|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-03-2014, 18:47 | #41 |
Reputacja: 1 | Dolly doskonale potrafiła owinąć sobie wokół palca lokaja, pana Magnusa. Natalie uznała więc, że nie będzie dodawać do rozmowy swoich trzech groszy, bo dla biednego mężczyzny mogłoby to być już zbyt wiele. A byłoby to odwrotne w skutkach, niż miały zaplanowane. Pokornie opuściła tajne pomieszczenie, bo dobrze wiedziała, że jeszcze tu wróci. Przejrzała plan Dolly, bo właściwie w tej sytuacji potrafiły porozumiewać się bez słów. Chowając do torebki okulary z ukrytym aparatem fotograficznym, wyciągnęła szminkę, by poprawić kolor na ustach. Cmoknęła ostentacyjnie, jak to miała w zwyczaju i przejrzała się w lustrze Dorothy. Poprawiła fryzurę i przyjrzała się przedmiotom porozrzucanym wokół. Były to typowe bibeloty nastoletniej dziewczyny. Nic nadzwyczajnego. Natalie powąchała kilka zapachów, których najwidoczniej używała córka Sterwitza, stwierdzając ostatecznie, że gustu w perfumach to dziewczyna nie miała. Bez słowa opuściła pokój Dorothy, idąc ramię w ramię z Dolly za Magnusem. W pewnym momencie, jednak, Natalie zniknęła za rogiem. Lokaj widocznie nie zauważył tego zdarzenia, był bardziej zaaferowany wykonaniem telefonu do swojego pracodawcy. Zresztą, milcząca postawa agentki nie była bezpodstawna. Dzięki temu pozwoliła, by mężczyzna zapomniał o tym, że ma do czynienia z dwiema kobietami, by bardziej skupił się na Dolly, niż na Natalie. Unikając stukania obcasami, wręcz na palcach, zwinnie jak kot, Lisica przekradła się z powrotem do pokoju Dorothy, zakładając znów swoje stylowe okulary. Tym razem też wyciągnęła z torebki kluczyki do mieszkania, przy których znajdował się breloczek-latarka, dający całkiem dobre oświetlenie. - A niech to... - zaciekawiła się Natalie, kiedy odkryła dziennik. Był to jedyny przedmiot warty uwagi w tym tajnym pokoju. Agentka przekartkowała szybko zeszyt, lecz cały zapisany był jakimś szyfrem. Nie było czasu, by zastanawiać się nad złamaniem kodu, dlatego też postanowiła sfotografować każdą stronę. Kiedy skończyła, przejrzała całe pomieszczenie jeszcze raz, w razie gdyby coś pominęła. Spojrzała także na sufit i podłogę oraz każdą ścianę, w poszukiwaniu przełączników czy innych zmyślnych rzeczy.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska? Niepisana, wędrowna, wróżebna. Naszeptała ją babom noc srebrna, Naświetliła luna świętojańska. Ostatnio edytowane przez Cold : 27-03-2014 o 23:56. |
26-03-2014, 10:03 | #42 |
Reputacja: 1 | - Wręcz przeciwnie, kołku - odparł Omnis - powiedziałeś mi więcej niż zamierzałeś. Mała zmiana planów. Już bez popisywania się wymienił strzałkę na kolejną, zawierała wodzian chloralu. Odpinając kajdanki wbił dyskretnie strzałkę w ramię Krupiera. - To komar - mruknął do syczącego Krupiera. Odczepił go od komina i skuł mu ręce za plecami. Zabrał tobołek z rzeczami i ruszył do drzwi prowadzących z dachu do wnętrza budynku. Krupier już zaczynał odczuwać efekty. W tej chwili zapewne był także zdrowo wkurzony na Omnisa, jednak gdyby potrafił wybiec w przyszłość, tak z osiemdziesiąt lat, wtedy wiedząc do czego ten środek będzie używany martwił by się o wiele bardziej... Gdy tylko zniknęli weszli do budynku, zamknął drzwi i oparł słaniającego się już Krupiera o ścianę. Ten już odleciał na całego. Szybko przeszukał ubranie wyjmując wszelkie wyglądające i niewyglądające na broń przedmioty. Potem ubrał go z trudem, bo mokre łachy nie chciały wejść na właściciela. Potem schował nieprzytomnego za kominem na poddaszu i przykrywszy go jakimiś szpargałami sam zaczaił się ukryty w cieniu na belce podtrzymującej dach. Miał czas, krupier ocknie się najprędzej za półgodziny, ale stawiał że może nawet po godzinie. Liczył, że cierpliwość skończy się podglądaczom szybciej niż jemu. |
29-03-2014, 11:22 | #43 |
Reputacja: 1 | - Dobrze, panie Miśku - zaczął Christian, zadzierając nieco głowe, by spojrzeć w oczy dryblasowi - jeśli pan i pana współracownik sobie życzą skontaktować się ze mną, to proszę o wysłanie posłańca do budki telefonicznej naprzeciwko szpitala św. Łukasza, koło 22-23. Zjawię się w przeciągu pół godziny. Pali pan? - przyjaźnie wyciągnął ku niemu wymiętoloną papierośnicę, z której zachęcająco wyglądała wysunięta gliza jednej z fajek. *** Zmierzał w kierunku doków, szukając miejsca. Gdy wszedł do domeny karaibskich imigrantów, zapalił, inwokując w myślach do Papy Legby. Wniknął w jeden z zaułków, położył dłoń na pistolecie, kucnął. Rozpoczął serię krótkich, przerywanych oddechów, aż zakręciło mu się w głowie, a myśli ulotniły się na chwilę. To chwilę, gdy potężnym wysiłkiem wyniósł prośbę do loa. Kątem oka zobaczył potężne, muskularne ciało węża przesuwającego się majestatycznie w powietrzu. - Prowadź, tam, gdzie widziałem. Prowadź mnie Ojcze. |
01-04-2014, 17:31 | #44 |
Reputacja: 1 | -Bardziej niż Pan sądzi, Panie Magnusie. Dolly nie zaprzestała uśmiechu. -Usiądźmy zatem. Sofa była przyjemnym przystankiem. -Proszę zacząć od czego Panu najwygodniej. Pragnęłabym poznać trochę pannę Dorothy oraz Lokaja z którym dane jej było dorastać. Mimo iż czasu nie było wiele, kobieta nie zdradzała swojego limitu. Natalie również potrzebowała czasu, ciekawe co znalazła w tym pokoju. Przez cały ten czas, Dolly nie rozstawała się z pudełkiem, czekając na chwilę rozluźnienia by pozwolić sobie na pytania jej dotyczące. Z resztą tak samo jak znalezisko Natalie. Może była to jej mała kryjówka w której chciała zachowywać się jak ojciec? Eh, nie ma co dywagować, uznała, prawda może być tak nieoczywista i mroczna jak komiczna i całkowicie przeciętna. Miała przed sobą jeszcze całą listę osób. Nawet nie łudziła się że zdoła ich wszystkich przepytać, ale przynajmniej trójka to już sukces, także Narkotyki i kolejna czaszka były warte wspomnienia Panu Sterwitzowi, a jeszcze bardziej istotna jego reakcja na nie.
__________________ ❤ |