Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-11-2013, 16:40   #1
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
[Weird War] - MACV-SOG - S.O. Quan

"Nie wiem jak to jest zabić człowieka...
zabijałem tylko komunistów."
Rafał Gan-Ganowicz


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=G3krjPWs_7E[/MEDIA]



Baza Khe Sanh, Wietnam Południowy, 12 grudnia 1967 roku, godzina 10.30
Szum potężnych silników oznajmił wszystkim w bazie, że do lądowania podchodzi samolot transportowy C-123. Ci, którzy mieli wolny czas ruszyli w stronę pas, gdyż jasne było, że przywozi on nie tylko niezbędne zapasy, ale także listy z domów. Pilot z gracją posadził wielką maszynę na nierównym pasie. Obsługa lotniska ruszyła niemal natychmiast w kierunku samolotu, aby rozpocząć jego rozładunek.
Gdy tylko otworzył się właz, dwaj szeregowi którzy stali najbliżej omal nie padli z zaskoczenia. Z pokładu wyszło pięciu żołnierzy. Nikt nie wiedział o przybyciu nowych, więc zaskoczenie było duże. A było ono tym większe, że przybyli wyraźnie różnili się od reszty obsługi bazy. Zarówno ich specyficzny stosunek do umundurowania, sprzęt który ze sobą mieli, jak i sposób bycia sugerował, że należą oni do jednostek specjalnych.

Przybycie nowych żołnierzy w mgnieniu oka obiegło całą bazę. Pięciu członków jednostki specjalnej wzbudziło także pewne sensacje wśród dowództwa bazy. Okazało się bowiem, że ani pułkownik David E. Lownds, ani porucznik Rathvon M. Tompkins nic nie wiedzieli na temat ich misji. Otrzymali jedynie rozkaz zakwaterowania przybyłych żołnierzy oraz udzielenia im wszelkiej niezbędnej pomocy.
Wraz z grupą żołnierzy do bazy przybył także pewien cywil. Początkowo myślano, że to kolejny dziennikarz, któremu zamarzyło się relacjonować wojnę na żywo. Jednak zakwaterowanie go w tym samym budynku, co członków oddziału specjalnego wskazywało na to, że jest on z nimi powiązany. I tak właśnie było. Najszybciej przekonał się o tym pułkownik David E. Lownds, który jako pierwszy otrzymał pisemny rozkaz jakim legitymował się ów cywil. Rozkaz ten zmienił nie tylko podejście dowódcy bazy do nowych ludzi w bazie, ale także faktu ich obecności na jego terenie.

Dwa dnie wcześniej, Hue
- Panowie, niestety już na początku misji napotykamy trudności. - mężczyzna w cywilnym ubraniu, spojrzał na siedzących przed nim żołnierzy. Pokój w którym się znajdowali był ciasny i duszny i nawet mimo otwartych okien trudno było oddychać.
- Mający objąć nad wami dowództwo kapitan O’Brian niestety uległ poważnemu wypadkowi. W związku z tym, że misji waszej niezwykle istotny jest czas, to dowództwo w Pentagonie postanowiło nie odwlekać rozpoczęcia działań i pieczę nad wami powierzyła, obecnemu tutaj kapitanowi Alexanderowi d’Ouville. Wiem, że taka zmiana w ostatniej chwili nie dobrze wpływa na psychikę i morale, ale wierzę, że sobie poradzicie. Jak już mówiłem na naszym pierwszym spotkaniu misja wasza jest niezwykle ważna i jej powodzenie może zaważyć na dalszych losach tej wojny. Priorytetem dla was jest odzyskanie dokumentów, a dopiero w drugiej fazie odbicie Dai Conga. W teczkach macie niezbędne informacje. Zapoznajcie się z nimi, a następnie zniszczcie. Za dwa dni wylatujemy do bazy w Khe Sahn. Wylądujemy tam rano, a już w nocy śmigłowiec zabierze was najbliżej jak to możliwe waszego celu. Plan zakłada, że śmigłowiec wysadzi was w pobliżu rzeki Sepon. Tam na będzie czekać na was łódź. Spławicie się nią w dół w pobliże celu który wskazał Dai Cong. Wykorzystajcie czas, który wam został mądrze i do zobaczenia na lotnisku. Gdyby były jakieś pytania wiecie, gdzie mnie znaleźć.
Mężczyzna skończył mowę i dał wojskowym czas na przetrawienie niebyt optymistycznej informacji, jaką była zmiana dowódcy już na początku misji.
Ogólnie zadanie, które ich czekało było nawet jak na standardy jednostek specjalnych nietypowe. Bardzo krótki czas przygotowania, skąpe informacje o celu i oddział złożony naprędce. To wszystko nie wróżyło nic dobrego. Dlatego tak ważne było poznanie się i zdobycie zaufania między sobą. W dżungli nie będzie już czasu na rozmowy o tym, co kto umie, lubi lub preferuje. Odpowiedzialność jaka nagle spadła na młodego kapitana była więc niezwykle ciężka. Od tej chwili to on miał odpowiadać za pomyślne przeprowadzenie zadania.


Wyciąg z raportu n/t misji Quan NC1/12
Przedostatni meldunek wywiadowcy Quana informował, że agenci Vietcongu wpadli na jego trop. Zmuszony został do ucieczki z miasta na własną rękę, gdyż przygotowany wcześniej plan wyjazdu zakładał pomoc zaufanych Wietnamczyków. Musiała nastąpić dekonspiracja, gdyż ludzie ci nie stawili się o wyznaczonej porze w umówionym miejscu. Quan nie miał żadnych przypuszczeń, co do źródeł przecieku.
Mimo to w meldunku tym zapewniał, że choć ryzyko jest duże, to misja ma wysokie szanse powodzenia, gdyż udało mu się skopiować interesująca nas dokumentację.
W meldunku wysłanym tuż przed ucieczką z miasta informuje również, że Vietcong nie będzie w stanie stwierdzić jakie dokumenty został skopiowane, gdyż oryginały także zabrał ze sobą, a na ich miejsce podłożył uprzednio przygotowane falsyfikaty.
Naszym zdaniem jest to błędne założenie, gdyż wysocy oficerowi Vietcongu są zapewne świadomi, jaka dokumentacja nasz interesowała. Jednak fakt, że Quan zabrał także oryginały działa na naszą korzyść. Zapewne Vietcong zrobi teraz wszystko, aby je odzyskać.

Kolejny meldunek Quan nadał już poza granicami miasta. Ostrzegał, że jest ostatni meldunek, gdyż niszczy radiostacje. W meldunku tym informuje, że mimo udanej ucieczki z miasta, wyruszył za nim pościg. Vietcong był doskonale poinformowany o zaplanowanych trasach ucieczki, co jak zaznaczył Quan może sugerować przeciek na wyższym szczeblu. Ryzyko wpadki było tak duże, że wywiadowca postanowił ukryć zdobytą dokumentację. Dla bezpieczeństwa namiary na ten punkt znajdują się w osobnym dokumencie.
Po zabezpieczeniu dokumentów, Quan podjął próbę przedostania się na tereny kontrolowane przez armię amerykańską.
Próba ta niestety zakończyła się fiaskiem, gdyż od wywiadowcy Quan nie otrzymaliśmy żadnych kolejnych meldunków. Także żaden nasz patrol przy granicy z Laosem nie natrafił na jego ślad.
Założyć należy, że wywiadowca Quan dostał się w ręce Vietcongu lub zginął w czasie ucieczki.

Zaleca się wysłanie oddziału specjalnego celem odzyskania rzeczonej dokumentacji oraz w drugiem etapie odnalezienie wywiadowcy Quana oraz podjęcie próby jego odbicia.
W celu realizacji drugiego etapu, członkowie oddziału specjalnego powinni się skontaktować z naszym agentem, Dao Darem, który rezyduje w wiosce Xekong Ban. Istnieje szansa, że będzie on posiadał informacje o naszym wywiadowcy.



Baza Khe Sanh, Wietnam Południowy, 12 grudnia 1967 roku, godzina 23.50

Ostatnia odprawa była lakoniczna i ograniczyła się w głównej mierze do serdecznych życzeń szczęścia i powodzenia w misji. Prowadzący odprawę mężczyzna, którego członkowie oddziału specjalnego znali tylko z nazwiska, które i tak zapewne było fałszywe nie miał wiele pod nad to do powiedzenia.
Sprzęt był już spakowany, rozkazy i namiary na punkty docelowe zapisane, nie pozostawało więc nic innego jak udać się do śmigłowca i wyruszyć do dżungli.

Śmigłowiec UH-1 wzbił się w powietrze zabierając ze sobą pięcioosobowy oddział specjalny. Pilot zwiększył obroty silnika i zwiększył wysokość. Wszystko po to, aby ominąć szczyty okalające bazę Khe Sanh.
Nocne niebo było spokojne i czyste. Także dżungla oglądana z tej wysokości nie sugerowała tego, co kryje się w jej mrocznych ostępach.
Gdy tylko wzgórza zostały za nimi, pilot prawie natychmiast obniżył lot i leciał tuż nad linią drzew. Co prawda teren ten był kontrolowany przez wojska amerykańskie, ale praktyka nauczyła, że lepiej zachować szczególną ostrożność nawet w najbardziej prozaicznej sytuacji.

Lot był krótki i szybki. Pilot nie wdawał się z członkami oddziału specjalnego w czcze gadaniny i skupił się jedynie na precyzyjnym prowadzeniu maszyny. Niewielka polanka na której posadził śmigłowiec z góry wyglądała na oazę ciszy i spokoju. Jasne jednak było, że od tego momentu wszystko ulega zmianie. Dotychczasowe zachowanie zostanie zastąpione wyuczonym instynktem i przeczuciami, a mózg przestawi się na metodyczne wykonywanie rozkazów.
Żołnierze jeden po drugim wyskakiwali ze śmigłowca i biegli w stronę drzew.
- Powodzenia chłopaki - powiedział pilot - i obyśmy się wszyscy zobaczyli ponownie. Bóg z wami.
I choć wielu twierdziło, że Boga na tej wojnie nie ma, to nie wypadało nie podziękować. Teraz trzeba było przestawić wszystkie zmysły i rozpocząć realizację planu. Najpierw trzykilometrowy marsz w kierunku rzeki.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.

Ostatnio edytowane przez brody : 22-11-2013 o 14:37. Powód: Pięciu członków SOG, nie sześciu. Przepraszam za zamieszanie.
brody jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172