lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Superhero] We come in peace! (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/14104-superhero-we-come-in-peace.html)

czajos 15-04-2014 10:52

Alexowi nie pozostało nic innego jak dostać się do celu oficjalnym sposobem, w takim zapierdolu jakie gnał aktualnie po korytarzach nie miał szans znaleźć jednej konkretnej osoby. Toaleta dla pacjentów akurat był wolna więc kabina dostarczyła mu dość prywatności by powrócić do pierwotnej formy.
Pod chodząc do lady po raz wtóry nie był już taki uprzejmy, a kobieta do której podszedł tym razem wyglądała na zdecydowanie sympatyczniejszą .
- Agent Alex Marcer FBI - powiedział władczo wpychając się w kolejkę i wyciągając odznakę.
- Potrzebuje informacje o osobniku nazwiska David Cross, proszę o podanie mi numeru pokoju w którym przebywa - dopowiedział oficjalnym lecz nieco ugrzecznionym tonem by nie przestraszyć recepcjonistki.

Mike 15-04-2014 11:32

Kobieta spojrzała na legitymację, potem na niego. Najwyraźniej oceniała podobieństwo. I chyba wypadło na korzyść bo powiedziała:
- Pokój 356, tamtą windą i w prawo.

Bachal 15-04-2014 11:39

David był coraz bardziej zainteresowany owym lekarzem. Co on do kurwy nędzy tam majstrował!? Z tego co wiedział (a wiedział o technologii sporo), to było ciut zbyt zaawansowane jak na szpital nie wojskowy. Ergo, jest to albo wojskowy, albo rządowy, albo jeszcze jakaś inna pochodna. Davidowi nie pozostało nic innego, jak cichutko zrzucić nogi z łóżka i sprintem wyprysnąć z pokoju. Po drodze starał się zabrać torbę.

czajos 15-04-2014 12:50

Po podziękowaniu kobiecie za współpracę Alex skierował się w stronę rzeczonej windy. Widząc wyjeżdżający z jednej z nich wózek sprzątacza szybko wskoczył do środka by móc wewnątrz niej cieszyć się chwilą prywatności, niestety do środka wepchnęła się jeszcze jakaś babulenka więc kolejna zmiana nie był możliwa.
- Pech - pomyślał, na piętrze gdzie przebywał David na pewno znajdzie jakieś ustronne miejsce by znów stać się "jego kolegą". Na razie po prostu wsłuchiwał się w uspokajającą melodyjkę windy i czekał aż zegar nad drzwiami wskaże odpowiednie piętro.

Pipboy79 15-04-2014 19:15

Scott'owi udało się bew większych ceregieli przerobić swój a następnie kumplowy komunikator. - Na razie spokój... - mruknął komentując to co się dzieje w eterze. - Albo jeszcze nie zaczęli albo trafiliśmy na bardzo dyskretnych... - dodał chwilę później. No i jakby wykrakał bo prawie od razu pilot zameldował im o dziwnych namiarach.


- To pewnie oni! Nikt od nas raczej. Ale spytam. - włączył się na kanał bazy. - Tu Pisklę 1. Mamy dwa dziwne latające namiary. Latające człowieki. Przysyłaliście kogoś jeszcze do nas? - spytał by uniknąc nieporozumień. Choć coś mu mówiło, że raczej nie nadciągają posiłki.


- Dobra, słuchaj Orzeł, wysadź nas na dachu i spływaj. Kręc się w pobliżu. Wezwiemy cię jakby co. Słuchaj Howard, zróbmy tak... - streścił w paru zdaniach swój plan szykując się do opuszczenia pokładu latadła.

Mike 16-04-2014 14:04

Murdock i Williams
Wylądowali, a w zasadzie zawiśli półtora metra nad dachem. Obaj żołnierze wyskoczyli i wektorówka poderwała się do lotu. Howard szybko ukrył się za jednym z kominów wentylacyjnych. Scott, stanął tak by być widocznym i obserwował dwa dziwne cele.
- Pisklę 1, nikogo do was nie wysyłaliśmy. Dwa obiekty wywołały mały incydent na miejscu katastrofy. Jeden ranny. Postarajcie się ich zatrzymać bez ofiar w ludności cywilnej, a jeśli to niemożliwe odciągnijcie ich od szpitala.

Cross
Udało mu się złapać torbę, niestety złapał za bok, parę rzeczy wysypało się. Nie patrzył co tylko łapał się za futrynę wchodząc w ciasny zakręt. Jak zapamiętał z wyprawy do telefonu, po prawej były windy i klatka schodowa. Jakieś 15m od jego pokoju.
- Hej, co ty robisz? - Usłyszał poirytowany głos lekarza - Stój!

Mercer
Pinggg. Drzwi windy rozsunęły się, Po korytarzu tam i z powrotem wręcz śmigał personel medyczny niższego i wyższego szczebla. Wbiwszy się w ludzki strumień skręcił tak jak go po instruowała recepcjonistka.
- Zatrzymajcie go!
Alex przed sobą widział roztrącanych ludzi, jakiś wariat w szpitalnej piżamie wymachujący torbą parł w jego stronę. David Cross.
- Wezwijcie ochronę, on jest w szoku pourazowym - wołał młody lekarz wskazując na Crossa.

Dach szpitala
Prognozy Wiliiamsa były poprawne. Niestety nie sprawdzały się. Dwójka… babcia z wnuczkiem? Nie wylądowali ani na dachu ani na ziemi. Od razu nie bacząc na okno wlecieli na trzecie piętro.

Wewnątrz
Ponad szpitalny harmider wybił się dźwięk tłuczonych szyb i łomot jakby kilka cegieł posypało się na podłogę. Rozległ się z sali którą musiał minąć David zmierzając do wind czy schodów. Niestety by tam zajrzeć musiałby otworzyć drzwi.

czajos 16-04-2014 21:17

Alex właśnie spokojnie wychodził z windy gdy zauważył, że jego cel biegnie prosto w jego objęcia. Jako, że był on ciągle w swojej oryginalniej formie był on po prostu kolejnym z tłumu przez który przebijał się Cross. Alex postanowił ,że da Crossowi podbiec, a gdy ten będzie próbował go odepchnąć zastosuje jeden z chwytów które poznał w trakcie treningu, za chwile Cross będzie przyglądał się z bardzo bliska pięknym wzorom linoleum którymi pokryta była podłoga korytarza. Widząc, że Crossowi zostało już tylko kilka metrów upomniał się w myślach by nie przegiąć był znacznie silniejszy od przeciętnego człowieka i zdecydowanie lepiej by było gdyby nie było to tak oczywiste, inna sprawa ,że mógł by faceta "uszkodzić".

W chwili gdy Cross był dosłownie krok od Alexa w pokoju po lewej rozległ się potworny łomot, Alex jednak postanowił to zignorować miał teraz co innego na głowie.

Bachal 16-04-2014 22:26

Damn it! Jedne gadżety popsuł, teraz coś zgubił, kij od szczoty mu między pośladki z takim losem... Nie miał jednak czasu zastanawiać się nad sensem swojego jestestwa, gdyż czas był najwyższy wiać. Chwycił się framugi i ciasno wszedł w zakręt. W pamięci rozłożył szpital na czynniki pierwsze (głównie opierając się na wcześniejszej wycieczce) i skierował swe prędkie kroki do windy, rozganiając po drodze tłum. Co to był za koleś?! Może zwykły lekarz z jakimś nowatorskim ustrojstwem? Albo ktoś, kto dowiedział się o pewnych planach Davida i postanowił zrobić z tą wiedzą użytek? Co za parszywy dzień... No i jakby na potwierdzenie tych słów w pokoju, koło którego przebiegał coś huknęło i posypało się kilka cegieł. No tego już kur** za wiele! Pogubił się zupełnie w domysłach, co pogłębił krzyk "lekarza", który namawiał ochronę do zatrzymania go. Chyba się wygłupił. Nie miał czasu myśleć nad tym głębiej. Winda czy schody? Schody, spieprzy na górę, a dopiero potem na dół. Chwilę później przebiegał przy Alexie...

Pipboy79 17-04-2014 02:47

Scott obserwował jak dwa cele zbliżają się z godnie z zapowiedzią. I on i How byli na pozycji. - Ej... To jakaś emerytka... - mimo woli się zdziwił. Niby symbionty wzmacniały kazdego więc i starszych ludzi też no ale mimo wszystko to nie był standardowy obrazek takiej lecącej emerytki.

Zajął się jednak akcją. Gdy widział jak zniżają lot wiedział, że nie wylądują na dachu więc pewnie przed budynkiem. Gdy jednak na moment znikli mu z oczu i usłyszał impet uderzenia połaczony z tłuczeniem szkła wiedział już, że obcy pokrzyżowali mu plany wbijając się bezpośrednio w budynek. No i na tyle jeśli chodzi o trzymanie ich zdala od szpitala...

- Tu Pisklę 1 do Gniazda. Obcy podejrzani wbili się wprost w budynek szpitala. Są wewnątrz. Przystepujemy do ich identyfikacji i zatrzymania. - nadał krótko do bazy. Spojrzał na Murdock'a.

- Ja schodami a ty od okna. - krzyknął mu krotko Howard i ruszył pędem ku klatce schodowej.

- Czekaj! Weź se ze dwa! - rzekł rzucając ku niemu ze dwa małe pojemniczki. Może sam Howard miał ograniczony użytek ale nadal mógł korzystać z nich poprzez pomoc kumpla. Sam właściciel cisnął kilka podobnych pojemników w dół. Ciśnięte kule poleciały w dół jak kamienie jednak w przeciwieństwie do nich na wysokosci wybitego przez intruzów otworu zatrzymały się i wleciały w niego.

Odziany w czarny, służbowy kombinezon, Pisklę 1 tymczasem dał kroka w nicość i podążył za swoimi metalicznymi pojemnikami. Nie zamierzał dać szansy dotrzeć podejrzanym w głab budynku. Zamierzał skupić na sobie uwagę intruzów by dać czas Howardowi na dotarcie na miejsce od środka.

Wystrzelił w powietrze ze swojego karabinka. - Stać nie ruszać się! Żadnych gwałtownych ruchów! Kucnijcie na ziemię i załóżcie ręce na kark! Każde podejrzane zachowanie będzie poczytane za atak! Ostrzegawczy już był... - krzyknął w stronę napastników.

pppp 17-04-2014 12:57

Howard z radością przyjął "prezenty" od Scotta, wiedział jak bardzo przydatne są w trakcie akcji. Żołnierz nie tracąc czasu ruszył pędem w stronę wyłazu dachowego. O dziwo nie był zamknięty, trochę szkoda, bo Howard widział już oczyma wyobraźni jak niczym Herkules bez problemu wyrywa metalową klapę z betonowego dachu.
~ Jestem w środku, naprowadzaj mnie na obiekty - pilot poprosił biegnąc przez zatłoczony korytarz - W środku jest za dużo cywili, abym mógł coś zdziałać.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:13.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172