|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
15-04-2015, 17:31 | #1 |
Reputacja: 1 | [Branvaga] Piach, ogień, lód i krew rekrutacja theme Ponure, ciemne niebo zaczęło się rozjaśniać. Fragment horyzontu zabarwił się na różowo, który przeszedł w pomarańcz. Pierwsze promienie słońca musnęły strażnika po powiekach. Mężczyzna przeciągnął się i objął spojrzeniem całe Turvalin, które zaczęło budzić się do życia. Handlarze zaczęli rozkładać swoje stragany. Wzniósł się zapach suszonego mięsa, solonych śledzi, potu niewolników oraz podrdzewiałego żelaza. Jakaś ladacznica w bocznej uliczce namawia przechodniów na małe co nieco. Zamaskowany mężczyzna siedzący na dachu ściera krew ze swojego sztyletu o fragment szaty. Dwóch orków kończy partię kościanego pokera. Oddział patrolujący powraca z cierni w pomniejszonym gronie. I gdzieś pośród tego zgiełku stoicie wy? Czy sprowadziła was tu chuć, ciekawość, chęć zdobycia sławy, bogactwa, nikogo nie interesuje. W tym mieście anarchii, każdy pilnuje własnego nosa. Ostatnio edytowane przez Zephyr : 15-04-2015 o 18:50. |
18-04-2015, 22:40 | #2 |
Reputacja: 1 | Granica światła leniwie sunąc po ziemi wspięła się na starą, dziurawą beczkę, zaglądając przez szpary wynikłe z wypaczenia klepek i dziurę po tej, która została wyłamana. Tylko jedna obręcz, zrudziała od rdzy, trzymała ten prowizoryczny stół w całości, zaś szczyt stanowiła zachowana w nadzwyczaj dobrym stanie dennica - wyraźnie oczyszczona z porostów i wilgoci. Nie sposób było przeoczyć tego kawałka metalu, nie sposób nie wstrzymać wzroku choć na chwilę, choć cały jego urok polegał zaledwie na tym, że był czysty jak marzenie. Iwo kolejny dzień uważnie rozglądał się po targowisku, jednak jego myśli przepełniała niecierpliwość i gorycz. Paradoksalnie, to wiele lat wyrzeczeń i nauki doprowadziło go tutaj, jednak wrodzone słabości ściągały go w dół. Prawda była taka, że nie musiał udawać skurczy, które nieraz wstrząsały jego ciałem, a dziwny sposób, w jaki miejscami układały się jego szaty nie były częścią jakiegoś sprytnego przebrania, lecz efektem nienaturalnie powykrzywianych kończyn.
__________________ Cogito ergo argh...! Ostatnio edytowane przez Someirhle : 21-04-2015 o 13:19. |
19-04-2015, 13:58 | #3 |
Banned Reputacja: 1 | Przeszło dwu metrowy ogr zdecydowanie wyróżniał się na tle tej hałastry. Nie dość że dwu głowy, to jeszcze obrośnięty popielatym futrem, przypominał wielką, obrzydliwą, zdeformowaną małpę. Dwie maczugi przewieszone w uchwytach za plecami z pewnością były nie od parady. Gdyby nie to, to może były z niego całkiem miły fafkulec. Stał przed straganami oferującymi różnego rodzaju jadło. śledzie solone, śledzie wędzone, makrele, dorsze, szprotki, szaszłyki, dziczyznę pieczoną, wędzoną, marynowaną... Obie mordy wielkoluda śliniły się obficie, kiedy świńskie oczka przebiegały od jednego specjału, do drugiego. Odpiął od pasa sakiewkę i wyłuskał z niej pięć ostatnich monet, pozostawiając w spokoju kości, kamyki i resztę obecnych w niej szpargałów. Tych kilka drobniaków z pewnością nie starczy mu na zaspokojenie apetytu. Był zły i chciał robić bam-bam. A dawno też nie robił bam-bam. I był głodny. Trudno było mu się zdecydować, na czym powinien się skupić. Teraz jedna z jego głów poczęła wykłócać się z handlarzem, podczas gdy druga próbowała negocjować. Szybko okazało się, że jego zła połowa miała ochotę zrobić handlarzowi bam-bam, a druga zapłacić za posiłek. Pozostała jeszcze kwestia opchnięcia zbroi, która była mu zbędna, ale z pustym żołądkiem myślenie było dla ogra utrudnione o wiele bardziej, choć w zwykłych okolicznościach również przychodziło z trudem. |
21-04-2015, 00:09 | #4 |
Reputacja: 1 | Iwo Kusząca moc monety zdawała się słabnąć, a może raczej, to ostrzegające szepty ogranych ostudzały emocje nowo przybyłych. Zainteresowanych podchodziło coraz mniej, a w przypadku graczy było jeszcze gorzej. Obserwując ruch słońca na niebie wydedukowałeś, że od dobrej godziny nikogo nie udało ci się obrobić. Znużenie zmieniło się w irytację, a ta z kolei stała się rezygnacją. Co nieco udało ci się zgarnąć w Turvalin. Być może nadszedł czas na wyruszenie do kolejnego miasta? Pesymistyczne nastawienie rozprysło się niczym fala uderzająca o skaliste wybrzeże. Tuż przed tobą stanął dzieciak w piaskowej pelerynie. Miał może z dwa i pół łokcia wzrostu. Spod nałożonego kaptura wystawały kępki popielatoszarych włosów. Na spowitej półcieniem twarzy błyszczały się dwa szmaragdowe oczka, wpatrzone w ciebie. Smarkacz wyciągnął z kieszeni srebrną monetę i obrócił nią pokazując awers i rewers. Wyglądała na niepodrobioną. Dobrodzieju! Wytłumacz, jak się w to gra i zaczynajmy!-powiedział radosnym głosem. Rankor Handlarz ewidentnie zaczął tracić cierpliwość. Zrobił się czerwony, powychodziły mu żyły na twarzy i zaczął soczyście sypać bluzgami wszelkiej maści, nawet tymi wywodzącymi się ze starej mowy ogrów. Poczułeś też dobrze ci znane wrażenie. Ktoś cię obserwował. W sumie to pięciu ktosiów, w metalowych zbrojach, czerwonych płaszczach z godłem Turvalin oraz halabardami i kuszami w rękach. To chyba ten moment w którym powinieneś albo uspokoić drugiego siebie, albo wywalić mu w potylicę i znokautować na chwilę. Przynajmniej do momentu, kiedy Gildia Strażników przestanie cię mieć za potencjalne zagrożenie. Wyczułeś coś ostrego i zimnego, przerzedzającego twoje futro na plecach. Oczywiście zawsze jest jeszcze jeden. Ten jeden, którego obecności nie potrafiłeś wykryć. Zdałeś sobie sprawę, że przestałeś być już zagrożeniem. Problem w tym, iż byłeś celem, czy też bardziej "niemal zlikwidowanym celem". To jak wielkoludzie? Płacisz Panu, czy stąd wypierdalasz?-odezwał się chłodny głos. Głos kogoś, kto niejedno życie odebrał. No przepraszam kolego. Masz jeszcze trzecią opcję.- Halabarda zbliżyła się jeszcze bardziej. Ostatnio edytowane przez Zephyr : 21-04-2015 o 00:38. |
21-04-2015, 09:26 | #5 |
Banned Reputacja: 1 | Ogr zdecydowanie nie był zbyt rozgarniętym osobnikiem... Odwrócił się ostrożnie do strażnika, który nieuprzejmie dźgał go końcem halabardy. Wciąż trzymał w garści monety. - Hej, to boli mnie. Jego kłuj! - Powiedziała głowa o łagodniejszych rysach twarzy i takim samym tonie, na co ozwała się zaraz ta druga, jej zupełne przeciwieństwo. - Jego, nie mnie. On jest głupi. - Sam jesteś głupi i zły. - Jestem głodny. - Ja też jestem głodny. - Bo się kłócisz. - Sam zacząłeś! Po tej krótkiej wymianie zdań pomiędzy głowami owłosionego ogra, obie zaraz dały sobie po pysku, choć ten łagodniejszy łeb w tym względzie miał przewagę w postaci zaciśniętej pięści z monetami. Brzydsza i wredniejsza głowa otrząsnęła się po chwili, kiedy ta łagodniejsza już płaciła rozeźlonemu handlarzowi za posiłek. Ta zła, żeby jednak mieć ostatnie słowo, rzuciła strażnikowi pogardliwie spojrzenie i byłaby go opluła, gdyby nie reszta oddziału, który wciąż ich pilnował. |
21-04-2015, 15:44 | #6 |
Reputacja: 1 |
__________________ Cogito ergo argh...! Ostatnio edytowane przez Someirhle : 21-04-2015 o 23:59. |
22-04-2015, 00:25 | #7 |
Reputacja: 1 | Rankor Strażnik, który cię przyszpilił, rzucił tylko w odpowiedzi gniewne spojrzenie swym krwistoczerwonym okiem i odszedł. Mimo to uczucie bycia obserwowanym wcale nie zniknęło. W sumie to co się dziwić przy twoich gabarytach. Rozglądając się, gdzie mógłbyś sprzedać swój pancerz natrafiłeś wzrokiem na cydrowy szyld z wyrzeźbioną płaskorzeźbą hełmu. Poniżej, dostrzegłeś orka w kościanej zbroi, który przymknął za sobą drzwi ze zdecydowanym zadowoleniem na twarzy. E! RANKOR! TO JA!-wykrzyknął do ciebie zbliżający się czerwony ogr, ze zgniłozielonym rogiem na środku czoła. Na plecach miał dwa masywne toporzyska, a jedyną rzeczą, która go okrywała była skórzana przepaska na biodrach. Nie poznajesz mnie?! To ja, Vuvo! Jak byliśmy małymi pierdami to razem rzucaliśmy kamulcami w podróżnicze behemoty! Iwo Doskonale wiedziałeś, że podczas wiosny najsilniejsza była trójka, a po niej kolejno czwórka, symbolizująca Vredę oraz lato, szóstka, uosabiająca Färän wraz z jesienią i jedynka przedstawiająca zimę zarazem z Halmurem. Komplet trójek, zwany chmurami Mölna był teraz najsilniejszym z kompletów. Zaraz po nim były Płomienie Vredy, Czaszki Färän oraz Głazy Halmura. Chłopak wręczył tobie monetę, złapał kostki i podrzucił je w górę. Kości kilkukrotnie stuknęły o ściany misy i obracały się coraz wolniej. W końcu ustały. Zerknąłeś na wyniki: 3, 3, 3, 1. Z zainteresowaniem zawiesił na tobie wzrok. I jak? Wygrałem?-spytał wyczekująco. Pobrzdękując przy tym sakiewką, którą zapewne miał gdzieś przy pasie. (test refleksu; k20-1; 7) Dice Roller Po samym odgłosie monet ciężko było stwierdzić ile dokładnie znajdowało się w sakwie. Ostatnio edytowane przez Zephyr : 22-04-2015 o 01:17. |
23-04-2015, 21:35 | #8 |
Reputacja: 1 | Właściwie, Iwo nie był zainteresowany tylko ciężkością sakiewki dzieciaka. Można przecież sprzedać też pelerynę i inne drobne przedmioty. Mógłby nawet sprzedać samego dzieciaka, jednak taka stawka mogłaby się okazać niepraktyczna, bo tamten zapewne miał kogoś w mieście - ale i na taką ewentualność potrafiłby coś wymyślić. Póki co jednak, pułapka wciąż jeszcze się nie zatrzasnęła.
__________________ Cogito ergo argh...! |
24-04-2015, 10:59 | #9 |
Banned Reputacja: 1 | Rankor potrzebował chwili do namysłu, by rozpoznać przyjaciela. Przez moment jego oczka intensywnie się poruszały, a potem obie mordy rozszerzyły w uśmiechu, co tylko pogorszyło jego wygląd. - Vuvo? VUVO! - Dobra głowa zapytała najpierw niepewnie, a zaraz potem ta zła ryknęła już donośnie i ogr dziarsko ruszył w stronę pobratymca. Wyciągnął łapę zaciśniętą w pięść by przybić z nim żółwika. - Co ty robić tu? Też handel? - Wskazał paluchem na szyld budynku, z którego Vivo dopiero co wyszedł. - Ja chcieć sprzedać też. Głodny i nie ma monety. - Warknął. |
24-04-2015, 22:01 | #10 |
Reputacja: 1 | Iwo Chłopak wziął nagrodę i nisko nią podrzucił. Jego wyraz twarz przyjął coś w rodzaju zadumy. Po chwili wyszczerzył zęby i przymrużył oczy, kładąc przed tobą pokaźną sakiewkę z oślej skóry. Wyciągnął z niej 8 monet i ułożył je w wieżyczkę. To może sprawdzimy, co teraz los nam przyniesie, kiedy są jeszcze większe skarby do wygrania. Miałeś wrażenie, że ton dzieciaka nieco się zmienił. Zapewne było to spowodowane radością, jaką przyniosła mu wygrana. Rankor Skołowany Vuvo spojrzał się to na siebie, to na opancerzonego orka, którego miał za plecami. Podrapał się po głowie i bezradnie wzruszył ramionami. Rankor, Rankor. Ja tam handlować to nie lubię. Wiesz jacy tępi jesteśmy. Głupie maluchy ciągle nas oszukują. Ja tu na polowanie przybyłem! Myśliwi widzieli jakiegoś takiego dziwnego trolla. Za schwytanie dziada żywcem, Jednonogi Tulfagar płaci ...eee... DUŻO! E! To jak monet potrzebujesz, to do mnie i chłopaków dołączy! Jak za starych czasów! |
| |