta, zielona kula, jakby zamkniete całe życie w jednej, olbrzymiej kropli szkła - zdawała się być po prostu cudowna.
Otrzasając się ze zdumienia, omal nie wpadając na Machio, cofa się kilka kroków i znowu szybko przemierza korytarz w poszukiwaniu, wskazanej przez Kotha, klapy.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline  
Stary 14-02-2006, 13:25   #8
 
Escalla's Avatar
 
Reputacja: 1 Escalla ma wyłączoną reputację
Berry rzuciła okiem na odczyty wskaźników. Coś tu nie działało. Zaraz zdała sobie sprawę co. Nie działał program wyznaczający najwłaściwszy tor wchodzenia w atmosferę.

~~Noto przerąbane~~

Ujęła mocniej drążek sterowania i spojrzała na Jerrana. Wydawało jej się, że przed chwilą spojrzał na nią jakby nie wierzył w jej umiejętności.

~~Ignorant. Wychodziłam już z gorszych opresji bez mrugnięcia okiem. Oni doskonale wiedzą co mają robić a krzyczenie rozkazów wprowadzi jedynie niepotrzebne zamieszanie.~~

Statkiem trzęsło coraz bardziej i cieszyła się, że siedzi teraz przypięta pasami. Hector i Koth zapewne odbijali się od ścian tam z tyłu. Kolejna silna turbulencja. Usłyszała krzyki zza pleców. Ukryła uśmiech. Zaczynało się. Przeszli przez górną warstwę atmosfery teraz zaczynało się najgorsze. Należy przelecieć przez obszar największych wstrząsów.

- Chłopaki chwyćcie się czegoś wchodzimy w atmosferę.
 
Escalla jest offline  
Stary 14-02-2006, 14:09   #9
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Jerran Korr

- Zrobicie coś - zapytał Michio - czy lepiej już biec do kapsuły ratunkowej?!
"Chcesz to biegnij..." pomyślał nerwowo Jerran. Skurczybyki pewnie rozwaliliby kapsułę bez zmrużenia okiem. Zresztą on nie miał zamiaru pozwolić, aby ten statek się rozbił. O nie!
- Cholera, jaka ona piękna... - ostatnie słowa Hektora rozbrzmiewały w uszach pilota. Miał rację. Ale ten piękny, zielony glob mógł im przynieść niechybną śmierć. Nie było czasu aby ją podziwiać.

Kątem oka zerknął na dziewczynę. Kto wie, może jej nie doceniał. Sprawiała jednak wrażenie całkiem opanowanej. Przeszła mu przez głowę głupia myśl, czyżby jej to sprawiało radość? Nie... zresztą nieważne. Był pewien, że ona da z siebie wszystko aby posadzić ten statek w miarę w jednym kawałku. On również nie zamierzał załamywać rąk. Nie leżało to w jego naturze.

Na twarz Jerrana powrócił spokój i kamienny wyraz. Otarł palcem kroplę potu z brwi. Każdy kiedyś umrze. Jerran zmarszczył czoło. Ale jeszcze nie teraz.
 
Malekith jest offline  
Stary 15-02-2006, 00:08   #10
 
SHAQER's Avatar
 
Reputacja: 1 SHAQER ma wyłączoną reputację
Kolejne turbulencje wstrząsnęły statkiem. Tymczasem skanery i czujniki na podczerwień statku wypluwały kolejne informacje na temat planety. Wyglądało na to, że Ylesia to planeta burzliwych prądów powietrznych, które występują nawet w górnej warstwie atmosfery. Czujniki topograficzne pokazywały obraz planety – płytkie morza upstrzone wyspami i trzy niewielkie kontynenty. Jeden leżał niemal na biegunie północnym, dwa pozostałe zaś – wschodni i zachodni – bliżej równika w strefie umiarkowanej. Na skanerze podczerwieni pojawiła się wielka czerwona kropla. To gigantyczna burza! Nagle staje się jasne, że zjonizowane cząsteczki pozostawione na trasie błyskawic wprowadzają kompletny zamęt w odczytach przyrządów pokładowych. Nie był to jednak długi kłopot gdyż po kilku sekundach wszystkie one zamilkły na dobre. Statkiem zakołysało jeszcze kilkukrotnie, po czym wszystko się uspokoiło. Firehand odebrał tę poprawę stanu lotu jako pewna oznakę wejścia w atmosferę, więc odciął przewody wskazane przez mechanika. Potężna dawka energii która wcześniej zasilała tarcze przepłynęła do silników i wspomogła zapłon. Silniki zabuczały jakby z wyrzutem i znowu dało się słyszeć znane wszystkim buczenie. Jednak teraz nie było ono już tak głośne jak przedtem, co dało wam do myślenia, że nie pracują na pełną moc. Cała załoga mostku wydała chóralny okrzyk radości, lecz w tym momencie statkiem wstrząsnęło jak jeszcze nigdy przedtem.

[shadow=orange:153ebda805][glow=red:153ebda805]UWAGA NASTĄPIŁO USZKODZENIE KADŁUBA W PRZECIĄGU 60 SEKUND DOJDZIE DO ROZSZCZELNIENIA POKŁADU ŻYCZYMY MIŁEGO DNIA[/glow:153ebda805][/shadow:153ebda805]

Popatrzyliście na siebie w osłupieniu i w tym momencie minął was jedyny z ocalałych myśliwców. A więc trafił was. Jedynym pocieszeniem dla was było to, że nie zaleciał daleko gdyż został trafiony przez jeden z piorunów a szczątki statku poleciały na wszystkie strony podczas towarzyszącej temu widowiskowej eksplozji. Na tak dużej wysokości tlen jest za bardzo rozrzedzony by nim oddychać. Jeżeli szybko nie wylądujecie podusicie sie wszyscy.

[shadow=orange:153ebda805][glow=red:153ebda805]50 SEKUND DO ROZSZCZELNIENIA[/glow:153ebda805][/shadow:153ebda805]
 
SHAQER jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172