lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Noir Hero - Porwanie w Dark City (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/13959-noir-hero-porwanie-w-dark-city.html)

Wojan 01-03-2014 11:27

Noir Hero - Porwanie w Dark City
 
Porwanie w Dark City


Kolejny dzień nieustających opadów deszczu. Wilgoć unosząca się w powietrzu oraz rwące ściekowe potoki zaczynały być powoli nie do wytrzymania. Smród, zgnilizna i podtopienia. Tylko czekać jak w DarkCity wybuchnie jakaś zaraźliwa epidemia.
Na domiar złego aura, jakby rozzuchwaliła wszystkich miejscowych złoczyńców i to zarówno tych drobnych złodziejaszków, jak i tych mieniących się geniuszami zła.
Członkowie Ligi Sprawiedliwych przechodzili właśnie ciężki test wytrwałości i wierności ideałom.
Każdy kolejny dzień podkopywał ich wiarę w możliwości ich elitarnego bractwa. Każda godzina spędzona na pomocy podtopionym i wyłapywania rzezimieszków sprawiała, że opadali z sił i chęci do dalszej pracy.
Dlatego zebrania zwołane Law odczytali jako dobry omen i być może zmianę strategii działania.


Podziemna baza Ligi Sprawiedliwych
Sala odprawa w podziemnej bazie Ligi Sprawiedliwych wiała chłodem i wilgocią. Szalejący od kilku dni żywioł, nie oszczędził także tego miejsca.
Na dodatek pełna zazwyczaj gwaru i ludzi sala dzisiaj świeciła pustkami, a przecież kapitan Law zwołał na dzisiaj zebranie.
Czwórka bohaterów, która stawiła się na miejscu popatrzyła po sobie z niemym pytaniem wypisanym na twarzach.
Wyglądało na to, że Law ma dla nich jakieś specjalne zadanie.
- Witajcie - powiedział Law wchodząc do sali - Siadajcie. Jak się domyślacie nikt więcej nie przyjdzie. Zebrałem was tutaj, bo mam dla was wyjątkową i bardzo niewdzięczną misję.
Widzieliście już dzisiejsze gazety?
Na stole wylądowało najnowsze wydanie DarkCity Tribune. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie zasmuconego Jeremy’ego Sterwitza Jr. oraz krzykliwy tytuł:

- Dzisiaj rano miałem spotkanie z burmistrzem - kontynuował Law - Powiedział mi, że wszystko wskazuje na to, że za porwaniem córki Sterwitza stoi Mortman.
Złowieszcze imię rozniosło się głośnym echem po pustej sali. Największy oponent Ligi, którego Law załatwił kilka miesięcy temu, miał jednak żyć. Faktycznie już kilka razy uciekał on z objęć śmierci, ale tym razem mimo, że nie znaleziono ciała jego śmierć była niemal pewna. Nawet on nie byłby w stanie przeżyć upadku z takiej wysokości.
- Burmistrz przekazał mi, że ta sprawa otrzymuje najwyższy priorytet. Nakazał, aby Liga zajęła się sprawą i jak najszybciej odnalazła córkę Sterwitza.
Law zrobił krótką przerwę i zaczął nerwowo chodzić po sali. W końcu oparł się o jedną ze ścian i mówił jakby do siebie.
- Mam złe przeczucia w związku z tą sprawą. Naprawdę złe. Nie wiem, czy to faktycznie Mortman, ale sprawa cuchnie na kilometr.
Kolejna pauza w czasie której słychać było krople deszczu rozbijające się o bruk oraz szum przelewającej się w rurach wody.
- Zajmijcie się tym, ale ostrożnie. Bardzo ostrożnie. Na początek macie spotkać się ze Sterwitzem w jego biurze. On ma wam udzielić wszystkich niezbędnych informacji. Macie jakieś pytania?

Siedziba Sterwitz Corporation
Potężny budynek siedziby firmy Sterwitza wznosił się nad miastem niczym jakiś strażnik z piekła rodem. Jego masywna sylwetka rzucała cień na kilkanaście przecznic wokół, a szczyt sięgał niemal nieba. Był to symbol potęgi i megalomanii rodu, który od wielu lat dominował w mieście i rozdawał karty w wielu dziedzinach życia.
Czarny Chevrolet Fleetmaster, zatrzymał się przed głównym wejście do budynku. Nie był to zwykły, seryjny model, ale poddany wielu przeróbką specjalny samochód Ligi. Zmian dokonał doktora Zacka, członek grupy. Lekko zwariowany naukowiec, który wspierał bohaterów swoim talentem naukowym i pomysłowością. Miało on wiele usprawnień, które pomagały w codziennej pracy bohaterom DarkCity.

Wyznaczona przez Lawa, czwórka bohaterów weszła do budynku. Portier o żabich oczach i ogólnie niemiłej aparycji wskazał im windę, którą mieli udać się do gabinetu prezesa Sterwitza
Nowoczesna winda o modernistycznym wzornictwie, zawiozła ich na sam szczyt budynku.
Gdy winda się zatrzymała i otworzyły się drzwi, oczom bohaterów ukazał się rozległy gabinet z którego roztaczała się olśniewająca panorama na całe miasto.
Jeremy Sterwitz siedział zza biurkiem w masywnym, skórzany fotelu i popijał whiskey z lodem. Odwrócony był w kierunku okna i najwyraźniej zachwycał się widokiem ze swego bura.
- W końcu jesteście - przywitał bez ogródek bohaterów, nie racząc się nawet odwrócić - Law chyba musi mnie bardzo nie lubić, skoro kazał się wam spóźnić ponad półgodziny.
Mężczyzna odwrócił się, nonszalancko zarzucając nogę na nogę i lekko zamglonym wzrokiem spojrzał na stojących przy windzie bohaterów.
- No co tak stoicie? Wejdźcie, śmiało. Siadajcie - wskazał dłonią dziwne metalowe konstrukcje, które zapewne w mniemaniu projektanta miał być modernistycznymi krzesłami.
- Jak wyglądają postępy? Wiecie już coś? Burmistrz obiecał mi, że porwaniem mojej córki zajmą się najlepsi ludzie Lawa. Skoro tyle się spóźniliście wierzę, że mieliście ważny powód. A przecież nie ma teraz nic ważniejszego niż bezpieczeństwo mojego ukochanego, maleństwa. Prawda?

Mike 02-03-2014 00:58

Omnis rozejrzał się po gabinecie i wszedł zamaszystym krokiem. Czarny prochowiec narzucony na czarny kombinezon rozdął się niczym skrzydła. Uchyliwszy kapelusza rzekł:
- Tak jesteśmy - czarna maska zasłaniająca twarz lekko tłumiła jego słowa. - Widzę, że rozpacz nie odbiera panu chęci do pracy, to dobrze, nie wolono tracić nadziei. - rzekł rzucając okiem na biurko i usiadł zakładając nogą na nogę.
- Skoro burmistrz panu obiecał to sprawa jest jasna. Nikt nie da panu tyle ile potrafi obiecać polityk. Obiecał najlepszych, a przyszliśmy my. Coś mi mówi, że chyba nie traktuje pana poważnie.
- Dobra, dosyć żartów. Dowiedzieliśmy się o sprawie półgodziny temu. Więc nie traćmy czasu, nie lubi pan nas, a my pana, ale pańska córka jest po za tym wiec bez obaw dołożymy starań. Ale potrzebujemy rzetalnej pomocy z pana strony, proszę opowiedzieć dokładnie, gdzie i jak zniknęła, kto to zgłosił, światkowie...

Narib 02-03-2014 10:40

Wkroczył do sali jako ostatni ciągnąc za sobą charakterystyczny zapach południowoamerykańskiego tytoniu. Powitał wszystkich skinięciem głowy. Odwiesił płaszcz, pogrzebał chwilę w jego przepastnych kieszeniach i wyciągnął papierosy i małą, szmacianą laleczkę.

Posadził ją przed sobie na kolanach, tak, jakby też bardzo pragnęła słuchać co ma do powiedzenia Serwitz. Christian zapalił wyjętego z wymiętolonej paczki papierosów i chuchnął

Mrugnął zalotnie do Natalie, i wysłuchał przedsiębiorcy.

-Mów za siebie, Omnis. Ja uważam, że tą sprawą nie może zająć się nikt inny, jak MY. A pan Serwitz zawsze może zdać się na możliwości tutejszej policji, która, jak widzimy tu, za oknem - wskazał końcówką żarzącego się szluga - ma problemy ze zwykłym odpompowaniem wody. Sądzę, że wybór jest jasny.

Półgodzinne opóźnienie było niezbędne, a każda minuta, którą poświęca pan na marudzenie i zgrzędzenie, oddala nas od pozytywnego rozwiązania sprawy. Dlatego, jak pan Omnis, proszę o konkret.

Cold 02-03-2014 17:16

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=x_IImfpAIcI[/MEDIA]

Potężne krople deszczu rytmicznie uderzały o materiał czarnego parasola, a stukot obcasów odbijał się echem od okolicznych budynków. Natalie opatuliła się szczelniej płaszczem i przyspieszyła kroku, zwinnie omijając co większe kałuże.
- Niech to szlag - zaklęła pod nosem, kiedy spojrzawszy na zegarek uświadomiła sobie, że była spóźniona o kwadrans.

Jack Law, założyciel i lider Ligii Sprawiedliwych, od razu przechodził do konkretów, nie owijał w bawełnę tylko stawiał kawę na ławę, jak przystało na przywódcę. To właśnie lubiła w nim Wickham.
Gdy napomknął o gazecie, kobieta rzuciła okiem na nagłówek napisany dużą czcionką, by przykuwał uwagę. Następnie jej zielone oczy przeanalizowały zdjęcie, które widniało tuż pod tytułem.

Gdyby porwana była córką zwykłego sklepikarza, a nie wpływowego biznesmana, z pewnością siedziałaby teraz w ciepłym mieszkaniu i popijała herbatę, kontemplując nad sensem swojego życia. Wysnute teorie Lisicy jednak musiały pozostać w jej głowie, gdyż rzeczywistość znacznie się od nich różniła.

Wspomnienie o niejakim Mortmanie, najniegodziwszym z niegodziwych, antybohaterze, bezwzględnym psychopacie sprowadziło Natalie z powrotem na ziemię. Ponoć zginął, acz ciała nigdy nie znaleziono. Była to kwestia, która niezwykle interesowała...
Zanim jednak zdążyła zadać jakiekolwiek pytanie odnośnie ich misji, jej współtowarzysze już ruszali w drogę. Nie pozostawiając Lisicy większego wyboru, sama dotrzymała kroku reszcie.

Do potężnego, zapierającego dech w piersi biura, ciut przesadzonego jak na gust Brytyjki, weszła jako druga, może trzecia. Przeszła kilka kroków i zatrzymała się, by choć kilka sekund poświęcić na dokładne przyjrzenie się pomieszczeniu. Stwierdziła w myślach, że mimo luksusowego charakteru utrzymanego w modernistycznym tonie, gabinet ten sprawiał wrażenie raczej przytłaczające.

Oparła jedną rękę na biodrze i wysłuchała kolejno Omnisa i Christiana. Cmoknęła ustami i pokręciła głową z lekką dezaprobatą, przypominając sobie słowa Jacka Law, które zadudniły echem w jej głowie "zajmijcie się tym ostrożnie".
Ciężko będzie, drogi J.L, pomyślała, mając na uwadze nieprzyjemny wybuch Omnisa. Lubił czy nie lubił Sterwitza, swoje emocje i uczucia powinien był zachować dla siebie. Zanotowała jednak całą sytuację w pamięci i postanowiła, że ewentualnie wróci do niej innym razem.

- Panie Sterwitz - zaczęła łagodnym tonem. - Zapewne ma pan wielu wrogów, tego możemy być pewni, ale czy jest ktoś, kogo w szczególności mógłby pan wytypować do roli podejrzanego?
W międzyczasie podeszła do Christiana, wyciągając z jego dłoni papierosa i gasząc go w popielniczce stojącej na biurku Sterwitza.

Wojan 03-03-2014 14:49

Biznesowy magnat siedział w nonszalanckiej pozie i w milczeniu wysłuchał pytań i uwag członków Ligi.
- Moja córeczka zaginęła wczoraj wieczorem - zaczął spokojnie Strewitz - Miała spotkać się z Bethy Carlebach i pójść z nią do kina. Szofer około godziny dziewiętnastej zawiózł ją do Paradiso Cinema w centrum. Widział, jak wchodzi do środka. Miał po nią wrócić za dwie godziny, po tym jak się skończy seans. Bethy Carlebach, córka mecenasa Brandona Carlebach, znanego adwokata w DarkCity, to jej najlepsza przyjaciółka ze szkoły. Spędzają razem mnóstwo czasu. Szofer więc nic nie podejrzewał i poszedł coś zjeść.
Bethy twierdzi, że moja córka nie dotarła na seans. Czekała na nią we foyer, a później już na sali, ale ona nie przyszła.
Po seansie szofer wraz z pracownikami przeszukał dokładnie kino, ale nic nie znalazł. Kamień w wodę. Nikt z pracowników nie kojarzy jej, choć przecież jej twarz jest powszechnie znana w mieście.
Sterwitz oparł się o biurko i zamyślił:
- Jak do tej pory nie otrzymałem żadnych informacji od porywaczy. Żadnego żądania okupu, żadnych pogróżek, nic. Kompletnie nic. Nie ma też żadnych przypuszczeń, kto to mógł zrobić. Uprzedzę też ewentualne pytanie. Moja córka nie miała powodów, aby uciekać z domu. Ten kretyn komisarz Grubber mi to insynuował.
Sterwitz skończył mówić i rozparł się ponownie w fotelu.
- Macie jakieś pomysły? - zapytał na koniec.




miał ponownie zjawić się na miejscu o godzinie siódmej, aby zawieźć obie dziewczyny do szkoły. Ta koleżanka To Bethy Carlebach, córka mecenasa Brandona Carlebach, znanego adwokata w DarkCity. Mimo, że szofer widział jak dzwoni do drzwi domu Carlebachów, to niestety nie wie, czy tam weszła. Odjechał nie podejrzewając, że coś się może stać. Zarówno Bethy, jak i Brandon, to znaczy pan Carlebach twierdzą, że moja córka nie dotarła do

Kawairashii 03-03-2014 16:11

Spóźniony odpis:

Dolly wyglądała na pogrążoną w myślach. Powiadają że tylko kobiety potrafią palić papierosa jakby kochały się z dymem, w migającym świetle mijanych latarni, dym z ust kobity wyglądał jakby wprawiona marka papierosów dopiero teraz straciła swą niewinność od samych namiętności jej ust. Wypuszczała go powoli, jakby zawsze był mile widziany, jednak dobrze wiedział że to ona go wykorzystała, a nie on ją. Kto inny nieświadomie przyprawia własny obłok w kociokwik?

Dojście do konsensusu w kwestii istnienia w lidze było kłopotliwą kwestią. Bycie zębatką w zepsutym zegarze nie było żadną przyjemnością, jednak cechą zegarmistrza jest nieugięta chęć w naprawie choćby najbardziej schrzanionego ustrojstwa. Normalni ludzie najpierw przechylają nadgarstek, później zerkają na godzinę, także i Dolly postarała się wykonać manewr, nie obeszło się jednak bez niezgrabnej poprawki podciąganego rękawa. Nie była zdenerwowana, cała ta sytuacja była dla niej zwyczajnie dziwaczna. Pan Law chciał z nich zrobić bohaterów, a żaden z nich nie był tym za kogo się podaje. Jaki bohater kryje swą twarz przed ludźmi? Jakkolwiek na to patrzyła, czuła się jak żołnierz na przepustce, jak więzień z wyrokiem w zawieszeniu. Może jeszcze ktoś weźmie się za publikację małych komików na ostatnich stronach gazet. Przykro się robi na samą myśl że osoba taka jak ona mogłaby tak skończyć. Komiks o super bohatera, co za bzdura.

Starannie wytyczyła trajektorie niedbale pstrykniętego papierosa by nie trafił żadnego z przechodniów, gasząc jego orgazm w najbliższej kałuży. Budynek wyglądał groźnie, na tyle groźnie na ile zdoła wyglądać zalewany tonami wody konstrukt pobłyskujący przy akompaniamencie huczącej w oddali burzy. Chłopiec od windy z pewnością miał mieszane myśli gdy spoglądał na czwórkę. Tylko Natalie nie mieniła się od kropli deszczu, zresztą również i tyko Natalie chodziła w obcasach. Dolly weszła do apartamentu ostatnia, nie lubiła wpychać się w zdanie póki nie miała nic sensownego do powiedzenia, zatem milczała, słowa trzeba ważyć bo bywają niczym obusieczny miecz.

W przytłumionym stałym oświetleniu biura Pana Sterwitza kobieta w porównaniu do spowitego mgłą tajemnicy mroku miasta, wydawała się wyraźna niczym gwiazda filmowa. Biało czarne męskie lakierki, spodnie które wbrew swej naturze mogły zdradzać prawdziwie warte oparcia na wietrze zgrabne nogi, skryte pod męsko skrojonym płaszczem. Dolly nie była szczególnie wysoką, kobietą, a usta miała godne grzechu, stąd jedynie to, cokolwiek skrywała pod szykownym kapeluszem oraz wysokość postaci zdradzały jej płeć. Jej małe dłonie opatulone w skórzane rękawiczki, przetarły jedno z fotografii w ramkach gabinetu pana Sterwitrza. Odkładając fotografie niestety nie tak chicho jak zdołała ją podnieść. Wewnątrz gabinetu było ciepło, jednak Dolly nawet nie rozwarła płaszcza.

-Panie Sterwitz, proszę nas źle nie zrozumieć, zależy nam oczywiście na odnalezieniu Pana córki. Akta mogą mówić wiele, ale może sam opowie nam Pan nieco więcej o całej sytuacji? Zaczynając od tego co Pan wie o miejscu dokonaniu porwania, czy przypomina Pan sobie dany dzień, jak także .. -Przycichła na chwile jakby wyczekując gdyby przypadkowo w tym momencie miał pojawić się błysk w oknie- czy kojarzy Pan może Pana Mortmana?

Istotnym nie było tak bardzo zniknięcie, jako iż w samym DarkCity była ich multum jednego dnia, jednak i efekcie który chcieli wywołać porywacze. Czemu Panu Barllow zależało na zwróceniu się z tym problemem do Pana Law, a tym samym do nich skoro Shadowtown było w kryzysowej sytuacji. Każda pomoc była istotna, a co jak co, ale służby porządkowe nie mogą zajmować się wszystkim. Wracając jednak do tematu, w chwili spytania o Mortmana, Dolly uchyliła kant kapelusza jednak nie zerkając mu prosto w oczy swym skrupulatnie niedbałym wzrokiem, tylko pozwalając by sam ujrzał w niej kiepskiego detektywa.

Jej oczy były ciężko zakreślone, zresztą tak jak usta, twarz Dolly trudno było uznać za naturalną jeśli przynajmniej nie delikatnie nakreśloną, ale było w niej coś co zdecydowanie uniemożliwiało identyfikacje bez makijażu. Lekko nasiąknięte blond włosy niczym lwia grzywa opatulały jej rumieniące się lica w niedbały sposób, który pewnie tylko jej dodawał wdzięku. Z dala wyglądała jak dama która nie tracąc swej kobiecości potrafiła codziennie wracać na miejsce zbrodni i 'udawać' twardą, jednak każdy mężczyzna z komisariatu mógł równie dobrze rzucać się z nią ubraniem zmianowym, jak wybrać z biletami w jedną stronę pociągiem na koniec świata. Dolly nie była kobietą która mówiła prawdę, ale i nie nikomu na tym nie zależało. Wystarczy że była.

Obecny odpis:

Nadal oczekując rezultatów pytania o Pana Mortmana, zajęła się istniejącymi poszlakami.
-Zatem ostatnią osoba która ją widziała był szofer? A Pani Bethy miała się z nią spotkać. -Spojrzała po pozostałych- Warto upewnić się co Pani Bethy ma do dodania, jak i sprawdzić Szofera. Jak długo u Pana pracuje? Dolly trzymała dłonie przy sobie, jednak co chwila ulegała pokusie chwycenia kilku przyborów, czytania napisów podziękowania na specjalnych piórach, czy fotografii z dawnych czasów, wypatrując istotnych twarzy. Szukała także fotografii samej córki w zasięgu wzroku Pana Sterwitza, każdy szanujący się rodzic powinien z zasady trzymać jakieś fotografie swych pociech. Delikatność z jaką obchodziła się z przedmiotami sugerował jej bodajże pedantyczną naturę, bądź jakąś manię związaną z idealnym odstawianiem przedmiotów w miejsca w których stały, co nie do końca jej się udawało.
-Za Pana pozwoleniem, chcielibyśmy również poznać lepiej Pana córkę, czy w późniejszym czasie ktoś z nas mógłby Pana odwiedzić w domu? Rozumiem że córka mieszka z Panem, tak?
W międzyczasie sprawdzić czy dziewczyna prowadziła jakiś notatnik, zawsze istniało takie prawdopodobieństwo, a i sam Pan Sterwitz mógłby ujawnić więcej w miłej atmosferze.
-Rozumiem że miejsca były zarezerwowane, w takim razie na tą samą rezerwacje czy zaistniało oddanie płaszcza, czy dotarła tak daleko. W każdym razie poszlak jest wiele, czy jest jeszcze coś o czym powinniśmy wiedzieć?
Czemu Barllow sugerował powiązanie z Mormanem? Jakie korzyści mógłby zyskać potępionej pamięci zbrodniarz pokroju Mortmana z tego porwania? O ile żyje.

Wojan 03-03-2014 16:41

- O przeszukaniu mojego mieszkania, a tym bardziej rzeczy mojej córki możecie zapomnieć. To nie wasza sprawa. Niech Law nawet nie próbuje interweniować w tej sprawie u burmistrza, czy też szefa policji. Już im powiedziałem, że nie pozwolę na to, aby ktoś szperał w rzeczach mojej córki. Udzielę wszelkich informacji, jak będzie trzeba.
Paradiso Cinema, to publiczne miejsce. Ja tam raczej nie bywam, gdyż uważam, że kino to rozrywka dla plebsu. Moja córka jednak uważa inaczej i często bywa w kinie. Mortman? Owszem obił mi się o uszy ten pseudonim o uszy. To wasz największy oponent, czy nie? Mieni się geniuszem zbrodni i królem wszystkich przestępców. Żałosne. Policja twierdzi, że na miejscu znalazła dowody obecności tego typa. Tylko z tego, co ja wiem, to on nie żyje, prawda? Kapitan Law przyczynił się do jego śmierci. A chyba nie wierzymy, że Mortman jest jak sam twierdził, nieśmiertelny.
Sterwitz otworzył szufladę biurka i przez chwilę czegoś szukał.
- Gdzie ja to wsadziłem? - pytał sam siebie.
Otworzył drugą szufladę i z głośny wyrazem tryumfu wzniósł pięść ku górze.
- Mam? Łapcie! - krzyknął i rzucił niewielki przedmiot w kierunku stojących obok siebie kobiet.
W dłoniach Natalie wylądowała dowód, który powinien być w posiadaniu policji.
Była to znana wszystkim członkom Ligi, niewielka, bazaltowa czaszka, którą Mortman, często podrzucał na miejscu zbrodni. Był to jego symbol, znak rozpoznawczy oraz swego rodzaju przedmiot kultu, czy też amulet. Często wśród ludzi, który identyfikowali się z Mortmanem, czy też pracowali dla niego znajdowano takie czaszki. Doktor Zack nie potrafił niestety rozgryźć ich funkcji, a był głęboko przekonany, że poza stricte symbolicznym znaczeniem miała ona jakieś praktyczne zastosowanie.
- Jak dla mnie to kiepski żart i szyta grubymi nićmi prowokacja - skomentował na koniec Sterwitz.

Mike 03-03-2014 17:25

- O odciskach palców można zapomnieć - mruknął Omnis widząc czaszkę. Gdy przyszła jego kolej oglądania zaczął szukać różnic między tym egzemplarzem, a czaszkami bezsprzecznie pochodzącymi od Mortmana. Nie przeszkodziło mu to jednocześnie dalej pytać:
- Czy da nam pan na piśmie oświadczenie, że to nie nasza sprawa? - ktoś obcy miał nikłe szanse zauważyć, że Omnis złośliwie się uśmiecha pod maską.
- Panie Sterwitz, być może w pana domu jest lub był informator porywaczy. Owa osoba mogła też, zostawić jakiś ślad w pokoju córki. To nam naprawdę pomoże, zrobimy to w pana obecności lub przez pana wskazanej.
- Czy zatrudnił pan kogoś niedawno, bądź zwolnił? O aktualne interesy nawet nie zapytam, ale być może ktoś zaproponuje manu jakiś interes i pańska uległość jest mu tak potrzebna, że postanowił działać trochę nie biznesowo.

Zamilkł na chwilę, westchnął i rzekł:
- Panie Sterwitz, czy my przypadkiem pana nie nudzimy? Być może pan już sam sobie postawił te pytania i... znalazł na nie odpowiedź, której nam skąpi?

Narib 03-03-2014 17:31

- Och, Lisico dlaczego jesteś dla mnie taka zła? Przecież nie mogę żyć bez tytoniu, poza tym, dobrze wiesz że jego palenie jest elementem mojego wyznania... a jeśli już o wyznaniu - zwrócił się do Serwitza - To proste pytanie, czy mógłbym zdobyć może włos, albo chociaż, od biedy zdjęcie pana córki? Oczywiście, ubiegając wszelkie pytania - nie powiem od razu, gdzie jest pana córka, ale jest szansa, że nawiążę z nią kontakt mentalny.
Prościej - wyjął kolejnego papierosa - możliwe, że uda mi się dowiedzieć, co teraz czuje... i proszę mi wybaczyć... czy na pewno NIC jej nie jest.

Chwycił czaszkę. Zaciągnął się tytoniem i chuchnął w górę. Zrobił tak szybko parę razy, nie zwracając uwagi na przyglądających się mu osobników. Gdy zaczęło mu się kręcić w głowie od tej hiperwentylacji, czuł jak przez ciało przebiega mu kilka szybkich spięć. Wiedział, że będzie się potem czuł okropnie, ale to zwykła zapłata za trans typu instant.
Zaczął mruczeć coś pod nosem w nieznanym nikomu narzeczu, niesamowicie szybko i niewyraźnie. Zacisnął mocno powieki wykrzywiając twarz w nienaturalnym grymasie.

Wojan 03-03-2014 17:41

- Panie Omnis - Sterwitz położył głęboki akcent na pseudonim swego rozmówcy - Każdy ma sekrety i tajemnice, które kryje przed światem. Choćby i pan. Dlatego nigdy nie zdradził pan prasie i opinii publicznej swego imienia. Ludzie maja prawo wiedzieć, komu zawdzięczają spokój i bezpieczeństwo w mieście. Prawda? A pan skryty za maską i pseudonimem, nie pozwala się do siebie zbliżyć. Podobnie i ja cenie sobie prywatność. Zna pan powiedzenie "mój dom, to moja twierdza"? Jestem wierny tej zasadzie. Zapewniam pana, że w moim domu nie ma żadnych śladów mogących doprowadzić do porywacza mojej córki. Zginęła ona w kinie i tam trzeba szukać śladów, a nie w moim domu, czy pokoju córki. Żeby jednak pokazać panu moją dobrą wolę i chęć współpracy, to powiem panu, że nie zatrudniałem w ostatnim czasie nikogo nowego. Tutaj proszę lista personelu pracująca w moim domu. Możecie sobie z nimi porozmawiać ile chcecie, byle nie na terenie mojego domu. Naprawdę proponuje skupić się na tym, co najważniejsze, a nie na wypełnianiu tajnych rozkazów Law. Szpiegostwo jest w tym kraju karane i proszę o tym pamiętać.

Lista, którą Omnisowi wręczył Sterwitz była wyjątkowo krótka. Tylko kilka nazwiska, a znając jego upodobanie do luksusu oraz wielkość posiadłości powinna być ona dużo większa.


"Lista personelu w domu Sterwitza"
Susan Limbor - sprzątaczka;
Kathy Hill - sprzątaczka i pokojówka;
Peter Salivan - majordomus;
Mark Frederickson - ogrodnik i złotarączka;
Rebecca Thompson - kucharka;
Derek Magnus - lokaj;
Tom Jelly - chłopiec na posyłki;


Słysząc pytanie Johnsona, Sterwitz popatrzył na niego krzywo:
- A pan to jest jakimś wróżbitą, czy innym jasnowidzem? Nie wiedziałem, że Law otacza się szarlatanami, he he.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:53.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172