Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-05-2006, 04:12   #51
 
Nassair's Avatar
 
Reputacja: 1 Nassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwu
Melchior zaczekał aż wszyscy się zbierzecie. Następnie ruszyliście w stronę centrum miasta. Im dłużej szliście, tym bardziej dawała znać o sobie pora roku. Po wyjściu z karczmy nie czuliście chłodu nocy, lecz teraz, z każdym krokiem skuteczniej przedzierał się on przez ubrania i dalej w głąb ciała. Wszyscy szczelniej otuliliście się płaszczami, a właściwie prawie wszyscy. Wyjątek stanowił Karhal, który jakby nie zwracał uwagi na przenikliwe zimno. Parł do przodu rozglądając się z uwagą dookoła.
W karczmach tłoczyli się ludzie, z okien bił blask, a do waszych uszu dochodziły dźwięki muzyki, gwar rozmów i śpiewy. Na ulicach było jednak dziwnie pusto, panowała cisza i spokój, zmącony jedynie w miejscach gdzie stały karczmy. Cisza i spokój nie były jednak kojące, a zimne powietrze rześkie. Atmosfera była przytłaczająca i nieprzyjemna. Wyczuwało się jakieś dziwne i nieprzyjemnie ciśnienie. Siłę, która miała moc strachu tak dużą, iż wtoczyła wszystkich do karczm i nie pozwoliła wychodzić inaczej jak tylko w grupkach takich jak wasza. A i wtedy ludzie śpieszyli się jak by ich ktoś gonił, przemykając pod ścianami do cienia do cienia.
Tak właśnie posuwaliście się wy. Prawie cały czas gęsiego i pod ścianami to po prawej, to po lewej stronie drogi. Wyjątek stanowił Kurt, który nie bardzo mógł z wierzchowcem poruszać się przy ścianach, oraz Karhal, który chyba postanowił dotrzymać mu towarzystwa i cały czas szedł środkiem drogi. Po odejściu z pod karczmy, mieliście jeszcze ochotę na rozmowę. Wypite wino rozwiązywało języki, a chęć wyrwania choć kilku informacji więcej od Melchiora była wręcz nieodparta. Szybko jednak zamilkliście i już po chwili nikt nie chciał zakłócać tej tak nieprzyjemnej, a jednak mającej w sobie coś wzniosłego i magicznego, atmosfery. A może po prostu podświadomie nikt nie chciał na siebie zwracać uwagi ???
Po kilku minutach drogi Melchior dał nagle znać abyście się zatrzymali. Po chwili wszyscy usłyszeli odgłos równo stawianych kroków, i nagle wiedzieli co trzeba robić. Każdy zanurkował za jakiś załom, wślizgnął się w cień, czy jakieś drzwi. Problem przez chwile stanowił Kurt i jego koń, ale z pomocą Karhala i jemu udało się w miarę szybko i w miarę dobrze ukryć przed niepożądanymi oczyma. Teraz należało tylko czekać i mieć nadzieje, że szczęście dzisiejszej nocy jest po waszej stronie, oraz że koń nie zacznie parskać czy się boczyć. Chwilę później na skrzyżowaniu przed wami pojawili się dwaj żołnierze, zatrzymali się i wkrótce dołączyła do nich reszta. Było na tyle jasno, że można było się doliczyć dziesięciu dobrze wyekwipowanych i karnych piechurów z dowódcą. Ten ostatni rozmawiał przez jakiś czas z pierwszą dwójką pokazując różne kierunki. Po krótkim zastanowieniu ruszyli dalej w te samą stronę, w którą szli. Staliście jeszcze chwile po zniknięciu ostatniej pary żołnierzy i dopiero wtedy poczuliście jak ta nieprzyjemna siła odrobinę ustępuje. W normalnych warunkach pozwolilibyście sobie na westchnienie ulgi, ale nie tu i nie dziś. Jedynie Karchal powiedział coś po krasnoludzku i splunął przez ramie.
Idąc dalej krajobraz miasta powoli się zmieniał. Budynki nadal były murowane i cechowała je mieszanina stylów, jaką tylko w Mariborze można zobaczyć. Ulice jednak, coraz częściej były nie oświetlone, a budynki gorzej utrzymane. Zniknęły z okien donice z kwiatami, niektóre nawet były pozabijane deskami, a drzwi zazwyczaj stały otworem, lub została po nich tylko framuga. W rynsztoku leżały śmieci, a w niektórych miejscach cuchnęło wręcz niemożliwie. W końcu, po kilku jeszcze minutach marszu, dotarliście do piętrowego budynku z przyklejona do niego niewielką stajnią. Nad drzwiami wejściowymi, przed którymi zatrzymał się Melchior, wisi dobrze utrzymana tablica, ze starannie wykaligrafowanym napisem "Stara Studnia".
- No jesteśmy na miejscu. - Odetchnął z ulgą. - Tu was opuszczę, powołajcie się u karczmarza na mnie, a on już będzie wiedział co robić. Zobaczymy się jutro przed południem, wtedy dostaniecie pierwsze wytyczne.
Melchior pożegnał się z wami i ruszył ostrożnie drogą, którą tu przyszliście. Jeszcze chwile staliście i patrzyliście w ślad za nim, ale dość szybko zniknął w ciemnościach spowijających okoliczne ulice.
 
__________________
And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom.
Nassair jest offline  
Stary 07-05-2006, 06:47   #52
 
nomad's Avatar
 
Reputacja: 1 nomad ma wyłączoną reputację
WERNON
Stojąc przed wejściem do karczmy Wernon spojrzał na kompanów wyraźnie podenerwowany sytuacją, jaka miał miejsce przed momentem.
-wejdźmy może już do środka, bo zaraz znów przyjdzie nam się chować po kontach-powiedział pośpiesznie denerwując się przy tym. Jeszcze mocniej owinął, się płaszczem drżąc z zimna. Po chwili milczenia położył dłoń na klamce drzwi karczmy i nacisnął ją, otwierając je tym samym. Wykonał krok w kierunku wnętrza.
 
nomad jest offline  
Stary 08-05-2006, 12:25   #53
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Kurt

Mężczyzna jednym spojrzeniem obrzucił karczmę, po czym odprowadził wzrokiem Melchiora, który zniknął w mroku nocy. Pociągnął konia za uzdę w kierunku stajni. Gdy wszedł do środka podprowadził wierzchowca do jednego z boksów. Poluzował popręg i zdjął siodło. Zdjął równierz ogłowie. Zabrał swoją torbę i podszedł do stajennego, który chyba powoli zapadał w drzemkę gdzieś pod ścianą. Trącił jego nogę butem a gdy ten się ocknął, Kurt wręczył mu kilka monet mówiąc:
- Zajmij się moim wierzchowcem, nakarm go i wyczyść.
Potem odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wejścia do karczmy.
 
Malekith jest offline  
Stary 09-05-2006, 13:49   #54
 
Ashun's Avatar
 
Reputacja: 1 Ashun ma wyłączoną reputację
Mundoc
Jęknął w duchu na wspomninie chwil grozy pod czas ich niedawnej podróży. Jego twarz na chwile znów zbladła, lecz zaraz potem instykt samozachowawczy szarpną go do środka karczmy.
Tak też, gdy pan Wernon uchylił tylko drzwi, pan Mundoc jednym susem wskoczył do środka tylko szczęściu zawdzieczając nie zderzenie się z towarzyszem. Przekroczywszy próg na chwile zatrzymało go gorące i duszne powietrze, lecz nie trwało to długo. Wiedziony przykładem krasnoludzkie towarzysza, który ledwie kilka minut temu brnął nie ustraszenie przez chłostające go bicze zimna, pan Mundoc ruszył w heroiczną wędrówkę ku ladzie.
W końcu stanął twarzą w twarz z gospodarzem. Jednym szybkim ruchem odrzucił blond włosy do tyłu i rzekł:
- Przysyła nas pan Melchior. Miejsce pod dachem dla czterech i dzbanek piwa ... albo dwa dzbanki ... chociaż właściwie to dzbany. - uśmiechnął się zakłopotany - A nie macie tu panie jakiegoś towarzystwa? Tak wiecie ... no ... do rozmowy?
 
Ashun jest offline  
Stary 09-05-2006, 18:33   #55
 
nomad's Avatar
 
Reputacja: 1 nomad ma wyłączoną reputację
WERNON
Lekko trącony przez Pana Mundoca wpadł do karczmy ledwo utrzymawszy się na nogach. Wyglądało ta tak jakby już dziś odwiedził niejedną karczmę i na pewno mleka w nich nie zamawiając. Szybko wyprostował się łapiąc równowagę, po czym rozglądnął się po karczmie w poszukiwaniu wolnej ławy, przy której cała kompania mogłaby spokojnie usiąść. Lekko poluzował zapinkę płaszcza wyraźnie zadowolony. Naroście trochę cieplej, no ale gdzie ta wolna ława. Po chwili dostrzegł jedną w kącie izby, poszedł w jej kierunku zręcznie manewrując miedzy biesiadnikami. Usiadł wygodnie, zrzucając torbę pod stół. Zerknął w kierunku towarzyszy uśmiechając się szeroko, ręką natomiast wskazywał wolne miejsca przy ławie.
 
nomad jest offline  
Stary 11-05-2006, 00:11   #56
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Kurt

Gdy dotarł do wejścia widział, że Mundoc i Wernon weszli już do środka. Sam poszedł w ich ślady. W kącie sali dostrzegł, że Wernon zasiadł już przy ławie i daje im znak, że zajął miejsca. Mundoc własnie rozmawiał z karczmarzem i coś zamawiał. Z tego co dosłyszał, to zamawiał dzbany z piwem. "Czemu nie - pomyślał - jeszcze jedno nie zaszkodzi." Nie był jeszcze nawet zmęczony. Ale postanowił, że po jednym głębszym uda się na spoczynek. Kto wie, może przy piwie kompanom zechce się rozmawiać i zapoznawać. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w stronę Wernona. Nie oglądał się nawet na innych klientów karczmy. Mało go interesowały przechlane, kryminogenne mordy miejscowych. Teraz interesowało go to jedno zlecenie.
Rzucił torbę pod ławę i zdjął kapelusz. Usiadł plecami do ściany, aby mieć baczenie na to, co dzieje się na sali.
- To co, panie Wernon - wychrypiał - Pan Mundoc cosik już zamawia. Po jednym głębszym i na spoczynek czas będzie się udać. Lepiej mieć wypoczęty umysł do naszej... nowej pracy - uśmiechnął się paskudnie, mrużąc swoje podkrążone oczy.
 
Malekith jest offline  
Stary 13-05-2006, 14:59   #57
 
nomad's Avatar
 
Reputacja: 1 nomad ma wyłączoną reputację
WERNON
Wernon pokiwał głową powoli-Tak chwilkę posiedzimy wino, a może i piwo wypijemy i udamy się na spoczynek.-Odwrócił głowę na chwilę by zerknąć co robi Mundoc- Jutro pewnie jaka praca na nas czeka więc trza być w pełni sił-dodał po chwili spoglądając na Kurta. Rozejrzał się po karczmie jakby czegoś wypatrując-A gdzie nasz krasnolud ? -zapytał uśmiechając się lekko.
 
nomad jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172