|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-04-2006, 12:43 | #101 |
Reputacja: 1 | Cris Washington Cris silnie chwycił odchodzącego „Eye” za ramię. Odwrócił go do siebie i wykrztusił, lecz widać było że trochę go to kosztuje. - Od początku wiedziałem, kim jesteś. Na północy krążą o Tobie legendy. Tam każdy chce należeć do Twojego oddziału, ale ja szczerze mam w dupie kim jesteś. Myślałem, że już uwolniłem się od was chłoptasiów z Posterunku, ale powiem Ci jedno. Chciałbym Ci nakopać do tyłka ale żołnierzem zostaje się do końca życia. Ten chłopak… Twój przyjaciel. Nigdy nie zostawiłem kolegi. Choć inni spierdalali aż się za nimi kurzyło ja zawsze przy nich zostawałem. Czy to wzywając pomoc, ewakuację czy też trzymając go umierającego za rękę. Sam wiesz, że potem trzeba wysadzić ciało żeby Moloch się do niego nie dorwał. Robiłem to i wiele innych rzeczy, o których ten tu nie powinien słyszeć. Pomogę Ci go wyciągnąć nawet jakbym maił zginąć a potem odwrócę się i odjadę. I mam nadzieje nigdy nie ujrzeć tej Twojej parszywej gęby. Szczęka zaczęła mu ponownie latać tak, że nie mógł wypowiedzieć więcej słów. Patrzył jedynie buńczucznie w oczy kapitana. |
18-04-2006, 14:29 | #102 |
Reputacja: 1 | Rudolf Kajdaniarz - Dobra, koniec kłótni - wycharczał Rudolf - i dodał nieco głośniej, już na użytek widzów - Dostaniecie tyle, ile było ustalone, i kropka jasne? - Raźnym krokiem podszedł do gościa w hawajskiej koszuli. - Mam przyjemność z don Alvaro? Nazywam się Rudi Byk, Miło mi. Może moja gęba nie wygląda dobrze, zwłaszcza na tle pańskiej hacjendy ale nie przeszkodzi nam to chyba w interesach, prawda? - krzywy uśmiech pod maską - Szukam poważnego kupca panie Alvaro i mam nadzieję że trafiłem we właściwe miejsce. Łapię towar, żywy towar jeśli wie pan co mam na myśli. Do tej pory byłem głównym dostawcą dla kapitanów galer na Missisipi, ale koniuktura się zmieniła i teraz szukam kontaktów tutaj. Porozmawiamy? Oczywiście niezobowiązująco... - |
18-04-2006, 21:23 | #103 |
Reputacja: 1 | Darren William Griffiths-Davidovich ps. "Eye" "Eye" kiwnął Crisowi: - Dzięki, niczego więcej od ciebie nie chcę, choć nie rozumiem, co ci się w mej parszywej gębie nie podoba. Może jeszcze się dowiem, może powiesz legendzie... -uśmiechnął się kpiąco i podszedł do Rudolfa, przysluchując się jego rozmowiez Alvarem. |
18-04-2006, 21:40 | #104 |
Reputacja: 1 | Z twarzy gangstera momentalnie zniknął ten życzliwy uśmiech, z oczu zniknęła ta fałszywa radość. Zlustrował Rudolfa dokładnie wzrokiem- raz, drugi, trzeci, poczym zaczął mówić- przesadnie akcentując i przeciągając każde słowo Łowca? Kogo tutaj szukasz?- przerwał, poczym zerknął na stojącego obok Eye'a- Łowca mutków, posterunkowy i ranny chłopak... Co możecie mi zaoferować? I czego chcecie? Don Alvaro jest chętny do współpracy... Po ostatnich słowach strażnicy odeszli na dobre 50 metrów- jakiś rozkaz, że Alvaro chce zostać sam? No cóż, zapowiada się kolejna próba- tym razem nie broni, a języka... Ten na górze was nie oszczędza... [user=1251]Jednak nie na tym skupił się Darren- nad nimi, mimo pozornego rozkazu oddalenia się, w oknach siedziało dwóch snajperów... No cóż, Alvaro broni własnego tyłka[/user]
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
18-04-2006, 21:48 | #105 |
Reputacja: 1 | Darren William Griffiths-Davidovich ps. "Eye" Darren przez chwilę przyglądał się gospodarzowi. Potem krótko spojrzał na Rudolfa i Crisa. I wreszcie odezwał się: - Proszę wybaczyć, że się wtrącam, ale czy by udowodnić tę chęć do współpracy, mógłby pan odwołać tych snajperów. Bezpieczeńśtwo bezpieczeństwem, ale nie zabijać tu przyjechaliśmy, a właśnie interes ubić. Prawda panowie? - zwrócił się do kumpli. |
18-04-2006, 22:04 | #106 |
Reputacja: 1 | Cris Washington Cris siląc się na uspokojenie drgających mięśni spojrzał wojakowi w oczy. - Wszystko co ten człowiek mówi jest najszczerszą prawdą. Wybaczy pan, ale nie jestem w stanie prowadzić rozmowy. Chwycił się za twarz, gdy kolejny ostry ból przebiegł mu przez wszystkie nerwy. Otworzył bagażnik, po czym wolnymi ruchami tak by każdy widział że nie wyciąga żadnej broni wyjął apteczkę. Wyciągnął z niej garść jakichś tabletek i gryząc je powrócił na miejsce, w jakim stał przed chwilą. ~~Wytrzymaj jeszcze chwilę. Jeszcze tylko pięć minutek i lekarstwo zacznie działać. Tylko pięć minutek i ból się skończy.~~ Jednak jak zwykle bywa w takich momentach te pięć minut wydawało mu się być nieskończonością.
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |
18-04-2006, 22:36 | #107 |
Reputacja: 1 | - Wy na posterunku macie dobry wzrok... Ale oni jeszcze lepszy!- zawołał Alvaro, poczym uśmiechnął się zimno i dodał- Ale oni zostaną. Zabezpieczenie, rozumiecie?- powiedział, poczym zerknął zniesmaczony na Crisa- Synku, siądź sobie na schodach, bo mi dziedziniec zarzygasz... Snajperzy, ochrona, setki bandytów i ich wódz, mały grubasek ich wodzem... To wszystko było chore, nawet jak na Hegemonie... A do tego ci czarni, ksiądz gdzieś na pustyni, chory Cris i ta burza... Coś się szykowało, wszyscy o tym wiedzieliście. Coś naprawdę niedobrego...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
19-04-2006, 07:32 | #108 |
Reputacja: 1 | Rudolf Kajdaniarz - Nie obrażam się o snajperów panie Alvarez, ba - byłbym wręcz zdziwiony gdyby ich nie było. Nieostrożni nie dożywają dorosłosłości, hehehe. Moi chłopcy są może z posterunku, może i z innego zasranego miejsca, ale mi chodzi tylko o to że znają się na robocie. Kto by dzisiaj prosił o metrykę urodzenia? Ale do rzeczy. Przyjechałem do don Alvareza ponieważ powiedziano mi że na czele tutejszej sfory ujada właście on... czyli pan. Nie chcę niczego z góry, ale szukam pośrednika. Mutki to najlepsi robole jakich można sobir wyobrazić, a tu znad missisipi nikt ich nie sprowadza. Pan ma tu kontakty, ja nie. Ja zapewnię panu procent i, jeśli pan sam zechce coś kupić - promocyjną cenę. Jeśli jest pan zainteresowany proponuję usiąść i omówić szczegóły. Jeśli nie... to poszukam kogo innego i nie będę zawracał dupy. - |
19-04-2006, 15:01 | #109 |
Reputacja: 1 | - Alvaro, Alvatro- ale nie Alvarez...- warknął mężczyzna, poczym zmierzył spojrzeniem łowcę mutantów- A masz tutaj te mutanty? Czy dopiero będziesz ich szukał? Tutaj w okolicy jest kilka ich plemion, możesz ich spokojnie poszukać...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
19-04-2006, 20:26 | #110 |
Reputacja: 1 | Rudolf Kajdaniarz - Panie Alvaro, traktujecie mnie jakbym chciał zaliczki. Nie chcę jej, biorę swoje dopiero za towar. Nad Missisipi są silniejsze plemiona i szybciej się mnożą. Ja, panie Alvaro, jestem - jak zresztą i pan - hurtownikiem. Nie biorę pojedyńczych sztuk tylko całe osady. Gdybym zaczął polować tutaj szybko musiałbym się przenieść. A co do Mutków - jeśli wyrazi pan chęć współpracy ściągnę pierwszą karawanę w ciągu powiedzmy dwóch, trzech miesięcy. - |