Dragor

- Tony musisz zapamiętać, nie możesz zmienić historii, jeśli jesteś jej częścią! - Powiedział Doktor lądując maszynę. - Tony są pewne rzeczy, których robić nie można, nauczyłem się tego z własnego doświadczenia.
Gdy Władca Czasu otworzy drzwi ujrzeli pokrytą zielonymi krzewami równinę. W oddali widoczne były brązowo-szare góry. Piasek na który stał TARDIS był rdzawy i zbity.

Doktor wypuścił bohaterów i zamknął drzwi kosmicznej budki na klucz. Szarpnął kilkakrotnie za klamkę. Upewniwszy się iż porządnie zabezpieczył TARDIS odwrócił się do dwóch bohaterów z szerokim uśmiechem na twarzy.
-No to jada! - powiedział i położył dłonie po bokach głowy.
Władca Czasu stał nieruchomo przez kilka minut gdy nagle...
- Aaaaah! - Doktor wrzasnął i upadł na kolana.
Spider-Man pobiegł do niego i chwycił za ręce, którymi teraz ciasno obejmował swoją głowę.
- Co się stało? - zapytał zdezorientowany bohater.
Doktor wydał z siebie tylko zbolały jęk i skulił się jeszcze bardziej jak by chroniąc się przed niewidzialnym ciosem.
- Stark? - Spider-Man spojrzał bezradnie na Iron man, gdy Doktor zaczął się trząść łapiąc powietrze otwartymi ustami.

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Brilchan

Tony nie był pewien czy Doktorowi chodzi o nowy koncept zabezpieczeń wieży czy może o jego koncept na plany Mistrza ~Pewnie, jedno i drugie~- Postanowił jednak na wszelki wypadek zrezygnować z eksperymentów z continuom czasoprzestrzennym nawet, jeżeli rozwiązałoby to sporo problemów.

- Tego się nie spodziewałem, uruchom program diagnostyczny - Napierśnik noszony przez kosmitę miał wbudowaną funkcje kontrolowania jego stanu zdrowia, więc powinien im powiedzieć, co się z nim dzieje. Stark podejrzewał, że ich przeciwnik stosuję jakąś wiązkę fal radiowych, aby zmusić ich do powrotu na pokład TARDIS.

~Skoro ten wielki geniusz Władców Czasu zaatakował za pomocą technologii stworzonej z tutejszego sprzętu to dam radę odeprzeć jego atak, to z pewnością jakieś rodzaj podstępu żeby otworzyć przed nim wejście do statku!~

 

Dragor

Raport niestety nie powiedział tego czego Stark chciał się dowiedzieć. Szybkie tętno, wielka dawka adrenaliny i dopaminy sugerowało wielki stres lub ból. Było też parę innych rzeczy jakie organizm Doktora zaczął produkować w nadmiarze, ale nie miały one odpowiednika w bazie danych.
- Może to... - Zaczął Spider-Man, po czym nagle poderwał się i szarpnął skulonego kosmitę na bok.
W powietrzu gwizdną pocisk. Przeleciał w miejscu gdzie przed momentem był a głowa Doktora trafił w drzwi TARDIS, rykoszetował i zniknął w piasku.
Spider-Man zaciągnął Władcę Czasu za bezpieczną osłonę kosmicznego pojazdu.
Iron Man tymczasem otrzymał od komputera trajektorię strzału. Północny-wschód, lot wznoszący. Strzelano z poziomu ziemi.

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Brilchan

- Broń go- Nakazał pajęczakowi, sam zaś włączył silniki zbroi i ruszył śladem trajektorii strzału. Zamierzał odnaleźć napastnika i potraktować go promieniem obezwładniającym z repulsorów.

 

Dragor

To była sekunda. Alarm odezwał, a Stark poczuł jakby właśnie zderzył się z rozpędzoną ciężarówka. Następnie przypadał się niebu, a systemy zbroi zaczęły się resetować. Tony potrzebował chwili by zrozumieć co się stało. Właśnie dostał pociskiem zapalającym. Kaliber sugerował ręczną wyrzutnię. Zbroja go ochroniła, ale przy tym została nieźle uszkodzona. Minie chwila nim będzie zdolny się poruszać.
- Stary! Przysmażyłem cię na chrupko!
Był to głos jakiego nie chciał usłyszeć. Głos pewnego najemnika, który nie umiał się zamknąć.
W polu widzenia pojawił się człowiek w czarno-czerwonym stroju zakrywającym całe ciało. Na jednym ramieniu miał przewieszony karabinek snajperski, a na drugim - bazukę. Mimo maski można było zobaczyć szeroki uśmiech.

- Ale nie bierz tego do siebie, ok? - powiedział Deadpool. - Dalej myślę o przyłączeniu się do Avengers! No, ale zarabiać muszę. Tak więc poleż sobie, a ja załatwię kontrakt, ok? Potem możemy pójść dość zjeść, w okolicy dają świetne chimichangi.
Najemnik zaczął odchodzić beztrosko wymachując motylkowym ostrzem. Zatrzymał się jeszcze i obejrzał.
- Wiesz Robert Downey Jr świetnie ciebie zagrał, ale ostatni film miał głupie zakończenie. Nie zrobił byś tego swoim zabawką, a te fajerwerkowy wybuchy! I znów przełożyli mi premierę. Ale gra była spoko
Deadpool jak zwykle nie wydawał się mówić z sensem. Jednak jeśli dojdzie do TARDIS Doktor na pewno zginie. Wade był niepoczytalny, ale skuteczny. Istniała jeszcze szansa, że Spider-Man zdoła go od tego odwieść. Ponoć go Deadpool go lubił.

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Brilchan

Zwykle elokwentny geniusz o wielkich i ważnych przemyśleniach tym razem ograniczył swoje pełne powagi życie wenętrzne do jednej ale za to bardzo wyraźnej myśli:

~O Ku***! jESTEŚMY W CZARNEJ DU***!~

- Hej Wade! Daj spokój przecież jesteśmy kumplami co nie ? Słuchaj wiesz że się pogodziłem z Pepper ? I oddała mi dostęp do finansów, do tego mam kilka nowych patentów więc z chęcią przebije to co ci zapłacił Mistrz dziesięciokrotnie - Wiedział że może odrobinę przesadza ale ważył się tutaj los całego wszechświata więc rada nadzorcza będzie mu musiała wybaczyć rozrzutność

- Ten facet co ci dał zlecenie to się przypierdzilił do TARCZY więc Nick Fury z pewnością byłby wdzięczny gdybyś w drodze wyjątku olał ten kontrakt na Doktora, kto wie może da ci nawet poprowadzić Helaccerier ? Po za tym to chamidło skrzywdził bardzo zgrabną blond agentkę Buffy Summers mówię ci niezłe ciacho młoda blondyneczka z super siłą na pewno będzie BARDZOOO wdzięczna jeżeli pomożesz doprowadzić tego zboka który ją tak strasznie skrzywdził do wiezienia- Trajkotał Tony z przejęciem.

- Jeżeli chodzi o członkostwo w Avengers to ja bym ci je dał od ręki już teraz ale miałem trochę problemów osobistych i teraz całym tym cyrkiem kieruje Stave a wiesz że on ma kija w dupie stary dziad jeden hahaha - nerwowy śmiech brzmiał wyjątkowo sztucznie nawet w jego uszach - Ale na pewno się a tobą wstawie, po za tym Doktor pracuję teraz dla TARCZY, I MÓWIŁ MI ŻE TEN mistrz TO JAKIŚ JEGO DAWNY KOCHANEK ALE ROZSTALI SIĘ ZE SOBĄ BO PODOBNO NIENAWIDZIŁ MEKSYKAŃSKIEGO ŻARCIA I PLANOWAŁ JE ZLIKWIDOWAĆ W CAŁYM WSZECHŚWIECIE! - zdesperowany stark zaczął wykrzykiwać niedorzeczne kłamstwo jakby likwidacja chimichangów była największą zbrodnią w historii ludzkości. Argument był n tyle szalony że mógł poskutkować

- No chyba nie chcesz pracować dla kogoś takiego ? Jeżeli zabijesz Doktora nie będzie miał kto powstrzymać zbrodniczych planów Mistrza! Po za tym jest z nami Spider - Man lubicie się prawda ? Pajęczaku przywitaj się z DP!- Iron Menowi skończyły się już pomysły miał nadzieje że któreś z nich przemówi do poronionego umysłu nieśmiertelnego najemnika

 

Dragor

Deadpool przekrzywił głowę niczym pies, który usłyszał coś dziwnego.
- Ale mnie wynajął gość z Hydry. Przynajmniej myślę że z Hydry. Mój numer dostał od Boba. Pamiętasz Boba? Jakoś ostatnio mnie unika. Dalej ma za złe że go postrzeliłem by zjeść ten ostatni kawałek pizzy. Ale byłem głodny! Teraz też jestem, może strzelę sobie w brzuch? Do puki się nie uleczy nie będę głodny
Wade podrapał się tępą stroną stroną noża po głowie. Następnie przykląkł przy Starku wyraźnie zainteresowany.
- A ten cały mistrzunio, wiesz, nie wierzę ci. A w czyjeś romanse ja się nie wtrącam, bo jeszcze trafię do łóżka z kimś kogo nie chciał bym widzieć. Ale o kim tu mowa, sam masz całkiem niezłe podboje na swoim koncie. Szkoda że pochodziłeś się z Peper, chciałem ją "pocieszyć" - Deadpool zaśmiał się szczerze. - Wiem że starasz się ratować tego tam, ale ja lubię dokańczać swoje sprawy, to dobrze robi na trawienie. Nie wiem czemu ludzie narzekają na meksykańskie żarcie, mnie nigdy nie zaszkodziło
- Wade? - Odezwał się głos Spider-Man z poza pola widzenia unieruchomionego bohatera. - Powiedz mi że nie masz zlecenia na Doktora!
- Mam - odparł wyraźnie zadowolony z siebie Deadpool. - Tony usiłuje mnie odwieść, ale twórca tej gry mam inne plany

Wade, przestań. Nie chcę żebyś zabił Doktora, ale pamiętaj ile za niego odstaniesz

- Okej, spoko Dragor. A może powinienem mówić Eye of Haromny? Nieee, strasznie babsko brzmi. No dobra, Stark przekonuj mnie dalej aż mistrz gry uzna za stosowne powiedzenie mi że wystarczy.
Deadpool przez chwilę rozmawiał z powietrzem, po czym chyba zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością. Ale to może nawet lepiej.

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Brilchan

Tony puścił mimo uszu uwagi o podrywaniu Pepper i całą resztę szalonej gadaniny zwrócił jego uwagę więc była szansa

- Nie to na pewno Mistrz, bez problemu może zdobyć takie informacje skoro dał radę okraść TARCZĘ. Sprawa wygląda tak że musimy złapać gostka żywcem, podróżowałeś w czasie z Cablem prawda ? A co byś powiedział jakbym mógł ci załatwić twój własny manipulator wiru czasoprzestrzennego ? Mistrz taki ma i jak go już zapakujemy do puszki to będzie mógł sobie zabrać fajna oferta co nie ? Summers na pewno ci nie chciał pozwolić mieć własnego że niby jesteś nieodpowiedzialny. A w ten sposób utrzesz mu nosa!-

Rozmowa na temat technologii którą Cable dał DP przypomniała Starkowi o teleporterze który dostał Wade od cyborga z przyszłości. Jeżeli ten argument nie podziała Tony straci cierpliwość i po prostu skorzysta ze swojej technopatii i mocy obliczeniowej TARDIS z którą nadal powinien być połączony JARVIS żeby dopalić a potem przepalić teleporter zwisający z klapy najemnika i wyślę go do jądra ziemi albo gdzieś na drugi koniec galaktyki

Nawet DeadPoolowi chwilę zajmie powrót z takiej wycieczki do tego czasu Iron Man załatwi wszystko z Mistrzem a potem jakoś się udobrucha Willsona albo poszczuje się go Hulkiem(a najlepiej jedno i drugie tak na wszelki wypadek)

 

Dragor

- No i teraz gadasz z sensem! - Uczeszył się najemnik. - Co powiesz na piędziesięcy tysiecy zielonych, maniulator wiru i rozmowę kwalifikacyją z Kapitanem? Takie mam warukni, nie zabiję waszego doktorka, a nawet wam pomogę
Uśmiech Deadpoola sięgał od ucha do ucha. Akurat pasował do maniaka jakim był.
- Te Dragor, nie obrażaj mnie! Widzę co tam wypisujesz na mój temat! Może nie mam mojego żółtego kwaratu tekstowego ale dalej jestem groźny!

Ok, poniosło mnie. Co powiesz na rozejm? Pozwolę ci pokręcić się jeszcze trochę w mojej grze, a ty bedziesz trzymał dziub na kłutkę i nie zdradzisz dalszej fabuły? Jak nie to sprawę że cię zjedzą pieski preriowe

- Dobra, umowa stoi! Pieski pieriowe brrr! Horror!
Dadpool znów zaczał prowadzić konseracje z powietrzem. Tymczasem systemy zbroi zakończyły reset. Co prawda uszkodeznia były spore, Tony nie mógł nigdzie polecieć o własych siłach, ale za to niema wszystkie systemy bojowe były sprawne.
- Hej, to Matt Smith! - Zawołał Wade gdy zobaczył doktora który z niebyt przytomnym wyrazem twarzy wyglądał zza TARDIS. - Nieźle zagrałeś Doktora, choć ja jestem fanem klasycznych odcinków. No i jak można mieć taki towar jak Karen Gillan i nie skorzystać? Stary zaczynam wątpić w towją orętajcę!

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Brilchan

Tony zmartwiał ~Pepper nie będzie zachwycona jak kilka dni po przywróceniu mi funduszy wywalam 50 patoli w błoto, ale w końcu chodzi o losy świata a Quinjety idę jak woda a kosztują dużo drożej więc może się przyczaiła? ~ - pomyślał zniechęcony

- 45 tys. bo rozwaliłeś mi zbroje i muszę sobie odliczyć za naprawę, już wysyłam informacje do Kapitana żeby wyznaczył ci termin priorytetowy spotkania, jeżeli masz jakieś adres konta na kajmanach czy w innym raju podatkowym to mi go podaj wtedy od razu ci przeleje sumę - Teraz Stark wszedł w rolę bezwzględnego biznesmena

- Aha, tak jak mówiłem ten Mistrz jest dla Doktora ostatnim żyjącym krewnym więc mam nadzieje że masz w swojej kolekcji jakieś koński usypiacz czy coś w tym stylu Władcy Czasu są nieco bardziej odporni od ludzi ale jak się rozszalejesz to wykończysz każdego - Wolał zaznaczyć to ograniczenie na samym porządku.

Następnie rzeczywiście wysłał kilka wiadomości pierwszą do SHIELD opisującą "postępy " w śledztwie. kolejna poszła do Pepper

Następna wiadomość poszła do Kapitana A.

- Załatwione, jeżeli Mistrzowi nie udało się zahipnotyzować Hulka albo Sentrego to powinniśmy być bezpieczni. Tak tylko jak ja teraz będę pracować w rozwalonej zbroi? Trzeba będzie z buta wszędzie iść - jękną zawiedziony po czym zaczął się gramolić na nogi.